Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Asteroidy na celowniku NASA

Rekomendowane odpowiedzi

NASA zawęziła do 3 liczbę potencjalnych asteroid do przechwycenia. Podczas konferencji w San Diego przedstawiciele agencji poinformowali, że asteroida, która zostanie przechwycona, będzie miała od 7 do 10 metrów średnicy. Myślimy o dwóch-trzech asteroidach, które dokładnie scharakteryzujemy w przyszłym roku i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będą one naszymi kandydatami do przechwycenia - powiedział Paul Chodas, wyższy rangą naukowiec w NASA Near-Earth Object Program Office.

Agencja ma zamiar najpierw wysłać pojazd, który przechwyci asteroidę i przyciągnie ją na orbitę Księżyca. Następnie zostanie wysłana misja załogowa, która pobierze próbki. Ludzie polecą na pokładzie pojazdu Orion, a w przestrzeń kosmiczną będzie on wyniesiony za pomocą systemu SLS (Space Launch System).

Przechwycenie asteroidy i misja załogowa mają spełnić kilka zadań. Nie chodzi bowiem tylko i wyłącznie o zbadanie kawałka kosmicznej skały. Program ma przyczynić się do budowy systemu obrony Ziemi przed niebezpiecznymi asteroidami, ma sprawdzić możliwości NASA w dziedzinie eksploracji dalekich obszarów Układu Słonecznego oraz ma być ważnym krokiem w kierunku załogowej wyprawy na Marsa.

Bill Gerstenmaier, odpowiedzialny w NASA za Human Exploration and Operations Directorate, stwierdził: jeśli pomyślimy sobie o przechwyceniu obiektu w przestrzeni kosmicznej, manipulowaniu nim, przesłaniu go do wyznaczonego miejsca, gdzie moglibyśmy wielokrotnie go odwiedzać, jeśli pomyślimy o tym, że pozwolilibyśmy latać tam prywatnym firmom, to jest to bardzo pociągająca wizja.

Misja ma rozpocząć się pomiędzy rokiem 2017 a 2019.

W oczekiwaniu na jej start możemy obejrzeć dwa filmy przygotowane przez NASA. Pierwszy to przegląd prac prowadzonych przez NASA w celu realizacji zadania, drugi jest animacją prezentującą załogową misję na asteroidę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumię, że jest to test technologii przechwytywania asteroid. Czy tym systemem zdołamy zneutralizować asteroidy powyżej 140 m średnicy (katastrofalnie niebezpieczne)?. Może asteroidy powinniśmy "zjadać" (tzn. przerabiać na użyteczne surowce do wytwarzania ludzkich habitatów i statków).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że ktoś tu w tej reklamie przesadził. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Astroboy, czy spotkałeś już gdzieś jakieś informacje o technologii pozyskiwania FeNi z materiału asteroid?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz FeNi to stop żelazoniklu możliwy do uzyskania z materiału prawie każdej asteroidy. Ciała te zawierają większe koncentracje żelaza, niklu i kobaltu niż złoża ziemskie (w skorupie ziemskiej). Całkowita zawartość Fe (żelaza) nawet w najuboższej w metale grupie chondrytów zwyczajnych LL jest około dwukrotnie większa, niż w skorupie ziemskiej. Kobalt występuje na planetoidach macierzystych chondrytów zwyczajnych w 15–24-krotnie większym stężeniu, niż w skorupie ziemskiej, a koncentracje Ni (niklu) są 100–180 razy większe, niż w skorupie ziemskiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zacytować Wilka: "nie udawaj głupiego". :)

Co do chondrytów LL, to o ile dobrze znalazłem, zawartość żelaza wynosi w nich (3 - 5)%. W skorupie ziemskiej jest to 5%.

I gdybyś nie wiedział: na Ziemi nie wydobywa się żelaza grzebiąc na oślep. ;)

Ale może zechcesz porozmawiać o ekonomii w tej kwesti? Na razie jest to jedynie bajka. :)

Tak może pewna liczba, która uświadomi Ci (jednak w to wierzę) trochę: wydobycie rud żelaza (2010) na Ziemi to ok. 2,5 mld ton.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z asteroidami (pomijając problemy techniczne jak holowanie) plus jest taki, że możemy je spożytkować w znacznym stopniu i eko-terroryści nie będą marudzić, okoliczne grunty nie stracą na wartości, nie odkryjemy archeologicznych skarbów itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co do chondrytów LL, to o ile dobrze znalazłem, zawartość żelaza wynosi w nich (3 - 5)%. W skorupie ziemskiej jest to 5%.

Cóż różne źródła podają różne dane. Przed rozmową o ekonomii warto byłoby przynajmniej zweryfikować te dane. Z zagadnień ekonomicznych dzięki Tobie wiem że korzystając z materiału planetoid nie będę musiał dokładać po 10 000 dolarów do każdego kg, co musiałbym uczynić gdybym zdecydował się na dostawy z Ziemi. Tylko planetoida Kleopatra uważana za metaliczną posiada ( licząc, że tylko 3% jej masy to żelazo) 90 teraton żelaza, które tylko czeka by się nim zająć.

A co do bajek to odsyłam do notki z Kopalni Wiedzy pt. "Górnicy kosmosu". Krótki cytat:

Według obliczeń dokonanych w Massachusetts Institute of Technology planetoida zbudowana z niklu i żelaza może mieć wartość rzędu 20 bilionów dolarów.

Takie są perspektywy kosmicznego górnictwa. Specjaliści z NASA studiują możliwość sprowadzenia „surowcowej" asteroidy na orbitę księżycową. Przewidują, że poradzą sobie z obiektem średnicy 7 metrów ważącym 500 ton. Manipulowanie asteroidą odbyłoby się za pomocą sondy wystrzelonej rakietą Atlas.

Plan przewiduje włożenie asteroidy w pojemnik średnicy 10–15 metrów, połączenie go linami z sondą i holowanie w stronę Srebrnego Globu.

Niewykluczone, że projekt tego rodzaju, szybciej i na większą skalę, zrealizują prywatne firmy. Do tego celu powołano Planetary Ressources. Stoją za nią wielkie nazwiska i miliardy dolarów: Larry Page (Google), Charles Simonyi (kosmiczny turysta, założyciel Intentional Software) czy filmowiec James Cameron.

 

Druga amerykańska firma powołana do eksploatacji bogactw kosmosu to Deep Space Industries.

– Wykorzystywanie zasobów w przestrzeni jest jedynym sposobem zapewnienia stałej ekspansji poza Ziemię. Co roku odkrywanych jest ponad 900 asteroid przechodzących w pobliżu Ziemi. Mogą one być równie ważne dla aktywności w kosmosie w XXI wieku, jak złoża żelaza w Minnesocie dla przemysłu samochodowego w Detroit w XX wieku – uważa David Grump, szef firmy.

Przepraszam: to nie Kopalnia wiedzy tylko Rzeczpospolita.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z zagadnień ekonomicznych dzięki Tobie wiem że korzystając z materiału planetoid nie będę musiał dokładać po 10 000 dolarów do każdego kg, co musiałbym uczynić gdybym zdecydował się na dostawy z Ziemi.

A gdzie ja coś takiego powiedziałem? Toż polscy złomiarze byliby miliarderami! ;) 10000 dolarów do każdego kilograma złomu? Zadziwiająca ekonomia...

Edit. A poważniej, to nie zahaczyłeś jeszcze o windę kosmiczną. ;)

 

Tylko planetoida Kleopatra uważana za metaliczną posiada ( licząc, że tylko 3% jej masy to żelazo) 90 teraton żelaza, które tylko czeka by się nim zająć.

To obawiam się, że nieco poczeka. Prosty rachunek (sprawdź proszę,). Zmiana prędkości tej planetoidy tylko o mizerny 1 km/s (zbyt mało, by sprowadzić ją w miejsce, skąd wydobycie miałoby sens ekonomiczny) wymaga energii ok. 6,5*1022J.

Ja rozumiem, że SF jest fajną literaturą, ale życie w "realu" bywa inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto powiedział, że koszt wyniesienia kg na orbitę wynosi 10 000 dolarów?

A kto mówił o zmianie prędkości planetoidy? Wystarczy polecieć do niej i uszczknąć tyle ile będziemy mogli. Jak na razie potrafimy przywieźć 2 mikrogramy materiału planetoidy (Itokawa). Reszta jest kwestią skali. A czekać chyba nie będę długo ( NASA rozpocznie misję do 2019 roku i przywiezie 7 m asteroidę). No chyba, że to jest SF a nie "real".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy polecieć do niej i uszczknąć tyle ile będziemy mogli.

A po co?

1 kg złomu ( praktycznie 100% Fe) kosztuje w Polsce 0,7zł. Chiny zwolniły, boomu na stal nie ma. Przy obecnym popycie, rodzimego żelaza wystarczy na ho, ho lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A po co?

Bardzo przytomne pytanie. Teraz kosztuje 0,7 zł/kg. A ile będzie kosztować za 50 czy 100 lat kiedy nas będzie na planecie 30 lub 50 miliardów. Zwykle ludzie przemieszczają się tam gdzie są surowce i możliwość lepszej egzystencji. Surowce są w asteroidach. Puki co sprowadzać ich jeszcze nie umiemy ale już prawie umiemy się do nich dostać. Aby się do nich dostać musimy zbudować statek ( i to nie jeden). Właśnie do budowy statków niezbędne będzie Fe z asteroid. Pierwsze statki mogą być zbudowane z Fe ziemskiego, ale wtedy jak sam zauważysz każdy kg statku na orbicie będzie kosztował 10 000,7 zł. W dłuższej perspektywie sprowadzanie surowców z Ziemi do produkcji statków kosmicznych na orbicie okaże się mało opłacalne. Taniej będzie gdy sprowadzać będziemy surowce z planetoid i to nie na Ziemię tylko do hut i stoczni na orbicie bo sam przyznasz że sprowadzenie każdego kg na Ziemię byłoby nieekonomiczne (dalsze 10000 dolarów kosztów na deorbitację). Skoro przewidujemy zapotrzebowanie na stocznie i statki musimy też przewidywać zapotrzebowanie na habitaty umożliwiające stałe przebywanie ludzi na orbicie. Na budowę habitatów potrzebne są też surowce. Itd..itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ejl

Masz rację... ale wątpię by to było za naszego życia.

Wątpię też by rzeczywiście to choć w 10% przypominało to, co umiemy sobie teraz wyobrazić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ejl, uważam, że robimy co możemy, przygotowując podwaliny do ewentualnej eksploatacji kosmosu, dopiero przez naszych potomków, ponieważ jeszcze dłuuugo, bez kosmicznego żelaza, damy radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ale wątpię by to było za naszego życia.
Nigdzie nie mówiłem że ma to się stać jeszcze za mojego życia.

Z punktu widzenia gatunku ludzkiego jako całości nie ma znaczenia kiedy to nastąpi pod warunkiem że będziemy mieć czas na to by to zrealizować. Dlatego w obliczu nieuchronnej katastrofy uważam że niektóre działania podejmowane przez firmy zamierzające eksplorować przestrzeń są co najmniej przedwczesne. Mam na myśli bezpośrednie loty na Marsa czy Księżyc łącznie z projektami budowy na ich powierzchni baz. Uważam, ze rozwijanie techniki habitatów powinno posiadać większy priorytet. Pozwoli to w pierwszej kolejności na zbudowanie baz orbitalnych np. przy Księżycu czy przy Marsie, które z kolei stanowiłyby przyczółek do już bezpośredniego lądowania na powierzchni Księżyca czy też Marsa. Oczywiście w przypadku gdy pojawi się taka potrzeba. Osobiście wątpię by mając do dyspozycji surowce z pasa asteroid, ktokolwiek pokusiłby się na pozyskiwanie ich z powierzchni np. Marsa. Podejrzewam, że byłoby drożej. Ale oczywiście nie wykluczam całkowicie lądowania na powierzchni po konkretne "coś?".

Podsumowując uważam że zaniedbując rozwój techniki habitatów nie robimy wszystkiego co możemy. Na Ziemi podobny habitat przetrwał tylko 3 lata, więc chyba jest jeszcze dużo do zrobienia. Rozumiem że technika polegająca na zapewnieniu pełnego recyklingu żywności, powietrza czy wody w ograniczonej przestrzeni jest mało spektakularna, w końcu to tylko uprawa zbóż i warzyw, ale od tego, w ostatecznym rachunku, może zależeć przetrwanie naszego gatunku. Osobiście samo wyobrażanie sobie jak mogłoby wyglądać życie ludzi w takim habitacie, z jakimi urządzeniami przyjdzie się im spotkać, jest dla mnie bardziej ekscytujące niż zachwycanie się Warpami, wormholami, lotami w nadprzestrzeni itp.

Mając jasno określony cel działania ( np. zbudowanie habitatu na orbicie) łatwiej w w bieżącym "teraz" podjąć takie działania, które choćby w minimalnym stopniu przybliżałyby termin realizacji dalekosiężnego celu.

Proszę mi wybaczyć takie długie posty i filozoficzne dygresje, ale chyba ciągle jestem jeszcze w szoku, że na tym forum musiałem udowadniać, że do ISS dolatują jednak zdrowi i cali astronauci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
chyba ciągle jestem jeszcze w szoku, że na tym forum musiałem udowadniać, że do ISS dolatują jednak zdrowi i cali astronauci.

 

Oj, ejl, skarżysz się na brak merytorycznych odpowiedzi, a rzucasz takim nieprawdziwym stwierdzeniem. Co prawda ów post nie był mój, ale nikt nie sugerował czegoś takiego. Kontekst tamtej wypowiedzi tyczył się absurdalnej ilości ludzi, których chciałbyś wynieść na orbitę (pomijając związany z tym koszt i czas takiej operacji) oraz zapewnić im tam przynajmniej niezbędne środki do przeżycia (tlen, woda, pożywienie). Później jednak z tej liczby się wycofałeś, na szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mam pomysł. Może byśmy się tak skrzyknęli i założyli Spółdzielnię Budowy Orbitalnych Domków Jednorodzinnych. Mówię poważnie! Technicznie jest to już teraz możliwe. Aby udźwignąć problem finansowo niezbędne jest tylko zgromadzenie odpowiedniej ilości chętnych do zamieszkania na orbicie. Wstępne deklarację o zamiarze przystąpienia do tej spółdzielni można przysyłać na mój adres mailowy.

 

Nigdzie nie mówiłem że ma to się stać jeszcze za mojego życia.

 

Jednak miałem rację. Chciałeś zwyczajnie naciągnąć ludzi. ;)

Ewentualnie nie pamiętasz tego, co napisałeś wcześniej. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak nie masz racji. Moim zamiarem było jedynie sprowokowanie uczestników interesujących się astronautyką do rozważań jak będzie wyglądać życie ludzi w bliższej lub dalszej przyszłości z uwzględnieniem zagrożeń, które może napotkać ludzkość na drodze swojego rozwoju. I wcale nie wycofuję się z moich propozycji. Propozycja spółdzielni jest moją propozycją uchronienia ludzkości jako takiej przed np uderzeniem asteroidy. Jest problem zagrożenia ze strony planetoidy ja przedstawiłem sposób na jego rozwiązanie. Oczekiwałem raczej na przedstawienie innych lepszych rozwiązań i dyskusję który jest ewentualnie najlepszy. Jest tylko jeden warunek: rozwiązania techniczne muszą być znane współczesnej technice. Żadnych pól grawitacyjnych, gwiezdnych wrót itp. rodem ze SF.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jednak nie masz racji. Moim zamiarem było jedynie sprowokowanie uczestników interesujących się astronautyką do rozważań jak będzie wyglądać życie ludzi ...

 

Czyli zaprzeczanie sobie ma być Twoim zdaniem dobrym sposobem na snucie rozważań? Ja powiedziałbym, że to dobry sposób na denerwowanie innych.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze Cię zrozumiałem to nie interesuje Cię to jak będzie wyglądać życie ludzi w bliższej lub dalszej przyszłości. Teraz ciekawi mnie to czy na tym forum mogę spotkać ludzi, którzy się tym interesują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żle zrozumiałeś, niestety. :) Nie potrafisz, jak sądzę, odróżniać pewnych rzeczy.

Co do drugiej części wypowiedzi, to też jestem ciekaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na Twoją pomoc w odróżnianiu pewnych rzeczy też chyba nie mam co liczyć. Aby nie zaliczyć offtopa proponuję wrócić do sprawy asteroid.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to się mylisz. Jeśli obiektywnie spojrzysz na dyskusję, to zauważysz, że moje wypowiedzi dotyczyły głównie odróżniania fikcji naukowej od fikcji. Co do asteroid, to jak już wspomniałem wcześniej, chodzi głównie o zabezpieczenie Ziemi. Tej, jak już napisałem wcześniej, lekko spłaszczonej na biegunach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...