Stradivariusa po dźwięku nie poznacie...
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Dr Shigeyoshi Osaki z Nara Medical University uzyskał struny do skrzypiec z nici pajęczej. W porównaniu do tradycyjnych strun z metalu lub preparowanych jelit zwierzęcych, dają wg profesjonalnych muzyków, delikatne i głębokie brzmienie.
W dostępnych już teraz fragmentach artykułu, który ukaże się w Physical Review Letters, można przeczytać, że wyjątkowy dźwięk to wynik unikatowego upakowania włókien nici. Są one tak skręcone, że między nimi nie ma praktycznie wolnego miejsca.
Przez lata Osaki udoskonalił metodę pozyskiwania od hodowlanych pająków dużych ilości jedwabiu wiodącego, produkowanego przez gruczoł ampułkowy większy. Jest on wykorzystywany do konstruowania szkieletu pajęczyny oraz tzw. nici asekuracyjnej.
Japończyk podkreśla, że udało się przezwyciężyć trudności związane z wyciąganiem długich nici, a także skręcaniem pęczków filamentów jedwabiu wiodącego. Podczas badań pod mikroskopem elektronowym okazało się, że skręcanie zmieniało przekrój filamentów z kolistego na wielokątny. W wyniku gęstego upakowania struny stawały się wytrzymałe i elastyczne. Przy strunach z nici pajęczych poziom szczytowy wydźwięków był stosunkowo duży przy wysokich częstotliwościach, co dawało wspomnianą na początku głęboką barwę.
Naukowiec wykorzystał jedwab 300 samic pająków Nephila maculata. Na początku w tym samym kierunku skręcano w pęczki od 3000 do 5000 włókien, potem z 3 skręconych w przeciwnych kierunkach pęczków tworzono strunę. W czasie testów wytrzymałości na rozciąganie zauważono, że pajęcza struna była mniej wytrzymała od strun z jelit, ale miała lepsze właściwości od strun nylonowych powlekanych aluminium.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Głęboka stymulacja specyficznych obszarów mózgu prowadzi do powstawania nowych neuronów i polepszenia pamięci oraz uczenia.
Głęboka stymulacja mózgu [ang. deep brain stimulation, DBS] okazała się dość skuteczna w leczeniu zaburzeń ruchowych, np. w chorobie Parkinsona, lecz ostatnio zaczęto badać jej efektywność w przypadku szeregu zaburzeń neurologicznych i psychiatrycznych – tłumaczy dr Paul Frankland z Hospital for Sick Children (SickKids) w Toronto. Wiele wskazuje na to, że DBS będzie można wykorzystać w terapii zaburzeń pamięci.
W ciągu życia nowe neurony powstają w różnych rejonach hipokampa, który odpowiada m.in. za pamięć i uczenie. Zespół Franklanda wykazał, że u dorosłych myszy godzinna stymulacja kory śródwęchowej, która jest ściśle powiązana anatomicznie i funkcjonalnie z formacją hipokampa, skutkuje 2-krotnym zwiększeniem liczby nowych neuronów w hipokampie.
Nasilenie produkcji nowych neuronów utrzymywało się co prawda tylko przez tydzień, ale wszystkie powstałe w tym czasie komórki rozwijały się normalnie i tworzyły połączenia z sąsiednimi neuronami.
Po 6 tygodniach naukowcy postanowili przetestować pamięć gryzoni. Sprawdzali, jak szybko myszy nauczą się poruszać po podeście zanurzonym w niewielkiej kałuży. W porównaniu do zwierząt z grupy kontrolnej, przedstawiciele grupy DBS spędzali więcej czasu na pływaniu w pobliżu podestu, co wskazuje, że stymulacja kory śródwęchowej usprawniła uczenie przestrzenne.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Jeśli będziemy śpiewać starszym ludziom z demencją, pomożemy im w tworzeniu nowych wspomnień (Neuropsychologia).
Już wcześniej zespół profesora Petra Janaty z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis ustalił, że muzykoterapia może spowolnić postępy choroby Alzheimera, poprawiając funkcjonowanie pamięci, zwłaszcza autobiograficznej. Amerykanin proponował posłużenie się znaczącymi utworami z przeszłości, by w ten sposób stworzyć ścieżkę dźwiękową czyjegoś życia i pomóc w przywołaniu na hasło w postaci dźwięku wspomnień szczególnych miejsc czy osób.
Stwierdzono więc, że muzyka pomaga w odpamiętywaniu, nie było jednak wiadomo, czy ułatwia nabywanie nowych informacji. Brandon Ally z Uniwersytetu Bostońskiego i zespół usłyszeli o przypadku mężczyzny z alzheimeryzmem, który potrafił opowiedzieć o aktualnych wydarzeniach, jeśli córka wyśpiewywała mu wiadomości na melodię znanych piosenek popowych. Wyglądało to na anegdotę, dlatego naukowcy postanowili sami sprawdzić, czy takie podejście naprawdę działa na pacjentów z demencją.
Dali 13 osobom z chorobą Alzheimera i 14 zdrowym równolatkom do czytania wierszyki z czterdziestu nieznanych im dziecięcych piosenek. W połowie przypadków w tle odtwarzano piosenkę, a pozostali usłyszeli jedynie deklamację słów. Wszystkim badanym ponownie pokazano wierszyki, tym razem bez towarzyszenia muzyki. Pomieszano je z kolejną czterdziestką nieznanych wierszy.
Okazało się, że seniorzy z alzheimerem potrafili rozpoznać 40% pierwotnych wierszy, jeśli towarzyszyła im muzyka i tylko 28% utworów z towarzyszeniem recytatora. Zdrowi ludzie rozpoznawali 80% utworów, bez względu na to, czy towarzyszyła im muzyka, czy deklamacja.
Ally sądzi, że śpiewana nauka sposobu przyjmowania leków na początkowych etapach choroby Alzheimera może pozwolić pacjentom nieco wydłużyć okres samodzielnego życia. Na razie nie wiadomo, czemu takie podejście działa, ale bostończycy podejrzewają, że muzyka angażuje długo oszczędzane przez chorobę ośrodki podkorowe, niewykluczone też, że chodzi o pobudzenie, a w związku z tym o nasilenie uwagi.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Gdy uczymy się nowych rzeczowników, uaktywniają się inne części mózgu niż podczas opanowywania czasowników.
Hiszpańscy psycholodzy - Antoni Rodríguez-Fornells z Uniwersytetu Barcelońskiego i Anna Mestres-Missé, która obecnie pracuje w Instytucie Ludzkiego Poznania i Nauk o Mózgu Maxa Placka – oraz niemiecki neurolog Thomas F. Münte z Uniwersytetu Otto-von-Guericke'a w Magdeburgu posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym. Zespół wiedział, że pacjenci z uszkodzeniami mózgu wykazują pewnego rodzaju dysocjację, przetwarzając rzeczowniki i czasowniki oraz że dzieci uczą się rzeczowników przed czasownikami. Wykazano też, że podczas testów funkcjonowania poznawczego dorośli lepiej sobie radzą i szybciej reagują na rzeczowniki.
Mając to na uwadze, hiszpańsko-niemiecki zespół postanowił sprawdzić, czy różnice te można zobaczyć także w mózgu. Badacze zebrali więc grupę 21 ochotników, których zadanie polegało na wyuczeniu się nowych rzeczowników i czasowników. W ramach testu trzeba było wydedukować znaczenie słowa z kontekstu. W tym celu układano z nim 2 zdania, np. "Dziewczyna dostała na Gwiazdkę jat" oraz "Drużba był tak zdenerwowany, że zapomniał jatu" (rzeczownik "jat" oznaczał pierścionek/obrączkę) lub "Student nisował na śniadanie makaron" i "Mężczyzna nisował dla niej przepyszne mięso" (w tym przypadku chodziło, oczywiście, o czasownik "gotować").
To zadanie symuluje na poziomie eksperymentalnym, w jaki sposób w ciągu życia rozszerzamy swoje słownictwo, odszyfrowując znaczenie nowych wyrazów z kontekstu – zaznacza Rodríguez-Fornells. Uczestnicy studium musieli w ten sposób opanować po 80 nieznanych rzeczowników i czasowników. Okazało się, że rzeczowniki aktywowały głównie lewy zakręt wrzecionowaty (część płata skroniowego, która bierze udział w przetwarzaniu wzrokowym i obiektów), a czasowniki przede wszystkim lewy zakręt skroniowy środkowy (jego tylną część) i lewy dolny zakręt czołowy (odpowiadający za gramatykę). Hiszpanie i Niemiec zauważyli też dodatnią korelację między dwustronną aktywacją hipokampów i skorup a łatwością uczenia się rzeczowników, ale już nie czasowników.
Rezultaty sugerują, że regiony pierwotnie skojarzone z reprezentacją znaczenia rzeczowników i czasowników są również związane z ustanawianiem zgodności/relacji między tymi znaczeniami a nowymi słowami. To proces niezwykle ważny dla nauki drugiego języka – przekonuje Rodríguez-Fornells.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Gospodarze programu śniadaniowego zza oceanu Good Morning America zlecili doktorowi Philipowi Tierno, szefowi mikrobiologii i immunologii na Uniwersytecie Nowojorskim, zbadanie, jakie substancje, bakterie czy wirusy znajdują się na kupowanych w sklepach ubraniach. Wyniki były co najmniej zaskakujące.
Amerykanie kupili 14 sztuk odzieży, m.in. okrycia wierzchnie, w tym kurtkę czy spodnie, oraz bieliznę. Na bluzie wykryto ślady wydzielin dróg oddechowych, bakterie bytujące na skórze oraz bakterie kałowe. Nie lepiej było w przypadku bluzki – znaleziono na niej odchody, bakterie ze skóry oraz wydzieliny z dróg oddechowych, zwłaszcza w okolicach pach oraz w pobliżu pośladków. Na jedwabnej bluzce "zamieszkały" organizmy występujące na co dzień w pochwie, drożdżaki oraz bakterie kałowe. Na niektórych ubraniach znajdowało się bardzo dużo mikroorganizmów, o wiele powyżej normy. [...] Wskazuje to, że albo garderobę przymierzało wiele osób, albo ktoś ją bardzo pobrudził. W pewnym sensie, dotykasz w ten sposób czyjejś pachy lub pachwiny.
W większości przypadków kontakt z takimi ubraniami niczym nie grozi, ale ryzyko zawsze istnieje. Wykryte na nich organizmy mogą przetrwać tygodnie, a nawet miesiące – wyjaśnia Tierno. Trudno np. zarazić się drożdżycą, ale przez kał można się zetknąć z wirusami. Przy tej okazji specjalista wspomina o biegunkach i dolegliwościach żołądkowych wywołanych przez norowirusa. Przestrzega też przed niebezpiecznym metycylinoopornym gronkowcem złocistym (MRSA).
Tierno ma prostą radę: nowe ubrania trzeba na wszelki wypadek uprać lub chociaż wrzucić do suszarki. Mikrobiolog sugeruje, by podczas przymierzania mieć coś pod spodem, np. koszulkę, i po powrocie do domu umyć ręce.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.