Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W zeszłym tygodniu brazylijski sąd zablokował budowę kontrowersyjnej tamy na rzece Xingu, prawym dopływie Amazonki. Sędzia wspominał o niespełnieniu norm środowiskowych, a jest to w tym przypadku o tyle istotne, że dotyczy znanych i cenionych na całym świecie lasów deszczowych. Okazało się jednak, że zaledwie kilka dni później (3 marca) sąd wyższej instancji uchylił wyrok, twierdząc, że do rozpoczęcia prac spełnienie wszystkich norm wcale nie jest konieczne.

Tama Belo Monte ma mieć 6 km długości i wg krytyków, zagrozi bytowi miejscowych plemion. Po zalaniu 500 kilometrów kwadratowych ok. 50 tysięcy ludzi straci swoje miejsce zamieszkania, o endemicznych gatunkach nie wspominając. W odpowiedzi rząd przytacza inne dane: ponad 11.000 megawatów mocy, prąd dostarczany do 23 mln domów i zatrudnienie dla wielu osób.

Przetarg 3-krotnie odwoływano. Wreszcie kontrakt wygrała państwowa Companhia Hidro Eletrica do Sao Francisco. W styczniu bieżącego roku agencja ochrony środowiska Ibama rozpoczęła oczyszczanie terenu (samych pozwoleń na budowę jeszcze nie wydano).

Kompleks hydroelektryczny Belo Monte (Complexo Hidrelétrico Belo Monte) ma być trzecią pod względem wielkości tego typu konstrukcją na świecie, po chińskiej Zaporze Trzech Przełomów Jangcy i brazylijsko-paragwajskiej zaporze Itaipu na rzece Parna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I w ten oto sposób powstanie kolejny ściek tak jak to miało miejsce w przypadku tamy 3-ech przełomów. Człowiek sam siebie zniszczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11kW ? Toż to wystarczy na parędziesiąt domostw z intensywnym zapotrzebowaniem na prąd. Podejrzewam, że chodzi o 11MW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 Gigawatów, naturalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli 11 000 000 000 watów mocy. Autorce zabrakło 6 zer lub dopisania "mega" (11 000 megawatów).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

porównajmy to z jedna z polskich elektrowni:

Kozienice:

moc osiągalna elektrowni − brutto: 2880 MW, netto: 2673 MW

 

Coś tak dużego i tylko 5x mocniejsze od naszej wcale nie największej elektrowni?

Bełchatów ma chyba chyba ze 4500 MW...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ameryce południowej, są napewno gatunki ryb które wędrują na tarło z rzek do mórz lub odwrotnie.(np. węgorz (padlinożerca)).

Jak w takim wypadku, będą miały się rozmnażać?

Ingerując w istniejący ekosystem, wycinając lasy, budując zapory,

zniszczymy amazonię i równowagę biologiczną na świecie.

Mamy inne technologie, należy wykorzystywać energię Słońca, oddziaływania grawitacji Księżyca i Ziemi(pływy oceanów, wiatr).

Na Oceanie Spokojnym możnaby wyznaczyć strefę do budowy ogromnej elektrowni i pomóc przyrodzie,

zrzucając regularnie w określonym obszarze "ekologiczne bomby" wywołujące falę.

Takie tsunami, których energia zostałaby całkowicie pochłonięta przez elektrownie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
[/size][/]Ingerując w istniejący ekosystem, wycinając lasy, budując zapory,

zniszczymy amazonię i równowagę biologiczną na świecie.[/size] [/size][/size] 

[/size]

Wyciąłeś choć jedno drzewo w Amazonii?? Jakie my?? obudź się.[/size]

Na Oceanie Spokojnym możnaby wyznaczyć strefę do budowy ogromnej elektrowni i pomóc przyrodzie, [/][/][/size]zrzucając regularnie w określonym obszarze "ekologiczne bomby" wywołujące falę.[/]
A skok ciśnienia, huk przemieszczający się z prędkością 3000m/s pozabija ryby w całym oceanie. Aleś wymyślił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Waldi - Prawie w każdym domu, są drewniane podlogi. W szczególności parkiet, który produkowany jest; bo teraz to modne; z najcenniejszego i luksusowego drewna egzotycznego.

  Odnośnie drugiej części twojej wypowiedzi, zgadzam się, że może nie ma takich ładunków, które spełniały by kryteria "ekologiczności", ale może ktoś mądrzejszy powinien nad nimi pomyśleć.

  Jeżeli nie ma takiej opcji, to i tak, grawitacja(Ziemi i Księżyca) rozwiąże większość naszych problemów energetycznych.

Od dawna na oceanie Spokojnym prowadzone były próbne wybuchy termojądrowe i jakoś nikt wtedy się nie przejmował ich zgubnym wpływem na środowisko.(Atol Mururoa).Na całe szczęście zaprzestano prób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Od dawna na oceanie Spokojnym prowadzone były próbne wybuchy termojądrowe i jakoś nikt wtedy się nie przejmował ich zgubnym wpływem na środowisko.(Atol Mururoa).Na całe szczęście zaprzestano prób.[/size] 

A wiesz dlaczego?? Bo ludzie zaczęli umierać na raka z opadu atmosferycznego (w Warszawie w 1963 w maju był rekord 200Ci/km2na miesiąc). Tak było jest i jeszcze długo będzie a  Czernobyl pozwolił zrozumieć jak ten świat jest delikatny i jak łatwo go stracić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna sprawa mnie w tym wszystkim niezmiernie, a wręcz przeogromnie irytuje:

Dlaczego Ja mam oszczędzać i płacić więcej za prąd (limity na CO2, efekt cieplarniany, itp, skoro większość zachodniego świata czyni takie świństwa (o wiele gorsze) jak wycinanie lasów Amazońskich, niszczenie wszelkich dziewiczych terenów.

Niech nikt nie odpowiada, to było pytanie retoryczne rozżalonego ex-ekologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Niech nikt nie odpowiada, to było pytanie retoryczne rozżalonego ex-ekologa.
;)  ...a jednak się kręci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz waldi, z moich doświadczeń wynika, że 95% tzw. "ekologów" - tak, koniecznie trzeba to wziąć w bardzo duże cudzysłowie, to po prostu cwaniaki, które swoim terrorem (stąd eko-terroryści) chcą po prostu wyciągnąć podatnikom albo innym ofiarom jak najwięcej pieniędzy z portfela. Ich bezczelność nie zna granic. Możesz poszukać mojego zdania na ten temat na forum sprzed dwóch - trzech lat i zobaczysz jak się diametralnie zmieniła. Bo najczęściej takie cwaniaki pociągają za sobą młodych nieświadomych ludzi. Zobacz na takie Green Peace, podczas katastrofy w Zatoce Meksykańskiej, na swojej stronie nawet słowem się nie zająknęli na ten temat, natomiast bez przerwy walą "jak to ważne są limity na CO2.

Moje przesłanie: ludzie nie wierzcie tym oszustom, bo będą was "ekologicznie - jak krowy" doić z ciężko wypracowanych pieniędzy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
takie cwaniaki pociągają za sobą młodych nieświadomych ludzi[/size] 

Pomyślmy gdzie jeszcze tak jest?? wojsko?? policja?? służby?? gangi?? religie?? czyli prawie wszędzie - pomyśl może jeszcze gdzieś służysz za naiwną krowę, a nawet nie wiesz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z większości się uwolniłem, to co piszesz mnie już nie dotyczy na szczęście. Do pełni potrzeba mi wolności od uczuć które się czasami burzą... ale i to już w dużym stopniu opanowałem. Potem pewnie jeszcze dojdzie niewola własna, ale o to będę zmieniał w sobie, doskonalił się powoli. Ważne, ile już osiągnąłem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

;)

Jeżeli ci to sprawi fun, to dajesz :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Budowane na wybrzeżach zapory, które mają zapobiegać powodziom, niejednokrotnie tylko pogarszają sytuację i przyczyniają się do większej powodzi, donoszą naukowcy z University of Alaska w Fairbanks. Na łamach Journal of Geophysical Research: Oceans ukazał się artykuł, którego autorzy donoszą o wynikach badań nad wpływem zapór na ujściach rzek do morza. Na wielu takich estuariach ludzie coraz częściej budują zapory, by zapobiegać powodziom w dole rzeki.
      Profesor Steven L. Dykstra i jego zespół przyjrzeli się danym z Charleston Harbor w Karolinie Południowej. Pochodziły one z ostatnich ponad stu lat. Ich analiza pokazała, że wybudowane tamy, które mają chronić ląd przed powodziami powstającymi w wyniku fali sztormowej oraz podnoszeniem się oceanów, nie zawsze spełniają swoje zadanie, a niejednokrotnie pogarszają sytuację. Zwykle sądzi się, że im dalej w głąb lądu, tym mniejszy wpływ sztormów. Jednak kształt basenu może spowodować, że im głębiej w ląd, tym gorsza powódź, stwierdza Dykstra.
      Estuaria mają zwykle kształt lejka zwężającego się w stronę lądu. Budowa zapory skraca estuarium za pomocą betonowych ścian, które odbijają fale sztormowe. Zwężający się estuarium powoduje też, że pojawiają się mniejsze odbicia, które są zależne od czasu wzrostu poziomu wody. Naukowcy wykorzystali Charleston Harbor jako studium przypadku, a następnie wykorzystali modele komputerowe, do zbadania zjawisk zachodzących w 23 różnych estuariach, zarówno takich, w których są zbudowane zapory, jak i całkowicie naturalnych.
      Badania pokazały, że kształt basenu oraz zmiany spowodowane przez człowieka poprzez stawianie zapór, są kluczowymi elementami, które decydują o tym, w jaki sposób sztorm na morzu czy oceanie wchodzi w interakcje z rzeką i jak fala powodziowa przesuwa się w głąb lądu. Okazało się, że przy określonym czasie trwania przyboru wód i określonej amplitudzie fal, zapory pogarszają sytuację powodziową na lądzie. Co więcej, przez zapory fala sztormowa może sięgać dalej. We wspomnianym już przypadku Charleston do największych przyborów wód zwykle dochodzi w odległości 80 kilometrów od wybrzeża.
      Dykstra mówi, że często ludzie mieszkający kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża, nie zdają sobie sprawy z faktu, że znajdują się w strefie, na którą morze czy ocean mają wpływ. Zwykle przekonują się o tym, gdy dojdzie do dużej powodzi spowodowanej falą sztormową.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Jet Propulsion Laboratory i innych instytucji, stworzyli indeks wrażliwości lasów tropikalnych. Służy on do określania podatności tych ekosystemów na dwa główne zagrożenia: ocieplanie się klimatu oraz konsekwencje związane z wycinką i fragmentacją lasów poprzez budowę dróg, osiedli czy tworzenie pól uprawnych. Okazuje się, że trzy główne obszary lasów tropikalnych są w różnym stopniu podatne na różne zagrożenia.
      Basen Amazonki jest niezwykle wrażliwy zarówno na zmiany klimatu jak i na wywoływane przez ludzi zmiany w użytkowaniu terenów. W Basenie Kongo mają miejsce te same zjawiska co w Amazonii, jednak tamtejsze lasy są bardziej na nie odporne. Z kolei większość azjatyckich lasów tropikalnych w większym stopniu cierpi z powodu wycinki niż z powodu zmian klimatu.
      Lasy tropikalne to prawdopodobnie najbardziej zagrożone habitaty na Ziemi. Są jak kanarek w kopalni, mówi Sassan Saatchi, główny autor najnowszych badań.
      W lasach tropikalnych mieszka ponad połowa gatunków roślin i zwierząt żyjących na Ziemi i przechowują one ponad połowę węgla uwięzionego w roślinach.
      Jednak w XX wieku ludzie wycięli 15–20% tych lasów, a kolejnych 10% uległo degradacji. Tymczasem zmiany klimatu prowadzą do coraz częstszych i poważniejszych pożarów, ograniczają zdolność lasów do wchłaniania dwutlenku węgla i zwiększają emisję CO2 z lasów.
      W 2019 roku National Geographic Society zorganizowało zespół ekspertów, których celem było stworzenie nowego indeksu wrażliwości lasów tropikalnych. Uczeni mieli do dyspozycji dane satelitarne oraz z pomiarów polowych z lat 1982–2018. To na ich podstawie powstał indeks. Dzięki niemu można będzie dokładniej badać procesy zachodzące w lasach tropikalnych, takie jak wchłanianie i uwalnianie węgla, ich produktywność, cykl obiegu wody i bioróżnorodność.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Parku Narodowym Bozdağ w prowincji Konya w Turcji odkryto świetnie zachowaną zaporę z czasów rzymskich. Ma ona 110 m długości i 10 m wysokości. Jak wyjaśnił İlker Işık, szef Wydziału Konserwacji i Restauracji Dziedzictwa Narodowego na Selçuk Üniversitesi, badania powierzchniowe w okolicy trwają od 2017 r. Specjaliści szukają śladów osadnictwa na terenie Parku.
      Jak powiedział Işık, na zaporę natrafiono podczas prac prowadzonych przez 10-osobowy zespół na obszarze ok. 60 tys. m2.
      Wcześniej odkryto fragment Via Sebaste; niegdyś łączyła ona Pamfilię z Antiochią Pizydyjską. Stwierdziliśmy, że zaporę zbudowano, by zaspokoić zapotrzebowanie wodne armii podążającej tą drogą.
      Prowadzimy badania lidarem. Po wykonaniu zdjęć lotniczych i szczegółowych pomiarów próbujemy określić sieć osadniczą w regionie [...]. Przypuszczamy, że tak duża zapora była wykorzystywana nie tylko do zaspokojenia potrzeb wojska w czasie przemarszu, ale i ludzi żyjących w tej okolicy.
      Kiedy dziś patrzymy na zbiornik [zapory], nadal jest nieco bagnisty. Widzimy, że wiosną wciąż gromadzi wodę.
      Zapora zachowała się w [...] regionie, który od czasów starożytnych pełnił ważną rolę w hodowli zwierząt. Wraz z Konya Büyükşehir Belediyesi udostępniamy wyniki badań i zastanawiamy się nad oceną znaleziska pod kątem turystyki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Widoczne z kosmosu wykonane przez termity struktury rozciągające się na obszarze około 200 000 kilometrów kwadratowych, liczą sobie nawet około 4000 lat. Kopce, które można zobaczyć na Google Earth, nie są gniazdami. Powstały one wskutek budowy rozległej sieci połączonych tuneli. Przez tysiące lat termity przemieściły olbrzymie ilości ziemi, tworząc około 200 000 000 kopców o wysokości 2,5 metra i średnicy 9 metrów każdy.
      Te kopce zostały stworzone przez pojedynczy gatunek termitów, który wykonał olbrzymią sieć tuneli pozwalających im na bezpieczny dostęp i spożywanie liści, które opadły na ziemię. Ilość przemieszczonej ziemi to ponad 10 kilometrów sześciennych. To odpowiednich 4000 Wielkich Piramid w Gizie i jedna z największych struktur zbudowanych przez pojedynczy gatunek owada, mówi Stephen Martin z brytyjskiego University of Salford.
      To prawdopodobnie największy dzieło inżynieryjne jednego gatunku owada. Najbardziej ekscytujący jest fakt, że kopce są niezwykle stare. Niektóre mają prawie 4000 lat, są więc w wieku piramid, dodaje Roy Funch z Universidade Estadual de Feira de Santana w Brazylii.
      Większości kopców nie widać, gdyż znajdują się w specyficznej dla północno-wschodniej Brazylii sawannie kolczastej zwanej caatinga. Pierwsze z nich odkryto przed kilkudziesięciu laty, gdy roślinność została wycięta pod pastwiska.
      Naukowcy pobrali próbki gleby z 11 kopców i określili ich wiek na 690 do 3820 lat. Niektóre z nich są zatem równie wiekowe co najstarsze kopce termitów znane z Afryki.
      Uczeni postanowili też zbadać, czy niezwykle regularne rozmieszczenie kopców jest spowodowane konkurencją pomiędzy termitami z poszczególnych struktur. Okazało się, że na poziomie kopców występuje niewielka agresja. Duże jej natężenie zauważono, gdy umieszczono obok siebie termity z odległych kopców. Naukowcy doszli więc do wniosku, że na rozmieszczenie nie wpłynęła agresja, a doszło do samoorganizacji ułatwianej przez rosnące połączenia między tunelami i napędzanej okresowym opadaniem liści w lesie.
      Termity prawdopodobnie wykorzystują feromony do nawigowania po tunelach i bezpiecznego przemieszczania się w poszukiwaniu ubogich źródeł pożywienia. To niesamowite, że współcześnie wciąż można znaleźć nieznane dotychczas cuda przyrody o tak olbrzymich rozmiarach, które wciąż są aktywne, a ich twórcy wciąż z nich korzystają, mówi Martin.
      Uczeni mówią, że przed nimi jeszcze wiele pracy. Na przykład nie wiadomo, jaka jest struktura fizyczna kolonii tamtejszych termitów. Dotychczas bowiem nikt nie znalazł komory, w której przebywa królowa.
      Przed ośmiu laty informowaliśmy o widocznych z kosmosu bobrowych żeremiach odkrytych w Kanadzie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analiza danych z ponad 100 lat wskazuje, że w ostatnim czasie znacząco wzrosła częstotliwość i siła powodzi na Amazonce. Naukowcy mają nadzieję, że ich praca pozwoli na lepsze przewidywanie nadchodzących powodzi.
      Poziom Amazonki jest od początku XX wieku rejestrowany codziennie w brazylijskim Manaus. Okazuje się, że w pierwszej połowie XX wieku poważne powodzie, kiedy to poziom wody przekraczał 29 metrów, co jest poziomem alarmowym dla Manaus, występowały średnio raz na 20 lat. W ciągu ostatnich 3 dekadach częstotliwość takich wydarzeń wzrosła aż pięciokrotnie. Obecnie poziom alarmowy jest przekraczany średnio co 4 lata.
      Naukowcy bardzo interesują się zwiększeniem częstotliwości intensywnych susz w Amazonii. Jednak tym, co się wyraźnie wyróżnia, jest wzrost częstotliwości i siły powodzi. W latach 2009–2015 w basenie Amazonki każdego roku, z niewielkimi wyjątkami, dochodziło do ekstremalnych powodzi, mówi główny autor badań doktor Jonathan Barichivich z Universidad Austral de Chile.
      Zdaniem autorów badań, zwiększona liczba powodzi to skutek wzrostu siły cyrkulacji Walkera. To zasilana przez ocean cyrkulacja powietrza spowodowana różnicami w temperaturach i ciśnieniach ponad tropikalnymi częściami oceanów. System ten wpływa na wzorce pogodowe i opady deszczu.
      Dramatyczny wzrost liczby powodzi jest związany ze zmianami w otaczających Amazonkę oceanach, przede wszystkim na Atlantyku i Pacyfiku oraz zmianami w interakcjach pomiędzy nimi. W związku z ogrzewaniem się Atlantyku i jednoczesnym ochładzaniem się Pacyfiku dochodzi do zmian w cyrkulacji Walkera, co wpływa na opady nad Amazonką. To efekt odwrotny do tego, co dzieje się podczas El Nino. Zamiast suszy, mamy tutaj więcej konwekcji i poważne opady w środkowych i północnych częściach basenu Amazonki, wyjaśnia współautor badań profesor Manuel Gloor ze School of Geography w Leeds.
      Nie jest znana dokładna rola globalnego ocieplenia w zwiększeniu siły cyrkulacji Walkera, ale specjaliści podejrzewają, że przynajmniej częściowo jest ono odpowiedzialne za obserwowane zjawiska. Wiadomo, że wskutek ocieplenia wiatry wiejące na średnich i wysokich szerokościach geograficznych na półkuli południowej zmieniły swój kierunek na bardziej południowy, robiąc miejsce dla transportu gorących wód Oceanu Indyjskiego, które z prądem Agulhas płyną wzdłuż wschodnich wybrzeży Afryki na południe, a następnie w kierunku Amazonii.
      Wielkie powodzie na Amazonce trwają całymi tygodniami i dewastują życie olbrzymiej liczby ludzi. Mogą zanieczyszczać źródła wody pitnej, przyczyniać się do rozpowszechniania chorób, niszczą domy i pola uprawne, znacząco ograniczając możliwość działalności rolniczej.
      Specjaliści spodziewają się, że w najbliższych dekadach Atlantyk będzie ocieplał się szybciej niż Pacyfik, co doprowadzi do jeszcze częstszych i poważniejszych powodzi w basenie Amazonki.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...