Za wcześnie na swobodny dostęp do informacji
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na University of Arizona opracowano nową technikę dostarczania leków do tkanek nowotworowych. Jeśli metoda okaże się tak skuteczna, jak wskazują wstępne wyniki, to chemioterapia będzie dzięki niej bardziej efektywna przy jednoczesnej redukcji efektów ubocznych.
Autorem wspomnianej techniki jest zespół profesora Marka Romanowskiego. Uczeni wykorzystali pokryte złotem kapsułki wykonane z liposomów, które w sposób kontrolowany uwalniają leki w ściśle określonych miejscach organizmu. Kapsułki są wstrzykiwane do krwioobiegu i w naturalny sposób gromadzą się wokół tkanki nowotworowej. Naukowcy z Arizony dołączyli do liposomów molekuły sygnałowe, ligandy, które współpracują ze specyficznymi receptorami komórek. Wystarczy zatem dobrać ligandy odpowiednio do komórek nowotworu, który chcemy zaatakować. Dzięki temu kapsułki z większym prawdopodobieństwem skupią się w tkance nowotworowej. Gdy już to nastąpi, do akcji wkracza złoto. Metal ten ma tę interesującą właściwość, że zamienia światło podczerwone w ciepło. Wystarczy zatem oświetlić zgrupowane kapsułki światłem podczerwonym, by rozgrzały się one, powodując 'rozmiękczenie' liposomów i wyciekanie z nich leków. Taka technika pozwala precyzyjnie kontrolować ilość uwalnianych leków. Możliwe jest bowiem manipulowanie zarówno intensywnością jak i długością impulsu świetlnego.
Użycie złota ma tę dodatkową zaletę, że gdy część kapsułek trafi do zdrowych tkanek, metal powinien zapobiegać wyciekaniu toksycznych lekarstw, które mogłyby je uszkodzić. Co więcej, kapsułki są na tyle małe, że ich nadmiar powinien zostać usunięty przez nerki. Jest to o tyle ważne, że obecnie nie istnieje żadna zatwierdzona terapia, która pozwalałaby usunąć z organizmu złote nanostruktury.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowców od dawna intryguje pochodzenie ziemskich oceanów. Wiadomo bowiem, że po uformowaniu się naszej planety panowały na niej bardzo wysokie temperatury, wskutek których istniejąca woda natychmiast by odparowała. Co prawda mówi się o możliwości przyniesienia wody przez komety i asteroidy, jednak tutaj rodzi się kolejny problem. Otóż w kometach znajdujemy znacznie więcej deutery niż w ziemskich oceanach, a asteroidy, bombardujące Ziemię tak często, by stworzyć oceany, powinny przynieść ze sobą też olbrzymie ilości rzadkich metali. A tych nie znajdujemy aż tak dużo.
Rozwiązaniem zagadki postanowiła zająć się profesor Nora de Leeuw z University College London, która wraz ze swoim zespołem twierdzi, że woda była obecna na Ziemi od samego początku jej istnienia.
Naukowcy stworzyli komputerowy model kosmicznego pyłu składającego się z oliwinów, powszechnie znajdowanych w Układzie Słonecznym i w mgławicach wokół innych gwiazd. Symulowali, co działoby się molekułami wody przyczepionymi do takiego pyłu. Badania wykazały, że oddzielenie molekuł wody od oliwinów wymaga olbrzymich ilości energii. Tak dużych, iż pył oliwinowy jest w stanie utrzymać wodę nawet w temperaturze 630 stopni Celsjusza. To wystarczyłoby, żeby woda mogła przetrwać proces formowania się Ziemi.
Część wody na Ziemi prawdopodobnie pochodzi z tego źródła i całkiem możliwe, że jest to jej większość - mówi współautor badań, Michael Drake z University of Arizona.
W miarę formowania się planety ciśnienie i temperatury mogły doprowadzić do oderwania molekuł wody od oliwinów i uformowania oceanów.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Badacze z University of Arizona informują o stworzeniu systemu, który umożliwia wyświetlanie i aktualizowanie niemal w czasie rzeczywistym trójwymiarowego hologramu. Profesor Nasser Peyghambarian mówi, że system taki może znaleźć zastosowanie w wielu miejscach. Producenci samochodów czy samolotów mogą wykorzystać hologram do wprowadzania na bieżąco zmian w projekcie - stwierdza uczony. Wyobraźmy sobie bardzo skomplikowany zabieg chirurgiczny - dzięki temu systemowi chirurdzy z całego świata mogą brać udział w operacji. Mogą obserwować całą procedurę i służyć pomocą - dodaje.
Sercem systemu jest nowe tworzywo sztuczne, na którym wyświetlany jest hologram, aktualizowany co 2 sekundy. Obraz oryginału rejestrowany jest przez 16 kamer umieszczonych wokół interesującego nas obiektu. Za pomocą sieci komputerowej dane są przesyłane do zdalnej lokalizacji, gdzie trafiają do lasera, który "drukuje" obraz na polimerze reagującym na światło. Widziany z wielu kamer obraz jest trójwymiarowy i powoli zanika, jednak laser nadrukowuje jego aktualizację, zanim poprzednia "ramka" stanie się niewidoczna.
Pierwszy pokaz tego systemu odbył się w 2008 roku. Wówczas jednokolorowy obraz o wymiarach 10x10 centrymetrów był aktualizowany co 4 minuty. Obecnie uczeni są w stanie stworzyć wielokolorowy obraz o wymiarach 45x45 centymetrów i odświeżać go co 2 sekundy.
Trójwymiarowy obraz można zobaczyć gołym okiem.
Naukowcy mówią, że teoretycznie możliwe jest osiągnięcie obrazu widocznego pod dowolnym kątem. Dodają, że do osiągnięcia odpowiedniego wrażenia realizmu konieczne jest odświeżanie obrazu 30 razy w ciągu sekundy. Całość będzie wymagała też łączy o dużej przepustowości.
Profesor Payghambarian i jego zespół są jednak pełni optymizmu. Sądzą, że w ciągu 2-3 lat opracują lepszy polimer oraz lasery potrzebne do stworzenia bardziej realistycznego obrazu, a później będą potrzebowali jeszcze 3-4 lat na przygotowanie systemu do rynkowego debiutu.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Fakt, że roślinność potrafi oczyszczać środowisko naturalne ze szkodliwych substancji, nie jest niczym zaskakującym. Okazuje się jednak, że rośliny liściaste oczyszczają atmosferę z lotnych związków o wiele skuteczniej, niż myślano do tej pory.
Szeroko zakrojone badania przeprowadziły amerykańskie uczelnie: University of Northern Colorado oraz University of Arizona przy finansowym wsparciu rządowej agencji National Science Foundation (NSF). Na celownik wzięto tak zwane utlenione lotne związki organiczne (oxygenated volatile organic compounds, oVOC). Tworzą się one w atmosferze z węglowodorów, a te są emitowane również przez roślinność, ale ich główne źródło to działalność człowieka, głównie przemysł, komunikacja, itd. Część substancji oVOC zamienia się w aerozole, które mają długofalowy wpływ na klimat, a także na zdrowie człowieka.
Monitorując stężenie tych substancji na wieku terenach, w różnych krajach, zaobserwowano nieoczekiwanie szybkie ich eliminowanie na terenach zdominowanych przez drzewa liściaste. Szkodliwe związki znikały czterokrotnie szybciej, niż zakładały to wszystkie dotychczasowe badania, czy modele środowiskowe. Szczególnie szybką filtrację obserwowano w lasach, zwłaszcza w górnych partiach roślinności.
Thomas Karl, główny autor studium zajął się analizą mechanizmu, w jaki roślinność potrafi tak szybko absorbować lotne substancje. Najbardziej powszechne gatunki roślin, dla których znany jest cały genom, przebadano w laboratorium. Okazało się, że za nadspodziewaną skuteczność w oczyszczaniu odpowiada „układ odpornościowy" roślin. Wskutek uszkodzeń fizycznych, ataku szkodników lub drażnienia szkodliwymi substancjami wydzielają one substancje obronne, reakcję tę badacze porównali do wytwarzania zwiększonej ilości białych ciałek krwi w organizmie człowieka.
Jednak substancje chroniące drzewo, jeśli produkowane są w nadmiernej ilości, stają się dla nie go szkodliwe, dlatego jednocześnie zachodzi drugi mechanizm, pozwalający na neutralizację ich nadmiaru. Ten mechanizm absorbuje i neutralizuje również lotne związki organiczne. Tak więc zdolność roślin do oczyszczania atmosfery jest częścią, czy też skutkiem ubocznym ich metabolizmu i mechanizmu obronnego. Naukowcy przebadali go, opisując dokładnie ekspresję genów.
Przebadane zdolności roślin wykorzystano w poprawionym modelu matematycznym, opisującym skuteczność oczyszczania atmosfery - okazało się, że przebiega ono faktycznie o ponad jedną trzecią szybciej, niż dotychczas zakładano.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na University of Arizona przeprowadzono pierwszy eksperymentalny dowód na to, że Tytan, księżyc Saturna, jest w stanie podtrzymać życie. Ziemia i Tytan to jedyne duże ciała niebieskie w naszej najbliższej okolicy, które posiadają grubą atmosferę, w której dominuje azot.
Tytan jest dlatego tak interesujący, gdyż posiada atmosferę zdominowaną przez azot, a chemia organiczna może odpowiedzieć nam na pytanie, jak rozpoczęło się życie na Ziemi. Azot to niezbędny składnik życia - mówi autor badań, Hiroshi Imanaka z uniwersyteckiego wydziału chemii i biochemii.
Jednak w skład molekuł tworzących życie nie może wejść każda forma azotu. Najpierw musi ulec ona przekształceniu w bardziej aktywną, reaktywną formę.
Imanaka we współpracy z Markiem Smithem utworzyli w laboratorium azotowo-metanową mieszaninę, podobną do atmosfery Tytana, a później, poddając gaz działaniu wysokoenergetycznych promieni ultrafioletowych zamienili ją w mieszaninę gazu zawierającą molekuły organiczne. Promieniowanie ultrafioletowe symulowało wpływ Słońca na atmosferę Tytana.
Eksperyment pokazał, że w takich warunkach większość azotu zaczęła tworzyć stałe molekuły, a nie gazowe. To ważne odkrycie, gdyż wcześniejsze teoretyczne modele przewidywały, że proces ten będzie znacznie wolniejszy.
Hiroshi Imanaka mówi, że Tytan wydaje się nam pomarańczowy właśnie z powodu organicznych molekuł unoszących się w jego atmosferze. Z czasem molekuły te mogą opadać na powierzchnię księżyca i tam mogą zostać poddane działaniu czynników, które mogą utworzyć życie.
Obecnie jednak nie ma dowodu na to, że wspomniane cząsteczki rzeczywiście zawierają azot. Eksperyment z Arizony pokazuje jednak, iż jest to możliwe. Prowadzenie podobnych badań jest bardzo ważne z punktu widzenia eksploracji kosmosu. Pozwala to bowiem tak projektować urządzenia umieszczane w sondach, by szukały konkretnych rzeczy, których istnienie jest prawdopodobne.
Możliwość znalezienia molekuł organicznych w atmosferze Tytana pojawiła się po misji sondy Cassini, której wyniki sugerowały, że promieniowanie ultrafioletowe powoduje powstawanie takich molekuł. By sprawdzić tę hipotezę Imanaka i Smith musieli z korzystać z synchrotonu Advanced Light Source w Berkeley. Kolejka naukowców do tego urządzenia jest jednak tak duża, że uczeni z Arizony mieli do dyspozycji jedynie dwa "okienka czasowe" w ciągu roku. Każde z nich składało się z 5-10 dni i 8 godzin do wykorzystania w ciągu każdego z nich. Dlatego też ich badania nie odpowiedziały na wszystkie pytania. Przeprowadzenie wszystkich eksperymentów zajęłoby bowiem lata.
Początkowo, jak mówi Imanaka, atmosfera była wyjątkowo nerwowa, gdyż w analizowanym gazie nie mogli znaleźć azotu i nie mieli pojęcia, co się z nim dzieje. W końcu przeanalizowali za pomocą niezwykle zaawansowanych technik spektrometrycznych brązową maź, która osadziła się na cylindrze synchrotonu i znaleźli tam poszukiwany azot.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.