Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
Sign in to follow this  
KopalniaWiedzy.pl

NASA zna źródło potężnego rozbłysku gamma

Recommended Posts

W ubiegłym miesiącu znajdujący się na satelicie Swift teleskop wyspecjalizowany w śledzeniu źródeł promieni gamma został oślepiony nagłą eksplozją. Naukowcy z NASA zastanawiali się od tamtej pory, co było źródłem wybuchu, w wyniku którego w ciągu sekundy rejestrowano od 143 do 145 tysięcy protonów promieni X. To 10-15 razy więcej, niż najsilniejszy zanotowany rozbłysk.

Po tygodniach analiz specjaliści dowiedzieli się, że olbrzymi rozbłysk pochodził z masywnej gwiazdy, która zapadła się w czarną dziurę.

Teleskop na satelicie Swift nie został zaprojektowany do rejestrowania tak potężnych eksplozji, z jaką miał do czynienia. Przedstawiciele NASA nie spodziewali się, że coś takiego się przydarzy. Zarejestrowany wybuch był tak potężny, że teleskop nie poradził sobie ze zliczaniem fotonów.

Eksperci z NASA mówią, że niedawno zaczęli zastanawiać się nad tym, jak silne mogą być rozbłyski gamma właśnie w kontekście pracy Swifta. Ponownie okazało się, że siły natury potrafią zaskoczyć człowieka.

Rozbłysk GRB 100621A pochodził z gwiazdy położonej w odległości ponad 5 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Trwał on około minuty i był 200-krotnie silniejszy niż promieniowanie gamma z Mgławicy Kraba, które stanowi punkt odniesienia dla badania promieni gamma.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Podczas rozbłysków gamma są też emitowane promienie X. Wartość, którą podałem w notce, była w źródle podawana dla promieni X. Być może w ten sposób mierzy się intensywność rozbłysków gamma?

Share this post


Link to post
Share on other sites

a to nie jest tak, że całe promieniowanie Roentgena jest nazywane zarówno promieniowaniem X, jak i gamma?

 

Trzeba by poszperać chyba w internecie, albo książkach do fizyki.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) poinformowały o rozpoczęciu współpracy, której celem jest zbudowanie jądrowego silnika termicznego (NTP) dla pojazdów kosmicznych. Współpraca będzie odbywała się w ramach programu DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations), który od jakiegoś czasu prowadzony jest przez DARPA.
      Celem projektu jest stworzenie napędu pozwalającego na szybkie manewrowanie, przede wszystkim przyspieszanie i zwalnianie, w przestrzeni kosmicznej. Obecnie dysponujemy pojazdami, które są w stanie dokonywać szybkich manewrów na lądzie, w wodzie i powietrzu. Jednak w przestrzeni kosmicznej brakuje nam takich możliwości. Obecnie używane kosmiczne systemy napędowe – elektryczne i chemiczne – mają spore ograniczenia. W przypadku napędów elektrycznych ograniczeniem jest stosunek siły ciągu do wagi napędu, w przypadku zaś napędów chemicznych ograniczeni jesteśmy wydajnością paliwa. Napęd DRACO NTP ma łączyć zalety obu wykorzystywanych obecnie napędów. Ma posiadać wysoki stosunek ciągu do wagi charakterystyczny dla napędów chemicznych oraz być wydajnym tak,jak napędy elektryczne. Dzięki temu w przestrzeni pomiędzy Ziemią a Księżycem DRACO ma być zdolny do szybkich manewrów.
      Administrator NASA Bill Nelson powiedział, że silnik może powstać już w 2027 roku. Ma on umożliwić szybsze podróżowanie w przestrzeni kosmicznej, co ma olbrzymie znacznie dla bezpieczeństwa astronautów. Skrócenie czasu lotu np. na Marsa oznacza, że misja załogowa mogłaby zabrać ze sobą mniej zapasów, ponadto im krótsza podróż, tym mniejsze ryzyko, że w jej trakcie dojdzie do awarii. Jądrowy silnik termiczny może być nawet 4-krotnie bardziej wydajny niż silnik chemiczny, a to oznacza, że napędzany nim pojazd będzie mógł zabrać cięższy ładunek i zapewnić więcej energii dla instrumentów naukowych. W silniku takim reaktor jądrowy ma być wykorzystywany do generowania ekstremalnie wysokich temperatur. Następnie ciepło z reaktora trafiałoby do ciekłego paliwa, które – gwałtownie rozszerzając się i uchodząc z duża prędkością przez dysze – będzie napędzało pojazd.
      To nie pierwsza amerykańska próba opracowania jądrowego silnika termicznego. Na początku lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęto projekt NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application). Projekt zaowocował powstaniem pomyślnie przetestowanego silnika. Jednak ze względu na duże koszty, prace nad silnikiem zakończono po 17 latach badań i wydaniu około 1,4 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Wczoraj rozpoczął pracę powołany przez NASA 16-osobowy zespół, którego zadaniem jest prowadzenie niezależnych badań nad niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi (UAP). Jako UAP definiowane są obserwacje zjawisk, których nie można zidentyfikować jako statek powietrzny lub znane zjawisko atmosferyczne. Wstępna faza pracy zespołu potrwa 9 miesięcy.
      W tym czasie, na podstawie danych z cywilnych agend rządowych, z przedsiębiorstw prywatnych i innych źródeł członkowie zespołu mają opracować plan dalszych działań analizujących UAP. Zespół skupi się na analizie danych jawnych, a pełny raport z jego pracy zostanie opublikowany w połowie przyszłego roku. Prace mają położyć podwaliny pod badania UAP przez NASA i inne organizacje. Będą one niezależne od badań prowadzonych przez Pentagon.
      W 2021 roku ukazał się rządowy raport dotyczący 144 niezidentyfikowanych obiektów latających. Spotkał się on z olbrzymim zainteresowaniem, w maju Kongres zorganizował publiczne przesłuchanie dotyczące UAP, a niedługo później Pentagon ogłosił powołanie specjalnego biura badającego UAP. Dotychczas jednak większość badań tego typu jest jednak prowadzonych przez wojsko i służby wywiadowcze. NASA chce przyjrzeć się UAP z czysto naukowego punktu widzenia. Wyjaśnienie takich zjawisk może mieć bowiem znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Dlatego też przedstawiciele zespołu nie stawiają żadnych wstępnych hipotez. Jego przewodniczący mówi, że brak dowodów, by UAP miały pochodzenie pozaziemskie, ale przyznaje, że są to zjawiska, których nie rozumiemy. Chcemy zebrać więcej dowodów, stwierdza.
      Na czele zespołu stanął fizyk teoretyczny David Spergel. Obecnie jest prezydentem Simons Foundation, a w przeszłości był założycielem i dyrektorem Flatiron Institute for Computational Astrophysics. Jednym z jego współpracowników jest profesor Anamaria Berena, która pracuje m.in. dla SETI Institute i Blue Marble Space Institute of Science, gdzie specjalizuje się w zagadnieniach komunikacji złożonych systemów biologicznych, astrobiologią i poszukiwaniem bio- oraz technosygnatur. Z kolei Federica Bianco to profesor fizyki i astrofizyki w University of Delaware i zastępca głównego naukowca tworzonego właśnie Vera C. Rubin Observatory. W zespole znajdziemy też profesor oceanografii Paulę Bontempi, która przez 18 lat pracowała a NASA, gdzie kierowała badaniami nad oceanami. Z kolei Reggie Brothers od wielu lat zajmuje stanowiska menedżerskie w sektorze prywatnym, wcześniej zaś był podsekretarzem ds. nauki i technologii w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i zastępcą sekretarza obrony ds. badawczych w Pentagonie. Do zespołu powołano też byłego astronautę Scotta Kelly'ego, dziennikarkę naukową Nadię Drake czy Matta Mountaina, prezydenta The Association of Universities for Research and Astronomy, konsorcjum niemal 50 uniwersytetów i instytucji badawczych, które pomagają NASA w budowie i obsłudze obserwatoriów, w tym Teleskopów Hubble'a i Webba.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Tydzień temu teleskopy wykryły rozbłysk gamma GRB 221009A. Kilka dni później astronomowie korzystający z teleskopu Gemini South stwierdzili, że to najpotężniejsze wydarzenie tego typu. Ten rozbłysk jest tak jasny, a jego źródło znajduje się tak blisko, że to jedna na 100 lat okazja, by odpowiedzieć na pewne podstawowe pytania związane z tego typu eksplozjami – od powstawania czarnych dziur po przetestowanie modeli dotyczących ciemnej materii, mówi Brendan O'Connor z University of Maryland.
      Badania GRB 221009A podjęły się, niezależnie od siebie, zespoły Brendana O'Connora i Jillian Rastinejad z Northwestern University. Oba zespoły wykorzystały teleskop Gemini South, ale użyły dwóch różnych instrumentów – pracującego w bliskiej podczerwieni spektrografu FLAMINGOS-2 oraz GMOS (Gemini Multi-Object Spectrographs). Naukowcy mieli nawzajem dostęp do swoich danych i wykonali ich własne analizy.
      Wyjątkowo długotrwały GRB 221009A jest najjaśniejszym zarejestrowanym rozbłyskiem gamma, a jego poświata bije wszelkie rekordy we wszystkich długościach fali, informuje O'Connor. Zjawisko będzie jeszcze długo długo badane. Astronomowie z całego świata udostępniają sobie nawzajem dane za pośrednictwem prowadzonego przez NASA archiwum Gamma-ray Coordinates Network.
      Naukowcy uważają, że niezwykle silny rozbłysk był wynikiem zapadnięcia się gwiazdy o masie wielokrotnie przekraczającej masę Słońca. W wyniku tego procesu pojawiła się potężna supernowa oraz czarna dziura. Rozbłysk miał miejsce 2,4 miliarda lat świetlnych od Ziemi, w kierunku Gwiazdozbioru Strzały.
      W naszym zespole nazywamy ten rozbłysk BOAT albo Brighest Of All Time, gdyż jeśli przejrzy się dane z tysięcy rozbłysków gamma, które zostały zarejestrowane od lat 90., ten się wyróżnia. Dzięki czułym i zróżnicowanym instrumentom na Gemini, będziemy mogli obserwować składniki optyczne GRB221009A znacznie dłużej, niż może to robić większość naziemnych teleskopów. To pomoże nam zrozumieć, dlaczego rozbłyski gamma są tak jasne i mają tak wielką energię, stwierdza Rastinejad.
      Po utworzeniu się czarnej dziury pojawiają się dżety cząstek przyspieszanych niemal do prędkości światła. Niedawno informowaliśmy o takim rekordowo szybkim dżecie. Cząstki te zderzają się z pozostałościami gwiazdy, w wyniku eksplozji której powstała czarna dziura. Skutkiem tych zderzeń jest emisja promieniowania rentgenowskiego i promieniowania gamma. Jeśli dżety są skierowane w stronę Ziemi, możemy je obserwować w formie potężnych rozbłysków.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      NASA i SpaceX podpisały umowę, na podstawie którego zobowiązały się do opracowania studium wykonalności wprowadzenia Teleskopu Hubble'a na wyższą orbitę. Umieszczenie tam zasłużonego instrumentu wydłużyłoby jego czas pracy o wiele lat. Studium ma rozważyć wykorzystanie pojazdu SpaceX Dragon do zmiany orbity Hubble'a. Założono, że strona rządowa nie będzie ponosiła w związku z tym żadnych kosztów. NASA chce lepiej zrozumieć komercyjne aspekty takich działań, a SpaceX – kwestie techniczne związane z serwisowaniem urządzeń w przestrzeni kosmicznej. Co istotne, SpaceX nie ma wyłączności, więc inne firmy mogą zwracać się do NASA z własnymi propozycjami.
      Przyjęto, że opracowanie planów potrwa pół roku. W tym czasie eksperci NASA i SpaceX, na podstawie danych technicznych Hubble'a i Dragona rozważą, czy możliwe byłoby bezpieczne zadokowanie kapsuły do teleskopu i przesunięcie go na inną orbitę.
      Hubble i Dragon będą modelami testowymi studium, jednak przynajmniej część płynących z niego wniosków może posłużyć do podobnych działań z wykorzystaniem innych pojazdów i urządzeń znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej.
      Teleskop Hubble'a pracuje od 1990 roku. To jedyny teleskop kosmiczny zbudowany z misją o prowadzeniu misji serwisowych. Dotychczas odbyło się do niego 5 takich misji. Jednak Teleskop projektowano tak, by można było przeprowadzać misje za pomocą promów kosmicznych. Program promów został dawno zakończony i obecnie nie ma planów prowadzenia kolejnych misji. Tym bardziej, że czas Hubble'a się kończy. Zasłużone urządzenie pracuje wyjątkowo długo. Obecnie przewiduje się, że teleskop zostanie poddany deorbitacji pomiędzy rokiem 2030 a 2040. NASA chce, by działał on najdłużej, jak to możliwe. Tym bardziej, że nowe teleskopy kosmiczne, jak Teleskop Webba, nie mają go zastąpić, a już przed laty przewidywano, że tandem Webb-Hubble da nowe możliwości obserwowania kosmosu.
      Jeśli udałoby się przesunąć Hubble'a na wyższą orbitę, NASA i SpaceX zyskałyby nowe dane i doświadczenie dotyczące tego typu misji, a przy okazji udałoby się wydłużyć czas pracy ważnego instrumentu naukowego.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      NASA nie jest pewna, czy w bieżącym miesiącu uda się przeprowadzić kolejną próbę startu misji Artemis I. Nawet gdyby naprawiono element, który uniemożliwił przeprowadzenie ostatniego startu, na przeszkodzie mogą stanąć względy formalne. Wkrótce bowiem upływa okres certyfikacji systemu autodestrukcji rakiety.
      Dotychczas dwukrotnie próbowano wystrzelić Artmis I. Podczas pierwszej próby zauważono kilka problemów, jednak najpoważniejszym z nich – tym z powodu którego start przerwano – była niemożność schłodzenia jednego z silników do wymaganej temperatury -251 stopni Celsjusza. Później okazało się, że winny był czujnik, który wskazywał niewłaściwą temperaturę silnika.
      Kilka dni później, 3 września, przeprowadzono kolejną próbę startu. Tym razem podczas tankowania rakiety pojawił się wielki wyciek wodoru. Start więc odwołano. Najprawdopodobniej winnym jest wadliwy zawór przy instalacji tankowania. Inżynierowie muszą teraz zdecydować, czy zawór uda się wymienić i przetestować na stanowisku startowym, czy też trzeba będzie to zrobić w Vehicle Assembly Building.
      Obecnie otwarte okienko startowe misji Artemis I zamyka się jutro, 6 września. Już w momencie odwołania sobotniego startu stało się jasne, że nie będzie ono więcej dostępne. Przepisy wymagają bowiem, by pomiędzy 2. a 3. próbą startu rakiety upłynęły co najmniej 72 godziny. Zatem NASA musi czekać na kolejne okienko startowe. Otworzy się ono 19 września i potrwa do 28 września. Tutaj jednak pojawia się kolejny problem.
      Przepisy wymagają, by wszystkie rakiety startujące w przestrzeń kosmiczną z terenu USA były wyposażone w ręczny lub automatyczny system autodestrukcji. Jest on uruchamiany, gdy rakieta zejdzie z kursu i może zagrozić ludziom na ziemi. W taki system były wyposażone nawet rakiety nośne i zewnętrzny zbiornik paliwa promów kosmicznych. Dla rakiet startujących ze wschodnich wybrzeży USA systemy autodestrukcji są certyfikowane na 25 dni. Gdy certyfikat straci ważność, konieczne jest zresetowanie ich akumulatorów i ponowna certyfikacja. A jest to proces, który można przeprowadzić wyłącznie w Vehicle Assembly Building (VAB). Transport rakiety to bardzo skomplikowany i powolny proces. Odległość pomiędzy stanowiskiem startowym a VAB wynosi ponad 5 kilometrów. Transport, w zależności m.in. od warunków pogodowych, może trwać od 8 do 11 godzin. Rakiety przewożone są za pomocą imponującego pojazdu CT-2 (crawler-transporter).
      Istnieje więc spore ryzyko, że we wrześniu nie uda się przeprowadzić kolejnej próby starty misji. Trudno będzie też skoordynować start na początku października. Wtedy bowiem zaplanowany jest start rakiety, która zawiezie astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Co prawda w Kennedy Space Center jest więcej niż jedno stanowisko startowe, ale tutaj znowu pojawia się kwestia bezpieczeństwa. Podczas startu rakiety żadna inna rakieta nie powinna znajdować się na innym stanowisku startowym.
      Jeśli więc NASA nie zdąży na drugie z wrześniowych okien startowych i nie uda się skoordynować startu w oknie 1-4 października, to kolejne okna otwierają się 14 oraz 17–22 października.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...