Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Q_E ładnie ujete.

 

heh, von.grzanko nie do końca.. Nie łap mnie za słówka, skoro piszę że już sobie je wyobrażam to znaczy ze domniemanie już tam są no nie?

 

Mówiąc że ktoś jest chory uważasz za brak tolerancji? Trochę prymitywnie. Gdy powiem że jeden jest czarny a drugi biały też nie jestem tolerancyjny? Co znaczy "nie za bardzo tolerancyjne"?

 

ba, dobrze jeszcze jak ktoś wie które pole ma zaznaczyć, a co z tymi co nie wiedzą? Ale wg. Ciebie to normalne.

 

A stanie się wtedy coś strasznego? Słońce z pewnością nie zgaśnie, tak samo jak nie zdrożeje wódka. To wyczerpuje listę straszności moim zdaniem

jasne problemu nie ma. Mieć tatę i tatę. Chciałbyś tak? Jak uznają takie małżeństwa to i uznają przez nich adopcję.

Na szczęście widzę ze Polacy sceptycznie patrzą na tego typu sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mikroos: no właśnie w tym sęk - on robił to, co głosił. Obiecał wyborcom, że będzie przeciwny przyznawaniu większych praw gejom i był.

 

@vongrzanka: uważasz, że powinien mówić, że jest homo? A co to ma wspólnego z polityką? On ma przedstawić wyborcom program i nim go przekonać. Sądzisz, że Piesiewicz powinien w czasie kampanii wyborczej mówić, że lubi ubierać się w damskie ciuszki? A co komu do tego? Jeśli, jako senator, nie proponuje ustaw, które by innym tego zakazywały, to jego upodobania nie mają nic do rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To raczej nie było pytanie celu, raczej pytanie retoryczne. Z resztą, posądzać można też pytaniem.

Tylko gdy ktoś nadinterpretuje. Ja pytaniem nie osądziłem, a podałem w wątpliwość.

 

Jednak, z jakiegoś powodu przyjąłeś, że akurat w tym przypadku istnieje podejrzenie, że ta osoba żyje z cudzej obrabowanej kieszeni. Trudno mi uwierzyć byś takie podejrzenia stawiał na każdym kroku. Dlatego też sądzę, że jest to po prostu uprzedzenie czy tez osobista niechęć.

Drugą możliwością jest, że chciałeś skierować tory myśli czytających na to, że May-Welby należy do takich ludzi.

Tak czy inaczej, nie jest to zbyt budująca postawa.

 

Gdybym zaznaczył, że to tylko moje osobiste przeczucie wynikające z doświadczeń z różnymi środowiskami "artystów" to coś by zmieniło? Wg mnie jeszcze by pogorszyło i dało pole do kolejnych nadinterpretacji. Przecież ja tylko zadałem pytanie!

 

Przeczytaj jeszcze raz artykuł. Nie jest tam napisane, że zmienił informacje w dowodzie, chodzi o akt urodzenia.

 

Jak sądzisz, co mógł(?) zrobić innego?

 

Miał na akcie urodzenia płeć męską. W dowodzie żeńską. Brał hormony i nie miał problemu. Przestał brać i zaczął wyglądać raczej na faceta dziwnie ubranego, mógł więc znowu zmienić w dowodzie na "M". Ale co tam, wolał być pierwszym na świecie "nieokreślonym".

Tacy ludzie robią wokół siebie tyle zamieszania, że aż człowieka korci by rzucić mocniejszym słowem w ich kierunku. Ale na tej zasadzie jak denerwujący są wszyscy "celebryci" z tymi swoimi operacjami i zmianami partnerów.

 

Skutek jest taki, że oficjalnie uznano, że można się urodzić z nieokreśloną płcią, nawet jeśli fizycznie wygląda to na jakąś płeć. Można to i tak traktować, wiem jakie potrafią się rodzić dziwactwa, więc wrodzony odchył w postrzeganiu swojej płci nie jest dla mnie niczym niewyobrażalnym.

 

Denerwuje mnie też, że nie zliberalizowano przepisów, gdy widać, że nie wszystko jest czarne albo białe, tylko dodano kolejny trybik do piekielnej machiny jaką jest biurokracja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest istotne, czy pozbawił się płci z ekstrawagancji, czy po prostu w żadnej nie czuł się szczęśliwy. Niesamowite jest, jak bardzo (co widać po waszych komentarzach) czujemy się do płci przywiązani. A czyste człowieczeństwo? On jest tylko człowiekiem i nikim poza tym. Spróbujcie to sobie wyobrazić. Co, bardzo trudno?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, ze wielowątkowość jaka powstała w komentarzach nieco mnie myli, bo już nie wiem, właściwie co chce skomentować. :D

Moze odniosę się do tematu. Podobno wywodzimy się od zwierząt. Podobno nawet zwierzętami jesteśmy. ;) Nie będę specjalnie dyskutować. Wśród zwierząt występuje obojnactwo i interseksualizm, występuje również homoseksualizm, a i znane sa przypadki transwestytów wśród np. małp. To ostatnie bardzo ciekawe, ale znalazłam jedynie japoński artykuł, wiec nie mogę go zacytować dosłownie. Chyba, ze ktoś zna japonki, wtedy z chęcią mu pokarze. :D

Coz wiec dziwnego w tym, ze i człowiek się tym zajmuje. ;) Nie mogę doszukać się w tym objawów chorobowych, bo to by oznaczało, ze cały świat zwierząt trzeba by wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

John, mymy -> słyszeliście kiedyś coś o takim czymś jak tolerancja? pewnie tak, ale na pewno nie wiecie jak to zastosować w praktyce.

 

Nie ma czegoś takiego jak tolerancja rozumiana w tak szerokim ujęciu jest tylko nietolerancja (bo ona z definicji dotyczy czegoś), lub coś co nazwał bym tolerancją wybiórczą. Czyli tolerujemy coś.

Ci najbardziej tolerancyjni są zawsze jakoś dziwnie nie tolerancyjni w stosunku do nietolerancji. Jest to coś co wypełnia znamiona paradoksu. Nie można być tolerancyjnym do wszystkiego z wyłączeniem nietolerancji.

To prowadzi do paradoksu podobnego do paradoksu omnipotencji.

 

I pewnie była to tzw. tolerancja po polsku - "jestem tolerancyjny, ale tylko dla tego, co sam popieram".

 

To nie jest "polska tolerancja" to jest po prostu tolerancja innej nie ma. Tolerujemy to co popieramy lub nam to co najmniej wisi w przeciwnym wypadku tego nie tolerujemy. Tak samo w stosunku do siebie nietolerancyjni są geje i młodzież wszechpolska.

 

Jakim hipokrytą? Od kilkunastu lat był wybierany, bo rozumiał, że jest przedstawicielem swoich wyborców, a jego wyborcy nie chcieli, by homoseksualistom przyznawano kolejne prawa. Innymi słowym - facet działał wbrew własnym interesom dlatego, że obiecał to wyborcom. I tak powinien działać polityk, a nie tak, że jedno gada gdy się stara o wybór, a co innego robi, gdy zostanie wybrany.

 

Rozumiał ze jest przedstawicielem swoich wyborców, piękne słowa. Proponuje takie hasło wyborcze:  Roy Ashburn reprezentuje cie nawet w gejowskim barze. Facet nie działa wbrew własnym interesom tylko właśnie dla swoich interesów czyli dla korytka ukrywał skrzętnie fakt ze jest gejem i udawał przykładnego męża i ojca. I bedac gejem był właśnie hipokrytą a nie politykiem dziś powinien być spalony i dla gejów i dla konserwatystów. Osoba nie mająca szacunku do własnych poglądów nadaje się chyba tylko na polityka. 

 

Publiczne oświadczenie na antenie radia, że nie jest się tym za kogo się podaje jest formą uczciwości.

 

Bardzo umowna forma wymuszonej uczciwości w stosunku do bezsprzecznej wcześniejszej nieuczciwości. Pojęcie "forma uczciwości" jest dość pojemne.Wyobraźmy sobie taka sytuacje oskarżony o morderstwo do wysokiego sadu: przepraszam nie chciałem ja go tylko kopałem. Ot taka "forma uczciwości"   

 

Przeczytaj jeszcze raz artykuł. Nie jest tam napisane, że zmienił informacje w dowodzie, chodzi o akt urodzenia.

 

No i to jest kolejna paranoja. Akt urodzenia to dokument który stwierdza pewien fakt. A mianowicie taki z ze jest potwierdzeniem tego ze dnia tego a tego urodził się taki/taka takiej i takiej płci i tak dalej. To ze sobie zrobił kuku nie zmienia nijak tego faktu ponieważ urodził się jednoznacznie identyfikowalny  jako konkretna płeć. To ze Doda sobie założy na głowę opaskę z uszami i gacie z pomponem to nie powód zęby do aktu urodzenia wpisywać ze urodziła się króliczkiem.

 

To nie jest istotne, czy pozbawił się płci z ekstrawagancji, czy po prostu w żadnej nie czuł się szczęśliwy. Niesamowite jest, jak bardzo (co widać po waszych komentarzach) czujemy się do płci przywiązani. A czyste człowieczeństwo? On jest tylko człowiekiem i nikim poza tym. Spróbujcie to sobie wyobrazić. Co, bardzo trudno?

 

Nie ma możliwości być nieprzywianym do płci. Chodzi o samą prokreacje. Jesteśmy efektem tego ze nikt się od tego nie odcinał ze tak powiem. Ewolucja sobie bardzo dobrze długofalowo radzi z rożnymi tego typu sytuacjami.

 

nieuk wyobraź sobie taki eksperyment myślowy wywozimy na dwie wyspy, na jedną lesbijki na druga gejów, oczywiscie tych co się na to zgodzą zapewniamy im tam warunki bytowe na jakimś akceptowalnym przez nich poziomie. Jak myślisz czy człowieczeństwo na tych wyspach będzie trwało dłużnej niż życie najdłużej żyjących wywiezionych?

 

Mirethil

Wśród zwierząt występuje obojnactwo i to jest fakt, ale nie wszystkich i to nie jest argument. Występuje tez partenogeneza to znaczy ze mamy klonować ale tylko kobiety? A transwestytyzm to jeszcze nie transseksualizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To nie jest "polska tolerancja" to jest po prostu tolerancja innej nie ma.

Czyli nie dość, że nie wiesz, czym jest tolerancja, to jeszcze uważasz się za tolerancyjnego? ojjj, biedactwo...

tolerancja

1. «poszanowanie czyichś poglądów' date=' wierzeń, upodobań, różniących się od własnych»[/quote']

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, ze wielowątkowość jaka powstała w komentarzach nieco mnie myli, bo już nie wiem, właściwie co chce skomentować. :D

Moze odniosę się do tematu. Podobno wywodzimy się od zwierząt. Podobno nawet zwierzętami jesteśmy. ;) Nie będę specjalnie dyskutować. Wśród zwierząt występuje obojnactwo i interseksualizm, występuje również homoseksualizm, a i znane sa przypadki transwestytów wśród np. małp. To ostatnie bardzo ciekawe, ale znalazłam jedynie japoński artykuł, wiec nie mogę go zacytować dosłownie. Chyba, ze ktoś zna japonki, wtedy z chęcią mu pokarze. :D

Coz wiec dziwnego w tym, ze i człowiek się tym zajmuje. ;) Nie mogę doszukać się w tym objawów chorobowych, bo to by oznaczało, ze cały świat zwierząt trzeba by wyleczyć.

 

Ale w całej tej historii chodzi jedynie o tzw. płeć metrykalną, inaczej zwaną społeczną. O gonadalnej wiemy tylko tyle, że  była pierwotnie męska, a potem zmieniono ją na kobiecą. Co do pozostałych kryteriów - a jest ich jeszcze chyba z dziesięć - to tutaj w ogóle o nich mowy nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
@mikroos: no właśnie w tym sęk - on robił to, co głosił. Obiecał wyborcom, że będzie przeciwny przyznawaniu większych praw gejom i był.

Zabawne. Kiedy chodziło o służbę zdrowia, argument pt. "decyzja ludu" Ciebie nie interesował, bo była tylko jedna słuszna racja - wolność - a rząd powinien postępować wbrew woli ludu i sprywatyzować służbę zdrowia w 100%. Tutaj tymczasem wychwalasz polityka, który publicznie zobowiązywał się do ograniczania ludzkiej wolności, bo tak chcieli jego wyborcy. Trochę się chyba zaplątałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Około 25 milionów lat temu australijskie Terytorium Północne pokryte było gęstym lasem, w którym żyły liczne gatunki koali, wczesne kangury czy przodkowie największego torbacza w historii, gatunku Diprotodon optatum. Paleontolodzy z Flinders University, którzy przez ostatnie lata badali skamieniałości znalezione w pobliżu Pwerte Marnte Marnte, poinformowali o zidentyfikowaniu dwóch nowych gatunków – wombata o bardzo silnych szczękach i oposa o dziwacznych zębach. To przedstawiciele torbaczy, których linie ewolucyjne dawno wygasły i nie mają współczesnych potomków, mówi doktorant Arthur Crichton.
      Na tym późnooligoceńskim stanowisku znajdowane są najstarsze szczątki torbaczy podobnych do współczesnych oraz wielu przedstawicieli nieistniejących już zwierząt, jak np. rodziny Ilariidae podobnej do wombatów skrzyżowanych z koala.
      Jeden z nowo odkrytych gatunków to opos Chunia pledgei. Jego zęby to koszmar dentysty. Miały wiele zaostrzonych wierzchołków znajdujących się jeden obok drugiego, jak linie w kodzie paskowym. Drugi z gatunków – Mukupirna fortidentata, do duży odległy krewny dzisiejszego wombata. Szczęki i zęby wskazują, że miał bardzo silny zgryz, stwierdza Crichton.
      Jego siekacze były bardziej podobne do zębów wiewiórek, znacznie większe od pozostałych zębów. Prawdopodobnie świetnie nadawały się do rozgryzania orzechów, ziaren czy bulw. Co interesujące, jego zęby trzonowe były bardzo podobne do zębów niektórych współczesnych małp, np. makaków. Dla porównania, dzisiejsze wombaty mają zęby, które rosną przez całe życie, gdyż ścierają się na ich głównym pożywieniu, trawie, dodaje profesor Gavin Priedaux.
      Mukupirna fortidentata ważył około 50 kilogramów i należał do największych torbaczy swojej epoki. Był on przedstawicielem wymarłej linii ewolucyjnej Mukupirnidae, która ponad 25 milionów lat temu oddzieliła się od wspólnego przodka z dzisiejszymi wombatami. Wombaty odniosły sukces, a Mukupirnidae wyginęły przed końcem oligocenu.
      Z kolei opos Chunia pledgei należy do mało poznanej wymarłej rodziny Ektopodontidae. Wszyscy jej przedstawiciele mieli dziwaczne zęby z charakterystycznymi ostrzami ustawionymi jak kod kreskowy. I każdy gatunek charakteryzował się własnym wzorcem.
      Badane zwierzęta żyły w czasie, gdy klimat Australii zaczął zmieniać się na coraz bardziej suchy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na odległej australijskiej Pustyni Tanami trwa wyścig z czasem, którego celem jest udokumentowanie tamtejszych dendroglifów – rysunków wyrytych w baobabach przed setkami, a może nawet tysiącami lat. Australijskie dendroglify (arborglify) to niezwykle intrygująca forma ekspresji kulturowej Aborygenów. W przeciwieństwie do słynnych australijskich petroglifów są one słabo poznane. Prowadzone dotychczas nieliczne badania skupiały się na badaniu dendroglifów z okresu po przybyciu Europejczyków do Australii.
      Baobab australijski (Adansonia gregorii) to jeden z ośmiu gatunków baobabów. Pozostałe występują w Afryce (1 gatunek) i na Madagaskarze (6 gatunków). Wiadomo, że A. gregorii jest długo żyjącym drzewem, jednak określenie jego wieku jest trudne, gdyż wewnętrzna część pnia jest miękka i włóknista, nie tworzą się na niej pierścienie wzrostu. Najstarszym znanym baobabem australijskim jest drzewo z Kimberley Coast. Został na nim wyryty napis „HMC Mermaid 1820”. Wyrył go członek drugiej wyprawy Philipa Parkera Kinga wokół Australii, gdy ich statek musiał dobić do brzegu, by naprawić stępkę. W chwili wyrycia napisu obwód drzewa wynosił 8,8 metra. Obecnie, ponad 200 lat później, inskrypcja jest wciąż wyraźna, a obwód drzewa wynosi około 12 metrów.
      W ostatniej dekadzie w Afryce uschło wiele najstarszych baobabów. Przyczyną były prawdopodobnie zmiany klimatu. W Australii nie prowadzono badań nad stanem najstarszych baobabów, jednak wiadomo, że zagrażają im uderzenia piorunów, pożary buszu oraz insekty, które żerują na korze i mogą uszkadzać lub niszczyć dendroglify. Ponadto, jako że wnętrze baobabu jest miękkie, gdy drzewo umiera, zapada się i wali. Biorąc więc pod uwagę naszą nieznajomość rzeczywistego wieku baobabów, a zatem trudność w przewidzeniu, kiedy mogą zginąć, oraz inne zagrożenia dla dendroglifów, grupa badaczy stwierdziła, że konieczne jest ich udokumentowanie.
      Na łamach pisma Antiquity opisano właśnie prowadzone przez rok prace nad dokumentowaniem dendroglifów na Pustyni Tanami, która rozciąga się na granicy pomiędzy Zachodnią Australią a Terytorium Północnym. Obszar ten uznawany jest za zbyt suchy dla baobabów, ale w niektórych częściach pustyni odnotowywano obecność dużej liczby drzew.
      Naukowcy z The Australian National University (ANU), The University of Western Australia i University of Canberra, udokumentowali 12 drzew z glifami. Rzeźby, jak mówią ustne przekazy z okolicy, to opis ścieżki, którą w czasie snu podążał przodek, tworząc fizyczny świat. W tym przypadku mowa tutaj o wężu (lingka), a konkretnie czarnicy brunatnej, który był przodkiem klanu Lingka z ludu Djaru. Dominującym motywem są węże, ślady emu i ślady kangurów. Zauważono też motyw podobny do jednej z australijskich jaszczurek, niezidentyfikowany motyw zoomorficzny oraz liczne glify geometryczne.
      Przedstawienia węży miały różne formy. Od zwierząt w pozycji zwiniętej, po wyprostowaną, jakby się poruszające. Nie zauważono też żadnego wzorca występowania glifów. Tworzono je we wszystkich kierunkach geograficznych, większość z nich znajduje się na wysokości od 0,5 do 2 metrów nad ziemią. Wokół niektórych drzew znaleziono fragmenty kamieni służących do ostrzenia oraz kamienne odłupki. Nie było to zaskoczeniem, gdyż w okolicach, w których brak jest skał i jaskiń Aborygeni na miejsca obozowania wybierali duże drzewa.
      Glify na baobabach stanowią część tradycji Aborygenów, w ramach której rdzenni mieszkańcy Australii oznaczali krajobraz i nadawali mu znaczenie. Dendroglify opowiadają ważne historie i zawierają symbole klanowe. Podobnie jak petroglify, które były odnawiane przez pokolenia, także dendroglify były odświeżane. Opisane badania mają rzucić więcej światła na ten słabo poznany aspekt kultury Aborygenów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z The University of Western Australia i Flinders University odnaleźli największą znaną roślinę na świecie. To pojedyncza roślina trawy morskiej, która rozciąga się na 180 kilometrów. Roślina jest też niezwykle odporna, gdyż liczy sobie co najmniej 4500 lat, musiała więc poradzić sobie z wieloma zmianami w swoim otoczeniu. Niezwykła roślina znajduje się w jasno oświetlonych promieniami słonecznymi wodach Shark Bay w Australii Zachodniej. To teren wpisany na listę Światowego Dziedzictwa.
      Biolog ewolucyjna doktor Elizabeth Siclair z Uniwersytetu Zachodniej Australii i jej zespół chcieli zbadać różnorodność genetyczną łąk trawy morskiej w Shark Bay i określić, które rośliny warto zebrać w celu przeprowadzenia projektu restauracji traw morskich. Często zadajemy sobie pytanie, jak wiele różnych roślin rośnie na takich łąkach i postanowiliśmy wykorzystać narzędzia genetyczne, by na nie odpowiedzieć, mówi doktor Sinclair.
      Naukowcy pobrali więc próbki z całej Shark Bay i – wykorzystując 18 000 markerów – wykonali genetyczny odcisk palca roślin. Odpowiedź dosłownie zwaliła nas z nóg. Okazało się, że to jedna roślina. Jedna roślina, która rozprzestrzeniła się na 180 kilometrów Shark Bay. To czyni ją największą znaną nam rośliną na Ziemi, mówi główna autorka badań, Jane Edgeloe. Cała podwodna łąka o powierzchni 200 km2 pochodzi z jednej rośliny, która skolonizowała tak olbrzymi obszar.
      Doktor Sinclair podkreśla jeszcze jedną cechę niezwykłej rośliny. Jest ona poliploidem, co oznacza, że posiada dwukrotnie więcej chromosomów, niż inne klony trafy morskiej. Całkowita duplikacja genomu drogą poliploidalności dochodzi, gdy ma miejsce hybrydyzacja roślin rodzicielskich. Ich potomstwo posiada po 100% genomu każdego z rodziców, zamiast standardowych 50%, wyjaśnia doktor Sinclair. Rośliny poliploidalne często występują w ekstremalnych środowiskach i często nie mogą mieć potomstwa, ale potrafią się rozrastać. Ta gigantyczna trawa morska właśnie to zrobiła. Nawet bez możliwości kwitnienia i wytwarzania nasion odniosła sukces. Jest naprawdę wytrzymała, doświadcza dużych różnic temperatur i zasolenia oraz wystawiona jest na ekstremalne oddziaływanie promieniowania słonecznego. Wszystkie te czynniki byłyby bardzo trudne do zniesienia dla większości roślin, dodaje uczona.
      Obecnie australijscy naukowcy planują serię eksperymentów, dzięki którym chcą dowiedzieć się, jak roślina przeżyła i rozrosła się w tak trudnych warunkach.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii premier Australii ogłosił stan wyjątkowy i przyznał, że z powodu zmian klimatu jego kraj staje się coraz trudniejszym miejscem do życia. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dwa australijskie stany – Nowa Południowa Walia i Queensland – doświadczyły rekordowych opadów deszczu. Powodzie zabiły 20 osób, a tysiące domów znalazło się pod wodą.
      Możliwość ogłoszenia stanu wyjątkowego znalazła się w prawodawstwie Australii niedawno, po katastrofalnych pożarach z początku roku 2020. Jego wprowadzenie ma umożliwić szybką reakcję na zagrożenia i pomoc ludności. Władze centralne mogły dzięki temu szybko przeznaczyć dziesiątki milionów dolarów dla ofiar powodzi. Osoby dorosłe otrzymają natychmiastowe wsparcie w wysokości 2000 dolarów australijskich, a dzieci po 800 dolarów.
      Ekstremalne opady spowodowały ewakuację 60 000 osób, zamknięto setki szkół a mieszkańcom Sydney i regionu Illawarra w Nowej Południowej Walii doradzono, by nigdzie nie podróżowali.
      Sytuacja rzeczywiście jest wyjątkowa. To najbardziej wilgotny początek roku w historii Sydney i drugi najbardziej wilgotny w historii Brisbane. W Sydney spadło już w bieżącym roku ponad 860 mm deszczu. Zwykle tyle opadów notuje się do końca lipca. Najgorsze były ostatnie dni, kiedy to pomiędzy poniedziałkiem 7 marca, a czwartkiem 10 marca na przedmieścia Sydney spadło aż 200 mm deszczu. Powodzie zatopiły budynki mieszkalne, gospodarcze, drogi, podmyte brzegi rzek. Wiele miejscowości jest odciętych od świata. Szacunki mówią o stratach sięgających 2 miliardów dolarów.
      Rada Klimatyczna Australii opublikowała raport, w którym stwierdza, że kraj ma do czynienia z ekstremalną katastrofą. Sytuacja jest obecnie tak zła, że teraz nawet zwykłe opady deszczu mogą skończyć się kolejnymi powodziami. Panuje wysoka wilgotność, na lądzie znajduje się dużo wody, która może odparować i ponownie opaść. Rada przypomina, że uczeni od dziesięcioleci ostrzegali, że antropogeniczna emisja dwutlenku węgla doprowadzi do zmian klimatu i ekstremalnych zjawisk pogodowych. Teraz mamy do czynienia z ulewnymi deszczami, a na przełomie lat 2019/2020 panowała olbrzymia susza, której skutkiem były katastrofalne pożary.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwumetrowej długości przedstawienie kangura to najstarszy w Australii nietknięty rysunek naskalny. Zabytek znaleziono w Australii Zachodniej w regionie Kimberley. Jest on znany jest z rysunków tworzonych przez kolejne generacje zamieszkujących go ludzi, gdzie starsze rysunki są przykryte młodszymi. Najstarszy nietknięty rysunek udało się dokładnie datować dzięki... osom.
      Datowanie radiowęglowe, wykorzystane przez naukowców z Uniwersytetów w Melbourne oraz Zachodniej Australii wykaząło, że kangur powstał pomiędzy 17 500 a 17 100 lat temu.
      W północnej Australii żyją gatunki os, które budują gniazda z mułu. Zwykle gniazda te powstają w jaskiniach. Niektóre z nich są używane przez osy przez dziesiątki tysięcy lat, dzięki czemu mamy tam do czynienia z kolejnymi warstwami gniazd. Niektóre z nich pokrywają i niszczą sztukę naskalną. Jednak dają one również niepowtarzalną okazję do jej datowania, gdyż gniazda zawierają materiał organiczny. W niezwykle rzadkich przypadkach zdarza się, że gniazda istnieją pod i nad rysunkiem, dzięki czemu można określić jego minimalny i maksymalny wiek.
      Datowanie rysunku kangura pozwoliło na lepsze określenie ram czasowych rozwoju sztuki w Australii. Naukowcy z Melbourne już podczas ubiegłorocznych badań dowiedli, że styl Gwion, w którym widzimy dekorowane ludzkie figury, często z ozdobami głowy i trzymające bumerangi, rozkwitł 1000 do 5000 lat po stylu Naturalistycznym. Teraz wiemy zaś, że styl Naturalistyczny był stosowany już w czasie ostatniej epoki lodowej.
      Poziom oceanu był o około 106 metrów niższy a jaskinia znajdowała się około 300 kilometrów dalej od wybrzeża niż obecnie. W jaskiniowej sztuce widzimy kangury, ryby, ptaki i rośliny. W miarę ocieplania się klimatu pojawiły się monsuny i więcej opadów, wzrósł poziom oceanu. Do okresu Gwion poziom oceanów zwiększył się o około 50 metrów. Bez wątpienia wywołało to zarówno długotrwałe migracje, jak i zmieniło stosunku społeczne. W tym czasie sztuka jaskiniowa ulega poważnym zmianom. Z takiej, w której przedstawiano duże zwierzęta i mało ludzi. Noszą oni stroje, które są uderzająco podobne do tych, jakie znamy ze zdjęć wykonywanych Aborygenom na początku XX wieku.
      Naukowcy przypuszczają, że najstarsze rysunki w stylu Gwion mogą liczyć sobie nawet 16 000 lat, nie można więc wykluczyć, że początki Gwion nakładają się na styl Naturalistyczny.
      Doktor Svan Ouzman z Uniwersytetu Zachodniej Australiii mówi, że to nie koniec badań. Rysunek kangura jest bardzo podobny do rysunków z jaskiń wysp Azji Południowo-Wschodniej, które liczą sobie ponad 40 000 lat. To sugeruje istnienie związku kulturowego pomiędzy ludźmi, którzy je tworzyli i daje nadzieję, że znajdziemy w Australii jeszcze starsze rysunki.
      W kolejnym etapie badań naukowcy chcą wykorzystać datowanie gniazd os do stworzenia osi czasu rozwoju australijskiej sztuki naskalnej i stwierdzić, kiedy rozpoczynały się i kończyły poszczególne okresy stylistyczne

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...