Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'tsunami' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 9 wyników

  1. Koleje badania pokazują, jak potężna była erupcja wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha’apai ze stycznia 2022 roku. Nie od dzisiaj wiemy, że była to największa erupcja wulkaniczna obserwowana bezpośrednio przez naukę, a do atmosfery trafiło wyjątkowo dużo wody. Międzynarodowy zespół naukowy poinformował, że w wyniku erupcji woda została początkowo wypiętrzona na wysokość 90 metrów. To wielokrotnie więcej niż największe fale powstałe po trzęsieniach ziemi. Wybuchy wulkanów rzadko wywołują tsunami, czego nie można powiedzieć o trzęsieniach ziemi. W 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi Tohoku pojawiła się fala tsunami, która zabiła 20 000 osób i uszkodziła elektrownię w Fukushimie. W 1960 roku Chile doświadczyło najpotężniejszego z zarejestrowanych trzęsień ziemi, któremu nadano nazwę Valdivia. W obu przypadkach początkowa fala tsunami miała około 10 metrów. Fale te przyniosły duże zniszczenia. Na szczęście dla nas, Hunga Tonga-Hunga Ha’apai wybuchł daleko od dużych mas lądowych, a wygenerowana przezeń fala była węższa niż powstała w wyniku trzęsień ziemi. Eksperci skupieni w International Tsunami Commission mówią, że to wyjątkowe wydarzenie powinno być dzwonkiem alarmowym. Przypominają, że system wykrywania tsunami powodowanego przez wybuchy podwodnych wulkanów jest o 30 lat zapóźniony w porównaniu z systemem ostrzegania przed tsunami powstającym w wyniku trzęsienia ziemia. Tsunami spowodowane erupcją tego wulkanu zabiło 5 osób i spowodowało zniszczenia na dużą skalę, jednak skutki byłyby bardziej tragiczne, gdyby do erupcji doszło bliżej ludzkich siedzib. Wulkan znajduje się w odległości około 70 kilometrów od stolicy Tonga Nuku'alofa, to znacząco osłabiło falę tsunami, mówi doktor Mohammad Heidarzadeh, sekretarz generalny International Tsunami Commision. To było gigantyczne unikatowe wydarzenie, które pokazuje, że musimy poprawić system wykrywania tsunami pochodzenia wulkanicznego, dodaje. Badania dotyczące tsunami wywołanego przez Hunga Tonga-Hunga Ha’apai polegały na analizie danych dotyczących zmian ciśnienia atmosferycznego i oscylacji poziomu oceanu w połączeniu z symulacjami komputerowymi, które potwierdzano danymi zebranymi w terenie. Naukowcy odkryli, że mieliśmy w tym przypadku do czynienia z wyjątkowym tsunami. Zostało ono spowodowane nie tylko przez przemieszczenie wody w wyniku erupcji wulkanicznej, ale też przez wielkie atmosferyczne fale ciśnienia, które wielokrotnie okrążyły  Ziemię. Ten podwójny mechanizm działania doprowadził do powstania tsunami składającego się z dwóch części. Początkowe fale powstały w wyniku powstały w wyniku zmian ciśnienia atmosferycznego, a godzinę później pojawiły się fale wywołane przemieszczeniem wody. Systemy ostrzegania przed tsunami nie wykryły początkowych fal, gdyż skonstruowano je z myślą o rejestrowaniu tsunami powstałego w wyniku przemieszczenia wody, a nie zmian ciśnienia w atmosferze. Tsunami powstałe w wyniku erupcji Hunga Tonga-Hunga Ha’apai było jednym z niewielu, które obiegło cały świat. Zarejestrowano je na wszystkich oceanach i dużych morzach, od Japonii, przez USA po wybrzeża Morza Śródziemnego. « powrót do artykułu
  2. NASA zdobyła dowody obrazujące potęgę trzęsień Ziemi i tsunami. Kelly Brunt, specjalistka ds. kriosfery, i jej zespół wykazali związek pomiędzy trzęsieniem ziemi, które nawiedziło Japonię w marcu 2011 roku, a cieleniem się lodowca na Antarktydzie. Natychmiast po trzęsieniu Brunt wraz ze współpracownikami zaczęli obserwować Antarktydę i zauważyli, że niedługo po dotarciu tam fali tsunami, lodowiec z szelfu Sulzbergera zaczął się cielić. O potędze zjawiska niech świadczy fakt, że fala miała do przebycia 13 800 kilometrów, a mimo to uderzyła z taką siłą, że oderwaniu uległy góry lodowe o łącznej powierzchni około 120 kilometrów kwadratowych. Warto przy tym zauważyć, że w tym miejscu od co najmniej 46 lat nie oderwała się żadna inna góra lodowa. Naukowcy oceniają, że fale, które dotarły do Antarktydy miały jedynie 30 centymetrów wysokości, jednak ich gęstość była wystarczająco duża, by skruszyć lód o grubości 80 metrów. Powiązanie cielenia się lodowców z trzęsieniami ziemi może pomóc w wyjaśnieniu wielu zagadek z przeszłości. W 1868 roku oficerowie chilijskiej marynarki wojennej informowali o napotkaniu niespotykanych w danym sezonie gór lodowych na południu Pacyfiku. Później spekulowano, że ich obecność ma związek z trzęsieniem ziemi, które miało miejsce miesiąc wcześniej. Teraz wiadomo, że jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie.
  3. Mieszkańcy domu spokojnej starości Suisyoen dochodzą do siebie po marcowym trzęsieniu ziemi w Japonii, korzystając z pomocy robota Paro. Wygląda on jak młode foki grenlandzkiej. Suisyoen znajduje się 27 km na południe od elektrowni atomowej Fukushima nr 1. Nie uległ uszkodzeniu ani w wyniku samego trzęsienia, ani tsunami, pensjonariusze obawiali się jednak skażenia nuklearnego. Podobnie zresztą jak władze, które zdecydowały o czasowej ewakuacji ośrodka (zakończyła się ona dopiero w połowie maja). Tydzień po powrocie staruszków firma Daiwa House zaoferowała wypożyczenie dwóch urządzeń na okres dwóch lat. Normalnie za miesiąc wynajmu trzeba zapłacić 155 dol. Pensjonariusze z przyjemnością korzystają z usług Miłości i Pokoju (takie imiona nadano zautomatyzowanym foczkom). Taku Katoono, dyrektor generalny domu Suisyoen, uważa, że Paro to doskonała alternatywa dla zooterapii. Bateria wytrzymuje 1,5 godz. pracy, dlatego staruszkowie korzystają z robota rano, potem następuje przerwa na doładowanie, a wieczorem znów można poprzytulać się do sztucznej foczki z antybakteryjnym futrem lub powierzyć jej swoje lęki czy tajemnice. Co istotne, Paro pomagają też w podtrzymywaniu aktywności fizycznej. Władze Suisyoen deklarują, że jeśli będzie trzeba, w domu pojawi się więcej terapeutycznych robotów. Po kataklizmie w domu znalazło się bowiem trochę osób, które straciły swoje domy.
  4. Profesor Andreas Vött z Uniwersytetu w Moguncji uważa, że starożytnej Olimpii, której odkopywanie rozpoczęto w XIX wieku, nie przykryły osady rzeczne, ale osady naniesione przez... tsunami. W starożytności Olimpia była najważniejszym miejscem kultu Zeusa. To tutaj znajdował się święty gaj Altis i tutaj rozgrywano Igrzyska Olimpijskie. Najważniejszą zaś świątynią Olipii była pochodząca z V wieku p.n.e świątynia Zeusa, wewnątrz której stał jeden z siedmiu cudów świata - posąg Zeusa autorstwa Fidiasza. W III wieku naszej ery Olimpię nawiedziła seria trzęsień ziemi, które w dużym stopniu zniszczyły miasto. Później, w obliczu najazdów barbarzyńców zaczęto otaczać je murami, a materiał na nie pozyskiwano ze starożytnych budowli. W roku 380 n.e. cesarz Teodozjusz I Wielki, ostatni władca, który rządził całym Cesarstwem Rzymskim, zabronił organizowania zawodów sportowych w Olimpii. Ponownego odkrycia miasta dokonał w 1766 roku brytyjski antykwariusz Richard Chandler, a w roku 1828 prace wykopaliskowe rozpoczęła francuska ekspedycja. Olimpia była przykryta w niektórych miejscach nawet 8-metrową warstwą osadów. Dotychczas sądzono, że zostały one naniesione przez rzekę. Teraz niemiecki naukowiec twierdzi, ze przyniosły je wielokrotne fale tsunami. Vött wraz ze swoim zespołem badają tsunami, które wydarzyły się na Morzu Śródziemnym w ciągu ostatnich 11 tysięcy lat. Jego zdaniem badania geomorfologiczne oraz sedymentologiczne dowodzą, że osady pokrywające Olimpię zostały naniesione przez tsunami. Ani skład ani grubość osadów z Olimpii nie pasują do potencjału hydraulicznego rzeki Kladeos i składu geomorfologicznego doliny, w której znajduje się miasto. Jest wysoce nieprawdopodobne, by osady zostały naniesione przez tę rzeczkę - mówi uczony. Dotychczas sądzono, że dzieła zniszczenia w Olimpii dokonało trzęsienie ziemi z 551 roku n.e., a ruiny przykryły osady naniesione przez Kladeos. Nie potrafiono jednak wytłumaczyć, jak niewielka rzeka mogła przykryć Olimpię wieloma metrami osadów, a następnie wryć się 10-12 metrów wgłąb gruntu poniżej poziomu, na którym musiałaby płynąć w starożytności. Teraz okazuje się,że nie trzeba wyjaśniać tej tajemnicy, gdyż jej nie ma. Szczegółowe badania wykazały, że miasto było wielokrotnie zalewane katastrofalnymi powodziami, a resztki skorupiaków, mięczaków i obfitość otwornic w osadach wskazują, że Olimpię zalewała woda morska. Musiała ona wdzierać się z wielką siłą i prędkością, gdyż miasto położone jest na wysokości 33 metrów nad poziomem morza. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem powodzi jest zatem fala tsunami. Wcześniej Olimpia nie znajdowała się w odległości 22 kilometrów od morza, jak ma to miejsce obecnie. Wówczas linia brzegowa znajdowała się osiem lub więcej kilometrów bliżej - mówi Vött. Sądzi on, że woda szybko wdzierała się do doliny, ale powoli się z niej wycofywała, gdyż była blokowana przez kolejne nadciągające fale oraz pozostawiane osady. Analizy wskazują, że takie wydarzenia miały miejsce kilkukrotnie w ciągu ostatnich 7000 lat, a jedno z ostatnich tsunami ostatecznie zniszczyło i pogrzebało Olipię w VI wieku n.e. Teorię o tsunami potwierdzają też osady na wzgórzach położonych powyżej Olimpii. Są one bardzo podobne do osadów z miasta. Ponadto, jak zauważa Vott, gdyby miasto zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi, to szczątki kolumn Świątyni Zeusa tworzyłyby rumowiska, leżąc jedne na drugich. Tymczasem są one porozrzucane, co może wskazywać, że unosiły się w materiale osadowym.
  5. Negatywne konsekwencje trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii mogą być dla przemysłu IT znacznie poważniejsze, niż się dotychczas wydawało. Craig Berger, analityk z FBR Capital Markets ostrzega, że może zabraknąć żywicy triazynowobismaleimidowej (BT-Epoxy). To materiał używany w obudowach wielu układów scalonych. Głównym producentem BT-Epoxy jest Mitsubishi Gas Chemical (MGC). Tymczasem przedstawiciele tej firmy poinformowali, że dwie fabryki - jedna w prefekturze Fukushima, a druga w Ibaraki - zostały zamknięte w związku z częściowym uszkodzeniem budynków i wyposażenia. Ponadto problemy z dostawami energii elektrycznej zakłócają pracę pozostałych fabryk. Jak informuje firma Nomura Securities, dwie zamknięte fabryki dostarczają niemal całej światowej produkcji BT-Epoxy. To bardzo niefortunny zbieg okoliczności, że 90-100 procent światowej produkcji żywicy triazynowobismaleimidowej jest ulokowane w północno-wschodniej Japonii - mówi analityk Shigeki Matsumoto. Na szczęście nie wszyscy producenci układów scalonych używają BT-Epoxy, jednak jest ona powszechnie obecna w kościach dla telefonów komórkowych. Na braku BT-Epoxy najbardziej ucierpią producenci programowalnych układów scalonych, tacy jak Xilinx, Altera czy Qualcomm. Na szczęście poza Japonią działa wiele firm, które są w stanie zaoferować alternatywy dla BT-Epoxy. Problem jednak z tym, że w wielu przypadkach producenci elektroniki, gdy już znaleźli odpowiedni materiał, nie mieli potrzeby szukania zastępników, zatem alternatywne rozwiązania dla BT-Epoxy nie zostały przez nich wypróbowane i nie mają ich certyfikatów. Proces oceny przydatności materiału pod kątem potrzeb producenta trwa co najmniej 6 tygodni. Producenci układów scalonych utrzymują, że mają zapasy BT i sobie poradzą. Analitycy sceptycznie podchodzą do tych zapewnień. Warto też zauważyć, że problem nie ogranicza się tylko do wspomnianej żywicy. Japonia to ważny producent półprzewodników, plastrów krzemowych, chemikaliów, substratów, wyposażenia i wielu innych usług i towarów potrzebnych w przemyśle półprzewodnikowym. Na razie trudno ocenić, jaki wpływ sytuacja w Japonii będzie miała na cały przemysł.
  6. Plaże w meksykańskim kurorcie Acapulco są znane na całym świecie. W ubiegły weekend sporo turystów zrezygnowało tu jednak z kąpieli z powodu ryb, które zbiły się w tak ciasną ławicę, że dla patrzących wyglądała ona jak plama ropy. Podejrzewa się, że za zjawisko to odpowiada tsunami spowodowane przez trzęsienie ziemi w Japonii. W ławicy znalazły się m.in. makrele, sardele i strzępiele prążkowane. Rybacy zrezygnowali z tradycyjnych metod łowienia i wypłynęli w morze ze zwykłymi wiadrami albo stanęli w płytkiej wodzie z podbierakami. Wg nich, ryby zgromadziły się w wyniku działania niezwykłych prądów wywołanych tsunami. Eksperci nie są jednak co do tego przekonani. To wydarzenie z tej kategorii, gdzie chętnie wskazalibyśmy na związek, ale kto wie [jak jest naprawdę]. Tsunami mogą zmieniać lokalne prądy [wystarczy wspomnieć o zarejestrowanym przez japońską telewizję olbrzymim wirze], lecz trudno stwierdzić coś na pewno – podkreśla Rich Briggs z amerykańskiej Służy Geologicznej (United States Geological Survey, USGS).
  7. W Peru doszło do niezwykłego zjawiska - pojawienia się tsunami na... jeziorze. Do jeziora oznaczonego jako 513 w peruwiańskich Andach spadł z lodowca Halcan blok lodu o wymiarach 500x200 metrów. Wywołał on falę o wysokości 23 metrów, które uderzyło w pobliskie miasteczko. Zniszczeniu uległo 50 domów oraz lokalny zakład produkcji wody, z którego usług korzystało 60 000 osób. Liczba ofiar nie jest znana, jednak prawdopodobnie nie przekracza ona 5. Lokalny gubernator Cesar Alvarez twierdzi uważa, że oderwanie się lodowego bloku zostało spowodowane globalnym ociepleniem. Władze obawiają się kolejnych podobnych wypadków. W Peru znajduje się aż 70% wszystkich tropikalnych lodowców na świecie.
  8. Gigantyczna fala tsunami, która nawiedziła w 2004 roku południowo-wschodnią Azję, to niepowtarzalna okazja do badania przyrody. Jak donoszą badacze ze stowarzyszenia Wildlife Conservation Society (WCS), rafy koralowe w tym rejonie odtwarzają się z niezwykle dużą szybkością. Naukowcy z WCS przeprowadzili szczegółową analizę sześćdziesięciu miejsc położonych wzdłuż liczącego 800 kilometrów wybrzeża indonezyjskiej prowincji Aceh. Jak się okazuje, w rejonie tym pojawiło się ostatnio wyjątkowo dużo młodych osobników różnych gatunków koralowców. Najprawdopodobniej duży udział w odbudowie ekosystemu odegrali także rybacy, którzy zostali zmuszeni lub przekonani do przerwania połowów. Wcześniej stosowali w swojej pracy metody tak drastyczne, jak np. wrzucanie do wody dynamitu, a nawet... cyjanku. W czwartą rocznicę tsunami, mamy tu wspaniałą historię o odpornosci i odbudowie ekosystemu, opisuje sytuację dr Stuart Campbell, jeden z koordynatorów badań. Dodaje: nasz naukowy monitoring wykazuje gwałtowny wzrost młodych koralowców w rejonach, w których tsunami dokonało zniszczeń, a także powrót nowych pokoleń koralowców niszczonych uprzednio przez destruktywne rybołówstwo. Odkrycia te dostarczają nam nowych informacji na temat procesów odbudowy koralowców, które mogą nam pomóc dbać o rafy koralowe w obliczu zmian klimatycznych. Zniszczenia dokonane na terenie raf zostały, na szczęście, dostrzeżone przez samą społeczność prowincji Aceh. Zamieszkujący te rejony ludzie nie tylko znacząco ograniczyli stosowanie niszczycielskich metod połowów, lecz nawet rozpoczęli na własną rękę przenoszenie koralowców na tereny zniszczone podczas kataklizmu. Przygotowywano także specjalne "rusztowania", które miały ułatwiać ponowną kolonizację przez te interesujące zwierzęta. Kondycja raf koralowych jest niezwykle istotna dla Indonezyjczyków. Szacuje się, że naturalne zasoby tego wyjątkowego rejonu przynoszą mieszkańcom przychody w wysokości 2 miliardów dolarów rocznie i dostarczają miejsc pracy oraz pożywienia dla około 120 milionów osób. Nie powinno to dziwić: obszar ten, wchodzący w skład słynnego "Koralowego Trójkąta", zamieszkiwany jest przez 75% wszystkich znanych gatunków koralowców. Jak się okazuje, ta "podwodna dżungla" jest nie tylko niezwykle różnorodna biologicznie, lecz posiada także zadziwiające zdolności do regeneracji.
  9. Ochrona wybrzeży przed falami to poważne wyzwanie dla specjalistów na całym świecie. Matematycy z University of Liverpool wraz z fizykami z Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS) i Aix-Marseille Universite, odkryli, że wybrzeża można chronić dzięki... metamateriałom. Obecnie ochrona przed falami polega na budowaniu struktur, które są w stanie je rozbić. Jednak budowle te są bezsilne, w przypadku fal, które przeleją się nad nimi lub też będą na tyle potężne by je zniszczyć. Ponadto rozbijanie fal nie zapobiega ich dotarciu na wybrzeże i wyrządzeniu szkód. Opracowana przez uczonych struktura ma cylindryczny kształt i składa się ze słupów, które kierują wodę wzdłuż koncentrycznie ułożonych korytarzy, prowadząc je do wewnątrz budowli. Całość przypomina wirówkę. W takiej "wirówce" fale nie są rozbijane, ale kierowane w inne miejsce, tam, gdzie nie wyrządzą szkód. Co więcej sama struktura jest dla fali niewidoczna. Nie stanowi dla niej przeszkody, więc nie grozi jej zniszczenie. Naukowcy chcą teraz wypróbować swój laboratoryjny model w świecie rzeczywistym. Jeśli próby się powiodą, "niewidzialne" dla fal struktury pomogą chronić platformy wiertnicze w czasie sztormów czy wybrzeża przed tsunami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...