Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'odżywianie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. Że kobiety w ciąży powinny stosować odpowiednio bogatą dietę i uzupełniać ją suplementami jest dość oczywiste. Nie zawsze jednak panuje zgoda, co do zalecanych ilości dodatkowo branych witamin, czy mikroelementów. Niektóre z nich, jak witamina D, były wręcz uważane za niebezpieczne w przypadku przedawkowania. Jaka jest więc bezpieczna dawka? Od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku powszechne było przekonanie, że suplementy witaminy D może powodować uszkodzenia płodu, poronienia, czy przedwczesne porody. Najnowsze badania przeprowadzone na Uniwersytecie Medycznym Północnej Karoliny zaprzeczają temu. Carol L. Wagner, naukowiec specjalizujący się w pediatrii uważa, że problemem jest niedobór witaminy D. Wg jej badań dieta nie zapewnia jej w wystarczającej ilości kobietom ciężarnym, a ponadto człowiek współcześnie zbyt mało przebywa na słońcu. Dr Wagner oraz dr Bruce W. Hollis, zajmujący się badaniem działania witaminy D od 30 lat, wspólnie przeprowadzili eksperyment, mający na celu określenie optymalnej ilości witaminy D, jaką należy przyjmować w postaci suplementów i jaka ilość jest bezpieczna. Badaniem objęto losową próbę 494 kobiet będących w 12-16 tygodniu ciąży. Podzielono je na trzy grupy, które otrzymywały suplement z witaminą D aż do chwili rozwiązania, odpowiednio 400 jednostek (IU), 2000 jednostek oraz 4000 jednostek. Co miesiąc przeprowadzano szczegółowe i wszechstronne badania każdej z pań, żeby wykluczyć ewentualne problemu i zapewnić maksymalne bezpieczeństwo. W żadnej z tych grup nie odnotowano jakichkolwiek szkodliwych efektów, zarówno dla pań, jak i dla poczętych dzieci. Oceniano i badano też typowe komplikacje, jakie występują podczas ciąży, takie jak stany przedrzucawkowe, cukrzyca ciążowa, przedwczesny poród i inne. Studium pokazało, że zażywanie witaminy D podczas ciąży zmniejszało ryzyko wcześniactwa oraz infekcji. Najlepsze rezultaty osiągnięto u grupy zażywającej największą dawkę. Ponieważ nie odnotowano negatywnych skutków, a witamina D ponadto istotna jest dla prawidłowego rozwoju kośćca dziecka i jego układu odpornościowego oraz chroni zdrowie kobiety - autorzy badania mocno zalecają witaminę D podczas ciąży właśnie w dawce 4000 jednostek, która daje najlepsze rezultaty, a zarazem jest bezpieczna. Badanie, którego autorami są Carol L. Wagner (Medical University of South Carolina) oraz Bruce W. Hollis zostało zaprezentowane na corocznym Spotkaniu Akademickich Stowarzyszeń Pediatrycznych (Pediatric Academic Societies) w kanadyjskim Vancouver.
  2. U otyłych osób, które hołdują obfitującej w tłuszcze diecie, może dochodzić do uszkodzenia neuronów w podwzgórzowym ośrodku kontrolującym odżywianie. Nie wiadomo, czy jest ono trwałe. Możliwość uszkodzenia mózgu wskutek nadmiernej konsumpcji produktów reprezentujących typową amerykańską dietę stanowi nowe wyjaśnienie, czemu dla większości otyłych osób tak trudne jest utrzymanie prawidłowej wagi po odchudzaniu - tłumaczy dr Joshua Thaler z University of Washington w Seattle. Chcąc określić krótko- i długoterminowe skutki wysokotłuszczowej diety, zespół Thalera prowadził eksperymenty na gryzoniach. Grupom myszy i szczurów, które liczyły od 6 do 10 osobników, przez różny czas - od 1 dnia do 8 miesięcy - podawano obfitującą w tłuszcz paszę. Później przeprowadzono badania biochemiczne, obrazowe, a także sortowanie komórek mózgu. W ciągu pierwszych 3 dni diety, która zawierała w przybliżeniu tyle samo tłuszczu, co dieta typowego Amerykanina, szczury zjadały 2-krotność zwykle przyjmowanych kalorii. W trakcie eksperymentu przytyły zarówno myszy, jak i szczury. W zarządzającym głodem i sytością podwzgórzu rozwinął się stan zapalny, poza tym doszło do aktywacji i rozrostu gleju oraz mikrogleju (glejozy). Mimo że glejoza ustąpiła w ciągu kilku dni, po miesiącu pojawiła się ponownie. Glejozę uznaje się za mózgowy odpowiednik gojenia ran. Przeważnie występuje ona w chorobach związanych z uszkodzeniem neuronów, np. udarze czy stwardnieniu rozsianym. Spekulujemy, że zaobserwowana przez nas wczesna glejoza może być reakcją ochronną, która z czasem zawodzi. Naukowcy odkryli, że dochodzi do uszkodzenia i obumarcia neuronów POMC. Zawdzięczają one nazwę proopiomelanokortynie - białku, które jest prekursorem kilku białkowych hormonów naszego organizmu, m.in. odpowiedzialnego za hamowanie łaknienia hormonu stymulującego melanocyty (α-MSH). Po 8 miesiącach u myszy z grupy wysokotłuszczowej ich liczba spadła, u zwierząt na zwykłej diecie nie zaobserwowano zaś tego typu zmian.
  3. Choć dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (ang. Autism Spectrum Disorder, ASD) bywają wybredne, jeśli chodzi o jedzenie, a ich dieta ulega przez to znacznemu okrojeniu, najnowsze badania sugerują, że nie zaburza to ich wzrostu. Zespół dr Pauline Emmett z Uniwersytetu w Bristolu śledził do wieku 7 lat losy 79 dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu oraz ok. 13 tys. zdrowych maluchów. Okazało się, że choć brzdące z autyzmem były przez rodziców dużo częściej uznawane za wybredne, zawartość głównych składników odżywczych oraz średnia liczba przyjmowanych kalorii były podobne jak u rówieśników. Co więcej, nie odnotowano różnic ani we wzroście, ani w tempie przybierania na wadze. Bristolczycy cieszą się, że dzięki ich wynikom będzie można w pewnym stopniu pocieszyć rodziców dzieci autystycznych. Dr Emmett przestrzega jednak, że wszystkie osoby zaniepokojone zwyczajami żywieniowymi swoich pociech powinny mimo wszystko skonsultować się z lekarzem i/lub dietetykiem. Do zaburzeń ze spektrum autyzmu należą rozmaite jednostki, m.in. klasyczny autyzm i zespół Aspergera. Różnią się one nasileniem objawów, ale dla wszystkich charakterystyczne są upośledzenie kontaktów społecznych i komunikacji, powtarzalne zachowanie i ograniczone zainteresowania. Od dawna wiadomo, że dzieci ze spektrum autystycznego mają nietypowe zwyczaje związane z jedzeniem (np. groszek nie może na talerzu leżeć obok marchewki; niekiedy nie tolerują też określonego koloru pokarmu) albo jadają tylko kilka dań czy produktów, co może mieć związek z niechęcią dotyczącą nowych doświadczeń i wspomnianą wyżej powtarzalnością zachowań. By sprawdzić, czy i ewentualnie jak wpływa to na zdrowie autyków, ekipa dr Emmett wykorzystała dane z badania podłużnego prawie 14 tys. dzieci urodzonych w latach 1991-92. W grupie tej u 79 zdiagnozowano zaburzenie ze spektrum autyzmu, w tym 30 przypadków autyzmu i 23 łagodniejszego zespołu Aspergera. U reszty stwierdzono autyzm atypowy. Rodzice wszystkich maluchów 5-krotnie wypełniali kwestionariusz dotyczący nawyków żywieniowych swoich pociech: gdy miały one 6 i 15 miesięcy oraz w wieku 2, 3 i 4 lat. Okazało się, że w 4. r.ż. aż 37% rodziców dzieci z grupy autystycznej wspominało o dużej wybiórczości pokarmowej, w porównaniu do 14% rodziców zdrowych brzdąców. Wśród dzieci z ASD najbardziej wybredne były maluchy z klasycznym autyzmem. Co ciekawe, Brytyjczycy ustalili, że przeciętne spożycie kalorii, białek, tłuszczów i węglowodanów było podobne w grupie ASD i zdrowej. Choć dzieci z autyzmem jadły mniej warzyw i owoców, spożywały też mniej napojów gazowanych i słodyczy. Akademicy nie odnotowali różnic w zakresie stężenia żelaza we krwi, wzrostu, wagi i wskaźnika masy ciała, który uwzględnia stosunek wagi do wzrostu. ASD wiązało się jednak z obniżonym średnim spożyciem witaminy C, która znajduje się głównie w surowiźnie, oraz D, występującej w produktach mlecznych i rybach. Różnice międzygrupowe nie były znaczne i dla większości dzieci nie miały prawdopodobnie znaczenia. Niewykluczone jednak, że u pewnych konkretnych osób wytworzyły się niedobory.
  4. Odchudzające diety wysokotłuszczowe mogą być niebezpieczne dla układu krążenia - uważają badacze z Royal Victoria Hospital w Belfaście. Jak zaobserwowali autorzy studium, szkodliwe zmiany w naczyniach krwionośnych są widoczne już po ośmiu tygodniach od zmiany sposobu odżywiania. Obiektem przeprowadzonych badań była grupa 24 osób otyłych lub obarczonych nadwagą, u których nie doszło (choć w większości przypadków mogłoby dojść, gdyby ich ciała dłużej utrzymywały nieprawidłową wagę) do rozwoju cukrzycy. Uczestników podzielono na dwie grupy. Osoby z jednej z nich poproszono o korzystanie z diety wysokowęglowodanowej, w której 60% wartości energetycznej pochodziło z węglowodanów, zaś 20% z tłuszczów. W drugiej grupie zastosowano dietę o odwrotnych proporcjach poszczególnych składników. Wszyscy ochotnicy korzystali z przepisanej im diety przez 8 tygodni. Każdy z serwowanych posiłków był przygotowywany przez badaczy, zaś osoby badane nie miały prawa przyjmować pokarmów z innych źródeł. Dietę zaplanowano tak, by ilość podawanego pożywienia wywoływała deficyt energetyczny organizmu na poziomie 500 kcal dziennie. Po zakończeniu dwumiesięcznego eksperymentu okazało się, że zastosowane diety nie różnią się pod względem skuteczności w odchudzaniu. Identyczna była także poprawa wrażliwości na insulinę, będąca u osób otyłych bardzo pożądanym objawem. Niestety, walory zdrowotne obu sposobów odżywiania znacząco różniły się. U osób stosujących dietę wysokotłuszczową nawet po tak krótkim czasie zaobserwowano wyraźne zmiany w sztywności obwodowych naczyń krwionośnych. Ich tętnice stały się mało elastyczne, co groziło ich uszkodzeniem i rozwojem np. zawału serca. Jak uważa główny autor studium, dr Steven Hunter, zebrane dane są dostatecznie przekonujące, by na ich podstawie uznać diety wysokotłuszczowe za potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia. Zamiast nich badacz proponuje dietę o niższej zawartości tłuszczu oraz wyższej podaży węglowodanów, koniecznie połączoną z aktywnością fizyczną.
  5. Biolodzy wiedzą już od dawna, że samce niektórych zwierząt morskich, takich jak koniki morskie czy iglicznie, przechowują zapłodnione jaja zawierające ich potomstwo w specjalnych kieszonkach na własnych brzuchach. Dopiero teraz dowiadujemy się jednak, że ta wyspecjalizowana torebka posiada wiele cech... łożyska występującego u samic. W tym badaniu jasno demonstrujemy przyjmowanie przez embrion uzyskanych od ojca substancji odżywczych u dwóch gatunków igliczni, tłumaczy zaangażowana w badania Jennifer Ripley, biolog z West Virginia University. To pierwszy raz, kiedy naprawdę posiadamy dowód na istnienie takiej łożyskopodobnej [funkcji] w organizmie tych ryb. Hipotetyzowano na ten temat od lat, ale dotychczas nie zostało to potwierdzone. Aby potwierdzić, czy samce gatunków Syngnathus fuscus oraz S. floridae rzeczywiście przekazują potomstwu substancje odżywcze pochodzące z własnego organizmu, badacze wstrzyknęli rybim ojcom wyznakowane radioaktywnym izotopem składniki odżywcze - wchodzący w skład postawowych tłuszczów kwas palmitynowy oraz aminokwas lizynę. Następnie, na podstawie wyników badań z wykorzystaniem spektroskopii, oceniano ilość obu substancji przekazywanych zarodkom. Choć oba związki są potrzebne dojrzewającym igliczniom, tylko lizyna przedostawała się w znacznych ilościach do organizmów potomstwa. Co więcej, zgodnie z oczekiwaniami, ilość przekazywanego aminokwasu z biegiem czasu rosła, co oznacza, że potrzeby żywieniowe dojrzewającego zwierzęcia rosły, zaś ojciec kontrolował dawkę przekazywanego pożywienia. Zdaniem autorów odkrycia, kolejną fazą badań powinna być szczegółowa analiza ojcowskiej "kieszonki" w poszukiwaniu cech wspólnych z łożyskiem wytwarzanym przez większość ssaków (wyjątkiem w tej grupie są torbacze). Zrozumienie mechanizmów przekazywania pokarmu od rodzica do dojrzewającego potomstwa może pomóc w zrozumieniu procesów rozwoju nie tylko u niepozornych koników morskich i igliczni, lecz być może także u ludzi.
  6. Jak przypływy oceanów przyczyniły się do powstania i rozwoju życia na powierzchni Ziemi, tak wstrząsy tektoniczne mogą pomagać drobnoustrojom zamieszkującym skorupę naszej planety, a nawet hipotetycznym mikroorganizmom z Marsa. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez Normana Sleepa i Marka Zobacka ze Stanford University, niszczycielskie dla nas trzęsienia ziemi mogą dostarczać pożywienia bakteriom zamieszkującym głębokie podziemia. Naturalne środowisko wspomnianych drobnoustrojów nie zawiera typowych dla nas źródeł energii. Zamiast promieni słonecznych czy produktów rozkładu substancji organicznych, korzystają one z energii chemicznej związków znajdujących się w ich bezpośrednim otoczeniu. To oznacza, że w miarę wzrostu kolonii, pożywienie wyczerpuje się, co uniemożliwia dalszy rozwój. Teraz naukowcy twierdzą jednak, że wstrząsy skorupy zdarzają się wystarczająco często, by towarzyszące im pękanie skał, reakcje chemiczne i transport wody z substancjami odżywczymi mógł stanowić pewne źródło energii przez miliardy lat. Badacze twierdzą, że identyczne procesy mogą wciąż działać na Marsie, przez co nie należy wykluczać możliwości istnienia życia na tej planecie.
  7. Zaburzenia odżywiania przyjmują różną postać. Zdarza się, że występują także u skądinąd poważnie chorych osób, np. cukrzyków. Gdy diabetyk przestaje przyjmować insulinę, by stracić na wadze, mamy do czynienia z tzw. diabulimią. Ryzykuje przy tym bardzo wiele, ponieważ może zapaść w śpiączkę albo doprowadzić do uszkodzenia nerek. Diabulimia występuje najczęściej wśród nastolatek i młodych kobiet. Fachowcy obawiają się, że zjawisko to może się rozpowszechnić, ponieważ pisze się o nim sporo na forach internetowych cukrzyków i osób z zaburzeniami odżywiania. Jeden z naukowców, który badał ten fenomen u Amerykanek ze zdiagnozowaną cukrzycą typu 1., szacuje, że aż jedna trzecia wszystkich chorych (ok. 450 tys.) nie robiła sobie zastrzyków lub zmniejszała przyjmowane dawki, by schudnąć. Osoby, które tak postępują, ryzykują wcześniejszym wystąpieniem poważnych komplikacji cukrzycowych – ostrzega Ann Goebel-Fabbri, psycholog kliniczny z Joslin Diabetes Center w Bostonie. Amerykańskie Stowarzyszenie Diabetologiczne od dawna wie o niebezpiecznej dla zdrowia, a nawet życia metodzie odchudzania. Termin diabulimia jest jednak dość nowy i nie funkcjonuje na razie w świadomości lekarskiej jako schorzenie medyczne – zwraca uwagę profesor pediatrii Barbara Anderson z Baylor College of Medicine w Houston. Goebel-Fabbri wymienia sygnały ostrzegawcze, które powinny zaalarmować osoby z otoczenia diabulimiczki: 1) zmiana nawyków żywieniowych (dziewczyna je więcej, ale nadal chudnie), 2) niska energetyczność zachowania, ospałość, 3) wysokie stężenie glukozy we krwi, 4) częste oddawanie moczu (kiedy poziom cukru jest zbyt duży, nerki pracują nieprzerwanie, aby usunąć nadmiar substancji z organizmu). Profesor Anderson zwraca uwagę na podobieństwo między diabulimią a zwykłą bulimią. W przypadku tej pierwszej glukoza jest wydalana za pośrednictwem nerek, w przypadku tej drugiej po epizodzie objadania się prowokowane są wymioty lub przeczyszczenie. Badania wykazały, że kobiety z cukrzycą typu 1. są dwukrotnie bardziej podatne na zaburzenia odżywiania. Paradoksalnie dobra kontrola cukrzycy może sprzyjać nieprawidłowym zachowaniom. Wymaga bowiem zaabsorbowania kwestiami żywienia, przestrzegania diety, a także obserwowania ilości zjadanych węglowodanów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...