Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'igły' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. Związki chemiczne występujące w jałowcu wirginijskim (Juniperus virginiana), drzewie iglastym o niewielkiej wartości ekonomicznej, wycinanym przez rolników, którzy obawiają się zniszczenia swoich pól, przydadzą się w zwalczaniu opornych na metycylinę szczepów gronkowca złocistego (ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA). Chciałem znaleźć zastosowanie dla gatunku drzewa uznawanego za utrapienie [a nawet chwast]. To odkrycie może pomóc ludziom zwalczyć bakterie, a także zapewnić rolnikom kolejną zarabiającą na siebie roślinę uprawną – cieszy się prof. Chung-Ho Lin z University of Missouri. MRSA to ewoluująca bakteria, oporna na gros leków. U większości ludzi infekcja ogranicza się do skóry. Jeśli jednak rozprzestrzeni się na narządy wewnętrzne, może powodować, zwłaszcza u pacjentów z osłabionym układem odpornościowym, zespół wstrząsu toksycznego i zapalenie płuc. Częstość chorób wywoływanych przez MRSA rośnie na całym świecie. Jałowiec wirginijski występuje na dużym obszarze USA, w samym stanie Missouri doliczono się 500 mln okazów. Trudno mówić o wielu zastosowaniach, gdyż z jego drewna wyrabia się ołówki, fajki i laski, poza tym bierwiona trafiają też do wędzarni. Lin, prof. George Stewart i dr Brian Thompson oparli się na wcześniejszych wynikach studiów nt. antybakteryjnego potencjału tego gatunku jałowca. Naukowcy wyizolowali i przetestowali 17 bioaktywnych składników. Planują zbadać kolejne. Akademicy zauważyli, że na MRSA działały stosunkowo niewielkie stężenia pewnego związku występującego w J. virginiana (rzędu 5 mikrogramów na mililitr). Zespół badał skuteczność roślinnej substancji w odniesieniu do różnych rodzajów metycylinoopornych gronkowców. Wstępne wyniki były obiecujące. Odkryliśmy ten związek w igłach jałowca, bogatym i odnawialnym materiale, który można zbierać co rok. Ponieważ wyizolowaliśmy go z igieł, nie trzeba ścinać drzew – zaznacza Thompson. Poza zwalczaniem MRSA, niektóre z analizowanych jałowcowych związków zabijały komórki nowotworowe w skórze myszy. Wiele wskazuje na to, że mogą też one znaleźć zastosowanie jako specyfik do smarowania na trądzik.
  2. Badacze z Université Laval i Nova Scotia Agricultural College odkryli, co konkretnie powoduje opadanie igieł bożonarodzeniowych drzewek i opracowali sposób na podwojenie ich żywotności. Na razie Kanadyjczycy prowadzili eksperymenty na jodle balsamicznej, ale przy innych gatunkach prawdopodobnie działa ten sam mechanizm. Okazało się, że za utratę igieł odpowiada hormon roślinny etylen (Trees). Naukowcy umieszczali gałązki Abies balsamea w pojemnikach z wodą znajdujących się w komorze wzrostu. Po 10 dniach gałązki zaczęły wytwarzać etylen, a 3 dni później rozpoczęło się opadanie igieł. Po 40 dniach gałęzie były już zupełnie nagie. Aby stwierdzić, czy opadanie igieł jest skutkiem produkcji etylenu, biolodzy wykorzystali dwie substancje blokujące ten hormon: 1-metylocyklopropen (1-MCP; syntetyczny hormon roślinny, stosowany przez przemysł m.in. do spowalniania dojrzewania owoców) i AVG (aminoetoksywinyloglicynę). W pierwszym przypadku igły zachowały się przez 73 dni, a w drugim przez 87. Do 40. dnia gałązki, które poddano działaniu wymienionych substancji, były nadal zielone i świeże. W tym czasie grupa kontrolna całkowicie wyłysiała – opowiada Steeve Pépin z Université Laval. Na odkryciu tym skorzystają zarówno producenci, jak i klienci. 1-MCP ma postać gazu i można by go rozpylać choćby w ciężarówkach transportujących drzewka, zaś nabywcy choinek, a tych przecież nie brakuje, z łatwością rozpuściliby AVG w wodzie wlewanej do stojaka. To na razie pobożne życzenia, bo jak dodaje Pépin, trzeba jeszcze sprawdzić, czy to samo co z gałązką dzieje się z całym drzewkiem.
  3. Edzard Ernst, profesor medycyny niekonwencjonalnej z Peninsula Medical School w Exeter, opisuje 86 przypadków zgonu wśród pacjentów leczonych w ciągu ostatnich 45 lat za pomocą akupunktury. Niestety, poddali się oni zabiegom przeprowadzanym przez źle wyszkolonego terapeutę, który np. za głęboko wprowadzał igły bądź nie sterylizował sprzętu. Ofiary pochodziły głównie z Chin i Japonii i zmarły m.in. w wyniku przebicia serca i płuc. Dochodzi wtedy do odmy opłucnowej, czyli nagłego wtargnięcia powietrza do jamy opłucnej. W wyniku wzrostu ciśnienia w szczelinie między dwiema blaszkami opłucnej płuco się zapada. Poza tym Ernst natrafił na doniesienia o urazach wątroby, tętnic, zaburzeniach neurologicznych, zakażeniach i krwotokach. Chorzy, których przypadki studiował, mieli od 26 do 82 lat. Jak wspomniano wyżej, większość stanowili Azjaci, ale część zgonów miała miejsce w Niemczech, Australii i USA. Ostatni odnotowano w zeszłym roku – zmarłą była 26-latka z Kraju Środka. Wg Ernsta, 86 pechowych pacjentów stanowiło jedynie czubek góry lodowej. W ramach metaanalizy specjalista przejrzał 4 bazy danych i własną dokumentację. Nie narzucił sobie żadnych ograniczeń językowych ani czasowych. W części przypadków było pewne, że do zgonu doprowadził akupunkturzysta, w niektórych, zwłaszcza z niekompletną dokumentacją, trudno było jednoznacznie ustalić przyczynę śmierci.
  4. Naukowcy z Port Down opracowali w czasie II wojny światowej zatrute strzałki, które miały być zrzucane na żołnierzy podobnie jak bomby kasetowe. Wykorzystywali do tego celu igły do maszyn do szycia, dostarczone przez Singer Sewing Machine Company. Po ukłuciu śmierć miała następować w ciągu zaledwie 30 sekund. Wojskowi uznali, że igły są bardzo lekkie (pojedyncza waży 4 g) i stanowią skuteczniejszą broń przeciwko oddziałom przebywającym w okopach czy w otwartym polu niż gaz musztardowy lub zwykłe bomby. Pomysł realizacji zatrutych strzałek rodem z amazońskiej dżungli był już zaawansowany, gdy w styczniu 1942 roku dr Paul Fildes napisał do Singera z prośbą o przysłanie próbek igieł. Bakteriolog utrzymywał, że trudno mu wyjaśnić, do czego będą potrzebne, ale bardzo istotne, by ich czubek przypominał miniaturowy nożyk. Dokumenty przechowywane w brytyjskim Archiwum Narodowym ujawniają, że Anglicy nawiązali współpracę z Kanadyjczykami. Mieli wyprodukować miliony igieł i zrzucać je potem z samolotów w postaci bomb kasetowych, złożonych z 30 tys. strzałek. W rowkowanej igle ze stopu cynku w zagłębieniu umieszczano niewielki zbiorniczek z trucizną, utrzymywany we właściwym miejscu przez bawełnę i wosk. Dzięki papierowym lotkom strzałka miała spadać pionowo z prędkością 76 metrów na sekundę. Po wbiciu w ciało igła powodowała śmierć, jeśli ofiara nie zdołała jej wyjąć przed upływem 30 s. Nawet gdy się to udało, żołnierz upadał po 1-5 min i umierał w ciągu 0,5 godz. Próby polowe przeprowadzono w stacji eksperymentalnej w Suffield w Kanadzie. Wypróbowano wiele trucizn, ale tajna broń nie trafiła ostatecznie na pola bitew.
  5. Czy lecznicze działanie akupunktury opiera się wyłącznie na wywołaniu efektu placebo? To możliwe, bowiem równie skuteczne, co nakłuwanie skóry specjalnymi igłami, jest... drażnienie jej zwykłymi wykałaczkami. O nietypowym odkryciu donosi czasopismo Archives of Internal Medicine. To nie pierwsze doświadczenie, którego wyniki sugerują, iż skuteczność leczenia igłami wynika wyłącznie z efektu psychologicznego. Kilka miesięcy temu opisaliśmy eksperyment, którego autorzy świadomie nakłuwali ciała swoich pacjentów w sposób niezgodny z zasadami akupunktury. Tym razem badacze poszli jeszcze dalej, gdyż w ogóle... nie wbijali igieł w ciało. Uczestnicy eksperymentu - 638 osób cierpiących na chroniczny ból krzyża - zostali rozdzieleni na cztery grupy. Chorych z pierwszej leczono akupunkturą wg standardowych zasad, a w drugiej - według protokołu zindywidualizowanego. Skórę osób z trzeciej grupy jedynie drażniono wykałaczkami, zaś pacjenci z grupy czwartej nie otrzymywali żadnej formy akupunktury. Co ważne, osoby z pierwszych trzech grup nie wiedziały, jaki typ leczenia u nich stosowano. Dodatkowo, chorym pozwolono na stosowanie leków przeciwbólowych. Eksperymentalna terapia trwała siedem tygodni i składała się z dziesięciu spotkań z terapeutą. Po tygodniu od ostatniego z nich dokonano oceny skuteczności poszczególnych metod leczenia. Analiza stanu zdrowia pacjentów wykazała, że aż 60% osób otrzymujących dowolną formę akupunktury (zarówno tę "prawdziwą", jak i "udawaną") odczuło wyraźną poprawę ogólnej sprawności. W grupie stosującej wyłącznie leki odsetek ten wyniósł 40%. Jeden z autorów studium, Daniel Cherkin, podsumowuje uzyskane informacje w zaledwie kilku słowach: [to studium] stawia nowe pytania na temat deklarowanego mechanizmu działania akupunktury. Badacz zaznacza przy tym, że niewykluczone jest, iż sekretem skuteczności terapii igłami może być drażnienie zakończeń określonych nerwów. Wydaje się to jednak wątpliwe, jeśli weźmie się pod uwagę wyniki wcześniejszych badań nad leczeniem wykonywanym z premedytacją w sposób niepoprawny. Czyżby więc chodziło wyłącznie o efekt placebo?
  6. Akupunktura należy do najbardziej kontrowersyjnych technik leczenia. Jedni uważają ją za szarlatanerię, inni - za wartościowe, choć niedoceniane narzędzie nieustępujące pod względem skuteczności najnowszym terapiom. Najnowsze badania nad sposobami leczenia bólu wskazują, że za pomocą igieł można skutecznie zapobiegać nieprzyjemnym objawom, lecz rezultaty stosowania tej techniki są... praktycznie niezależne od miejsca wkłuwania leczniczych narzędzi. Autorami odkrycia są badacze z organizacji Cochrane Collaboration, którzy wykonali szczegółową analizę badań wykonanych przez inne zespoły. Udowadniają oni, że akupunktura jest co prawda efektywną metodą zapobiegania bólom głowy (także migrenowym), lecz umieszczanie igieł w skórze niezgodnie z zasadami tej sztuki także znacząco poprawia samopoczucie pacjentów. Znaczna część leczniczych korzyści akupunktury może wynikać z efektów przypadkowego wbijania igieł oraz potężnego efektu placebo, co może oznaczać, że dobór określonych miejsc wbijania igieł może mieć mniejsze znaczenie, niż uważali zwykle specjaliści, tłumaczy swoje wnioski Klaus Linde, szef Centrum Badań nad Medycyną Komplementarną przy Uniwersytecie Technicznym w Monachium, główny autor badania. Naukowcy analizowali dwa rodzaje badań. Jedno z nich dotyczyło tzw. bólów napięciowych, charakteryzujących się wysoką częstotliwością ataków i stosunkowo niedużą uciążliwością. Drugie studium analizowało skuteczność akupunktury w zapobieganiu typowych bólów migrenowych, wykazujących mniejszą częstotliwość, lecz znacznie większe natężenie. Łącznie podsumowano rezultaty 33 badań, w których wzięło udział 6736 pacjentów. Przeprowadzone testy wykzały, że po ośmiu tygodniach stosowania nakłuwań stwierdzono obniżenie częstotliwości bólów głowy w porównaniu do osób przyjmujących leki przeciwbólowe. Co ciekawe jednak, nawet przypadkowe wbijanie igieł w różne "nieprawidłowe" (tzn. niezgodne z regułami tej sztuki) rejony skóry powodowało poprawę stanu zdrowia. Minimalną przewagę poprawnie przeprowadzonej akupunktury stwierdzono jedynie w przypadku bólu napięciowego. Autorzy sugerują, że akupunktura może być stosowana jako metoda alternatywna, stosowana np. wtedy, gdy pacjent odmówi przyjmowania leków przeciwbólowych. Z pewnością będzie to terapia niemal całkowicie bezpieczna, co przemawia na rzecz jej stosowania. Nie ma jednak pewności, ilu chorych jest w stanie pokonać swój strach i oddać się pod opiekę specjalisty "uzbrojonego" w garść igieł...
  7. Pewien Chińczyk, dr Wei Sheng, postanowił uczcić zbliżające się Igrzyska Olimpijskie w Pekinie i nakłuł swoją głowę, twarz, ramiona i klatkę piersiową 2008 igłami w kolorach 5 kół olimpijskich. Happening odbył się w Nanning w południowych Chinach. To tylko jeden z przykładów demonstrowania uczuć patriotycznych przed zbliżającym się wielkimi krokami sportowym wydarzeniem. Inny mieszkaniec Państwa Środka zamienił niemal całą skórę w powierzchnię reklamową. Na czole wytatuowano mu symbol pekińskich Igrzysk, a na szyi i piersi maskotkę olimpijską. Oprócz tego zafundował sobie przedstawienia smoków oraz Wielkiego Muru Chińskiego. Sheng uwielbia zwracać na siebie uwagę paraakupunkturą na pokaz. Już 4 lata temu wywalczył wpis do Księgi rekordów Guinnessa, po tym jak wbił sobie w głowę 1790 igieł. Najnowszy wyczyn planował najprawdopodobniej od dawna, ponieważ już w zeszłym roku zarezerwował pokój w pekińskim hotelu. Doktor i "żywa reklama" wybrali nietypowy sposób wsławiania się, ponieważ w Chinach tatuowanie i przekłuwanie są postrzegane inaczej niż w kulturze Zachodu. Osoby decydujące się na takie zabiegi muszą się liczyć z groźbą ostracyzmu społecznego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...