Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'głębokość' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Kołysanie dla wszystkich: dzieci i dorosłych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
We współczesnym świecie coraz więcej osób ma problemy z zasypianiem, w dodatku narastają one z wiekiem. Nasi przodkowie wynaleźli kołyskę, by uspokoić dzieci przed snem, zresztą nawet teraz bardzo popularne są chusty do noszenia maluchów, które spełniają podobną funkcję. Ostatnie badania zespołu z Uniwersytetu w Genewie pokazują, że kołysani dorośli również zasypiają szybciej, a ich późniejszy sen jest głębszy i lepszej jakości. Wakacyjne drzemki na hamaku wydają się zatem idealnym rozwiązaniem. Naukowcy, których pracami kierował Michel Mühlethaler, badali grupę 10 mężczyzn. Poproszono ich, by po południu odbyli dwie 45-minutowe drzemki: jedną na delikatnie kołysanym łóżku, a drugą na łóżku nieruchomym. Podczas eksperymentu ochotnikom wykonywano EEG. Okazało się, że podczas kołysania zasypiali oni w ciągu 3 minut, czyli o ok. 30-40% szybciej niż na statycznym podłożu. Szwajcarzy zauważyli także, że kołysani mężczyźni spali głębiej. Na fazę snu N2, która stanowi 2. fazę snu REM, charakteryzującą się zanikiem świadomości i aktywności mięśni, przypadało o 25-30% czasu więcej niż u niekołysanych. Mühlethaler podkreśla, że poprawiła się jakość snu w fazie N2, o czym świadczyło większe zagęszczenie tzw. wrzecion snu w zapisie EEG. Zespół podejrzewa, że kołysanie pozwala zsynchronizować związane ze snem fale kory mózgowej i podwzgórza. Ponieważ w grę wchodzi lekki ruch, musi do tego dochodzić za pośrednictwem układu przedsionkowego, czyli układu równowagi. Skoro kołysanie w tak dużym stopniu wpływa na krótką drzemkę, można się spodziewać, że w przypadku całonocnego snu byłoby ono jeszcze skuteczniejsze. Ze szczegółowymi doniesieniami Szwajcarów można się zapoznać na łamach pisma Current Biology.-
- wrzeciona snu
- zasypianie
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Widłonogi manipulują pływalnością jak walenie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Widłonogi z Oceanu Południowego wykorzystują taki sam mechanizm kontroli pływalności co walenie. Naukowcy z British Antarctic Survey opisali na łamach pisma Limnology and Oceanography, jak skorupiaki bogate w kwasy tłuszczowe omega-przeczekują na większych głębokościach niesprzyjający zimowy okres, kiedy wody są niespokojne i brakuje pożywienia. Aby 3-mm zwierzęta mogły się zanurzyć, ich tłuste płyny ustrojowe przechodzą ciekawą przemianę. W miarę zwiększania się głębokości tłuszcze stają się gęstsze i pod względem konsystencji zaczynają przypominać masło. Zmiana gęstości działa jak pas balastowy, pozwalając widłonogom unosić się w wodzie, bez konieczności marnowania energii na ciągłe pływanie. Omawiane studium jest szczególnie ważne z kilku powodów. Widłonogi mogą być wyjątkowo małe, ale stanowią ogromy rezerwuar oceanicznej biomasy, który stanowi ważny składnik łańcucha pokarmowego [widłonogami żywią się np. śledzie, dorsze i makrele]. Wiedzieliśmy od jakiegoś czasu, że istnieje związek między dużymi zapasami wysokoenergetycznego tłuszczu a zachowaniem hibernacyjnym, jednak dopiero teraz byliśmy w stanie zrozumieć szczegóły relacji między tymi dwoma elementami [...]. To fascynujące, że największe i najmniejsze zwierzęta morskie dzielą niesamowitą zdolność przemieniania tłuszczów, by dostosować swoją pływalność - podkreśla dr David Pond. Badane widłonogi należą do rzędu Calanoida. Zimę spędzają w diapauzie, stanie przypominającym hibernację. Podczas gdy w wodach powierzchniowych panują niesprzyjające warunki, schodząc głębiej, one unikają stania się czyjąś ofiarą i niedożywienia. W ramach badań specjaliści z British Antarctic Survey pobierali próbki widłonogów z mórz szelfowych i z otwartego oceanu. Robili to w różnych momentach cyklu życiowego, a następnie analizowali w laboratorium fizyczne właściwości ich tłuszczów przy poszczególnych wartościach ciśnienia. -
Im głębsze i liczniejsze są zmarszczki kobiety w pierwszych latach po ustaniu miesiączkowania, tym mniejszą ma ona gęstość kości. U kobiet w wieku postmenopauzalnym stan skóry może dawać wgląd w kondycję szkieletu. To nieznany wcześniej związek. Tego typu informacja może pozwolić zidentyfikować kobiety z grupy ryzyka złamań już na pierwszy rzut oka, bez konieczności polegania na drogich testach - podkreśla dr Lubna Pal z Yale University. Omawiane badanie stanowiło część większego Kronos Early Estrogen Prevention Study (KEEPS). Wzięło w nim udział 114 kobiet tuż przed pięćdziesiątką i tuż po pięćdziesiątce, które miały ostatnią miesiączkę w ciągu 3 ostatnich lat i nie poddały się hormonalnej terapii zastępczej. Z próby wykluczono panie przyznające się do operacji plastycznych. Oceniano zmarszczki na twarzy i szyi ochotniczek: zliczano miejsca ich występowania oraz głębokość. Jędrność skóry na czole i policzku badano za pomocą twardościomierza. Poza tym Amerykanie poddali kobiety densytometrii kostnej, posłużyli się też przenośnym ultrasonografem do badania kości piętowej. Okazało się, że im więcej było zmarszczek i im były one głębsze, w tym gorszym stanie znajdowały się kości pacjentki. Zmniejszoną gęstość kości obserwowano w obrębie bioder, kręgów lędźwiowych i kości piętowej. Zaobserwowany związek nie zależał przy tym od wieku, składu masy ciała czy innych znanych czynników wpływających na gęstość kości. Jędrniejsza skóra na czole i policzkach wiązała się z większą gęstością kości. Pal wyjaśnia, że wbrew pozorom kości i skóra mają ze sobą coś wspólnego - kolagen. Związane z wiekiem ubytki kolagenu mogą więc odpowiadać nie tylko za zmarszczki czy obwisanie skóry, ale i za zmniejszenie jakości oraz ilości tkanki kostnej. Podejrzenia pani doktor wymagają jednak potwierdzenia w ramach przyszłych badań.
-
- densytometria kostna
- gęstość kości
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Morski pustelnik Munidopsis andamanica, który żyje na dużych głębokościach, żywi się wyłącznie drewnem. Musi więc czekać na opadające na dno pnie oraz wraki. W ostateczności nie pogardzi też orzechami kokosowymi (Marine Biology). W żołądku zwierzęcia występują bakterie i grzyby, pomagające mu w strawieniu nietypowego jak na te warunki pokarmu, czyli celulozy. Na pierwszy rzut oka wydaje się to nieprawdopodobne. Munidopsis andamanica jest gatunkiem występującym na dużych głębokościach, a żywi się typowo lądowym pokarmem – opowiada Caroline Hoyoux z University of Liège. Hoyoux współpracowała z naukowcami macierzystej uczelni, a także z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie oraz Uniwersytetu Piotra i Marii Curie w Paryżu. Do odkrycia doszło podczas ustalania, jakie zwierzęta zagospodarowują trafiające do wód drzewo. Okazało się, że kolonizują je nicienie, małże, skorupiaki oraz właśnie M. andamanica. Analiza aparatu gębowego i zawartości przewodu pokarmowego wykazała, że zwierzę żeruje wyłącznie na drewnie. Byliśmy zaskoczeni, ponieważ skorupiaki są często postrzegane jako drapieżcy bądź padlinożercy. Fakt, że M. andamanica konsekwentnie żeruje na materiale roślinnym, zwłaszcza drewnie, zamiast zjadać mięczaki lub [nicienie], obala powzięte z góry założenia dotyczące diety przedstawicieli rodzin Galatheidae i Chirostylidae. Choć zwierzęta kolonizujące opadające na dno morza drzewo odkryto pod koniec XIX wieku, aż do lat 70. ubiegłego stulecia nikt się nimi nie zajmował. Do teraz sądzono, że są to głównie mięczaki. Hoyoux tłumaczy jednak, że skorupiaki są drugą pod względem liczebności gatunków i osobników drewnolubną grupą. By zbadać, jakie zwierzęta skuszą się na dany rodzaj pokarmu, naukowcy spuszczali sieć z umieszczonymi wewnątrz kawałkami drewna. Oczka są na tyle duże, by wpuścić do środka larwy, ale na tyle małe, że dorosłe zwierzęta nie mogą się już przez nie wydostać. Sieci leżały na dnie przez rok. Potem je wydobyto i skatalogowano przymusowych mieszkańców. Znaleziono 15 gatunków dziesięcionogów, jeden gatunek równonoga i jeden obunoga.