Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'SEC' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Ta informacja to żart primaaprilisowy. Najnowszy kwartalny raport Microsoftu, złożony w amerykańskiej Komisji Giełd (SEC), pozornie nie różni się od innych tego typu dokumentów. Jednak gdy uważnie się w niego wczytamy możemy wywnioskować, że w najbliższym czasie z koncernu odejdzie... Steve Ballmer. W części raportu dotyczącej tegorocznych perspektyw i planów firmy czytamy bowiem, że przewidywana zmiana przywództwa przyniesie Microsoftowi znaczące korzyści związane z nowym podejściem do strategicznego rynku urządzeń mobilnych. Oczywiście dokument nie wymienia Steve'a Ballmera, jednak przyjrzenie się strukturze firmy wskazuje, że może chodzić tylko i wyłącznie o niego. Pod koniec maja ubiegłego roku doszło do poważnych zmian personalnych w Entertainment and Devices Division, która jest odpowiedzialna m.in. za Windows Phone i Xboksa. Są w niej zatem skupione wszelkie działania Microsoftu dotyczące urządzeń przenośnych. Przed niemal rokiem wydział ten stracił obu swoich szefów - Bacha i Allarda. Od tamtej pory menedżerowie jego poszczególnych oddziałów odpowiadają bezpośrednio przed Ballmerem. Zatem to właśnie szef Microsoftu jest de facto szefem działu odpowiedzialnego za rynek mobilny. Za konkluzją, że chodzi właśnie o Ballmera przemawia też użycie słowa „leadership", które w oficjalnych tekstach jest wykorzystywane przede wszystkim w odniesieniu do najważniejszych osób w firmach, wyznaczających kierunki ich rozwoju. Na razie nie wiadomo, kto mógłby zastąpić prezesa Microsoftu. Pod koniec maja odbędzie się doroczne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, podczas którego mogą zapaść decyzje personalne. W najbliższym czasie czeka nas zatem wysyp mniej lub bardziej prawdopodobnych nazwisk osób, które mogą stanąć na czele koncernu z Redmond.
-
- SEC
- Steve Ballmer
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
The Wall Street Journal dotarł do wewnętrznego dokumentu Facebooka, z którego wynika, że największy portal społecznościowy świata i główny konkurent Google'a na rynku najczęściej odwiedzanych witryn, może trafić na giełdę jeszcze w bieżącym roku. We wspomnianym raporcie szefostwo Facebooka informuje obecnych inwestorów, że przewiduje iż wkrótce ich liczba w przynajmniej jeden z pięciu typów udziałów przekroczy 499. Gdy tak się stanie firma, nawet jeśli jej akcje nie znajdą się w publicznym obrocie, będzie musiała ujawniać swoje wyniki finansowe i zarobki menedżerów. Musi ona zarejestrować się amerykańskiej komisji giełd (SEC) jako firma raportująca w ciągu 120 dni od końca roku kalendarzowego, w którym przekroczono wspomnianą liczbę 499 inwestorów. Najczęściej przedsiebiorstwa, które mają taki obowiązek, decydują się jednocześnie na debiut giełdowy. Oznacza to, że Facebook powinien zadebiutować nie później niż 30 kwietnia przyszłego roku. Jeszcze niedawno jeden z menedżerów Facebooka mówił, że portal może trafić do publicznego obrotu przed końcem 2012 roku. Jednak błyskawiczny wzrost jego szacowanej wartości - z 10 miliardów w połowie 2009 roku do obecnych 50 miliardów dolarów - skłania obecnych inwestorów oraz kierownictwo do przyspieszenia daty rozpoczęcia notowań giełdowych. Oznacza to bowiem, że publiczna sprzedaż portalu może przynieść im olbrzymie korzyści. Ze zdobytych przez Wall Street Journal informacji wynika też, że w ciągu pierwszych 9 miesięcy ubiegłego roku przychody Facebooka wyniosły 1,2 miliarda dolarów, a dochód zamknął się kwotą 355 milionów. Całoroczny przychód portalu mógł sięgnąć nawet 2 miliardów USD. Na razie nie wiadomo, dlaczego przedstawiciele Facebooka zdecydowali się poinformować potencjalnych inwestorów o możliwości przekroczenia ustanowionego przez SEC limitu liczby inwestujących. Niewykluczone, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest chęć poznania rzeczywistej wartości firmy. Obecnie bowiem można ją oceniać jedynie na podstawie małej ilości akcji sprzedawanych przez byłych i obecnych pracowników Facebooka. Już pojawiły się głosy, że zbliżający się giełdowy debiut portalu będzie przypominał bańkę internetową z początku dekady. Ci, którzy pierwsi kupią akcje, mogą na nich sporo zarobić.
-
Nad Steve’m Jobsem, szefem Apple’a, ponownie zaczęły zbierać się czarne chmury. Jeszcze niedawno z nieoficjalnych informacji wynikało że SEC (amerykańska Komisja Giełd) uzna, że Jobs nie jest winnym nieprawidłowościom w firmie. Sytuacja uległa zmianie po przesłuchaniu Freda Andersona, byłego dyrektora ds. finansowych. Anderson zawarł ugodę z SEC, w ramach której ma zapłacić 3,5 miliona dolarów grzywny. SEC nie zabroniła mu pełnienia funkcji kierowniczych w spółkach giełdowych, a ugoda i grzywna nie przesądzają, czy Anderson jest winny, czy też nie. Po decyzji SEC prawnik Andersona wydał oświadczenie, z którego wynika, że Steve Jobs pod koniec stycznia 2001 roku poinformował go, iż 2 stycznia zarząd podjął decyzję o przyznaniu kierownictwu firmy opcji na akcje. Anderson miał przestrzec Jobsa, iż wszystko musi odbyć się zgodnie z procedurami, a decyzji takich nie można antydatować, gdyż jest to przestępstwo księgowe. Jobs zapewnił go, że wszystko odbędzie się zgodnie z prawem, a zarząd oficjalnie potwierdzi swoją decyzję. Do jej oficjalnego potwierdzenia doszło na początku lutego, a za dzień wyliczenia liczby przysługujących akcji uznano 17 stycznia. Było to zgodne z prawem i regulaminem Apple’a. W stosunku do pierwotnej decyzji (z 2 stycznia) była to bowiem data późniejsza. Jedynym warunkiem stawianym przez prawo był fakt, by kurs akcji w "przesuniętym” terminie nie był niższy, niż w dniu podjęcia decyzji. Innymi słowy, nową datę należy ustalić tak, by dyrektorzy otrzymali tyle samo lub mniej akcji, niż przysługiwałoby im przy wyliczeniach w dacie pierwotnej. Andersena nie zdziwił spory odstęp czasu pomiędzy 2 a 17 stycznia. Uznał, że nie chciano przyznawać opcji na akcje wcześniej, gdyż spowodowałoby to plotki, iż opcje przyznano bezpośrednio przed wzrostem kursu akcji, który nastąpił 9 stycznia, w dniu otwarcia wystawy MacWorld. Andersen uznał więc, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Obecnie jednak wszystko wskazuje na to, iż Jobs kłamał, mówiąc o podjęciu jakichkolwiek decyzji 2 stycznia. Jedyne decyzje zostały podjęte na początku lutego, a więc zostały one antydatowane, co jest przestępstwem. Zarząd Apple’a oświadczył, że w pełni wspiera i będzie wspierał Steve’a Jobsa. Dodał, że w pełni ufa szefowi firmy. Nieoficjalnie mówi się, że SEC oczyścił Apple’a jako firmę z zarzutów. Odmówił ponoć jakiegokolwiek komentarza dotyczącego Jobsa.
-
- Komisja Giełd
- SEC
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Trwa spór Google’a z amerykańską Komisją Giełd i Papierów Wartościowych (SEC). Koncern, podobnie jak każda giełdowa spółka, zobowiązany jest do składania szczegółowych raportów finansowych. Komisji nie podoba się raport za ubiegły rok. Jej przedstawiciele twierdzą, że Google źle obliczyło należne podatki. Firma twierdzi, że wszystko jest w porządku i nie zamierza ustępować. Między przedstawicielami obu stron odbyło się już 7 rund rozmów, które nie przyniosły rezultatów. Ostatnio spotkali się oni 30 stycznia. SEC zwrócił baczniejszą uwagę na Google’a w marcu ubiegłego roku, gdy cena akcji firmy gwałtownie spadła po publicznym wystąpieniu George’a Reyesa odpowiedzialnego za finanse koncernu. Komisja zawsze sprawdza, czy gwałtowne ruchy akcji następujące po wystąpieniach osób z kierownictwa spółek giełdowych nie są związane z próbą manipulacji ceną.