Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'prawa autorskie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 36 wyników

  1. Dotychczasowi zwolennicy prezydenta-elekta Baracka Obamy z pewnością nie będą zadowoleni z jego ostatnich decyzji. Obamę otwarcie popierał profesor Larry Lessig, gwiazda ruchu "wolnej kultury", czy też amerykańska Partia Piratów. Przyszły prezydent zawiódł ich oczekiwania. Thomas Perrelli, jeden z najważniejszych prawników RIAA, został właśnie powołany do Departamentu Sprawiedliwości, gdzie obejmie trzecie co do znaczenia stanowisko. Do obowiązków Perrellego będzie należał nadzór nad wydziałami zajmującymi się prawami obywatelskimi, antytrustowymi i prawem cywilnym. To jednak nie koniec. Wiceprokuratorem generalnym, czyli drugą najważniejszą osobą w Departamencie, będzie David Ogden, prawnik, który skutecznie bronił ustawy Copyright Term Extension Act, przed obaleniem jej przez Lessiga i jego zwolenników. Ogden bronił też przepisów kontrowersyjnej ustawy COPA (Child Online Protection Act), którą przez dziesięć lat bezskutecznie próbowała obalić organizacja American Civil Liberties Union. Specjaliści zwracają uwagę, że decyzje Obamy nie powinny dziwić. Czym innym jest bowiem wyborcza retoryka, a czym innym konkretne działania. Zwolennicy ograniczenia bądź zniesienia praw autorskich powinni przecież zwrócić uwagę na fakt, że Obama wybrał na wiceprezydenta Joe Bidena, zwolennika zdecydowanego zwalczania piractwa.
  2. Google i amerykańskie organizacje broniące praw autorów oraz wydawców książek zawarły porozumienie, które ma być takim przełomem na rynku księgarskim, jakim dla rynku muzycznego było pojawienie się iTunes. Spór pomiędzy Stowarzyszeniem Amerykańskich Wydawców (Association of American Publishers) oraz Gildią Autorów (Authors Guild) a Googlem zbliża się ku końcowi. Rozpoczął się on w 2005 roku, kiedy wspomniane organizacje oskarżyły wyszukiwarkowego giganta o naruszenie praw autorskich. Google skanował bowiem książki i udostępniał ich fragmenty w Internecie. Po pojawieniu się pozwu firma Page'a i Brina nieco spowolniła swoje działania, ale nie zrezygnowała z nich całkowicie. Obecnie obie strony sporu zawarły ugodę. W jej ramach Google zobowiązał się wydać 125 milionów dolarów. Pieniądze zostaną przeznaczone na stworzenie Book Rights Registry, część z nich otrzymają autorzy i wydawcy, których prawa zostały naruszone, a część będzie przeznaczona na badania mające na celu powstanie technologii ułatwiającej dostęp do książek on-line. Ugodę musi jeszcze zatwierdzić Sąd Okręgowy z Nowego Jorku. Umowa zawiera też punkt mówiący o "zgodzie na niezgadzanie się". Postanowiono w nim, że Gildia Autorów i Stowarzyszenie Wydawców nie wyrażają zgody na użycie przez Google'a obecnie drukowanych dzieł i sprawa ta będzie przedmiotem dalszych ustaleń. Zgodzono się jednak na szeroko zakrojoną współpracę. Obie strony są jednak z ugody zadowolone. Obejmuje ona bowiem większość książek, gdyż na bieżąco w księgarniach jest dostępna tylko niewielka część dzieł, które powstały. Te właśnie książki, których nakłady nie są wznawiane, zostaną udostępnione w Book Rights Registry. Internauci będą mogli wyszukać konkretne dzieło i zyskają dostęp do jego fragmentów. Zyskają też możliwość zakupu książki w formie elektronicznej lub zamówienia jej wersji wydrukowanej. Książki będzie można też odnajdować za pomocą wyszukiwarki google.com. Zainteresowanie wyrażają nie tylko wydawcy i autorzy. Projekt popierają też uniwersytety, a organizacje autorów i wydawców z innych krajów rozważają przystąpienie do niego. Nie wszyscy jednak chwalą działania Google'a. Brewster Kahle, założyciel Internet Archive, który wraz z Yahoo, Microsoftem i 135 bibliotekami tworzy Open Content Alliance, mówi, że to, co robi Google prowadzi do monokultury. Jedna firma próbuje być systemem bibliotecznym. To nie jest dobre dla społeczeństwa, które szanuje wolność wypowiedzi. Lepiej mieć ogólnoświatową sieć niż biblioteczny iTunes - stwierdził Kahle.
  3. Wraz z rozwojem Internetu i związanym z tym powszechnym zjawiskiem naruszania praw autorskich, prowadzone są coraz bardziej gorące dyskusje na temat własności intelektualnej. Jednak, wbrew temu, co próbują twierdzić niektórzy, prawa autorskie nie liczą sobie zaledwie kilkudziesięciu czy stu kilkudziesięciu lat. Naukowcy z University of Cambridge i Bournemouth University rozpoczęli projekt, którego celem jest zbadanie pochodzenia i ewolucji praw autorskich. W dniach 19-20 marca w Londynie odbyła się konferencja na ten temat, a jej owocem jest interesująca witryna www.copyrighthistory.org. To cyfrowe archiwum dokumentów, które dały początek dzisiejszym prawom autorskim. Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika, że zachowane najstarsze europejskie dokumenty, w których można znaleźć zaczątki dzisiejszych praw autorskich pochodzą z drugiej połowy XV wieku. Na razie w archiwum umieszczone zostały najważniejsze teksty z Włoch, Francji, krajów niemieckojęzycznych, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Można jednak przypuszczać, że baza tekstów będzie ciągle poszerzana.
  4. Francuska policja zatrzymała nastolatka podejrzanego o przetłumaczenie i umieszczenie w Sieci najnowszych przygód Harry’ego Pottera. Książka trafiła do Sieci na kilka tygodni przed oficjalną francuską premierą. Szesnastolatek został zatrzymany, przesłuchany i zwolniony do domu. Tego typu działania naruszają podstawowe prawa autora i wydawcy –powiedziała o czynie nastolatka Marie Leroy-Lena, rzecznik prasowa francuskiego wydawcy książki. Nie rozmawiamy tutaj o młodym człowieku czy o fanie Harry’ego, ale o zorganizowanej grupie przestępczej, która wykorzystuje młodych ludzi – dodała. W tej chwili toczone jest śledztwo w sprawie. Wydawnictwo i sama J.K. Rowling nie wnieśli na razie własnego oskarżenia.
  5. Google obiecało ponoć, że do września opracuje technologię, która uniemożliwi użytkownikom YouTube’a umieszczanie w tym serwisie materiałów chronionych prawem autorskim. Google, które kupiło serwis YouTube w październiku ubiegłego roku, zostało pozwane przez Viacom do sądu w związku z naruszaniem praw autorskich. Google wielokrotnie już obiecywał, że będzie zapobiegał nielegalnemu umieszczaniu materiałów na YouTube. Dotychczas kończyło się na obietnicach. Wyznaczenie września jako ostatecznej daty rozwiązania problemu jest o tyle istotne, że wcześniej nie padały żadne konkrety. Radość właścicieli praw autorskich może jednak ostudzić fakt, że o wrześniowym terminie mówił tylko Philip Beck, jeden z prawników reprezentujących Google’a i YouTube w procesie z Viacomem. Sami przedstawiciele koncernu mówią enigmatycznie o „jesieni”.
  6. Steve Jobs, szef Apple’a, stwierdził, że za to, iż sklep iTunes stosuje systemy ochrony praw autorskich (DRM) należy winić nie Apple’a, a przemysł muzyczny. Wezwał jednocześnie studia nagraniowe do rezygnacji z DRM i umożliwienie kopiowania utworów. Jobs zauważa przy tym, że technologie ochrony nie powstrzymują piractwa, a przeszkadzają legalnym użytkownikom. Dlaczego wielkie studia nagraniowe miałyby pozwolić Apple’owi i innym na dystrybucję muzyki bez systemów DRM? Najprostsza odpowiedź brzmi: dlatego, że DRM nie powstrzymuje i prawdopodobnie nigdy nie powstrzyma piractwa – stwierdził Jobs. Apple od dawna krytykowane jest za to, że stosowane przez tą firmę własne rozwiązania DRM uniemożliwiają wysłuchiwanie zakupionych plików na innych odtwarzaczach niż apple’owskie iPody.
  7. Sąd w Dallas (Teksas) uznał, że właściciel witryny internetowej naruszył prawa autorskie umieszczając na swojej stronie bezpośredni odnośnik do strumienia audio przechowywanego na witrynie należącej do innej osoby. Zdaniem sądu, w przypadku sprzeciwu właściciela praw autorskich umieszczanie bezpośredniego odnośnika do strumienia audio stanowi naruszenie tychże praw. Robert Davies, właściciel witryny Supercrosslive.com umieszcza na swojej stronie odnośniki do relacji z wyścigów motocyklowych. Relacje te są własnością firmy SFX Motor Sports, która jest też organizatorem niektórych wyścigów. Sędzia Sam Lindsay uznał, że Davies naruszył prawa autorskie i spowodował, iż SFX Motor Sports uzyskało mniejsze dochody z reklam umieszczanych na swojej stronie. Reklamy i znaki firmowe sponsorów są bowiem widoczne, gdy internauta słucha relacji wchodząc na stronę SFX Motor Sports, a nie wówczas, gdy zapoznaje się z nią poprzez witrynę Daviesa. Pierwsza rozprawa odbyła się w grudniu ubiegłego roku. SFX zarzucało Daviesowi, że udostępnia na swojej stronie strumień audio z wyścigów. Davies bronił się twierdząc, że jedynie linkuje do źródła. Sędzia uznał, że relacje na żywo, czy to prezentowane za pomocą telewizji, radia czy Internetu są w rozumieniu prawa oryginalnym materiałem audiowizualnym i jako takie chronione są prawem autorskim. Sąd orzekł, naruszeniem praw autorskich w rozumieniu odpowiednich przepisów jest każda czynność lub proces, który umożliwia szerokiej publiczności zapoznanie się z dziełem bez zgody właściciela tychże praw. Sędzia stwierdził, że SFX wystarczająco wykazało, że jest właścicielem praw autorskich, a Davies w pewien sposób "skopiował” materiał audio. Wydając swą decyzję sąd oparł się tutaj o przypadek dotyczący telewizji, gdy NHL oskarżyło jedną z firm o przechwycenie sygnału z satelity i pokazanie widzom rozgrywek ligi hokejowej. Takie działanie zostało uznane za nielegalne. Po grudniowym orzeczeniu sąd spotkał się z ostrą krytyką. Sam Davies, który występował bez obrońcy, złożył apelację, w której powołał się na precedens z 2000 roku. Oskarżony uważa, że gdyby sąd wziął pod uwagę poprzedni wyrok, wydałby inną decyzję – napisał Davies w odwołaniu. Przytoczył tutaj przypadek sprzedawcy biletów, witryny Tickets.com, która, gdy sama nie posiadała poszukiwanych przez klientów biletów, zamieszczała odnośniki do witryny konkurencyjnej firmy – Ticketmaster.com. Sprawa trafiła do sądu okręgowego w Kalifornii, a ten uznał, iż odnośniki hipertekstowe niezawierające ramek nie stanowią naruszenia prawa autorskiego, gdyż nie dochodzi w tym przypadku do kopiowania chronionych treści. W dalszej części opinii sąd napisał, że użytkownik jest automatycznie przenoszony do oryginalnej strony jej prawdziwego autora. Działanie takie nie nosi żadnych znamion oszustwa. Jest ono podobne do korzystania z katalogu biblioteki, który kieruje osobę korzystającą do poszukiwanego dzieła. Sąd w Dallas ma dopiero zadecydować, czy rozpatrzy apelację Daviesa. Sprawa nie jest oczywista, gdyż jeśli Davies nie zaznaczy wyraźnie na swojej stronie, że odnośnik prowadzi do pliku przechowywanego na innej witrynie, SFX może wykazać, iż sprawa Ticketmaster kontra Tickets nie może być brana pod uwagę przy rozstrzyganiu sporu pomiędzy tą firmą a Daviesem.
  8. Serwis TorrentFreak.com informuje, że administrator jednego z serwerów torrent został skazany na pięć miesięcy więzienia. Dwudziestotrzyletni Grant Stanley administrował serwerem Elitetorrents. Sąd skazał go za to na pięć miesięcy więzienia, pięć miesięcy aresztu domowego i 3000 dolarów grzywny. Wcześniej Grant przyznał się do "konspiracji celem naruszenia praw autorskich” oraz naruszenia praw autorskich. Mężczyzna jest najprawdopodobniej pierwszą osobą skazaną w USA za rozpowszechnianie torrentów. Został aresztowany w ramach prowadzonej przez FBI akcji Operation D-Elite, skierowanej właśnie przeciwko Elitetorrents.
  9. Amerykańscy harcerze mogą zdobywać nową sprawność. Skauci z Los Angeles wraz z Amerykańskim Stowarzyszeniem Przemysłu Filmowego (MPAA – Motion Picture Association of America) wprowadzili sprawność "Szanuj Prawa Autorskie”. Przemysł filmowy pomaga edukować młodzież i dzieci w zakresie przestrzegania prawa i tłumaczy, dlaczego prawa autorskie są ważne. Na zajęciach skauci poznają podstawy prawne, uczą się rozróżniać różne typy dzieł podlegających różnym prawom oraz dowiadują się, w jaki sposób legalnie można nabyć dzieła. Działania edukacyjne przystosowane są dla odbiorców w wieku od 6 do 21 lat. Zdobycie sprawności honorowane jest, jak w innych przypadkach, przyznaniem odpowiedniej plakietki.
  10. Należący obecnie do Google’a serwis YouTube usunął ze swoich stron niemal 30 tysięcy plików wideo. Decyzję taką podjęto po interwencji grupy japońskich firm, które zwróciły uwagę, że pliki te naruszają ich prawa autorskie. Japońskie Towarzystwo Praw Autorów, Kompozytorów i Wydawców stwierdziło, że wspomniane pliki, wśród których znalazły się programy telewizyjne, klipy muzyczne i filmy, zostały umieszczone w YouTube bez wymaganej prawem zgody posiadaczy praw autorskich. Organizacja oświadczyła również, że zwróci się do YouTube o zastosowanie środków, które uniemożliwiłyby umieszczanie nieautoryzowanych plików. Zaapelowała też do internautów, by nie naruszali praw autorskich.
  11. Uniwersytet Kalifornijski (UC) przyłączył się do zaproponowanego przez Google'a programu, w ramach którego ma powstać największa cyfrowa biblioteka na świecie. Google chce zeskanować i udostępnić w Sieci zbiory wielkich bibliotek. Program, o którym mowa jest od dłuższego czasu, omal nie został zawieszony wskutek sprzeciwu właścicieli praw autorskich i wydawców. UC udostępni swoje zbiory, a Google sfinansuje zeskanowanie "kilkunastu milionów" spośród 34 000 000 tytułów znajdujących się w posiadaniu uniwersytetu. Uniwersytet Kalifornijski posiada 100 bibliotek w 10 kampusach na terenia całego stanu. Jest właścicielem największego na świecie zbioru dzieł naukowych. Uczelnia jest kolejną instytucją, po Uniwersytecie Harvarda, Oxfordzie, Stanford, Michigan i Bibliotece Publicznej Nowego Jorku, której zbiory znajdą się w Google Book Search. Obecnie przedstawiciele koncernu starają się przekonać Bibliotekę Kongresu do udostępnienia swoich książek. Właściciele praw autorskich i wydawnictwa pozwały w ubiegłym roku Google'a do sądu, argumentując, że koncern może naruszyć prawa autorskie, a zeskanowanie książek przyniesie podobny efekt, jak nielegalne udostępnianie muzyki w Sieci. Google argumentuje, że tworzy jedynie rodzaj katalogu bibliotecznego, a publikował będzie jedynie pełne wersje tych dzieł, do których prawa autorskie już wygasły. Reszta będzie publikowana jedynie we fragmentach. W związku z prawnymi kontrowersjam większość partnerów Google'a odmówiła zeskanowania dzieł, których prawa autorskie nie wygasły.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...