Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Użytkownik-7423

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    699
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Użytkownik-7423

  1. Przelatuje. A po drodze adsorbuje. Jeśli coś jest na wejściu takie samo jak na wyjściu, znaczy niewykorzystane (no dobra "wykorzystanie" ma wiele znaczeń). Dlatego zdrowy błonnik to ściema, tak samo, jak nieprzyswajalny kolagen.
  2. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Kolor skóry to odpowiednik sierści u zwierząt, ochrona wnętrza przed zabójczym dla komórek UV. Zmienność genotypu (bo kilkanaście pokoleń bez domieszek to właśnie ona) to zbyt mało czasu. W przeciwnym razie afrykanerzy z RPA już dawno byliby czarni. Naturalnie obecne ciśnienie selekcyjne jest inne dzięki cywilizacji, ale to raczej zaciemnia sprawę niż ją wyjaśnia. Takie gdybanie jak tu uprawiamy, z natury rzeczy jest baaardzo nieprecyzyjne, a teoria "małpy wodnej" czy "afrykańskiego padlinożercy" to czubek góry lodowej, który w ogóle nie przeszkadza w żegludze. Po pierwsze nie ma dobrej definicji gatunku, nawet obecnie, nie mówiąc już o formach kopalnych. Po drugie szczątki są bardzo nieprecyzyjne, bo jak określić położenie krtani (sama kość gnykowa to nieco mało) u nieznanego gatunku (!) o którym nic więcej nie wiemy, a mamy tylko czaszkę, przedtrzonowiec i paliczki lewej stopy, przecież chrząstek brak. Dlatego jeden rekonstruuje tak, inny siak. Po trzecie zmienność osobnicza, gdy weźmiemy współczesnych Pigmeja i Masaja, to zaliczamy ich do tego samego gatunku, ale tylko dlatego, że to wiemy. A przy tak fragmentarycznych antropoznaleziskach to w zasadzie zgadywanki. Takie przykłady można by mnożyć, a prawda jest taka, że antropogeneza jest dziurawa jak wycinanka kurpiowska, ma więcej dziur niż treści. Ale jako gimnastyka umysłu jest ok, bo każde równanie w tym zadaniu może mieć wiele dróg do wyniku. Nie ma się co spinać, błona między kciukiem a palcem wskazującym idealnie się nadaje do uderzenia w krtań w walce wręcz i jest tkanką bardzo odporną na urazy.
  3. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Widzisz mnie nie chodzi o to by się spierać, bo teorue są tworzone po to by się porozumiewać, przynajmniej ci, którzy je znają. Bo tak naprawdę nie ma znaczenia czy podnosząc sztangę na siłowni grawitacja ciągnie ją od dołu, czy eter naciska od góry, ważne, że stawia opór ciału, a w treningu o to chodzi. Wydaje mi się, że za mało bierzesz pod uwagę środowisko, w tym dietę, zresztą sam to potwierdzasz. Otóż biochemia komórek naszego ciała zależy od składników diety. Jod zaczął być potrzebny w większych ilościach dopiero na diecie rolników. Ale coś w tym jest i możesz tego używać jako argumentu "za" swoją teorią. Nadpodaż jodu przyspiesza metabolizm, co w częstym kontakcie z wodą jest korzystne, bo nie odczuwamy tak dotkliwie chłodu, w gorącym klimacie zmniejsza tolerancję na gorąco, co jest niekorzystne. Na diecie niskowęglowodanowej, odpowiednio zbilansowanej, zapotrzebowanie na substancje regulatorowe jest minimalne, nie ma niedoboru jodu, zapotrzebowanie na wit. C jest na poziomie...4 mg, dlatego Inuici mogli żyć jedząc tylko nadnercza, mózgi i płuca zwierząt. To samo miażdżyca, nie ma miażdżycy na diecie przedrolniczej, bo to węglowodany jedzone w nadmiarze ją powodują, a tłuszcz z mięsa tylko przyspiesza ten proces. Tłuste ryby i owoce morza połączone ze zbożem tak samo pięknie ją wywołają. Oznaczona izotopowo glukoza już po godzinie znajdowała się jako trójglicerydy odłożone przez sródbłonek tętnic. Jeśli chodzi o mamuty, w ciepłym klimacie nie miały włosa, a my w chłodnym też okrywaliśmy ciała skórami. A nagie psy są znane od czasów egipskich, owłosione psy mają tylko marne gruczoły apokrynowe między opuszkami, ale bezwłose odmiany, pocą się na całym ciele, latem trzeba je zmywać gąbką, bo po prostu jadą potem. Natomiast błona pławna (proszę Cię!) nos i kilka innych rzeczy, to nie wiem, dużo można tłumaczyć "bo podobało się płci przeciwnej", jak zauważył Pogo, np. biała zębina u ludzi (szkliwo mamy przezroczyste) jest uważana właśnie za taką cechę, mimo, że żółte zęby są mocniejsze. Ludzie (szeroka definicja) często przechodzili przez "wąskie gardła" czy "szyjki od butelek" i być może mieliśmy i etap wodnej małpy i wiele innych. Po każdym takim przeciśnięciu się przez jakieś sito ewolucyjne, pozostawała pula genów, która potem mieszała się w sosie własnym i kolejnych mutacji. Raz nawet podobno byliśmy o krok od wyginięcia, bo szacuje się, że w niedalekiej przeszłości zostało nas tylko około 2000 (to najmniejsza ilość egzemplarzy, którą uważa się za odporną na depresję inbredową). "Wodna małpa" dobrze też tłumaczy naszą niewielką siłę mięśniową w porównaniu z prymatami (a może to wtórna czworonożność i częściowy powrót na drzewa dała im większą?). A powiedz, Glaude, jaką masz koncepcję rozjaśnienia skóry? Neandertarczyk maczał, że tak to ujmę, palec?
  4. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Po pierwsze primo, musisz pamiętać, że zmiana aktywności genów "o włos" może powodować zaskakujące możliwości w bardzo wielu rozległych i teoretycznie nie powiązanych ze sobą tkankach i układach, których potencjalne możliwości wyjdą dopiero w praniu. 1. Nagie ciało to może być dostosowanie do polowania w równikowej Afryce w samo południe i jednocześnie pionową postawę ciała. Dzięki spionizowaniu nasz stosunek powierzchnia/waga ciała jest podobny do wielkich afrykańskich czworonogów jak słoń czy nosorożec, też są łyse. 2. Nie wiem o co cho. 3. Podobnie jak budowa stopy, da się ją wytłumaczyć konieczną funkcjonalnością. 4. Podściółka tłuszczowa jest w pakiecie z bezwłosym ciałem, u wielu innych zwierząt to widać. 5. Nie wiem o co cho. 6. Cały "narząd szyjny" jest przystosowany do chłodzenia mózgu w ruchu, to konsekwencja. 7. Bez związku, związki wysokoenergetyczne oparte na Pi (fosforze organicznym) są w wielkiej obfitości w mózgu, szpiku, podrobach i mięśniach roślinożerców. 8. Nie wiem o co cho. 9. Powiązane z nagością, widoczne nawet u bezwłosych psów i kotów, to atawizm odziedziczony po gadach ssakokształtnych, które z kolei pochodziły od płazów. 10. Ma go wiele ssaków, nawet te nie umiejące pływać jak np. krety. To nie znaczy, że się nie zgadzam, tylko naprawdę nie lubię jedynej słusznej polityki. Taki przykład: Zmniejszenie produkcji pigmentów i struktury włosa po migracji do innej szerokości geograficznej. Jedna wersja mówi, że to dostosowanie do mniejszej ilości światła słonecznego i kąta padania, ergo, konieczność większej syntezy skórnej kalcyferoli. Serio? Przy tłustym pokarmie zwierzęcym? To dlaczego Inuici byli ciemniejsi niż Skandynawowie? Druga wersja (moim zdaniem lepsza) mówi, że jeśli czegoś nie trzeba produkować, to się nie produkuje (zaoszczędzoną energię przeznacza organizm na cos innego, patrz zwierzęta jaskiniowe, białe i bezokie). I teraz, która jest prawdziwa? Może obie, a może jest jeszcze inne wyjaśnienie. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy na 100% i bardzo dobrze.
  5. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Nigdy nie traktowałem "małpy wodnej" poważnie. Właśnie przez oszczędność energii, woda ma inną pojemność cieplną. Jednak lubię pozostawiać sobie wiele możliwości i przyznaję, że coś w tym jest. Na pewno zbiorniki wodne są świetną bazą żywieniową. Jeśli chodzi o marsz, to też uważam, że to podstawa, natomiast bieg tylko na finiszu polowania. I nie chodzi tylko o wydajność betaoksydacji tlenowej, ale przede wszystkim o wprowadzanie podczas polowania gwałtowniej zmiany w środowisku. Dobry myśliwy to taki, którego widzi tylko ofiara, a i to, im później tym lepiej.
  6. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    @Glaude, no, pełna zgoda, wreszcie ktoś, kto rozumie powszechną konieczność oszczędzania energii. Jeśli chodzi o "słabość" naszych muskułów, to jest jeszcze jedna cecha, która mi przychodzi do głowy: precyzja ruchów. Szympans czy goryl zegarmistrzami raczej nie będą, a orangutany, choć w zoo mistrzowie cierpliwości i uporu przy pokonywaniu kłódek i innych zabezpieczeń, też nie ta liga. Aborygeni do dzisiaj polują uporczywie na torbacze, zwłaszcza walabie o słabej kondycji. Nasze "nagie" ciało ma jednak sporo meszku, podobno mamy tyle samo włosów co małpy, chodzi o oszczędność potu, żeby nie skapywał bezużytecznie na ziemię, tylko odparowywał uwięziony między włoskami. Taka ciekawostka, że psy, tzw. nagie, mają podobny schemat utraty włosa co ludzie, a i wiele ras świń można by od biedy pod to podciągnąć, zostaje spora kępka na głowie, peryferyjnych częściach kończyn, genitaliach i pojedyńcze włosy na grzbiecie, zwłaszcza u samców, to musi być jakiś uniwersalny dawny pakiet genów. @Krzychoo, jeśli przewidujesz popijawę danego dnia, to od rana jesz chude białko dobrej jakości; schab, ryba, jaja, sery z niewielką ilością bezdrożdżowych i bezzakwasowych węglowodanów; ziemniak, wafel ryżowy, maca, warzywa, a jak już zaczniesz pić to lepiej nic nie jeść lub symbolicznie, wyłącznie chude białko. Dobrze jest co kilka lampek/kieliszków wypić szklankę wody. Następnego dnia dużo czystej wody i post do południa/popołudnia (wątroba zapiernicza z odtruwaniem, nie należy jej przeszkadzać). Jeśli jednak głowa boli, znaczy, że przekraczasz swoją osobistą "pojemność biologiczną", jesteś podtruty pośrednimi metabolitami etanolu, trza mniej łoić.
  7. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Możliwe, ale przy takich miernych zdolnościach manualnych i zmysłowych (używają raczej warg) u współczesnych "apes" mało prawdopodobne.
  8. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Wtórna czworonożność? W zasadzie to tylko kwesia systematyki i elastyczności spojrzenia, ale małpy mogą pochodzić od ludzi. http://anthropology.net/2007/12/15/a-human-ancestor-for-the-apes/ A co sądzisz o szeroko pojętej neotenii, jako elemencie antropogenezy? Podobno język wynalazły dzieci. Ja zajmowałem się tym zjawiskiem w odniesieniu do domestykacji psowatych (lisy i jenoty też). U innych zwierząt nie widać tego aż tak wyraźnie, ale prawdopodobnie też selektywne "zdziecinnienie" grało dużą rolę. Cechy atawistyczne takie jak "wilcze pazury" u psów, "kasztany" na nogach u koni czy dodatkowe trzeszczki i sutki u świń sugerują właśnie "wydobycie na powierzchnię" dawnych genów.
  9. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Karmione są krwinkowo z wątrobowego ATP, zarówno protoplazmatyczne, jak włókniste, ale sam astrocyt posiada karboksylazę pirogronianu, która przekształcając pirogronian do szczawiooctanu „otwiera drogę” do cyklu Krebsa. Kiedyś podejrzewano astrocyty o tworzenie bariery krew-mózg, ale teraz nie znam statusu, w każdym razie ta bariera to płyn bardzo podobny do surowicy i samo to już wyklucza duże stężenie glukozy. Glukoza jest budulcem (dostarcza szkieletów węglowych do syntez) oraz jest źródłem tlenu endogennego w razie W. Takie coś mam: http://www.nbcnews.com/id/43128236/ns/technology_and_science-science/ Glaude, w zamian powiedz mi czy takie stwierdzenie ma sens: "na drodze adaptacji układu nerwowego czworonoga nie trzeba było wprowadzać wielu zmian w "oprogramowaniu" by uzyskać funkcjonalną postawę spionizowaną". I czy nasze naprzemianstronne poruszanie nogami i rękoma podczas lokomocji jest "wspomnieniem" po czworonożnych przodkach oraz czy etap ontogenezy - raczkowanie, podobno istotny, przestraja jakoś na dwunoga?
  10. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Otóż to, TrzyGrosze, czytasz bez zrozumienia, albo nie czytasz w ogóle. W poście wyżej piszę Ci, że nadmiar tłuszczu jest wydalany z kałem, a Ty potem walisz mi Ambroziaka, że "nadmiar tłuszczu zalewa adipocyty". Jak, u licha, skoro poleciał z wodą do oczyszczalni ścieków?! Dlatego nie chciałem zakładać takiego tematu. A jeśli chodzi o to, że to nie my decydujemy, co wchłaniamy, to prawda, o wchłanianiu, lub nie, tłuszczu w jelicie, decyduje poziom kwasów tłuszczowych we krwi omywającej kosmki jelitowe.
  11. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Niestety to guzik prawda, ale nie chce mi się tłumaczyć, bo i po co? Ja swoje wiem, a jak się wierzy Sławkowi, że fitosterole są anaboliczne, to trzeba się spodziewać nowotworu.
  12. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Szczur jest dobrym modelem człowieka, wyniki wystarczy podzielić przez 6, niestety w tym przypadku nic nie warty, bo u ludzi geny odkładania tłuszczu są nieaktywne, u szczurów działają normalnie, podobnie jak u niedźwiedzi i innych hibernantów. U psowatych są aktywne, ale silnie inhibitowane. Taki niedźwiedź polarny przez dwa tygodnie żerowania, głównie wyjada tłuszcz z ofiar, potrafi odsadzić pod skórą i na trzewiach ponad 70 kg tłuszczu! Nie wiem jak "oni" to tłumaczą, ale namiar tłuszczu zemulgowany w jelicie, wylatuje naturalnym otworem w postaci mydła.
  13. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Co do drugiego punktu, uff, w końcu zgoda! A co do pierwszego, to chętnie przeczytam to doświadczenie, które pokazuje coś przeciwnego, niż mówi biochemia. Tutaj mam wyjątek z Tomasza Kwaśniewskiego, który dobrze opisuje dlaczego tłuszcz pokarmowy nie może być ulokowany w tkance tłuszczowej: "Chylomikrony (frakcja B-48) mają dodatkowy ogonek białkowy, zabezpieczający przed wychwytywaniem w wątrobie i adipocytach, który odrywa się po wypakowaniu z tłuszczu pokarmowego na obwodzie z przeznaczeniem na utlenienie i dopiero w takiej formie jest rozpoznawany przez hepatocytowe receptory LDL jako remnant, czyli szczątek do wchłonięcia. Tyje się od tłuszczu wyprodukowanego w wątrobie z nadmiaru węglowodanów, białka, alkoholu, octu i całej reszty, która da się zamienić na octan." Dopiszę tylko, że wytworzony z w/w tłuszcz endogenny, VLDL to chylomikrony frakcji B-100, może ktoś będzie chciał sam sprawdzić.
  14. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Nieźle. No cóż, nic na siłę. A powiedz, skoro Twój mózg chodzi na glukozie, to pewnie wierzysz, że "od tłuszczu się tyje" i "cholesterol pokarmowy odkłada się w tętnicach"?
  15. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Czyli nic nie skumałeś? Nie szkodzi, nie ma obowiązku. Jeżeli chcesz uważać, że Twój mózg jest taki głupi, że woli spalać węgiel z tendra i jeszcze wygarnywać popiół, mimo, że ma niemal nieograniczony dostęp do baryłek paliwa lotniczego, niech i tak będzie. I to co napisałem wyżej to nie moje, tylko Stryera i Harpera, pisałem już o tym już wcześniej, weż sobie cegłę, otwórz na "Integracja metabolizmu" i powoli, spokojnie, sprawdzając wszystko na boczku, prześledź, nie będziesz głupot powtarzał. Bo prawda wcale nie jest zdaniem większości. Niemożliwa jest w żywym organizmie podlegającym ewolucji sytuacja, że cukier się spala, a gdy go brakuje, tłuszcz zamieniany jest w cukier w procesie glukoneogenezy przez złączenie dwóch pirogronianów i stracie czterech ATP (!). Po co z pirogronianów dwóch robić cukier ze stratą, aby później "rozłożyć" ten cukier do pirogronianu i wykorzystać go do cyklu kwasu cytrynowego? Gdybyś już kiedyś się ogarnął, to sobie policz, że mol glukozy (180 g) spalony, czyli zamiana pirogronianu w mleczan, daje zaledwie 2 mole ATP, jak już napisałem, to starczy zaledwie na waciki, natomiast z mola palmitynianu (255 g) po utlenieniu uzyskuje 106 moli ATP. Jeszcze mi nie odpowiedziałeś na pytanie, skoro nasz możg pali te 100 g glukozy ed, to jak przez zimowe miesiące 15 tys. lat temu, nasi przodkowie go dostarczali, nie scukrzając białek?
  16. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Thikim, dieta to tylko taki rykoszet, moim głównym zajęciem jest szeroko pojęta adaptacja. Ja stosuję LCHF, moje panie są na HCLF. Nikt niczego nie liczy, jemy do syta. Co bym polecił? Jeśli jesteś laktoowo to można wysokotłuszczówkę na tym oprzeć. Jeśli weganinem, to trudno z tego zrobić jakiekolwiek LC. Można zrobić tak jak Mike Mahler, ale on używa wegańskich protein w proszku i innych cudów, mimo to zgoogluj go sobie.
  17. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Za wiele oczekujecie, nie jestem religijny, nie znam Biblii zbyt dobrze. Ale mam niezłą pamięć. Poszukajcie w księgach: Kapłańskiej, Powtórzonego Prawa, Wyjścia, Liczb i chyba Neheremiasza, jeśli prawidłowo napisałem. Korzystałem z Biblii Tysiąclecia.
  18. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    3 piwa to na diecie wysokowęglowodanowej na dobrym białku zwierzęcym, z niską zawartością tłuszczu (max. pół grama tłuszczu na gram białka) to ilość zupełnie nieznacząca.
  19. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Dieta alkoholowa jest opisana kilkukrotnie w Biblii, np. stosowano ją u wojowników, po przegłodzeniu (przetrzeźwieniu) podnosiła znacząco wydolność organizmu. Tak, tak, odpowiednio zakąszając można sobie zdrowiuśko pić. Zresztą, od czasów biblijnych taką dietę stosują klasy rządzące, po dziś dzień.
  20. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Najpierw, Astro, pomyśl co Ci odpowiada najbardziej ze względów smakowych, samopoczuciowo-poposiłkowych, ideologicznych i religijnych. Potem, czy dany model żywienia dasz radę utrzymać na dłuższą metę (metabolizm, enzymy, biota jelitowa muszą się przystosować do stałych warunków). Nie ma co się katować niedobraną pod siebie dietą, bo ktoś powiedział, że to jest zdrowe. U ludzi psyche jest równie ważna co soma. Potem trzeba się zdeklarować który substrat energetyczny będzie dominujący, węglowodan czy tłuszcz czy alkohol czy ocet czy co tam jeszcze... Wtedy resztę źródeł energii trzeba zminimalizować (albo jemy słodko, albo tłusto, albo smolimy naftę ). Białko trzymamy na poziomie zależnym od jego wartości biologicznej, im więcej egzogennych aminokwasów, tym mniej go potrzeba, białko zwierzęce jest zawsze bardziej aktywne w ludzkim organizmie od roślinnego czy grzybowego. I wtedy pozostaje tylko życzyć smacznego! Przykładowa dieta wegańska: Posiłek 1: -kasza gryczana, nasiona słodkiego łubinu, gotowana rzepa. Posiłek 2: -płatki owsiane, soczewica, gotowana marchew. Przekąska: -garść migdałów, garść gotowanej cieciorki, miska popcornu. Przykładowa dieta etanolowa: Posiłek 1: -chude pieczone mięso, mały podpłomyk, wino do woli (lekkiego upojenia). Posiłek 2: -pieczona ryba, mały podpłomyk, wino do woli. Przekąska: -zimna pieczeń, chleb, wino do woli.
  21. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Nie mam pomysłu i nigdzie nie znalazłem, jak można sfalsyfikować teorię o glukozie jako paliwie dla jakiejkolwiek komórki organizmu tlenowego. Dla mnie jest jasne jak słońce, że mózg nie może palić cukru (jako głównego źródła energii) bo z prostych przeliczeń nie wystarczy mu CAŁEJ glukozy dostępnej w organizmie na samą syntezę RNA (tak działa pamięć). Ale zostawmy biochemię, tu się nie dogadamy. Pomyślcie razem ze mną, jaki organizm mając paliwo 6-krotnie pojemniejsze energetycznie (kwasy tłuszczowe, czy to pokarmowe czy zapasowe) używałby tego 6-krotnie rozcieńczonego (w dodatku mocniej śmiecącego) i wymknąłby się situ ewolucyjnemu? Dalej, skoro potrzeba 100 g glukozy dla samego mózgu, to albo trzeba by scukrzać 300 g białka dziennie, albo znaleźć tyle roślin, by wyrobić z nich te 100 g (do niedawna pisali 120, a nawet 160 g )! Jeszcze wam to nie cuchnie? W takim razie jak, do jasnej rzodkwi, nasi przodkowie w czasach przedrolniczych przetrwaliby kilkumiesięczną zimę, o okresach głodu nie mówiąc?! Zakładam, że każdy wie jak wyglądały rośliny i zwierzęta w czasach paleolitu i jaką ekwilibrystyką musiało być zdobywanie gównianego nawet pokarmu plus, że kilkanaście tysięcy lat to za stanowczo zbyt krótko na tak poważne zmiany w genotypie.
  22. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    He, he, dobre. Akurat jestem na bieżąco w tej materii, bo szukam obalenia zdania: "kwasy tłuszczowe nie mogą być wykorzystywane jako substrat energetyczny, ponieważ wiążą się w osoczu z albuminami i dlatego nie mogą przeniknąć przez barierę krew-mózg" i już chyba mam. Bo: "cząsteczki rozpuszczalne w tłuszczach po przejściu do warstwy lipidowej (błony komórkowej) rozpuszczają się w niej i dyfundują do wnętrza komórki. (...) Właściwości takie mają - tlen, dwutlenek węgla, alkohol, kwasy tłuszczowe i kilka innych związków" - "Zarys fizjologii zwierząt" s. 32. Przeciw glukozie jako "paliwu dla mózgu" świadczy dwukrotne rozcieńczenie jej poziomu w płynie mózgowordzeniowym (50-75mg%) w stosunku do krwi (fizjologia uczy, że paliwo się zawsze kondensuje, a nie rozcieńcza), niska zawartość samej glukozy w tkance mózgowej, a także brak wtłaczania glukozy i aminokwasów w komórki pod wpływem zwiększonego poziomu insuliny - ten sam mechanizm "niechcianej" glukozy działa w wątrobie, ale i w MS - ale z innej przyczyny, jak również stałe zapotrzebowanie na tlen niezależne od wysiłku fizycznego. Mózg nie znosi zakwaszenia protonowego i nie ma fizjologicznej obrony przed nim, dlatego musi mieć stały dostęp do tlenu, umożliwiający produkcję energii (wody). Średnia zawartość tłuszczu w mózgu, natomiast, to 7%. A jak się łączy ilość glukozy z aktywnością kompleksu dehydrogenazy pirogronianowej, to ja nie mam pojęcia, serio, i jak to może być dowodem "za" tym, że mózg leci na cukrze? Jeśli jest aktywniejsza tylokrotnie (źródło?) to tylko dlatego, że nie jest inhibitowana przez glukagon, jak podczas wysiłku fizycznego. EDIT: Żeby było jasne, i białka, i tłuszcze, i węglowodany wchodzą jako metabolity wyjściowe lub pośrednie do cyklu Krebsa, a zatem mogą być substratem energetycznym wykorzystywanym przez mózg do produkcji ATP, pod warunkiem, że pozyskany z nich wodór przejdzie przez łańcuch oddechowy i trafi na rodnik tlenowy. Skoro mózg zużywa takie ilości tlenu, jak może spalać glukozę?! Aha, jeden mol ATP waży ponad 500 g, a ogólna ilość ATP w ciele ludzkim to 50g, czyli 1/10, oznacza to, że obrót cząsteczką ATP jest bardzo krótki i wynosi od czasu wytworzenia do hydrolizy tylko około 100 sekund. Nie wiem co jeszcze mogę dodać... Jak się rzekło mózg, jako najważniejszy narząd, ma dostęp do każdej możliwej energii, w zależności od potrzeb i stanu organizmu, sam tez produkuje energię i ją magazynuje, ale głównym źródłem zasilania jest wątrobowe ATP. Kropka. POLFA Trachomin, „W sprawie stosowania ATP u niemowląt” – opublikowanej w 1962r. s. 8 Cyt: (...) Doświadczenia Lamprechta tłumaczą dalej dostarczanie powstałego w wątrobie ATP poprzez erytrocyty do mięśnia serca i mózgu. Nowsze prace Baldwina wykazały, że poważną rolę należy przypisać tu również przemianie fosfokreatyny w typowej reakcji Lehmana. (...) Tylko nie rozumiem zupełnie po co to komu do szczęścia potrzebne, na czym chodzi mózg, skoro chodzi dobrze. EDIT II: Ach jej, TrzyGrosze, chyba wiem o co Ci cho. Ale jestem głupi! Jednak jestem kryty, bo pytałem o poziom dyskusji... Wydaje mi się, że Ty pytasz o kompleks dehydrogenazy pirogronianowej w mózgu w związku z glukozą, bo nie wiesz, że pirogronian może powstać też z trójglicerydów lub aminokwasów? Jeżu, ale z wami, ściślakami trudno się rozmawia! No, to teraz mogę iść spać.
  23. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Bzdurna jest propozycja zjadania "100 g glukozy dla samego mózgu" (kto to udowodnił i gdzie jest to potwierdzone?), bo mnie wychodzi z biochemii, że nie ma w mózgu enzymów szlaku heksozowego, bo jest za mało w mózgu magnezu i innych markerów cyklu heksozowego, aby spalić 100 g glukozy. Jest natomiast dużo "wolnego fosforu organicznego"... Glukoneogeneza nie poleci z kwasów tłuszczowych. Ale cukier z tłuszczu da się wyprodukować, bo mamy na to aktywne geny, to jest jednak opcja kiedy "lecisz na twarz", a nie regularna. Słuchaj, nie wiem na jakim poziomie możemy rozmawiać. Pytanie o glukozę dla mózgu jest dosyć infantylne (wiem, wiem, przecież "wszyscy" wiedzą), a jak napisałem, że wszystko w naszym ciele chodzi na energii, to pytałeś o pranę. A tak właśnie jest, każdy substrat energetyczny jest przekształcany w łańcuchu oddechowym na energię. Energetyka organizmu opiera się na przepływie prądu elektrycznego, którą można wyrazić również w kcal. Nadmiar spożytych kcal w przeciętnej diecie idzie przeważnie na utylizację pochłoniętego w pożywieniu węgla, co jest procesem bardzo kosztownym energetycznie, ale jednocześnie jedyną alternatywą dla dalszego funkcjonowania organizmu. Utylizacja krzemu jest jeszcze bardziej energochłonna, dlatego życie na krzemie nie wyszło.
  24. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Na "lubię" się nic nie poradzi. Jedni olewają kwestie żywienia, inni zbyt dramatycznie do nich podchodzą, a ja lubię jak mi wszystko hula. Jak dostałem dowód osobisty, ze dwadzieścia lat temu, przez kilka miesięcy nie miałem za bardzo wyboru i musiałem jeść w zasadzie tylko jaja, sery i masło, tylko to mój organizm przyjmował. Już po kilku dniach zacząłem się czuć inaczej, potem przyszło "aha!" i wszystkie dolegliwości, które mnie gnębiły, drobne, ale wredne, poznikały. Schudłem, nabrałem mięśni i ochoty na wysiłek, zacząłem grzebać w książkach, a teraz jestem tu. Nigdy więcej nie wróciłem do normalnego jedzenia, ale nie wchodzę też w ketozę czy inne cudeńka, dobrze mi się żyje i nieźle mi się wiedzie. A Jan Kwaśniewski to wielki wizjoner i, co by o nim nie mówić, ma rację skubany.
  25. Użytkownik-7423

    Dieta by Bastard

    Dobra, to na początek powiem (bo ludzki umysł działa "od ogółu, do szczegółu), że nie lubię jedynej słusznej racji i jestem zwolennikiem powiedzenia: "mądry szczur zawsze ma kilka wyjść z nory". Jak to się ma do zdrowej diety i co to w ogóle jest? Otóż, ssaki wszystkożerne monogastryczne, w tym człowiek, mogą się odżywiać albo wyłącznie roślinami, albo wyłącznie zwierzętami oraz kilkoma możliwymi kombinacjami, na które mamy odpowiednie geny. Tak jak nikt nie wymyślił samolotu od podstaw, tylko korzystał ze znanych już elementów; metalu, żyroskopu, szyby, koła, diody i poszycia na fotele, tak Natura nie stworzyła człowieka od podstaw (z wyjątkiem kreacjonistów) tylko korzystała z gotowych rozwiązań, które sprawdziły się w ogniu walki, mamy więc zweryfikowane przez miliardy lat wersje genów i pewne zdolności, ale pewnych nie mamy, bo nie było ich skąd wziąć. Do czego jesteśmy zatem przystosowani i co nam najbardziej służy? Ano to, co zrobiło z nas ludzi ~200 tys. lat temu na afrykańskim stepie (zwolennicy innych teorii antropogenetycznych niech sobie wstawią dowolnie) czyli zdenaturowana w ogniu padlina, do której nie mogły się dobrać nawet duże drapieżniki; zawartość puszki mózgowej i kości szpikowych, uzupełniane małymi i średnimi kręgowcami i bezkręgowcami, jajami, orzechami i roślinami. Taka dieta była niskobiałkowa, niskowęglowodanowa i wysokotłuszczowa. Jest to dieta, która daje najwyższą sprawność metabolizmu (najmniejsze zużycie energii przy całkowitym zaspokojeniu potrzeb). Tu tłuszcz służy jako źródło energii, białko na potrzeby budulcowe, a odrobina węglowodanów na przemiany tłuszczu i syntezę aminokwasów endogennych. Druga naturalna dieta, która też się świetnie sprawdza, ale z nieco gorszym wynikiem oszczędności energii to dieta wysokowęglowodanowa, średniobiałkowa, niskotłuszczowa, oparta na białku zwierzęcym. To dieta prymitywnych rolników, np. uprawiających maniok czy dziki ryż i mających dostęp do ryb, ptactwa czy gryzoni. Tutaj węglowodany służą jako źródło energii, ale po przetworzeniu ich na tłuszcz, na co idzie część białka, reszta białek na budulec, a odrobina tłuszczu jako katalizator i nośnik regulatorów lipofilnych, np. witamin. Trzecia w kolejności dieta to dieta zaawansowanych rolników. To dieta wysokowęglowodanowa, wysokobiałkowa, niskotłuszczowa, ale na białku roślinnym. To już czasy najnowsze, selektywna hodowla zbóż, strączkowych i warzyw, dała odmiany o niskiej zawartości substancji antyżywieniowych, a wysokiej białka. Ta dieta opiera się na zbożach i okopowych jako źródle węglowodanów, strączkowych jako źródle białka, skrobi i tłuszczu oraz warzywach zawierających dodatkowe aminokwasy i substancje czynne oraz włókno (z którego bakterie w Jelitkowie odzyskują energię w postaci LKT). W praktyce poza Indiami takich diet się nie spotyka, co by wegetarianie nie mówili. Do takiej diety możliwy jest dodatek jaj i twarogu, wtedy zapotrzebowanie na białko dramatycznie spada, bo białko zwierzęce jest znacznie bardziej bioaktywne w nasze ciele. Ostatnia, najgorsza dieta, to dieta współczesna tzw. zachodnia, gdzie każdy z makroskładników ma podobny procentowo w niej udział. To ona powoduje "choroby cywilizacyjne", które nie są żadnymi chorobami, tylko naturalną, zapisaną w genach reakcją na dane stężenia substratów pokarmowych. W zależności od preferencji danej osoby odnośnie rozkładu makroskładników, powoduje ona określone choroby. Jeszcze można na takiej zachodniej diecie sobie jakoś żyć, jeśli wprowadzi się restrykcję kaloryczną regulowaną wielkością porcji czy wydatkiem energetycznym np. na ogrzanie ciała czy ruch. Jest jeszcze kilka całkowitych wymysłów jak diety wysokobiałkowe niskowęglowodanowe niskotłuszczowe, paleo, anaboliczne z okresowym zaburzaniem homeostazy zwanym ładowaniem węglowodanowym, frutariańskie czy głodówkowe. Wszystkie one są wybitnie wyniszczające i nadwyrężające nasze mechanizmy kompensacyjne. To tak z grubsza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...