Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

MrVocabulary (WhizzKid)

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1373
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Odpowiedzi dodane przez MrVocabulary (WhizzKid)


  1.  

     

    WhizzKid, mógłbyś rozstrzygnąć ten lingwistyczny problem "albo" vs "lub" (bo mnie szlag trafia ;)). Czy użycie "albo" wyklucza zarośniętego brodacza?

     

    Lub dopuszcza obie możliwości, jest inkluzywne (dlatego i/lub jest redundantne), albo dopuszcza tylko jedną (vide albo – albo), jest ekskluzywne. Ale nie tak ekskluzywne jak to forum :D

     

     

     

    A to ciekawe, bo w sumie fizyka (włacznie z TW i kwantologią) jest nieporównanie bardziej intuicyjna niż czysta matma, gdzie nie raz przy czytaniu samego tylko twierdzenia po pierwszych dziesięciu slowach można się zarąbać, a później jest tylko gorzej :D

     

    Lingwiści albo zajmują się logiką, bo nie są lingwistami, albo statystyką, bo muszą ;) Mi wzory często pisze kuzyn ;)


  2. A dlaczego "albo"? Fizyki to kaleki jakieś? ;):D

    (a lingwisty tym bardziej? /WhizzKid/)

     

    Krótka odpowiedź brzmi:

     

     

     

    tak.

     

    Wiesz, czym się różni humanista od balkonu? ;)

     

    W każdym razie jeśli nawet nie są kalekami ex definitio [lingwiści], to są w praktyce. Sporo musi ogarniać matmę, ale do fizyki 80% moich współbadaczy twierdzi, że ma awersję do fizyki (co się przekłada na ich rozumienie prądu elektrycznego).

     

    Tym gorsze toto, że mój ojciec śmieje się z mojego rozumienia prądu elektrycznego, a nie jest Teslą ;)


  3.  

     

    Matematycznie no problem, ale fizyk musi się poskrobać po łysinie (albo brodzie ;)).

     

    Lingwista tym bardziej :D

     

    Myślałem o podzieleniu liczby nieskończenie wielkiej przez nieskończenie małą, albo odjęciu jednej od drugiej, ale nie wiem co jest po znaku równości :D


  4. Mnie zastanawiają implikacje istnienie multivesum, czyli nieskończonej (zazwyczaj tak się mówi) ilości wszechświatów. Jeżeli kosmosów jest naprawdę nieskończona ilość, to gdzieś tam jest taki w któym istnieje kopia mnie, z tą róznicą, że jest np. prezydentem Polski.

     

    Myślę, że raczej jest wszechświat, w którym stosunek cząstek materii do antymaterii nie było 104:100, tylko 105:100. Trochę jak z sumą kontrolną MD5: możesz dane wejściowe zmieniać po trochu, ale wyniki będą Astro-nomicznie różne ;) Mówiąc, że gdzieś jesteś Ty, ale trochę inny, to narzucanie wszechświatowi narracji – bardzo antropocentryczne ;)

     

    Wreszcie Ktoś chwycił dowcip.

     

    Ja od lat czekam, aż ktoś mi pokaże liczbę nieskończenie średnią :D


  5.  

     

    Ach, no i mam jeszcze jedną teorię. Multiwersum tworzy (nie)skończona liczba wszechświatów, wyczerpująca w całości wszystkie możliwe kombinacje podstawowych stałych fizycznych. Wtedy na pytanie "dlaczego?" odpowiedź będzie jedna - bo "nasz" zestaw musiał się pojawić w zbiorze wszystkich możliwych.

    Toto =]


  6. @lester Mój błąd. Pierwszy raz z zasadą antropiczną spotkałem się w książce Briana Greene "Ukryta rzeczywistość". Dlatego bardziej wiążę ją z fizyką niż z filozofią. Poniekąd teoria wieloświatów, jaki i niektóre inne teorie kosmologiczne, mogłyby być traktatami filozoficznymi, gdyby nie to, że mają za sobą obliczenia matematyczne.

     

    Zasada antropiczna wcale nie jest taka nierealna, jeśli ją rozpatrujemy z perspektywy świata, a nie człowieka - odwrotnie do tego, co przedstawiał antropocentryzm wieki temu. Zakładając absurdalnie wielką ilość wszechświatów, nasz jest wyjątkowy tylko przez naszą w nim obecność, a ta jest jedynie możliwa przy stałych, jakie znamy. Bez nas, obserwatorów, niczym by się nie różnił (oprócz stałych fizycznych). Trochę jest to tautologia, ale ma jakieś poparcie w fizyce.

     

    Możesz spokojnie o 20% wahnąć siłą wiązań atomowych, stałą grawitacyjną czy stałą struktury subtelnej (Astro lub inni mi zaraz wytkną, że coś pomieszałem :P) i nadal spokojnie możesz mieć ludzi. To, o czym mówisz, to chyba nadal antropocentryzm, bo mówisz de facto o wszechświecie, w którym ludzie musieli zaistnieć – w tym sensie, że jeśli istniejemy, to szansa faktyczna na nas jest 100% (przy pewnej manipulacji rozumieniem statystyk) ;)


  7. To się nazywa zasadą antropiczną. Jest bardziej związana z kosmologią niż z filozofią.

     

    Czytałem wiele na ten temat, i szansa powstania wszechświata umożliwiającego powstanie i podtrzymanie życia opartego na węglu wynosi 1 do 4 (wystarczą proporcje dla trzech stałych z dużym marginesem błędu).

     

    Nikłe szanse to jeden do miliona, a to stwierdzenie jest tak buńczucznie nieuzasadnione, że ma więcej wspólnego ze słowiem „opinia” albo „przekonanie” czy „mżonka”, niż „kosmologia” czy „filozofia”


  8. Z przyjemnością :)

     

    Niby tak, ale wiesz, młotek jest wyrazem technicznym, ale powszechnie stosowanym – jego branżowa nazwa, podbijak, jednak nie.

     

    Co prawda wśród 2500 słowników, które mam, są przede wszystkim specjalistyczne, to albo twierdzą, że samochód ma pokład (głównie przekładowe, które się silą na dosłowne tłumaczenie z innych języków i trochę wątpię w naturalność tego sformułowania), albo pomijają tę kwestię w ogóle.


  9. No właśnie Uniwersalny słownik języka polskiego i cała masa przekładowych ma inne zdanie na ten temat:

    pokład «stały poziomy pomost między burtami statku; także: wnętrze samolotu, statku kosmicznego»

    Poza tym samolot ma bagaże pod pokładem :)

     

    Może nie jest to określenie techniczne, ale potoczne raczej też nie…

     

    PS. Po co CI ten przecinek w sygnaturce? ;)


  10. Te szmery to od ludzi, którzy się dostali i obgadują nowych: „kogo to tutaj ostatnio nie wpuszczają…”

     

    A moja matula od 23 lat słyszy, że ma maksimum rok życia. Z tymi lekarzami to nigdy nic ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...