MrVocabulary (WhizzKid)
-
Liczba zawartości
1373 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
25
Odpowiedzi dodane przez MrVocabulary (WhizzKid)
-
-
WhizzKid, mógłbyś rozstrzygnąć ten lingwistyczny problem "albo" vs "lub" (bo mnie szlag trafia ). Czy użycie "albo" wyklucza zarośniętego brodacza?Lub dopuszcza obie możliwości, jest inkluzywne (dlatego i/lub jest redundantne), albo dopuszcza tylko jedną (vide albo – albo), jest ekskluzywne. Ale nie tak ekskluzywne jak to forum
A to ciekawe, bo w sumie fizyka (włacznie z TW i kwantologią) jest nieporównanie bardziej intuicyjna niż czysta matma, gdzie nie raz przy czytaniu samego tylko twierdzenia po pierwszych dziesięciu slowach można się zarąbać, a później jest tylko gorzejLingwiści albo zajmują się logiką, bo nie są lingwistami, albo statystyką, bo muszą Mi wzory często pisze kuzyn
-
A dlaczego "albo"? Fizyki to kaleki jakieś?
(a lingwisty tym bardziej? /WhizzKid/)
Krótka odpowiedź brzmi:
tak.Wiesz, czym się różni humanista od balkonu?
W każdym razie jeśli nawet nie są kalekami ex definitio [lingwiści], to są w praktyce. Sporo musi ogarniać matmę, ale do fizyki 80% moich współbadaczy twierdzi, że ma awersję do fizyki (co się przekłada na ich rozumienie prądu elektrycznego).
Tym gorsze toto, że mój ojciec śmieje się z mojego rozumienia prądu elektrycznego, a nie jest Teslą
-
Matematycznie no problem, ale fizyk musi się poskrobać po łysinie (albo brodzie ).Lingwista tym bardziej
Myślałem o podzieleniu liczby nieskończenie wielkiej przez nieskończenie małą, albo odjęciu jednej od drugiej, ale nie wiem co jest po znaku równości
-
Mnie zastanawiają implikacje istnienie multivesum, czyli nieskończonej (zazwyczaj tak się mówi) ilości wszechświatów. Jeżeli kosmosów jest naprawdę nieskończona ilość, to gdzieś tam jest taki w któym istnieje kopia mnie, z tą róznicą, że jest np. prezydentem Polski.Myślę, że raczej jest wszechświat, w którym stosunek cząstek materii do antymaterii nie było 104:100, tylko 105:100. Trochę jak z sumą kontrolną MD5: możesz dane wejściowe zmieniać po trochu, ale wyniki będą Astro-nomicznie różne Mówiąc, że gdzieś jesteś Ty, ale trochę inny, to narzucanie wszechświatowi narracji – bardzo antropocentryczne
Wreszcie Ktoś chwycił dowcip.Ja od lat czekam, aż ktoś mi pokaże liczbę nieskończenie średnią
-
To zależy, statystyki procentowe mają dwie funkcje: albo wyrażają częstotliwość zachodzenia czegoś, albo prawdopodobieństwo. Częstotliwość zajścia naszego wszechświata wynosi dokładnie 100%
-
Ach, no i mam jeszcze jedną teorię. Multiwersum tworzy (nie)skończona liczba wszechświatów, wyczerpująca w całości wszystkie możliwe kombinacje podstawowych stałych fizycznych. Wtedy na pytanie "dlaczego?" odpowiedź będzie jedna - bo "nasz" zestaw musiał się pojawić w zbiorze wszystkich możliwych.Toto =]
-
Hmm, tak z ciekawości. Kogoś z Was w ogóle w jakikolwiek sposób satysfakcjonuje odpowiedź jaką jest zasada antropocentryczna (antropiczna)?
Jako teistę mnie zadowala. Ale nie prezentowana jako argument naukowy
-
@lester Mój błąd. Pierwszy raz z zasadą antropiczną spotkałem się w książce Briana Greene "Ukryta rzeczywistość". Dlatego bardziej wiążę ją z fizyką niż z filozofią. Poniekąd teoria wieloświatów, jaki i niektóre inne teorie kosmologiczne, mogłyby być traktatami filozoficznymi, gdyby nie to, że mają za sobą obliczenia matematyczne.
Zasada antropiczna wcale nie jest taka nierealna, jeśli ją rozpatrujemy z perspektywy świata, a nie człowieka - odwrotnie do tego, co przedstawiał antropocentryzm wieki temu. Zakładając absurdalnie wielką ilość wszechświatów, nasz jest wyjątkowy tylko przez naszą w nim obecność, a ta jest jedynie możliwa przy stałych, jakie znamy. Bez nas, obserwatorów, niczym by się nie różnił (oprócz stałych fizycznych). Trochę jest to tautologia, ale ma jakieś poparcie w fizyce.
Możesz spokojnie o 20% wahnąć siłą wiązań atomowych, stałą grawitacyjną czy stałą struktury subtelnej (Astro lub inni mi zaraz wytkną, że coś pomieszałem ) i nadal spokojnie możesz mieć ludzi. To, o czym mówisz, to chyba nadal antropocentryzm, bo mówisz de facto o wszechświecie, w którym ludzie musieli zaistnieć – w tym sensie, że jeśli istniejemy, to szansa faktyczna na nas jest 100% (przy pewnej manipulacji rozumieniem statystyk)
-
To się nazywa zasadą antropiczną. Jest bardziej związana z kosmologią niż z filozofią.
Czytałem wiele na ten temat, i szansa powstania wszechświata umożliwiającego powstanie i podtrzymanie życia opartego na węglu wynosi 1 do 4 (wystarczą proporcje dla trzech stałych z dużym marginesem błędu).
Nikłe szanse to jeden do miliona, a to stwierdzenie jest tak buńczucznie nieuzasadnione, że ma więcej wspólnego ze słowiem „opinia” albo „przekonanie” czy „mżonka”, niż „kosmologia” czy „filozofia”
-
„Stałe fizyczne są idealnie dobrane do istnienia życia we wszechświecie. Jeśli byłyby one nieco inne, życie mogłoby się nie pojawić.”
Jestem teistą, ale nawet dla mnie to co najmniej odważne stwierdzenie
-
Spotkają ich złe uczucia, które mają dokładnie taką funkcję, za zrobienie czegoś, co we współczesnej cywilizacji uchodzi za coś złego.
Co za zwyrole, faktycznie. -
Ten artykuł bardzo się wpasowuje w mój sposób myślenia. Olbrzymie ilości danych i wiedzy są na okrągło tracone, i mało kto przejmuje ich retencją
-
Cóż, oni i tak mają dokładnie takie szkolenia z kaligrafii za sobą Ale fakt faktem, że gdyby nie komputery, to ich system pisma mógłby nie przetrwać ze względów ekonomicznych…
-
Się zaczytam, dzięki =]
-
Czym się różni stan skupienia materii od fazy materii? Po angielsku to chyba to samo.
-
Tak czy siak, dzięki wszystkim za wkład
-
Zadałeś właśnie kłam „ex nihilo nihil fit”
To było bardzo pouczające co napisałeś, poszperałem pod tym kątem i… samochody osobowe też mają burty.
Ale wygląda na to, że nie mają pokładu…
-
Z przyjemnością
Niby tak, ale wiesz, młotek jest wyrazem technicznym, ale powszechnie stosowanym – jego branżowa nazwa, podbijak, jednak nie.
Co prawda wśród 2500 słowników, które mam, są przede wszystkim specjalistyczne, to albo twierdzą, że samochód ma pokład (głównie przekładowe, które się silą na dosłowne tłumaczenie z innych języków i trochę wątpię w naturalność tego sformułowania), albo pomijają tę kwestię w ogóle.
-
No właśnie Uniwersalny słownik języka polskiego i cała masa przekładowych ma inne zdanie na ten temat:
pokład «stały poziomy pomost między burtami statku; także: wnętrze samolotu, statku kosmicznego»Poza tym samolot ma bagaże pod pokładem
Może nie jest to określenie techniczne, ale potoczne raczej też nie…
PS. Po co CI ten przecinek w sygnaturce?
-
Po angielsku autobusy mają dwa pokłady, ale po polsku mają piętra
W ogóle się zastanawiam, czy ta kategoria się w ogóle tutaj stosuje (analogicznie do nadwozia w statkach... ale samoloty chyba je mają?)
-
…ale językowej natury.
Samolot ma pokład.
Statek na pokład.
Co ma samochód?
Budowa jest zgoła inna (pokład jest między burtami), ale pojedyncze użycia się zdarzają. Czy w autobusie/pociągu również stoję na pokładzie i po nim chodzę?
Inni kandydaci: podłoga, płyta podłogowa.
-
Te szmery to od ludzi, którzy się dostali i obgadują nowych: „kogo to tutaj ostatnio nie wpuszczają…”
A moja matula od 23 lat słyszy, że ma maksimum rok życia. Z tymi lekarzami to nigdy nic
-
Co Wy tak z tymi US? Myślałem, że to Polacy przodują w egzoplanetach =]
-
Tych ludzi powinno się chłostać za analno-retentywne podejście do praw autorskich :\
Niestałe stałe fizyczne?
w Astronomia i fizyka
Napisano
Polecam Cyberiadę, okpiwa to po całości