MrVocabulary (WhizzKid)
-
Liczba zawartości
1373 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
25
Odpowiedzi dodane przez MrVocabulary (WhizzKid)
-
-
Przez pierwsze 48h wszystkie zakażenia są wyleczalne, włącznie z HPV i HIV – jest na to specjalny koktajl.
-
Fakt, że spotkałem może ze cztery osoby, które mają choćby mgliste pojęcie, jak działa Word – a to przewspaniałe narzędzie, ma chyba tylko trzy wady – ale wg tego TED-a dzieci żyjące w chatkach z gówna nauczyły się hackować Androida w ciągu 6 miesięcy od otrzymania tabletów bez żadnych wskazówek. Kwestia przedsiębiorczości zapewne.
-
Wczoraj oglądałem TED-talka, w którym gościu twierdził, że jest wprost przeciwnie:
http://www.ted.com/talks/nicholas_negroponte_a_30_year_history_of_the_future
-
Ciekawa też jest informacja nt. wieku szczątków - bo jak podaje Al-Jazeera - badacze z Uniwersytetu Witwatersrand mają nadzieję ustalić ich wiek za jakiś czas, gdyż nie znaleziono kości kopalnych zwierząt w pobliżu stanowiska Homo naledi.
Może określili wiek względem innych gatunków homo?
-
Muszę się przyznać, że nie zrozumiałem prawie nic. O co chodzi z tymi stożkami Diraca? Pogooglałem trochę, ale nadal nie rozumiem
-
Słuszna słuszność, podejrzewam jednak Przemku, że
policja niekoniecznie będzie miała z tego opisywaną radość. Agresywne tłumy lubią zbierać się również wieczorami i nocą, a jakoś tak podejrzewam, że z klasycznym EF-em nazbyt duży agresywny tłum w świetle ulicznym niechętnie da się zidentyfikować.
W Polsce jest około 1 500 mieszkań wykupionych przez policję w największych polskich miastach, które mają kamery na podczerwień itd. Poza tym mają armię dronów w użyciu. Po co im coś takiego?
-
Czy tyle pikseli naprawdę dużo daje przy tak małym rozmiarze matrycy?
-
Też mi się tak kiedyś wydawało, ale wcale tak łatwo nie jest jak przyjdzie co do czego =]
-
No właśnie aż taki. Magazyny długości kilometra mają fotokomórki o czułości 1 mm i prawie żadnych krzywizn.
Na placu budowy nie masz fotokomórek i prawie same krzywizny.
-
Dziwię się, że dopiero teraz postała taka maszynka. Przecież od co najmniej 10 lat nie ma żadnych technicznych przeszkód by takie ramię zbudować. Poza tym tych dwóch panów zgarniających nadmiar zaprawy to raczej tymczasowo - znowu nie widzę przeszkód by drugie ramię nie potrafiło wykonać ich pracy lub wywalić zbierany nadmiar zaprawy z kubełka do ponownego użycia. SAM 2.0 będzie to pewnie potrafił. Ale jedno trochę mnie niepokoi - ustawiana ściana wygląda na to, że jest w pewnej odległości od styropianu, w żaden sposób nie oparta o już istniejący mur. Pewnie, przynajmniej częściowo, wynika to ze sposobu chwytania i zwalniania cegły przez uchwyt robota.
BTW. Ożańskiemu wyszło ~690 cegieł/godzinę. Ciekawe jak z taką wydajnością, ten robot miał by iść na przedzie pochodu pierwszomajowego. Albo uściskać się z towarzyszem Bierutem
Ponieważ komputery mają problem z rozpoznawaniem przestrzeni
-
No ten gościu rzekł, że przez 40 lat jego pracy cel wydaje się być nadal tak samo odległy i że nie jest pewien czy możemy to zrobić w ogóle. Wydaje mi się jednak, że to był pesymizm wynikający z pokory – mi też się wydaje, że możemy próbować skopiować mózg i modyfikować go neuron po neuronie. Ale na razie nie ma żadnej metody, która by wyjaśniała, jak to działa, tzn. jak jeden neuron ma się do wielu neuronów.
-
Full wypas
-
Przeskok od potężnej mocy obliczeniowej do symulowania ludzkiego mózgu jest chyba jednak zbyt duży na chwilę obecną. Dopiero co byłem na konferencji poświęconej sztucznej inteligencji i rozmawiałem z ekspertami z czterech kontynentów. Są zgodni w twierdzeniu, że nie mają pojęcia jak przejść od symulowania pojedynczego neuronu do większego systemu neuronów. Nadal nie wiemy w jaki sposób poszczególne elementy mózgu są powiązane ze sobą i jak zmiany pojedynczych neuronów mają się do działania całego systemu. Gościu z MIT powiedział, że nie jest nawet pewien, czy AI da się w ogóle osiągnąć.
Biorąc pod uwagę, że najnowszym osiągnięciem robotyki jest jako-taka zdolność rozpoznawania najbliższej topologii, to ten wspomniany komputer się chyba zestarzeje zanim będziemy mieli jakąkolwiek, nawet przybliżoną, zdolność symulowania mózgu.
-
Moja opinia czuje się pogodzona
-
Mówiąc "5 [nieważne czego]" nie przekazujesz żadnej informacji =] Ew. pokaż mi w jakimś formalnym zapisie, że jest inaczej, chętnie się zdziwię Nie wiem jak matematycy się na to zapatrują, ale w naturze nie może być liczby czegoś, czego nie ma; nawet jeśli sobie gdybasz, to stwarzasz przestrzeń fazową. Możesz mieć jedno jabłko albo dwa jabłka, ale nie możesz mieć samej jedynki albo dwójki. Oczywiście Twoja definicja piątki jest prawdziwa, ale to jest "między cztery a sześć czegoś, o czym mowa", więc ma znaczenie potencjalne, które przyjmuje dopiero w jakimś konkretnym przypadku.
Ludzie, powiadasz? A kim niby oni są? Po polsku mówią czy jak?!
Tak, na to są konkretne obliczenia, które czasem się mierzy czasem reakcji mózgu w ustandaryzowanych warunkach, a częściej presją ewolucji języka do zmian (np. wypieranie form brzmiących podobnie), co się potem uogólnia do pewnych przeliczników, a te z kolei można wykorzystać w równaniach „żywotności” pojęć (stosunek takich cech jak trudność artykulacyjna, dystynktywność artykulacyjna, długość, częstość, zdolność do dezambiguacji znaczenia itd.).
Ale Ci ich teraz nie podam, gdyż to nie moja działka i by mi to trochę zajęło wygrzebanie tego, na co nie mam czasu, bo nadal nie dałem rady spakować wszystkich słowników na samolot
-
Tylko czy zaznaczanie policzalności/niepoliczalności jest w ogóle potrzebne? Co to daje? Szczególnie kiedy "to coś" nie jest jeszcze policzone albo wynik tego liczenia, jakaś konkretna liczba, nie jest podany (itd., bo podobnych sytuacji jest więcej).
Dzięki temu mózg słuchacza wykonuje mniej obliczeń, i to mierzalnie, przy czym różnica ta jest większa od nakładu energii mówiącego. Ale akurat w polskim policzalność jest mało ważną kategorią, więc niepotrzebne =]
-
Pięć nie znaczy nic. Pięć kilometrów na godzinę znaczy coś. Pięć jabłek znaczy coś. Pięć jako wynik działania różniczkowego też znaczy coś =] Ale samo pięć bez rzeczy, którą opisuje, nie znaczy nic (w językoznawstwie). W przeciwieństwie do np. cegły.
-
Widzisz, ale „ilość” pochodzi od „ile”, a odpowiedź na „ile” może być policzalna lub nie. Także „ilość” powinna dać się użyć w obu przypadkach, a „liczba” tylko z policzalnymi (chociaż to nieortodoksyjne podejście) =] Ale tak, jesteś w mniejszości.
-
A po drugie: kiedy wreszcie zakończy się ten bezsens z "liczbą" (i tak dobrze, że nie "cyfrą") w znaczeniu "ile". Przyznam się bez bicia, że z pełną świadomosćią niezgodności z tym, co w szkołach pod dekiel mi wbijali, od zawsze używam tylko "ilości", "liczbę" zostawiając dla liczb prawdziwych.
Cóż, problem z liczbami z językowego punktu widzenia polega na tym, że liczby nic nie znaczą, dopóki ich z czymś nie połączysz (samo "pięć" nie ma absolutnie żadnego znaczenia). Takie konektywistyczne używanie pojęcia „liczba” ma więc sporo sensu
-
Nie sądzicie, że rozprawy o logice państwa polskiego są porównywalne do debaty o dziewictwie w gimbazie?
-
Tak przy okazji wody: czy szanowni koledzy dostali już podatek od deszczu (mimo takiej a nie innej pogody)? Bo ja tak...Tak.
-
I stand corrected.
Nie miało coś takiego miejsca od 6 pokoleń.*
-
Co nie miało miejsca? Sytuacje, w których służby pozbywały się niewygodnych obywateli? Sytuacje, w których mafie miały ze służbami układy pozwalające im na pozbywanie się niewygodnych ludzi. A może nie zdarzyło się jeszcze, aby wojsko mordowało niewinnych ludzi w ramach zbrodni wojennych?
Nie miało miejsce, żeby Amerykanie wyszli na ulicę z bronią, uformowali milicję obywatelską i przejęli władzę bo rząd nawał. Kiedy Amerykanie mówią, że chcą mieć dostęp do broni, żeby mieć władzę nad rządem – kłamią. A to jest jedyny argument w konstytucji (albo któreś poprawce) – obrona przed rządem. Nie wystąpili zbrojnie ani razy przeciwko rządowi mimo wszystkich tych wymienionych przez Ciebie sytuacji.
-
Tak. W teorii. W praktyce jednak to nigdy w kraju demokratycznym nie miało miejsca. Nawet w USA, a tam powodem powszechnego dostępu do broni jest właśnie, wg konstytucji i poprawek, obrona przed rządem.
Życie starsze o setki milionów lat
w Nauki przyrodnicze
Napisano · Edytowane przez WhizzKid
Język, aka największy wynalazek w historii planety
↑
Do niedawna zawsze czytałem, że nasz wszechświat jest bardzo nieprawdopodobny, bo zmiana niektórych stałych sprawi, że nie uformują się gwiazdy. Za to parę dni temu czytałem Naukę Świata Dysku 4:
I kawałek dalej, podważając teorię unikalności naszego wszechświata:
Do tej dyskusji stosuje się większy fragment, ale 1) prawa autorskie, 2) jest naprawdę długi. Ale zwrócili tam uwagę na bardzo ważną kwestię związaną z powyższą, o czym pisał też wielokrotnie sam Mistrz:
Czy to naprawdę naukowe dedukować na podstawie tylko jednej ścieżki życia, jaką znamy (naszą) jak muszą wyglądać wszystkie inne? Przecież nawet człowiek potrzebuje promieniowania elektromagnetycznego – skąd niby mamy wiedzieć, czy nie ma form życia opartych na milion razy większych dawkach? Albo w ogóle nie ma węglowodorach? Albo węglowodorach o nieznanych nam właściwościach? Przecież liczba możliwych substancji chemicznych jest z kombinatorycznego punktu widzenia nieskończona.
Pewnie, ja też bym przez teleskop najpierw wypatrywał drzew, ale jednocześnie wydaje mi się, że to straszne ksenobiologiczne uprzedzenie