Tak wygląda mniej więcej rozmowa z osobnikami typu cyjanobakteria. Taka osoba nie ma oporu aby używać wyrażenia "świętojebliwy" i nie widzi w tym pogardy, lekceważenia i zwykłego chamstwa. Nie przeszkadza mu to jednocześnie ferować opinii o osobach wierzących i samej wierze - totalnie dyletanckiej - nie mającej NIC wspólnego z rzeczywistością. Ale jak się to mu wypunktuje to wrzeszczy o cenzurze. Na prawdę uważam, że powinna być jakaś forma przyprowadzania takich bezczelnych dyletantów do porządku, bo cierpi na tym dyskusja i poziom wiedzy, a rzesza jego klakierów momentalnie mu przylizuje kolejne lajki. Widać to np. na takich portalach jak Wykop. Cenzura ateistyczna dokonywana przez społeczność, jest tam kosmiczna - ale jednocześnie walczącym sekciarzom ateizmu nie przeszkadza to opluwaniu osób o przeciwnych poglądach, i twierdzeniu że to oni stosują "cenzurę". Sekciarze ateizmu nie widzą nawet tego, że sami uprawiają wiarę, wiarę w brak wiary. Są tak ograniczeni, że nie dostrzegają uprawianych przez siebie metod które zarzucają innym, i to uprawianych w sposób znacznie większy. ("ograniczeni" nie jest tu wyrażeniem pejoratywnym lecz określeniem faktu).