Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z Uniwersytetu w Pittsburghu obalili powtarzany od setek lat mit, jakoby Kartagińczycy regularnie składali niemowlęta w ofierze. Po zbadaniu szczątków dzieci antropolodzy stwierdzili, że większość z nich zmarła jeszcze w łonie matki lub tuż po urodzeniu, a więc zbyt szybko, by można je było poświęcić (PLoS ONE).

Specjaliści jako pierwsi przeanalizowali szkielety z 348 kartagińskich urn. Zespół profesora Jeffreya H. Schwartza przekonuje, że małe dzieci były kremowane i chowane w urnach bez względu na przyczynę śmierci. Antropolog podkreśla, że analizując jakieś zachowanie z zamierzchłej przeszłości, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie dowody. Pomysł dotyczący regularnego poświęcania niemowląt w Kartaginie nie jest oparty na studium skremowanych szczątków, ale na przypadkach poświęcania ludzi, opisanych przez kilku starożytnych kronikarzy, wnioskach wyciąganych z dwuznacznych kartagińskich inskrypcji oraz odniesieniach ze Starego Testamentu. Nasze wyniki pokazują, że niektóre dzieci rzeczywiście składano w ofierze, ale przeczą twierdzeniu, że Kartagińczycy byli brutalami systematycznie poświęcającymi swoich najmłodszych obywateli.

Schwartz współpracował z Frankiem Houghtonem z Veterans Research Foundation of Pittsburgh, Roberto Macchiarellim z Narodowego Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu oraz Luca Bondiolim z Narodowego Muzeum Prehistorii i Etnografii w Rzymie. Razem badali oni pozostałości dzieci pogrzebanych w tofetach położonych na obrzeżach nekropolii przeznaczonych dla dorosłych i starszych dzieci. Nazwa "tofet" pochodzi z hebrajskiego i oznacza poświęcone bogom miejsce palenia. Ponieważ w zgromadzonych tam urnach znajdowały się szczątki małych dzieci i zwierząt, założono, że były zarezerwowane właśnie dla ofiar rytuałów.

Członkowie międzynarodowej ekipy zajęli się 348 urnami. Skupili się na markerach rozwojowych, by w ten sposób określić wiek maluchów w chwili śmierci. Schwartz i Houghton przeprowadzili zatem pomiary czaszki, bioder, zębów i kości długich, które wskazywały, że większość dzieci zmarła w pierwszym roku życia, a spora ich liczba nawet między 2. a 5. miesiącem życia. Poza tym co najmniej 20% stanowiły zgony prenatalne. Następnie tandem wytypował 50 osób zmarłych przed narodzeniem albo tuż po nim i wysłał próbki do Macchiarellego i Bondiolego, by ci zbadali linię neonatalną. Tworzy się ona we wszystkich zębach mlecznych w okresie pomiędzy przerwaniem produkcji szkliwa przy urodzeniu a wznowieniem w trakcie pierwszych dwóch tygodni życia. Identyfikacja linii pozwala ustalić wiek niemowlęcia w momencie śmierci. Jako że znaleziono ją tylko u 24 jednostek, oznacza to, że reszta (26) zmarła w okresie prenatalnym albo w ciągu 2 tygodni po urodzeniu.

Również zawartość urn nie potwierdza założenia o masowym zabijaniu dzieci. Żadna z urn nie zawierała bowiem materiału kostnego, który sugerowałby obecność więcej niż dwóch całych osób. W niektórych znajdowały się co prawda dodatkowe fragmenty, ale naukowcy sądzą, że to raczej skutek przypadkowego zmieszania kości z kolejnych kremacji.

Zespół rozprawił się też z rzekomym zamiłowaniem Kartagińczyków do poświęcania pierworodnych synów. Gdy określono płeć dzieci, okazało się, że większość kości z próby należała do osób płci żeńskiej (38 miednic należało z pewnością do kobiet, których wcięcie kulszowe jest płytkie i szerokie, a 26 do mężczyzn, których wcięcie kulszowe jest głębokie oraz wąskie; przy pozostałych 6 naukowcy mieli wątpliwości).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

    Wiadomo, że wierzenia i religie prowadzą do zaburzenia logicznego myślenia, ale zabijanie własnych noworodków to głupota choćby z ekonomicznego i praktycznego punktu widzenia.

    Sprawa ma się inaczej jeśli chodzi o dzieci chore. Tutaj wiele ludów stosowało "eliminację"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że wierzenia i religie prowadzą do zaburzenia logicznego myślenia, ale zabijanie własnych noworodków to głupota choćby z ekonomicznego i praktycznego punktu widzenia.

 

Wierzenia i religie NIE prowadzą do zaburzenia logicznego myślenia. Nie zwalajmy winy na religie, za wykorzystywanie jej do usprawiedliwiania swoich złych czynów.

 

Spójrzmy na dzisiejsze czasy... Składanie swoich dzieci w niby-ofierze przejęła teraz aborcja. Równie ładne słowo, w ogóle niekojarzące się z zabijaniem, gdzieniegdzie zalegalizowana przez prawo, żeby ludzie nie mieli moralnych zahamowań. Teraz zamiast religii wytłumaczeniem jest "jestem niezależną kobietą i mogę zrobić ze swoim dzieckiem co zechcę", "ja chcę sobie jeszcze korzystać z życia", "to jeszcze nie człowiek".

 

Tak jak kiedyś, tak i dzisiaj ludzie zabijają swoje dzieci dla własnej wygody. Zdrowe czy chore - nie ma znaczenia, byleby rodzicom żyło się dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, Bóg dał ludziom wolną wolę, a kościół ją zabrał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spójrzmy na dzisiejsze czasy... Składanie swoich dzieci w niby-ofierze przejęła teraz aborcja. Równie ładne słowo, w ogóle niekojarzące się z zabijaniem, gdzieniegdzie zalegalizowana przez prawo, żeby ludzie nie mieli moralnych zahamowań. Teraz zamiast religii wytłumaczeniem jest "jestem niezależną kobietą i mogę zrobić ze swoim dzieckiem co zechcę", "ja chcę sobie jeszcze korzystać z życia", "to jeszcze nie człowiek".

A ja jestem za aborcją w 100% i nie zgadzam się z twoim porównaniem aborcji do religijnego rytuału. A te twoje tłumaczenie skwituję prostym zdaniem "każdy człowiek jest kowalem swojego losu" - jeżeli nie zgadzasz się z aborcją - jest to twój świadomy wybór, więc dlaczego zabraniasz innym osobom dokonania takiego samego wyboru na tak, bądź nie. Jeżeli te dziecko ma przez X lat cierpieć, skończyć w patologii czy domu dziecka, to lepiej żeby typka od razu dokonała aborcji - zaoszczędzi MI kupę frustracji.

 

Najbardziej wkurzają mnie takie osoby, które mówią "rząd znowu ogranicza mi prawa", a sami nic innego nie postulują. >:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipokryzja. Jeśli ktoś mówi: "Chodź, dokonaj aborcji" to dlaczego bronisz innym mówić: "Nie idź tam, nie dokonuj aborcji"? I sam mnie jeszcze oskarżasz o ograniczanie ludziom wolnej woli.

 

"każdy człowiek jest kowalem swojego losu" - owszem, ale w przypadku aborcji jest jeszcze los dziecka. Choć pewnie będziesz się tłumaczył, że to jeszcze nie człowiek. Może wszystkie ograniczenia znieśmy, czemu państwo w ogóle ogranicza naszą wolność, społeczeństwo reaguje na to co robią jednostki? Przecież wszyscy wiemy co jest dobre, a co złe, a inni niech siedzą cicho i nie wtrącają się do mojego życia. Taka jest Twoja wizja?

 

A mówienie, że dziecko może cierpieć, skończyć w patologii albo w domu dziecka - no wybacz, ale tłumaczenie się z zabijania mówieniem, że to dla jego dobra? Czy siebie samego też byś zabił, gdybyś cierpiał, albo nie miał gdzie mieszkać?

 

Rodzice zabijający swoje dziecko nie myślą o jego dobru, tylko wyłącznie o swoim własnym i jeszcze się głupio tłumaczą. Zresztą wyraźnie zaznaczyłeś swoją postawę i przy okazji stosunek do "typki":

 

żeby typka od razu dokonała aborcji - zaoszczędzi MI kupę frustracji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ktoś mówi: "Chodź, dokonaj aborcji"

BZDURA! W przytłaczającej, przeogromnej większości mówi się co najwyżej: "masz prawo dokonać aborcji". Żadnej zachęty, co najwyżej zwrócenie uwagi na PRAWO do (a nie obowiązek) jej przeprowadzenia. To spora różnica w stosunku do wypowiadania się kleru na tematy, na które nie ma on pojęcia. Księża w ogóle mają jakąś taką zabawną tenencję do gadania najwięcej na tematy ich niedotyczące (przynajmniej teoretycznie), takie jak seks, aborcja czy życie rodzinne. Czyżby syndrom psa ogrodnika - mnie nie wolno, to niech inni też nie mają łatwo? :D

Przecież wszyscy wiemy co jest dobre, a co złe, a inni niech siedzą cicho i nie wtrącają się do mojego życia. Taka jest Twoja wizja?

Pozwolę sobie się wtrącić: moja jest dokładnie taka, jak napisałeś. Nie życzę sobie, żeby facet niemający pojęcia o życiu seksualnym ludzi próbował wywierać jakikolwiek wpływ na to, w jaki sposób ja będę realizował własne.

A mówienie, że dziecko może cierpieć, skończyć w patologii albo w domu dziecka - no wybacz, ale tłumaczenie się z zabijania mówieniem, że to dla jego dobra? Czy siebie samego też byś zabił, gdybyś cierpiał, albo nie miał gdzie mieszkać?

Ha, widzisz, tu znów strzał w stopę! Żaden człowiek nie ma prawa zabronić mi samobójstwa! To moje własne życie i nie życzę sobie, żeby ktokolwiek mówił mi, jak mam żyć, a już na pewno nie chcę od nikogo słyszeć, że mam obowiązek męczyć się w razie choroby. Jakim w ogóle prawem masz czelność mówić o wolności, skoro raz za razem udowadniasz, że w ogóle jej nie szanujesz?

Rodzice zabijający swoje dziecko nie myślą o jego dobru, tylko wyłącznie o swoim własnym i jeszcze się głupio tłumaczą.
Takie bzdury może powiedzieć tylko człowiek, który nie miał do czynienia z realnymi sytuacjami z tego rodzaju. Moja propozycja? Mniej książeczek i broszurek spod kościoła, a więcej realnego życia. Być może nie wpłynęłoby to na decyzje w Twoim własnym życiu, ale może przejrzałbyś na oczy w kwestii tego, że nie wszyscy mają ochotę żyć zgodnie z Twoją wizją i nauczyłbyś się szacunku dla ich decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipokryzja. Jeśli ktoś mówi: "Chodź, dokonaj aborcji" to dlaczego bronisz innym mówić: "Nie idź tam, nie dokonuj aborcji"? I sam mnie jeszcze oskarżasz o ograniczanie ludziom wolnej woli.

Czy ja kogokolwiek ZMUSZAM do aborcji? Nie, uważam że każdy ma prawo podjąć decyzję za siebie, a dzieci nieletnie głosu (wyborczego) nie mają

 

"każdy człowiek jest kowalem swojego losu" - owszem, ale w przypadku aborcji jest jeszcze los dziecka. Choć pewnie będziesz się tłumaczył, że to jeszcze nie człowiek. Może wszystkie ograniczenia znieśmy, czemu państwo w ogóle ogranicza naszą wolność, społeczeństwo reaguje na to co robią jednostki? Przecież wszyscy wiemy co jest dobre, a co złe, a inni niech siedzą cicho i nie wtrącają się do mojego życia. Taka jest Twoja wizja?

Tak, w 100% ba w 120% pomyślałeś o przypadkach, gdzie dziecko urodzi się bez rączek, ślepe, głuche czy chore na mukowiscydozę? Są osoby, które takie dziecko wychowają, będą o nie dbać i dzieciak ma szansę w życiu wiele osiągnąć - SUPER, ale są też osoby, które nie chcą skazywać takich dzieci na katorgę życia - też super. Chcesz wpłynąć na czyjeś zachowanie to nie broń się durnymi przepisami, wymysłami religijnymi i bóg jeden wie czym jeszcze tylko znajdź OBIEKTYWNY materiał pokazujący, że życie dla takiego dziecka będzie rajem na ziemi.

A mówienie, że dziecko może cierpieć, skończyć w patologii albo w domu dziecka - no wybacz, ale tłumaczenie się z zabijania mówieniem, że to dla jego dobra? Czy siebie samego też byś zabił, gdybyś cierpiał, albo nie miał gdzie mieszkać?

Jakbyś śledził moje posty to byś wiedział, że akurat mi specjalnie na życiu nie zależy, bez względu na to, że mam gdzie mieszkać i w ogóle same achy i ochy.

Rodzice zabijający swoje dziecko nie myślą o jego dobru, tylko wyłącznie o swoim własnym i jeszcze się głupio tłumaczą. Zresztą wyraźnie zaznaczyłeś swoją postawę i przy okazji stosunek do "typki":

No to wróć sobie do mukowiscydozy i jaj które nawiedzeni lekarze robią z badaniami prenatalnymi. Jedyny zgrzyt, który mam z tymi lekarzami to fakt, że mówią "etyka mi nie pozwala", ale nie mają odwagi powiedzieć "możesz iść do dr. X" czy przedstawienia negatywnej strony badań tak, aby pacjentka sama zrezygnowała.

 

Odnośnie "typki" - czepiasz się słownictwa. Jak dla mnie powiedzenie na kogoś typka nie oznacza, że tą osobę olewam, urażam czy poniżam, po prostu określam że jest mi zupełnie obojętna tyle i aż tyle zarazem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ty mikroos z tymi księdzami ciągle? Uwziąłeś się na nich jakby Ci jakąś krzywdę zrobili. I niby dlaczego zakładasz, że skoro księża nie zakładają rodzin, nie uprawiają seksu, itp. to nie mają już prawa do wypowiadania się na ten temat? Ty też często zabierasz głos w sprawach, na których się nie znasz - ktoś Ci mówi "nie masz prawa się odzywać"? Co to ma być - wolność wypowiedzi, ale tylko wtedy gdy jest zgodna z moimi przeświadczeniami?

 

"Przecież wszyscy wiemy co jest dobre, a co złe, a inni niech siedzą cicho i nie wtrącają się do mojego życia. Taka jest Twoja wizja?"

Pozwolę sobie się wtrącić: moja jest dokładnie taka, jak napisałeś.

 

Czyli jak znajdziesz sobie jakąś 12-latkę, która nie ma rodziny i będziesz ją wykorzystywał, to nikt ma się nie wtrącać? Chyba nie o to Ci chodziło. Myślę, że jednak wtrąciłbyś się w życie jakiegoś człowieka, gdybyś zobaczył, że postępuje źle. Kwestia tylko co, kto uważa za złe.

 

 

Żaden człowiek nie ma prawa zabronić mi samobójstwa!

 

Powiedz to osobom, które były w dołku, chciały popełnić samobójstwo, ale zostały uratowane. Skrytykuj teraz publicznie te wszystkie służby, policję, pogotowie, psychologów, którzy postąpili haniebnie według Ciebie, bo pomogli komuś przeżyć.

 

 

Jakim w ogóle prawem masz czelność mówić o wolności, skoro raz za razem udowadniasz, że w ogóle jej nie szanujesz?

 

Wolność ma swoje granice. Jeśli uważasz, że nie ma, to nie jest to wolność tylko zwykła swawola.

 

 

może przejrzałbyś na oczy w kwestii tego, że nie wszyscy mają ochotę żyć zgodnie z Twoją wizją i nauczyłbyś się szacunku dla ich decyzji.

 

Szacunek dla złego postępowania? Ty szanujesz decyzje osób, które według Ciebie źle postępują?

 

 

Nie, uważam że każdy ma prawo podjąć decyzję za siebie, a dzieci nieletnie głosu (wyborczego) nie mają

 

A prawo do życia? W ogóle jakieś prawa mają? Czy ktoś pytał nienarodzonego dziecka czy chce żyć? Nie odpowie, jest na łasce rodziców. Więc czy rodzice mają prawo je zabić? Ktoś powinien stanąć w obronie bezbronnego czy powiedzieć to mnie nie dotyczy i odwrócić się plecami?

 

 

pomyślałeś o przypadkach, gdzie dziecko urodzi się bez rączek, ślepe, głuche czy chore na mukowiscydozę

 

Nie rób ze mnie idioty. To są rzadkie przypadki. Zwolennicy aborcji zawsze będą pisać o wielkich sprawach, o biednych dzieciach i niewiadomo jak złej przyszłości gdyby żyły dalej, a tak naprawdę chodzi tylko o ich własną wygodę. Czy faceta, który w jakimś wypadku stracił ręce albo wzrok też byś od razu chciał zabijać?

 

 

tylko znajdź OBIEKTYWNY materiał pokazujący, że życie dla takiego dziecka będzie rajem na ziemi.

 

Czego Ty oczekujesz? A życie dla innych ludzi jest rajem, czy też ich chcesz powybijać?

 

 

akurat mi specjalnie na życiu nie zależy, bez względu na to, że mam gdzie mieszkać i w ogóle same achy i ochy.

 

Ciekawe, ale trudne do uwierzenia. To nawet na logikę się nie zgadza, skoro jeszcze żyjesz. Ale załóżmy, że piszesz prawdę. Więc Ty byś się zabił, gdybyś był w trudnej sytuacji. Większość ludzi wzięłaby się w garść i poszukała innego wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ty mikroos z tymi księdzami ciągle? Uwziąłeś się na nich jakby Ci jakąś krzywdę zrobili. I niby dlaczego zakładasz, że skoro księża nie zakładają rodzin, nie uprawiają seksu, itp. to nie mają już prawa do wypowiadania się na ten temat? Ty też często zabierasz głos w sprawach, na których się nie znasz - ktoś Ci mówi "nie masz prawa się odzywać"? Co to ma być - wolność wypowiedzi, ale tylko wtedy gdy jest zgodna z moimi przeświadczeniami?"

Co byś powiedział jakby (przepraszam za określenie) dziwka umoralniała Twoje życie i pouczała o cudowności życia w celibacie ?

Jasne, rozumiem że ksiądz może poczytać broszurki o seksie czy obejrzeć pornola (może nawet żyć z wieloma kobietami przed święceniami), lecz przeważnie prawda jest inna. Skąd więc taki laik może pouczać ludzi z wieloletnimi bagażami doświadczeń ?

 

 

"Powiedz to osobom, które były w dołku, chciały popełnić samobójstwo, ale zostały uratowane. Skrytykuj teraz publicznie te wszystkie służby, policję, pogotowie, psychologów, którzy postąpili haniebnie według Ciebie, bo pomogli komuś przeżyć."

Powiedz to ludziom, którzy pomimo tych wszystkich służb nadal próbują i im się udaje (chociaż ciężko będzie uzyskać odpowiedź). Ja mam za sobą wiele myśli samobójczych i jedną próbę (tak, nieudaną) i mogę sobie wyobrazić ludzi którzy nie chcą być uratowani.

 

"Szacunek dla złego postępowania? Ty szanujesz decyzje osób, które według Ciebie źle postępują?"
Myślę że Twój vice dyskutant nie uważał aborcji za złe zachowanie, więc ciężko mu będzie na to odpowiedzieć :D

 

Sądzę również że nie ma sensu prowadzić kolejnej wojny na argumenty i własne przekonania w sprawie aborcji. Z tego co pamiętam niejedna już była prowadzona i to nawet przez to same grono. Żadnych asów z rękawa nikt w tej potyczce nie wyciągnie (chyba że jakiś artykuł na Kopalni mi umknął), więc może czas zakończyć temat aborcji w wątku o dawnych rytuałach z Kartaginy ? ;)

 

Wracając do artykułu:

Odrzucając 20% zgonów w łonie matki, to pozostałe 80% badanych dzieci z urn nadal mogło być złożonych w ofierze. Nie wynika to z artykułu, a sam nie jestem znawcą obyczajów mitycznej Kartaginy, ale wydaje mi się że żaden wiek nie powinien stać na przeszkodzie w złożeniu z niego ofiary.

 

"Następnie tandem wytypował 50 osób zmarłych przed narodzeniem albo tuż po nim i wysłał próbki do Macchiarellego i Bondiolego, by ci zbadali linię neonatalną. Tworzy się ona we wszystkich zębach mlecznych w okresie pomiędzy przerwaniem produkcji szkliwa przy urodzeniu a wznowieniem w trakcie pierwszych dwóch tygodni życia. Identyfikacja linii pozwala ustalić wiek niemowlęcia w momencie śmierci. Jako że znaleziono ją tylko u 24 jednostek, oznacza to, że reszta (26) zmarła w okresie prenatalnym albo w ciągu 2 tygodni po urodzeniu."
I czego to dowodzi ? Tego iż ofiary mogli składać z nowonarodzonych dzieci. Nie widzę problemów.

 

"Zespół rozprawił się też z rzekomym zamiłowaniem Kartagińczyków do poświęcania pierworodnych synów. Gdy określono płeć dzieci, okazało się, że większość kości z próby należała do osób płci żeńskiej (38 miednic należało z pewnością do kobiet, których wcięcie kulszowe jest płytkie i szerokie, a 26 do mężczyzn, których wcięcie kulszowe jest głębokie oraz wąskie; przy pozostałych 6 naukowcy mieli wątpliwości)."
Tylko mi się tutaj liczba nie zgadza z poprzednim akapitem, w którym do dalszych badań zabrano 50 zwłok, czy te liczby mają nic nie znaczyć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co Ty mikroos z tymi księdzami ciągle? Uwziąłeś się na nich jakby Ci jakąś krzywdę zrobili.

Bo taka jest prawda, że swoim wiecznym ględzeniem krzywdzą całe społeczeństwo.

I niby dlaczego zakładasz, że skoro księża nie zakładają rodzin, nie uprawiają seksu, itp. to nie mają już prawa do wypowiadania się na ten temat?
Ależ bardzo proszę, niech się wypowiadają, ale nie mają prawa pouczać ani próbować wpływać na tych, którzy nie uznają ich wersji zdarzeń, a regularnie próbują to robić.
Ty też często zabierasz głos w sprawach, na których się nie znasz

Ale NIGDY nie pouczam, a już na pewno nie w sprawach, na których znam się troszkę z teorii, a nie mam z nimi realnego styku.

Co to ma być - wolność wypowiedzi, ale tylko wtedy gdy jest zgodna z moimi przeświadczeniami?

Nie, to ma być "siedź cicho, kiedy znasz sprawę z broszurek spod kościoła, a sam tego nigdy nie doświadczyłeś, i nigdy nie narzucaj swojej woli tym, którzy wiedzą na ten temat więcej od ciebie"

Czyli jak znajdziesz sobie jakąś 12-latkę, która nie ma rodziny i będziesz ją wykorzystywał, to nikt ma się nie wtrącać?

LOL, dokłanie takie numery robił akurat KRK :D;) ;) Hipokryzja osiągnęła u Ciebie ten poziom, że już nie pamiętasz, że dokładnie takie numery tuszowali przez lata?

Myślę, że jednak wtrąciłbyś się w życie jakiegoś człowieka, gdybyś zobaczył, że postępuje źle. Kwestia tylko co, kto uważa za złe.
Ale nigdy nie miałbym tyle tupetu, żeby pouczać małżonków, jak żyć w związku, gdybym sam nie miał żony albo przynajmniej "stałej" partnerki. A księża nie dość, że dokładnie to robią, to jeszcze straszą potępieniem w ramach kary za złamanie tych sugestii.
Powiedz to osobom, które były w dołku, chciały popełnić samobójstwo, ale zostały uratowane.

Jeżeli wyraziły zgodę na rozmowę, to ich sprawa. Mimo to uważam, że prawo do samobójstwa jest równe ważne, co np. prawo do wyrażania własnych poglądów.

Wolność ma swoje granice. Jeśli uważasz, że nie ma, to nie jest to wolność tylko zwykła swawola.
Ale nikt - powtarzam: NIKT! - nie ma prawa np. naciskać na władzę w celu tworzenia prawa opartego na założeniach, które 1. nie wszyscy uznają za prawdziwe 2. są nie do udowodnienia
Szacunek dla złego postępowania? Ty szanujesz decyzje osób, które według Ciebie źle postępują?

Jeżeli szkodzą sami sobie, wówczas absolutnie tak - to ich życie i jeśli mają ochotę je sobie schrzanić, mają do tego prawo. I właśnie tutaj się różnimy.

A prawo do życia? W ogóle jakieś prawa mają? Czy ktoś pytał nienarodzonego dziecka czy chce żyć?

Źle zadajesz pytanie. Najpierw należy zapytać, czy zarodek z niewykształconym mózgiem można uznać za twór, który może czegokolwiek chcieć. Bo widzisz, dla mnie uznawanie z góry, że tak, to ponowne narzucanie innym własnego zdania. Przypominam, że zarodek na tym etapie rozwoju nie ma nawet anatomicznych struktur pozwalających na posiadanie opinii.

Nie rób ze mnie idioty. To są rzadkie przypadki.

W takim razie nie ścigajmy morderstw, bo mimo wszystko to też są rzadkie przypadki. Tymczasem Twoja odpowiedź w żaden sposób nie odnosi się do aborcji ze wskazań medycznych.

Czy faceta, który w jakimś wypadku stracił ręce albo wzrok też byś od razu chciał zabijać?

Cóż... gdyby doszło do całkowitego wyłączenia mózgu, wówczas ja osobiście nie widzę problemu (chociaż byłoby wspaniale, gdyby wcześniej udało się pobrać organy). Tymczasem zabicie zarodka nie jest naruszeniem jego woli, bo zarodek zwyczajnie nie ma fizjologicznej możliwości posiadania woli - to czarna mafia uroila sobie, że wie, jaką ten zarodek ma opinię na ten temat i czy chce żyć.

Czego Ty oczekujesz? A życie dla innych ludzi jest rajem, czy też ich chcesz powybijać?

O, i to jest właśnie katolicki bełkot. "Życie bywa do bani, ale masz obowiązek w nim żyć" - bzdura! Uświadom sobie raz na zawsze, że nie wszyscy podzielają ten pogląd, że cierpienie jest wartością samą w sobie, i niektórzy mają ochotę je po prostu przerwać. Tymczasem KRK nie pozwala ani na aborcję ze wskazań medycznych (widziałeś kiedyś dziecko z dystrofią Duchenne'a, które dowiaduje się o chorobie w wieku 6-7 lat, a potem dojrzewa ze świadomością, że na 99% nie dożyje założenia rodziny, a przez ostatnich kilkat lat wyzwaniem będzie dla niego podrapanie się po nosie? Gdzie wtedy jest kochający Bóg?! Ale odpowiedz konkretnie: widziałeś takie dziecko, czy tak sobie gadasz z czystej teorii? Oczekuję odpowiedzi!), ani na samobójstwo (przeywałeś kiedyś przez chociaż jeden pełny dzień z osobą chorą na stwardnienie rozsiane albo nowotwór z ogniskami w kościach? Znów: oczekuję konkretnej odpowiedzi! Muszę zbadać, ile masz do powiedzenia z praktyki, a ile z gadania innych).

Więc Ty byś się zabił, gdybyś był w trudnej sytuacji. Większość ludzi wzięłaby się w garść i poszukała innego wyjścia.

Ale to nie oznacza, że facet z czarnej sukience ma prawo czesiowi mówić, że ten nie ma prawa odebrać sobie życia, bo będzie potępiony! To jest wyłącznie jego sprawa, a nie Twoja, nie moja, nie księdza. Nawet jego własna matka nie ma prawa zabronić mu odebrania sobie życia, gdy czesiu osiągnie dorzałość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co Ty mikroos z tymi księdzami ciągle? Uwziąłeś się na nich jakby Ci jakąś krzywdę zrobili. I niby dlaczego zakładasz, że skoro księża nie zakładają rodzin, nie uprawiają seksu, itp. to nie mają już prawa do wypowiadania się na ten temat? Ty też często zabierasz głos w sprawach, na których się nie znasz - ktoś Ci mówi "nie masz prawa się odzywać"? Co to ma być - wolność wypowiedzi, ale tylko wtedy gdy jest zgodna z moimi przeświadczeniami?

Zabieranie głosu, sprzeczanie się, przedstawianie argumentów z myślą "zrobisz ja uważasz" jest czymś zgoła innym od odgórnego zabraniania, w imię oboże WIARY, popatrz na islam - czy uważasz, że oni maja lokalnie dobrą wiarę? Szariat i te sprawy. A czym się różni Islam od chrześcijaństwa - zarówno jedna jak i druga religia miała swojego *niepowtarzalnego* proroka.

 

 

Powiedz to osobom, które były w dołku, chciały popełnić samobójstwo, ale zostały uratowane. Skrytykuj teraz publicznie te wszystkie służby, policję, pogotowie, psychologów, którzy postąpili haniebnie według Ciebie, bo pomogli komuś przeżyć.
Na 80% były to przypadki, które chciały być uratowane - jeżeli osoba chce popełnić samobójstwo to je popełni tak, aby nie było wątpliwości.

 

 

Wolność ma swoje granice. Jeśli uważasz, że nie ma, to nie jest to wolność tylko zwykła swawola.

Oczywiście z wiary katolickiej dobra jest tylko jedna rzecz a i to nie w pełni - dekalog, reszta czyli wykonanie i farmazony to porażka i efekt prania mózgu od małego. Zastanów się po co chodzisz do kościoła, ale tak poważnie - na pewno nie na spotkanie "z panem" i nie ze względu na wiarę - to się nazywa tradycja, a złe tradycje należy wyplewić. Zabraniam ci chodzić do kościoła? NIE -> zadaję pytania, które skłaniają do myślenia.

 

 

Szacunek dla złego postępowania? Ty szanujesz decyzje osób, które według Ciebie źle postępują?

Zdziwił byś się, ale aktualnie pracuję w branży, gdzie właśnie taka znieczulica jest potrzebna, to co mnie najbardziej denerwuje to mówienie z góry, nawet przed spotkaniem "ale po co mi to, ja tego nie potrzebuję", nawet nie wiedząc o czym będę mówił - akwizytor? i tak i nie, co nie zmienia faktu, że osoby mogą odnieść korzyści z rozmowy ze mą nawet nie kupując niczego. (przykład: co zrobić, żeby kredyt mniej kosztował?!, jak będzie wyglądała emerytura i co można z tym zrobić itd itp). Choć nie podoba mi się to, godzę się z tym, że osoby bronią się przed wiedzą - oczywiście zapytam 2-3 razy, aż widzę że nie ma to zupełnego sensu i niech dzieje się ich wola boża - to oni będą mieli problem na emeryturze a nie ja.

 

Nie rób ze mnie idioty. To są rzadkie przypadki. Zwolennicy aborcji zawsze będą pisać o wielkich sprawach, o biednych dzieciach i niewiadomo jak złej przyszłości gdyby żyły dalej, a tak naprawdę chodzi tylko o ich własną wygodę. Czy faceta, który w jakimś wypadku stracił ręce albo wzrok też byś od razu chciał zabijać?

Za dobrze by ci było. To były przykłady chorób genetycznych, a chorób genetycznych masz mnóstwo. Zresztą na tą wątpliwość może mikroos odpowiedzieć - jaki % dzieci rodzi się z wadami genetycznymi?! Zaś odnośnie gościa bez ręki zabić - litości! Jeżeli gość uważa, że ma po co żyć i nawet z tą jedną ręką jest szczęśliwy - super, ale ja osobiście wybieram śmierć w sytuacji, gdy nie będę w stanie się podrapać po nosie czy tyłku.

 

Czego Ty oczekujesz? A życie dla innych ludzi jest rajem, czy też ich chcesz powybijać?

Każdy człowiek jest kowalem swojego losu - być może nie miał wpływu na poczęcie, ale od 18 lat może prawnie decydować za siebie - jeżeli uzna że nie warto - trudno, należy gościa wysłać na rozmowę z psychologiem i ustalić co zrobić żeby było lepiej, bądź dać mu te prawo.

 

Ciekawe, ale trudne do uwierzenia. To nawet na logikę się nie zgadza, skoro jeszcze żyjesz. Ale załóżmy, że piszesz prawdę. Więc Ty byś się zabił, gdybyś był w trudnej sytuacji. Większość ludzi wzięłaby się w garść i poszukała innego wyjścia.

Wiesz nie znasz mnie, nie znasz mojej sytuacji, i nie znasz moich myśli. Jeżeli musisz wiedzieć prób było kilka zarówno świadomych (tabletki obniżające ciśnienie(spałem 24h), muchomorki, efedryna(niebyłem w stanie zasnąć przez 3 dni)) jak i nieświadomych (wpadnięcie pod samochód, skok na główkę do pół metra wody, przelecenie głową przez szybę i rozcięcie szyi do 5cm przed tętnicą), efekt był zawsze taki sam - kilka obtarć, kilka siniaków, kilkudniowe rozbicie. W związku z czym kilka lat temu podjąłem decyzję, że nie ma sensu samemu na siłę się targać - efektem będzie tylko kalectwo, jak już będzie tak daleko to samo się załatwi. Odnośnie kłócenia się z logiką - to się kłóci może i z twoją logiką ale na pewno nie z moją.

 

@ mikroos: odpuść sobie wywody o zarodku, czy ma tą wolę czy jeszcze nie - to i tak do niczego nie prowadzi, do urodzenia dziecka pełną odpowiedzialność ponosi kobieta, więc niech to ona decyduje co i jak chce. Te umowne granice w stylu do 2 miesiąca jest kijanka to IMO taki sam bełkot jak KRK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Póki dziecko nie jest w stanie samodzielnie istnieć poza ciałem matki, do tego momentu stanowi ono integralną część jej ciała i jako taka może nią swobodnie dysponować zgodnie ze swoim sumieniem. To jest problem etyczny nie religijny. Religia i straszenie piekłem czy innymi kaźniami to manipulacja, groźba. Jak każda groźba odnosząca się do życia, powinna być karana.

 

Ogólnie to jestem za daniem kobiecie możliwości świadomego wyboru czy chce utrzymywać w swoim ciele inny byt póki dziecko nie jest w stanie samodzielnie przeżyć poza ciałem kobiety.

Nie jestem za namawianiem nikogo do aborcji, decyzja odnośnie jej przeprowadzenia powinna być poprzedzona rozmową z psychologiem i kilkoma dniami na pełne przemyślenie sprawy, aby nie było to decyzja podjęta pod wpływem emocji, szoku, bądź też nacisku otoczenia. W takim wypadku należy kobiecie przedstawić również inne możliwości, oddanie do adopcji na przykład, czy przekonanie jej do opieki nad dzieckiem. Jednak jeżeli po tych zabiegach, nadal chce usunąć ciąże, jest to jej świadomy wybór i należy dać jej możliwość przeprowadzenia takiego zabiegu.

 

A propos moralności, to wszyscy walczący o "dusze nasze i wasze" nie mają żadnego moralnego prawa wypowiadać się w tej kwestii powołując się jakieś swoje dekalogi.

Nie było i prawdopodobnie nie będzie, nazwijmy to motywów, pchających ludzi do większego okrucieństwa i bestialstwa niż religia.

Jestem absolutnie pewien że większość ruchów religijnych można by bez większego problemu uznać za organizacje o charakterze zbrodniczym i zdelegalizować tak samo jak to uczyniono z SS i NSDAP, jeżeli oczywiście udałoby się postawić taki ruch religijny przed odpowiednim trybunałem. Porównanie do nazistów nie jest przesadzone, prawdę mówiąc to naziści w porównaniu do wielu organizacji religijnych to amatorzy i cienkie bolki jeżeli chodzi o robienie krzywdy bliźniemu.

Od razu zaznaczam że w żadnym wypadku nie utożsamiam się w żadnym wypadku z poglądami nazistów. Po prostu uważam że wszystkie religie pomimo wzniosłych ideałów które głoszą i wspaniałych celów do jakich dążą, robią o wiele więcej złego niż dobrego. Dają ludziom motywacje do walczenia z innymi ludźmi ponieważ nie chcą bić pokłonów temu samemu posągowi któremu ja bije, jednocześnie usprawiedliwiając agresję i przemoc wobec innych obowiązkiem obrony wiary oraz jej krzewienia wśród innych. To jest istne perpetuum mobile nienawiści. W Europie, w Polsce, w twoim mieście, być może nie obserwujesz w tej chwili nabijania ludzi na pal, choć i takie zarzewie z pewnością istnieje wśród niektórych, ale agresja przybrała inną formę, jest to forma przemocy społecznej, wyzwisk i szykanowania. I moim skromnym zdaniem taka forma przemocy powinna być tępiona przez prawo świeckie.

Moralność i etyka nie wynika z religii, jakąż parszywą rasą byśmy byli gdyby jedyną siłą utrzymująca nas przed skoczeniem sobie do gardeł był strach przed karą w przyszłym życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... słyszałeś kiedyś o shintoizmie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... słyszałeś kiedyś o shintoizmie ?

 

Idąc za wikipedią jeden z filarów japońskiego militaryzmu?

Panujący cesarz jest boską istotą i każdy jest mu winien ślepe posłuszeństwo. Dla przypomnienia japończycy ćwiczyli się w walce wręcz na chińskich jeńcach w czasie drugiej wojny światowej :D Spoko przykład dałeś jeżeli chodzi o religie pełne cnót. Ja rozumiem że na papierze te ideały muszą ślicznie wyglądać. Ale prędzej czy później czy później ulegają one spaczeniu w wyniku fanatyzmu religijnego.

 

Jak już chcesz szukać czegoś odwołującego się do metafizyki, to za nieszkodliwy jestem w stanie uznać buddyzm, tyle, że to nie religia, a bardziej filozofia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znałem inny opis shintoizmu - religii w której każde stworzenie jest bogiem. W zasadzie nie tylko stworzenie, bo kamień też był tam bogiem, tak jak trawka, pasikonik, czy człowiek. Ciekawe czy wiki ma rację, czy to ja zaczerpnąłem w złym kuble wiedzy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co byś powiedział jakby (przepraszam za określenie) dziwka umoralniała Twoje życie i pouczała o cudowności życia w celibacie ?

 

A czy ksiądz to dziwka i swoim zachowaniem przeczy temu co naucza?

 

Ja mam za sobą wiele myśli samobójczych i jedną próbę (tak, nieudaną) i mogę sobie wyobrazić ludzi którzy nie chcą być uratowani.

 

Czyli jednak jesteś szczęśliwy, że przeżyłeś? I Kościół, wiara czy cokolwiek innego miało na Ciebie wpływ? Bo mikroosowi przeszkadza, że księża potępiają samobójstwa.

 

 

 

Bo taka jest prawda, że swoim wiecznym ględzeniem krzywdzą całe społeczeństwo.

 

Na czym polega według Ciebie krzywdzenie społeczeństwa? Kto nie chce nie musi się stosować do ich reguł. Ja jakoś nie czuję presji ze strony Kościoła, więc nie wiem czemu inni ją czują. Jeśli mówisz o aborcji czy eutanazji - nie uważam, że to jest krzywdzenie.

 

Piszesz, że nikt nikogo nie zmusza do aborcji - ale to nie jest prawda. Nierzadko chłopak, który nie chce mieć dziecka, będzie wpływał na swoją dziewczynę żeby usunęła ciążę. Ludzie potrafią się nawet posunąć do jej zabójstwa, o czym ostatnio czytałem, tak bardzo się boją dziecka. Rodzice również mają coś do powiedzenia na temat ciąży ich córki (jeśli im powie). Tak samo koleżanki, organizacje feministyczne. Choćby głupia reklama usług aborcyjnych, też może wpłynąć na decyzję. Praktycznie całe otoczenie namawia, albo do jednego, albo do dugiego.

 

Ale nigdy nie miałbym tyle tupetu, żeby pouczać małżonków, jak żyć w związku, gdybym sam nie miał żony albo przynajmniej "stałej" partnerki. A księża nie dość, że dokładnie to robią, to jeszcze straszą potępieniem w ramach kary za złamanie tych sugestii.

 

Po pierwsze, kara i straszenie dotyczy osób, które wierzą w Boga. Więc za bardzo nie wiem w czym problem mają osoby niewierzące. Boją się czegoś w co niewierzą? - bez sensu. Po drugie, nie wiem co konkretnie masz na myśli mówiąc "pouczają" - ale ich rady są niejednokrotnie mądrzejsze niż kumpla, który zaliczył wiele panienek i ma "doświadczenie". Jeśli mówisz o związku, to przecież nie oprzesz go na poligamii, na "pobawmy się w seks, a jak pojawi się dziecko to je usuniesz", ani na "kocham cię, ale ślubu nie weźmiemy, bo nie wiem czy za rok nadal będę cię kochał".

 

Ale nikt - powtarzam: NIKT! - nie ma prawa np. naciskać na władzę w celu tworzenia prawa opartego na założeniach, które 1. nie wszyscy uznają za prawdziwe 2. są nie do udowodnienia

 

Zawsze znajdzie się grupa osób, która czegoś nie uzna za prawdziwe. Tak to żadne prawo by nie powstało. Natomiast założenia "nie do udowodnienia" - to pewnie chodzi o istnienie Boga. Mam wrażenie, że jesteś przeciwnikiem wszystkiego co z religią związane. Nie ważne czy coś jest dobre czy złe, jeśli Kościół jest przeciw, to Ty jesteś za. Zdolność odróżniania dobra od zła nie zależy, ani od wiary, ani od prawa, ani od głosu większości. Chyba, że według Ciebie te dwie rzeczy też nie istnieją, bo nie wiem, w końcu są powiązane z Bogiem.

 

"Ty szanujesz decyzje osób, które według Ciebie źle postępują?"

Jeżeli szkodzą sami sobie, wówczas absolutnie tak - to ich życie i jeśli mają ochotę je sobie schrzanić, mają do tego prawo. I właśnie tutaj się różnimy.

 

Ale jakie prawo? Prawo karne, wynikające z wolnej woli? - zgadzam się, takie mają. I jeśli naprawdę chcą siebie skrzywdzić, nikt ich nie powstrzyma. I fakt, tu się różnimy. Ty uważasz, że jak ktoś ma problem i chce się zabić, to ja nie mam żadnego prawa ingerować w jego życie. A ja uważam, że jest to taka sama ingerencja jak doradzenie komuś w zakupie, np. nowego monitora - chcę jej szczęścia, a nie krzywdy.

 

Najpierw należy zapytać, czy zarodek z niewykształconym mózgiem można uznać za twór, który może czegokolwiek chcieć. [...] Przypominam, że zarodek na tym etapie rozwoju nie ma nawet anatomicznych struktur pozwalających na posiadanie opinii.

 

"Chcieć", czy "opinii" to nie są definicje życia. Niemowlak też nie ma własnej opinii. I w zasadzie problem aborcji rozbija się właśnie o definicję czy "to" jest już człowiek, czy dopiero jakaś rzecz.

 

to czarna mafia uroila sobie, że wie, jaką ten zarodek ma opinię na ten temat i czy chce żyć.

 

"czarna mafia" - skąd Ty bierzesz te teksty ;) Ta czarna mafia nie mówi o tym, że zarodek chce żyć, tylko o tym, że ma prawo do życia. Zwolennicy aborcji nie chcą mu dać nawet szansy na życie.

 

widziałeś kiedyś dziecko z dystrofią Duchenne'a, które dowiaduje się o chorobie w wieku 6-7 lat, a potem dojrzewa ze świadomością, że na 99% nie dożyje założenia rodziny, a przez ostatnich kilkat lat wyzwaniem będzie dla niego podrapanie się po nosie? Gdzie wtedy jest kochający Bóg?! Ale odpowiedz konkretnie: widziałeś takie dziecko, czy tak sobie gadasz z czystej teorii? Oczekuję odpowiedzi!), ani na samobójstwo (przeywałeś kiedyś przez chociaż jeden pełny dzień z osobą chorą na stwardnienie rozsiane albo nowotwór z ogniskami w kościach? Znów: oczekuję konkretnej odpowiedzi! Muszę zbadać, ile masz do powiedzenia z praktyki, a ile z gadania innych).

 

Nie widziałem, nie przebywałem, a Bóg pewnie tworzył przyszłego wynalazcę leku na te choroby, ale został "zabortowany" i leku nie będzie. Nie mów, że z braku, jak to nazywasz "praktyki", powtarzam opinie innych. To są moje opinie, co ja Ci poradzę, że są zgodne z tak znienawidzonym przez Ciebie Kościołem? Zapewniam Cię, że nie zmieniłbym zdania gdybym nawet pół życia spędził w towarzystwie takich osób, albo sam był chory. Widać miłosierdzie jest u mnie cenniejsze niż zabijanie z litości.

 

Nawet jego własna matka nie ma prawa zabronić mu odebrania sobie życia, gdy czesiu osiągnie dorzałość

 

Ale dlaczego dopiero jak osiągnie dojrzałość - do tego czasu jest własnością mamy, czy nie ma prawa do własnej opinii?

 

 

 

Na 80% były to przypadki, które chciały być uratowane - jeżeli osoba chce popełnić samobójstwo to je popełni tak, aby nie było wątpliwości.

 

Naukowo udowodniono wpływ samobójców na innych ludzi, którzy w normalnych warunkach (bez negatywnego wpływu) nie popełniłyby samobójstwa. Tzw. efekt Wertera. Więc potępianie samobójstw przekłada się bezpośrednio na ratowanie ludziom życia, właśnie tym 80%.

 

Zastanów się po co chodzisz do kościoła, ale tak poważnie - na pewno nie na spotkanie "z panem" i nie ze względu na wiarę - to się nazywa tradycja, a złe tradycje należy wyplewić. Zabraniam ci chodzić do kościoła? NIE -> zadaję pytania, które skłaniają do myślenia.

 

Widzę, że już wszystko wiesz. Ja natomiast nie wiem na czym polega według Ciebie zło płynące z tej niby tradycji, którą trzeba wyplenić.

 

"Szacunek dla złego postępowania? Ty szanujesz decyzje osób, które według Ciebie źle postępują?"

 

Zdziwił byś się, ale aktualnie pracuję w branży, gdzie właśnie taka znieczulica jest potrzebna...

 

Potrzebna, głównie po to żebyś Ty mógł zarobić :D W każdym bądź razie ja pisałem o złu (czynie moralnym) a nie o złej (błędnej) decyzji.

 

 

 

Póki dziecko nie jest w stanie samodzielnie istnieć poza ciałem matki, do tego momentu stanowi ono integralną część jej ciała i jako taka może nią swobodnie dysponować zgodnie ze swoim sumieniem.

 

Do spłodzenia dziecka potrzeba zazwyczaj dwóch osób. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że nie masz zamiaru brać odpowiedzialności za własne dziecko, ani za osobę z którą się zabawiłeś. Mam tylko nadzieję, że jesteś na tyle uczciwy, że uprzedzasz o tym fakcie swoje wybranki.

 

Religia i straszenie piekłem czy innymi kaźniami to manipulacja, groźba. Jak każda groźba odnosząca się do życia, powinna być karana

 

Śmieszna wypowiedź. Straszenie piekłem czy innymi karami dotyczy tylko osób wyznających daną religię, co z definicji oznacza, że akceptuje jej reguły.

 

Nie było i prawdopodobnie nie będzie, nazwijmy to motywów, pchających ludzi do większego okrucieństwa i bestialstwa niż religia. Jestem absolutnie pewien że większość ruchów religijnych można by bez większego problemu uznać za organizacje o charakterze zbrodniczym i zdelegalizować tak samo jak to uczyniono z SS i NSDAP, jeżeli oczywiście udałoby się postawić taki ruch religijny przed odpowiednim trybunałem. [...] itd.

 

Może jakieś konkrety? Większość religii potępia zabijanie w przeciwieństwie do nazistowskich organizacji. Więc szczerze mówiąc nie wiem o czym piszesz.

 

Moralność i etyka nie wynika z religii, jakąż parszywą rasą byśmy byli gdyby jedyną siłą utrzymująca nas przed skoczeniem sobie do gardeł był strach przed karą w przyszłym życiu?

 

Naprawdę uważasz, że osoby wierzące powstrzymują sie przed złym postępowaniem tylko dlatego, że boją się bożej kary? Nie na tym katolicyzm polega. Powiedz mi czym według Ciebie kierują się osoby niewierzące przy odróżnianiu dobra i zła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ksiądz to dziwka i swoim zachowaniem przeczy temu co naucza?

Szczerze powiedziawszy w każdym przypadku jaki poznałem tak. Być może mam pecha, albo widzę same negatywy w ludziach, ale tak czy siak sprowadziło się to do jednego. Zachowanie księży i umoralnianie wiernych i niewiernych jest takim samym objawem obleśnej hipokryzji jak ta dziwka prawiąca peany na cześć celibatu.

 

Czyli jednak jesteś szczęśliwy, że przeżyłeś? I Kościół, wiara czy cokolwiek innego miało na Ciebie wpływ? Bo mikroosowi przeszkadza, że księża potępiają samobójstwa.
Ja jestem szczęśliwy, ale są osoby które nie są. Też nigdy nie wiadomo jak się potoczy moje życie. Gdyby teraz tragicznie zginęli wszyscy moi bliscy to wolałbym zginąć wtedy i przeklinałbym to że ktoś nie dał mi kiedyś ze sobą skończyć. Z tego też co zrozumiałem to mikroosowi nie przeszkadzało to że księża potępiają samobójstwa, ale to że oni ich zakazują i próbują ten zakaz rozszerzyć na resztę społeczeństwa (niewiernych i innowierców również).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Na czym polega według Ciebie krzywdzenie społeczeństwa? Kto nie chce nie musi się stosować do ich reguł.

Jasne. I pewnie powiesz mi, ze w społeczeństwie nie odczuwa się presji ze strony KRK? Proszę Cię, zejdź na ziemię.

Ja jakoś nie czuję presji ze strony Kościoła, więc nie wiem czemu inni ją czują.

Zapraszam na miesiąc na polską wieś - tam zjawisko jest szczególnie widoczne, więc może chociaż przy takim natężeniu przejrzysz na oczy.

Piszesz, że nikt nikogo nie zmusza do aborcji - ale to nie jest prawda. Nierzadko chłopak, który nie chce mieć dziecka, będzie wpływał na swoją dziewczynę żeby usunęła ciążę.

Ale ja mówię o tym, jak ma wyglądać prawo: ustawa ma dawać możliwość, a nie nakaz. A jeżeli dziewczyna jest głupia i daje się zmanipulować, jest sama sobie winna. Zresztą prawda jest taka, że jeśli jest zmuszana, to i dziś usunie ciążę, ale dodatkowo będzie się narażała na konflikt z prawem i zmarnowanie sobie całego życia za bardzo głupi, ale jednak pojedynczy czyn z młodości.

Ludzie potrafią się nawet posunąć do jej zabójstwa, o czym ostatnio czytałem, tak bardzo się boją dziecka.

Chcesz dyskutować o pojedynczych przypadkach? To może pogadajmy o tym, do czego są w stanie się posunąć (i to dosłownie!) księża w (nomen omen) stosunku do dzieci.

Rodzice również mają coś do powiedzenia na temat ciąży ich córki (jeśli im powie).

Czyli KRK ma mieć Twoim zdaniem do powiedzenia więcej niż rodzice?

Choćby głupia reklama usług aborcyjnych, też może wpłynąć na decyzję.

Skoro już o tym rozmawiamy: jak to jest, że katofaszystów tak strasznie razi zgrabny tyłek w bieliźnie na billboardzie, ale nie rażą ich wystawy ze zdjęciami resztek po aborcji? Znów hipokryzja.

Po pierwsze, kara i straszenie dotyczy osób, które wierzą w Boga. Więc za bardzo nie wiem w czym problem mają osoby niewierzące.

W tej cholernej presji, którą czuć w społeczeństwie na każdym kroku. Pewnie jako wierzący tego nie czujesz, bo masz komfortową pozycję, ale zapewniam Cię, że postawa katolików w Polsce jest daleka od tolerancyjnej.

nie wiem co konkretnie masz na myśli mówiąc "pouczają" - ale ich rady są niejednokrotnie mądrzejsze niż kumpla, który zaliczył wiele panienek i ma "doświadczenie".

Ale niejednokrotnie opierają się też na zwykłych i świadomych kłamstwach (polecam np. nauki przedmałżeńśkie i wykłady na temat antykoncepcji).

Jeśli mówisz o związku, to przecież nie oprzesz go na poligamii

No widzisz, i tu się właśnie różnimy. Jeśli samym zainteresowanym będzie to odpowiadało, to ja im życzę wszystkiego najlepszego i najfajniejszego seksu, choćby w siedmioro :D

"pobawmy się w seks, a jak pojawi się dziecko to je usuniesz"

A nie zauważyłeś że to KRK jest jednym z głównych hamulcowych edukacji seksualnej w kraju? Odpuść więc sobie takie uwagi, bo znów hipokryzja Ci spod palców wyszła.

"kocham cię, ale ślubu nie weźmiemy, bo nie wiem czy za rok nadal będę cię kochał".

A niby czemu? Jeśli sami zainteresowani chcą tak żyć, to łapy precz od nich! I Ty śmiesz mówić o tolerancji i braku presji?!

Natomiast założenia "nie do udowodnienia" - to pewnie chodzi o istnienie Boga. Mam wrażenie, że jesteś przeciwnikiem wszystkiego co z religią związane.

I tu się właśnie bardzo mylisz. Ja nie mam nic przeciwko religii, tylko wkurza mnie niemiłosiernie, kiedy jej wyznawcy, którzy nie potrafią swoich racji w żaden sposób udowodnić, próbują wywierać presję na całe społeczeństwo.

Ty uważasz, że jak ktoś ma problem i chce się zabić, to ja nie mam żadnego prawa ingerować w jego życie.

Bzdura. Ja uważam, że nikt nie ma prawa zabronić przyszłemu samobójcy umrzeć z własnej ręki, co wcale nie oznacza, że uważam, że nie należy mu pomagać w ogóle. Tymczasem KRK jak zawsze próbuje być mądrzejszy i chce ustanowić kategoryczny zakaz, bo przecież KRK i jego owieczki wiedzą zawsze lepiej, czego ludziom potrzeba do szczęścia.

"Chcieć", czy "opinii" to nie są definicje życia. Niemowlak też nie ma własnej opinii.
Ale niemowlak ma przynamniej odruchy obronne i układ nerwowy, który potrafi wygenerować coś takiego jak reakcja na zagrożenie.
"czarna mafia" - skąd Ty bierzesz te teksty ;)

Z samego życia. Za SJP:

mafia: «grupa osób prowadzących wspólne interesy, nieprzebierających w środkach w realizowaniu swych zamierzeń»

Ta czarna mafia nie mówi o tym, że zarodek chce żyć, tylko o tym, że ma prawo do życia. Zwolennicy aborcji nie chcą mu dać nawet szansy na życie.

Racja, czarna mafia woli, żeby się dziecko urodziło. Najlepiej w chore i skazane na życie w patologicznej rodzinie. A potem i tak się będzie mówiło, że Bóg jest wspaniały, bo otoczył to dziecko taaaaaką miłością.

Nie widziałem, nie przebywałem,

Dziękuję. Od tego momentu będę uważał, że niczym się nie różnisz od typowego księdza: "nie mam pojęcia, o czym gadam, ale będę przekonywał innych, że na pewno mam rację, bo tak mi powiedziano albo napisano". Zasadniczo dyskutowanie z Tobą na temat eutanazji nie ma więc najmniejszego sensu, bo tylko pokazałeś, że nie jesteś dostatecznie kompetentny, by w ogóle o tym rozmawiać.

a Bóg pewnie tworzył przyszłego wynalazcę leku na te choroby, ale został "zabortowany" i leku nie będzie.

No to kiepski Bóg z niego, skoro nie dał natchnienia innemu geniuszowi, żeby pomóc całej ludzkości.

Ale dlaczego dopiero jak osiągnie dojrzałość - do tego czasu jest własnością mamy, czy nie ma prawa do własnej opinii?

Bo tak to już jest w tym kraju, że do osiągnięcia dojrzałości rodzice odpowiadają za los dziecka.

Naukowo udowodniono wpływ samobójców na innych ludzi, którzy w normalnych warunkach (bez negatywnego wpływu) nie popełniłyby samobójstwa. Tzw. efekt Wertera. Więc potępianie samobójstw przekłada się bezpośrednio na ratowanie ludziom życia, właśnie tym 80%.

Chyba robisz sobie jaja. Zmuszanie tych ludzi do życia to żadne wyjście, bo dodatkowo zatruwa atmosferę w całym otoczeniu. Poza tym to zjawisko dotyczy ludzi, którzy funkcjonują w społeczeństwie, tymczasem ludzie chorzy i przykuci od lat do łóżek są największym obciążeniem dla otoczenia właśnie za życia, a nie po śmierci. Wiem, bo przeżyłem to kilka razy w życiu i zapewniam Cię, że w wielu przypadkach lepiej jest umrzeć, niż "żyć" (bo życiem bym tego nawet nie nazwał). Jeżeli więc sam chory chce odejść, a rodzina jest gotowa się z tym pogodzić, to właśnie eutanazja - a nie jej unikanie - jest sposobem na uniknięcie "efektu Wertera", tyle, że dziejącego się za życia chorego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci i młodzież w wieku 10-19 lat, u których zdiagnozowano COVID-19 są narażone na większe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. w ciągu 6 miesięcy po diagnozie, niż ich rówieśnicy, którzy zapadli na inne choroby układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Wydziału Medycyny Case Western Reserve University. Uczeni przeprowadzili metaanalizę wpływu COVID-19 na ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. u dorosłych, a następnie postanowili poszerzyć swoją wiedzę o wpływ infekcji na osoby młodsze.
      Badacze przeanalizowali przypadki 613 602 pacjentów pediatrycznych. Dokładnie połowę – 306 801 – stanowiły osoby, u których zdiagnozowano COVID-19, w drugiej grupie znaleźli się młodzi ludzie, którzy zachorowali na inne choroby układu oddechowego. Poza tym obie grupy były do siebie podobne. Dodatkowo utworzono też dwie podgrupy po 16 469 pacjentów, w których znalazły się osoby z otyłością oraz COVID-19 lub inną chorobą układu oddechowego.
      Naukowcy porównali następnie liczbę nowo zdiagnozowanych przypadków cukrzycy typu 2. w obu grupach. Pod uwagę brano diagnozy, które postawiono miesiąc, trzy miesiące i sześć miesięcy po wykryciu pierwszej z chorób. Okazało się, że ryzyko rozwoju cukrzycy u osób, które zachorowały na COVID-19 było znacznie wyższe. Po 1 miesiącu było ono większe o 55%, po trzech miesiącach o 48%, a po pół roku – o 58%. Jeszcze większe było u osób otyłych. W przypadku dzieci i nastolatków, które były otyłe i zapadły na COVID-19 ryzyko zachorowania na cukrzycę było o 107% wyższe po 1 miesiącu, o 100% wyższe po drugim i o 127% wyższe po pół roku. Największe jednak niebezpieczeństwo związane z rozwojem cukrzycy wisiało nad tymi, którzy z powodu COVID-19 byli hospitalizowani. Ryzyko to było większe – odpowiednio do czasu po diagnozie COVID-19 – o 210%, 174% i 162%.
      Obecnie nie wiadomo, jaki może być związek COVID-19 z cukrzycą. Tym bardziej, że przeprowadzone badania to analiza retrospektywna, która nie pozwala na wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Potrzeba więc dalszych badań, które pozwolą określić, czy zachorowanie na COVID-19 w jakikolwiek sposób wpływa na układy związane z działaniem glukozy czy insuliny w naszym organizmie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Alpach Berneńskich odkryto rzymskie artefakty, które wg specjalistów, są ofiarami dla bóstw. Skarb odnaleziono dzięki wspinaczowi, który latem 2020 r. zdobywał Ammertenhor poza wyznaczonymi szlakami. Gdy natrafił na monetę, powiadomił Służbę Archeologiczną Kantonu Berno (Archäologische Dienst des Kantons Bern), która przeprowadziła wykopaliska.
      Podczas wykopalisk na wysokości ok. 2600 m n.p.m. odkryto 100 monet, 27 małych kryształów górskich, 59 rzymskich gwoździ do butów, broszę oraz fragment tabliczki wotywnej w kształcie liścia. Znalezione monety datują się na okres od rządów Tyberiusza (22–30) po rządy Arkadiusza (395–408).
      Okazjonalnie znajduje się w Alpach pojedyncze rzymskie monety. To stanowisko jest wyjątkowe z dwóch powodów: lokalizacji i liczby monet - powiedziała Newsweekowi Regula Gubler, menedżerka naukowa projektu. Częściej znajduje się artefakty - monety czy brosze - na przełęczach. Nasze stanowisko leży [jednak] daleko od obszarów zamieszkanych (zarówno w czasach rzymskich, jak i obecnie), na wysokości 2590 m n.p.m., i zdecydowanie nie jest przełęczą.
      Gubler wyjaśniła, że stanowisko jest zlokalizowane na płaskowyżu między dwoma szczytami. W dodatku znajduje się o parę godzin wędrówki od najbliższej drogi i z dala od szlaków wspinaczkowych. Specjalistka podkreśliła, że z tego powodu zaopatrzenie dla mieszkających w obozie archeologów transportowano drogą powietrzną.
      Naukowcy podejrzewają, że mamy do czynienia ze świętym miejscem, do którego ludzie udawali się, by złożyć ofiarę błagalną bądź dziękczynną. Kryształy górskie występują naturalnie w tej okolicy. Wg Gubler, ich obecność mogła sprawić, że lokalizacja wydawała się odpowiednia do celów rytualnych. Rzymianie cenili kryształy górskie, Pliniusz Starszy poświęcił im dużo miejsca w swojej „Historii naturalnej”. A o tym, że mamy do czynienia z ofiarą, a nie z przypadkowo zgubionym mieszkiem z pieniędzmi, świadczy nie tylko odosobnienie miejsca znalezienia, ale przede wszystkim kompozycja skarbu. Wchodzące w jego skład monety odpowiadają temu, co znajdujemy w świątyniach.
      Skądinąd wiemy, że Rzymianie oddawali cześć lokalnym bóstwom. W pobliskim mieście Thun, które po rzymskim podboju z 58 roku stało się jednym z głównych centrów administracji w regionie, istniał kompleks świątynny, w którym znaleziono tabliczkę z dedykacją dla żeńskich bóstw Alp. Odkrycie wysoko w górach dowodzi, że Rzymianie nie tylko z daleka oddawali cześć bogom Alp, ale wybierali się na długie wędrówki, by złożyć im ofiarę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.
      Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.
      Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.
      Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.
      Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.
      W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.
      Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.
      Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.
      Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.
      U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.
      Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.
      Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na MIT powstały ogniwa fotowoltaiczne cieńsze od ludzkiego włosa, które na kilogram własnej masy wytwarzają 18-krotnie więcej energii niż ogniwa ze szkła i krzemu. Jeśli uda się skalować tę technologię, może mieć do olbrzymi wpływ produkcję energii w wielu krajach. Jak zwraca uwagę profesor Vladimir Bulivić z MIT, w USA są setki tysięcy magazynów o olbrzymiej powierzchni dachów, jednak to lekkie konstrukcje, które nie wytrzymałyby obciążenia współczesnymi ogniwami. Jeśli będziemy mieli lekkie ogniwa, te dachy można by bardzo szybko wykorzystać do produkcji energii, mówi uczony. Jego zdaniem, pewnego dnia będzie można kupić ogniwa w rolce i rozwinąć je na dachu jak dywan.
      Cienkimi ogniwami fotowoltaicznymi można by również pokrywać żagle jednostek pływających, namioty, skrzydła dronów. Będą one szczególnie przydatne w oddalonych od ludzkich siedzib terenach oraz podczas akcji ratunkowych.
      To właśnie duża masa jest jedną z przyczyn ograniczających zastosowanie ogniw fotowoltaicznych. Obecnie istnieją cienkie ogniwa, ale muszą być one montowane na szkle. Dlatego wielu naukowców pracuje nad cienkimi, lekkimi i elastycznymi ogniwami, które można będzie nanosić na dowolną powierzchnię.
      Naukowcy z MIT pokryli plastik warstwą parylenu. To izolujący polimer, chroniący przed wilgocią i korozją chemiczną. Na wierzchu za pomocą tuszów o różnym składzie nałożyli warstwy ogniw słonecznych i grubości 2-3 mikrometrów. W warstwie konwertującej światło w elektryczność wykorzystali organiczny półprzewodnik. Elektrody zbudowali ze srebrnych nanokabli i przewodzącego polimeru. Profesor Bulović mówi, że można by użyć perowskitów, które zapewniają większą wydajność ogniwa, ale ulegają degradacji pod wpływem wilgoci i tlenu. Następnie krawędzie tak przygotowanego ogniwa pomarowano klejem i nałożono na komercyjnie dostępną wytrzymałą tkaninę. Następnie plastik oderwano od tkaniny, a na tkaninie pozostały naniesione ogniwa. Całość waży 0,1 kg/m2, a gęstość mocy tak przygotowanego ogniwa wynosi 370 W/kg. Profesor Bulović zapewnia, że proces produkcji można z łatwością skalować.
      Teraz naukowcy z MIT planują przeprowadzenie intensywnych testów oraz opracowanie warstwy ochronnej, która zapewni pracę ogniw przez lata. Zdaniem uczonego już w tej chwili takie ogniwo mogłoby pracować co najmniej 1 lub 2 lata. Po zastosowaniu warstwy ochronnej wytrzyma 5 do 10 lat.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W okręgu Huanchaco w peruwiańskiej prowincji Trujillo znaleziono kolejnych 76 pochówków dzieci, które zostały złożone w ofierze. To już 6. na tym obszarze masowy pochówek dzieci zabitych w ceremonialny sposób. Odkrycia dokonano na stanowisku archeologicznym Pampa La Cruz.
      Wspomniane masowe pochówki datowane są na lata 1050–1500. Dzieci były poświęcane w ceremoniach związanych z ważnymi momentami tworzenia się, rozwoju i konsolidacji społeczności kultury Chimu. Najnowsze znalezisko składa się z Kopca I, w którym pochowano 25 dzieci i Kopca II, gdzie pochowanych zostało 51 ofiar. W sumie na badanym terenie odkryto szczątki 302 dzieci złożonych w ofierze.
      W Kopcu I zauważono też, że 5 młodych kobiet zostało pochowanych w pozycji siedzącej i ułożone mniej więcej w kształt okręgu. Archeolodzy próbują rozszyfrować znaczenie takiego ułożenia ciał. Kopiec I to zresztą najwcześniejszy ze znanych pochówków ofiarnych. Jego powstanie związane jest z jakimś wydarzeniem z lat 1050–1100 i składano tam ofiary do roku 1200. Pochowane tutaj dzieci ułożono stopami na zachód, głowami na wschód. Są zwrócone plecami do morza. Taki sposób ułożenia dotyczy wszystkich ciał z tego kopca.
      W Kopcu II 90% ofiar zostało zabitych podczas jednego wydarzenia. „Na zdjęciu lotniczym z 1942 roku widać, że kopiec otoczony jest polami i kanałami kultury Chimu. Obecnie już tego nie widać. Ofiarę z dzieci złożono, by poświęcić nowo zakładane pola uprawne", mówi dyrektor Programa Arqueológico Huanchaco, Gabriel Prieto Burméster.
      Zdaniem naukowca ofiary 1. i 2., w ramach których poświęcano dzieci, mają podobne podłoże. Natomiast ofiara 3., która miała miejsce w latach 1200–1300, związana jest z wydarzeniem, podczas którego kultura Chimu dokonała postępu wojskowego i terytorialnego na północ. Tutaj w ramach ofiary poświęcono dzieci, które zostały złożone do grobów przyozdobione piórami. Ponadto, sądząc po deformacjach czaszek, dzieci te mogły przybyć z Lambayeque, doliny Jequetepeque lub Chicama. Możliwe też, że jedna para została przywieziona z Casmy, dodaje uczony. Z kolei uroczystości ofiarne 4. oraz 5., do których doszło w latach 1300–1450, były powiązane z konsolidacją imperium Chimu. Widzimy tutaj dzieci pochowane w czymś, co przypomina mundur. Miały opaski na biodrach, kolorowe kamizelki i nakrycia głowy przypominające turbany. To okres szczytowej potęgi Chimu, przypomina Prieto. Ostatnie z wydarzeń, ofiara 6., miało miejsce już po podporządkowaniu sobie Chimu przez Inków. Ofiary złożono pomiędzy rokiem 1450 a 1500.
      Dzięki odkryciom w Pampa La Cruz wiemy, że ofiary z ludzi, przede wszystkim z dzieci, były ważnym elementem religii Chimu i służyły do celebrowania i podkreślania wielkości imperium. Dowodem na to jest sześć opisanych przez nas wydarzeń związanych ze składaniem ofiar, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...