Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Australijscy naukowcy twierdzą, że wypicie jednego (!) napoju energetyzującego może znacznie podnieść ciśnienie krwi u zdrowego człowieka. Badacze z Uniwersytetu w Adelajdzie i Royal Adelaide Hospital wykazali również, że tego typu drinki zwiększają lepkość krwi oraz zaburzają funkcję naczyń krwionośnych (American Journal of Medicine).

Dr Scott Willoughby zaznacza, że napoje, których zadanie polega na zwiększeniu pobudzenia, są w stanie wyzwolić niebezpieczne choroby serca u skądinąd zdrowych i sprawnych fizycznie osób. Biorąc pod uwagę popularność tzw. energizerów w młodej populacji, dalsze badania związków między napojami energetyzującymi a chorobami serca są pilnie potrzebne.

Australijczycy zdecydowali się zgłębiać sercowo-naczyniowe skutki spożycia napojów energetyzujących, ponieważ stykali się z anegdotami wiążącymi je z zawałami serca i nagłą śmiercią sercową (łac. mors subita cardialis). W szczególności skupili się na wpływie wersji bezcukrowych na potencjał krzepnięcia krwi i funkcję naczyń krwionośnych.

Studium objęło 50 zdrowych ochotników tuż po dwudziestce. Godzinę po wypiciu jednej puszki napoju o pojemności 250 ml następował wzrost lepkości krwi oraz zaburzenie funkcji naczyń krwionośnych. To ważne spostrzeżenie, ponieważ jedno i drugie zwiększa ryzyko zawału mięśnia sercowego.

Willoughby i inni nie sprawdzali, który ze składników (kofeina, aminokwas tauryna czy glukuronolakton) odpowiadał za zaobserwowane zjawisko, ale podejrzewają, że chodzi raczej o ich kombinację. Zespół zaznacza, że wyniki mają ograniczone zastosowanie, ponieważ uzyskano je w laboratorium. Wg nich, naprawdę warto przeprowadzić kolejne badania poza nim.

W zeszłym roku w piśmie Medical Journal of Australia dr Kevin Alford opisał przypadek 28-latka, który przeszedł zawał serca po spożyciu w ciągu 6 godzin wypełnionych wyczerpującymi ćwiczeniami siedmiu puszek napoju energetyzującego. Nic dziwnego, że różne kraje zastanawiają się co pewien czas, jak uregulować prawnie skład oraz zasady sprzedaży tego typu produktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yyy, doda się do enerdżajzerów kwas acetylosalicylowy w dawce podobnej jak Acard i jazda. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem zwyczaj pijania zamiast kawy takiego napoju dla lepszego obudzenia się rano. Nie zauważam by mi zaszkodził (pijałem max 1 tabletkę dziennie), ale odstawiłem go i po paru tygodniach mam rano tyle samo energii bez kofeiny, co wcześniej po IQ active lub pluszzzu. Plusem jest brak spadku energii, gdy "enerdżajzer" przestaje działać i mniej takiego specyficznego napięcia, które towarzyszy energii z napojów  :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwykle wystarczy zdrowe odżywianie, spanie odpowiednią ilość godzin i uprawianie sportu aby mieć energię na codzień. Polecam poranne przebiegnięcie się choć z kilometr (lub kilka - zależy od formy) - działa lepiej niż kawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj dokonałem szybkiego testu z energetyzerem i ciśnieniomierzem. Efekt: do 0,6L po godzinie brak zmian (poza lepkością krwi), tzn z 124/82 z tętnem 62 wzrosło do 126/84 z tętnem 73, natomiast po wypiciu łącznie 1L w 2h wzrosło mi do 140/90 z tętnem 80... Za to poprawiłem czas z 34 na 32 minuty (pomimo ~2 min spacerku) na określonym dystansie - choć tutaj znowu powstaje pytanie, czy bez energetyzera nie było by lepiej?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie przekonałeś mnie tym testem.

 

Poza tym składnikiem dającym "moc" napoju energetycznego jest kofeina, której działanie jest przy regularnym spożyciu co raz to mniejsze. Skoro jesteś w stanie wypić litr tego to pewnie nie pijesz ów specyfiku raz na rok. Więc kofeina jest po prostu w większym stopniu tolerowana przez organizm.

Oprócz tego ciśnienie/tętno zmienia się w ciągu dnia nie wspominając już o znacznym skoku ciśnienia atmosferycznego który wczoraj był i też miał wpływ na organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle że ja ten test robiłem przedwczoraj i nie, nie musisz być przekonanym, wszak jestem jednostkowym przypadkiem, który jednak nie jest na tyle wyjątkowy, aby energetyzer pozostał bez wpływu.

Jak już musisz poznać kilka szczegółów mojego testu - przez te 2h siedziałem przed komputerem i skok "z godziny na godzinę" jest zbyt duży nawet jak na zwykłą zmianę pogody.

 

Średnio wychodzi że sięgam raz w tygodniu po taki napój, a kawy raczej nie pijam (po literku "na raz" mogę mówić o lekkim adhd). Jedyne jeszcze otwarte pytanie to, czy gdybym nie dopijał tej reszty z litra też by mi ciśnienie skoczyło, no i o ile. Zapominasz jeszcze o tętnie, które bez żadnego wysiłku wzrosło znacznie, z 62 do 80 z hakiem

 

Składnikiem dającym moc tym napojom jest TAURYNA a nie kofeina, zresztą to też nie jest ścisłe określenie, bo konkretnie chodzi o ich połączenie + inozytol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, zapomniałem o taurynie.

Wcale nie twierdzę że energetyki nie działają, wręcz przeciwnie. Chodzi mi o to że jeśli ktoś nie jest na nie częściowo uodporniony wypicie od tak sobie litra może się źle skończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę ci zagwarantować, że każdy DOROSŁY gość z ulicy <zdrowy oczywiście> jest w stanie wypić literek energetyzera i nic mu nie będzie, poza oczywiście lekkim ADHD. Dlaczego tak uważam? Ano dlatego, że nikt nie wypuszcza w jednym opakowaniu wystarczającej ilości produktu, aby mógł śmiertelnie zaszkodzić (poza solą i kilkoma innymi niezjadliwymi z przyczyn naturalnych produktami).

 

Ciekawi mnie, czy istnieją jakieś regulacje prawne odnośnie właśnie tego typu napoi, które podejrzewam podchodzą pod suplementy diety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrzucanie wszystkich energetyków do jednego koszyka nie jest dobrym pomysłem bo każdy ma różnice, które działają inaczej dla jednej czy dla drugiej osoby. Np., Burn u mnie jest nie do strawienia, bardziej szkodzi niż pomaga, natomiast taki Tiger nr 2 na mojej liście) to zupełnie co innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm... porównajmy

 

burn

Burn-napoj-energetyzujacy-250ml-Full.jpg

 

tiger

    * woda

    * cukier

    * regulatory kwasowości: kwas cytrynowy i cytrynian sodu

    * dwutlenek węgla

    * tauryna (0.4%)

    * aromat

    * kofeina (0.03%)

    * inozytol (0.02%)

    * barwnik: E 150d

    * ryboflawina

    * substancje wzbogacające: witaminy (niacyna, kwas pantotenowy, witamina B6, witamina B12)

 

Zawartość kofeiny: 32mg/100ml

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co zostało przez w46 wstawione oznacza dokładnie to samo co swojego czasu już sam stwierdziłem - różnice pomiędzy poszczególnymi energetyzerami są kosmetyczne - tak czy inaczej po 1 puszcze przekraczasz dzienne dawki witamin z grupy B, tak czy inaczej masz tych ~32mg/ml kofeiny na 100ml, a czy kofeina pochodzi z herbaty/kawy czy guarany - nie ma różnicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o skład to tak, ale tak naprawdę to by trzeba dokładniejszych testów, ja przedstawiłem proste porównanie na podstawie własnego doświadczenia, a jednostkowe obserwacje należy traktować z przymrużeniem oka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozśmiesza mnie pijak alkoholizujący się napojem energetyzującym z gorzałą . . . myśli, że mu to power'a doda, a nie wie, że jest pośmiewiskiem! No to siup w ten . . .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kofeina zwiększa zdolność do skupienia i rozwiązywania problemów. Wyniki badań amerykańskiego zespołu, które ukazały się w piśmie Consciousness and Cognition, pokazują jednak, że nie stymuluje kreatywności.
      W kulturach zachodnich kofeina jest stereotypowo kojarzona z twórczymi zawodami i stylem życia: od pisarzy z kawą poczynając, na programistach z napojami energetycznymi kończąc. W tych stereotypach kryje się więcej niż ziarno prawdy - podkreśla prof. Darya Zabelina z Uniwersytetu Arkansas.
      O ile korzyści poznawcze wynikające ze spożycia kofeiny są dobrze poznane (wystarczy wspomnieć chociażby o wzroście czujności czy poprawie funkcji motorycznych), o tyle jej wpływ na kreatywność jest już słabiej zbadany.
      W ramach swoich badań Zabelina osobno rozpatrywała myślenie dywergencyjne (rozbieżne) i konwergencyjne (zbieżne). Myślenie dywergencyjne to poszukiwanie wielu rozwiązań (wytwarzanie niezwykłych, lecz właściwych odpowiedzi na standardowe pytania), zaś myślenie konwergencyjne to posługiwanie się wiedzą i logiką, by wybrać najlepsze rozwiązanie problemu (wiele czynników jest scalanych w jedno rozwiązanie).
      Badanie, którego wyniki ukazały się w piśmie Consciousness and Cognition, pokazało, że kofeina poprawia myślenie konwergencyjne, ale nie ma znaczącego wpływu na myślenie dywergencyjne.
      W studium wzięło udział 88 ochotników (większość stanowiły kobiety), którzy dostali albo 200-mg tabletkę kofeinową (odpowiednik jednej mocnej kawy), albo placebo; tabletki przygotowała miejscowa apteka. Wszystkich testowano pod kątem myślenia konwergencyjnego i dywergencyjnego, pamięci roboczej i nastroju. Badanych poproszono, by od 16 poprzedniego dnia powstrzymali się od spożywania napojów kofeinowych i alkoholowych.
      Kofeina znacząco wspomagała rozwiązywanie problemów, ale nie miała wpływu na twórcze myślenie. Ponieważ nie ma też mowy o jego pogorszeniu, możemy nadal pić kawę; nie zaburzymy sobie w ten sposób tej zdolności.
      Stwierdzony efekt utrzymał się po wzięciu poprawki na oczekiwania ludzi względem kofeiny (wyniki kwestionariusza CaffEQ, Caffeine expectancy questionnaire), ich przekonania odnośnie tego, co zażyli: kofeinę czy placebo, a także zmiany nastroju.
      Zabelina dodaje, że nie stwierdzono, by kofeina znacząco oddziaływała na pamięć roboczą. Badani, którzy ją przyjmowali, twierdzili za to, że czują się mniej smutni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu biorą pod lupę gen odpowiedzialny za metabolizm kofeiny. Szukają też chętnych do udziału w tym projekcie, dzięki któremu m.in. dowiedzą się, w jakim tempie zachodzi u nich ten proces.
      Jak przypomniała w przesłanej PAP informacji rzeczniczka uczelni Iwona Cieślik, kofeina to jeden z najstarszych środków pobudzających, jakie zna ludzkość. Mimo określenia przez ekspertów zalecanej, bezpiecznej dziennej dawki tej substancji (400 mg/dzień, a dla kobiet w ciąży 200 mg/dzień), przeciętny człowiek może spożywać jej nawet do kilku razy więcej, co może m.in. zwiększać ryzyko wystąpienia zawału serca. Dlatego osoby będące wolno metabolizującymi kofeinę nie powinny spożywać więcej niż 100 mg kofeiny/dzień ze wszystkich źródeł – dodała.
      Tempo, w jakim człowiek metabolizuje kofeinę, można zbadać poprzez analizę genu odpowiedzialnego za ten proces, czym zajmują się właśnie naukowcy z Instytutu Żywienia Człowieka i Dietetyki Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Dzięki analizie DNA badacze będą mogli stwierdzić, kto znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka i odpowiednio kształtować tworzone (dla tych osób – PAP) zalecenia żywieniowe – wyjaśniła Cieślik.
      Ocena wpływu takiej spersonalizowanej diety żywieniowej na zdrowie pacjenta jest również obiektem badań naukowców, ponieważ nie wiadomo, na ile włączenie takiej informacji podnosi świadomość żywieniową i zmianę zachowań konsumenta.
      Zespół badaczy poszukuje więc chętnych do wzięcia udziału w tych badaniach (osoby w wieku 18-60 lat). Udział w projekcie niesie dla ochotników szereg korzyści. Po pierwsze oceniony zostanie poziom spożycia kofeiny. Na koniec projektu wszyscy uczestnicy dostaną informacje na temat swojego genu odpowiedzialnego za metabolizm kofeiny. Dodatkowo zostanie oceniony skład ciała z dokładną oceną zawartości tłuszczowej oraz beztłuszczowej masy ciała. W próbkach krwi zostanie oznaczony m.in. tzw. profil lipidowy, poziom glukozy, insuliny – wymieniała rzeczniczka.
      W badaniach zostanie też wykorzystana aplikacja, która pozwoli na ocenę spożycia kofeiny wśród badanych uczestników. Projekt jest nowatorski pod względem zarówno kompleksowego podejścia do oceny spożycia kofeiny wśród polskiej populacji zdrowych dorosłych, jak również pod kątem sprawdzenia sensowności wykorzystania nowoczesnej, drogiej technologii w doradztwie żywieniowym – podkreśliła Cieślik.
      Badania realizowane są w zespole dr hab. prof. UPP Agaty Chmurzyńskiej, a główna osobą odpowiedzialną jest doktorantka Instytutu Żywienia Człowieka i Dietetyki i magister dietetyki – Ewa Bulczak.
      Nabór (poprzez mail: mml@up.poznan.pl lub telefonicznie: 510 084 082) potrwa do kwietnia 2020 r.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Każdego roku zawał zabija niemal 10 mln, a udar ponad 6 mln ludzi na całym świecie. Wiadomo, że niedokrwienie wywołuje martwicę. Dopiero teraz okazało się jednak, czemu do tej martwicy dochodzi. Przyczyną jest nagromadzenie pewnego lipidu, który blokuje funkcje komórkowe.
      Szwajcarsko-francuski zespół naukowców stwierdził, że pod nieobecność tlenu dochodzi do akumulacji sfingolipidu: 1-deoksydihydroceramidu. Blokując jego syntezę u myszy z zawałem, naukowcy byli w stanie zmniejszyć uszkodzenia tkanki aż o 30%. Wyniki, które opisano na łamach Nature Metabolism, sugerują nowy model leczenia pacjentów z zawałem bądź udarem.
      Prof. Howard Riezman podkreśla, że nie wszystkie zwierzęta są tak wrażliwe na brak tlenu. Żółwie słodkowodne, a szczególnie żółw malowany (Chrysemys picta), są najlepiej tolerującymi anoksję, czyli warunki beztlenowe, kręgowcami oddychającymi powietrzem. Te zwierzęta mogą przeżyć eksperymentalne beztlenowe zanurzenia w temperaturze 3 stopni Celsjusza, które trwają nawet do 5 miesięcy. To dlatego szukaliśmy związku między brakiem tlenu i martwicą tkanek u ssaków.
      U nicieni Caenorhabditis elegans stwierdzono, że w warunkach beztlenowych gromadził się pewien lipid - wspomniany wcześniej 1-deoksydihydroksyceramid. Co istotne, przy zawale synteza deoksydihydroceramidu także wzrasta. [...] Zaobserwowaliśmy, że ten ceramid blokuje pewne kompleksy białkowe, a także wywołuje defekty cytoszkieletu i zaburza funkcję mitochondriów, powodując martwicę - dodaje Reizman.
      By potwierdzić, że to rzeczywiście deoksydihydroceramid odpowiada za martwicę, naukowcy z Genewy badali C. elegans z mutacją wywołującą rzadką chorobę - HSAN typu I. W ten sposób zwiększono poziom sfingolipidu. Skutkiem tego zabiegu była nadwrażliwość na brak tlenu.
      Zespół Michela Ovize'a z Uniwersytetu w Lyonie tuż przed zawałem wstrzykiwał myszom inhibitor syntezy ceramidów. Okazało się, że u gryzoni, którym podano zastrzyk z inhibitorem, martwica tkanki była o 30% mniejsza niż u zwierząt z grupy kontrolnej (po iniekcji bez inhibitora). Ten spadek jest imponujący - cieszy się Riezman.
      Wg akademików, szczególnie zachęcające są wyniki uzyskane podczas eksperymentów na myszach. Inhibitor syntezy ceramidów to dobrze znana substancja, którą testowano na modelach zwierzęcych. Niestety, hamuje syntezę wszystkich ceramidów - wyjaśnia Thomas Hannich. Z tego powodu naukowcy pracują teraz nad inhibitorem, który obiera na cel specyficznie deoksydihydroceramid. Powinien on mieć mniej skutków ubocznych i zachowywać normalne funkcje ceramidów w organizmie. To ogromnie ważne, gdyż jak wyjaśnia Hannich, ceramidy są absolutnie koniecznymi dla organizmu lipidami. Bez nich nie dałoby się realizować paru ważnych funkcji, np. nasza skóra mogłaby całkowicie wyschnąć.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy opisali szczegóły regulacji krzepnięcia przez organizm. Może to pomóc w opracowaniu lepszych metod zapobiegania i terapii m.in. chorób serca, udarów czy otępienia naczyniowego.
      Zespół, którego pracami kierowali specjaliści z Uniwersytetu w Exeter, opracował nową technikę, która jednocześnie pozawala mierzyć krzepnięcie i tworzenie wolnych rodników.
      Wolne rodniki przyczyniają się do chorób serca i układu krążenia, np. miażdżycy, demencji czy zwyrodnienia stawów.
      Technika, którą opisano na łamach Haematologica, to połączenie spektroskopii EPR (spektroskopii elektronowego rezonansu paramagnetycznego) oraz agregometrii. Z powodzeniem przetestowano ją na mysich i ludzkich trombocytach.
      Jesteśmy bardzo podekscytowani stworzeniem tej techniki oraz jej potencjałem w zakresie zrozumienia rozwoju chorób naczyniowych. Po raz pierwszy mogliśmy naraz mierzyć krzepnięcie i powstawanie wolnych rodników, w przypadku których wiemy, że odgrywają istotną rolę w uszkodzeniu naczyń związanym z wiekiem, cukrzycą, otyłością i przewlekłym stanem zapalnym. Obecnie posługujemy się tą nową techniką podczas prac nad nową metodą ochrony naczyń w chorobach serca, udarze, otyłości i otępieniu naczyniopochodnym - podkreśla dr Giordano Pula.
      Ekipa, w skład której wchodził m.in. prof. Patrick Pagano z Uniwersytetu w Pittsburghu, ustaliła, że oksydazy NADPH są krytyczne dla powstawania wolnych rodników, stymulacji krzepnięcia i sprzyjania uszkodzeniu naczyń. Teraz wiadomo już, że 1) anionorodnik ponadtlenkowy, generowany wewnątrz-, ale nie zewnątrzkomórkowo przez oksydazy, jest niezbędny dla stymulacji płytek krwi przez kolagen, 2) do aktywacji zależnej od trombiny konieczna jest dysmutacja anionu ponadtlenkowego do nadtlenku wodoru, 3) NOX1 jest głównym źródłem wolnych rodników przy stymulacji kolagenem, a NOX2 jest niezbędny do aktywacji przez trombinę, 4) dwa modulatory płytek, utlenione lipoproteiny o niskiej gęstości (ang. oxidised low density lipoproteins, oxLDL) i Aβ, wymagają aktywacji zarówno NOX1, jak i NOX2, by wstępnie "pobudzić" trombocyty.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po wypiciu niewielkiej ilości kofeiny badani zjadali o 10% mniej z bufetu śniadaniowego zapewnionego przez eksperymentatorów. Nie był to jednak efekt utrzymujący się przez cały dzień. Nie zaobserwowano też wpływu na postrzeganie własnego apetytu przez badanych.
      W oparciu o uzyskane wyniki zespół dr Leah M. Panek-Shirley z Uniwersytetu Stanu Nowy Jork w Buffalo stwierdził, że kofeina nie jest skutecznym środkiem tłumiącym apetyt czy dobrym sposobem na utratę wagi.
      Pod hasłem, że hamuje apetyt i ułatwia odchudzanie, kofeina jest często dodawana do suplementów. Autorzy wcześniejszych badań spekulowali, że kofeina przyspiesza metabolizm lub wpływa na związki występujące w mózgu, które tłumią apetyt. Dodatkowo dane epidemiologiczne sugerują, że osoby regularnie spożywające kawę mają niższy wskaźnik masy ciała (BMI) niż ludzie niepijący kawy. Celem naszego studium było więc ustalenie, czy kofeinę można naprawdę powiązać z ograniczonym spożyciem pokarmów lub supresją apetytu i czy BMI jest tu czynnikiem różnicującym - opowiada Panek-Shirley.
      W eksperymencie wzięło udział 50 zdrowych dorosłych w wieku 18-50 lat. Przez miesiąc raz w tygodniu odwiedzali oni laboratorium Panek-Shirley. Podczas wizyt proszono ich o wypicie czystego soku lub soku z dodatkiem kofeiny (jedna z dawek wynosiła 1 mg/kg masy ciała, a druga 3 mg/kg). Po półgodzinie badanym mówiono, że mogą zjeść ze śniadaniowego bufetu tyle, ile chcą.
      Naukowcy chcieli też śledzić dzienne spożycie ochotników, dlatego co godzinę wysyłali im emailowe przypomnienie zlinkowane do kwestionariusza. W ten sposób można było monitorować apetyt i rzeczywiste spożycie w danym okresie.
      Okazało się, że po wypiciu soku z niższą dawką kofeiny (1 mg/kg) ludzie zjadali o ok. 70 kalorii mniej niż po wypiciu soku z dawką alkaloidu wynoszącą 3 mg/kg masy ciała lub po wypiciu czystego soku. Gdy akademicy przeanalizowali, co ochotnicy jedli przez cały dzień, stwierdzili, że niewielki spadek spożycia się nie utrzymywał i później badani rekompensowali sobie zmniejszone śniadaniowe spożycie. Nie zaobserwowano też różnic w samoopisie apetytu przy różnych dawkach kofeiny. Przy żadnej z dawek (0, 1 lub 3 mg/kg) nie stwierdzono wpływu BMI na spożycie czy apetyt.
      Amerykanie podkreślają, że badanie było podwójnie ślepe i ani badacze, ani badani nie wiedzieli, kto został wylosowany do jakiej grupy. Zastosowano schemat naprzemienny, co oznacza, że we wszystkich grupach stosowano naprzemiennie interwencje eksperymentalne oraz interwencję kontrolną.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...