Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Pozarządowa organizacja First Aid Corps opracowała bardzo proste, lecz skuteczne narzędzie znacząco zwiększające szanse na przeżycie ofiar ataku serca. Jest nim aplikacja dla telefonów komórkowych oraz komputerów łącząca w sobie funkcje mapy oraz lokalizatora automatycznych defibrylatorów zewnętrznych (ang. automatic external defibrillator - AED) - urządzeń niezwykle ważnych dla skutecznego udzielenia pierwszej pomocy.

Aplikacja stworzona przez First Aid Corps jest niezwykle prosta (i jest to najprawdopodobniej jej największa zaleta). W razie zauważenia osoby prezentującej objawy nagłego zatrzymania krążenia, wystarczy uruchomić program w telefonie lub komputerze, a następnie podać adres lub nazwę miejsca, w którym się przebywa. Program połączy się wówczas z serwisem Google Maps oraz bazą danych o miejscach, w których dostępne są AED.

Po chwili na ekranie urządzenia pojawi się nie tylko adres najbliższego miejsca, w którym przechowywany jest AED, lecz także proponowana trasa dotarcia do tego miejsca, a nawet zdjęcia ułatwiające szybkie odnalezienie miejsca przechowywania defibrylatora. 

Aktualnie w bazie znajdują się lokalizacje około 1000 AED. Działacze First Aid Corps zachęcają jednak do udziału w jej rozszerzaniu. Osoby chętne do udziału w inicjatywie mogą to zrobić za pośrednictwem specjalnej podstrony serwisu The Extraordinaries, współpracującego z First Aid Corps (przycisk "Do this mission"). Ci zaś, którzy chcieliby po prostu pobrać aplikację, powinni skorzystać ze stron organizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W artykule brak informacji o tym jakie rejony obejmuje baza. Czy są to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Polska, czy cały świat z Afganistanem i Somalią włącznie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy naprawdę aż tak trudno zajrzeć na strony projektu? Przecież inicjatywa dopiero ruszyła, więc dane podane dziś i tak będą nieaktualne jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wsparcie GPS tez by przyspieszyło akcje ratunkową. Obecnie co trzeci telefon sprzedawany w USA ma gps..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy naprawdę aż tak trudno zajrzeć na strony projektu? Przecież inicjatywa dopiero ruszyła, więc dane podane dziś i tak będą nieaktualne jutro.

 

Oczywiście łatwiej w ogóle od razu czytać strony źródłowe. Może w ogóle nie warto tu przychodzić, bo wszystko, co jest tutaj, jest też gdzieś indziej.

 

Otóż internauci przychodzą tu dla wygody, bo tu artykuły są wyselekcjonowane, posegregowane i podane w formie łatwo przyswajalnej. Jednak KW to nie jest automatyczny agregator, dlatego oczekuję pełnej informacji. Co do aktualności, to dezaktualizuje się znacznie więcej treści i nie stanowi, to argumentu dla jej pomijania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze się czujemy???? nie łatwiej zadzwonić na 112 czy szukkać defibliratora?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, dzwoń na 112 i pytaj, gdzie znajdziesz defibrylator, albo biegaj po mieście i pytaj, czy ktoś przypadkiem nie widział... LOL!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślę ze jednak po telefonie na 112 szybciej przyjedzie karetka z defibrylatorem do mnie, niż jak mam wpisać adres, mail skombinować transport, przewieźć samemu, podłączyć pacjenta.. szczególnie że tego nie potrafię :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Znajdź mi miasto na świecie, gdzie masz gwarancję dotarcia karetki w 5 minut

2. Wpisaniem adresu zawsze powinien zajmować się drugi ratownik. Jego rolą powinno być także sprowadzenie defibrylatora (czy to osobiście, czy poprzez przywołanie kogoś np. przez telefon, jeśli wiadomo, że istnieje taka możliwość)

3. W bardzo wielu miastach (a szczególnie w ich zatłoczonych punktach, takich jak lotniska czy centra handlowe) defibrylatory są rozwieszone na tyle gęsto, że zdążysz pobiec i wrócić w 5 minut, więc masz jeszcze realną szansę na uratowanie człowieka. Zresztą zobacz sobie mapkę na tej stronie...

4. Defibrylatory zaprojektowane są tak, żeby poradził sobie z nimi statystyczny Amerykanin, więc nie martw się - dałbyś sobie radę :D Aparat wydaje wszystkie instrukcje, a do tego masz do dyspozycji wszystkie potrzebne ilustracje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wokół udzielenia pierwszej pomocy narosło wiele mitów. Możemy być pewni, że wiele osób, które są świadkami wypadku, nie wiedzą, jakie działania należy podjąć. Jest to kluczowa kwestia, bo w grę wchodzi ludzkie życie.
      Prawo a pierwsza pomoc w Polsce
      Wykładnia jest dość jednoznaczna i nie pozostawia pola na daleko idącą interpretację. W myśl ustawy o państwowym ratownictwie medycznym zgodnie z artykułem czwartym, pomocy musi udzielić każdy z nas. Zarówno osoby posiadające przeszkolenie, jak i te, które nie mają fachowej wiedzy, jak pomóc poszkodowanemu w - na przykład - wypadku komunikacyjnym.
      Co ważne, udzielenie pierwszej pomocy nie zawsze jest tożsame z prowadzeniem samodzielnie całej akcji ratowniczej. Artykuł czwarty wymienionej ustawy daje tutaj pewną dowolność, wychodząc z założenia, że pomoc może zostać udzielona na wielu płaszczyznach:
      Kto zauważy osobę lub osoby znajdujące się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, lub jest świadkiem zdarzenia powodującego taki stan, w miarę posiadanych możliwości i umiejętności ma obowiązek niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do skutecznego powiadomienia o tym zdarzeniu podmiotów ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego.
      Oznacza to, że w razie wystąpienia wypadku, bez względu na jego okoliczności, musimy co najmniej wezwać służby ratunkowe. Ustawodawca dodatkowo zabezpieczył udzielających pomocy artykułem piątym. Jeśli osoba niebędąca ratownikiem czy funkcjonariuszem publicznym będzie przeszkadzać w ratowaniu życia, to w myśl prawa jest to tożsame z atakiem na funkcjonariusza publicznego i podpada pod Kodeks Karny.
      Ten sam kodeks bardzo klarownie określa status osób, które świadomie nie udzielą pierwszej pomocy. Artykuł 162 (paragraf 1) informuje o tym, że nieudzielenie pierwszej pomocy może się wiązać z wymierzeniem kary, nawet do pozbawienia wolności do trzech lat.
      Ustawodawca zabezpieczył też osoby, które będą udzielały pomocy w sposób nieprofesjonalny. Najwyraźniej prawodawca wyszedł z założenia, że lepiej jest udzielić niefachowej pomocy, niż żadnej. Paragraf drugi kodeksu karnego staje tutaj po stronie takich osób:
      Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej.
      Spodziewaj się niespodziewanego
      Wiele firm oraz jednostek samorządu terytorialnego dobrowolnie inwestuje w odpowiednie szkolenia z pierwszej pomocy, które zwiększają kompetencje kadry w zakresie bezpieczeństwa. Jest to ścieżka, jaką należy pochwalić, ponieważ pośrednio przyczynia się ona do zwiększenia bezpieczeństwa w miejscu pracy.
      Dzięki szerokiej dostępności kursów pierwszej pomocy, jakie zapewnia na przykład CentrumRatownictwa, każdy z nas może szybko zwiększyć swoją wiedzę w zakresie udzielania pomocy osobom poszkodowanym. Warto zwrócić uwagę na praktyczny wymiar takiego szkolenia.
      Powinno ono nie tylko skupiać się na kwestiach formalno-prawnych, ale i przygotować kursantów do podjęcia akcji ratowniczej w niemal każdych okolicznościach. Inaczej trzeba obchodzić się z poszkodowanym - na przykład - w wypadku samochodowym, a inaczej z osobą, którą poraził prąd.
      Już nabycie podstawowej wiedzy związanej z zasadami masażu serca, zasad stosowania defibrylatora czy opatrywania różnych rodzajów ran, znacząco zwiększają bezpieczeństwo. Zawsze warto też rozważyć poszerzenie swojej wiedzy poprzez udział w nieco bardziej wyspecjalizowanych kursach.
      Coraz większą popularnością cieszy się kurs z bezpieczeństwa w erze koronawirusa czy zasady medycyny dziczy, które warto połączyć z kursem przetrwania. Możliwości są duże, a kurs pierwszej pomocy to świetny pomysł na zwiększenie swoich kompetencji w zakresie ratowania życia, który może przydać się każdemu z nas.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nikogo nie dziwi widok konia w czapraku, jednak wdzianko, które zakrywa ciało od karku po ogon aż do kopyt, to już zupełnie inna sprawa. Ostatnio australijscy miłośnicy wyścigów konnych mogli podziwiać odzianego w taki właśnie kombinezon championa sprinterów Hay Lista.
      Kombinezon zakłada się zaraz po biegu, by przyspieszyć regenerację. Ponieważ ogier odniósł w ciągu kariery szereg urazów, trener John McNair pomyślał, że warto spróbować, a było nad czym myśleć, bo koszt zakupu uniformu to aż 900 dolarów australijskich.
      To zasadniczo kombinezon uciskowy. Widzi się korzystających z takiego rozwiązania kolarzy, piłkarzy i innych sportowców. Ma pomagać przy zmęczeniu mięśni i ogólnej regeneracji. Przez kilka ostatnich tygodni wypróbowaliśmy piankę na koniu i różnica jest naprawdę ogromna - podkreśla McNair.
      Hidez Recovery Suit bazuje na metodzie stopniowego ucisku, która wspomaga krążenie i sprawia, że do różnych grup mięśni dociera więcej tlenu. Pianka opóźnia też ponoć początek bólu mięśni.
      Wydawać by się mogło, że ubranie konia w coś takiego zajmuje dużo czasu, jednak jak ujawnia trener, dzięki zamkom po 1,5 min jest już po wszystkim.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowe z MIT-u postanowili zabezpieczyć osoby z rozrusznikami serca i tym podobnymi urządzeniami przed potencjalnie śmiertelnym cyberatakiem. Na całym świecie miliony osób korzystają z wszczepionych defibrylatorów, rozruszników, pomp podających leki. Co roku 300 000 takich urządzeń trafia do ciał pacjentów. Wiele z nich posiada moduł łączności bezprzewodowej, dzięki czemu lekarze mogą zdalnie nadzorować stan pacjenta.
      Niestety, badania dowiodły, że możliwe jest przeprowadzenie ataku na takie urządzenie. W najgorszym przypadku napastnik może poinstruować je, by podało zbyt dużo leku lub zbyt duże napięcie, doprowadzając do śmierci właściciela.
      Badacze z MIT-u oraz University of Massachusetts-Amherst (UMass) pracują nad systemem, który zapobiega atakom. Ma on korzystać z drugiego nadajnika, który zagłusza nieautoryzowane sygnały nadawane na częstotliwości implantu. Tylko uwierzytelnieni użytkownicy mogą się połączyć z wszczepionym urządzeniem. Nadajnik będzie szyfrował transmisję i wymagał uwierzytelnienia. Dzięki temu, iż jest to osobne urządzenie, możliwe będzie wykorzystanie go przy już wszczepionych urządzeniach. Inżynierowe przewidują, że nadajnik, zwany przez nich tarczą, będzie na tyle mały, iż pacjent będzie go nosił jak naszyjnik lub zegarek. Urządzenie autoryzowane do łączności będzie przesyłało informacje do tarczy, ta je odszyfruje i prześle do urządzenia w ciele pacjenta.
      Obecnie stosowane implanty nie były projektowane z myślą o zapobieganiu atakom, zatem transmisja nie jest szyfrowane. Dina Katabi z MIT-u uważa, że i w przyszłości bardziej praktyczne będzie poleganie na zewnętrznym urządzeniu szyfrującym. Trudno jest wbudować mechanizmy szyfrujące w implanty. Są one bowiem naprawdę małe, więc ze względu na zużycie energii i ich architekturę, nie ma sensu wbudowywać weń mechanizmów szyfrujących - mówi Katabi. Co więcej, jak zauważa, mogłoby to być niebezpieczne. W sytuacji zagrożenia życia, gdy pacjent np. jest nieprzytomny, załoga karetki pogotowia mogłaby nie być w stanie połączyć się z implantem i sprawdzić jego danych lub wysłać doń instrukcji. Jeśli zaś wykorzystamy zewnętrzne urządzenie, jak wspomniana tarcza, to wystarczy, by ratownicy odsunęli je od pacjenta.
      Katabi pracuje nad tarczą wraz ze swoimi dwoma studentami oraz Kevinem Fu, profesorem z UMass i jego studentem Benem Ransfordem. Wykorzystują oni używane defibrylatory otrzymane od szpitali z Bostonu. Katabi wyjaśnia, że kluczowym elementem systemu jest nowa technika, która pozwala tarczy na jednoczesne wysyłanie i odbieranie sygnałów w tym samym paśmie częstotliwości. Standardowe urządzenia bezprzewodowe tego nie potrafią. Ostatnio uczeni z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali tego typu system, jednak wymaga on użycia trzech anten, których odległość od siebie zależy od częstotliwości sygnału. Dla urządzeń medycznych anteny musiałyby znajdować się w odległości 0,5 metra jedna od drugiej. Zespół z Massachusetts opracował system korzystający z dwóch anten, a dzięki odpowiedniemu przetwarzaniu sygnałów nie jest konieczne, by były one od siebie oddalone.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najlepszymi sposobami leczenia żylnego owrzodzenia podudzi wydają się odpowiednio dobrana opieka pielęgniarska i śmiech. Ten ostatni oznacza ruch przepony, który wspomaga krążenie krwi.
      Pięcioletnie badania prowadzone na Uniwersytecie w Leeds pokazały, że wbrew oczekiwaniom, terapia ultradźwiękami wcale nie przyspiesza gojenia wrzodów goleni. Równie dobrze sprawdzają się dużo tańsze i łatwiej dostępne tradycyjne metody pielęgniarskie, takie jak np. bandażowanie. Lecznicza energia niskich dawek ultradźwięków może się sprawdzać przy innych schorzeniach, ale na pewno nie przy żylnym owrzodzeniu podudzi – podkreśla prof. Andrea Nelson.
      Kluczowym działaniem w tej grupie pacjentów jest stymulowanie przepływu krwi w górę nóg w kierunku serca. Najlepiej korzystać w tym celu z opasek elastycznych czy pończoch uciskowych, łącząc je z odpowiednią dietą i ćwiczeniami. Wierzcie lub nie, ale serdeczny śmiech także może pomóc. Dzieje się tak z powodu ruchów przepony, które odgrywają ważną rolę w krążeniu krwi po organizmie.
      Mimo że większość wrzodów zniknie przy dobrej opiece pielęgniarskiej, spora ich część zagoi się po roku, a nawet później. Im starszy i większy wrzód, tym trudniej go wyeliminować, stąd nieustanne próby przyspieszenia procesu gojenia. Wyniki mniejszych studiów sugerowały, że doskonałym rozwiązaniem powinna być terapia ultradźwiękami, jednak Nelson i współpracownicy wykazali, że to, niestety, nieprawda.
      Naukowcy skupili się na zmianach, które nie oczyściły się w ciągu 6 miesięcy lub dłużej. Bazując na pacjentach z Wielkiej Brytanii oraz Irlandii stwierdzili, że uzupełnienie kompresjoterapii – pończoch, opasek i masażu pneumatycznego – ultradźwiękami nie przyspieszyło gojenia ani nie zmniejszyło ryzyka nawrotu owrzodzenia. Co więcej, ultradźwięki zwiększyły jednostkowy koszt leczenia żylnego owrzodzenia podudzi aż o 200 funtów.
      Prof. Nelson podkreśla, że należy poszukiwać nowych sposobów przyspieszania leczenia, ponieważ wzrasta odsetek osób otyłych, co oznacza, że owrzodzenie również będzie występować coraz częściej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki zastosowaniu nanocząstek z tlenkiem azotu(II), które wprowadzono do krwiobiegu chomików, amerykańscy naukowcy uzyskali nową metodę podtrzymywania krążenia i zabezpieczania narządów wewnętrznych po masywnych krwotokach (Resuscitation).
      Wykorzystując najnowsze zdobycze nanomedycyny, można by w warunkach polowych skuteczniej zapobiegać zapaści sercowo-naczyniowej. W takim przypadku najlepiej podać krew allogeniczną (homologiczną), ale to schemat postępowania ograniczony głównie do izb przyjęć. Nasza terapia nanocząstkowa może ocalić życie [w przypadku katastrof naturalnych czy na polu bitwy]. Aparatura jest lekka, kompaktowa, nie trzeba też mieć dostępu do lodówki – tłumaczy dr Joel Friedman z College'u Medycznego im. Alberta Einsteina na Yeshiva University.
      Nowa terapia przeciwdziała wstrząsowi, zwiększając w organizmie stężenie NO, który rozluźnia naczynia krwionośne i pomaga regulować ciśnienie krwi. Gaz powstaje wewnątrz mikroskopijnych cząstek. Tlenek azotu(II) jest na tyle nietrwały, że dostarczenie jego terapeutycznych ilości wymaga zastosowania metody ciągłego wydzielania. Zespół z Yeshiva University i Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wprowadził nanocząstki z NO do soli fizjologicznej, którą podano zwierzętom. Gdy już znalazły się w ustroju, nanocząstki stopniowo uwalniały do tkanek stałą dawkę NO. Podczas testów technika sprawdziła się u chomików z utratą 50% własnej krwi. Grupę kontrolną stanowiły zwierzęta, którym podano samą sól fizjologiczną bez nanocząstek.
      NO spowalnia ograniczającą przepływ krwi reakcję walcz lub uciekaj w odpowiedzi na silny krwotok [...] – podkreśla dr Pedro Cabrales z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Ograniczenie wazokonstrykcji (skurczu mięśni gładkich w ścianie naczyń krwionośnych), a tym samym szybkie przywrócenie mikrokrążenia, może zwiększyć skuteczność współczesnych metod terapii zapaści sercowo-naczyniowej.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...