Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Dzieci oburęczne częściej niż prawo- i leworęczni rówieśnicy zmagają się z zaburzeniami językowymi, aktywności i uwagi oraz problemami szkolnymi. Badacze z Imperial College London i innych instytucji europejskich doszli do takiego wniosku, analizując przypadki blisko 8 tys. maluchów (Pediatrics).

W uwzględnionej próbce oburęczność stwierdzono u 87 dzieci. Oburęczne siedmio- i ośmiolatki miały problemy językowe i słabe osiągnięcia szkolne 2-krotnie częściej niż praworęczni rówieśnicy. W wieku 15-16 lat u oburęcznych osób również 2-krotnie częściej występowały objawy zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Co więcej, symptomy te były często bardziej nasilone niż u praworęcznych nastolatków z tym samym zaburzeniem. Poza tym młodzież posługująca się zarówno prawą, jak i lewą ręką miała poważniejsze problemy językowe od rówieśników z wykształconą ręcznością. Pokrywałoby się to z wcześniejszymi doniesieniami, łączącymi oburęczność z dysleksją.

Dotąd nie bardzo wiadomo, czemu ludzie bywają oburęczni. Niektórzy badacze sugerują, że ma to związek z nietypowym wzorcem dominacji półkul, a właściwie brakiem przewagi którejkolwiek z nich. To ciekawe, ponieważ jedno ze studiów sugerowało, że u podłoża ADHD leży słabsze funkcjonowanie prawej półkuli. Wyjaśniałoby to, czemu u niektórych uczniów z badania ICL stwierdzono objawy zespołu nadpobudliwości psychoruchowej.

Oburęczność jest intrygująca – nie wiemy, czemu pewni ludzie wolą używać obu rąk, podczas gdy większość wybiera jedną. Nasze studium jest interesujące, ponieważ sugeruje, że niektóre dzieci z oburęcznością mają poważniejsze problemy szkolne od swoich prawo- i leworęcznych kolegów. Sądzimy, że istnieją różnice mózgowe, które mogłyby wyjaśnić owe kłopoty, ale trzeba by to jeszcze głębiej zbadać – przekonuje dr Alina Rodriguez, szefowa zespołu naukowców. Ponieważ oburęczność jest stosunkowo rzadkim zjawiskiem [występuje u 1 na 100 osób], dysponowaliśmy ograniczoną liczbą przypadków. Mimo to nasze wyniki są istotne zarówno statystycznie, jak i klinicznie. Doktor Rodriguez uspokaja rodziców i nauczycieli – nie wszystkie oburęczne dzieci będą mieć problemy szkolne lub ADHD. Chodzi raczej o świadomość podwyższonego ryzyka. W rzeczywistości większość branych pod uwagę oburęcznych dzieci nie miała jakichkolwiek zaburzeń rozwojowych.

Przyglądając się skutkom oburęczności, naukowcy z ekipy Rodriguez analizowali dane 7871 dzieci z północnej Finlandii. Za pomocą kwestionariuszy przebieg ich rozwoju oceniano 2-krotnie: gdy miały 7-8 oraz 15-16 lat. Gdy maluchy kończyły 8 lat, rodziców i nauczycieli proszono o ocenę umiejętności językowych, osiągnięć szkolnych i zachowania. Nauczyciele mieli zwracać uwagę na ewentualne problemy z czytaniem, pisaniem lub matematyką, a osiągnięcia szkolne zaklasyfikować jako przeciętne, powyżej lub poniżej przeciętnej. Po ukończeniu przez dziecko 15-16 lat ponownie wypełniano kwestionariusze, tym razem do rodziców dołączyli jednak nie nauczyciele, ale sami zainteresowani: nastolatki. Ci ostatni porównywali swoje wyniki w nauce do rówieśników, a mamy i ojcowie ustosunkowywali się do zachowania pociech, wypełniając test wykorzystywany do wykrywania objawów ADHD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No proszę, a ja zawsze zazdrościłem osobom oburęcznym, uważając że mają lepiej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No proszę, a ja zawsze zazdrościłem osobom oburęcznym, uważając że mają lepiej. :D

 

Ja jestem oburęczny, i to faktycznie śmierdzi. Oburęczność mi zdiagnozowano w wieku 14 lat, czyli długo po tym, jak nauczyłem się używać prawej ręki do wszystkiego (w dzieciństwie używałem rąk naprzemiennie). I faktycznie, jestem beznadziejnym przypadkiem dysgrafii (praktycznie kodem kreskowym piszę), a z dysortografią, dyskalkuli i wymową obcych głosek zmagałem się całe lata. Szkoda, że nie powiedzieli mi o oburęczności wcześniej, nie miałbym problemów z Arabskim ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem oburęczna, nie mam żadnego ADHD, znam 5 języków obcych, uczyłam się i uczę błyskawicznie, pismo odręczne mam bardzo kształtne i czytelne.

W liceum uczyłam się w klasie matematyczno-fizycznej, skończyłam medycynę, operuję lewą i prawą ręką. I co na to pani Rodriguez ?

Debilizm pracy o upośledzeniach wynikających z oburęczności jest załamujący.

Autorka ze współpracownikami (Rodriguez & company) wypisuje stek bzdur ,a ci co czytają dalej maja wrażenie, że "inność" obowiązkowo łączy się z upośledzeniem umysłowym, co tak czy owak w naszym społeczeństwie nadal pokutuje.Chociaż należy przyznać , że coraz mniejsza jest dążność do "naprawiania leworęcznych".

Głupie babsko zbadało kilkoro zahukanych dzieci i policzyło medianę, modalną i jeszcze jakiś inny test chi kwadrat i wyciągnęła " wnioski".

Odczepcie się wszyscy "pseudonaukowcy" od lewo- i oburęcznych, szukacie dziury w całym.

Pozdrawiam wszystkich lewo- i oburęcznych. Jesteśmy genialni !!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" Wyjątek potwierdza regułę"

" Jedna jaskółka ( ;) ) wiosny nie czyni"

Doktor Rodriguez uspokaja rodziców i nauczycieli – nie wszystkie oburęczne dzieci będą mieć problemy szkolne lub ADHD. Chodzi raczej o świadomość podwyższonego ryzyka.

No i będąc tak uzdolnionym, czy to jest normalne? ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy, przenigdy wyjątek nie potwierdza reguły bo... jest odstępstwem od reguły. Może co najwyżej być punktem odniesienia od monotonnego powtarzającego się wzorca przez co uwypukla fakt istnienia reguły.

Wyjątek to wyjątek. Nie zawiera się w zbiorze danych potwierdzających regułę. Mam nadzieję, że ustaliliśmy to już na zawsze :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zostaje jeszcze "jaskółka".

Z racji małego móżdżku, niewrażliwa na logikę. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Antykwantowi za słowa na temat reguły. Ale czy jeden artykulik pani Rodriguez należy awansować do rangi reguły ?To pochopne podejście do tematu.

Raczej można zaakceptować to co napisał Kopalnia Wiedzy w obronie autorki wywodów; jest to być może przyczynek do rozważań.

Nigdy nie spotkały mnie szykany w szkole czy w pracy z powodu używania nie tylko prawej ręki !

Samo zwracanie uwagi na leworęczność przez dosyć prymitywne kreatury sprawia, że osoby leworęczne zaczynają się czuć jak małpy w cyrku, a irytacja

tym spowodowana może być brana za ADHD. Pozdrawiam wszystkich, lewo- i praworęcznych !!!!!

Dajcie już spokój z roztrząsaniem sztucznych problemów.

Jeśli chodzi o jaskółkę, która wiosny nie czyni, to raczej artykulik pani Rodriguez swoimi rewelacjami wiosny nie czyni. A może ta pani opracowała zależność

koloru włosów( np. rudych) i częstość jąkania się. Kobieta znalazła źródło utrzymania i wypisuje dyrdymały .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

~jaga!

Przecież znasz podstawy metodyki badań, więc Wiesz, że Twój pojedyńczy szczęśliwy przypadek, nie może stanowić podstawy do żadnej reguły, np: oburęczość to gwarancja geniuszu, jak również jej zaprzeczenia.

Deprecjonowana przez Ciebie Rodriguez, przeanalizowała dane prawie 8.000 dzieciaków !

Zauważ, że w tym wątku, kilka postów wyżej, oburęczny WhizzKid, akurat przypadkiem ;-) pasuje do jej analizy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem swoje, a Ty Trzy Grosze swoje. I tak już zostanie do końca świata.

Pozdrawiam mimo wszystko .

P.S. A inni oburęczni nie piszą postów bo czują, że taka dyskusja to walka

z wiatrakami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo rozumieją czym się różni "zwiększa prawdopodobieństwo problemów" od "determinuje problemy".

 

Pozdrawiam,

oburęczna koleżanka właściciela tego profilu na forum.

 

 

A teraz coś ode mnie (właściciela konta):

Palenie papierosów zwiększa kilkukrotnie ryzyko zachorowania na raka płuc, ale nie determinuje, że ten kto pali to zachoruje. Jedna osoba, która nie zachorowała nie może mówić więc o tym, że palenie na pewno nie powoduje nowotworów, a badania są tendencyjne tylko dlatego, że jej to akurat nie spotkało.

 

Wzrost ryzyka x2 względem grupy kontrolnej oznacza, że jak w kontrolnej występowało to u 1 osób na 100 to w eksperymentalnej będzie występować u 2 osób na 100, co wciąż oznacza, że zdecydowana większość nie ma problemów.

 

(Przepraszam za składnię, post pisany "pod wpływem". Już teraz jestem załamany tym jak wygląda, ale nie umiem poprawić. Może kiedyś go przeredaguję... jak nie zapomnę)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogo ja pójdę nawet dalej w tych rozważaniach. Uważam, że gdyby odpowiednio szczegółowo wyselekcjonować grupy badanych to można by uzyskać grupę, w której odpowiedni warunek (np śmiertelność, lub wyleczenie) sięgałoby od 90% do 100%.

Obecnie tak nie jest ponieważ wciąż nie wiemy wszystkiego. Nie znamy przebiegu ciąży, zwyczajów zdrowotnych ani żywieniowych w pierwszych latach życia itd. więc to wpływa na brak możliwości odpowiedniego wyselekcjonowania grupy z potencjałem wyniku bliskim 100%.

 

Podam dwa przykłady. Jeden był omawiany na konferencji TEDx przez panią naukowiec, która opisała związek wielkiego głodu w Holandii podczas drugiej wojny światowej i kobiet w ciąży w tamtym okresie ze zweryfikowaną podatnością na choroby serca i układu krwionośnego u dzieci tych kobiet. Wniosek był taki, że przyczyną było spożywanie podczas ciąży przez matki maks. 500 kcal, a po kilku miesiącach wyzwolono Holandię i głód się skończył więc pożywienia było więcej. Wiele matek i dzieci zginęło ale te dzieci, które przetrwały miały skazę zaprogramowaną podczas ciąży.

 

Za drugi przykład może posłużyć fakt (opisywany na Kopalni) iż są osoby "cudownie" wyleczone eksperymentalną kuracją, która nie działała na większość pacjentów. Trudno przy obecnym stanie wiedzy przewidzieć jak zareaguje pacjent/człowiek na lek czy nieznane pożywienie. Tak samo w chemii nie wiadomo jak nowe związki zareagują ze sobą (choć powinny być już możliwe obliczenia na superkomputerach). Po to są eksperymenty.

 

Reasumując, na dzień dzisiejszy każdy jest wyjątkowy i może się zdarzyć cudowne dziecko lewo, prawo czy oburęczne. Dlatego tak trudno jest odpowiednio wyselekcjonować grupę cudownych oburęcznych/ leworęcznych czy praworęcznych dzieci, a jak komuś się uda to spotyka się to z ogólnym niedowierzaniem. Bo ciężko wymyślić lub odkryć coś czego nikt wcześniej nie zrobił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W danym momencie swojego życia ludzie wracają do nie więcej niż 25 miejsc. Takie wnioski płyną z badań nad aspektami ludzkiego zachowania. Autorzy artykułu Evidence for a conserved quantity in human mobility, opublikowanego w Nature Human Behaviour, przeanalizowali zachowania 40 000 osób.
      Początkowo przeanalizowaliśmy trasy około 1000 studentów. Okazało się, że wracają oni do ograniczonej liczby miejsc, nawet jeśli te miejsca z czasem się zmieniły. Sądziłam, że pomiędzy studentami a szerokim przekrojem populacji znajdziemy różnice. Ale ich nie było. Gdy później śledziliśmy 40 000 osób z całego świata, wyniki były takie same. Tego się nie spodziewaliśmy. Byliśmy zaskoczeni, mówi doktor Laura Asessandretti z University of London, która prowadziła swoje badania wraz z doktor
      Andreą Baronchelli z tej samej uczelni i profesorem Sune Lehmannem z Uniwersytetu Technicznego DTU w Danii.
      Badania wykazały, że ludzie ciągle eksplorują nowe miejsca. Przeprowadzają się do nowego domu, znajdują nową ulubioną restaurację czy bar, zaczynają chodzić na inną siłownię. Jednak w danym czasie liczba regularnie odwiedzanych miejsc wynosi 25. Jeśli jakieś miejsce jest dodawane, to inne znika.
      Ludzie ciągle starają się zachować równowagę pomiędzy swoją ciekawością nowych rzeczy, a lenistwem. Chcemy wybrać się do nowych miejsc, ale jednocześnie, chcemy odwiedzać stare, które lubimy. Pomyślmy o restauracjach czy salach ćwiczeń. Cały czas odwiedzamy nowe i opuszczamy stare. Odkryliśmy, że dynamika ta ma pewną niespodziewaną cechę. Odwiedzamy stałą liczbę miejsc i nie ma to nic wspólnego z brakiem czasu. Znaleźliśmy pewne dowody wskazujące, że jest to związane z innymi ograniczeniami w życiu, takimi jak np. z liczbą aktywnych interakcji społecznych, jakie jesteśmy w stanie podtrzymać. Jednak potrzebne są dalsze badania, by się o tym przekonać, mówi doktor Baronchelli.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wystawienie na oddziaływanie promieniowania elektromagnetycznego emitowanego przez telefon komórkowy wpływa na rozwój mózgu płodu, co potencjalnie może doprowadzić do nadaktywności.
      Zespół z Uniwersytetu Yale prowadził badania na myszach. Wyniki badań ukazały się w Scientific Reports. To pierwszy eksperymentalny dowód, że ekspozycja płodów na fale radiowe z komórek wpływa [...] na zachowanie dorosłych - twierdzi dr Hugh S. Taylor.
      Nad klatką ciężarnych myszy umieszczano wyciszony telefon komórkowy, który w czasie eksperymentu nawiązywał połączenie. Gryzonie z grupy kontrolnej trzymano w takich samych warunkach, ale telefon nie działał.
      Amerykanie oceniali aktywność mózgu dorosłych myszy. Zbadano je też za pomocą baterii testów psychologicznych i behawioralnych. Okazało się, że zwierzęta, które jako płody poddawano oddziaływaniu promieniowania elektromagnetycznego, były hiperaktywne, miały też zmniejszoną pojemność pamięciową. Wg Taylora, jest to skutkiem zaburzenia rozwoju neuronów z kory przedczołowej.
      Wykazaliśmy, że u myszy problemy behawioralne przypominające ADHD są spowodowane ekspozycją na promieniowanie elektromagnetyczne telefonów komórkowych. Wzrost częstości występowania zaburzeń zachowania u dzieci może [więc] po części być skutkiem ekspozycji na fale radiowe w okresie życia płodowego.
      Ekipa z Yale podkreśla, że potrzebne są badania na ludziach, by określić bezpieczny poziom ekspozycji w ciąży i lepiej zrozumieć wchodzący w grę mechanizm. Tamir Aldad podkreśla, że ciąża gryzoni trwa tylko 19 dni i młode rodzą się z mniej rozwiniętym mózgiem, dlatego należy sprawdzić, czy ewentualne ryzyko byłoby podobne. By oddać potencjalną ludzką ekspozycję, w ostatnim studium wykorzystano telefony komórkowe, ale w przyszłości do bardziej precyzyjnego zdefiniowania poziomu ekspozycji posłużymy się standardowymi generatorami pola magnetycznego.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po zakończeniu badań na makakach czubatych naukowcy uważają, że na nasze zachowanie i rozwój bardziej niż rodzina wpływają przyjaciele.
      Psycholodzy z Uniwersytetu w Portsmouth śledzili podążanie za czyimś spojrzeniem, które stanowi kluczowy wskaźnik rozwoju społecznego, ponieważ pozwala zebrać informacje o środowisku (gdzie znajduje się coś ciekawego, np. pożywienie, lub groźnego) i leży u podłoża zdolności rozumienia, co czują i o czym myślą inni. Małpy podążały za spojrzeniem wszystkich, bez względu na to, czy był to przyjaciel, krewny czy dominujący członek grupy, ale w przypadku przyjaciół prędkość spoglądania w tym samym kierunku była o wiele większa.
      Bazując na uzyskanych wynikach, dr Bridget Waller i doktorant Jerome Micheletta uważają, że u naczelnych przyjaźń odgrywa decydującą rolę w kształtowaniu postrzegania świata oraz sposobów radzenia sobie z wyzwaniami.
      Nasze odkrycia rzucają nieco światła na ewolucję przyjaźni i jej związki z poznaniem oraz komunikacją, czego dotąd nie badano. Micheletta uważa, że podobny wpływ przyjaciół na podążanie za spojrzeniem występuje u innych naczelnych, w tym ludzi.
      Podążanie za spojrzeniem nie jest reakcją automatyczną i zależy od sytuacji i relacji między zwierzętami. Zaobserwowane je u wielu gatunków: szympansów, kóz, delfinów, żółwi, kawek i, oczywiście, ludzi. Brytyjczycy wykazali, że to, jak szybko wyłapywane są subtelne zmiany w ruchach czyichś oczu i jaki jest kierunek naśladownictwa (kto śledzi czyj wzrok), nie jest wcale dziełem przypadku.
      [...] Na podążanie za spojrzeniem silnie wpływa stopień zaprzyjaźnienia makaków. Czemu makaki szybciej reagują na przyjaciela niż na jakiegokolwiek innego członka grupy? Być może dlatego, że informacje pozyskane za jego pośrednictwem są bardziej odpowiednie i użyteczne dla podążającego za spojrzeniem. [...] Poza tym znalezienie zasobów, np. pokarmu, jest bardziej prawdopodobne, jeśli współzawodnictwo podlega ograniczeniu [a tak właśnie jest, gdy spędza się czas z przyjacielem]. Będąc z kimś bliskim, małpa mniej obawia się społecznych zdarzeń, ponieważ np. podczas konfliktu można się wzajemnie wspierać, co sprzyja budowaniu jedności i stabilności.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U ludzi prospołeczne zachowania napędza przeważnie empatia. Zastanawiając się, czy podobna motywacja występuje u nienaczelnych ssaków, badacze z Uniwersytetu w Chicago postanowili zbadać szczury. Okazało się, że gryzonie te nie tylko uwalniają towarzyszy z pułapki, ale i dzielą się z nimi potem czekoladą. Chyba więc można mówić o współodczuwaniu?
      Inbal Ben-Ami Bartal i Peggy Mason podzielili 60 szczurów na pary. Po 2 tygodniach wspólnego mieszkania duety umieszczono na specjalnej arenie. Jedno zwierzę trafiało do plastikowej pułapki, którą dało się otworzyć za pomocą pchnięcia pyskiem. Wolne gryzonie wydawały się zaniepokojone sytuacją. Po 12 dniach ćwiczeń 77% nauczyło się uwalniać drugiego szczura. Grupa kontrolna stykała się z pustą pułapką oraz pułapką z pluszową myszą. W tym przypadku zwierzęta nie były tak silnie zainteresowane jej otwieraniem - sztukę tę opanowało zaledwie 12%.
      Amerykanie ustalili, że motywem działania szczurów nie mogły być korzyści zapewniane przez fizyczny kontakt. Poruszające się swobodnie gryzonie nadal uwalniały swoich kolegów, choć nie mogły się z nimi spotkać po zakończeniu misji. Naukowcy podkreślają, że wyciągając towarzysza z opresji, nie próbowały wyeliminować drażniących czy niepokojących dźwięków, bo uwięziony szczur nie nawoływał zbyt często i głośno.
      Co jest dla szczura ważniejsze: zdobycie smakołyka w postaci czekolady czy udzielenie pomocy? Eksperymenty Bartala i Mason pokazały, że w przypadku, gdy uwięziony znajdował się obok pojemnika z czekoladą, zwierzęta otwierały obie pułapki i przeważnie dzieliły się słodyczami. Podczas eksperymentu szczury równie szybko otwierały oba pojemniki, podczas gdy w warunkach kontrolnych z czekoladą i pustą pułapką zdecydowanie szybciej dobierały się do czekolady.
      Wg Bartala, pomaganie z pobudek empatycznych jest głęboko zakorzenionym ssaczym zachowaniem. Oznacza to, że nie trzeba specjalnego planowania, by się pojawiło.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      By stwierdzić, czy obca osoba ma genetyczne inklinacje do bycia miłą, godną zaufania i współczującą, potrzebujemy zaledwie 20 sekund (Proceedings of the National Academy of Sciences).
      To niesamowite, że zwyczajnie obserwując osobę siedzącą w fotelu i słuchającą wypowiedzi partnera, zupełnie obcy ludzie mogą w 20 s stwierdzić, kto jest godny zaufania, miły lub współczujący - podkreśla szef studium, Aleksandr Kogan z U of T Mississauga.
      W badaniu koordynowanym przez Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley wzięły udział 24 pary. Każda dostarczyła próbki DNA. Ochotnikom polecono, by opowiedzieli partnerowi o sytuacjach, kiedy cierpieli. Psycholodzy filmowali tylko osobę słuchającą.
      Później wyciszone 20-sekundowe nagrania pokazano drugiej grupie, która nie znała nikogo z opowiadających. Bazując wyłącznie na wyrazach twarzy i mowie ciała, należało ocenić, którzy ze słuchających wydają się najbardziej godni zaufania, mili i współczujący/troskliwi.
      Okazało się, że słuchający, którzy zostali uznani za najbardziej empatycznych, mieli charakterystyczny genotyp - byli szczęśliwymi posiadaczami dwóch kopii wersji G genu receptora oksytocyny. W dziesiątce osób obdarzonych największym zaufaniem znalazło się aż 6 właścicieli genotypu GG. W dziesiątce, która została pod tym względem oceniona najgorzej, dziewięć miało co najmniej jedną kopię wersji A.
      Ludzie nie mogą widzieć genów, dlatego musi istnieć coś, co sygnalizuje te różnice genetyczne obcym. Odkryliśmy, że osoby, które mają dwie kopie wersji G, prezentują więcej wzbudzających zaufanie zachowań: więcej potakują, w większym stopniu podtrzymują kontakt wzrokowy, więcej się uśmiechają i przyjmują bardziej otwartą pozycję ciała - wyjaśnia Kogan.
      W ramach wcześniejszych badań Kalifornijczycy sprawdzali, jak zachowują się osoby z różnymi kombinacjami alleli receptora oksytocyny: AA, AG i GG. Stwierdzili, że najdokładniejsi w interpretowaniu emocji innych byli ludzie z 2 kopiami wersji G. AA i AG mieli więcej trudności z postawieniem się na czyimś miejscu i z większym prawdopodobieństwem denerwowali się w trudnych sytuacjach.
      Kogan zaznacza, że nie będąc GG, nie należy się załamywać, bo o tym, czy ktoś potrafi współpracować i jest pomocny, nie decyduje przecież pojedynczy gen.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=zngSaBF0e1I
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...