Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

I jednocześnie zapomnieć o tym, co zbierałeś przez 20 lat, bo akurat hiperinflacja przyszła na rok przed planowanym przez Ciebie terminem budowy wymarzonego domu.

 

Powtarzam kolejny raz: sam jestem zwolennikiem regularnego oszczędzania, ale nie wolno wpadać w hurraoptymizm.

Tak, masz rację wiesz, nie rozśmieszaj mnie to nie jest huraoptymizm tylko rzeczywistość. Ty wykupujesz co miesiąc jakąś ilość jednostek funduszu inwestycyjnego. CENA zakupu/sprzedaży JEDNOSTEK jest dopasowana do rynku, co oznacza, że w momencie wybrania dostaniesz tyle kasy ile jednostki są warte wg rynku i to nie zależy od zainwestowanej kasy ale OD ILOŚCI JEDNOSTEK - inflacja może ci naskoczyć, byle fundusz nie padł/ uśredniona cena zakupu jednostek była poniżej aktualnej ceny sprzedaży jednostek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jesteś chyba świadomy tego, że hiperinflacja nie bierze się znikąd i zwykle jest powiązana z katastrofą na rynkach, prawda?

 

Jeśli już mamy mówic o realnej ochronie kapitału, jedynym słusznym rozwiązaniem jest złoto. Jednostka funduszu to tylko dokument, w odpowiednich okolicznościach wart tyle, co papier wykorzystany do jego wydrukowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jesteś chyba świadomy tego, że hiperinflacja nie bierze się znikąd i zwykle jest powiązana z katastrofą na rynkach, prawda?

Rozumiem, że ty nie jesteś w stanie poczekać 2-5 lat, aż sytuacja się ustabilizuje? Na jakich rynkach? Na wszystkich na świecie jednocześnie? Łał, nagle ludzie przestaną jeść, a może jeździć samochodami? <- ale ok to było  nieuczciwe pytanie, które pachnie marketingowym bełkotem. Pomimo głośnego "kryzysiku" istnieją fundusze, które są nadal na plus. Chociażby TotalReturn ARTS Compensy. Nie rozumiem twojego celu odkładania kasy, jeżeli wychodzisz z założenia, że tak czy inaczej zeżre ją światowa inflacja w najmniej dla ciebie dogodnym momencie. Dywersyfikuj - pieniądze rozłóż na różne rynki - jaka jest szansa, że jednocześnie padnie rynek Japonii, Chin, Polski i Europy? Taak, trzymajmy się tego 0,0001% bo w 1924 ludzie wyskakiwali z okien taki kryzys był.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe - najpierw mówisz, że to ja jestem "binarny", a zaraz potem oceniasz moje słowa w dokładnie taki sam sposób ;)

 

Przypominam, że sam napisałem już chyba ze trzy razy, że popieram oszczędność, ale jednocześnie zalecam ostrożność. Nie musisz mi powtarzać ekonomicznych oczywistości, które można znaleźć nawet na Onecie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz mi powtarzać ekonomicznych oczywistości, które można znaleźć nawet na Onecie :D

Któreż to? >;) poproszę z linkiem do onetu.  ;)

 

Zalecasz ostrożność, bo inflacja tak wiec pytam dlaczego inwestujesz w coś latami, skoro może to zostać "zniszczone" w przeciagu kilkuletniego kryzysiku. Na szczęście w przypadku funduszy nie jesteśmy na łasce państwa tylko RYNKU. Tak jak sam zauważyłeś w ręce masz papier o wartości 50 groszy, jednak na tym papierze masz ilość Jednostek a nie ilość złotówek, którą aktualnie posiadasz. W tym kontekście dziwi mnie też ostatni raban o "stratę" w otwartych funduszach emerytalnych, która moim zdaniem jest stratą wirtualną - ale tak daleko jeszcze nie jestem z moją wiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego inwestuję? Ano właśnie dlatego, że mimo wszystko można wyjść na swoje. Natomiast nie nazywałbym wszystkiego "kryzysikiem", bo podniesienie się światowej gospodarki choćby po kolejnej globalnej wojnie może zająć nieco więcej, niż byś sobie tego życzył. Właśnie dlatego nie podoba mi się styl Twojej wypowiedzi, bo najczęściej ofiarami rynku padają właśnie ci, którzy z taką pogardą wypowiadają się o potencjalnych stratach. No, ale nie będę Tobie matkował - zamiast tego z głębi serca życzę milionów na koncie i kończę ze swojej strony :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i git - ja mam nadzieję, że tej następnej globalnej wojny NIE przeżyję, a nawet jeśli to fundusze zaczną inwestować w branżę zbrojeniową. Zawsze ktoś traci i ktoś zyskuje, cudów nie ma. Czy ja mówię inwestuj przez 100 lat 10000zł/m-c a bedziesz bogaty? Raczej nie, to o czym ja mówiłem to o małej kwocie, której stratę jesteś w stanie ścierpieć jednocześnie nie obrażając się na zysk.

 

 

Gdzie jest link do ONETU? czyżbym musiał zminusować za gołosłowność? Mówię kryzysik w kontekście jakże wielkiego kryzysu z przed niedawna, gdzie to ludzie wtopili straszne pieniądze - nie wiem jak ty, ale ja na kryzysie nie straciłem ani grosza, ba dzięki wzrostowi cen mieszkań potencjalnie zyskałem o ile spadł bym na głowę z chęcią sprzedaży mojego lokum.

 

Jeszcze odnośnie Onetu - skoro coś jest oczywiste i dostępne dla mas - to dlaczego ludzie się do tego nie stosują? czyżby było tak jak z papierosami - każdy wie, że szkodliwe ale i tak je pali ignorując ostrzeżenie?

Niech wszystkie szczęśliwe osoby skorzystają z kalkulatora OFE na stronie money.pl - po co czuć się zaskoczonym wysokością emerytury za 20-40 lat, zarabiając i pracując tak jak dotychczas. Przed pełną radością, że będzie to kwota porównywalna do aktualnej wypłaty - odejmij sobie średnią inflację 3,5% rocznie I NAJWYŻSZY CZAS zająć się emeryturą - jutro jest już za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No toś mnie normalnie teraz zabił. Normalnym jest, że DYWERSYFIKACJA jest ważna. Fundusze rynków wschodzących tzw BRIC osiągały zwroty przekraczające 100%, co nie oznacza że komukolwiek polecił bym taki fundusz jako gwarant astronomicznych zysków.

Tyle tylko, że artykuł jest zupełnie oderwany od rzeczywistości "ciułaczy", którzy regularnie (w domyśle co miesiąc) odkładają kasę. W tym wypadku fundusz może mieć -10% a ty i tak możesz mieć zysk, wszystko dzięki wykupie jednostek danego funduszu przy różnych cenach i w tym kontekście inwestowanie w fundusz, który jest aktualnie na minusie jest *ciekawe* tyle, że nie wiadomo, czy fundusz się znowu podniesie. (może zaliczyć glebę na amen).

 

Największy problem mają osoby, które jednorazowo wsadziły np 20k - im nie pozostaje nic innego jak czekać i modlić się, aby cena jednostek przy sprzedaży była wyższa od ceny zakupu, chyba że była to inwestycja z progiem "gwarantowanym".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapytałeś mnie, gdzie na Onecie jest napisane o dywersyfikacji. Dostałeś? Dostałeś. Dziękuję za dyskusję :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc szczerze - uznaję ci tą dywersyfikację na siłę, na wikipedii idea dywersyfikacji/Portfolio została lepiej wyjaśniona. A już samo zdanie

 

"Może się to wydawać dziwne, ale inwestycja pewnej części portfela (max 20%) w tego typu fundusze powinna zmniejszyć ryzyko w skali całego portfela w długim terminie." Zasługuje na nobla w dziedzinie zatajania informacji. Czyli taki ja kowalski mam wiedzieć "fajnie wpłacać kasę na fundusze z minusem", bez wytłumaczenia dlaczego i bez wytłumaczenia dlaczego akurat 20% a nie 15, czy 35.

 

Już dalszą część ironii sobie odpuszczę - to i tak niczego nie zmieni.

 

Reasumując fundusze SĄ bezpieczną metodą lokowania pieniędzy pod warunkiem lokowania regularnego i odpowiedniego marginesu czasowego. Minima to dla funduszy:

-bezpiecznych (90%obligacje, 10% akcje) 5 lat,

-Zrównoważonych (50/50)6-10 lat,

-Dynamicznych (90% akcje, 10% obligacje) powyżej 10 lat.

Tak przynajmniej twierdzą u mnie w firmie, ale nie trzeba temu wierzyć, wystarczy popatrzeć na efektywność (nie koniecznie polskich)funduszy, które działają już od 20+ lat.

 

Krótszy okres czasu = wyższe wahania = większe ryzyko = jeżeli ktoś mówi, że na BRIC-u w 2 lata się wzbogacisz poproś o oświadczenie na piśmie, zainwestuj i w razie wtopy sądź gościa o oszustwo i nie wyjawienie poziomu ryzyka.

 

Wojnami, hiperinflacją, wprowadzeniem Euro na dzień dzisiejszy bym się nie martwił. Jakoś tak jest że żyję bardziej przyziemnie, a Ruskie jeszcze nie napadły na Ukrainę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że RIAA raczej nie dysponuje dowodami na powstanie choćby jednej nowej kopii. A skoro nie ma dowodu, to należy domniemywać niewinność.

 

Ciężko tutaj jednoznacznie odpowiedzieć, bo to już domena ich informatyków i prawników. Nie można jednak zaprzeczyć ich działaniom w postaci podrzucania lewych torrentów z podstawionymi trackerami zbierającymi adresy ip ani botom w samych sieciach P2P, które robią to samo gdy próbujemy pobrać jakiś plik, a one ogłaszają się iż mają potrzebne fragmenty oraz gdy same odpytują o udostępniane zasoby. Osobom udostępniającym pliki szkodzą jednocześnie nawet aplikacje, które w obronie przed leechingiem, czyli tylko ściąganiem plików, same już w trakcie ściągania udostępniają innym posiadane fragmenty plików. Prowadzi to do sytuacji, w której posiadanie programu P2P stanowi poszlakę co do możliwości udostępniania posiadanych plików. Stąd też właśnie dlatego rozgraniczyłem pobieranie pojedynczych plików z serwisów od namiętnego korzystania ze zobowiązujących sieci.

 

Poza tym nie istnieją przesłanki, by sądzić, że bez tej konkretnej osoby kolejne kopie nie powstaną, więc znów: nie należy karać jednej osoby za jedną kopię tak, jakby to ona pobrała 100 utworów.

 

Jasne, że nie, bo tak samo jak zamykając jednego złodzieja nie sprawimy, że zjawisko kradzieży zniknie, ale świat staje się dzięki temu choć odrobinę lepszy. Dlatego sam też jestem zwolennikiem zgodnych z prawem, konstytucją i rozsądkiem wymiarów kar, adekwatnych do czynu. Rozumiem, że preferujesz przelicznik 1:1, ale przecież nawet za jazdę bez biletu musisz zapłacić krotność (~50) wartości jednorazowego biletu normalnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do fałszywych torrentów, skazywanie w takich procesach jest jeszcze większą paranoją. Skoro RIAA/firma fonograficzna sama udostępnia w Sieci określony plik (na tym przecież polega takie zastawianie pułapki), to dobry prawnik z łatwością mógłby udowodnić, że taki plik najwidoczniej miał trafić do ludzi. Karanie za pobranie takiego pliku byłoby równie idiotyczne, co karanie za "kradzież" odkurzacza zostawionego przez kogoś na placu pod blokiem z przyczepioną kartką "oddam w dobre ręce". Jasne, jest to tłumaczenie przewrotne, ale prawnicy uwielbiają takie właśnie kruczki.

 

Jeśli zaś mówimy o wysokości kar - zgadzam się, wysokość kary może przekraczać wartość utworu, ale przy dwóch założeniach:

1. musimy mówić o grzywnie, a nie o odszkodowaniu w procesie cywilnym, które, jak sama nazwa wskazuje, ma za zadanie zrekompensować szkodę, a nie stanowić źródło dochodu

2. jest to przelicznik np. 50:1, ale nie 150000:1 (pojedynczy utwór możesz przecież pobrać za niecałego dolara).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      MPAA, amerykańskie stowarzyszenie przemysłu filmowego, które w głównej mierze przyczyniło się do zamknięcia Megaupload, wzięło na celownik kolejny serwis. Do sądu okręgowego na Florydzie trafił wniosek o wydanie nakazu zamknięcia Hotfile. Działa on na podobnych zasadach jak Megaupload, a MPAA twierdzi, że ponad 90% przechowywanych tam materiałów stanowią treści chronione prawami autorskimi. Co ciekawe, to niepierwsze starcie Hotfile z przemysłem filmowym. W ubiegłym roku serwis zapowiedział, że pozwie do sądu firmę Warner Bros., gdyż miała ona naruszyć zasady korzystania z narzędzi antypirackich Hotfile doprowadzając do usunięcia z serwisu treści, do których nie posiadała praw.
      MPAA od lat prowadzi działania mające nakłonić władze i prawodawców, że serwisy umożliwiające hostowanie i współdzielenie plików powinny być zamykane. Teraz, niewątpliwie zachęcona skutecznym zamknięciem Megaupload, organizacja postanowiła udać się do sądu. MPAA twierdzi, że Hotfile celowo zachęca użytkowników do nielegalnego dzielenia się chronionymi prawem treściami oraz im w tym pomaga. Prawnicy Hotfile odpowiadają, że zasady działania serwisu są zgodne z  opracowaną przez Bibliotekę Kongresu ustawą DMCA.
      Jeśli jednak MPAA udowodni, że serwis celowo umożliwia łamanie prawa, sąd prawdopodobnie nakaże jego zamknięcie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Juuso Nissilä, fizjolog z Uniwersytetu w Oulu, odkrył, że na powierzchni mózgu zwierząt występują światłoczułe białka. Dalsze badania wykazały, że opsyna-3, którą można znaleźć w ludzkiej siatkówce, pojawia się też w 18 regionach naszego mózgu. Stąd pomysł na leczenie sezonowego zaburzenia afektywnego (SAD) za pomocą naświetlania przez kanał słuchowy.
      Sezonowe zaburzenie afektywne, nazywane popularnie depresją sezonową, zatruwa co roku życie wielu osób. Pojawia się w październiku-listopadzie i znika dopiero w okolicach marca-kwietnia. Badania wykazały, że epizody mają związek z temperaturą i ilością światła, dlatego by z nimi walczyć, stosuje się fototerapię.
      Skuteczność fototerapii pozostaje jednak dyskusyjna, a Finowie twierdzą, że mają podejrzenia dlaczego: światłoczułe regiony mózgu mogą w patogenezie sezonowego zaburzenia afektywnego odgrywać ważniejszą rolę niż komórki światłoczułe oczu.
      Jak tłumaczy Nissilä, białka światłoczułe występują w mózgu w dużych ilościach w rejonach zaangażowanych w wytwarzanie i magazynowanie neuroprzekaźników: serotoniny, melatoniny oraz dopaminy. Warto przypomnieć, że odpowiadają one za regulację nastroju oraz rytmu snu i czuwania. Zespół z Oulu przeprowadził testy kliniczne, w ramach których przez miesiąc ochotnicy przechodzili 8-12-minutowe sesje z diodami LED o mocy świecenia rzędu 6-8,5 lm. Gdy polegano na kwestionariuszach samoopisu, remisję odnotowano u 92% badanych z głębokim SAD, kiedy wyniki testu oceniał psychiatra, odsetek spadał do 77%.
      Nie ma żadnych dowodów, że doświetlanie za pośrednictwem oczu ma jakikolwiek wpływ na nastrój, natomiast my mamy dowody, że w przypadku światłoczułych białek powierzchniowych mózgu jest coś na rzeczy. Kość dość dobrze przewodzi światło. Jeśli umieścimy w czaszce latarkę, snop światła będzie doskonale dostrzegalny, dlatego teraz sądzę, że światło docierające do powierzchni mózgu przez czaszkę stanowi ważny czynnik.
      Czemu doświetlanie właśnie przez kanały słuchowe? Finowie podkreślają, że kość wokół nich jest cienka, a w dodatku na powierzchni mózgu w tej okolicy jest niedużo naczyń krwionośnych. To ważne, bo krew silnie pochłania światło.
      Nissilä założył firmę Valkee, która produkuje specjalne zestawy; w Europie kosztują one 290 dolarów. W każdą "słuchawkę" wbudowana jest biała dioda LED, generująca fale o długości zbliżonej do światła słonecznego.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Megaupload został zamknięty przez władze Nowej Zelandii na wniosek amerykańskich organów ścigania. Kim Dotcom, jego założyciel, poinformował, że wśród użytkowników serwisu znajdowało się wielu urzędników amerykańskiego rządu.
      Prawnicy Megaupload ciężko pracują, by użytkownicy odzyskali dostęp do swoich danych. Prowadzimy negocjacje, by mogli oni odzyskać dane. I wiecie co. Odkryliśmy, że wielu użytkowników Megaupload to amerykańscy urzędnicy rządowi, wśród nich pracownicy Departamentu Sprawiedliwości i Senatu - powiedział Dotcom.
      Za użytkownikami Megaupload wstawiła się też organizacja Electronic Frontier Foundation, która prowadzi stronę MegaRetrieval w odzyskaniu dostępu do danych.
      Megaupload pozwalał użytkownikom na przechowywanie na swoich serwerach ich własnych plików. Oczywiście znaczną część stanowiły pliki naruszające prawa autorskie, jednak nie wszyscy użytkownicy łamali prawo.
      Po aresztowaniu Dotcoma i zamknięciu serwisu użytkownicy stracili dostęp do swoich plików. Co prawda serwery, na których są przechowywane dane zostały już dawno przeszukane i firmy hostujące mogą zrobić z nimi co chcą, jednak domena Megaupload.com została przejęta przez amerykańskie organa ścigania. Firmy hostujące dotychczas Megaupload zgodziły się przez jakiś czas nie kasować danych, mimo że nie otrzymują już pieniędzy za ich przechowywanie. Obecnie trwają starania o to, by użytkownicy mogli przynajmniej przenieść pliki na swoje własne dyski. Ich udostępnienie nie będzie jednak proste. Uruchomienie domeny, która pozwoli na dostęp do tych plików może skończyć się jej ponownym zablokowaniem, jeśli będzie ona oferowała materiały naruszające prawa autorskie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Apple zmienia strategię w walce z Androidem. Koncern wyraża chęć licencjonowania swoich technologii.
      Dotychczas główni przeciwnicy Androida - Apple i Microsoft - zupełnie inaczej podchodzili do kwestii naruszania swoich patentów przez system operacyjny Google’a i wykorzystujące go urządzenia. O ile Microsoft domagał się zaprzestania wykorzystywania jego technologii lub wykupienia licencji, Apple generalnie nie chciało rozmawiać o licencjach.
      Teraz Newswire, oficjalny serwis giełdy NASDAQ informuje, że Apple zaoferowało Motoroli i Samsungowi wykupienie licencji.
      Najprawdopodobniej Apple nie będzie oferowało możliwości korzystania z technologii tej firmy wszystkim chętnym. Nie będzie ona zatem tak szeroko dostępna jak własność intelektualna Microsoftu, jednak Apple po serii sądowych zwycięstw i porażek wyraźnie zmienia strategię. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że Android tak się rozpowszechnił, iż wypchnięcie osłabienie jego pozycji za pomocą decyzji sądowych stało się praktycznie niemożliwe. Skuteczne może być za to pobieranie opłat licencyjnych, co spowoduje, że Android stanie się droższy, a więc mniej konkurencyjny. Ponadto strategia pozwów może być ryzykowna dla Apple’a. Konkurenci oferują bowiem wiele produktów i zakaz sprzedaży jednego z nich nie uderzy w nich silnie. Jeśliby jednak, w ramach kontrpozwu, Apple’owi zakazano sprzedaży iPada lub iPhone’a firma bardzo boleśnie by to odczuła.
      Apple zażądało podobno od 5 do 10 dolarów za jeden ze swoich patentów, czyli 1-2,5% wartości netto urządzenia.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...