Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba każdy miłośnik biegania wie, jak ważny dla bezpiecznego i efektywnego treningu jest dobór odpowiednich butów. Z najnowszych badań wynika jednak, że choć nowoczesne obuwie do biegania zapewnia świetne oparcie dla stóp, konsekwencją tej cechy jest znaczne zwiększenie obciążeń oddziałujących na najważniejsze stawy kończyn dolnych.

Do udziału w studium zaproszono 37 kobiet i 31 mężczyzn biegających co najmniej 15 mil (ok. 25 km) tygodniowo. Żadna z badanych osób nie przeszła w swoim życiu kontuzji układu ruchu. 

Każdego z uczestników zaopatrzono w nowoczesne buty do biegania, a następnie poproszono o bieganie na stacjonarnej bieżni. Na każdym z ochotników przeprowadzono dwie próby: jedną podczas biegania w butach oraz drugą podczas biegu na boso. Ruchy biegaczy analizowano z wykorzystaniem komputerowego systemu obliczającego ruchy stawów na podstawie analizy obrazu.

Jak wykazały przeprowadzone obliczenia, podczas biegania w butach trzy najważniejsze stawy kończyn dolnych - biodrowy, kolanowy oraz skokowy - były narażone na znacznie większe obciążenia. Pierwszy z nich był narażony na siły skręcające do wewnątrz większe średnio aż o 54%, zaś drugi musiał sobie radzić z większymi o 38% siłami skręcającymi na boki oraz zwiększoną o 36% siłą zginającą ten staw.

Zebrane informacje oznaczają (przynajmniej w przypadku stawów kolanowych), że obciążenia powstające podczas biegu w nowoczesnych butach są większe, niż podczas... chodzenia na szpilkach! Spacerowanie na butach z wysokim obcasem prowadzi bowiem do zwiększenia sił skręcających kolano o "zaledwie" 20-26%.

Zdaniem autorów pojawianie się obciążeń jest przykrą konsekwencją korzystnej cechy nowoczesnych butów, jaką jest wzmocnienie oparcia dla stopy. Zdaniem głównego autora pracy, Caseya Kerrigana z firmy JKM Technologies, dokonane odkrycie oznacza konieczność wprowadzenia zmian w konstrukcji butów: zmniejszenie sił oddziałujących na stawy do poziomu typowego dla biegania boso przy zachowaniu istotnych cech, a w szczególności odkształcalności, powinno być celem przy projektowaniu [nowych rodzajów] obuwia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba każdy miłośnik  biegania wie, jak ważny dla bezpiecznego i efektywnego treningu jest dobór odpowiednich butów. Z najnowszych badań wynika jednak, że choć nowoczesne obuwie do biegania zapewnia świetne oparcie dla stóp, konsekwencją tej cechy jest znaczne zwiększenie obciążeń oddziałujących na najważniejsze stawy kończyn dolnych.

W początkowej fazie biegania byłem maniakiem "dobrych butów" (Acics i te sprawy) nie schodząc poniżej 400zł na parę, po czasie jednak doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu - obojętnie czy buty kosztowały 200zł czy 400zł raz na pół roku trzeba było je wymieniać. Sam test choć ciekawy na dzień dzisiejszy niczego nie wnosi. Moim zdaniem zabrakło testów dla butów "za 200zł" i trampków. Choć same trampki do niczego się nie nadają poza bólem piszczeli.

 

Otwarte pozostają też pytania o styl biegania (bardziej palcami czy piętami) i co wynika z większego "skrętu kolan" skoro osoby nigdy nie były kontuzjowane - w skrócie "ile osób z testowanej grupy narzekało na dolegliwości kolan"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja oprócz tego dołączyłbym jeszcze jedno pytanie - jaka była szybkość biegu boso i w butach? Bo jeśli w butach była o 50% większa, no to chyba normalne, że obciążenia były o 50% większe?

 

A tak się składa że w sporcie chodzi o bicie rekordów - i nikt butów szybszych nie wymieni na bezpieczniejsze..

Chyba że mówimy o ludziach, którzy biegają dla zdrowia, 2x w tygodniu po 3-10km..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@czesiu

 

z większego skrętu wynika choćby większe ryzyko zwyrodnień stawów.

 

@lucky_one

 

spodziewam się (choć nie wiem tego na 100%), że skoro ćwiczenia prowadzono na stacjonarnej bieżni, to zadbano o zachowanie szybkości. Co do wymieniania butów na bezpieczniejsze - zgadzam się, ale przecież można mieć osobne buty do treningów i osobne na zawody. Wiadomo, że nie można na zawodach startować w zupełnie nowych butach, ale można przynajmniej część treningów odbyć w tych bezpieczniejszych :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najwięcej kontuzji widać raczej u krótkodystansowców - mają dużo więcej siły i jeszcze te kolce. Szkoda, że badania nie były nieco szersze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brakuje dla mnie wniosków: jaka właściwie cecha butów do biegania powoduje te negatywne zjawiska? Jakie w takim razie buty (jeśli w ogóle jakieś) są lepsze? A może to sama idea obuwia powoduje zwiększone obciążenia?

Mnie osobiście najlepiej biegało się zawsze w solidnych (oczywiście już rozchodzonych) glanach. Nieraz ocaliły moją kostkę przed skręceniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Brakuje dla mnie wniosków: jaka właściwie cecha butów do biegania powoduje te negatywne zjawiska?

Przeczytaj jeszcze raz pierwszy akapit :D Sprawa jest prosta i wynika z zasady zachowania energii: jeżeli but nie pozwala na rozproszenie naprężeń w naturalny sposób, a więc poprzez lekkie przesunięcie stopy, muszą one znaleźć ujście gdzieś indziej. Skoro stopa nie może się przesunąć, bo but ją dobrze trzyma, spada na stawy, bo kości są zbyt sztywne.

Jakie w takim razie buty (jeśli w ogóle jakieś) są lepsze? A może to sama idea obuwia powoduje zwiększone obciążenia?

Wydaje mi się, że to jest najważniejsze pytanie, i że głowią się nad tym sami autorzy studium. Sami mówią, że nad odpowiednimi projektami dopiero trzeba będzie pracować.

 

A biegania w glanach nie znoszę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mam rower:) bieganie po czymkolwiek i w czymkolwiek, jest kontuzjogenne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecierki po asfalcie i gleby też nie są szczególnie bezpieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z większego skrętu wynika choćby większe ryzyko zwyrodnień stawów.

ale tego nie sprawdzono, wiem o co ci chodzi i mimo to uważam, że należało by znać normę "bezpiecznego" skrętu, powyżej którego faktycznie wzrasta ryzyko zwyrodnień stawów.

Co do wymieniania butów na bezpieczniejsze - zgadzam się, ale przecież można mieć osobne buty do treningów i osobne na zawody. Wiadomo, że nie można na zawodach startować w zupełnie nowych butach, ale można przynajmniej część treningów odbyć w tych bezpieczniejszych :D

1) A dlaczego nie odbywać części treningów szczególnie w lecie BOSO - na łące, czy po piasku?

2) buty startowe dla maratończyków "zużywają się" przed przebiegnięciem 600km

3) skoro sam przyznałeś, że zwiększają ryzyko zwyrodnień wątpliwym jest aby były "bezpieczne"...

 

Przeczytaj jeszcze raz pierwszy akapit ;) Sprawa jest prosta i wynika z zasady zachowania energii: jeżeli but nie pozwala na rozproszenie naprężeń w naturalny sposób, a więc poprzez lekkie przesunięcie stopy, muszą one znaleźć ujście gdzieś indziej. Skoro stopa nie może się przesunąć, bo but ją dobrze trzyma, spada na stawy, bo kości są zbyt sztywne.

No cóż, muszę ciebie rozczarować - buty za 400zł kosztują tyle nie tylko ze względu na markę, ot przykład z dolnej półki: http://www.ultrasport.pl/abzorb,artykul,768.html Dodam że u dobrego biegacza pięta NIGDY nie dotyka pierwsza podłoża, wręcz bieganie "piętami" oznacza biegnięcie na "ręcznym hamulcu".

 

Najwięcej kontuzji widać raczej u krótkodystansowców - mają dużo więcej siły i jeszcze te kolce. Szkoda, że badania nie były nieco szersze.

W przypadku kontuzji krótkodystansowców problemem nie są buty ale rozgrzewka - jak rozgrzać mięśnie tak, aby były gotowe do 110% wysiłku i jednocześnie ich nie przemęczyć...

 

Problem butów zdecydowanie bardziej dotyczy długodystansowców i wśród nich można by spokojnie zrobić badanie w kierunku zwyrodnień stawów kolanowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Przecierki po asfalcie i gleby też nie są szczególnie bezpieczne.

 

Trzeba umieć upadać. Nie wystawiać łokci i kolan, nie ratować się za wszelką cenę "tupnięciami", kiedy już wiadomo, że się nie uda, itp. Najlepiej glebnąć jak największą powierzchnią na możliwie płaskie podłoże. Lekkie obtarcie uda czy siniaki od uderzenia ramy w nogę (było parę) to mniejsze piwo niż np. takie skręcone kolano (efekt gry w kosza: ciągnie się już 15 lat).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No cóż, muszę ciebie rozczarować - buty za 400zł kosztują tyle nie tylko ze względu na markę, ot przykład z dolnej półki: http://www.ultrasport.pl/abzorb,artykul,768.html

A gdzie ja napisałem, że jest inaczej? :D Własnie o to mi chodzi - dobry but na pewno zapewnia świetną stabilizację (czytaj: lekkie ograniczenie ruchu i latania na boki) stopy, ale efektem ubocznym jest utrudnienie rozproszenia naprężeń.

Trzeba umieć upadać.

Wyrżnij się kiedyś niespodziewanie przy 40 km/h w pozycji full aero, a potem rzucaj te mądrości niezwiązane z rzeczywistością ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdzie ja napisałem, że jest inaczej? :D Własnie o to mi chodzi - dobry but na pewno zapewnia świetną stabilizację (czytaj: lekkie ograniczenie ruchu i latania na boki) stopy, ale efektem ubocznym jest utrudnienie rozproszenia naprężeń.

Wkleję definicję ze strony, bo rozmawiamy o 2 różnych rzeczach

"Doskonałe rozwiązanie dla amortyzacji podeszwy buta stosowane w butach New Balance. Wykonany z polimeru komponent absorbuje i rozprasza energie powstającą przy uderzeniu buta o podłoże."

 

Skoro but, a raczej wkładka absorbuje WSTRZĄS, to automatycznie kolano nie ma z czym "walczyć" -> o stabilizacji bocznej nic tam nie pisało. Dodam więcej jak swojego czasu kupowałem w niemczech buty do biegania (gratis test sposobu stawiania stóp na bieżni podczas biegu)  gościu powiedział mi wprost -> nie potrzebujesz tak mocnej stabilizacji bocznej (jak występuje w asicks-ach), bo masz wystarczająco silne mięśnie... no ale takich czasów w polsce chyba nie dożyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko zobacz jeszcze jedno: amortyzacja nie może być zbyt duża, bo wtedy marnowałbyś energię każdego kolejnego wybicia :D I tu tkwi cały paradoks: dla szybkiego biegania POTRZEBUJESZ tych obciążeń, bo są one pochodną energii, którą magazynujesz w ścięgnach i mięśniach przed kolejnym wybiciem - to się niczym nie różni od naciągania sprężyny. Podobnie buty - część amortyzują, ale część MUSZĄ przekazać na kolejny krok. Pytanie brzmi więc: ile jest amortyzacji, a ile kumulacji w formie sprężystości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko zobacz jeszcze jedno: amortyzacja nie może być zbyt duża, bo wtedy marnowałbyś energię każdego kolejnego wybicia :D

Zapomniałeś o jednym drobnym szczególiku - ty nie masz się "odbijać", ale "deptać" ziemię, im bardziej (tzn im silniej) depczesz ziemię tym szybciej biegniesz i tym dłuższy masz krok. Już pomijam wyniki pomiarów, gdzie ustalono, że 100-metrowiec depcze ziemię z siłą 3 x swojej wagi na nogę, czyli aby mieć porównywalne obciążenie trzeba by robić przysiad z ciężarem 6x swoja waga, bądź 3 x swoja waga w przypadku wypadów ze sztangą, dla gościa o wadze 80kg wychodzą astronomiczne obciążenia - mało kto da rady zrobić przysiad z dwukrotnym ciężarem swojej wagi na barkach.

 

Przypominają mi się afery z skoczkami wzwyż, którzy mieli w butach sprężyny. Być może faktycznie, dzięki sile sprężystości kolana nie są w stanie wytrzymać tego (strzelam) x0,3 wagi więcej. Jednak nadal pozostaje pytanie - jak testowane osoby biegały - prawidłowo, czy piętami + jak wyglądał ich stopień wytrenowania (w tym muskulatury nóg)- 25km/tydzień to (bez przechwalania się) nie jest żaden wyczyn.

 

Pytanie brzmi więc: ile jest amortyzacji, a ile kumulacji w formie sprężystości?

Bardzo ciekawe pytanie i mam nadzieję, że choć częściowo na nie odpowiedziałem. Zresztą uciekanie kolan do środka jest najzwyklejszym objawem ćwiczenia z obciążeniem, do którego nogi nie zostały przygotowane (<- wnioskuję na podstawie teorii dla przysiadów ze sztangą -> "jeżeli kolana ściąga do środka - ściągnij kilka kg ze sztangi, zanim nie zrobiłeś sobie krzywdy") -> być może osoby powinny w pierwszej fazie używania butów "ciut" zwolnić, nim muskulatura się przyzwyczai do obciążeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałeś o jednym drobnym szczególiku - ty nie masz się "odbijać", ale "deptać" ziemię

Jeśli jest to prawdą, to dlaczego nawierzchnie robi się z miękkiego tartanu, a nie z betonu? :> Ano właśnie dlatego, że im więcej energii wróci dzięki sprężystości, tym mniej będziesz musiał jej wykrzesać z własnych mięśni, żeby uzyskać określoną prędkość.

być może osoby powinny w pierwszej fazie używania butów "ciut" zwolnić, nim muskulatura się przyzwyczai do obciążeń.

Bardzo możliwe. Tylko tu rodzi się jeszcze jedno pytanie: czy rzeczywiście to biegacz powinien dostosować się do sprzętu, czy też sprzęt do niego? Być może buty do jednorazowych wyczynów są warte i mają prawo "wymagać" tego dostosowania, ale sądzę, że zwykłe treningowe buty powinny być dla człowieka, a nie na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli jest to prawdą, to dlaczego nawierzchnie robi się z miękkiego tartanu, a nie z betonu? :> Ano właśnie dlatego, że im więcej energii wróci dzięki sprężystości, tym mniej będziesz musiał jej wykrzesać z własnych mięśni, żeby uzyskać określoną prędkość.

 

Być może buty do jednorazowych wyczynów są warte i mają prawo "wymagać" tego dostosowania, ale sądzę, że zwykłe treningowe buty powinny być dla człowieka, a nie na odwrót.

A ja sądzę, że jesteś w błędzie, twoja filozofia jest porównywalna do - ok, jestem na siłce, na podłodze leży sztanga, no to robię martwy ciąg, nic prostszego - skłon, chwytam i prostuję - gotowe. Tzn, tak gotowe - kaleka do końca życia, bo dysk wyskoczył/nie wytrzymał przeciążenia. Tak samo jak podchodząc do sztangi musisz mieć opanowaną odpowiednią technikę musisz również w przypadku biegania popracować nad techniką biegu. Czasami zwolnienie oznacza, że przyśpieszysz jutro.

Odnośnie szybkości polecam stronę

http://www.completespeedtraining.com/get-faster.html

http://www.completespeedtraining.com/acceleration-speed.html

Choć strona odrzuca marketingowym bełkotem muszę przyznać, że gość wie o czym pisze z 2 powodów:

1) to co mówił mi MÓJ trener pokrywało się z tym co pisze na stronie, wręcz wreszcie zacząłem rozumieć, dlaczego mój trener dawał takie a nie inne zalecenia treningowe.

2) stosując się do techniki "deptania" ziemi pobiłem moją życiówkę na 100m schodząc do 11.0

3) uważasz że tartanowe bieżnie są dobre? mylisz się, są szybkie, to fakt, ale wcale nie dobre - nikt o zdrowych zmysłach nie wykonuje 100% treningu na tartanie, Nawet Robert Maćkowiak, który swojego czasu umierał na tartanie w szklarskiej porębie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba się trochę nie zrozumieliśmy :D Nie jestem szaleńcem i wiem doskonale, że nie należy trenować tylko na tartanie ;) Ale generalnie wszystko sprowadza się do jednego: jednorazowy wyczyn w czasie zawodów, na które szykowałeś się np. przez cały rok, może odbyć się w warunkach mniej komfortowych (ale za to umożliwiających bicie rekordów!), niż typowy trening. Dzieje się to dokładnie na tej samej zasadzie, jak w przypadku obciążeń: nie robisz każdego treningu na 100% możliwości, bo tylko zrobisz sobie krzywdę, a wyników nie poprawisz. Ale jak już przychodzi ten najważniejszy dzień, walisz przed siebie nie patrząc się za bardzo na to, czy obciążysz stawy, czy nie - pewnie na drugi dzień będziesz miał problemy z chodzeniem, ale właśnie taka jest specyfika zawodów i taka jest cena bicia rekordów w każdej dyscyplinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wyrżnij się kiedyś niespodziewanie przy 40 km/h w pozycji full aero, a potem rzucaj te mądrości niezwiązane z rzeczywistością.

 

Trzeba być niezłym cymbałem, żeby nie zwiększać sobie marginesu bezpieczeństwa wraz ze wzrostem prędkości. Miałem kilka wywrotek przy 20 km/h i kończyło się dokładnie w sposób "niezwiązany z rzeczywistością". A trzaśnięte kolano przypomniało o sobie przy prędkości 3 na godzinę, gdy się próbowałem ratować z uślizgu na lodzie.

 

Zresztą, co to jest 40 na godzinę? Zgadnij, jak się kończą wywrotki motocyklowe przy prędkościach powyżej 100 czy 200? Jeśli zawodnik padnie płasko i przeszoruje cały odcinek do zatrzymania, to będzie tylko potłuczony. Jeśli zacznie się turlać, to nie wytraci tak szybko prędkości (a nie wszędzie są dmuchane bariery), no i wszystko co będzie "wystawało" podczas turlania, zostanie połamane, wybite lub wyrwane ze stawów.

 

To zresztą uniwersalna zasada -  podobne kontuzje grożą np. przy nieumiejętnym wykonaniu padu w judo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powtarzam: nie masz pojęcia, o czym mówisz. Poza tym nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z człowiekiem, który zaczyna dyskusję od wyzwania adwersarza od cymbała.

 

Miłego wieczoru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, miło, że umieścili pełny tekst za darmo. To rzadkie zjawisko :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Powtarzam: nie masz pojęcia, o czym mówisz. Poza tym nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z człowiekiem, który zaczyna dyskusję od wyzwania adwersarza od cymbała.

 

Miłego wieczoru.

 

Tak się właśnie przegrywa z własnym ego. I podobnie jak w poprzedniej mojej wypowiedzi, nie jest to zdanie wycelowane w konkretną osobę.

 

Czołem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ego ma się bardzo dobrze i kontroluję je doskonale.

 

Problem w tym, że próbujesz wypowiadać się na temat, o którym zielonego pojęcia. "Tupać" sobie możesz w rowerku do jeżdżenia do Biedronki, bo każdy profesjonalny rower ma pedały zatrzaskowe, których nie wypniesz tak łatwo w sytuacji podbramkowej.

 

Potwornie mnie irytują ludzie, którym zdaje się, że mają na wszystko rozwiązanie, i zgrywają cwaniaka, choć nie przeżyli w życiu sytuacji z tego rodzaju: http://www.youtube.com/watch?v=ZxNzgTlqdEg

itd.

 

Ale masz rację, żyj sobie w swoim świecie, i nazywaj ludzi cymbałami, bo Tobie się wydaje, że zrobiłbyś inaczej i na pewno dałbyś sobie radę. Zastanów się jedynie, czy sam nie robisz z siebie pośmiewiska (podpowiadam: dla 99% osób mających pojęcie o jeździe rowerowej byś w tym momencie zrobił). Pojeździj trochę na poważnie, a potem baw się w Wujka Dobra Rada.

 

EOT.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Northwestern University poinformowali na łamach PNAS o stworzeniu nowego materiału wysokiej jakości, który z powodzeniem zregenerował tkankę chrzęstną u dużych zwierząt. Jak mówią wynalazcy, materiał wygląda jak gumowata maź i składa się z sieci molekuł, które naśladują naturalne środowisko tkanki chrzęstnej. Podczas badań podawano go do stawu kolanowego zwierząt. W ciągu sześciu miesięcy zaobserwowano dowody na naprawę zniszczonego stawu, w tym pojawienie się nowej tkanki chrzęstnej zawierającej naturalne biopolimery. Autorzy badań mają nadzieję, że uda im się tak rozwinąć ich materiał, że w przyszłości posłuży on do leczenia chorób degeneracyjnych, urazów sportowych i nie będą już konieczne pełne protezy kolana.
      Tkanka chrzęstna to podstawowy element stawów. Gdy zostaje ona uszkodzona, ma to wielki wpływ na ludzkie zdrowie i mobilność. Problem w tym, że u dorosłych tkanka chrzęstna nie ma możliwości regeneracji. Nasza terapia stwarza warunki do takiej regeneracji tkanki, które w naturalny sposób się nie regenerują. Sądzimy, że może to pomóc w rozwiązaniu poważnego problemu medycznego, mówi główny autor badań, Samuel I. Stupp.
      Nowy materiał zawiera bioaktywny peptyd łączący się z transformującym czynnikiem wzrostu beta 1 (TGF-β1) – podstawową proteiną odpowiedzialną na rozwój i utrzymanie tkanki chrzęstnej – oraz zmodyfikowany kwas hialuronowy. Wiele osób słyszało o kwasie hialuronowym, gdyż jest to popularny składnik produktów do pielęgnacji skóry. Występuje on naturalnie w wielu tkankach ludzkiego ciała, w tym w stawach i mózgu. Wybraliśmy go, gdyż przypomina naturalne polimery znajdujące się w tkance chrzęstnej, dodaje uczony. Jego zespół zintegrował bioaktywny peptyd i chemicznie zmodyfikowany kwas hialuronowy tak że doszło do spontanicznego utworzenia nanowłókien, które połączyły się w sposób naśladujący naturalną architekturę tkanki chrzęstnej. W ten sposób powstało rusztowanie, na którym mogą wesprzeć się komórki, by zregenerować tkankę chrzęstną. A do tej regeneracji zachęcają bioaktywne komponenty, wysyłające do organizmu odpowiednie sygnały.
      Materiał został przetestowany na owcach. Wybrano te zwierzęta, gdyż posiadają złożony stan kolanowy, który ma podobny rozmiar i znosi podobne obciążenia co staw ludzki. Ponadto ich tkanka chrzęstna niezwykle trudno ulega regeneracji. Owcom wstrzyknięto materiał w staw kolanowy. Wypełnił on uszkodzone przestrzenie i indukował regenerację uszkodzonej tkanki.
      Stupp ma nadzieję, że w przyszłości materiał ten zostanie wykorzystany podczas zabiegów chirurgicznych na kolanach. Obecnie stosuje się metodę chirurgiczną, w czasie której lekarz powoduje niewielkie uszkodzenia kości pod tkanką chrzęstną, by spowodować wzrost nowej tkanki chrzęstnej. Problemem w tej technice jest fakt, że często tworzy się wówczas tkanka chrzęstna włóknista, taka jak w uszach, a nie tkanka chrzęstna szklista, potrzebna do prawidłowego funkcjonowania stawów, stwierdza Stupp. Doprowadzając do regeneracji tkanki chrzęstnej szklistej uzyskamy lepsze wyniki i rozwiążemy długoterminowy problem ograniczonej mobilności oraz bólu, wyjaśnia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyjście z domu wiąże się z dużą dawką ekscytacji dla dziecka i starannymi przygotowaniami dla dorosłej osoby, która musi dopilnować kilku ważnych kwestii. Aby zabawa przebiegła pomyślnie i bez żadnych problemów, należy zadbać o wygodny strój nie tylko dla pociechy, ale także dla siebie. O czym musimy pamiętać?
      Dobre buty dla dziecka – jakie wybrać?
      Zależnie od warunków pogodowych i formy zabawy z dzieckiem musimy zdecydować się na konkretny model obuwia. Można postawić na klapki, sandały lub kalosze, jednak w większości przypadków najlepiej sprawdzają się wygodne sneakersy dziecięce. To idealny typ butów, które zapewniają bezpieczeństwo w każdej sytuacji. Poza tym odpowiednio dobrany model będzie wspierał również rozwój stóp, dlatego szczególną uwagę należy zwrócić na dopasowanie rozmiaru. Sportowe buty występują w różnych fasonach, więc każde dziecko może dowolnie wybierać wśród wielu możliwości, kierując się własnymi preferencjami. Nie należy obawiać się złej decyzji, ponieważ wszystkie modele od znanej marki wyróżniają się świetnymi cechami. Oddychająca cholewka nie pozwoli na zgromadzenie się nadmiernej ilości wilgoci wewnątrz buta. Skarpetki i stopy dziecka pozostaną więc suche bez względu na wszelką aktywność. Nie musimy martwić się również o bieganie po nierównych powierzchniach, ponieważ specjalna podeszwa zapewnia odpowiednią przyczepność do podłoża i amortyzację wstrząsów. Poza tym sneakersy sięgające do kostki gwarantują dodatkową stabilizację. Ważne będzie także zapięcie butów, które może pomóc w uczeniu się samodzielności. Zakładanie swojej ulubionej pary maluchom ułatwią rzepy, natomiast starsze pociechy poradzą sobie z wiązaniem sznurówek. Sneakersy dziecięce to nie tylko klasyczne białe modele, ale także te pełne barwnych połączeń, które świetnie urozmaicą stylizację. Jeśli w ramach zabawy chcemy zagrać z dzieckiem np. w piłkę nożną, każdy fan z pewnością ucieszy się z pary korków. Nie można zapomnieć także o własnym obuwiu, które powinno być równie wygodne, jeśli chcemy nadążyć za dzieckiem. Warto przejrzeć różne modele butów damskich i dopasować je do swoich potrzeb.
      Odpowiedni strój na zewnątrz – z czego powinien się składać?
      Podczas aktywności na świeżym powietrzu z dzieckiem potrzebna będzie przede wszystkim komfortowa odzież, w której nie zmarzniemy ani się nie przegrzejemy. Z uwagi na to, że mogą spotkać nas różne niemiłe niespodzianki związane z pogodą, warto mieć pod ręką ciepłą bluzę z kapturem czy kurtkę przeciwdeszczową – wybór zależy od panującej pory roku. Kluczem będą także materiały odporne na zniszczenia i takie, które bez problemu wyczyścimy z wszelkich zabrudzeń. Zarówno w przypadku dziecka, jak i w naszym, powinniśmy postawić na sportowe ubrania, dzięki którym poczujemy się swobodnie. Wygoda podczas zabawy jest szczególnie ważna, gdy nie chcemy się zbędnie martwić. Komplet składający się z bluzy i dresów okaże się prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem. Poza tym warto sięgnąć po czapkę z daszkiem, która ochroni nas przed słońcem w okresie letnim, a także nie zapominajmy o kremie z filtrem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pod koniec ubiegłego roku archeolodzy Steve Tomlinson i Emily Brown przeszukiwali brzegi Tamizy na północy hrabstwa Kent. Początkowo nie znaleźli niczego szczególnego, ot sporo potłuczonej ceramiki z czasów rzymskich i trochę tesser, z których Rzymianie układali mozaiki. Gdy wracali, Tomlinson zauważył niewielki skórzany but. Pokazał go Brown i wspólnie orzekli, że nie pochodzi on ani z czasów współczesnych, ani z epoki wikingów. Być może powstał we wczesnym średniowieczu. Gdy jednak kilka tygodni później Tomlinson dostał wyniki datowania radiowęglowego, aż usiadł z wrażenia.
      Mudlarking to termin ukuty w XVIII wieku. Mudlarkerami nazywano ludzi, którzy brodzili w mule, przede wszystkim u brzegów Tamizy, poszukując tam cennych przedmiotów, by je sprzedać i w ten sposób zarobić na życie. Obecnie zajęciu temu oddają się przede wszystkim archeolodzy, zarówno zawodowcy jak i amatorzy. I właśnie to robili Tomlinson i Brown, gdy dokonali niezwykłego odkrycia.
      Naukowcy szybko zorientowali się, że taki but nie jest czymś, co znajduje się codziennie. Tomlinson miał już doświadczenie z podobnym zabytkiem. W 2018 roku znalazł w mule but z czasów anglosaskich, datowany na lata 942–969. Miał więc nadzieję, że i tym razem znalazł coś równie starego, a może i starszego. Zapakował więc but do pojemnika z wodą i wysłał go do badania radiowęglowego.
      Kilka tygodni później otrzymał wyniki i usiadł z wrażenia. Okazało się, że but powstał w późnej epoce brązu w latach 888–781 przed naszą erą. To najstarszy but znaleziony na Wyspach Brytyjskich i – niewykluczone – że najmniejszy na świecie. Jego rozmiar wskazuje, że należał do dziecka w wieku 2-3 lat. Jako, że tak stare ubrania rzadko są w stanie przetrwać próbę czasu, dla pewności wykonano drugie datowanie, które potwierdziło to pierwsze.
      Tekstylia czy wyroby skórzane mogą zachować się tam, gdzie nie ma dostępu powietrza. Na przykład w bagnie czy rzecznym mule. Tak właśnie było w przypadku buta znalezionego przez Tomlinsona.
      Obecnie trwają specjalistyczne badania zabytku. Wiadomo już, że jego podeszwa została wykonana z kilku warstw. Dzięki temu naukowcy mogą sporo dowiedzieć się o technice wytwarzania obuwia przed 3000 lat. Po zakończeniu badań but prawdopodobnie trafi do British Museum.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety w średnim wieku na diecie wegetariańskiej są narażone na o 33% większe ryzyko złamania stawu biodrowego niż ich rówieśnice, które jedzą mięso. Naukowcy nie wiedzą, jakie są tego przyczyny. Uczeni z University of Leeds porównali ryzyko złamania stawu biodrowego u wegetarianek, osób jedzących mięso rzadziej niż 5 razy w tygodniu, osób jedzących tylko mięso ryb z osobami regularnie jedzącymi mięso.
      Z przeanalizowanych przez nich danych medycznych wynika, że na przestrzeni 20 lat wśród 26 318 kobiet w wieku 35–69 lat, doszło do 822 przypadków złamania stawu biodrowego. Po uwzględnieniu takich czynników jak palenie papierosów i wiek okazało się, że jedyną grupą, u której ryzyko złamania jest wyższe niż u innych, są wegetarianki.
      Główna autorka badań, James Webster mówi, że nie zachęcamy do porzucenia diety wegetariańskiej. Podobnie jak w przypadku innych diet, także i tutaj ważne jest przyjrzenie się diecie indywidualnej i odpowiedniemu stylowi życia. Dieta wegetariańska może być zdrowa lub niezdrowa, podobnie jak każda inna dieta. Uczona zauważa jednak, że diety wegetariańskie często oznaczają przyjmowanie mniejszej ilości składników odżywczych powiązanych ze zdrowiem kości i mięśni. Tego typu składniki odżywcze – jak np. białko czy wapń – bardziej obficie występują bowiem w produktach zwierzęcych. Przyjmowanie mniejszych ilości tych składników może prowadzić do mniejszej gęstości kości i masy mięśniowej, co czyni podatnym na złamanie stawu biodrowego. Potrzebne są jednak dalsze badania by stwierdzić, co powoduje, że wegetarianizm jest powiązany z większym ryzykiem. Czy są to np. cechy osobnicze danej osoby, ich masa ciała itp.
      W ostatnich latach dieta wegetariańska zyskuje na popularności. Wiadomo bowiem, że w porównaniu ze standardową dietą zmniejsza ona ryzyko wystąpienia wielu chorób, w tym cukrzycy, chorób serca czy nowotworów. Obecnie nawet 7% mieszkańców Wielkiej Brytanii to wegetarianie. Dlatego też ważnym jest by zrozumieć, dlaczego dieta ta wiąże się z większym ryzykiem złamania stawu biodrowego. Dieta oparta na roślinach jest wiązana z gorszym stanem kości. Brak jednak dowodów na jej powiązania ze złamaniami stawu biodrowego. Te badania to ważny pierwszy krok w kierunku zrozumienia tego zjawiska i opracowania środków zaradczych, mówi profesor Janet Cade, która stoi na czele Nutritional Epidemiology Group.
      Naukowcy zauważyli, że przeciętna badana wegetarianka miała nieco niższe BMI niż przeciętna osoba jedząca mięso. Wcześniejsze badania wykazały zaś istnienie związku pomiędzy niskim BMI a wyższym ryzykiem złamania stawu biodrowego. Niskie BMI może bowiem wskazywać na gorszy stan kości i mięśni. Dopiero jednak kolejne badania mogą dać odpowiedź na pytanie, czy u wegetarianek za wyższe ryzyko złamania stawu biodrowego odpowiada niższe BMI czy też jakiś inny czynnik.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Debby Herbenick, badaczka z Indiana University, potwierdziła, że same ćwiczenia fizyczne - bez aktu płciowego czy marzeń o treści erotycznej - są w stanie wywołać u kobiety orgazm (Sexual and Relationship Therapy).
      Amerykanie potwierdzili istnienie anegdotycznego orgazmu, nazywanego po angielsku, od związku z ćwiczeniami stymulującymi głębokie mięśnie tułowia (core abdominal muscles), "coregasm".
      Ćwiczeniami najczęściej kojarzonymi z wywoływaniem orgazmu są wspinaczka linowa, podnoszenie ciężarów, jazda na rowerze czy gimnastyka brzucha. [Nasze] dane są interesujące, bo sugerują, że orgazm to niekoniecznie wydarzenie seksualne.
      Herbenick i J. Dennis Fortenberry analizowali wyniki ankiet wypełnionych online przez 124 kobiety wspominające o orgazmach wywołanych ćwiczeniami (ang. exercise-induced orgasms, EIO) i przez 246 pań doświadczających przyjemności seksualnej podczas ćwiczeń (ang. exercise-induced sexual pleasure, EISP). Wiek ochotniczek wynosił od 18 do 63 lat. Większość pań pozostawała w związku, 69% określiło swoją orientację jako heteroseksualną.
      Ustalono, że ok. 40% kobiet przeżyło EIO bądź EISP ponad 10 razy. Większość przedstawicielek grupy EIO twierdziła, że gimnastykując się w miejscach publicznych, ma jakąś kontrolę nad odczuciami, lecz dla ok. 20% doświadczenie było niekontrolowalne. Gros kobiet z EIO podkreśla, że w czasie tego typu orgazmu nie fantazjuje ani nie myśli o kimś pociągającym seksualnie.
      W grupie EIO orgazm wywoływały następujące ćwiczenia: podnoszenie ciężarów (26,5%), joga (20%), jeżdżenie na rowerze (15,8%), bieg (13,2%) oraz marsz/wędrówka po górach (9,6%).
      W przyszłości naukowcy zamierzają się więcej dowiedzieć o mechanizmach/wyzwalaczach EIO oraz EISP. Może być tak, że ćwiczenia, o których już teraz wiadomo, że sprzyjają zdrowiu i dobrostanowi, poprawiają także życie erotyczne kobiety. Co do tego nie ma jednak pewności. Kolejnym znakiem zapytania jest, jak bardzo EIO i EISP są rozpowszechnione wśród kobiet. Wydaje się jednak, że to dość częste zjawiska, bo 370-osobową próbę do badań zebrano w 5 tygodni.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...