Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

McKinnon trafi do USA

Rekomendowane odpowiedzi

Zdaniem przedstawicieli brytyjskiego rządu, Gary McKinnon nie uniknie ekstradycji do USA. Po latach walki sądowej sprawa  wydaje się przesądzona. Zarówno sądy jak i urzędy wyraziły zgodę na ekstradycję McKinnona.

Stany Zjednoczone mają jednak obowiązek zapewnienia mu odpowiednich warunków w związku ze zdiagnozowanym u hakera zespołem Aspergera. Przedstawiciele amerykańskich władz już oświadczyli, że jeśli McKinnon zostanie uznany winnym, to nie będzie osadzony w żadnym zakładzie o zaostrzonym rygorze.

Wcześniej obawiano się, że Brytyjczyk po wyroku sądu może trafić do więzienia w Guantanamo.

McKinnon włamał się do sieci NASA i Pentagonu. Twierdzi, że szukał tam informacji o życiu pozaziemskim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro chcą ukaraćw taki sposób to pewnie musiał widziec za duzo, i pewnie znalazl :-). wszyscy chyba wiedzą kim jest ten człowiek :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieźle, Guantanamo, za włam na serwery pozbawiony ludzkich praw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomku - "obawiano się, że trafi", a nie "trafi". Jak znam życie, znowu jakiś nadgorliwy pismak z tabloidu stworzył teorię spiskową.

 

Poza tym, jak widać, McKinnonowi zostanie zapewniona opieka adekwatna do stanu jego zdrowia. Jak więc widać, nie jest tak źle z tymi jego prawami, ale tego już w swoim zacietrzewieniu nie dostrzegasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
pismak z tabloidu stworzył teorię spiskową.

Wszystko co krytykuje takie działania jest teorią spiskową?

"obawiano się, że trafi", a nie "trafi"

Wiesz, skoro 90% więźniów Guantanamo uwalniano, ponieważ byli niewinni, to jest dosyć silna przesłanka by się obawiać. Także jak silną przesłanką jest skrajne bestialstwo które się dzieje w Guantanamo.

Poza tym, jak widać, McKinnonowi zostanie zapewniona opieka adekwatna do stanu jego zdrowia

No mam nadzieje. Tak samo jak mam nadzieje że przeżyje psychicznie podróż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wszystko co krytykuje takie działania jest teorią spiskową?
Nie, ale większość tego typu historyjek powstaje na zasadzie wybrania jednej z tysiąca zebranych wypowiedzi, podkolorowaniu (albo, mówiąc brutalnie, na zmyśleniu) jej i przedstawieniu jako "nieoficjalna wypowiedź wysoko postawionego urzędnika".
Wiesz, skoro 90% więźniów Guantanamo uwalniano, ponieważ byli niewinni, to jest dosyć silna przesłanka by się obawiać.
Tyle, że McKinnon tam nie trafi.
No mam nadzieje. Tak samo jak mam nadzieje że przeżyje psychicznie podróż.

Niby tak, niby jest obawa, ale z drugiej strony nie może też być tak, że zostawi się go samemu sobie, potencjalnie umożlwiając mu dalsze włamania. Moim zdaniem zawarta ugoda jest b. uczciwa - z jednej strony zapewnia odcięcie McKinnona od potencjalnie niebezpiecznych zachowań w Sieci, a z drugiej - zapewnia mu opiekę, żeby nie tylko ukarać, ale też podjąć próbę resocjalizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niby tak, niby jest obawa, ale z drugiej strony nie może też być tak, że zostawi się go samemu sobie

Myślę, że jego ojczyzna jest w stanie zapewnić mu wystarczającą opiekę,by nie

umożlwiając mu dalsze włamania
zapewnia mu opiekę, żeby nie tylko ukarać, ale też podjąć próbę resocjalizacji.

Szkoda, że nie potrafią swoich więźniów resocjalizować.

 

Wybaczcie moje nastawienie, ale nie lubię Stanów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widać, że nie lubisz. Problem w tym, że przesłania to Tobie obiektywny odbiór faktów -  efekcie im bardziej ich nie lubisz, tym bardziej ich nie lubisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, to odbiega poza obiektywizm, ponieważ to jest kwestia tego że ich nie lubię. To że ich nie lubię to jest jedno, natomiast fakt że działają nieładnie względem tego człowieka to zupełnie inna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale gdzie tu jest nieładne zachowanie? Przejęcie kontroli nad przestępcą jest jedyną możliwością, by USA uchroniły się przed jego działalnością. W UK nawet nie można by było go sądzić (a więc tym bardziej "zabezpieczyć"), bo przestępstwa nie dokonano na terenie tego kraju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, to odbiega poza obiektywizm, ponieważ to jest kwestia tego że ich nie lubię. To że ich nie lubię to jest jedno, natomiast fakt że działają nieładnie względem tego człowieka to zupełnie inna sprawa.

A tak na logikę - czy McKinnon był "miły" względem USA? Zachowanie brytyjczyka podpada pod szpiegostwo, dawniej za takie przestępstwo był stryczek, więc cokolwiek łagodniejszego należy uznać za sukces. Nie zapomnij - nawet w polsce nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności - skoro był na tyle obcykany z komputerami mógł się zainteresować, jakie implikacje prawne może mieć jego włam na rządowe komputery... Oczywiście - chciał bym mieć takie umiejętności/ być w stanie sam tego dokonać, jednak nie chciał bym mieć takiego ptasiego móżdżku pod innymi względami, czyli jednak wolę pozostać sobą.

 

Znowu jest ta sama paradoksalna sytuacja co z piractwem - dystrybutor jest zły, więc hulaj dusza, piekła niema... Tyle, że tutaj złem jest hameryka. polecam http://www.arachnoid.com/careware/index.html szczególnie akapit "So here is my deal"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Któż by się spodziewał, że kanapka z wołowiną może stać się przedmiotem dyskusji podczas uchwalania budżetu NASA przez Izbę Reprezentantów, a w jej sprawie będzie wypowiadał się sam szef NASA, James Webb (tak, tak, ten od Teleskopu Webba)? A jednak...
      Misja Gemini III (23 marca 1965) była pierwszą załogową misją w ramach projektu Gemini i 7. amerykańską misją załogową w historii. Udział w niej wzięli Virgil „Gus” Grissom i John Young. Trwała niecałe 5 godzin, ale w jej ramach NASA chciała przetestować m.in. system wyżywienia astronautów dla planowanych dłuższych misji. Astronauci mieli sprawdzić szczelność plastikowych torebek z liofilizowaną żywnością, system dostarczania wody do torebek, system pozbywania się śmieci.
      Już podczas treningu na Ziemi Grissom narzekał na okropny smak kosmicznego jedzenia. Sam Young określał niektóre dania jako „ledwie możliwe do przełknięcia”, a jeszcze inny astronauta opisywał posiłki serwowane załogom misji Gemini jako „dziwaczne”. Jedzenie było tak okropne, że podczas naziemnego treningu, który odbywał się m.in. w panamskiej dżungli, przez dwa pierwsze dni astronauci woleli w ogóle nie jeść. Trzeciego dnia pokonał ich głód. Sytuację pogarszał fakt, że liofilizowaną masę musieli najpierw nawodnić zimną wodą. Z ciepłą dałoby się to jeszcze jakoś przełknąć. Ale na pokładzie była tylko zimna.
      Young postanowił zrobić przyjemność bardziej doświadczonemu koledze. Przed startem poprosił innego astronautę, Waltera Schirrę, o kupno w pobliskim barze kanapki z marynowaną wołowiną. Gdy Grissom i Young szli w kierunku stanowiska startowego, Schirra podał Youngowi kanapkę, a ten schował ją do kieszeni skafandra.
      Dwie godziny po starcie Young miał za zadanie rozpocząć eksperyment z żywnością. Wyjął więc kanapkę z kieszeni i zaproponował ją swojemu dowódcy. To, co działo się w kabinie, zarejestrowały systemy komunikacji z Ziemią. Young zapytał Grissoma, czy chce. Grissom zapytał, co to i skąd to jest, na co Young odpowiedział, że zabrał ze sobą. Jednak gdy Grissom ugryzł kanapkę poczuł w ustach okruszki. Schował więc kanapkę do kieszeni, by okruszki nie zaczęły unosić się w kabinie.
      Dwa dni później, podczas konferencji prasowej, na której zgromadzili się dziennikarze z całego świata, padło pytanie o kanapkę. Young wydawał się zaskoczony. Najpierw zapytał, skąd dziennikarz o tym wie, a potem wybuchnął śmiechem i stwierdził, że Grissom ją zjadł.
      Astronauta z pewnością nie spodziewał się, że jego kanapką zajmie się niezwykle poważne grono. Dnia 5 kwietnia 1965 roku podkomitecie Izby Reprezentantów, który był częścią komitetu decydującego o wydatkowaniu pieniędzy budżetowych, trwała m.in. dyskusja na temat kolejnego budżetu NASA.
      Dyskusja zeszła na program Gemini. W pewnym momencie deputowany George E. Shipley zapytał dyrektora NASA, Jamesa Webba, dlaczego Agencja zmniejsza finansowanie programu. Odpowiedzi udzielił wicedyrektor ds. misji załogowych, George Mueller, który wyjaśnił, że w związku z zakończeniem testów naziemnych spadły też koszty misji.
      W pewnym momencie Shipley stwierdził: To bardzo udany program. Proszę mi powiedzieć o ostatniej misji oraz o kanapce, która znalazła się na pokładzie. Czy Pan to zatwierdził? [...] Myślę, że po wydaniu takich pieniędzy i przeznaczeniu takiej ilości czasu, wniesienie na pokład pojazdu kanapki jest czymś niewłaściwym. [...] Czytałem artykuł, z którego wynikało, że okruszki z kanapki latały po całej kabinie. Wiem, ze wszystko sterylizujecie i dokładnie czyścicie, że pojazd jest niemal jak sala operacyjna, a tutaj ktoś wnosi kanapkę. Co Pan o tym myśli?.
      Pomiędzy Shipleyem a urzędnikami NASA wywiązała się utarczka słowna, którą przerwał jeden z deputowanych pytaniem, czy kanapka zagroziła powodzeniu misji. Przedstawiciele NASA zapewnili, że nie. W końcu włączył się w to dyrektor Webb, który przyznał Shipleyowi rację, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Dodał, że program kosmiczny jest zbyt ważny, by można było pozwolić astronautom na samodzielne decydowanie, co mogą ze sobą zabrać.
      Webb miał rację, gdyż narażenie na niebezpieczeństwo dopiero rozwijającego się programu załogowych misji kosmicznych mogłoby stanowić poważne utrudnienie w realizacji tak ważnego celu, jakim było lądowanie człowieka na Księżycu. Szczególnie w obliczu ostrej rywalizacji ze Związkiem Radzieckim.
      Od czasu misji Gemini IV NASA wdrożyła ściślejsze reguły, zgodnie z którymi każdy astronauta ma obowiązek przedstawić do akceptacji listę przedmiotów, jakie chce ze sobą zabrać. Zabronione są kanapki czy ciężkie przedmioty z metalu.
      Pomimo krytycznej uwagi dyrektora Webba, Young nie dostał nawet nagany za swoje zachowanie. A kanapka nie przeszkodziła mu w jego rozwijającej się i – jak się z czasem okazało – wyjątkowej karierze. Był pierwszym astronautą w historii, który poleciał w kosmos sześciokrotnie (2xGemini, 2xApollo, 2xSTS), pierwszym dowódcą promu kosmicznego i przez 13 lat był dyrektorem Astronaut Office, które zarządza astronautami, a szef biura osobiście decyduje, kto zostanie dowódcą, pilotem czy specjalistą danej misji. Ciekawe, czy w tej roli uczulał swoich młodszych kolegów, by nie brali ze sobą kanapek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pełniący obowiązki administratora NASA Sean Duffy, wydał dyrektywę, której celem jest przyspieszenia budowy reaktora atomowego na powierzchni Księżyca. Agencja niejednokrotnie prowadziła prace nad reaktorami służącymi eksploracji kosmosu. Dotychczas żaden nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Administracja prezydenta Trumpa – w obliczu rosnącej konkurencji ze strony Chin i Rosji – chce wreszcie doprowadzić tę kwestię do końca.
      Chiny i Rosja mają ambitne plany. Chcą do połowy lat 30. wybudować w pobliżu bieguna południowego Księżyca stację zasilaną energią jądrową. Biegun południowy znajduje się też w kręgu zainteresowań USA, które chcą w 2027 roku wysłać tam misję załogową. W tamtym regionie znajdują się wiecznie zacienione kratery, zawierające zamarzniętą wodę, którą można wykorzystać zarówno do picia, jak i do produkcji paliwa.
      Prezydent Trump już w czasie swojej pierwszej kadencji naciskał na zorganizowanie załogowej misji na Księżyc. W 2022 roku NASA, zainspirowana częściowo polityką byłego już wówczas prezydenta, prowadziła projekt, w ramach którego trzy firmy otrzymały po 5 milionów dolarów na opracowanie koncepcji niewielkiego, 40-kilowatowego reaktora atomowego o masie nie przekraczającej 6 ton.
      Projekt Duffy'ego jest bardziej ambitny. Reaktor ma mieć moc co najmniej 100 kW i być gotowy do wystrzelenia w 2029 roku. Teraz NASA ma 30 dni na wyznaczenie urzędnika, który będzie nadzorował cały projekt i 60 dni na opublikowanie oferty dla partnerów.
      Powstanie takiego reaktora na Księżycu może pozwolić też USA de facto na przecięcie niewielkiej części Srebrnego Globu. Traktat o przestrzeni kosmicznej zabrania co prawda jakiemukolwiek państwu zawłaszczania jakiegokolwiek fragmentu przestrzeni kosmicznej czy ogłaszania swojego zwierzchnictwa nad nim, jednak ten sam traktat mówi, o konieczności poszanowania uzasadnionych interesów innych państw. To zaś może oznaczać, że w pewnej odległości od takiego reaktora inne państwa nie będą mogły prowadzić żadnej działalności mogącej utrudnić jego działanie. De facto mogłaby powstać w jego pobliżu wyłączna strefa zarządzana przez USA.
      Wielu ekspertów wątpi, czy rok 2029 jest realistycznym terminem wysłania na Księżyc reaktora atomowego. Tym bardziej, że – ich zdaniem – zorganizowanie misji załogowej w 2027 roku też jest zbyt ambitnym celem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) oficjalnie certyfikowała najdłuższą zaobserwowaną błyskawicę. Pojawiła się ona w październiku 2017 roku podczas wielkiej burzy, która przeszła nad Stanami Zjednoczonymi. Błyskawica rozciągała się od wschodniego Teksasu i sięgnęła niemal Kansas City. Dzięki satelitom, które znakomicie poprawiają naszą zdolność obserwacji zjawisk atmosferycznych, możliwa była dokładna ocena jej długości. WMO poinformowała, że miała ona 829 kilometrów długości. To odległość pomiędzy Paryżem a Wenecją.
      Margines błędu w pomiarze gigantycznej błyskawicy wynosi ± 8 kilometrów. Była ona o 61 kilometrów dłuższa, niż poprzedni rekordzista, błyskawica z 29 kwietnia 2020 roku. Rozświetliła ona niebo nad południową częścią USA i miała 768 kilometrów długości.
      Nowa rekordzistka powstała nad Wielkimi Równinami. To jedno z miejsc, gdzie tworzą się mezoskalowe układy konwekcyjne, których dynamika umożliwia powstawanie megabłyskawic. Burza z 2017 roku, podczas której powstała, była jedną z pierwszych podczas których nowy satelita NOAA GOES-16 (Geostationary Operational Environmental Satellite) zarejestrował wyjątkowo długotrwałe i potężne błyskawice. Rekordowego wydarzenia nie zauważono podczas pierwszej analizy danych. Dopiero ponowne przyjrzenie się informacjom przekazanym przez GOES-16 ujawniło, do jak wielkiego rozbłysku na niebie doszło.
      WMO odnotowuje też inne rekordy związane z błyskawicami, niektóre niezwykle tragiczne. Najdłużej trwająca błyskawica pojawiła się 18 czerwca 2020 roku podczas burzy nad Urugwajem i Argentyną. Trwała nieco ponad 17 sekund. Z kolei w 1975 roku w Rodezji (Zimbabwe) błyskawica zabiła 21 osób, które schroniły się w jednej z chat podczas burzy. Do jeszcze bardziej tragicznego wypadku, spowodowanego niebezpośrednim działaniem błyskawicy, doszło w 1994 roku w miejscowości Dronka w Egipcie. Błyskawica uderzyła w znajdujące się w pobliżu cysterny z ropą naftową i paliwem lotniczym, stanowiące zapasy strategiczne wojska. Występująca jednocześnie powódź zaniosła płonące paliwo w kierunku Dronki. Zginęło 469 osób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Administracja Donalda Trumpa chce obniżyć przyszłoroczny budżet NASA aż o 20%. Obecny budżet Agencji to rekordowe 25 miliardów USD. Biały Dom proponuje, by w przyszłym roku podatkowym, który rozpoczyna się 1 października 2025, było to 20 miliardów dolarów. Większość cięć ma dotyczyć Dyrektoriatu Misji Naukowych (SMD), którego praca skupia się na czterech szeroko pojętych dziedzinach: nauk o Ziemi, nauk o planetach, naukach o Słońcu oraz astrofizyce. SMD, którego tegoroczny budżet to 7,5 miliarda USD, miałby w przyszłym roku otrzymać 3,9 USD.
      Zgodnie z propozycją Białego Domu budżet na astrofizykę miałby zostać zmniejszony z 1,5 miliarda do 487 milionów, czyli o 68%. Podobnie duża redukcja miałaby dotknąć wydziału odpowiedzialnego za badanie Słońca. Kwota na nauki o Ziemi ma zostać zmniejszona o ponad 50%, do 1,033 miliarda, a cięcia na nauki o planetach mają wynieść 30%, budżet tego wydziału miałby zamknąć się kwotą 1,929 miliarda dolarów.
      Biały Dom chce utrzymać istniejące misje, takie jak Teleskop Kosmiczny Hubble'a czy Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba, ale nie chce przeznaczyć ani dolara na wyczekiwany przez światową naukę Nancy Grace Roman Space Telescope, który miałby uzupełnić oba urządzenia. To w pełni złożony teleskop kosmiczny, którego historia rozpoczęła się od niezwykłego prezentu od wywiadu, a który ma zostać wystrzelony w 2027 roku. Zresztą w przesłanych NASA dokumentach jest wprost mowa o tym, że nie będzie finansowania żadnych innych teleskopów.
      Inne znaczące cięcia, proponowane przez Trumpa i jego ludzi to zakończenie finansowania misji Mars Sample Return – w ramach której na Ziemię mają trafić próbki pobrane na Marsie przez łazik Perseverance – oraz rezygnacja z misji DAVINCI na Wenus. Prawdopodobnie administracja Trumpa chciałaby zamknąć Goddard Space Flight Center.
      Już w ubiegłym miesiącu amerykańskie media informowały, że Biały Dom chce o połowę zmniejszyć finansowanie programów naukowych prowadzonych przez NASA. Jeszcze niedawno p.o. administratora NASA Janet Petro komentowała, że to plotki pochodzące z niewiarygodnych źródeł. Teraz do NASA Biały Dom wysłał dokumenty w sprawie tych cięć.
      Po otrzymaniu takich dokumentów NASA ma zwykle 72 godziny, by się z nimi zapoznać i zgłosić swoje uwagi. Następnie propozycja Białego Domu, z ewentualnymi modyfikacjami związanymi z uwagami NASA, trafia do oficjalnej prezydenckiej propozycji budżetowej na przyszły rok. Dokument ten jest jawny. Powinien zostać opublikowany w ciągu 4–6 tygodni.
      Budżet państwa proponowany przez Biały Dom jest punktem wyjścia do prac budżetowych w Kongresie. Każda z izb ma własny komitet budżetowy. Kongres nie jest zobowiązany do przyjęcia żadnej z propozycji Białego Domu. Jednak, jako że prezydent musi ostatecznie podpisać każdą ustawę proponowaną przez Kongres, nie zdarza się, by propozycje budżetowe Białego Domu zostały całkowicie zignorowane.
      Już teraz można przewidzieć, że przynajmniej część cięć dotyczących NASA spotka się z mocnym sprzeciwem w Kongresie. Problem jednak w tym, że jeśli w Kongresie prace nad budżetem będą się przeciągały – a często tak się dzieje – to po 1 października Biały Dom mógłby wymusić na agencjach federalnych wydatkowanie pieniędzy według własnej propozycji budżetowej. Jednak na takie działanie musi zgodzić się Kongres.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA poinformowała o opóźnieniu dwóch kolejnych misji załogowych, jakie mają się odbyć w ramach programu Artemis. Artemis II, w ramach której ludzie mają polecieć poza orbitę Księżyca, została przesunięta z września 2025 na kwiecień 2026, a lądowanie człowieka na Księżycu – Artemis III – przesunięto z końca 2026 na połowę 2027. Opóźnienie związane jest z koniecznością dodatkowych prac przy osłonie termicznej kapsuły załogowej Orion.
      Decyzję o opóźnieniu podjęto po zapoznaniu się z wnioskami ze śledztwa w sprawie niespodziewanej utraty przez osłonę Oriona części niecałkowicie spalonego materiału w czasie wchodzenia w atmosferę Ziemi podczas bezzałogowej misji Artemis I. Mimo to misja Artemis II zostanie przygotowana z wykorzystaniem osłony już zamocowanej do Oriona. Badania wykazały bowiem, że osłona dobrze zabezpieczy pojazd oraz załogę. NASA zmieni jednak nieco trajektorię lądowania, by zmniejszyć obciążenie osłony. A trzeba przyznać, że musi ona wiele wytrzymać. Jej zadaniem jest uchronienie kapsuły przed temperaturami dochodzącymi do 2700 stopni Celsjusza, jakie pojawiają się w wyniku tarcia o atmosferę. Po wejściu w nią pojazd pędzi z prędkości ponad 40 tysięcy km/h i za pomocą siły tarcia zostaje spowolniony do ponad 500 km/h. Dopiero przy tej prędkości rozwiną się spadochrony i kapsuła łagodnie wyląduje na powierzchni Pacyfiku.
      Przez kilka ostatnich miesięcy NASA i niezależny zespół ekspertów szukali przyczyn, dla których podczas misji Artemis I niecałkowicie spalony materiał z osłony uległ zużyciu w inny sposób, niż przewidziany. Przeprowadzono ponad 100 różnych testów, które wykazały, że gazy, powstające wewnątrz materiału osłony w wyniku oddziaływania wysokiej temperatury, nie mogły wystarczająco szybko się ulatniać, co spowodowało popękanie części materiału i jego odpadnięcie. Mimo tego osłona spełniała swoje zadanie. Czujniki wewnątrz kapsuły wykazały, że temperatura pozostała stabilna i komfortowa dla człowieka.
      Teraz, na podstawie badań osłony z misji Artemis I, inżynierowie przygotowują osłonę dla misji Artemis III, dbając o to, by gazy mogły z niej równomiernie uchodzić. Zanim jednak dojdzie do misji Artemis III, wystartuje Artemis II, w ramach której ludzie odlecą od Ziemi na największą odległość w historii. Zadaniem tej 10-dniowej misji będzie przetestowanie systemów podtrzymywania życia, sprawdzenie mechanizmów ręcznego sterowania kapsułą oraz zbadanie, w jaki sposób astronauci wchodzą w interakcje z urządzeniami kapsuły.
      Dotychczas kapsuła Orion dwukrotnie opuszczała Ziemię. Po raz pierwszy w 2014 roku, gdy na krótko trafiła na orbitę i po raz drugi w roku 2022, gdy w ramach 25-dniowej misji bezzałogowej NASA wysłała ją na orbitę Księżyca.
      Przesunięcie misji Artemis III zwiększa też prawdopodobieństwo, że kolejne opóźnienia nie będą konieczne. Podczas misji bowiem wykorzystany zostanie górny człon rakiety Starship firmy SpaceX, który posłuży do lądowania na Księżycu. Starship jest wciąż rozwijana, dotychczas przeprowadzono jedynie 6 jej testów. Decyzja NASA o opóźnieniu misji daje więc przy okazji firmie Elona Muska więcej czasu na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik.
      Pomimo opóźnienia USA wciąż wyprzedzają Chiny pod względem najbliższej planowej misji załogowej na Księżyc. Państwo Środka chce bowiem wysłać astronautów na Srebrny Glob około 2030 roku. Ten pośpiech ma podłoże nie tylko ambicjonalne. NASA chce być pierwsza po to, by Chiny nie mogły ustalać zasad pracy na Księżycu. Obecny szef NASA twierdzi bowiem, że nie można wykluczyć, iż gdyby pierwsi wylądowali Chińczycy, to mogliby spróbować zakazać lądowania innym w tym samym regionie.
      Oba kraje planują lądowanie w pobliżu południowego bieguna Srebrnego Globu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...