Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ile białka potrzebują twoje mięśnie?

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli wierzyć greckim kronikarzom, jeden z najwybitniejszych uczestników starożytnych igrzysk olimpijskich, Milon z Krotonu, przyjmował dla wzmocnienia muskulatury aż 17 funtów (niemal 8 kg) mięsa dziennie. Dziś wiemy na pewno, że tak wielka ilość białka nie była mu potrzebna, ale ile dokładnie protein potrzeba, by mięśnie przerastały w optymalnym tempie? Odpowiedź na to pytanie próbowali znaleźć naukowcy z University of Texas Medical Branch (UTMB).

Do udziału w eksperymencie zaproszono 34 osoby: 17 młodych (średnia wieku: 34 lata) i 17 w wieku podeszłym (średnia wieku: 68 lat). Celem doświadczenia było sprawdzenie, czy istnieje różnica pomiędzy szybkością syntezy białek mięśni po spożyciu porcji chudej wołowiny zawierającej 30 lub 120 gramów wysokiej jakości protein.

Wiedzieliśmy dzięki poprzednim pracom, że konsumpcja 30 gramów białka (...) przyśpiesza syntezę białek mięśni o 50% u osób młodych oraz u starszych, opisuje dr Douglas Paddon-Jones, jeden z autorów studium. Zadaliśmy więc pytanie: czy jeżeli 4 uncje wołowiny [czyli ok. 120 g mięsa o zawartości białek ok. 30 g] dają poprawę o 50%, to czy 360 g, zawierających 90 g białek, da tobie dodatkową poprawę?

Na podstawie analizy składu krwi oraz badania materiału biopsyjnego z mięśni ustalono, że spożywanie dodatkowych 240 g mięsa nie ma wpływu na szybkość syntezy białek. Wszystko wskazuje więc na to, że dawka 30 g protein w czasie pojedynczego posiłku jest ilością optymalną dla budowy muskulatury, zaś pochłanianie dodatkowej ilości protein nie zapewnia dodatkowych korzyści. Co więcej, nadmiar białek może zostać zamieniony na tkankę tłuszczową, czego większość z nas raczej sobie nie życzy.

Zdaniem dr. Paddon Jonesa najprawdopodobniej istnieje jednak sposób na przyśpieszenie syntezy białek mięśni. Jest nim przyjmowanie białek podczas każdego posiłku. Ponieważ większość z nas spożywa proteiny głównie podczas obiadu, a podczas pozostałych posiłków nieco tę kwestię zaniedbuje, wzbogacenie diety o regularne przyjmowanie protein mogłoby zwiększyć tempo budowy mięśni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co więcej, nadmiar białek może zostać zamieniony na tkankę tłuszczową, czego większość z nas raczej sobie nie życzy.

Wątpliwe, aby dodatkowa ilość białka z tych 240gr mięska była przyczyną nadmiaru tkanki tłuszczowej. Warto chyba wspomnieć, że nadmierne spożywanie białka niepotrzebnie obciąża nerki, łącznie z ryzykiem ich uszkodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

240 gr mięska to jakieś 300 kalorii, więc nie tak znowu mało, jeśli masz kontynuować taką dietę przez parę miesięcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

240 gr mięska to jakieś 300 kalorii, więc nie tak znowu mało, jeśli masz kontynuować taką dietę przez parę miesięcy.

Czy te 300 kcal pochodzi z samego białka?! No właśnie. Istnieje coś takiego jak odżywki białkowe, co zresztą zostało zasugerowane:

Jest nim przyjmowanie białek podczas każdego posiłku. Ponieważ większość z nas spożywa proteiny głównie podczas obiadu, a podczas pozostałych posiłków nieco tę kwestię zaniedbuje, wzbogacenie diety o regularne przyjmowanie protein mogłoby zwiększyć tempo budowy mięśni.

Już pomijam pytanie w stylu - a skąd te dodatkowe mięśnie mają się brać - od krasnoludków?!

Jeżeli człowiek nie daje mięśniom dodatkowych bodźców to nawet jedzenie tony białka nie da lepszego efektu. Zresztą zapotrzebowanie na białko jest ściśle uzależnione od masy ciała i poziomu wytrenowania.

Prosty przykład, z artykułu - te 30gr maks białka to dla osoby o wadze 80kg, czy raczej 120kg?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy te 300 kcal pochodzi z samego białka?!
Nie, ale twierdząc, że białka nie ulegają przemianie do tłuszczu, zaprzeczasz podstawom biochemii organizmu człowieka. Odsyłam do dowolnego podręcznika, najlepiej do rozdziału "Integracja metabolizmu" w Biochemii Harpera.
Jeżeli człowiek nie daje mięśniom dodatkowych bodźców to nawet jedzenie tony białka nie da lepszego efektu.

Nieprawda ;) Przeczytaj abstrakt: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19699838 - jasno wychodzi na to, że jednak efekt jest. Schwarzeneggerem nie zostaniesz, ale syntezę pobudzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ale twierdząc, że białka nie ulegają przemianie do tłuszczu, zaprzeczasz podstawom biochemii organizmu człowieka.

Nie zaprzeczam, że wszystko może zamienić się w tłuszcz (w końcu cukry proste przyczyną otyłości). ALE zaprzeczam, że tłuszcz powstały z białka jest dla kogokolwiek "poważnym" problemem - wcześniej mogą się odezwać nerki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieprawda ;) Przeczytaj abstrakt: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19699838 - jasno wychodzi na to, że jednak efekt jest. Schwarzeneggerem nie zostaniesz, ale syntezę pobudzisz.

Ingestion of sufficient dietary protein is a fundamental prerequisite for muscle protein synthesis and maintenance of muscle mass and function. Elderly people are often at increased risk for protein-energy malnutrition, sarcopenia, and a diminished quality of life.

Zachowasz swoją dotychczasową muskulaturę, ale jej nie rozbudujesz samym siedzeniem na tyłku, bo wkraczamy znowu w temat "specyfików odchudzających", które działają bez dodatkowego wysiłku.

 

Despite a threefold increase in protein and energy content, there was no further increase in protein synthesis after ingestion of 340 g lean beef in either age group.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To policz sobie, ile kalorii przyjmujesz zjadając codziennie o jeden kotlet więcej przez 5 lat. Nerki spokojnie to wytrzymają, a o ile przytyjesz?

 

is a fundamental prerequisite for muscle protein synthesis - zawiodło czytanie ze zrozumieniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To policz sobie, ile kalorii przyjmujesz zjadając codziennie o jeden kotlet więcej przez 5 lat. Nerki spokojnie to wytrzymają, a o ile przytyjesz?

Naukowcy pisali o przyjmowaniu białka przy pozostałych posiłkach. W tym momencie wkraczamy w temat odżywek białkowych... To czy i o ile przytyję zależy od mojego dotychczasowego bilansu energetycznego, tak czy inaczej. Nawet zakładając że przytyję 10kg, ile z tego będzie pochodzić wyłącznie od białka?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że na odżywkach dobrej diety nie zbudujesz.

Litości! napisałeś to tylko po to żeby mieć ostatnie słowo. Oczywistym jest, że odżywki służą do uzupełniania diety i właśnie o takim użyciu białka pisze w notce (w ostatnim zdaniu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przechodzicie w skrajności.

Oczywiście, że na odżywkach się diety nie zbuduje, ale efekty ich stosowania są widoczne (sprawdziłem na sobie). Amator nie znajdzie czasu na posiłek co 3h, wtedy idealne są suplementy. Następnie można zmniejszyć kaloryczność posiłków na rzecz warzyw, itd...

O tych 30g czystego białka słyszałem już dawno, dziwi mnie więc trochę ten artykuł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj już mozna mówić o dopingu. To jak uczń idący na skróty faszerujący się amfetamina, kawą czy pluszszem aktiv wkuwający wiedzę na pamięć, a jej nierozumiejący. Czy wyrośnięty sportowiec rozganiający palące towardliness w toalecie szkolnej i zabierający im papierosy, które potem rozdaje swoim kolegom z klasy to z dbaniem o dobro społeczeństwa nie ma nic współnego. Przykładowo biegacz Polski Urbaś sport uprawia bez sterydów biegając bez koksu. Inny sportowiec się wzmacnia naprzykład kreatyną. Tutaj już mamy dążenie do efektów za pomocą sztuczności. Samo mięso w przesycie szkodzi (proponowałbym zastąpić je sokiem z warzyw np. sokowirówka i wywalone "trociny" jako odpad do podkarmienia zmutowanej Hogzilli.

To już jest droga na skróty (gracze w Tibię ściagający masowo cheat'y z internetu - tutaj dorośli hakerzy uderzaja w biblioteki, szkoły oraz wszelakie czytelnie z młodzieżą i dziecmi włącznie (najbardziej podatne na haking grupy).

Tutaj kojarzy mi się fat burner na spalenie tkanki mięśniowej, slim fast i etopiryna na ból głowy!

W sporcie natomiast wszystko wyjdzie (oszustwo, doping jak i gryzące, albo i nie sumienie). Bo jaka radość mają z oglądania meczu kibice krzyczący "gola, gola, strzelcie kur.wom gola"? A mecz jest ustawiony?

Warzywa i owoce to największy dar natury i ostoja zdrowotności (nadużywanie mielonek wysokowydajnych z soja i tłuszczem tutaj się kłania jak i niemieckiej głowizny w galarecie z Niemiec naoctwoanej niczym hamburgery by pobudzić kubeczki smakowe do pracy).

Tak samo jak napuchnięty kreatyna czy twardszymi sterydami "siłowniak" z dżwigowni bujajacy się z zawyżonym ego, a w sumie ze sportem i zasadami nie mający nic wspólnego.

Chodzi mi tutaj o to, że jedni będą szli droga na skróty łamiąc wszelkie zasady zdrwoej konkurencji, a drudzu będą wybierali droge pod górę i osiagając powolne acz zadowalające ich wyniki.

Przyjkładowo słaby uczeń pchany z klasy do klasy na maturze o wojnie powie: "straszne rzeczy się tam działy" i dostanie ocenę mierną.

Lecz inna osoba mająca wiedzę wykutą na amfetaminie czy innych wspomagaczach opowie wszystko jak było w książce i ocenę lepszą dostanie. Tutaj mówimy o liczbach i pędach po wynik, gdzie cyferka jest kluczem. Zastanówmy się tutaj czy sami gramy FEIR PLAY jak i spostrzegamy teń świat?

Na to wychodzi, że trzeba być smakoszem życia i wszelakie używki jak i pokarmy oraz o zgrozo dopingi przyjmować racjonalnie. Cieszyć się każdym łykiem swieżego soku z sokowirówki i radośnie wymywając narzędzie do tworzenia zdrowodajnego soku z błonnikowej trociny.

Tak samo ze sportem jest. W biednych i patologennych rejonach, gdzie wzorcem społecznym sa alkoholicy i niższe warstwy społeczne młodzież musi trenować zapasy, niż boks. Mniejsze uszkodzenia mózgów potem sa jak i straty w uzębieniu. Wtedy ludzie upici kontrabandą będa się siłować nie uszkadzając sobie głów tylko doskonaląc wyuczona technikę.

Każdy pokarm lubię czy to owca, wieprz, koń czy dziki zwierz.

8 kilo to strasze obciążenie układu pokarmowego. Może mięso było symbolem siły pomieszanej z agresją w jego zdobywaniu?

Zdyskfaklifikowany medal złoty sportowca i jego przejście na ćwiczącego na sucho zawodnika, którego oszust "przerósł" jest wspaniałym ukoronowaniem sportu.

Tutaj kluczem jest "muskulatura" . . . na wynik biegacza ona dużego wpływu nie ma chyba (bo chudzi biegacze jak i Ci z muskulaturą piękną zdobywali medale).

Jak przyprawiali mięso w grecji? Czy były to proste marynaty czy jechalui z hasła: "popieprzy się posoli i  . . . się wpierdoli?".

Tutaj kluczem była ilość pokarmu (mięsko zdrowe, bo nie modyfikowane genetycznie jak i nie podkarmniane "lewą" paszą na sterydach czy witaminkach. Jednym słowem ten doping jest rozgrzeszony i medali uczestnikom tych wspaniałych igrzysk nie mamy podstwa anulować jak i obgadywać wyników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykładowo biegacz Polski Urbaś sport uprawia bez sterydów biegając bez koksu. Inny sportowiec się wzmacnia naprzykład kreatyną. Tutaj już mamy dążenie do efektów za pomocą sztuczności. Samo mięso w przesycie szkodzi (proponowałbym zastąpić je sokiem z warzyw np. sokowirówka i wywalone "trociny" jako odpad do podkarmienia zmutowanej Hogzilli.

Człowieku zlituj się i nie bredź. Nie twierdzę, że urbaś bierze sterydy, bo nie jestem nim, choć chciał bym mieć jego motywację. Jednak twierdzenie, że nie stosuje suplementów jest totalną, absolutną brednią.

Najprostszy przykład witamina C brana w astronomicznych(1g) dawkach, dla poprawy regeneracji... W klubie amatorskim jest się praktycznie skazanym na samego siebie - kadra ma NAPEWNO odpowiedniego dietetyka.

Nie zdziwił bym się gdyby Urbaś, jako krótkodystansowiec akurat kreatynę brał - zwiększenie podaży ATP gwarantuje możliwość skuteczniejszego trenowania szybkości.

 

To już jest droga na skróty (gracze w Tibię ściagający masowo cheat'y z internetu(...)

No i? niech ściągają cheaty i się chwalą pomiędzy sobą - wszystko, byle się przy tym dobrze bawili... ale nie, lepiej poniżać tych, którzy "wymiękli", bo cieniasy. Nie możesz wyrokować o kimś nie znając motywu.

 

Tutaj kojarzy mi się fat burner na spalenie tkanki mięśniowej, slim fast i etopiryna na ból głowy!

Tkanki mięśniowej NIKT NIE CHCE SPALAĆ, jest dokładnie na odwrót, nie życzę ci bólu głowy, na który nawiasem mówiąc mi aspiryna nie pomaga. Fat burnery to przede wszystkim marketingowe odwoływanie się do najniższych uczuć ludzkich, obrazu człowieka idealnego, który został wykreowany przez media. Ja osobiście korzystałem z spalacza tłuszczu ECA, nie w celu chudnięcia, ale dla poprawy koncentracji, gdy sen nie był opcją/ poprawy efektywności/motywacji treningu. Bez uwzględnienia motywu gadasz głupoty.

 

W sporcie natomiast wszystko wyjdzie (oszustwo, doping jak i gryzące, albo i nie sumienie). Bo jaka radość mają z oglądania meczu kibice krzyczący "gola, gola, strzelcie kur.wom gola"? A mecz jest ustawiony?
Ty naprawdę tak myślisz? trochę współczuję, to jest tak jak ludzie mówią "nie zabił by się, gdyby te drzewo wycięli lata temu", gdzie całkowitą winę ponosi brak wyobraźni kierowcy.

 

Tak samo jak napuchnięty kreatyna czy twardszymi sterydami "siłowniak" z dżwigowni bujajacy się z zawyżonym ego, a w sumie ze sportem i zasadami nie mający nic wspólnego.
O ile "siłowak" nie będzie mnie zaczepiał nie mam z tym problemu, kurcze ja nawet chętnie oddam mu moje podatki na leczenie w starości, w końcu to i tak nie są JUŻ moje pieniądze i tak czy inaczej nie mam nie nie wpływu. <- przy okazji MIKROOS rozważ tą myśl przed kolejną sesją irytacji na palaczy, którzy nas "kosztują".

 

Chodzi mi tutaj o to, że jedni będą szli droga na skróty łamiąc wszelkie zasady zdrwoej konkurencji, a drudzu będą wybierali droge pod górę i osiagając powolne acz zadowalające ich wyniki
A mi chodzi o to, że nie lubię być uszczęśliwiany na siłę, są przypadki w których chętnie się pomęczę i są przypadki, które chcę mieć po prostu za sobą. Taka jest natura każdego człowieka - jeżeli uważasz że jesteś inny, to ja uważam, że jesteś w błędzie - człowiek został zaprogramowany na chodzenie "na łatwiznę". W końcu dlaczego korzystasz z windy jadąc na dziesiąte piętro zamiast korzystać ze schodów? ja osobiście windą się brzydzę, ale nie mam oporów wozić się autem, gdzie mógł bym jechać np rowerem.

 

Przyjkładowo słaby uczeń pchany z klasy do klasy na maturze o wojnie powie: "straszne rzeczy się tam działy" i dostanie ocenę mierną.
Przedstawię ci relatywną historyjkę o maturze i średniej z świadectwa. Gdy Uniwersytet Opolski po raz pierwszy  przyjmował na ekonomię studentów bez egzaminu wstępnego ubiegało się 200 osób na 30 miejsc, ktoś kto miał z matury średnią 5.0 nie miał szans się dostać, była potrzebna co najmniej jedna 6.

 

Miałem w szkole średniej oceny "mierne", tak jak być może większość przeciętniaków, ale nie uważam się za gorszego człowieka - nie każdy musi być historykiem. Ja na przykład nienawidzę zasady 4Z - zakuć, zaliczyć, zapić, zapomnieć - w takiej sytuacji robię to wymagane minimum "i już".

 

Lecz inna osoba mająca wiedzę wykutą na amfetaminie czy innych wspomagaczach opowie wszystko jak było w książce i ocenę lepszą dostanie. Tutaj mówimy o liczbach i pędach po wynik, gdzie cyferka jest kluczem. Zastanówmy się tutaj czy sami gramy FEIR PLAY jak i spostrzegamy teń świat?

1) ŻYCIE NIE JEST I NIGDY NIE BYŁO SPRAWIEDLIWE! mi nie przeszkadza, że ktoś zdał coś na dragach, o ile mówimy o temacie 4z i będzie wiedział gdzie w razie potrzeby szukać niezbędnych informacji. szkoła/studia to tylko przygotowanie do pracy - zwykle jest tak, że po zatrudnieniu i tak trzeba się wszystkiego uczyć od podstaw. Dyrektor GUS-u z opola powiedział "jak oglądam świadectwa, to patrzę na średnią. W sytuacji, gdy jeden kandydat ma średnią 5.0 a drugi 3.5 wybieram tego z niższą średnią. Dlaczego? bo on wiedział, że istnieje też świat poza murami uczelni" Dziwne? może tak, może nie - widać musiał się już przejechać na "idealnych kandydatach".

 

Tak samo ze sportem jest. W biednych i patologennych rejonach, gdzie wzorcem społecznym sa alkoholicy i niższe warstwy społeczne młodzież musi trenować zapasy, niż boks. Mniejsze uszkodzenia mózgów potem sa jak i straty w uzębieniu. Wtedy ludzie upici kontrabandą będa się siłować nie uszkadzając sobie głów tylko doskonaląc wyuczona technikę.

Co jak co, ale zapasy wcale nie należą do bezpiecznych dyscyplin sportowych. Swojego czasu w takiej mądrej książce pisało, że tętno zawodowych zapaśników może (gdy jest przeciwko niemu stosowana dźwignia) wzrosnąć do 240uderzeń/minuta. Być może przesadziłem, a być może trzeba mieć żelazną kondycję dla tak bez uderzeniowego sportu - dyscyplina nie należy na pewno do najłatwiejszych.

 

Każdy pokarm lubię czy to owca, wieprz, koń czy dziki zwierz.

8 kilo to strasze obciążenie układu pokarmowego. Może mięso było symbolem siły pomieszanej z agresją w jego zdobywaniu?

Brałeś już dzisiaj tabletki z suszonej żaby? W zasadzie to jest zbyt personalny atak w twoją stronę, ale poczytaj pratcheta, to zrozumiesz.

1)zdanie wyrwane z kontekstu - nie ma żadnego związku z niczym

2)wszystkożerny, czyli nie pogardzisz ani smażonym nicieniem, ani mrówką, ani tym bardziej ludzkim mięsem. Co do wszystkożerności ludzkości chętnie się zgodzę, ale twierdzenie "jem wszystko, nie to co te wymoczki" mnie jako wegetarianina z wynikami sportowymi "na czysto" uraża.

 

Zdyskfaklifikowany medal złoty sportowca i jego przejście na ćwiczącego na sucho zawodnika, którego oszust "przerósł" jest wspaniałym ukoronowaniem sportu.

Tutaj kluczem jest "muskulatura" . . . na wynik biegacza ona dużego wpływu nie ma chyba (bo chudzi biegacze jak i Ci z muskulaturą piękną zdobywali medale).

(...)Jednym słowem ten doping jest rozgrzeszony i medali uczestnikom tych wspaniałych igrzysk nie mamy podstwa anulować jak i obgadywać wyników.

Na dzień dzisiejszy, zresztą już od lat osobom, którym udowodniono doping odbiera się medal, więc nie wiem o co ci chodzi, pomijając, że sam sobie zaprzeczasz.

Masa mięśniowa sportowca MA ZNACZENIE i inaczej się kształtuje w zależności od dyscypliny. Biegacze krótkodystansowi są bardziej "napakowani", bo ćwiczą włókna szybko kurczliwe, dla których dobrym treningiem jest trening siłowy. Im dłuższy dystans, tym biegacz jest bardziej "wychudzony" - trenowane są przede wszystkim włókna wolno kurczliwe "wybieganiami", dochodzi rozpad mięśni przez produkcję kortyzonu...

 

Weź oddaj sobie przysługę i następnym razem przed naciśnięciem przycisku "wyślij wiadomość" przeczytaj ponownie swoją wypowiedź, najlepiej na głos - będziesz zaskoczony ile nieścisłości i niespójności wyłapiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
przy okazji MIKROOS rozważ tą myśl przed kolejną sesją irytacji na palaczy, którzy nas "kosztują".

A mógłbyś jaśniej? Co z tego, że "kasa i tak nie jest Twoja"? Jeżeli ktoś Ciebie okradnie, to i tak nie będziesz walczył o jej odzyskanie, bo już nie jest Twoja? Albo czegoś nie zrozumiałem, albo zupełnie się nie zgadzam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W skrócie - podatek jest haraczem, na którego wykorzystanie nie masz wpływu. Z jednej strony istnieje składka zdrowotna, która teoretycznie powinna być przeznaczona na leczenie, ale z drugiej skoro jest zbyt niska muszą być pieniądze z innego miejsca - z podatków.

 

Teraz nie jestem pewien w którym miejscu, ale chyba się ostatnio piekliłeś, że "na coś"(raczej dla kogoś) zostają przeznaczone pieniądze z zapłaconego przez ciebie podatku.

 

Co do niezrozumienia - PAŃSTWO NAS OKRADA w majestacie prawa, chcesz czy nie i żadne w tym wypadku głupie analogie tego nie zmienią. Bo jak możesz porównać napad na mieście, do ustawowego obowiązku płacenia podatku?

Zwykle, gdy wydajesz pieniądze dostajesz, to za co zapłaciłeś, natomiast w przypadku podatków dostajesz to, co akurat sobie dany minister ubzdurał - nie masz możliwości bezpośredniego wpływu na cel przeznaczenia pieniędzy. To jest tak jak z małym dzieckiem, które chce kota, a dostaje deskorolkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W skrócie - podatek jest haraczem, na którego wykorzystanie nie masz wpływu.

I tak, i nie. W danej chwili faktycznie masz niewiele do powiedzenia, ale jeżeli wybierzesz dobrą władzę, jest szansa, że ustali ona mądrą politykę podatkową (i składkową w przypadku NFZ, który też jest przecież ściśle zależny od polityków). W takim sensie masz więc wpływ.

Z jednej strony istnieje składka zdrowotna, która teoretycznie powinna być przeznaczona na leczenie, ale z drugiej skoro jest zbyt niska muszą być pieniądze z innego miejsca - z podatków.

NFZ nie dostaje kasy z budżetu.

Teraz nie jestem pewien w którym miejscu, ale chyba się ostatnio piekliłeś, że "na coś"(raczej dla kogoś) zostają przeznaczone pieniądze z zapłaconego przez ciebie podatku.

Bo taka jest prawda - w każdej firmie ubezpieczeniowej powinno być tak, że składka jest zależna od tego, jakie czynniki ryzyka u Ciebie występują. Rozumiem, że np. choroby dziedziczne można by spod tego wyłączyć (w końcu nie jest winą kobiety, że jest naturalnie podatna na raka piersi), ale już jawne ściąganie na siebie ryzyka powinno być płatne. I właśnie dlatego, ze względu na to, że ktoś tworzy politykę finansowania leczenia, uważam, że jednak masz wybór na los swojej kasy.

Co do niezrozumienia - PAŃSTWO NAS OKRADA w majestacie prawa, chcesz czy nie i żadne w tym wypadku głupie analogie tego nie zmienią.

Analogia była po to, żeby pokazać, że wcale nie musisz się z tym zgadzać. Dlatego właśnie chodzenie na wybory jest takie ważne. Dzięki temu, że masz wpływ na skład sejmu i rządu, masz pewien wpływ na sposób zarządzania tymi składkami i podatkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki temu, że masz wpływ na skład sejmu i rządu, masz pewien wpływ na sposób zarządzania tymi składkami i podatkami.

Nie masz bezpośredniego wpływu na cel przeznaczenia podatków, nie możesz powiedzieć o, wpłaciłem w zeszłym roku 1mln VAT, niech mi teraz stworzą drogę rowerową. Dlatego twierdzę, że nie ma możliwości bezpośredniego wpływu na sposób wydawania pieniędzy. Pisanie podań o to, czy tamto to już jest pośrednią szansą odzyskania "ukradzionych" pieniędzy.

 

Ja tam chodzę na wybory, irytuje mnie tylko że taka SAMABRONA dostała więcej głosów niż taki UPR, który choć nie idealny miał przynajmniej jakąś wizję. Ale skoro ludzie mówią(np. u mnie w rodzinie) "trzeba oddać głos na PSL, bo choć UPR było by lepsze, to i tak nie przekroczą progu wyborczego" to zaczynam wątpić w logikę wyborców, a pośrednio sens wyborów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak mimo wszystko częściowo się ze mną zgadzasz ;) Przecież ja też napisałem, że jeżeli już oddałeś kasę, to pewnie jest za późno. Ale to jeszcze nie oznacza, że masz olać sprawę całkowicie i nie starać śię, żeby w następnych wyborach zaprosić do władzy kogoś, kto ma szansę zarządzać tymi pieniędzmi lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak mimo wszystko częściowo się ze mną zgadzasz ;)

Głównym wątkiem było "nie irytuj się pieniędzmi, które włożyłeś do puli, one już nie są twoje" <- pojęcie dosyć popularne w pokerze idealnie oddaje sytuację. Skoro wszyscy płacą taką samą składkę zdrowotną i rozróżnianie na podstawie "picia" czy "palenia" jest niemożliwe konieczne jest opodatkowanie produktów podatkiem "zdrowotnym", jedyny minus to potencjalny wzrost szarej strefy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Skoro wszyscy płacą taką samą składkę zdrowotną i rozróżnianie na podstawie "picia" czy "palenia" jest niemożliwe konieczne jest opodatkowanie produktów podatkiem "zdrowotnym", jedyny minus to potencjalny wzrost szarej strefy.

Ale ja właśnie o tym od bardzo dawna mówię, że taki podatek (albo wzrost składki zdrowotnej, to już jest do dogadania - zresztą, gdyby był to podatek, to powinien trafiać bardzo konkretnie do ubezpieczalni) powinien powstać. I dlatego sie irytuję, bo bardzo chcę zmiany obecnego prawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według danych z książki "Smak zdrowia" Patricka Holford'a optymalna ilość białka dla przeciętnego człowieka wynosi 35g (czyste białko), według WHO wynosi ona ok. 50g. Niezależnie od zapotrzebowania nie należy przekraczać 80g dziennie. Większa jego ilość powoduje nierównowagę kwasową organizmu i jak wcześniej ktoś napisał, osłabia nerki gdyż to one biorą udział w przywracaniu równowagi. Już dzienna dawka 95g białka prowadzi do utraty 58mg wapnia dziennie, co oznacza utratę tkanki kostnej 2% zawartości rocznie, czyli 20% w ciągu dziesięciu lat.

Co z tym zrobić? Białko zwierzęce jest oczywiście bardziej pełnowartościowe tj. zawiera większą ilość aminokwasów od białka roślinnego. Przy dostarczeniu potrzebnej dawki aminokwasów do budowania mięśni, przyczynia się jednak do wypłukiwania wapnia. Nikt chyba nie chce mieć problemów z kośćmi. Zaradzić temu można zwiększeniem pobierania białka ze źródeł roślinnych. Przy odpowiedniej ilości jest ono w stanie zapewnić 100% zapotrzebowanie.

Rośliny zawierające dużą ilość białka: fasola, soczewica, soja, groszek, nasiona dyni...

Sama nie nalegam, ani nawet nie zachęcam do spożywania białka wyłącznie roślinnego, ale warto przynajmniej uwzględniać je w liczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwie kalifornijskie firmy, Upside Foods oraz Eat Just, dostały od Departamentu Rolnictwa zgodę na sprzedaż kurzego mięsa pochodzącego z hodowli tkankowych. Tym samym mogą rozpocząć komercyjną produkcję i sprzedaż takiego mięsa na terenie USA. To niezwykle istotne wydarzenie dla całego przemysłu zainteresowanego produkcją mięsa z tkanek, gdyż Stany Zjednoczone to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy, rynek na świecie. Pierwszym krajem, który dopuścił sprzedaż takiego mięsa był Singapur. W 2020 roku odpowiednie zezwolenie otrzymała tam firma Good Meat, która jest wydziałem Eat Just.
      O dopuszczeniu produktu żywnościowego na rynek USA decydują dwie agendy rządowe – Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Departament Rolnictwa (DoA). FDA odpowiada za zbadanie bezpieczeństwa samego produktu, rolą DoA jest sprawdzenie całego ciągu produkcyjnego pod kątem bezpieczeństwa i spełniania odpowiednich wymagań. Zgody od FDA obie firmy otrzymały w ciągu ostatnich miesięcy.
      Upside Foods i Eat Just – oraz inne podobne im firmy – produkują swoje mięso używając komórek zwierzęcych, które namnażają w bioreaktorach. Teraz takie mięso można będzie sprzedawać w USA jako „kurczaka z hodowli komórkowych”.
      Oba wspomniane przedsiębiorstwa planują najpierw sprzedaż swojego mięsa do restauracji. Na sprzedaż detaliczną klientom indywidualnym przyjdzie pora w następnej kolejności. Na razie wiadomo, że mięso Eat Just w pierwszej kolejności trafi do nieujawnionej jeszcze restauracji w Waszyngtonie, natomiast kurczaka z Upside Foods można będzie spróbować już pod koniec lata w lokalu Bar Crenn w San Francisco.
      Uzyskane przez nas zezwolenie zupełnie zmieni sposób, w jaki mięso trafia na nasze stoły. To wielki krok w kierunku bardziej zrównoważonej przyszłości, takiej, która szanuje wybór i życie. Nie możemy się doczekać, aż konsumenci skosztują przyszłości, mówi doktor Uma Valeti, dyrektor Upside Foods.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szybką i bezbłędną klasyfikację białek, wykrywanie w nich miejsc wiążących potencjalne leki, identyfikowanie białek występujących na powierzchni wirusów, a także badania np. RNA, umożliwia nowe narzędzie bioinformatyczne opracowane przez naukowców z Wydziału Biologii UW.
      BioS2Net, czyli Biological Sequence and Structure Network, jest zaawansowanym algorytmem wykorzystującym uczenie maszynowe, pozwalającym na klasyfikację nowo poznanych białek nie tylko na podstawie podobieństwa sekwencji aminokwasowych, ale także ich struktury przestrzennej. Publikacja na jego temat ukazała się na łamach pisma International Journal of Molecular Sciences.
      Narzędzie opracował zespół kierowany przez dr. Takao Ishikawę z Zakładu Biologii Molekularnej Wydziału Biologii UW we współpracy z naukowcem z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW. Jak mówią sami autorzy, jego głównym zastosowaniem jest usprawniona klasyfikacja białek, ponieważ obecnie stosowany system klasyfikacji strukturalnej opiera się na żmudnej pracy polegającej na porównywaniu struktur nowych białek do tych już skategoryzowanych.
      Istnieje co prawda jego zautomatyzowany odpowiednik, jednak jest on bardzo restrykcyjny i bierze pod uwagę wyłącznie podobieństwo sekwencji białek, całkowicie pomijając ich strukturę. Takie narzędzie jak BioS2Net potencjalnie ma szansę znacząco usprawnić cały proces – wyjaśnia dr Ishikawa. Dodatkowo opracowana przez nas architektura może zostać użyta (po niewielkich przeróbkach) do innych zadań, niekoniecznie związanych z klasyfikacją. Przykładowo można by jej użyć do wykrywania w białku miejsc wiążących potencjalne leki lub do identyfikacji białek występujących na powierzchni wirusów.
      Można sobie np. wyobrazić sytuację, w której dotychczas zaklasyfikowane do innych grup białka, dzięki zastosowaniu BioS2Net zostaną skategoryzowane jako bardzo podobne do siebie pod względem budowy powierzchni, mimo innego zwinięcia łańcucha białkowego wewnątrz struktury. I wówczas niewykluczone, że cząsteczka oddziałująca z jednym białkiem (np. jako lek) okaże się także skutecznym interaktorem dla drugiego – wymienia dalsze potencjalne zastosowania praktyczne narzędzia dr Ishikawa. Innym ciekawym zastosowaniem mogłoby być np. wykrywanie miejsc wiążących w białkach, które mogą stanowić albo cel dla leków, albo punkt interakcji z białkiem wirusowym.
      Działanie BioS2Net opiera się na wykonywanych po sobie operacjach matematycznych, które bazują na danych o konkretnym białku. Do pracy narzędzie potrzebuje tychże danych (im więcej, tym lepiej), odpowiedniego oprogramowania zdolnego do wykonywania skomplikowanych obliczeń związanych z treningiem sieci neuronowej oraz sporej ilości czasu.
      W efekcie BioS2Net tworzy unikatową reprezentację każdego białka w postaci wektora o stałym rozmiarze. Można to porównać do czegoś w rodzaju kodu kreskowego opisującego każde z poznanych białek – tłumaczy dr Ishikawa. Narzędzie świetnie nadaje się do klasyfikacji białek na podstawie sekwencji aminokwasowej oraz struktury przestrzennej. Szczególnie istotne jest to, że można dzięki niemu wykryć białka o podobnej strukturze trójwymiarowej, ale o odmiennym „foldzie”, czyli innym sposobie zwinięcia łańcucha białkowego.
      Dotychczas stosowane metody przydzielałyby takie białka do osobnych grup. Tymczasem znane są przypadki, gdy tego typu cząsteczki pełnią podobne funkcje. I do wykrywania takich grup białek może się przydać BioS2Net – dodaje.
      Jak mówi naukowiec, nowe białka odkrywa się cały czas. Zdecydowana większość z nich, jeśli już ma opisaną strukturę przestrzenną, jest deponowana w bazie danych Protein Data Bank, do której każdy ma dostęp przez Internet. Warto jednak zwrócić uwagę, że proces odkrywania nowych białek rozpoczyna się o wiele wcześniej, już na etapie sekwencjonowania genomu. W bazach danych genomów często można spotkać się z adnotacją ’hypothetical protein’ (pol. hipotetyczne białko). Istnieją algorytmy komputerowe, które na podstawie sekwencji nukleotydowych w zsekwencjonowanym genomie przewidują obszary przypominające geny, które potencjalnie kodują informację o białkach. I takich potencjalnych białek znamy bardzo wiele. Ich funkcje można częściowo przewidzieć na podstawie podobieństwa do cząsteczek już wcześniej opisanych, ale do pełnego poznania takiej roli i mechanizmu działania często jednak należy najpierw ustalić ich strukturę, co wymaga miesięcy lub lat eksperymentów – opowiada badacz z UW.
      W przypadku białek podobna sekwencja aminokwasów z reguły przekłada się na podobną strukturę. Do niedawna był to wręcz dogmat w biologii strukturalnej. Dzisiaj jednak wiadomo – mówi dr Ishikawa – że wiele białek jest inherentnie nieustrukturyzowanych (IDP; ang. intrinsically disordered protein) albo przynajmniej zwiera w sobie tego typu rejony. Takie białka mogą przyjmować różne struktury w zależności od tego z jakimi innymi białkami w danym momencie oddziałują.
      Dodatkowo bardzo istotny jest cały kontekst, w jakim białko ulega pofałdowaniu. Przykładowo, obecność tzw. białek opiekuńczych, czy nawet samo tempo syntetyzowania białka w komórce, może mieć niemały wpływ na ostateczny jego kształt, a zatem też na funkcje. Nie zmienia to jednak faktu, że cechą fundamentalną każdego białka jest jego sekwencja aminokwasowa – podkreśla.
      A dlaczego w ogóle poznanie dokładnej budowy cząsteczki białka jest takie ważne? Autor publikacji wyjaśnia, że białka, realizując swoje zadania w komórce, zawsze przyjmują określoną strukturę. Np. jeśli chcemy zaprojektować nowy lek, który będzie oddziaływał z określonym białkiem, to fundamentalne znaczenie ma określenie struktury tego drugiego. W trakcie pandemii SARS-CoV-2 trzeba było np. określić strukturę wirusowego białka S (tzw. kolca) m.in. po to, aby można było zaproponować cząsteczkę swoiście z nim oddziałującą, a przez to zmniejszyć wydajność zakażania komórek człowieka – mówi. Podsumowując: badanie struktury białek ma ogromne znaczenie dla poznania ich funkcji i mechanizmu działania, a także innych cząsteczek z nimi oddziałujących.
      Jeśli chodzi o sam BioS2Net, to najpierw należy ściągnąć z bazy danych i przetworzyć informacje o danym białku. Przetwarzanie służy temu, aby wszystkie cechy białka, takie jak współrzędne atomów, rodzaje aminokwasów, profil ewolucyjny itd., zamienić na liczby, które będą zrozumiałe dla komputera. Każdy pojedynczy atom cząsteczki jest opisywany przez kilkadziesiąt liczb, które wyrażają wspomniane cechy.
      Następnie liczby te wprowadza się do sieci neuronowej, która analizuje każdy z atomów oraz ich najbliższych sąsiadów, biorąc pod uwagę zarówno ich ułożenie przestrzenne, jak i sekwencyjne. Kolejny etap to łączenie grup atomów w jeden „superatom”, który zawiera w sobie całą wyuczoną lokalną informację. Proces ten powtarza się do momentu aż ów „superatom” będzie zawierał zagregowane informacje o całym białku. To jest nasz kod kreskowy, który wykorzystujemy potem do klasyfikacji białka, używając standardowych sieci neuronowych – zaznacza dr Ishikawa.
      Zapytany o dokładność nowego narzędzia biolog wyjaśnia, że jeśli chodzi o wytworzenie unikatowego wektora reprezentującego poszczególne białka, to BioS2Net robi to bezbłędnie, tzn. że każde białko jest reprezentowane w jedyny możliwy sposób i żadna inna cząsteczka nie będzie opisana w taki sam sposób.
      Natomiast, gdy zastosowaliśmy BioS2Net do klasyfikacji białek, osiągnęliśmy wynik nawet 95,4 proc. trafności w porównaniu do obowiązującej klasyfikacji wg bazy danych. Oznacza to, że w ponad 95 przypadków na 100 BioS2Net był w stanie prawidłowo przyporządkować białko do danej grupy. Tutaj jednak warto wspomnieć, że ta obowiązująca klasyfikacja opiera się na podobieństwie sekwencji aminokwasowych i pomija informacje strukturalne – tłumaczy autor publikacji.
      Naukowcy podkreślają, że poza głównym zastosowaniem, czyli klasyfikacją białek, BioS2Net będzie mógł służyć także do analizowania innych cząsteczek biologicznych, w tym RNA. Uważamy, że narzędzie można by też wykorzystywać do klasyfikacji zupełnie innych danych biologicznych, np. map chromosomów w jądrze komórkowym. Właściwie to nasza architektura może być przydatna wszędzie tam, gdzie jest zdefiniowana struktura i sekwencja – mówią.
      Dr Ishikawa dodaje, że BioS2Net powstał w ramach pracy licencjackiej pierwszego autora (jego Alberta Roethla) wykonanej pod kierunkiem. Warto to podkreślić, bo to ważny sygnał, że licencjat niekoniecznie jest pracą dyplomową, którą po prostu trzeba zrobić, ale czymś, co ma potencjał naukowy i może zostać opublikowane w międzynarodowym czasopiśmie – zaznacza naukowiec.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W łódzkim Bionanoparku powstanie laboratorium firmy NapiFeryn Bio Tech. Będzie w nim produkowane białko z rzepaku, które może zrewolucjonizować i rynek spożywczy, i naszą dietę. W działającej już prototypowej linii produkcyjnej powstaje tygodniowo kilka kilogramów izolatu białkowego (>90% białka) i koncentratu białkowo-błonnikowego (ok. 30% białka). Oba te produkty mogą być stosowane jako dodatki do słodyczy, makaronów, sosów, napojów, pieczywa czy wegańskich zamienników mięsa.
      Rzepak, w odróżnieniu od soi, uprawiany jest lokalnie – nie trzeba go importować ani zwiększać jego upraw, ponieważ w procesie pozyskiwania białka wykorzystuje się pozostałości po tłoczeniu oleju rzepakowego. Jest to alternatywne rozwiązanie dla białka zwierzęcego, przyjazne naturze – zostawia znacznie mniejszy ślad węglowy, stwierdziła Magdalena Kozłowska, prezes NapiFeryn BioTech. Białko z rzepaku ma doskonałe wartości odżywcze. Jest łatwo trawione i przyswajalne przez ludzki organizm.
      Dotychczasową przeszkodą w stosowaniu go w przemyśle spożywczym był jego charakterystyczny, gorzki posmak. Technologia opatentowana przez nas całkowicie ten problem usuwa. Nasze białko jest nie tylko zdrowe, ale też smaczne, mówi Piotr Wnukowski, wiceprezes firmy.
      Co prawda produkt jest testowany też przez firmę w eksperymentalnej kuchni, jednak NapiFeryn BioTech nie chce produkować żywności, ale licencjonować swój produkt koncernom spożywczym. Produkty zawierające białko rzepakowe mogą trafić do sklepów już w ciągu 2-3 lat.
      Izolat z białka z rzepaku został uznany za produkt bezpieczny i jest dopuszczony przez UE do stosowania w przemyśle spożywczym.Obecnie firma przygotowuje się do zarejestrowania koncentratu błonnikowo-białkowego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczeni z Uniwersytetów w Aberdeen i Leicester zidentyfikowali w mózgu obszar, który napędza zapotrzebowanie na pożywienie bogate w białko. Odkrycie może mieć znaczenie dla rozwoju personalizowanych terapii otyłości. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że dieta niskobiałkowa jest powiązana z otyłością.
      Naukowcy zauważyli, że gdy szczury trzymano na diecie niskobiałkowej, doszło do większej aktywizacji pola brzusznego nakrywki (VTA), czyli jądra limbicznego śródmózgowia, obszaru odpowiedzialnego za aktywne poszukiwanie jedzenia.
      Z badań wynika, że gdy wcześniej ograniczy się dostarczanie protein, VTA staje się bardziej wrażliwe na proteiny niż na inne składniki odżywcze. To zaś sugeruje, że mózgi zwierząt działają tak, by upewnić się, że dostawy białka zostaną utrzymane na odpowiednim poziomie. Taka adaptacja jest zrozumiała, gdyż niedobór białka może mieć katastrofalne skutki zdrowotne. Ponadto wcześniejsze badania wiązały niski poziom białek z otyłością. Nie wiadomo było jednak, jak na zjawisko to wpływa mózg.
      Współautor badań doktor Fabien Naneix mówi: Odkryliśmy, że zmniejszenie podaży białka zwiększyło preferencje ku żywności, w której jest więcej białka niż węglowodanów. Ta preferencja ku białkom jest powiązana z większą odpowiedzią VTA i gdy zwierzęta przestawia się z normalnej zbilansowanej diety na dietę niskobiałkową, dochodzi do indukowania preferencji ku białkom, jednak zmiany w VTA wymagają intensywnego procesu uczenia się.
      Nasze badania są pierwszymi, łączącymi preferencje ku białkom ze specyficzną aktywnością mózgu. Wiemy,że VTA odgrywa kluczową rolę w procesach pobierania innych składników odżywczych. Teraz wykazaliśmy, że dotyczy to również białek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wielokrotnie mogliśmy się przekonać, że jeśli nie używamy jakichś mięśni, to one zanikają. Jeszcze do niedawna naukowcy sądzili, że wraz z zanikaniem mięśni zanikają też jądra komórek, które je tworzyły. Jednak z najnowszego artykułu opublikowanego we Frontiers in Physiology dowiadujemy się, że jądra komórkowe, które zyskaliśmy podczas treningu, zostają zachowane, nawet jeśli włókna mięśniowe zanikają.
      Te pozostałe jądra działają jak „pamięć” mięśni, dzięki której, gdy wrócimy do treningu, szybciej jesteśmy w stanie mięśnie odzyskać. Naukowcy sądzą, że mechanizm ten ma zapobiegać zbytniej utracie masy mięśniowej w późniejszym wieku, gdy nie jesteśmy już tak aktywni, co w wieku nastoletnim. Wskazuje to również, że łatwo jest przeoczyć sportowca, który oszukuje i wspomaga rozwój mięśni środkami dopingującymi.
      Największe komórki w ciele człowieka, to właśnie komórki mięśniowe. W mięśniach poprzecznie prążkowanych tworzą one syncytia, czyli więlojądrowe komórki powstające poprzez połączeni luźnych komórek jednojądrowych. Syncytia zachowują się jak jedna wielka komórka. Syncytia występują w sercu, kościach czy łożysku. Jednak największe komórki i największe syncytia znajdziemy w naszych mięśniach, mówi profesor Lawrence Schwartz z University of Massachusetts.
      Wzrostowi mięśni towarzyszy dodawanie nowych jąder komórkowych z komórek macierzystych. Pozwala to na zaspokojenie zapotrzebowania rosnących komórek. To doprowadziło do pojawienia się hipotezy, każde jądro kontroluje ściśle zdefiniowaną objętość cytoplazmy, więc gdy masa mięśniowa się zmniejsza, czy to wskutek choroby czy ich nieużywania, zmniejsza się też liczba jąder komórek mięśni, dodaje uczony. Przypuszczenia takie miały o tyle mocne podstawy, że naukowcy badający tkankę mięśniową ulegającą atrofii donosili i obecnych w nich rozpadających się jądrach komórkowych. Dopiero jednak najnowsze techniki badawcze pozwoliły stwierdzić, że te rozpadające się jądra komórkowe nie pochodzą z komórek mięśni, ale z innych komórek, które pojawiły się w przeżywającej problemy tkance mięśniowej.
      Dwa niezależne badania, jedno przeprowadzone na gryzoniach, a drugie na owadach, wykazały, że podczas atrofii włókien mięśniowych nie dochodzi do utraty jąder komórkowych, stwierdza Schwartz w swoim artykule. Niewykluczone, że jądro komórkowe, które pojawiło się w mięśniach, pozostaje w nich na zawsze. Profesor Schwartz nie jest zaskoczony takimi wynikami. Mięśnie ulegają uszkodzeniu podczas intensywnych ćwiczeń, często zachodzą w nich zmiany związane z dostępnością pożywienia i innymi czynnikami środowiskowymi prowadzącymi do atrofii. Nie przetrwałyby długo, gdyby przy każdym takim zdarzeniu traciły jądra komórkowe, stwierdza.
      Skoro więc jądra komórkowe pozostają, to wiemy już, dlaczego łatwo jest odzyskać raz utraconą tkankę mięśniową. Dobrze udokumentowany jest fakt, że jest znacznie łatwiej odzyskać pewien poziom utraconej masy mięśniowej niż ją zbudować od podstaw, nawet jeśli przez długi czas nie ćwiczyliśmy. Innymi słowy, zamiast stwierdzać, że nieużywane mięśnie zanikają, powinniśmy powiedzieć, że nieużywane mięśnie zanikają, dopóki nie zaczniemy ich znowu używać.
      Odkrycie to pokazuje, jak ważne jest zbudowanie masy mięśniowej w młodości. Wówczas jesteśmy bardziej aktywni fizycznie, a wzrost masy mięśniowej jest wspomagany poprzez hormony, większy apetyt i duże zapasy komórek macierzystych. To idealny moment, by zbudować sobie zapas jąder komórkowych w mięśniach. Mogą się one przydać po wielu latach, gdy będziemy potrzebowali szybko nadrobić utraconą masę mięśniową, co pomoże nam w zachowaniu dobrego stanu zdrowia i niezależności w sędziwym wieku.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...