Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Paproć uratuje przed osteoporozą?

Rekomendowane odpowiedzi

Paproć rosnąca na terenie Chin i Półwyspu Malajskiego może już niedługo stać się bardzo ważna także dla Europejczyków. Wszystko dlatego, że ekstrakt z tej rośliny może hamować rozwój osteoporozy.

Mówiąc dokładniej, mowa o czterech substancjach zawartych w metanolowym ekstrakcie z paproci Cibotium barometz. Roślina, należąca do rodziny diksoniowatych, jest już od dawna stosowana przez azjatyckich zielarzy do leczenia różnego rodzaju chorób. Prób zapobiegania osteoporozie dotychczas jednak nie podejmowano.

W eksperymencie, przeprowadzonym przez zespół Nguyena Xuana Cuonga z Wietnamskiej Akademii Nauki i Technologii, wykorzystano łącznie osiem substancji wyizolowanych z ekstraktu z C. barometz. Dodano je do naczyń hodowlanych zawierających makrofagi - komórki zdolne m.in. do przemiany w osteoklasty, czyli tzw. komórki kościogubne. W zdrowo funkcjonującym organizmie aktywność tych ostatnich jest konieczna dla utrzymania prawidłowej struktury kości, lecz ich nadmierna aktywność prowadzi do osteoporozy.

Jak się okazało, spośród badanych substancji cztery skutecznie blokowały powstawanie osteoklastów, z czego jedna osiągała skuteczność na poziomie aż 97%. Podczas wstępnych testów bezpieczeństwa wykazano także, że badane związki nie szkodzą samym makrofagom, dzięki czemu mogą one pełnić swoje inne funkcje, związane m.in. z udziałem w obronie immunologicznej organizmu.

Autorzy eksperymentu twierdzą, że zidentyfikowane substancje są obiecującymi środkami mogącymi zapobiegać osteoporozie lub spowalniać jej rozwój. Potencjalne zainteresowanie lekiem byłoby bez wątpienia ogromne - w samej Polsce osób na chorobę tę ciepią bowiem niemal 3 miliony osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu w Johannesburgu, Justin Bradfield, Ian A. Dubery i Paul A. Steenkamp, informują o zidentyfikowaniu najstarszej wieloskładnikowej trucizny używanej podczas polowania. Znajdowała się ona na grotach strzał sprzed 7000 lat odkrytych przed dziesięcioleciami w Jaskini Krugera w górach Magaliesberg.
      W 1983 roku archeolodzy znaleźli niezwykłą kość udową niezidentyfikowanego gatunku antylopy. Wewnątrz kości znajdowały się trzy groty kościanych strzał, co sugerowało, że służyła ona jako kołczan. Kość trafiła do magazynu Wydziału Archeologii Uniwersytetu Witwatersrand.
      W 2022 roku grupa archeologów rozpoczęła ponowne badania w Jaskini Krugera, gdzie kość znaleziono. Postanowili więc przyjrzeć się ponownie temu, co odkryli ich poprzednicy. Wśród badaczy był Justin Bradfield, którego szczególnie interesują dawne materiały organiczne. Wykonana przez niego analiza wykazała, że wewnątrz kości znajduje się niezidentyfikowana substancja, w skład której wchodzi digitoksyna i strofantydyna. To glikozydy nasercowe, silne trucizny występujące w roślinach. Jednak nie występują razem, a to oznacza, że mamy tutaj do czynienia z najstarszym pewnym użyciem wieloskładnikowej celowo przygotowanej trucizny. Co więcej, w kości zidentyfikowano też kwas rycynolowy, którego obecność może świadczyć o użyciu jeszcze jednego toksycznego składnika, rycyny. Wytworzenie trucizny ze składników pochodzących z kilku źródeł świadczy zarówno o zdolnościach poznawczych producenta, jak i o jego dogłębnej znajomości botaniki. Oczywiście nie jest to najstarszy przypadek użycia trucizny podczas polowania, ale najstarszy przykład użycia trucizny wieloskładnikowej.
      Niewykluczone, że truciznę podczas polowań używano już 60–70 tysięcy lat temu. Znajdowane w Afryce groty strzał z tego okresu noszą ślady substancji, którymi były mocowane do promienia. Jednocześnie jednak ich przekrój jest tak mały, że prawdopodobnie strzały nie mogły zranić dużego zwierzęcia na tyle poważnie, by poniosło ono śmierć. Stąd też przypuszczenie, że pomocna w polowaniu była trucizna. Natomiast najstarsze molekularne dowody na prawdopodobne stosowanie trucizny pochodzą sprzed 24 tysięcy lat. W Jaskini Border w RPA znaleziono drewnianą szpatułkę z kwasem rycynolowym. Dowód ten jest jednak kwestionowany, gdyż kwas rycynolowy występuje też w oleju rycynowym, który nie jest toksyczny i jest szeroko stosowany w medycynie oraz do pielęgnacji skórzanej odzieży. Jeśli nawet mamy tutaj dowód na użycie trucizny – a obecność kwasu rycynolowego w kości z Jaskini Krugera prawdopodobnie wspiera taką interpretację – to była to trucizna jednoskładnikowa.
      Dotychczas najstarszymi dowodami na używanie złożonych trucizn podczas polowania były strzały z Naga ed Der w Egipcie, datowane na lata 2481–2005 p.n.e. Strzały z Jaskini Krugera są o około 3000 lat starsze. Datowanie radiowęglowe węgla drzewnego z warstwy, w której znaleziono kość wykazało, że pochodzą one z lat 5659–5480 p.n.e.
      Łączenie różnych składników, czy to w celu wytworzenia lepiszczy do strzał, leków czy trucizn, wiele mówi o zdolnościach poznawczych ich wytwórców oraz ich wiedzy. Neandertalczycy już 200 tysięcy lat temu potrafili destylować lepiszcze z kory brzozowej. W południowej Afryce już co najmniej 60 000 lat temu produkowano substancje klejące łącząc żywicę, ochrę i tłuszcz.
      Zastosowanie takich technologii wymagało również wiedzy o składnikach. Ich wytwórcy musieli niejednokrotnie wędrować dziesiątki kilometrów, by znaleźć odpowiednie ingrediencje. Nic dziwnego, że tak cenna wiedza była przekazywana z pokolenia na pokolenie i do dzisiaj istnieją społeczności, które podczas polowania wykorzystują te same trucizny, których używano przed tysiącami lat.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Uniwersytecie Jagiellońskim powstał materiał, który może pomóc w dobudowaniu ubytków kostnych oraz służyć jako nośnik leków na osteoporozę. Jest on dziełem naukowców z Wydziału Chemii kierowanych przez profesor Marię Nowakowską. Nowy materiał ma postać hydrożelu, który wstrzykuje się w miejscu ubytku. Następnie dochodzi do jego zestalenia w temperaturze 37 stopni Celsjusza. Hydrożel trwale przyczepia się do tkanki kostnej i pełni rolę rusztowania, na którym w naturalny sposób tworzy się nowa tkanka wypełniająca ubytek.
      Hydrożel ma też dodatkową zaletę – może posłużyć jako nośnik podawanych miejscowo leków na osteoporozę. To zaś pozwala na uniknięcie ogólnoustrojowego podawania leków niosących ze sobą skutki uboczne oraz dalej możliwość aplikowania znacznie większych stężeń w bezpośrednie sąsiedztwo chorych tkanek.
      Komponenty naszego hydrożelu naśladują naturalny skład tkanki kostnej. Wśród jego składników jest między innymi kolagen, kwas hialuronowy oraz chitozan, czyli polisacharyd o udowodnionych właściwościach antybakteryjnych, przeciwzapalnych i przeciwbólowych. Oprócz tego w jego skład wchodzi kluczowy składnik nieorganiczny. Jest nim syntetyzowany przez nas układ cząstek krzemionki dekorowanych hydroksyapatytem, który w hydrożelu i projektowanej terapii pełni kilka istotnych i pożytecznych funkcji. Składowe hydrożelu, po jego wstrzyknięciu, już w organizmie, wiążą się ze sobą wiązaniami kowalencyjnymi. Właściwość ta pozwala podać hydrożel nieinwazyjną drogą a cały materiał zachowuje swoją funkcjonalność, ponieważ nie ulega niekontrolowanej degradacji, opisuje działanie hydrożelu doktor Joanna Lewandowska-Łańcucka.
      Naukowcy z UJ przeprowadzili już wstępne badania na modelu mysim. Wykazały one, że hydrożel nie jest toksyczny. Naukowcy zauważyli też, że miejscu wstrzyknięcia powstają włosowate naczynia krwionośne, co stanowi podstawę do obudowania się tkanki kostnej. Hydrożel ulega stopniowej powolnej degradacji. Po 60 dniach od podania wciąż były widoczne jego resztki. Z kolei podczas badań in vitro stwierdzono, że podany w hydrożelu lek jest uwalniany stopniowo, co może zwiększyć skuteczność terapii.
      Pierwsze testy hydrożelu na liniach komórkowych i modelach zwierzęcych wypadły bardzo obiecująco. Na razie planujemy przeznaczyć ten materiał do projektowania terapii mniejszych ubytków kostnych, spowodowanych przede wszystkim osteoporozą, ale również różnego rodzaju urazami czy ubytków, jakie powstają na przykład w wyniku operacji neurologicznych. Materiał
      powinien więc zainteresować szerokie grono lekarzy reumatologów, ortopedów, jak również neurologów i stomatologów, dodaje doktor Gabriela Konopka-Cupiał, dyrektor CITTRU – Centrum Transferu Technologii UJ.
      Teraz naukowcy poszukują inwestorów, którzy wezmą udział w rozwoju wynalazku oraz zaangażują się w badania kliniczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ramach współpracy Muzeum Bitwy pod Grunwaldem oraz Muzeum Warmii i Mazur 13 września br. do badań antropologicznych na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym (PUM) przekazano materiał kostny odkryty w kaplicy pobitewnej w Grunwaldzie. Na materiał osteologiczny składają się kości (obecnie 39.594) i ich fragmenty. Wydobyto je podczas badań wykopaliskowych w latach 1960, 1980 i 1982. Po spakowaniu w 21 kartonowych pudeł masa brutto wynosi aż 578,5 kg.
      Jak podkreślono w liście intencyjnym podpisanym przez dyrektorów obu placówek, badane już wcześniej kości czekały ponad 60 lat na pojawienie się nowych metod i technik naukowych, które – w ostatniej dekadzie – stały się dostępne.
      Fascynujące jest to, że będzie można wydobyć z tych kości DNA, co pozwoli określić nie tylko, na jakie choroby chorowali rycerze w tamtym czasie, ale też, jaką mieli dietę. Również i to, z jakich części Europy przybyli, bo wiadomo, że np. dieta śródziemnomorska różniła się od północnoeuropejskiej – wyjawił PAP-owi dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem dr Szymon Drej.
      Dysponując czaszkami, naukowcy wykonają rekonstrukcje twarzy rycerzy, którzy zginęli w bitwie. Będzie więc można spojrzeć Krzyżakowi w twarz – dodał Drej.
      Badania planowane są do końca 2023 r. Będzie je prowadził zespół dr. hab. n. med. Andrzeja Ossowskiego (Zakład Genetyki Sądowej PUM w Szczecinie).
      Kaplicę pod Grunwaldem wznieśli Krzyżacy. Powstała nieopodal miejsca, gdzie znajdował się obóz wojsk zakonnych (i gdzie doszło do ostatniej walki). Budowa rozpoczęła się w 1411 r. z inicjatywy wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego w latach 1410-13 Henryka von Plauena. Z różnych miejsc pobojowiska ekshumowano poległych i chowano w masowych grobach przy powstającej kaplicy. Konsekrowano ją 12 marca 1413 r.; uważa się, że byli przy tym obecni wielki mistrz oraz biskup pomezański Jan Ryman. Kaplica otrzymała wezwanie Najświętszej Maryi Panny. Dalsze dzieje kaplicy były dość burzliwe. Do dziś zachowały się tylko szczątki fundamentów.
      Po zakończeniu badań na PUM muzealnicy chcą zadbać o „spokój doczesny” osób, które zginęły podczas największej bitwy średniowiecznej Europy. Szczątki mają zostać pochowane we wspólnej mogile. Mówi się o pochówku z wszelkimi honorami w pobliżu historycznego pola bitwy, np. w krypcie kościoła parafialnego w Stębarku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Jakub Waldemar Trzciński z Politechniki Warszawskiej (PW) pracuje nad alternatywą dla doustnej terapii osteoporozy. W ramach projektu AlendroSkin powstanie środek do naskórnego stosowania. Nowoczesna nanoformulacja pomoże chorym na osteoporozę, a także pozwoli skuteczniej zapobiegać utracie masy kośćca u osób z grupy ryzyka.
      Obecnie profilaktyka i farmakoterapia osteoporozy opierają się na środkach doustnych, które zawierają niehormonalne pochodne bisfosfonianowe, m.in. kwas alendronowy. Jak podkreślono w komunikacie uczelni, obarczony jest on bardzo niską biodostępnością z przewodu pokarmowego, poniżej 2%, a także ograniczonym wchłanianiem. Poza tym doustne stosowanie kwasu alendronowego wywołuje różne działania niepożądane, takie jak podrażnienia przełyku oraz zapalenie żołądka czy jelita (substancja może powodować miejscowe podrażnienia błony śluzowej górnego odcinka przewodu pokarmowego).
      Z myślą o pacjentach i środowisku medycznym rozpoczęliśmy projekt, którego celem jest wytworzenie hydrożelowej formulacji zawierającej nanokompleks kwasu alendronowego związanego kationami wapnia, umożliwiającymi transport wytworzonych nanostruktur w głąb skóry, tworząc skuteczną alternatywę dla obecnie stosowanej doustnej terapii farmakologicznej w patologicznych zmianach masy kostnej szkieletu ludzkiego - wyjaśnia kierownik projektu, dr Jakub Waldemar Trzciński z Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej PW.
      Ze względu na wydalanie kwasu niewbudowanego w kościec terapia kwasem alendronowym ma charakter progresywny; trzeba podać wiele dawek leku, terapia jest długotrwała, a pacjent musi być objęty stałą kontrolą lekarską. Nic więc dziwnego, że specjaliści poszukują metod alternatywnych.
      Jak podkreślają naukowcy, w ramach projektu AlendroSkin zostanie stworzony środek w formie hydrożelowej z nanokompleksem do transportu przezskórnego, zawierający molekuły kwasu alendronowego, kationy wapniowe oraz substancje lipofilowe, umożliwiające dostarczenie wytworzonych nanostruktur w głąb skóry. Wykorzystanie formulacji hydrożelowej, opartej na biozgodnych polimerach, pozwoli kontrolować uwalnianie kwasu alendronowego do organizmu oraz ochroni nanokompleks przed środowiskiem zewnętrznym.
      Akademicy przeprowadzą szereg testów. Za pomocą metod analitycznych i spektroskopowych zbadają właściwości fizykochemiczne hydrożelowej formulacji. Dzięki dostępnym komercyjnie modelom skórnym ocenią potencjał penetracyjny. Cytotoksyczność i biozgodność materiału zostanie zaś oszacowana na mysich fibroblastach i ludzkich keratynocytach.
      Projekt realizują dr Jakub Waldemar Trzciński, dr inż. Paulina Trzaskowska (Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii, CEZAMAT, PW), dr inż. Michał Wojasiński (Wydział Inżynierii Chemicznej i Procesowej, IChiP, PW), dr inż. Maciej Trzaskowski (CEZAMAT PW), mgr inż. Aleksandra Kuźmińska (IChiP PW) i mgr inż. Kamil Kopeć (IChiP PW).
      Projekt "Naskórna hydrożelowa nanoformulacja kwasu alendronowego do uwalniania transdermalnego" (AlendroSkin) otrzymał dofinansowanie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w ramach konkursu LIDER XI. Ma być realizowany do grudnia 2023 r.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowo odkryty rodzaj komórek kości może stać się celem przyszłych terapii leczących osteoporozę i inne schorzenia szkieletu. Komórki, nazwane osteomorfami, zostały odkryte we krwi i szpiku przez naukowców z Garvan Institute of Medical Research. Wiemy już, że łączą się tworząc komórki kościogubne – osteoklasty – które zgodnie ze swoją nazwą mają zdolność do rozpuszczania i resorpcji tkanki kostnej.
      Osteomorfy mają unikatowy profil genetyczny co jest potencjalnie bardzo obiecującą cechą, gdyż być może uda się to wykorzystać do terapii biorącej na cel dokładnie te komórki. To odkrycie zmienia reguły gry, gdyż nie tylko pomaga w zrozumieniu biologii kości, ale potencjalnie otwiera drogę do leczenia osteoporozy. W osteoplastach dochodzi do ekspresji kilkunastu genów, które wydają się mieć związek z tą chorobą kości, mówi współautor badań, Tri Giang Phan.
      Szkielet to, jak mówią autorzy badań, dynamiczny organ, który przez całe nasze życie jest ciągle przebudowywany w reakcji na bodźce ze środowiska. Na poziomie molekularnym dochodzi do nieustannych zmian. Wyspecjalizowane komórki rozpuszczają starą tkankę kostną i budują nową. Takie przemodelowanie to wspólny wysiłek dwóch rodzajów komórek, osteoklastów absorbujących starą tkankę i osteoblastów, które tworzą nową. Ich skuteczne działanie wymaga dobrej koordynacji w czasie i przestrzeni. Zaburzenie równowagi działania tych komórek prowadzi do osłabienia kości, w tym do osteoporozy.
      O ile nauka dobrze rozumie role osteklastów w rozwoju takich chorób jak osteoporoza, to ich biologia jest znacznie słabiej poznana. Dlatego właśnie naukowcy z Garvan Institute chcieli się im bliżej przyjrzeć. Podczas badań na modelu mysim zauważyli, że osteoklasty robią zadziwiającą rzecz – dzielą się na mniejsze komórki, a potem łącząc, ponownie tworząc osteoklasty.
      To zupełnie nieznany dotychczas proces. Do tej pory uważano, że gdy osteoklasty wykonają swoją robotę, zachodzi apoptoza i komórki giną. Zauważyliśmy jednak, że przechodzą one swoisty recykling, w podczas którego dzielą się i łącza ponownie. Być może proces ten wydłuża ich życie. Odkryliśmy też te podzielone komórki w krwi i szpiku, co wskazuje, że przemieszają się one do innych części szkieletu. Mogą stanowić rezerwę dla innych komórek w miejscach, gdzie są potrzebne, stwierdza doktor Michelle McDonald.
      Szczegółowe badania wykazały też, że nowo odkryte komórki włączają liczne geny. Do ekspresji wielu z nich dochodzi też w osteoklastach, ale ekspresja niektórych była czymś nowym. To na przekonało, że mamy do czynienia z nowym typem komórek, które nazwaliśmy osteomorfami, wyjaśnia Weng Hua Khoo.
      Następnie, we współpracy z kolegami z Imperial College London, uczeni z Garvan zbadali, co się tanie, gdy w modelu mysim wyłączą 40 genów aktywowanych w osteomorfach. Okazało się, że wyłączenie 17 z nich wpłynęło na ilość tkanki kostnej i wytrzymałości kości. Gdy uczeni przejrzeli bazy danych ludzkiego genomu stwierdzili, że te 17 genów powiązanych jest u ludzi z występowaniem dysplazji kostnych oraz kontrolą mineralizacji kości. To pokazało, jak ważne są osteomorfy mówi doktor Peter Croucher.
      W podsumowaniu swoich badań naukowcy stwierdzili, że geny osteomorfów odgrywają rolę w patogenezie zarówno rzadkich monogenicznych jak i częstych poligenicznych chorób układu kostnego, takich jak osteoporoza.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...