Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ofiary myśliwych założyły witrynę

Rekomendowane odpowiedzi

taka jest różnica, że mysliwi nie strzelają do ludzi.

Co najwyżej nie celują do nich. Niestety, czasem strzelają.

A jak strzela do zwierzyny to też ma ją najpierw ostrzegać ;) Troche nietrafione porównanie.

Rozmawialiśmy wcześniej o tabliczkach (swoją drogą, można je stawiać choćby przy drogach - wtedy sprawa jest o niebo prostsza).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest zaś odrzucanie każdego pomysłu z powodu własnego lenistwa.

"Co z tego , że są brudne, ważne, że są nasze"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
"Co z tego , że są brudne, ważne, że są nasze"

Klasyk! ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Jako argument mogę tylko powiedzieć, że w żadnym kraju nikt nie wpadł na taki genialny pomysł.

  Celowanie do ludzi jest zabronione! Ale trzeba to wiedzieć.

  A myśliwy niech lobbują za takim prawem: jeśli jedziesz rowerem w lesie musisz wcześniej ustawić znaki, że będziesz tam wtedy i wtedy jechał. Taki sam mądry pomysł.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aye, aye, Łona rządzi ;) W jego tekstach wiele prawd życiowych można znaleźć :)

 

Co do tych myśliwych.. Skoro taki problem jest ze znakowaniem, to jeszcze raz bym postulował za bardzo wysokimi karami za postrzał zwierzęcia należącego do człowieka lub za postrzał człowieka. Tak, żeby nie było potrzeby oznaczeń, ale żeby każdy myśliwy się 10 razy upewnił czy celuje do odpowiedniego celu, a w razie gdyby się pomylił, żeby nie mógł się migać wyjaśnieniami typu 'nie widziałem właściciela', 'pies wyglądał na zdziczałego' itd..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A myśliwy niech lobbują za takim prawem: jeśli jedziesz rowerem w lesie musisz wcześniej ustawić znaki, że będziesz tam wtedy i wtedy jechał. Taki sam mądry pomysł.

Jasne. A pijani kierowcy powinni być oficjalnie ostrzegani przed trzeźwymi, żeby ci w nich nie wjechali. Chyba się Tobie zaczyna mieszać, kto w opisywanej przez Ciebie sytucji posiada broń i jest potencjalnie niebezpieczny dla otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Jako argument mogę tylko powiedzieć, że w żadnym kraju nikt nie wpadł na taki genialny pomysł.

  Celowanie do ludzi jest zabronione! Ale trzeba to wiedzieć.

  A myśliwy niech lobbują za takim prawem: jeśli jedziesz rowerem w lesie musisz wcześniej ustawić znaki, że będziesz tam wtedy i wtedy jechał. Taki sam mądry pomysł.

 

 

To dopiero po tym, jak udokumentują zgon w wyniku potrącenia myśliwego przez rowerzystę w lesie :-X

Aye, aye, Łona rządzi ;) W jego tekstach wiele prawd życiowych można znaleźć :)

Otóż to :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Gdyby był niebezpieczny dla otoczenia to mielibyśmy jakieś przykłady zabójst z użyciem broni przez myśliwych. A takich przypadków nie ma. Zapewniam cie, że ty jadąc samochodem jesteś statystycznie tysiąc razy bardziej niebezpieczny dla ludzi, mimo że zdanie prawa jazdy w porównaniu do otrzymania uprawnień myśliwskich to pestka.

  A co do kar dla nieopowiedzialnych mysliwych to jak najbardziej popieram. Tylko, żeby odpowiedzialność mysliwych szła z odpowiedzialnością właścicieli psów. A z tym jak jest widać (obsrane trawniki, puszczanie psów luzem w lasach, wyrzucanie i uśmiercanie psów).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Gdyby był niebezpieczny dla otoczenia to mielibyśmy jakieś przykłady zabójst z użyciem broni przez myśliwych. A takich przypadków nie ma.

Na feriach zimowych oglądałem reportaż w telewizji na temat sprawy. Szedł sobie gościu lasem i nagle dostał kulę. I tyle, znalazła go rodzina w lesie. Myśliwy który polował to sołtys wsi ze znajomościami. Oczywiście żaden prawnik w okolicy nie podjął się sprawy, a **** do tej pory nie poniósł ŻADNYCH konsekwencji za zabójstwo człowieka. Jeżeli nie wierzysz, to jak znajdę chwilę czasu to odszukam tą sprawę.

Zapewniam cie, że ty jadąc samochodem jesteś statystycznie tysiąc razy bardziej niebezpieczny dla ludzi, mimo że zdanie prawa jazdy w porównaniu do otrzymania uprawnień myśliwskich to pestka.

Większość ludzi, którzy w danej sekundzie na świecie prowadzi samochód robi to, bo musi. Dla niewielu ludzi jest to rozrywką samą w sobie(nie licząc zwierząt z golfów itd.)

A co do kar dla nieopowiedzialnych mysliwych to jak najbardziej popieram. Tylko, żeby odpowiedzialność mysliwych szła z odpowiedzialnością właścicieli psów. A z tym jak jest widać (obsrane trawniki, puszczanie psów luzem w lasach, wyrzucanie i uśmiercanie psów).

Hehe, to tak jakby powiedzieć, że nie nie powinniśmy karać przestępców, bo w samej policji burdel panuje ;) Moim zdaniem dosyć pokrętna logika. Po drugie obesrane trawniki, czy kanapowiec biegający po lesie to pestka wobec nieodpowiedzialności w posługiwaniu się bronią.

 

A co do samych trawników, takie już jest społeczeństwo u nas. Nikt do tej pory nie wyrobił zwyczaju sprzątania, ale powoli się to zmienia.

 

edit by thibris:

Bez wulgaryzmów proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  To nie jest tak, że się z tobą nie zgadzam, bo zgadzam. Nieodpowiedzialne posługiwanie się bronią to rzecz jak najbardziej karygodna i wymagająca dotkliwych kar. A co do twoich opinii:

-na podstawie poczynań jakiegoś wiejskiego idioty nie osądzajmy całej stytysięcznej grupy. Jak widzisz sam jest to bardzo odosobniony przypadek i winy należy szukać nie  w prawie tylko w predyspozycjach takiego człowieka. A oznakowanie terenu, które tak forsowaliście dało by tu jakiś efekt?

-Nie musi. To własny wybór, że używamy najniebezpeiczniejszego środka transportu (do tego najdroższego i nieekologicznego ;))

-nie chodziło mi zupełnie o to:D miałem tu na myśli raczej hipokryzję jaka kryje się za niektórymi wypowiedziami.

 

Tutaj chciałbym przypomnieć, że w wielu przypadkach to nie psi miłośnicy zwierząt stają po stronie przyrody, a własnie mysliwi, i dzięki własnie nim możemy cieszyć się jeszcze w Polsce żubrami, głuszcami i wieloma innymi gatunkami zwierząt. Także jeszcze raz podkreślam - nie uogólniajmy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A oznakowanie terenu, które tak forsowaliście dało by tu jakiś efekt?

Oczywiście, że by dało. Ja np. nie zbliżyłbym się do rejonu, w którym w danej chwili odbywa się polowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że by dało. Ja np. nie zbliżyłbym się do rejonu, w którym w danej chwili odbywa się polowanie.

A ja jak usłyszałem strzały w miejscu do tego nie przeznaczonym kiedy jeździłem na rowerze tam gdzie zawsze - śmiertelnie się przestraszyłem i spieprzałem tam gdzie pieprz rośnie.

Zadzwoniłem na policje. Chyba g sobie z tego zrobili, bo dyspozytor był jakby po wypaleniu skręta.

Potem od kogoś dowiedziałem sie, że to ojciec i jego syn strzelają z wiatrówki do nieruchomego celu.  :-X

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zadzwoniłem na policje. Chyba g sobie z tego zrobili, bo dyspozytor był jakby po wypaleniu skręta.

Trzeba było im powiedzieć że ktoś zaparkował w niedozwolonym miejscu i złamał przepisy, co najmniej na 500 zł. Byliby za 10 minut.

Swoją drogą fajną praktykę uskuteczniają co jakiś czas niedaleko mnie. Obławę robią, zatrzymują kogo się da i wlepiają mandaty. Ciekawe po co im do tego facet w stroju antyterrorysty z uzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiesz po co? Misiaczki ochrony potrzebują, żeby im nikt nie wp***ił ;)

 

Odważni są jak trzeba dwóch kumpli spokojnie pijących piwko na ławce spacyfikować, albo jakiegoś pijanego gostka, który ustać nie może, a co tu dopiero mówić o ataku na kogoś..

 

A jak jest bójka albo ktoś kogoś napada, to udają że nie widzą - bo jeszcze w łeb dostaną, to po co się mieszać? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Po pierwsze strzelanie z wiatrówki jest legalne ;) A po drugie nie odróżnić strzału z wiatrówki od strzału z broni palnej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
po drugie nie odróżnić strzału z wiatrówki od strzału z broni palnej...

Spróbuj to zrobić przy prędkości 30 km/h i jeździe pod wiatr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehehehe. Wcale nie. Ale jak mniemam, najwięcej do gadania mają ci, którzy swoją aktywność ograniczają do wypadów do sklepu po bułki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze strzelanie z wiatrówki jest legalne ;)

Ale trafianie już nie.

-na podstawie poczynań jakiegoś wiejskiego idioty nie osądzajmy całej stytysięcznej grupy. Jak widzisz sam jest to bardzo odosobniony przypadek i winy należy szukać nie  w prawie tylko w predyspozycjach takiego człowieka. A oznakowanie terenu, które tak forsowaliście dało by tu jakiś efekt?

Myślę, że dałoby. Uważam także, że niestety nie jest to odosobniony przypadek - mam kilku znajomych z rodzin "myśliwskich" i niestety stwierdzam (w stosunku do moich znajomości) że są to ludzie zacofani, czerpiący satysfakcję z przemocy itd. Może to też tylko odosobnione przypadki, a może nie? W sumie kiedyś jak słyszałem odgłosy myśliwych po ustrzeleniu zwierzaka, to też się zastanawiałem co to za zwierzaki ryczą. Aha, i chyba większość myśliwych pochodzi z wiosek, hę?

-Nie musi. To własny wybór, że używamy najniebezpeiczniejszego środka transportu (do tego najdroższego i nieekologicznego :))

No, 400 km rowerem za jeden dzień to przecież żaden problem. Jeszcze z przyczepą pełną żelastwa dajmy na to.

-nie chodziło mi zupełnie o to:D miałem tu na myśli raczej hipokryzję jaka kryje się za niektórymi wypowiedziami.

Ta hipokryzja to raczej komentarz obowiązującego prawa.

 

Na koniec jeszcze po raz kolejny zaznaczę, że myśliwi mają bardzo dużo przywilejów w stosunku to ograniczeń. Dlatego moim zdaniem wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń nie dość, że może uratować komuś, lub jego zwierzakowi życie, to w cale zanadto nie obciąży myśliwych ani kosztami, ani czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- trafianie w co?

 

- jakiej przemocy?

 

- jeżdzenie samochodem to też może być rozrywka, nie tylko "przymus",są inne środki transportu. Zresztą wyrwane z kontekstu .

 

-prawo dotyczy także opiekunów psów, i przykłady jego "przestrzegania" podałem wyżej. Także jeśli któryś z nich nigdy nie złamał prawa związanego z psami niech się wypowiada, a reszta niech milczy na temat przestrzegania prawa przez innych

 

- jakie znasz przywileje, a jakie obowiązki, że o nich mówisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka jest różnica pomiędzy wystrzałem z wiatrówki a wystrzałem ze sztucera myśliwskiego ? Pytam bo jestem laikiem, a wydaje mi się że wiatrówka jakiegoś wielkiego hałasu nie robi...

 

Ale trafianie już nie.

Strzelanie jest legalne, ale trafianie już nie ? To masz strzelać i zawsze zezować czy jak ? Jeśli już poruszyliśmy ten temat, to wydaje mi się że tacy amatorzy wiatrówek są bardziej niebezpieczni od myśliwych. Ile w ostatnim roku było wypadków z wiatrówkami i umyślnych nawet ataków z ich pomocą ?

 

Uważam także, że niestety nie jest to odosobniony przypadek - mam kilku znajomych z rodzin "myśliwskich" i niestety stwierdzam (w stosunku do moich znajomości) że są to ludzie zacofani, czerpiący satysfakcję z przemocy itd. Może to też tylko odosobnione przypadki, a może nie? W sumie kiedyś jak słyszałem odgłosy myśliwych po ustrzeleniu zwierzaka, to też się zastanawiałem co to za zwierzaki ryczą. Aha, i chyba większość myśliwych pochodzi z wiosek, hę?

Po kilku znajomych nie powinno się uogólniać całej rzeszy ludzi. Ja znam kilku studentów pijaków i debili - czy wszyscy studenci tacy są ?

Mikołaj Rej też był ze wsi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Strzelanie jest legalne, ale trafianie już nie ? To masz strzelać i zawsze zezować czy jak ?

To aż tak ciężko się domyśleć o co chodzi? Możesz strzelać z wiatrówki, ale jeżeli strzelisz w kogoś, to ten ktoś może Cię o to zaskarżyć.

Po kilku znajomych nie powinno się uogólniać całej rzeszy ludzi. Ja znam kilku studentów pijaków i debili - czy wszyscy studenci tacy są ?

Mikołaj Rej też był ze wsi ;)

A przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Szczególnie to w nawiasie. Jest pewna różnica między przypuszczeniami a stwierdzeniami.

A co do wsi, to nie ja wspomniałem o "jakimś wiejskim idiocie". Głos rozsądku, ślepy jak kura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmyślasz jak ci się podoba. Nikt tu nie mówił, że ktoś strzelał DO NIEGO, tylko, że strzelał.

 

Z jakiej przemocy pytam raz jeszcze?

 

Zresztą dyskusja z ludźmi, którzy wypowiadają się na temat o którym nie mają zielonego pojęcia zawsze kończy się tak samo.

 

Dyskusja polega na odpowiadaniu na wszystkie argumenty, a nie tylko wybranych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To aż tak ciężko się domyśleć o co chodzi? Możesz strzelać z wiatrówki, ale jeżeli strzelisz w kogoś, to ten ktoś może Cię o to zaskarżyć.

To jest tak oczywiste, że aż nie brałem pod uwagę że może Ci o to chodzić. Trafianie jest legalne, ale uszkodzenie czyjegoś ciała/własności nie - to też jest oczywiste i bezdyskusyjne, więc dalej nie bardzo rozumiem czemu taki argument się w ogóle w tej dyskusji pojawił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dla zwierząt układanie się do snu na konkretnym boku jest związane nie z komfortem, ale przetrwaniem. Śpiące zwierzę jest bowiem szczególnie podatne na ataki drapieżników. Koty sypiają 12–16 godzin na dobę. Najchętniej wybierają miejsca wyniesione, gdzie drapieżnik może podejść do nich wyłącznie od dołu. Uczeni chcieli sprawdzić, czy zwierzęta te preferują jeden z boków podczas snu.
      Naukowcy z Uniwersytetu im. Aldo Moro w Bari, Uniwersytetu Ruhry w Bochum, Uniwersytetu Medycznego w Hamburgu oraz uczelni z Niemiec, Kanady, Szwajcarii i Turcji przeanalizowali ponad 400 materiałów wideo z YouTube'a, na których wyraźnie widać śpiącego kota. Do analizy klasyfikowano tylko materiały, które nie były poddawane obróbce, gdzie widoczny był pojedynczy kot, który spał przez co najmniej 10 sekund. Musiało być też widać całe jego ciało. W ten sposób uczeni chcieli dowiedzieć się, czy koty podczas snu preferują któryś z boków.
      Okazało się, że 3/4 kotów spało na lewym boku. Zdaniem badaczy, zwierzęta wybierają tę stronę, by zaraz po przebudzeniu lepiej postrzegać otoczenie lewym polem widzenia, przetwarzanym przez prawą półkulę mózgu. Półkula ta jest wyspecjalizowana w orientacji przestrzennej, przetwarzaniu zagrożeń i koordynacji w razie ucieczki. Śpiący na lewym boku kot lepiej wyłapuje zagrożenia z otoczenia i szybciej je przetwarza. Wybór tego boku podczas snu może więc być najlepszą strategią przetrwania.
      Źródło: Lateralized sleeping positions in domestic cats, https://www.cell.com/current-biology/fulltext/S0960-9822(25)00507-X

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli Twój pies uwielbia się kąpać i z chęcią wskakuje do wody na spacerze, nie powinien być zabezpieczany nakładanymi na skórę środkami przeciwko pchłom i kleszczom. Badania pokazały bowiem, że jeśli stosujemy takie środki, to natychmiast po tym, jak pies wejdzie do wody, jego skóra i futro mogą uwalniać duże ilości substancji szkodliwych dla zwierząt wodnych i zwierząt, które je jedzą, jak na przykład ptaki. Co więcej, te substancje mogą się uwalniać nawet przez 28 dni od ich nałożenia.
      Początkowo środki nakładane na skórę psa były uważane za bezpieczne, jednak w 2011 roku Europejska Agencja Leków opublikowała sugestię, że mogą być szkodliwe dla zwierząt wodnych przez 48 godzin po nałożeniu. Jednak były to tylko przypuszczenia, które nie opierały się na eksperymentach.
      Dopiero teraz grupa badaczy przeprowadziła badania na kilkudziesięciu psach, u których stosowano albo fipronil albo imidaklopryd. Okazało się, że nawet po 28 dniach ilość szkodliwych substancji trafiających do wody z ciała dużego psa może być na tyle duża, że ich stężenie przekroczy bezpieczny poziom w 100 metrach sześciennych wody. Jeśli więc w stawie często kąpią się psy, poziom zanieczyszczeń pochodzący ze środków, którymi są chronione przed pchłami i kleszczami, może być niebezpieczny dla środowiska wodnego.
      Szczegóły badań zostały opublikowane na łamach pisma VetRecord.
      Źródło: Swimming emissions from dogs treated with spot-on fipronil or imidacloprid: Assessing the environmental risk

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kim jest dla człowieka pies? Wiele osób określa go mianem przyjaciela, dla innych jest jak dziecko czy członek rodziny. Naukowcy z Wydziału Biologii budapesztańskiego ELTE Eötvös Loránd University postanowili sprawdzić, jaką dokładnie rolę odgrywa pies w sieci ludzkich więzi społecznych. Naukowcy wykorzystali 13 różnych skali badawczych do porównania związków człowiek-pies ze związkami człowiek-człowiek.
      Okazało się, że relacja właściciel-pies to połączenie związków człowieka z dzieckiem i człowieka z najlepszym przyjacielem, a na wszystko nałożony jest wysoki stopień kontroli nad zwierzęciem. To niezwykła relacja, w której mieszczą się pozytywne aspekty związków człowiek-dziecko, ale brak jest negatywnych aspektów związku człowiek-przyjaciel. Co interesujące, wielu właścicieli psów stwierdza, że więź łącząca ich ze zwierzęciem jest ważniejsza i silniejsza niż więź łącząca ich z człowiekiem. Jednak badania pokazały, że im więcej wsparcia występuje w relacji człowiek-człowiek, tym więcej jest go w relacji człowiek-pies, a to sugeruje, że związek z psem uzupełnia i wzbogaca związki z ludźmi, a nie jest związkiem zastępczym, kompensującym niedobory.
      W skład ludzkich sieci społecznych wchodzą różni partnerzy, z którymi łączą nas różne relacje i metody wsparcia. Inna relacja łączy nas z przyjacielem, inna z dzieckiem, jeszcze inna z żoną czy mężem, a odmienna z sąsiadem. Węgierscy uczeni zbadali, jaki jest miejsce relacji z psem w tych sieciach.
      W tym celu poprosili o pomoc ponad 700 właścicieli psów, którzy opisali swoje relacje z nimi na 13 skalach dotyczących psów oraz porównali je z 4 skalami dotyczącymi ludzi: ich własne dziecko, najbliższy krewny, najlepszy przyjaciel, partner połączony więzami miłości.
      Z badań wynika, że właściciele psów oceniają łączące ich relacje jako najbardziej satysfakcjonujące, a pies jest najlepszym towarzyszem. Uważają też, że pies kocha ich najbardziej ze wszystkich innych partnerów. Co więcej – podobnie jak ma to miejsce w przypadku relacji z dzieckiem – pies był oceniany bardzo wysoko w kontekście troski i bezpieczeństwa relacji oraz – jak ma to miejsce w przypadku najlepszego przyjaciela – relację z psem charakteryzował niski poziom antagonizmów i konfliktów.
      Jednocześnie jednak badania wykazały wielką nierównowagę sił w relacji człowiek-pies. Większą niż w jakiejkolwiek relacji człowiek-człowiek. W przeciwieństwie do relacji międzyludzkich, właściciel sprawuje całkowitą kontrolę nad psem, podejmuje większość decyzji, co ma wpływ na wysoki poziom satysfakcji właściciela. W porównaniu z ludźmi relację z psem charakteryzuje niewielka liczba konfliktów i interakcji negatywnych, stwierdzają autorzy badań, dodając, że ta asymetria wpływu i znaczenia jest dla wielu ludzki zasadniczym elementem relacji.
      To pokazuje, że psy zajmują wyjątkowe miejsce w sieci naszych powiązań społecznych. Oferują emocjonalną bliskość jak dzieci, łatwą relację jak z najlepszym przyjacielem oraz przewidywalność tej relacji, gdyż jest ona kształtowana i kontrolowana przez człowieka. To wyjaśnia, dlaczego z psami łączą nas tak głębokie związki, stwierdza Enikő Kubinyi.
      Uczeni odkryli też, że im silniejsze więzi z ludźmi, tym silniejsze z psem. Spodziewaliśmy się, że ludzie, którzy mają słabsze relacje z innymi ludźmi, będą bardziej polegali na związkach z psami, ale uzyskane przez nas wyniki temu przeczą. Ludzie nie wykorzystują psów jako rekompensaty niewystarczającego wsparcia ze strony innych ludzi, stwierdza współautorka badań Dorottya Ujfalussy.
      Naukowcy zauważają jednak, że ich próbka składała się z ochotników, można więc przypuszczać, że ludzie, którzy zgłosili się do badań, mogli być bardziej usatysfakcjonowani ze swojej relacji z psami niż przeciętny właściciel czworonoga. Niewykluczone zatem, że badania nie wyłapały osób, które bardziej polegają na związkach z psami. Psy oferują różne poziomy wsparcia społecznego i emocjonalnego, w zależności od potrzeb właściciela. Jedni ludzie poszukują towarzystwa i zabawy, inni zaufania i stabilności, jeszcze inni lubią się kimś opiekować, wyjaśnia główna autorka badań Borbála Turcsán.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Każdy z nas potrafi przywołać z pamięci charakterystyczny widok psa otrzepującego się po wyjściu z wody. Podobnie otrzepują się wszystkie zwierzęta posiadające futro. Jednak do niedawna nauka nie wiedziała, jaki mechanizm uruchamia takie zachowanie. O wiedzę tę wzbogacił nas właśnie profesor neurobiologii David Ginty i jego zespół z Wydziału Neurobiologii Harvard Medical School.
      Naukowcy wykorzystali nowoczesne narzędzia, które w znacznej mierze sami opracowali, do wyizolowania i śledzenia pojedynczych neuronów oraz stymulowania ich lub blokowania za pomocą światła. Dzięki nim dowiedzieli się, że za aktywowanie takiego zachowania odpowiadają łatwo pobudliwe mechanoreceptory typu C (C-LTMRs). Receptory te stanowią wczesny system ostrzegania, że coś – insekt, woda czy brud – za chwilę wejdzie w kontakt ze skórą. To wrodzony mechanizm odruchowy, który jednak zwierzę może kontrolować. Profesor Ginty porównuje jego działanie do sytuacji, gdy na naszym ramieniu wyląduje komar. Możemy odruchowo potrząsnąć ramieniem czy uderzyć owada dłonią, ale możemy też się powstrzymać.
      Naukowcy z laboratorium Ginty'ego wykorzystali olej słonecznikowy, którego krople nakładali na grzbiet myszy, które genetycznie zmodyfikowano tak, by za pomocą światła stymulować lub blokować specyficzne neurony. Tak zaawansowane eksperymenty stały się możliwe dzięki temu, że w ciągu ostatnich dwóch dekad opracowano potężne narzędzia genetyczne.
      Na skórze znajduje się około 20 różnego typu receptorów czuciowych. Około 12 z nich jest odpowiedzialnych za rejestrowanie różnego typu dotyku, od szybkiego ukłucia, przez wibracje po delikatne masowanie. Receptory C-LTMR są owinięte wokół podstawy mieszków włosowych i należą do najbardziej czułych receptorów skóry. Rejestrują najlżejsze ruchy włosa czy ugięcie skóry wokół jego podstawy. Z receptora sygnały wędrują do mózgu za pośrednictwem rdzenia kręgowego.
      Wielką zaletą technik wykorzystanych przez laboratorium Ginty'ego jest możliwość przyjrzenia się temu, co dzieje się w rdzeniu. Rozumiemy sposób organizacji neuronów przetwarzających informacje wizualne i dźwiękowe. Jeśli jednak chodzi o dotyk, o przetwarzanie sygnałów somatosensorycznych, dopiero próbujemy to zrozumieć, gdyż bardzo trudno jest uzyskać dostęp i rejestrować to, co dzieje się w rdzeniu kręgowym, stwierdza uczony.
      Jego zespołowi udało się zidentyfikować konkretny obszar w mózgu, do którego trafia sygnał skłaniający psa do otrzepania się, ale wiele jeszcze pozostaje do zbadania. Naukowcy wciąż nie wiedzą, czy zidentyfikowany przez nich szlak nerwowy jest jedynym mechanizmem biorącym udział w reakcji na kontakt z wodą czy też istnieją jeszcze inne, niezidentyfikowane. Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie, gdyż narzędzia, jakich zwykle używamy, rzadko w 100 procentach blokują to, co byśmy chcieli. Dlatego nie wiemy, czy obserwowane zachowanie wynika z 10% niezablokowanych sygnałów, czy też istnieje inna droga ich przekazywania, czy inny typ komórki, który przeoczyliśmy. W tym przypadku chodzi raczej o to drugie, ale nie jesteśmy pewni, wyjaśnia uczony.
      Drugie pytanie, na które trzeba odpowiedzieć brzmi: dlaczego, skoro C-LTMR znajdują się na całym ciele, otrzepywanie się jest uruchamiane tylko w przypadku zmoczenia środkowej części grzbietu? Można to w pewnej mierze wyjaśnić faktem, że ta część ciała znajduje się poza zasięgiem łap i zębów. Nie tłumaczy to jednak, jak to się dzieje, że sygnały pochodzące z takich samych neuronów i trafiające do tych samych części mózgu, raz wywołują otrzepywanie się, a innym razem nie. Być może, zastanawiają się badacze, sygnały ze środkowej części grzbietu trafiają do innych regionów jądra okołoramieniowego w mózgu, niż sygnały z pozostałej części ciała. A może te z grzbietu są wzmacniane w rdzeniu kręgowym, dlatego wywołują taką reakcję.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Koty to jedne z najpopularniejszych zwierząt domowych, towarzyszą ludziom od tysięcy lat, wydawałoby się więc, że powinniśmy wiedzieć o nich wszystko. Jednak dopiero teraz naukowcy dowiedzieli się, jak koty... mruczą. Dotychczas sposób wydawania tego dźwięku stanowił zagadkę, gdyż zwierzęta o krótkich strunach głosowych rzadko wydają niskie dźwięki. Tymczasem u kotów niskie mruczenie (w zakresie 20-30 Hz) jest czymś powszechnym. Okazało się, że posiadają one w krtani inne struktury, umożliwiające mruczenie.
      Rodzaj dźwięku, do wydawania którego zdolne jest zwierzę, zwykle zależy od rozmiarów strun głosowych. Zwykle im większe zwierzę, tym dłuższe struny głosowe, a co za tym idzie – możliwość wydawania niższych dźwięków. Kot domowy należy do niewielkich zwierząt, ma więc krótkie struny głosowe. Za ich pomocą wydaje wysokie dźwięki, miauczenie czy skrzeczenie. Jednak potrafi też nisko mruczeć.
      Obowiązująca obecnie hipoteza – zwana hipotezą AMC – mówiła, że zdolność kotów do mruczenia jest całkowicie uzależniona od „aktywnego kurczenia mięśni”. Christian T. Herbst z Uniwersytetu Wiedeńskiego i jego koledzy z Austrii, Szwajcarii i Czech postanowili przetestować tę hipotezę. Przeprowadzili więc sekcję tchawic ośmiu kotów domowych, które zostały uśpione z powodu różnych chorób. Odkryli, że z tchawicy można uzyskać niski dźwięk, gdy przechodzi przez nią powietrze, zatem skurcze mięśni nie są tutaj potrzebne. Naukowcy zauważyli, że powstanie niskich dźwięków (25-30 Hz) jest możliwe dzięki obecności tkanki łącznej w kocich strunach głosowych. Tkanka ta była znana już wcześniej, ale dotychczas nikt nie łączył jej z mruczeniem. Herbst nie wyklucza jednak, że skurcze mięśni są potrzebne do wzmocnienia pomruku.
      Teraz, skoro już dowiedzieliśmy się, jak koty mruczą, do rozwiązania zostaje zagadka, po co to robią.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...