Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wegetarianie chorują rzadziej, ale...

Rekomendowane odpowiedzi

Spór o wpływ wegetarianizmu na zdrowie jest prawdopodobnie tak samo stary, jak sam wegetarianizm. Do trwającej dyskusji dołączyli badacze z Wielkiej Brytanii, którzy wykazali, że osoby preferujące "zieloną dietę" chorują na większość nowotworów rzadziej od zwolenników mięsa. 

Badanie, którego wyniki opublikowało czasopismo American Journal of Clinical Nutrition, przeprowadzili badacze z Uniwersytetu w Oksfordzie. Swoje informacje uzyskali na podstawie śledzenia stanu zdrowia 63550 osób, zakwalifikowanych do badania w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku.

Jak zawsze w podobnych badaniach, autorzy skorygowali zebrane informacje o dane na temat wieku i stylu życia uczestników. Po "obrobieniu" danych okazało się, że ryzyko zapadnięcia na jakikolwiek nowotwór jest u wegetarian o 11% niższe, niż w grupie "mięsożerców". Niestety, jest też druga strona medalu. Okazuje się bowiem, że wegetarianie częściej (i to aż o 39%) chorują na raka jelita grubego.

Czy na podstawie studium można stwierdzić, że spożywanie mięsa chroni przed nowotworami jelita grubego? Z pewnością byłoby to zbyt duże uproszczenie. Co więcej, badacze z Oksfordu zaobserwowali wzrost prawdopodobieństwa zapadnięcia na tę chorobę u miłośników czerwonego mięsa. Niestety, nie udało się ustalić, dlaczego tak się dzieje i dlaczego mięso białe prowadzi do zmniejszenia zagrożenia.

Przeprowadzone studium dostarcza wielu interesujących informacji, lecz do wyjaśnienia pozostaje wiele nieścisłości. Podczas analizy stanu zdrowia uczestników studium stwierdzono na przykład, że ryzyko zachorowania na jakikolwiek nowotwór było dla całej grupy zmniejszone aż o 38% w stosunku do populacji ogólnej. 

Nietypowe wyniki sugerują, że badana grupa była, pomimo swojej wysokiej liczebności, mało reprezentatywna. Mogłoby to oznaczać, że uzyskane wyniki są dalekie od prawdziwego obrazu rzeczywistości, nawet jeśli badania zostały przeprowadzone poprawnie. Wygląda więc na to, że wyjaśnienie zależności pomiędzy dietą a ryzykiem zachorowania na nowotwory będzie wymagało przeprowadzenia dalszych badań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba wolę jednak mieć większe szanse na raka niż zrezygnować z wcinania martwych zwłok zwierzątek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jednak wolę nie naginać swojej natury i jeść mięcho(pewnie zaraz ktoś napisze że się w wielu innych przypadkach się ją nagina dla różnych "racjonalnych"powodów,jednak niejedzenie zwierzęcych trupów a jedzenie wyłącznie roślinnego ścierwa wydaje mi się nieracjonalne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważną treścią tego artykułu jest ilość badanych i to gdzie zostali oni przebadani a więc mniemam że w Wielkiej Brytanii i innych krajach rozwiniętych. Tak więc nie brało się pod uwagę 3/4 ludzkości z krajów rozwijających się i muzułmańskich gdzie mięso nie jest na porządku dziennym choć występuje w diecie. A produkty vege w krajach rozwiniętych odbiegają od ideału przykładem mogą być wysoko przetworzone produkty jak chipsy czy gotowe potrawy które zawierają więcej chemii niż nie jedna kiełbaska ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie ma nic do rzeczy. Tego typu dane koryguje się o takie czynniki, jak styl życia czy właściwości zdrowotne diety (a nie tylko jej składniki).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że pełny materiał nie jest dostępny a z abstraktu nie wynika, czy te statystyki są różne dla wegetarian i wegan (ci pierwsi spożywają mleko i jego przetwory oraz jajka, ci drudzy nie); wrzucono do jednego worka te dwie grupy, a przecież ich dieta zasadniczo się różni. Osobiście (opierając się na tym co wiem, bo to interesujący mnie temat) jestem skłonny przypuszczać, że zwiększone ryzyko raka j.g. występuje u wegetarian spożywających mleko (i być może duże ilości sacharozy, czyli słodyczy), a u wegan nie. Bardzo chciałbym się dowiedzieć szczegółów i czy tak jest w rzeczywistości. Może ktoś z Was wykupi dostęp online do pełnych publikacji z AJCN i podzieli się wiedzą? ;)

 

źródło (abstrakt): http://www.ajcn.org/cgi/content/abstract/ajcn;ajcn.2009.26736Mv1

 

Cancer incidence in vegetarians: results from the European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition (EPIC-Oxford)

 

Background: Few prospective studies have examined cancer incidence among vegetarians.

 

Objective: We report cancer incidence among vegetarians and nonvegetarians in the European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition–Oxford (EPIC-Oxford) study.

 

Design: This was a prospective study of 63,550 men and women recruited throughout the United Kingdom in the 1990s. Cancer incidence was followed through nationwide cancer registries.

 

Results: The standardized incidence ratio for all malignant neoplasms for all participants was 72% (95% CI: 69%, 75%). The standardized incidence ratios for colorectal cancer were 84% (95% CI: 73%, 95%) among nonvegetarians and 102% (95% CI: 80%, 129%) among vegetarians. Comparing vegetarians with meat eaters and adjusting for age, sex, and smoking, the incidence rate ratio for all malignant neoplasms was 0.89 (95% CI: 0.80, 1.00). The incidence rate ratio for colorectal cancer in vegetarians compared with meat eaters was 1.39 (95% CI: 1.01, 1.91).

 

Conclusions: The overall cancer incidence rates of both the vegetarians and the nonvegetarians in this study are low compared with national rates. Within the study, the incidence of all cancers combined was lower among vegetarians than among meat eaters, but the incidence of colorectal cancer was higher in vegetarians than in meat eaters.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wegetarianie wykorzystują niewolniczą pracę krów i zabijają kurze zarodki :-* weganie bestialsko mordują tylko rośliny, które na ich szczęście nie posiadają świadomości :'( jeśli dobrze zrozumiałem różnicę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wegetarianie wykorzystują niewolniczą pracę krów i zabijają kurze zarodki :-* weganie bestialsko mordują tylko rośliny, które na ich szczęście nie posiadają świadomości :'( jeśli dobrze zrozumiałem różnicę

 

jeśli to wszystko, co zrozumiałeś... no to wyrazy współczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie no chętnie bym o tym porozmawiał bo bardzo ciekawią mnie różne odchyły,np. podobno są tacy co jedzą tylko to co spadnie z drzew,poza tym skoro ja jem zwłoki zwierząt to wegetarianie roślinną padlinę,nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

roślinna padlina, świetne określenie ;)

 

a ci, którzy jedzą tylko to, co z drzewa spadnie, to fruktarianie. Nie jedzą żadnych owoców i warzyw, które musieliby zerwać. Co dla mnie jest wręcz głupotą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jeśli to wszystko, co zrozumiałeś... no to wyrazy współczucia.

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych wegetarian, którym wydaje się, że zabicie rośliny nie czyni jej krzywdy i jest dopuszczalne, choć zrobienie tego samego ze zwierzęciem jest już zbrodnią. Baaardzo płytkie mają myślenie w tej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no jest różnica-świadomość i cierpienie istot posiadających układ nerwowy rozbudowany.poza tym dochodzi to że nie będzie miejsca na ziemi na krowy i trzeba będzie się przerzucić na rośliny.więc wegetarianizm nie jest aż taki głupi,choć się z nim niezgadzam-jeśli już to tylko w kwestii szympansów,innych naczelnych no i delfinów,chociaż jeśli potrzebujemy ich do eksperymentów to dopuszczałbym wszystko,dla dobra nauki no i ludzi,taki egoizm gatunkowy(moim zdaniem słuszny,pomijając to że dobro ludzi cenię niżej niż dobro rozumności-nie wzdragałbym się przed zastąpieniem nas sztuczną inteligencją,ale to tylko taki mój kaprys-nie mam dowodów że rozwój rozumności jest celem istnienia).z czystego egoizmu gatunkowego i okrucieństwa zabijałbym i zjadał inne gatunki daleko z nami spokrewnione a ziemię zabetonował jeśli tylko to będzie wygodniejsze dla ludzi(hehe założyłem z kolegą greypeace,niedługo zrobię stronę ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, ale rośliny także odczuwają ból i cierpią, a do tego uruchamaiją różne mechanizmy obronne, na co jest bardzo wiele dowodów. Już o tym kiedyś wspominałem: to tylko udowadnia cynizm ekooszołomów, którzy po prostu chcą mieć czyste sumienie, bo zwierzątko krzyczy i kwiczy, a do tego próbuje gryźć i kopać. Tymczasem roślinka umiera w ciszy, więc oszołomek ma czyste rączki, bo "skoro nie krzyczała, to przecież krzywda się jej nie działa". Podwójnie nierówna walka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ból jako wrażenie wysyłane przez układ nerwowy to może nie, ale na pewno reagują na stres i bronią się przed nim, więc nietrudno się domyślić, że jest to jakieś nieprzyjemne doznanie. Czyli tak czy inaczej skazują rośliny na taką czy inną formę cierpienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rośliny także odczuwają ból i cierpią

 

Tak? To naprawdę ciekawe. Możesz wyjaśnić na jakiej podstawie tak twierdzisz? Albo inaczej, jakie kryteria przyjęte przez Ciebie pozwalają Ci stwierdzić, że organizm żywy odczuwa ból i cierpi?

 

Może uprzedzając dalszą dyskusję, od razu przedstawię swoje stanowisko - rozstrzygam to z punktu widzenia posiadania bądź nie układu nerwowego (takiego jak u zwierząt). Rośliny go nie posiadają, więc nie czują, co nie zmienia faktu, że w różnoraki sposób reagują na bodźce - ale nie czują bólu i nie mają świadomości. W królestwie zwierząt występuje układ nerwowy i im bardziej jest on skomplikowany i złożony, w tym większym stopniu występuje czucie oraz przejaw świadomości. Takie są moje kryteria określania, czy organizm może odczuwać ból lub cokolwiek innego.

 

 

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych wegetarian

 

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych nie-wegetarian.

 

 

nie no chętnie bym o tym porozmawiał bo bardzo ciekawią mnie różne odchyły

 

Szkoda, że tylko to Cię interesuje, zamiast rzeczowej dyskusji na temat wyniku tych badań. Wygląda na to, że ten temat jest Ci tak bardzo nie na rękę, że jesteś zainteresowany jedynie drwinami i ośmieszaniem. W sumie to typowa reakcja psychologiczna. Ot, taki często spotykany odchył zatwardziałego mięsożercy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tak? To naprawdę ciekawe. Możesz wyjaśnić na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Jeżeli organizm wyraźnie reaguje na stres i odbija się to na jego kondycji i dobrobycie, to w moim odczuciu możesz mówić o cierpieniu.

Podobnie mogę opisać punkt widzenia zatwardziałych nie-wegetarian.

Ależ oczywiście, że tak. Każda forma fanatyzmu jest głupotą. Dlatego ja osobiście nie mam nic przeciwko wegetarianizmowi (sam unikam spożywania mięsa, choć w moim wypadku jest to związane głównie ze sprawami czysto dietetycznymi, że tak to ujmę), nawet rozumiem i popieram informowanie o nim i propagowanie go (o ile robi się to rzetelnie), ale fanatyzm którejkolwiek ze stron konfliktu mnie potwornie irytuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Wygląda na to, że ten temat jest Ci tak bardzo nie na rękę, że jesteś zainteresowany jedynie drwinami i ośmieszaniem. W sumie to typowa reakcja psychologiczna."

drwiny i ośmieszanie to moja specjalność,poza tym to nie ja zacząłem nazywać jedzenie zwłokami tylko kolega wegetarianin.owszem zwierzęta cierpią,ale cierpienie i zadawanie go to część życia człowieka,a w odniesieniu do zwierząt jest ono mało szkodliwe dla ludzi(wiem że człowiek to też zwierzę,więc w odniesieniu do innych gatunków-nie ludzi)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)poza tym to nie ja zacząłem nazywać jedzenie zwłokami tylko kolega wegetarianin./quote]

Ja zacząłem pisać o zwłokach - a vege ze mnie żadne ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

według mnie problem polega na tym ,że rośliny nie wydają żadnych "dźwięków" kiedy się je zrywa. Zapewne gdyby coś takiego miało miejsce znalazłaby się jakaś grupa broniąca ich praw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do wegetarianizmu to dopiero wczoraj naszło mnie zdziwienie że wegetairanie nie patrzą na sprawę poważnie-poważnie tzn. co by było gdyby wszyscy zostali wegetarianami-te wszystkie zwierzęta hodowane dla mięsa najzwyczajniej by zginęły,nigdy na świecie nie pojawiłoby się ich potomstwo, czy to nie jest zasadniczy argument przeciwko wegetarianizmowi?

 

zresztą podobny można zastosować do obrońców praw człowieka walczących z pracą ludzi za niską kasę-gdyby nie ta praca zmarli by z głodu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zresztą podobny można zastosować do obrońców praw człowieka walczących z pracą ludzi za niską kasę-gdyby nie ta praca zmarli by z głodu

1) potrzeba matką wynalazków - rozwinął by się sektor usług i handel wymienny - jakoś w Zimbabwe sobie radzą!

2) co to za radość z pracy, skoro masz za mało, żeby żyć ale za dużo żeby umrzeć?

3) wystarczy popatrzeć co się działo w anglii: http://historia.na6.pl/rewolucja_przemyslowa_w_anglii

i średnią życia, a się okaże, że ta super praca lepsza niż nic wcale nie jest lepsza. Ot taki dzień świstaka: wstać, zasuwać, zeżreć, zasnąć.

 

według mnie problem polega na tym ,że rośliny nie wydają żadnych "dźwięków" kiedy się je zrywa. Zapewne gdyby coś takiego miało miejsce znalazłaby się jakaś grupa broniąca ich praw.

według mnie, jako osoby od 20 lat niejedzącej mięsa ani ryb PROBLEMU NIE MA - problem mają ludzie w głowach ot i tyle. jeden się uprze, że zwierzęta cierpią, inny że rośliny też. to padają argumenty "ale rośliny nie czują" - swojego czasu robiono testy na drzewach rozpalając w ich okolicy ogień - instrumenty podpięte do żywych drzew wyraźnie pokazywały, że drzewa na ogień reagują - czyli w pewnym sensie czują I WIEDZĄ co się święci. - czy ten fakt coś zmienia w moim podejściu do drzew? NIE.

 

Dyskusja o preferencjach żywieniowych ma sens dopóki mówimy o sobie - nie chcesz jeść padliny SUPER, chcesz jeść padlinę - SUPER, ale po jakiego grzyba próbujecie mi jeden z drugim wmówić, że twoja czy tego obok droga jest lepsza od obranej przeze mnie? Gdybyście jeszcze choć rzucali faktami - jem mięso, bo udowodniono, że dzięki temu jestem sprawniejszy, bądź nie jem X, bo coś się dowiedziałem. Ale nie, wasze "merytoryczne" argumenty sprowadzają się do płakania, bo coś gdzieś cierpi i WSZYSCY POWINNI REAGOWAĆ TAK SAMO jak WY. Zdradzę wam tajemnicę, każdemu z osobna - gdyby wszyscy ludzie na świecie myśleli tak jak ty, to świat był by nudnym miejscem - jakakolwiek dyskusja kończyła by się na "tak, masz rację".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analizy przeprowadzone za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji wskazują, że metabolity diety są głównym winowajcą rozwoju nowotworów jelita grubego u dorosłych poniżej 60. roku życia. Szczególnie silny wpływ mają metabolity czerwonego mięsa i mięsa przetworzonego. Uzyskane wyniki są o tyle istotne, że od dłuższego czasu notuje się wzrost liczby nowotworów u młodszych osób, a badania na obecność metabolitów są znacznie łatwiejsze i tańsze niż badania kolonoskopowe. Okazuje się więc, że ważnym czynnikiem zmniejszającym ryzyko nowotworów jelita grubego może być zmiana diety.
      U osób poniżej 60. roku życia byłoby niepraktycznym stosowanie metod, które proponujemy osobom starszym. Łatwiejsze od tego typu badań przesiewowych jest wykonanie prostego testu z krwi, który zmierzy biomarkery metabolitów. Wówczas osoby narażone na największe ryzyko można będzie skierować na dokładniejsze badania, mówi jeden z autorów badań, onkolog układu pokarmowego Suneel Kamath.
      Uczeni z Center for Young-Onset Colorectal Cancer w Cleveland Clinic prowadzą wielkoskalowe analizy danych dwóch grup pacjentów. Jednej, leczonej z powodu nowotworu jelita grubego, który wystąpił u nich w wieku młodszym niż średnia dla tej choroby, oraz grupy, u której nowotwór zdiagnozowano w wieku typowym dla jego występowania. Badacze już wcześniej zidentyfikowali różnice w metabolitach pomiędzy obiema grupami, a inna grupa naukowa zauważyła, że u obu grup występują też różnice w mikrobiomie jelit. Wiemy jednak, że na ryzyko wystąpienia nowotworów wpływa wiele czynników, dlatego też bardzo trudno jest określić, które z nich mogą odgrywać najważniejszą rolę i pod tym kątem zaplanować kolejne badania. jakby tego było mało, bakterie mikrobiomu spożywają nasze metabolity i wytwarzają własne, co dodatkowo zaciemnia obraz.
      Doktor Naseer Sangwan, dyrektor Microbial Sequencing & Analytics Resource Core, który był jednym z kierowników grupy badawczej, zaprzągł do pracy algorytm sztucznej inteligencji. Jego zadaniem było przeanalizowanie danych z dotychczas prowadzonych badań i określenie, które czynniki stwarzają największe ryzyko, zatem na badaniu których należy się skupić.
      Okazało się, ku zaskoczeniu badaczy, że głównym czynnikiem z powodu którego w jednej grupie nowotwór jelita grubego pojawia się szybciej niż średnia, była dieta. Badacze coraz intensywniej badają mikrobiom. Tymczasem z naszych badań wynika, że chodzi o dietę. Już wcześniej wiedzieliśmy, że metabolity odgrywają główną rolę, teraz więc możemy prowadzić badania w odpowiednim kierunku, mówi Sangwan. Fakt, że winowajcą jest dieta ma tę zaletę, że badania metabolitów z krwi są znacznie łatwiejsze niż analiza DNA mikroorganizmów występujących w jelitach. Ponadto bardzo trudno jest zmienić mikrobiom. Co prawda zmiana diety również nie zawsze jest łatwa, ale jest znacznie łatwiejszym rozwiązaniem jeśli chcemy zapobiec nowotworowi, wyjaśnia doktor Kamath.
      U osób, które w młodszym wieku zachorowały na raka jelita grubego, zaobserwowano większe stężenie metabolitów związanych z przetwarzaniem argininy oraz cyklem mocznikowym, niż u pacjentów, u których choroba wystąpiła później. Te różnice są prawdopodobnie powiązane z długotrwałą konsumpcją czerwonego mięsa oraz mięsa przetworzonego. Naukowcy, by sprawdzić swoje przypuszczenia, prowadzą obecnie analizy dotyczące zachorowań na terenie całego kraju. Jeśli potwierdzą, że metabolity argininy i cyklu mocznikowego – i co za tym idzie nadmierne spożycie czerwonego mięsa i mięsa przetworzonego – odpowiadają za wczesne ryzyko rozwoju raka jelita grubego, rozpoczną badania nad dietami i dostępnymi już lekami, za pomocą których będzie można regulować wspomniane metabolity.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone przez American Cancer Society wskazują, że wśród kolejnych coraz młodszych pokoleń rośnie liczba zachorowań na 17 z 34 rodzajów nowotworów. Młodzi ludzie częściej niż ich rodzice i dziadkowie, gdy byli w ich wieku, chorują m.in. na nowotwory piersi, trzustki czy układu pokarmowego. Zauważono też wzrost związany z nowotworami wątroby (tylko u kobiet), macicy, jąder, pęcherzyka żółciowego i jelita grubego.
      Nasze badania dostarczają kolejnych już dowodów na zwiększanie ryzyka rozwoju nowotworów w pokoleniach następujących po pokoleniu baby boomers [osoby urodzone w latach 1946–1964]. Potwierdzają spostrzeżenia dotyczące zwiększenia liczby wczesnych przypadków raka jelita grubego i nowotworów związanych z otyłością oraz rozszerzają liczbę nowotworów, które dotykają ludzi w coraz młodszym wieku, mówi główna autorka badań doktor Hyuna Sung.
      Naukowcy wzięli pod uwagę takie czynniki jak rok urodzenia, status społeczny, ekonomiczny i polityczny oraz środowisko, w którym żyli badani, co wpływa na ewentualną ekspozycję na czynniki ryzyka. Zauważyliśmy, że trendy dotyczące zapadalności na nowotwory związane są z rokiem urodzenia, jednak wciąż nie mamy jasnego wytłumaczenia, dlaczego choruje coraz więcej ludzi, mówi uczona.
      Naukowcy przeanalizowali dane dotyczące 23 654 000 osób, u których zdiagnozowano jeden z 34 rodzajów nowotworów oraz informacje o 7 348 137 osobach, które zmarły na jeden z 25 rodzajów nowotworów pomiędzy początkiem roku 2000 a końcem roku 2019. Zmarli byli w wieku od 25 do 84 lat. Na potrzeby porównania liczby przypadków zachorowań ze względu na wiek, badana grupa została podzielona w zależności od roku urodzenia na podgrupy obejmujące 5 lat. W podziale uwzględniono lata 1920–1990.
      Badacze zauważyli, że od 1920 roku rośnie liczba przypadków zachorowań na 8 z 34 nowotworów. Na przykład osoby urodzone około 1990 roku są narażone, w porównaniu z osobami urodzonymi w roku 1955, na 2-3-krotnie większe ryzyko zachorowania na nowotwory trzustki, nerek i gruczolakoraki jelita cienkiego, a kobiety dodatkowo narażone są na większe ryzyko nowotworu wątroby.
      W młodszych pokoleniach wzrósł odsetek zachorowań na 9 rodzajów nowotworów, których odsetek w starszych pokoleniach spadał. Są to estrogenozależne nowotwory piersi, nowotwór macicy, jelita grubego, woreczka żółciowego, nowotwory żołądka (z wyjątkiem raka wpustu żołądka), nowotwór jajników, jąder oraz – u mężczyzn – mięsak Kaposiego i rak odbytu. U osób urodzonych około 1990 roku ryzyko rozwoju nowotworu jajników jest o 12%, a nowotworu macicy o 169% wyższe niż grupie o najniższej zachorowalności.
      Wzrost odsetka zapadalności na nowotwory w młodszych grupach oznacza zmianę pokoleniową ryzyka zachorowania i jest wczesną wskazówką dotyczącą przyszłych przypadków nowotworów w skali kraju. Bez odpowiedniej polityki zdrowotnej i w związku z ogólnym wzrostem ryzyka związanym z wiekiem, może dojść do zatrzymania lub nawet odwrócenia trwających od dekad trendów spadku zachorowalności. Badania te pokazują, jak ważne jest zidentyfikowanie przyczyn i czynników ryzyka powodujących większą zapadalność na nowotwory wśród przedstawicieli pokolenia X [urodzeni w latach 1965–1980] i milenialsów [1981–1996], dodaje doktor Ahmedin Jemal.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Edukacja i świadomość społeczeństwa, ciekawość nowych smaków jak i dostępność różnorodnych towarów na rynku przyczyniły się do wzrostu zainteresowania dietami alternatywnymi. Jedną z nich jest wegetarianizm. Sama nazwa pochodzi od łacińskich słów „vegetablis” – roślinny i „vegetare” – rosnąć.
      Początki wegetarianizmu sięgają Bliskiego Wschodu, a wiara w reinkarnację (hinduzim) skutecznie skłaniała wierzących do odrzucenia mięsa z diety. Podobnie buddyzm jako religia wyznająca szacunek i miłość do wszystkich stworzeń składania do rezygnacji spożywania mięsa, stąd podstawą diety są produkty roślinne (rośliny strączkowe, oleiste, zbożowe, owoce, warzywa czy grzyby) z jednoczesną eliminacją pokarmów mięsnych. Współcześnie wyróżnia się wiele odmian diety wegetariańskiej, np. :
      Laktowegetarianizm – oprócz produktów roślinnych do diety włącza się mleko i jego przetwory Owowegetarianizm – oprócz produktów roślinnych spożywane są jajka Weganizm – dopuszcza się tylko i wyłącznie żywność pochodzenia roślinnego Witerianizm – opiera się na jedynie produktach roślinnych, w tym 75% żywności ma stanowić żywność surowa Fruterianizm – dieta w głównej mierze składa się z owoców Pescowegetarianizm – dieta roślinna z uwzględnieniem ryb Pollowegetarianizm – dieta bazująca na produktach roślinnych, ale dopuszczająca drób Diety wegetariańskie często stosowane są jako profilaktyka chorób cywilizacyjnych. Spośród państw europejskich największy procent wegetarian jest w Niemczech (9%), Włoszech (7%) oraz w Szwajcarii (5%). W pozostałych krajach wegetarianie stanowią od 0,3 do 4%.
      Badania wskazują na iż osoby nie jedzące mięsa żyją o średnio 3-4 lata dłużej niż te jedzące mięso. U wegetarian obserwuje się niższy poziom takich parametrów jak: glukoza, cholesterol czy
      trójglicerydy, a także niższe BMI. Dieta roślinna zapewnia dostarczenie wraz z dietą dużej ilości błonnika i przeciwutleniaczy. U osób stosujących diety roślinne stwierdza się mniejsze ryzyko zachorowania na raka czy choroby serca. Wegetarianizm uznawany jest powszechnie za zdrową alternatywę żywieniową, przy czym ważnym aspektem jest dobre zbilansowanie diety, aby dostarczyć do organizmu wszystkich niezbędnych składników odżywczych w odpowiedniej ilości. W innych wypadku nie prawidłowo stosowana dieta może prowadzić do niedoborów m.in. żelaza, witamina
      B12 czy białka. [1,2,3]

      Żelazo w żywności występuje w dwóch formach: forma hemowa (II) – w produktach mięsnych, łatwiej przyswajalna (od 25 do 50%) i forma niehemowa (III) – ta w produktach roślinnych i w mniejszej ilości w produktach zwierzęcych, słabo przyswajalna (od 1 do 10%). Gorsza przyswajalność niehemowej formy żelaza z diety związana jest z obecnością inhibitorów i
      aktywatorów wchłaniania. Zakwaszanie chleba czy moczenie zbóż i nasion lub procesy fermentacjne mogą wpłynąć na poprawę przyswajalności żelaza. Witamina C i kwasy organiczne w owocach i warzywach także poprawiają przyswajalność. Dorośli wegetarianie mają zazwyczaj niższy poziom żelaza niż osoby jadające mięso, przy czym poziom ferrytyny utrzymuje się zazwyczaj w granicach normy. Dzienne zapotrzebowanie na żelazo przedstawiono w tabeli poniżej: [4,5,6]
      Grupa płeć/wiek
      (lata)Żelazo (mg) EARRDA Niemowlęta
      0–0,5
      0,5–1
      0,3 (AI)
      7             11

      Dzieci
      1–3
      4–6
      7–9
      3
      4
      4
      7
      10
      10 Chłopcy
      10–12
      13–15
      16–18
      7
      8
      8
      10
      12
      12 Mężczyźni
      19–30
      31–50
      51–65
      66–75
      >75
      6
      6
      6
      6
      6
      10
      10
      10
      10
      10 Dziewczęta
      10–12
      13–15
      16–18
      7(8)*
      8
      8
      10(15)*
      15
      15 Kobiety
      19–30
      31–50
      51–65
      66–75
      >75
      ciąża
      <19
      >19
      laktacja
      <19
      >19
      8
      8
      6
      6
      6

      23
      23

      7
      7
      18
      18
      10
      10
      10

      27
      27

      10
      10 *przed wystąpieniem miesiączki (po wystąpieniu miesiączki) Zbyt niska podaż i biodostępność żelaza mogą wywołać w organizmie stan niedokrwistości. Według danych WHO z 2015 roku dotyczy ona prawie ¼ całej populacji ludzkiej, przy czym największą grupę stanowią kobiety i dzieci. Przy niedokrwistości z niedoboru żelaza dochodzi do zaburzenia syntezy hemu, czego skutkiem jest powstawanie czerwonych krwinek o mniejszym rozmiarze i zawierających mniej hemoglobiny niż w prawidłowym erytrocycie (tzw. Mikrocyty). Aby stwierdzić obecność mikrocytów należy wykonać badanie morfologii krwi obwodowej. Obniżony jeden z parametrów morfologii jakim jest MCV – wskaźnik objętości krwinki czerwonej – świadczy o występowaniu mikrocytów. Krwinki czerwone przy trwającym niedobrze stają się niedobarwliwe, co odzwierciedla wskaźnik MCH – średniej masy hemoglobiny w krwince czerwonej oraz MCHC – średniego stężenia hemoglobiny w krwince czerwonej. Ponadto mikrocyty można potwierdzić podczas oceny manualnej rozmazu krwi obwodowej. Jednak za najbardziej wiarygodny wskaźniki anemii w morfologii krwi obwodowej jest stężenie hemoglobiny w krwince czerwonej (Hb). Warto podkreślić fakt, iż oznaczanie wolnego żelaza ma niską wartość diagnostyczną i podlega zmienności dobowej jak i osobniczej.
      Zbyt niska podaż żelaza manifestuje się niedokrwistością, a także upośledza działanie wielu układów takich jak: nerwowy, czy immunologiczny. Charakterystyczne objawy kliniczne niedoboru żelaza to osłabienie, bladość, senność wraz z pojawiającym się wypadaniem włosów, zajadami, czy cieniami pod oczami. [6,7,8]
      Z kolei zbyt niska podaż witaminy B12 (kobalamina) także prowadzi do upośledzenia prawidłowego funkcjonowania wielu układów, np nerwowego, immunologicznego i podobnie jej niedobór prowadzi do zmian w krwi obwodowej – tzw. Niedokrwistość megaloblastyczna. Dzienne zapotrzebowanie dla osoby dorosłej na witaminę B12 wynosi 2 ug. Komórki, w których dochodzą zmiany spowodowany niedoborem witaminy B12 stają się większe (makrocyty). Jest to efekt zaburzenia produkcji krwinek czerwonych. Parametrem przemawiającym za niedokrwistością megaloblastyczną jest podniesiony wskaźnik MCV – średnia objętość krwinki czerwonej, przy towarzyszącym obniżeniu hemoglobiny (Hb) i hematokrytu (Ht).Objawy towarzyszące tej anemii zbliżone są do objawów anemii z niedoboru żelaza tj. zmęczenie, apatyczność, brak koncentracji, ogólne osłabienie. [9]
      Hermann i współpracownicy wykazali zależność pomiędzy rodzajem stosowanej diety wegetariańskiej, a stężeniem witaminy B12. Dieta wegańska okazała się być tą najbardziej sprzyjającą awitaminozie B12. Z kolei Krajcovicova-Kudlackova i współpracownicy w swoich badaniach wykazali że zarówno czas i rodzaj stosowanej diety wpływa na stężenie kobalaminy, co przestawiono w tabeli poniżej:
      Rodzaj stosowanej diety przez około 5–7 latStężenie witaminy B12 [pmol/l] Wegetariańska 140.1 Lakto- i laktoowowegetarianizm 214.8 Dieta tradycyjna 344.7 Wyniki badań jasno wskazują na fakt, iż u osób stosujących dietę wegetariańską dochodzi do obniżenia stężenia składników mineralnych i witamin, a najbardziej restrykcyjna jest dieta wegańska. Stąd niezwykle ważna jest świadomość populacji i konieczność wykonywania badań profilaktycznych z krwi, aby przeciwdziałać ewentualnym niedoborom przez zbilansowanie diety bądź włączenie suplementacji. [10]
      Bibliografia
      1. Dieta wegetariańska - charakterystyka, zasady, jadłospis, serwis Maczfit
      2. Pyrzyńska E. – Dieta wegetariańska w świetle zasad prawidłowego odżywiania – podstawy i zachowania wegetarian w Polsce, Zeszyty Naukowe 2013, 906: 27-36
      3. Dieta wegetariańska - zasady, rodzaje, przeciwwskazania, serwis HelloZdrowie
      4. Biernacka K. (Stowarzyszenie Empatia) - Stanowisko Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego: diety wegetariańskie
      5. Jarosz M. – Normy żywienia dla populacji Polski, Instytut żywności i żywienia, 2017
      6. Karakulska-Prystupiuk E. – Niedokrwistość z niedoboru żelaza - postępowanie w praktyce lekarza rodzinnego, Lekarz POZ 1/2019, 49-55
      7. Niedokrwistosc-z-niedoboru-zelaza.pdf
      8. Mikrocyty - Okiem Diagnosty, serwis fremitus.pl
      9. Starostka-Tatar, A., Łabuz-Roszak B. – Niedobór witaminy B12 w praktyce klinicznej, Lekarz POZ 6/2023, 279-282
      10. Chabasińska M., Przysławski J., Lisowska A., Schlegel-Zawadzka M., Grzymisławski M., Walkowiak J. – Typ i czas stosowania diety wegetariańskiej a surowicze stężenie witaminy B12, Przegląd Gastroenterologiczny 2008; 3 (2): 63–67

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niechęć do jedzenia mięsa może być motywowana nie tylko względami etycznymi czy medycznymi, ale może mieć również podłoże genetyczne, informują naukowcy z Wydziału Medycyny Northwestern University. Jak zauważa jeden z autorów badań, profesor Nabeel Yaseen, dotychczas nikt nie odpowiedział na pytanie, czy każdy człowiek jest w stanie powstrzymać się od jedzenia mięsa przez dłuższy czas. Z prowadzonych dotychczas badań wynika, że znaczna część ludzi, którzy uważają się za wegetarian, je mięso ryb, drobiu czy czerwone mięso. Dlatego też Yaseen i jego zespół uważają, że czynniki środowiskowe lub biologiczne mogą w wielu przypadkach odgrywać silniejszą rolę niż chęć trzymania się diety.
      Wydaje się, że więcej osób chciałoby być wegetarianami niż naprawdę nimi jest. Sądzimy, że dzieje się tak, bo mamy coś wdrukowanego, czego nie bierzemy pod uwagę, stwierdzili autorzy badań. Postanowili więc skupić się na kwestii genetycznej. W tym celu przebadali genomy 5324 wegetarian – ludzi, którzy nie jedzą żadnego mięsa – a grupę kontrolną stanowiło 329 455 osób. Wszyscy badani należeli do rasy białej (kaukaskiej). Naukowcy chcieli mieć bowiem homogeniczną próbkę badanych, bez potrzeby uwzględniania różnic pomiędzy rasami.
      Analizy wykazały, że istnieją trzy geny silnie powiązane z wegetarianizmem oraz 31 genów, które mogą mieć związek z niejedzeniem mięsa. Część z tych genów – w tym dwa (NPC1 i RMC1) ze wspomnianych trzech – jest powiązanych z metabolizmem tłuszczów i/lub funkcjonowaniem mózgu. Jedną z zasadniczych różnic pomiędzy pokarmem roślinnym a zwierzęcym są złożone lipidy. Być może to właśnie lipidy obecne w mięsie są tym, czego niektórzy ludzie potrzebują. A być może ludzie, którzy posiadają geny promujące wegetarianizm, potrafią samodzielnie syntetyzować te lipidy. Jednak w tej chwili to czysta spekulacja i potrzeba więcej badań, by lepiej zrozumieć fizjologię wegetarianizmu, mówi Yaseen.
      Przez wieki główną motywacją dla stosowania diety wegetariańskiej były względy religijne i moralne. W ostatnich dziesięcioleciach nauka dostarczyła dowodów, że dieta taka jest zdrowsza niż dieta oparta na mięsie, zatem wiele osób zaczęło przechodzić na wegetarianizm z powodów zdrowotnych. Mimo to wegetarianie stanowią mniejszość wśród ludzi. Szacuje się na przykład, że w USA mięsa nie je 3–4 procent populacji. W Wielkiej Brytanii jest to 2,3% dorosłych i 1,9% dzieci.
      Yaseen uważa, że jedną z przyczyn stojących za wyborami dietetycznymi – oprócz kwestii kulturowych, przyzwyczajeń, wychowania czy smaku – mogą być kwestie związane z metabolizmem. Na przykład próbowane po raz pierwszy kawa czy alkohol nie smakują większość osób. Z czasem jednak ludzie zaczynają doceniać to, jak się po nich czują i z ochotą po oba napoje sięgają. Myślę, że z mięsem może być podobnie. Być może posiada ono pewien składnik, ja uważam, że chodzi o tłuszcze, który powoduje, iż zaczynamy go pożądać, dodaje uczony.
      Badacze stwierdzili, że o ile względy religijne i moralne odgrywają dużą rolę przy przejściu na wegetarianizm, to o sukcesie tego postanowienia – długotrwałym trzymaniu się diety wegetariańskiej – decydują względy genetyczne. Mamy nadzieję, że przyszłe badania lepiej opiszą różnice pomiędzy wegetarianami a nie wegetarianami. To pozwoliłoby z jednej strony na opracowanie spersonalizowanych diet, z drugiej zaś na stworzenie lepszych substytutów mięsa, dodają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odpowiednio dobrane aminokwasy mogą zwiększyć skuteczność radioterapii niedrobnokomórkowego raka płuc, czytamy na łamach Molecules. Autorkami badań są uczone z Narodowego Centrum Badań Jądrowych, Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz firmy Pro-Environment Polska. Pracowały one nad zwiększeniem skuteczności terapii borowo-neutronowej (BNCT).
      Terapia ta używana jest w leczeniu nowotworów szczególnie wrażliwych narządów, na przykład mózgu, i wykorzystuje cząsteczki zawierające bor do niszczenia komórek nowotworowych. Związki boru mają skłonność do gromadzenia się w komórkach nowotworowych. Gdy izotop boru-10 zostanie wystawiony na działanie neutronów o odpowiednich energiach, najpierw je pochłania, a następnie dochodzi do rozszczepienia jądra izotopu, czemu towarzyszy emisja promieniowania alfa. To promieniowanie krótkozasięgowe, które uszkadza DNA komórki, powodując jej śmierć. BNTC znajduje się nadal w fazie badań klinicznych, ale już wykazały one, że ta metoda leczenia będzie przydatna m.in. w walce z nowotworami skóry, tarczycy czy mózgu.
      Polskie uczone chciały zwiększyć skuteczność tej obiecującej metody leczenia. Chciały sprawdzić, czy wcześniejsze podanie odpowiednich aminokwasów może zwiększyć wchłanianie aminokwasowego związku boru przez komórki nowotworowe, nie zmieniając ich przyswajalności przez komórki zdrowe. Im bowiem więcej boru wchłoną komórki chore, tym większe promieniowanie alfa w komórkach nowotworowych w stosunku do komórek zdrowych, a zatem tym bezpieczniejsza terapia BNCT.
      W badaniu in vitro wykorzystaliśmy dwa rodzaje komórek: ludzkie komórki niedrobnokomórkowego raka płuc, A549, oraz prawidłowe fibroblasty płuc pochodzące od chomika chińskiego, V79–4. Komórki najpierw były narażane na L-fenyloalaninę lub L-tyrozynę. Po godzinie były eksponowane na 4-borono-L-fenyloalaninę (BPA), która jest związkiem zawierającym bor stosowanym w badaniach klinicznych nad BNCT. Badanie zawartości boru w komórkach poddanych działaniu aminokwasów i w komórkach referencyjnych przeprowadziłyśmy metodą analityczną wykorzystującą spektrometrię mas sprzężoną z plazmą wzbudzaną indukcyjnie, mówi główna autorka artykułu, doktorantka Emilia Balcer. Nasze wyniki są sygnałem, że istnieje wpływ L-aminokwasów na pobieranie BPA w komórkach zarówno nowotworowych, jak i prawidłowych. Opracowana przez nas metoda analityczna może pomóc w lepszym zrozumieniu mechanizmów działania związków boru oraz w stworzeniu bardziej skutecznych strategii terapeutycznych, jednak konieczne są dalsze badania w celu potwierdzenia tych wyników i bardziej szczegółowej charakteryzacji działających tu mechanizmów, dodaje uczona.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...