Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Dr Thomas Pollet, psycholog z Newcastle University, odkrył, że częstość przeżywania orgazmów przez kobietę zależy od stopnia zamożności mężczyzny. Im on jest bogatszy, tym ona częściej szczytuje. Brytyjczyk uważa, że jest to przystosowanie ewolucyjne, które pozwala paniom wybierać partnera na podstawie jego postrzeganej "jakości".

Dotąd wielu badaczy skupiało się na kobiecym orgazmie, ponieważ pozornie nie wiąże się on z reprodukcją – kobieta może przecież zajść w ciążę, nie szczytując. Pollet i jego współpracownik profesor Daniel Nettle przypuszczali jednak, że to rodzaj adaptacji, umożliwiającej utrzymanie związku z jak najwartościowszym mężczyzną. By to sprawdzić, naukowcy posłużyli się zasobnym źródłem danych nt. stylu życia – Chińskim Sondażem Zdrowia i Życia Rodzinnego – w ramach którego przeprowadzono pogłębione wywiady z 5 tys. osób. Pytano m.in. o życie seksualne i dochody. Wśród ankietowanych znalazły się 1534 pary.

Okazało się, że 121 pań zawsze miało orgazm, 408 często, 762 czasami, a 243 rzadko lub nigdy. To wskaźniki podobne do odnotowywanych w społeczeństwach zachodnich. Mimo że mogło na nie wpływać co najmniej kilka czynników, dochód był, wg Polleta, jednym z najważniejszych. Wzrastający dochód partnera wywierał pozytywny wpływ na opisywaną przez kobietę częstość przeżywania orgazmu.

Wg Davida Bussa, psychologa ewolucyjnego z Uniwersytetu Teksańskiego i autora głośnej książki Ewolucja pożądania: jak ludzie dobierają się w pary, kobiecy orgazm spełnia kilka funkcji. Sprzyja nawiązaniu i utrzymaniu emocjonalnej więzi z wartościowym mężczyzną oraz stanowi sygnał, że kobieta jest wysoce usatysfakcjonowana seksualnie, dlatego nie będzie go zdradzać z innym. Za pomocą orgazmów komunikuje ona partnerowi: "Jestem taka lojalna, możesz więc inwestować we mnie i moje dzieci".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mała uwaga: skurcze mięśni Kegla, pojawiające się mimowolnie podczas orgazmu, powodują zasysanie spermy i znacznie zwiększają prawdopodobieństwo zapłodnienia. Rzeczywiście, nie jest to warunek konieczny, ale z pewnością bardzo "pomocny".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ciekawi jedno - jak wygląda sprawa zdrad małżeńskich. Czy niewierność wzrasta wraz z zamożnością partnera, czy maleje ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stawiam hipotezę:

 

częstość występowania orgazmów u kobiety zależy głównie od tego, jakim kochankiem jest mężczyzna- im bardziej jest pewny siebie, atrakcyjny seksualnie, męski, namiętny, ładniej wygląda lub pachnie, może zapewnić kobiecie atrakcyjniejsze (bardziej komfortowe) otoczenie w czasie seksu, a także im ma większego członka czy dłużej może się kochać zanim będzie miał orgazm (co daje więcej czasu partnerce) - tym większa szansa, że kobieta będzie szczytować.

A te cechy są zdeterminowane przez geny mężczyzny. To wysoki poziom męskich hormonów wprost determinuje jak mężczyzna radzi sobie w życiu z zarabianiem pieniędzy, a jednocześnie silnie wpływa na jego ciało i fizyczną atrakcyjność seksualną (znaczenie ma nawet zapach mężczyzny - feromony - wpływający na kobietę podczas stosunku).

I w ten sposób to działa - zamożność mężczyzny sama w sobie nie przyczynia się do częstszego szczytowania kobiety - nie tu jest związek przyczynowy, chociaż dodatnia korelacja jest zauważalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus
Nie śpij z mężczyzną po pierwszej randce! To działa!

Matematycy dowiedli, że kobiety, które nie lądują w łóżku z mężczyzną już po pierwszej randce, zwiększają swoje szanse na znalezienie naprawdę dobrego osobnika (czyt. materiału na męża lub partnera życiowego) - pisze "Daily Telegraph".

Naukowcy zaprzęgli do badań modele matematyczne relacji międzyludzkich. Wniosek jest prosty: im dłużej kobieta odmawia pójścia do łóżka z nowo poznanym mężczyzną, tym bardziej zwiększa swoje szanse na poważny związek.

 

Profesor Robert Seymour z University College London (UCL) powiedział: - Dłuższe zaloty są dla kobiety sposobem na zebranie odpowiednich informacji o kandydacie na partnera.

 

Pytanie tylko: jak długi powinien to być czas?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na to wygląda że 90% żon polaków będzie przeżywać mniej orgazmów!

Robotnik który przychodzi z pracy marzy tylko o piwie i odpoczynku a to z kolei przekłada się na niż demograficzny a to znowu zmniejsza płace wypłacanie dla rencistów i pracowników budżetówki a to z kolei przekłada się na orgazmy i koło się zamyka. :)

Wszystko jest pięknie skorelowane tylko szkoda polskich żonek  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
dochód był, wg Polleta, jednym z najważniejszych.

To najważniejszym czy jednym z... ;D

Brytyjczyk uważa, że jest to przystosowanie ewolucyjne, które pozwala paniom wybierać partnera na podstawie jego postrzeganej "jakości".

Jaka jakość?

Czyli może być kurduplem 150 cm, mieć członka wielkości "dżdżownicy", ślinić się i walić kupę podczas stosunku, ale ma miliony, więc orgazm będzie.

Z doświadczenia i obserwacji moich jest inaczej. Niech zrobią badania na normalnym społeczeństwie, a nie wypranych z uczuć Chinek, i materialistycznym, konsumpcyjnym Amerykanek.

Proponuję Europę, a raczej niech zrobią badanie na każdy kraj. Założę się że wynik będzie skrajnie diametralny. Dlaczego?

Moje tezy:

1. Społeczeństwo ma ogromny wpływ na postrzeganie seksualne.

2. Błędny ich pomiar, nie wzięli jednego pod uwagę, mianowicie: pozwolę sobie na takie porównanie: lepsze wykształcenie (mądrość) = więcej kasy, a człowiek mądrzejszy, potrafi doczytać jak zaspokoić partnerkę, jak sprawić by "odleciała" :) Czy to samo powiesz o człowieku plebejskiego pochodzenia, któremu brak elementarnej wiedzy, czy zainteresowania światem, czy swoja przyjemnością?

Dla potwierdzenia zapytam was, użytkowników, czy kiedykolwiek czytaliście materiały o tym jak "to robić?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybór partnera przez kobietę nie ogranicza sie tylko do kasy... Na pierwszy rzut oka spotykanej osoby widzimy jego wygląd, majętność później poznajemy charakter itd, co ma do tego bogactwo i orgazmy? Kobiety wolą uprawiać sex z ładnym partnerem i w dodatku bogatym (który kojarzy się z zaradnością) niż tylko ładnym  a gdy ilość stosunków się zwiększa to i ilość orgazmów z pewnością się zwiększa więc korelacja wydaje się być trafna.

Tak czytałem parę razy takie poradniki  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysle ze te z zamozniejszymi partnerami moga czesciej orgazm oszukiwac bo zalezy im na pieniadzach;) a sa w tym tak zawziete ze wychodzi to w badaniu (to tak jak z dysproporcja w badaniu liczby partnerow - kobiety maja ich mniej niby niz mezczyzni). z drugiej strony - ci zamozniejsi sa czesto zamozniejsi ze wzgledu na to ze posiadaja wyjatkowe cechy - sprawnosc, umiejetnosc uczenia sie, itd. itp. czesciej sa wysocy (bylo takie badanie) i co z tym sie wiaze przystojniejsi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A osoby wysokie mają większą szansę na sukces.

Nie wiem czy mogę być taki wredny i apolityczny, ale popatrzcie na kaczuszki.... mają władzę, pieniądze, pozycje a wcale tacy maczo nie są ;) ;D :P Ps. Chociaż kto wie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A osoby wysokie mają większą szansę na sukces.

Nie wiem czy mogę być taki wredny i apolityczny, ale popatrzcie na kaczuszki.... mają władzę, pieniądze, pozycje a wcale tacy maczo nie są ;) ;D :P Ps. Chociaż kto wie :)

zawsze są wyjątki a szczególnie w polskim rządzie

Bracia K myślą inaczej dla nich nie liczy się długość...choć jak niedawno tu czytałem niżsi ludzie są bardziej zazdrośni i może to jest ich słaby punkt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
popatrzcie na kaczuszki.... mają władzę, pieniądze, pozycje a wcale tacy maczo nie są ;) ;D :P Ps. Chociaż kto wie :)

Ale mieli wsparcie najbogatszego (a więc i najseksowniejszego??) księdza w kraju!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale mieli wsparcie najbogatszego (a więc i najseksowniejszego??) księdza w kraju!

O fu!

Teraz mnie zemdliło.

Naprawdę.

Nie mniej jednak ten przypadek tylko potwierdzą moją teorię.

zawsze są wyjątki a szczególnie w polskim rządzie

Oni są wspaniali i świetni inaczej. No nie?

Bracia K myślą inaczej dla nich nie liczy się długość...choć jak niedawno tu czytałem niżsi ludzie są bardziej zazdrośni i może to jest ich słaby punkt.

Małe ale zawzięte :) ;D ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam badania z których wynikało że osoby niżesz niż przeciętna często zajmują stanowiska kierownicze, ponoć wynika to z chęci nadrobienia ambicją niedoboru wzrostu.

 

Wydaje to prawdopodobne. Znam pare takich osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może z tym wzrostem chodzi o to, że osoby niskie od dzieciństwa bywają gnębione i dlatego wyrabiają sobie twardy charakter? Może nie chodzi o ambicję jako taką, tylko o "utwardzenie skóry"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja świętej pamięci sąsiadka mawiała, że takim nie można ufać, bo mają zbyt blisko od głowy do ch... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

+1 ;D padłem ;D

 

Tylko to może kłócić się z inną teorią, mówiącą, że mężczyzna ma dwa mózgi, ale krwi starcza na zasilanie tylko jednego naraz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

A może z tym wzrostem chodzi o to, że osoby niskie od dzieciństwa bywają gnębione i dlatego wyrabiają sobie twardy charakter? Może nie chodzi o ambicję jako taką, tylko o "utwardzenie skóry"?

moge sie przyłać do Twojego głosu - może założymy mały chórek?

 

:) lililea  :juz kiedyś pisałaś o pseudonaukowym shit'cie

 

są inne wyznaczniki samorealizacji : Gandhi nie był brutalem, mózg Einsteina ważył mniej niż średnia, ja realizuje swój Projekt a'le celem nie jest sztuczne podniesienie swojego poczucia własnej wartości - to raczej pragnienie czegoś niepojętego + zdolność do zachwytu i dostrzegania piękna - nie jestem w tym dobry, ehhhhh :-\

Tylko to może kłócić się z inną teorią, mówiącą, że mężczyzna ma dwa mózgi, ale krwi starcza na zasilanie tylko jednego naraz ;)

acha : zgadzam sie z mikroosem(ponownie), w tym wątku(ale nie zawsze)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Muszę coś dodać:

A może z tym wzrostem chodzi o to, że osoby niskie od dzieciństwa bywają gnębione i dlatego wyrabiają sobie twardy charakter? Może nie chodzi o ambicję jako taką, tylko o "utwardzenie skóry"?

Bo niscy faceci zwł w wieku dorastania - są nieco wykluczeni - bo rówieśnicy mogą być/są nietolerancyjni.

Wyśmiewać. Kiedy młody mózg nie jest rozwinięty - bo zbyt młody - w pierwszej kolejności dzieciaki są podatne na stereotypy(swoje i innych o niskich facetach) oraz na instynkty(pierwotne - silniejszy/duży może więcej, a ja nic nie mogę...więc się schowam, zamknę w skorupie - jeśli tu nie ma nic dla mnie to zajmę się tym co mnie cieszy).

Jeszcze raz przypominam o Gandhim - po prostu myślał inaczej - więc mógł się łatwiej uwolnić od stereotypów(zwł. że mógł mieć jak powyżej).

Niscy faceci w konsekwencji tego wszystkiego mają przechlapane np. w kręgach robotniczych, prezencja faceta sprzedającego luksusowe zegarki(jakieś te jego ruchy są szybki -> jest nerwowy <nie prawda - ma mniejsze nóżki, a musi dorównać ludziom o normalnym wzroście> ) - chodzi o tolerancję u spotykanych ludzi. O nic innego.

Łatwiej być docenianym na uczelni - bo tam liczy się mózg - i koledzy/żanki to widzą - przestały się liczyć gabaryty. I już maluch nie "dąży do mocy"(Alfred Adler-że dąży zawsze).

Logika myślenia o niskich facetach: ludzie go nie cenili (bo mały) - więc on przestał się interesować bliskimi kontaktami z innymi ludźmi  - chce być szefem i wszystkich mieć gdzieś(1) lub znaleźć swoje miejsce w innych wartościach(2).

3: czasem 2 prowadzi do nadrabiania w relacjach - szczególnie łatwo z ludźmi z uczelni.

 

Oczywiście wszystko to może być nieprawda(4) - ale ja jestem trójka(+jestem dojrzalszy).

 

Podobny schemat obejmuje grubaski - zwł. kobiety(ale są często odporne na 1 , ale często też nie dochodzi do 2<czują się stłamszone i przekonane do smutnego losu>) - jakkolwiek kobietki są bardziej prospołeczne(prywatny stereotyp)

 

Ogólnie ludzie z jakimś rodzajem:  "Piętno" (Erving Goffman)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kwestii stereotypów można dodać (co sam wielokrotnie zauważyłem), że ludzie otyli są bardziej zabawni. Pewnie wynika to z tego, że ludzie żartują sobie częściej z ich nadwagi, przez co i oni niejako "muszą" nabrać do siebie dystansu. Wtedy łatwiej się śmiać już z wszystkiego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

W kwestii stereotypów można dodać (co sam wielokrotnie zauważyłem), że ludzie otyli są bardziej zabawni. Pewnie wynika to z tego, że ludzie żartują sobie częściej z ich nadwagi, przez co i oni niejako "muszą" nabrać do siebie dystansu. Wtedy łatwiej się śmiać już z wszystkiego :)

Tak jest. Ja myślę - że przestają się krępować swoim ciałem - w ogóle się nim nie przejmują bo jest to dla nich dołujące, że wyglądają nieco inaczej od innych ludzi - więc skupiają się na aspektach towarzyskich i zdolnościach dyskusyjnych(przekora :P ). Są bardziej otwarci, bo w pewnym momencie odrzucają blokujący ich zupełnie kompleks. A "normalni" dalej mają kompleksy nt. swojego wyglądu - grubaski są zwinniejsze w myśleniu ;) ...oczywiście dopiero po odrzuceniu udręki na rzecz swojego ciałka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2016 roku w Pförring na południu Niemiec odkryto grób młodej kobiety z późnego okresu imperialnego. W pochodzącym z V wieku pochówku znaleziono liczne dobra grobowe. Część z nich znajdowało się w pobliżu jej lewego uda, w jednym bloku ziemi. Blok wydobyto więc w całości i zajęli się nim konserwatorzy. Prześwietlenie promieniami rentgenowskimi wykazało, że znajduje się w nim znacznie więcej przedmiotów, niż było widać na powierzchni bloku. Specjaliści rozpoczęli więc żmudny proces wydobywania przedmiotów, ich badania i konserwacji. Teraz dowiadujemy się, że to zestaw praktycznych i ozdobnych przedmiotów, które zmarła nosiła zawieszone u pasa.
      Archeolodzy znaleźli resztki rzemyków, którymi przedmioty były przywiązane do paska. Były wśród nich dwa klucze z brązu, kościany pojemniczek na igłę, liczne pierścienie z brązu, trzy rzymskie monety, muszla ślimaka morskiego, wisiorek z orzecha włoskiego ozdobiony brązem oraz starannie wykonany ozdobny dysk inkrustowany szkłem. Uwagę zwraca różnorodność przedmiotów oraz fakt, że część z nich to przedmioty użytkowe, część zaś to ozdoby lub talizmany. Zdaniem naukowców, ich noszenie u pasa było nie tylko przejawem ówczesnej mody, ale również oznaką statusu społecznego.
      Odkrycie daje nam interesujący wgląd w kulturę późnego okresu imperialnego na znajdującej się na Dunaju granicy Imperium Romanum oraz na ówczesną symbolikę i sposób używania biżuterii. Zestaw znaleziony u młodej kobiety pochowanej w Pförring jest nietypowy. Pozwala nam na wysunięcie ekscytujących wniosków na temat społecznego i kulturowego środowiska, w którym obracała się zmarła, mówi profesor Mathias Pfeil, główny konserwator w Bawarskim Krajowym Biurze Ochrony Zabytków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wspaniały galeon Vasa, wybudowany na polecenie Gustawa Adolfa na wojnę z I Rzeczpospolitą, zatonął w 1628 roku podczas dziewiczego rejsu po przepłynięciu zaledwie 1300 metrów. Wrak odnaleziono ponad 300 lat później, wydobyto, a okręt zrekonstruowano. Można go podziwiać w specjalnie zbudowanym muzeum. Jednak prace badawcze nad okrętem i tym, co wraz z nim znaleziono, wciąż trwają i wciąż przynoszą niespodzianki. Właśnie okazało się, że na pokładzie w chwili zatonięcia jednostki znajdowała się kobieta.
      Wraz z Vasą zginęło około 30 osób. Ze źródeł historycznych znamy tylko nazwisko jednej z nich. Archeolodzy wydobyli liczne szkielety, które również są przedmiotem badań. Analiza osteologiczna wiele zdradza na temat tych ludzi, ich wieku, wzrostu czy historii chorób. Specjaliści, na podstawie budowy miednicy, od niedawna podejrzewali, że szkielet G należał do kobiety. Analizy DNA ujawniły nam jeszcze więcej informacji, mówi doktor Fred Hocker, dyrektor ds. badawczych w Vasamuseet.
      Muzeum on niemal 20 lat współpracuje z Wydziałem Immunologii, Genetyki i Patologii na Uniwersytecie w Uppsali. Akademicy prowadzą badania wszystkich ludzkich szczątków znalezionych wraz z Vasą, by jak najwięcej dowiedzieć się o każdym zmarłym. Badanie szkieletów z Vasy to dla nas to i interesujące, i wymagające wyzwanie. Bardzo trudno jest uzyskać DNA z kości, które przez 333 lata leżały na dnie morskim. Ale nie jest to niemożliwe, mówi profesor genetyki sądowej Marie Allen. Już kilka lat temu podejrzewaliśmy, że szkielet G należał do kobiety. W materiale genetycznym nie znaleźliśmy chromosomu Y. Ale nie mogliśmy być do końca pewni i chcieliśmy potwierdzić wyniki naszych badań, dodaje.
      Szwedzi nawiązali więc współpracę z doktor Kimberly Andreaggi z należącego do Pentagonu laboratorium AFMES-AFDIL (Armed Forces Medical Examiner System’sArmed Forces DNA Identification Laboratory), które specjalizuje się w testowaniu DNA szczątków, o których przypuszcza się, że należą do zaginionych amerykańskich żołnierzy.
      Pobraliśmy nowe próbki z kości, co do których chcieliśmy poznać odpowiedzi na dodatkowe pytania. AFMES-AFDIL przeanalizowało próbki i dzięki swoim metodom mogło potwierdzić, że G to kobieta, cieszy się Marie Allen.
      Wyniki badań bardzo ucieszyły doktor Annę Marię Forssenberg. Jest ona historykiem w Vasamuseet i od pewnego czasu zajmuje się badaniami nad żonami marynarzy. To odkrycie jest dla mnie szczególnie ekscytujące, gdyż zony marynarzy są często zapomniane przez historię, a odegrały ważną rolę w historii marynarki wojennej.
      To jednak nie koniec badań. Wkrótce powinniśmy dowiedzieć się jeszcze więcej. Allen i Adreaggi uważają, że będą mogły określić przybliżony wygląd poszczególnych osób, kolor ich oczu i włosów, być może nawet DNA zdradzi, skąd pochodziły rodziny zmarłych. Obecnie jesteśmy w stanie wydobyć z historycznego DNA więcej informacji niż wcześniej, a metody badawcze ciągle są udoskonalane. Możemy na przykład stwierdzić, czy dana osoba miała predyspozycje do jakichś chorób, a nawet określić takie szczegóły jak posiadanie piegów oraz czy woskowina w ich uszach była sucha czy wilgotna.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Predyspozycja kobiet do odkładania się większej ilości większej ilości podskórnej tkanki tłuszczowej na biodrach, pośladkach i z tyłu ramion, chroni panie przed stanami zapalnymi mózgu, które mogą prowadzić do demencji czy udarów. Ochrona taka trwa co najmniej do menopauzy, informują naukowcy z Augusta University.
      Mężczyźni w każdym wieku wykazują większą od kobiet tendencję do odkładania się tłuszczu wokół organów w jamie brzusznej, co zwiększa ryzyko stanów zapalnych. Gdy myśli się o tym, co przede wszystkim chroni kobiety, na myśl przychodzi estrogen. Jednak powinniśmy wyjść poza uproszczenie sugerujące, że każda różnica pomiędzy płciami jest zależna od hormonów. Musimy sięgnąć głębiej i lepiej poznać mechanizmy różnic międzypłciowych. Bo dzięki temu będziemy mogli skuteczniej leczyć ludzi i przyznać, że różnice pomiędzy płciami mają wpływ na przebieg chorób i ich leczenie, mówi doktor Alexis Stranahan. Uczona zauważa, że wiele różnic międzypłciowych przypisywanych estrogenowi możne był skutkiem różnic dietetycznych i genetycznych.
      Stranahan wraz z zespołem chcąc zbadać, jak dochodzi do stanów zapalnych w mózgu, przyjrzeli się lokalizacji i ilości tkanki tłuszczowej oraz poziomom różnych hormonów u samic i samców myszy karmionych dietą wysokotłuszczową. Otyłe myszy, podobnie jak otyli ludzie, różnie gromadzą tłuszcz w zależności od płci. W miarę, jak myszy tyły, naukowcy nie zauważyli żadnych śladów stanów zapalnych w mózgu czy insulinooporności. W wieku około 48 tygodni u myszy rozpoczęła się menopauza. Wtedy u samic doszło do zmian rozkładu tłuszczu na bardziej podobny do rozkładu u samców. Wówczas naukowcy przeprowadzili u obu płci zabiegi podobne do liposukcji, w czasie których usunęli tłuszcz podskórny. Nie robili niczego, co wpłynęłoby bezpośrednio na poziom estrogenu. Okazało się, że utrata tłuszczu podskórnego zwiększyła u samic ryzyko wystąpienia stanów zapalnych mózgu. Nie zaobserwowano zmian w poziomach hormonów. Szczegółowe badania pokazały, że stany zapalne mózgów samic były podobne do stanów zapalnych mózgów samców.
      Gdy usunęliśmy podskórną tkankę tłuszczową, nagle mózgi samic zaczęły wykazywać podobne stany zapalne do mózgów samców i u samic pojawiło się więcej tłuszczu brzusznego, mówi Stranahan. Cała zmiana zaszła w ciągu ponad 3 miesięcy, co odpowiada kilkunastu latom u ludzi.
      W grupie kontrolnej myszy podobne zmiany zaszły u tych samic, u których nie usunięto podskórnej tkanki tłuszczowej, ale które po menopauzie pozostawały na diecie wysokotłuszczowej. Z kolei u myszy, którym w młodym wieku usunięto tłuszczową tkankę podskórną, ale które pozostawały na diecie niskotłuszczowej, pojawiło się co prawda nieco więcej tłuszczu brzusznego i nieco więcej stanów zapalnych w tkance tłuszczowej, ale nie zauważono stanów zapalnych w mózgu.
      Doktor Stranahan mówi, że z eksperymentów wynikają dwa podstawowe wnioski. Po pierwsze, nie należy robić sobie liposukcji, a następnie spożywać diety bogatej w tłuszcze. Po drugie, współczynnik BMI prawdopodobnie nie jest dobrym wskaźnikiem zwiększonego ryzyka chorób. Bardziej dokładnym wskaźnikiem jest łatwy do obliczenia stosunek bioder do pasa. Nie wystarczy stwierdzić, że ktoś jest otyły. Trzeba zbadać, gdzie tłuszcz się znajduje. To kluczowa sprawa, stwierdza uczona.
      Stranahan nie zaprzecza, że większa ilość podskórnej tkanki tłuszczowej u kobiet ma na celu zapewnienie energii na potrzeby reprodukcji. Jednak trzeba odpowiedzieć tutaj na wiele pytań, na przykład o to, ile tłuszczu potrzeba, by utrzymać odpowiedni poziom płodności, a jaki jego poziom zaczyna negatywnie wpływać na metabolizm.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długie życie kobiet po menopauzie to zagadka. Zgodnie z obowiązującym poglądem, selekcja naturalna promuje tych, którzy mogą się rozmnażać. Dlatego w pierwszych dekadach życia nasze organizmy lepiej radzą sobie z pojawiającymi się mutacjami. Jednak po okresie reprodukcyjnym, mechanizm ochronny zostaje wyłączony, po menopauzie komórki stają się bardziej podatne na mutacje. Dla większości zwierząt oznacza to szybką śmierć. Wyjątkiem są tu ludzie i niektóre walenie.
      Z ewolucyjnego punktu widzenia długie życie po menopauzie to zagadka. Nie zyskujemy bowiem kilku lat. Mamy cały długi etap życia po przekroczeniu zdolności do reprodukcji, mówi profesor antropologii Michael Gurven z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Naukowiec przywołuje tutaj przykład naszych bliskich krewnych, szympansów, u których dobrze widać związek pomiędzy płodnością a zdolnością do przeżycia, a długość życia tych zwierząt spada wraz ze spadkiem zdolności reprodukcyjnych.
      Gurven we współpracy z ekologiem populacyjnym Razielem Davisonem opublikowali artykuł, w którym rzucają wyzwanie przekonaniu, że po okresie reprodukcyjnym ochronne mechanizmy doboru naturalnego u ludzi zostają wyłączone. Obaj uczeni stwierdzają, że długie życie po utracie zdolności do reprodukcji nie jest u ludzi tylko i wyłącznie zasługą postępów medycyny i opieki zdrowotnej.
      Wyewoluowaliśmy możliwość długiego życia, stwierdza Gurven. A długie życie wynika z wartości, jakie niesie ze sobą obecność starszych dorosłych. Taki pomysł krążył wśród naukowców już od pewnego czasu. My go sformalizowaliśmy i zadaliśmy pytanie, jakie wartości – z ewolucyjnego punktu widzenia – wnoszą starsi dorośli.
      Jeną z prób wyjaśnienia tego fenomenu jest hipoteza babki, mówiąca, że kobieta po menopauzie, pomagając swojej córce w wychowaniu dzieci, wpływa na polepszenie jej kondycji fizycznej, dzięki czemu córka może mieć więcej dzieci, co z kolei zwiększa szanse przetrwania genów matki. Zatem nie chodzi tutaj o reprodukcję, a rodzaj pośredniej reprodukcji. Możliwość wykorzystania całej puli zasobów, a nie tylko zasobów własnych, zupełnie zmienia reguły gry wśród zwierząt społecznych, wyjaśnia Davison.
      Gurven i Davison przyjrzeli się elementowi, który jest motywem centralnym hipotezy babki, czyli transferom międzygeneracyjnym, a mówiąc prościej – dzieleniem się zasobami pomiędzy młodszym a starszym pokoleniem.
      Najbardziej widocznym przejawem takiego dzielenia się zasobami jest podział pożywienia wśród społeczności nieuprzemysłowiony. Od chwili urodzin muszą minąć mniej więcej 2 dekady, by człowiek zaczął wytwarzać więcej pożywienia, niż sam konsumuje, mówi Gurven, który badał demografię i gospodarkę boliwijskiego ludu Tsimane i innych rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej. Zanim dzieci dorosną, będą w stanie o siebie zadbać i stać się produktywnym członkiem społeczności, dorośli muszą włożyć dużo wysiłku w zdobycie i przygotowanie dla nich żywności. Jest to możliwe dlatego, że dorośli są w stanie wytworzyć więcej żywności niż tylko na własne potrzeby. Ta zdolność pojawiła się w naszej ewolucji już dawno i jest obecna też w wysoko rozwiniętych społeczeństwach przemysłowych.
      W naszym modelu duże nadwyżki wytwarzane przez dorosłych pozwalają poprawić szanse na przeżycie i płodność krewniaków oraz innych członków grupy, którzy również dzielą się swoimi nadwyżkami. Patrząc tylko z punktu widzenia produkcji żywności widzimy, że najwyższą wartość mają tutaj ludzie w wieku rozrodczym. Gdy jednak wykorzystaliśmy dane demograficzny i gospodarcze z wielu różnych społeczności łowiecko-zbierackich i rolniczych okazało się, że nadwyżki dostarczane przez starszych dorosłych, również mają pozytywny wpływ na grupę. Obliczyliśmy, że dłuższe życie starszych osób ma wartość kilku dodatkowych dzieci, mówi Davison.
      Okazuje się jednak, że osoby starsze mają swoją wartość, ale tylko do pewnego wieku. Nie wszystkie babki są cenne. Mniej więcej w połowie 7. dekady życia w społecznościach łowiecko-zbierackich i rolniczych starsze osoby zaczynają zużywać więcej zasobów, niż dostarczają. Ponadto w tym czasie większość ich wnuków już ich nie potrzebuje, więc grupa krewnych, która korzysta z ich pomocy jest mała.
      Żywność to jednak nie wszystko. Starsze osoby uczą i socjalizują dzieci. To właśnie na tym polega ich największa wartość. Nie dostarczają już tak dużych nadwyżek żywności, jak kiedyś, ale dzielą się z wnukami swoimi umiejętnościami i doświadczeniem oraz odciążają rodziców od opieki nad dziećmi. Gdy zdasz sobie sprawę z tego, że starsi pomagają młodszemu pokoleniu w utrzymaniu kondycji pozwalającej mu na wytwarzanie dużych nadwyżek, łatwo zauważysz, że to spora korzyść z obecności starszych aktywnych osób. Starsi nie tylko dają coś grupie, ale ich użyteczność dla grupy powoduje, że i oni coś od niej otrzymują. Czy to nadwyżki żywności, czy to ochronę i opiekę. Innymi słowy, współzależności występują w obie strony, od starszych do młodszych i od młodszych do starszych, wyjaśnia Gurven.
      Zdaniem obu badaczy, w toku ludzkiej ewolucji stosowane przez naszych przodków strategie i długoterminowe inwestycje w kondycję grupy skutkowały zarówno wydłużonym dzieciństwem jak i niezwykle długim życiem po okresie rozrodczym. Dla kontrastu możemy się tutaj przyjrzeć szympansom, które są w stanie zadbać o siebie już przed osiągnięciem 5. roku życia.
      Jednak zdobywanie przez nie pokarmu wymaga mniejszych umiejętności i wytwarzają one niewielkie nadwyżki. Mimo to, jak sugerują Gurven i Davison, gdyby przodek szympansa szerzej dzielił się żywnością z grupą, także i u nich pojawiłyby się mechanizmy preferujące długowieczność. To pokazuje, że naszą długowieczność zawdzięczamy współpracy. Szympansie babki rzadko robią coś dla swoich wnucząt, dodaje Gurven.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mamy coraz więcej dowodów na to, że dieta odgrywa ważną rolę w poprawieniu zdrowia psychicznego, jednak wszyscy mówią o zdrowej diecie. Musimy brać pod uwagę całe spektrum diet i stylów życia, w zależności od płci czy wieku. Nie istnieje jedna zdrowa dieta, która jest dobra dla wszystkich, mówi główna autorka najnowszych badań, profesor Lina Begdache z Binghamton University.
      Uczona wraz ze swoim zespołem prowadziła przez 5 lat badania na 2600 ochotnikach, którzy okresowo wypełniali kwestionariusze dotyczące diety, aktywności fizycznej, stylu życia i stanu psychicznego.
      Z przeprowadzonych przez nią badań wynikają cztery najważniejsze wnioski. Pierwszy z nich jest taki, że kobiety w wieku 18–29 lat – chcąc dbać o swoje zdrowie psychiczne – powinny jeść śniadania, oddawać się od umiarkowanej po intensywną aktywność fizyczną, spożywać niewiele kofeiny oraz zrezygnować z fast-foodów. Z kolei w przypadku kobiet po 30. roku życia ważne jest codzienne jedzenie śniadań, aktywność fizyczna, spożywanie dużych ilości owoców oraz ograniczenie spożycia kawy. Mężczyźni wieku 18–29 lat powinni często być aktywni fizycznie, spożywać sporo mięsa, ale mało produktów mlecznych, ograniczyć kofeinę oraz unikać fast-foodów. Mężczyźni powyżej 30. roku życia powinni zaś spożywać umiarkowane ilości orzechów.
      U młodych dorosłych wciąż dochodzi do budowania struktur mózgu, potrzebują więc więcej energii i składników odżywczych, mówi Bagdache. Dlatego też młodzi ludzie, którzy spożywają produkty o niskiej wartości odżywczej – jak np. fast-foody – ryzykują pogorszeniem stanu zdrowia psychicznego.
      Wiek jest również przyczyną, dla której młodzi ludzie powinni unikać kofeiny. Kofeina jest metabolizowane przez ten sam enzym, który metabolizuje hormony płciowe, a młodzi dorośli mają wysoki poziom tych hormonów. Gdy młode kobiety i mężczyźni spożywają dużo kofeiny, pozostaje ona w ich organizmach przez długi czas, stymuluje układ nerwowy, co prowadzi do jego nadmiernego pobudzenia, wyjaśnia Begdache.
      Naukowcy przyjrzeli się też różnicom pomiędzy płciami. W czasie wielu przeprowadzonych dotychczas badań zauważyłam, że dieta w mniejszym stopniu wpływa na zdrowie psychiczne mężczyzn niż kobiet. Mężczyznom do zachowania dobrego zdrowia psychicznego wystarczy nieco zdrowej diety. Problemy pojawiają się u nich dopiero wtedy, gdy w dużej mierze żywią się fast-foodami. Kobiety zaś naprawdę muszą spożywać całe spektrum zdrowych pokarmów i uprawiać aktywność fizyczną, by zachować dobrostan psychiczny, wyjaśnia uczona.
      Begdache podkreśla, że obecne zalecenia dietetyczne są konstruowane wyłącznie pod kątem zdrowia fizycznego, brak jest zaleceń dla zdrowia psychicznego. Uczona ma nadzieję, że im więcej będzie badań podobnych do tych, jakie ona przeprowadziła, zalecenia będą korygowane pod kątem zachowania zdrowia psychicznego.
      Szczegóły badań opublikowano na łamach Nutrients.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...