Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Gracz - zdrowy fizycznie, niekoniecznie psychicznie

Rekomendowane odpowiedzi

W powszechnie panującej opinii, miłośnik gier komputerowych, który całe dnie spędza przed ekranem, szybko zamieni się w otyłego okularnika o słabej kondycji.

Badania przeprowadzone przez Uniwersytet Południowej Kalifornii w Los Angeles, Centrum Badawcze Palo Alto oraz University of Delaware wskazują, że nie jest to prawdziwy obraz gracza.

Naukowcy zapytali 7000 osób grających w Ever Quest II o ich zdrowie psychiczne i fizyczne. Nagrodą za wypełnienie ankiety była wirtualna broń, którą można wykorzystać w grze.
Z badań wynika, że wskaźnik masy ciała (BMI) przeciętnego gracza wynosi 25,2, podczas gdy średnia dla mieszkańców USA to 27. Ponadto gracz oddaje się intensywnym ćwiczeniom fizycznym 1 lub 2 razy w tygodniu. To więcej, niż średnia w społeczeństwie amerykańskim. Nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Naukowcy spekulują, że gry przyciągają lepiej wyedukowanych i bardziej zamożnych ludzi, a ci chętniej dbają o zdrowie.

O ile jednak można przypuszczać, że zdrowie fizyczne graczy jest lepsze niż przeciętna, tego samego nie powiemy o ich zdrowiu psychicznym. Wśród graczy zdarzają się częstsze przypadki depresji i innych zaburzeń równowagi psychicznej. Scott Caplan z University of Delaware sądzi, że gry komputerowe to jeden ze sposobów odreagowania stresu, więc przyciągają one osoby, które takiego odreagowania potrzebują.

Przy okazji naukowcy obalili jeszcze jeden mit: gry nie są domeną najmłodszych. Największą grupę miłośników EverQuest stanowią osoby, które przekroczyły 30. rok życia. Spędzają oni przed ekranem więcej czasu niż dwudziestolatkowie. Kobiet-graczy jest co prawda mniej niż mężczyzn, ale poświęcają oni grom większą część dnia niż panowie.

Badania Amerykanów potwierdzają to, co naukowcom było wiadomo już wcześniej - zdecydowana większość graczy to osoby, dla których ten typ rozrywki jest hobby, a nie uzależnieniem. Nie można jednak na podstawie jednej tylko gry wyciągać zbyt daleko idących wniosków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja słyszałem, że granie w gry rozwija inteligencję... jeżeli to prawda, to może gracze mają lepszą kondycję od przeciętnej, bo umieją zaradzić otyłości. Albo traktują gry jako odpoczynek od pracy fizycznej... Ja zawsze po jakimś dużym wysiłku fizycznym miałem ochotę pograć... Kiedyś grałem bardzo dużo, praktycznie co dziennie, a później umiałem zrobić roczną przerwę, więc nie sądzę żeby gry uzależniały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

uzaleznienie od gier, jak kazde uzaleznienie, jest zalezne od konkretnej jednostki. ale pzremoc w grach wypacza psychike

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja gram jak nie mam nic lepszego do roboty-ostatnio gram w fifę intensywnie,w pewnym stopniu chyba jestem uzależniony;fizycznie się kapciowacieje ale świadomość tego czyni obowiązkiem podjęcie jakiegoś wysiłku(ja basenuję,a jak ciepło to biegam).i powiedzmy że fizycznie jestem średni(eh myślę że jednak okres dojrzewania przegapiłem)Co do BMI to jak się dużo gra to się dużo nie je bo nie ma czasu by sobie zrobić-je się junk food(tak mi się wydaje)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie grywam w gry komputerowe i bardzo się cieszę, iż mój mózg nie nie reaguje na to tak samo jak na czekoladę. Gdyby było inaczej pewnie byłabym "uzależniona" bo jestem podatna tego typu wpływy. Jakieś 5 lat temu zaineresowałam się Tomb Raiderem i to było moje jedyne spotkanie z tego rodzaju rozrywką. W Simsy jedynie próbowałam grac ale nie spodobała mi się ( tak niektórym może to nie przypaśc do gustu!).  W każdym razie niektóre artykuły wydają mi się miec tutaj niedociągłości. Jeśli te badania były prowadzone anonimowo to skąd wiadomo na ile są prawdziwe? Chyba, że to jakieś moje przeoczenie i wytumaczenie jest dosyc proste jednak dla mnie trudne do wykrycia.

 

Sama nie korzystając z tej oferty, znam pare osób ze swojego otoczenia, które poświęcają na to mnóstwo czasu. Jeśli chodzi o ich sprawnośc fizyczną to faktycznie napewno nie są oni otyli. Wręcz przeciwnie. Całą noc potrafią grac w te krwioreaktory i na następny dzień muszą normalnie wypełniac swoją egzystancje. Oczywiście przebiega ona trochę ociężale... ale cóż. Znam tylko 1 przypadek grubasa grającego w RPA czy coś... ale należy jednak uwzględnic, że choc jego ciało jest uwińczone niepotrzebnym balastem to jest aktywny fizycznie. Uprawia koszykówkę. Wszystkie przypadki to osoby rzecz jasna płci męskiej - 15-17lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipoteza I

 

Może gracze mają pobudzany obszar w mózgu odpowiedzialny za jedzenie i mniej chce im się jeść.

 

Hipoteza II

 

Może gracze odreagowuj stres w czasie grania, i nie muszą  odreagowywać go poprzez ponadmiarowe jedzenie

 

Hipoteza III

 

Gracze zwyczajnie spalają więcej kalorii, niż użytkownicy telewizji. Nawet jeśli schematycznie w grach trzeba myśleć.

 

Hipoteza IV

 

Gracze wczuwają się w bohaterów, a w większości gier nie trzeba ich karmić. nie uczą się więc karmić siebie.

 

Hipoteza V

 

Gdy mocno się wczuwają,to wydaje im się, że biegają, walczą, wskutek imaginacji spalają kalorię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipoteza VI

Prawdziwy gracz nauczył się odżywiać zdrowym i niskokalorycznym powietrzem - konieczność spowodowana brakiem wolnego czasu na jedzenie  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomekx2

Granie na komputerze nie jest domeną ludzi dobrze wykształconych. Jest to zachowanie raczej nierozsądne, jeśli wziąć pod uwagę tracony przed komputerem czas, pogłębianie wad postawy, czy inne dolegliwości wynikające z długotrwałego siedzenia przed monitorem. Ludzie dobrze wykształceni w wolnym czasie zajmują się budową kolejnego domu, czy analizą sytuacji na giełdzie.  ;) Poza tym może poprawia refleks, a u kobiet orientację w przestrzeni. Granie w gry z elementami zręcznościowymi wymaga refleksu, co wymaga wzmożonej aktywności mózgu, który u człowieka zużywa całkiem dużo energi, a także przyspiesza metabolizm poprzez wywołanie stresu. (http://www.kopalniawiedzy.pl/glos-dzwiek-dzialanie-czynnosc-mozg-platy-czolowe-ciemieniowe-kojarzyc-malpy-neurony-lustrzane-pole-Broca-Amir-Lahav-Gottfried-Schlaug-1725.html). Szybciej można schudnąć podczas sesji egzaminacyjnej na studiach technicznych.  :) Gracze często odkładają posiłek na później, przez co jedzą mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
odkładają posiłek na później, przez co jedzą mniej.

Przepraszam?!

 

Odkładanie posiłku na później powoduje jeszcze większy skok glikemii i wzrost wydzielania greliny. Efekt jest taki, że zaczynasz pochłaniać, a nie jeść. Na dodatek dożywiasz się skokowo, więc chwilowa dostawa energii jest zbyt duża, by organizm mógl ją wykorzystać na bieżąco. W efekcie zaczyna przetwarzać energię na tłuszcz, a sam przechodzi w tryb "oszczędzania energii", w efekcie czego jeszcze chetniej będzie ten tłuszcz wytwarzał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomekx2

Efekt jest taki, że zaczynasz pochłaniać, a nie jeść.

Kwestia obycia.  ;)

 

chwilowa dostawa energii jest zbyt duża, by organizm mógl ją wykorzystać na bieżąco.

 

Pożywienia może być też zbyt wiele by go przyswoić, tym bardziej, że może brakować witamin potrzebnych do sprawnego przyswajania.

 

W efekcie zaczyna przetwarzać energię na tłuszcz, a sam przechodzi w tryb "oszczędzania energii", w efekcie czego jeszcze chetniej będzie ten tłuszcz wytwarzał.

 

Organizm musi też zaspokoić swoje bieżące potrzeby energetyczne.

 

Swoją drogą bez pewnej dawki akywności fizycznej trudne jest utrzymanie matabolizmu na ponadprzeciętym poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwestia obycia.  ;)

Prędzej czy później i tak przegrywasz. Albo wpadasz w anoreksję, rzecz jasna. Stanów pośrednich zbyt często się nie spotyka, czego idealnym przykładem jest klasyczny efekt jo-jo dopadający praktycznie każdą osobę, która próbuje zbyt szybko stracić na wadze.

 

Pożywienia może być też zbyt wiele by go przyswoić

Tak sądzisz? Nie wydaje mi się, żeby jelito było tak mało wydajne. A już na pewno jest w stanie wchłonąć tyle, żeby swobodnie przekraczać wielokrotnie bieżące potrzeby organizmu. Gdyby tak nie było, nie byłoby także otyłości.

 

tym bardziej, że może brakować witamin potrzebnych do sprawnego przyswajania.

Gdyby było tak, jak mówisz, skąd brałaby się otyłość u klientów barów z fast-foodami? Dla Twojej informacji: witaminy są potrzebne do wchłaniania ściśle okreslonych substancji (np. witamina B12 wspomaga wchłanianie żelaza). Te o charakterze energetycznym są na dobrą sprawę wchłaniane samodzielnie (np. cukry takie, jak glukoza, wchłaniane w sposób całkowicie niezależny od witamin przez białka GLUT). Zaburzenia ich wchłaniania są związane dopiero z głębokim wyniszczeniem, którego absolutnie nie wolno porównywać z chudnięciem.

 

Organizm musi też zaspokoić swoje bieżące potrzeby energetyczne.

Ale może bez problemu przejść w tryb oszczędzania energii. Zużywa jej wtedy znacznie mniej.

 

Swoją drogą bez pewnej dawki akywności fizycznej trudne jest utrzymanie matabolizmu na ponadprzeciętym poziomie.

A kto tu mówi o poziomie ponadprzeciętnym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomekx2

Problem otyłości wiąże sie przede wszytkim z niezdrową dietą (http://www.kopalniawiedzy.pl/kalibracja-inteligencja-emocjonalna-pewnosc-siebie-pozywienie-potrawy-wybor-zdrowy-niezdrowy-5711.html), bogatą w cukry i tłuszcze. Podobnie jak zwierzęta, człowiek powinien wyczuwać jakich poduktów potrzebuje organizm do poprawnego działania. Otyłość może też wynikać ze zbyt mocno rozciągniętego żołądka. Żołądek osobnika jedzącego niewiele powinien być mniejszy od przejadającego się, a przez to szybciej znika uczucie głodu, chyba że organizm domaga się jakiejś ważnej dla niego substancji, np. białka po treningu stymulującym przyrost mięśni. To również kwestia genów (http://www.kopalniawiedzy.pl/watroba-tluszcz-otylosc-3117.html)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, i zapewne będziesz próbował mnie przekonać, że odwlekanie posiłku z powodu grania na komputerze nie jest niezdrową dietą? Albo będziesz mi opowiadał o tym, że człowiek dojadający w wolnej chwili i nadrabiający wówczas zaległości z całego dnia będzie miał żołądek jak piłeczka pingpongowa? Sam pomyśl: jeśli jednorazowo pakujesz żołądek taczką jedzenia, oczywistym jest, że rozciągnie się znacznie mocniej, niż wtedy, gdy odżywiasz się regularnie w małych ilościach. Nie bez powodu głównym zaleceniem dietetyków jest, by jeść regularnie, nawet jeśli są to małe posiłki o niskiej wartości kalorycznej. Poza tym pierwszy wklejony przez Ciebie link nijak się ma do tego tematu. Drugi również nie wyjaśnia w żaden sposób związku pomiędzy graniem na komputerze i otyłością lub jej brakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomekx2

To wyjaśnię.

Odwlekanie posiłku podczas grania spowoduje zmniejszenie objętości żołądka, a więc mniej trzeba będzie zjeść aby ustąpił głód. Na pewno nie jest to dobra dieta, ponieważ w dłuższym czasie spowoduje wyniszczenie organizmu włącznie ze zmniejszeniem masy mięśniowej i kości. Odnotowano nawet przypadek śmierci z wyczerpania podczas grania. Jeśli odbiegłem trochę od głównego tematu to tylko dlatego, żeby ustosunkować się do Twoich komentaży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

dokładnie im mniej jesz tym mniej w konsekwencji potzrebujesz zeby sie najesc. jedna z najglupszych diet ale ja ja stosowalam wiem znam mechanizm dzialania. i tak najczesciej robia gracze. mogliby przynajmniej pic wystarczajaca ilosc wody.

jesli chodzi o sprawnosc fizychna to maja wyrobiony refleks

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odwlekanie posiłku podczas grania spowoduje zmniejszenie objętości żołądka, a więc mniej trzeba będzie zjeść aby ustąpił głód.

Nieprawda. Kurczenie się żołądka mógłbyś zaobserwować dopiero po paru miesiącach umiarkowanego i przemyślanego odchudzania. Jednorazowe niezjedzenie obiadu, a potem wepchanie w siebie połowy zawartości lodówki na kolację (które jest absolutnie fizjologiczną czynnością po przedłużającym się głodzeniu), na pewno nie pomoże.

 

Wielokrotnie udowadniano w licznych badaniach, że osoby spożywające mniejszą liczbę, ale bardziej kalorycznych posiłków w ciągu dnia znacznie częściej cierpią na nadwagę i otyłość. Dla mnie ten prosty fakt wystarcza, by twierdzić, że mijasz się z prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

rozmawiamy o typowym "graczu" czyli o kims kto nie ma komputera od wczoraj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomekx2

Ważne, że pozostali poprawnie kojarzą fakty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trochę z boku dyskusji:Tomek x2 napisał"Ludzie dobrze wykształceni w wolnym czasie zajmują się budową kolejnego domu, czy analizą sytuacji na giełdzie."-to robią ludzie bogaci.ci zazwyczaj są dobrze wykształceni,chyba,ale jest też wielu wykształconych ubogich lub średnio zamożnych-oni budują nowy dom w simsach lub grają wirtualnymi pieniędzmi(kupując akcje FONu za 4gr. czekając aż wzrosną do 5gr. przez co gra robi się nudna) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uzaleznienie od gier, jak kazde uzaleznienie, jest zalezne od konkretnej jednostki. ale pzremoc w grach wypacza psychike

 

może twoją ....

 

ja jestem  z a j e b i s t y

mam piękny umysł i super ciało

po prostu szafę mięśni na sobie

masę przyjaciół i jeszcze większą kupę kasy

super białe zęby i olśniewający uśmiech

przeczytałem 5 tomową Encyklopedię wszerz i wzdłuż

znam na pamięć książkę telefoniczną...

mam wymieniać dalej...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Juz nic nie wymieniaj usmiac sie czytajac te bzdury mozna juz teraz  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W latach 1967–1978 roku Włoska Wyprawa Archeologiczna ISMEO prowadziła pierwsze badania w Shahr-i Sokhta (SiS) w Iranie. Szybko okazało się, że miasto składało się z trzech obszarów: mieszkalnego, cmentarza i przemysłowego. Jego największy rozkwit przypadł na połowę III tysiąclecia przed naszą erą, gdy obszar mieszkalny zajmował 80 hektarów. Miasto uznano za jeden z najważniejszych ośrodków na wschodzie Wyżyny Irańskiej. Zidentyfikowano tam cztery okresy kulturowe podzielone na 10 faz konstrukcyjnych, które datowano na od 2. połowy IV tysiąclecia do połowy III tysiąclecia. W południowej części miasta znaleziono duży cmentarz o powierzchni około 20 hektarów, a w jednym z grobów planszę do gry i bierki.
      Datowanie wykazało, że gra pochodzi z lat 2600–2700 p.n.e. W grobie nie znaleziono żadnej innej planszy, założono więc, że wszystkie bierki pochodzą z tej jednej gry i że jest ona kompletna. Planszę do gry złożono w pobliżu głowy zmarłej osoby, w pobliżu zaś stał koszyk z bierkami i kostkami. Plansza jest podobna do wcześniej znajdowanych plansz, ale istnieją między nimi też duże różnice. Kształt planszy z SiS jest niezwykle podobny do słynnej Królewskiej Gry z Ur, jednak gra z SiS ma więcej bierek i nie ma na niej rozety, która wydaje się bardzo ważnym elementem tego typu gier, znanych pod zbiorową nazwą „gier na 20 kwadratach”.
      Z Bliskiego Wschodu i spoza niego znamy ponad 100 plansz, w pewnej mierze do siebie podobnych, a w wielu aspektach różnych, które klasyfikowane są pod tą nazwą. Znaleziono je w Turkmenistanie czy Indiach. Podobnej gry używali Egipcjanie ok. 1580 roku p.n.e. Prawdopodobnie zapoznali się z nią za pośrednictwem Hyksosów. Podobne gry były popularne przez około 2000 lat.
      Autorzy nowych badań zaprzęgli algorytmy sztucznej inteligencji, do pracy nad odgadnięciem zasad gry. Wykorzystanie metod obliczeniowych do badań starożytnych gier, pozwala na symulowanie tysięcy możliwych zestawów zasad i wybranie tych najbardziej prawdopodobnych czy pasujących do gry i bierek.
      Gra z Shahr-i Sokhta wydaje się grą strategiczną – rodzajem wyścigu – podobną do Królewskiej Gry z Ur, ale bardziej złożoną. Zdaniem naukowców, mamy tutaj do czynienia z grą 2-osobową, a celem gracza jest przesunięcie przez pola planszy wszystkich 10 swoich bierek, zanim zrobi to przeciwnik. W grze gracze posługują się kostką i mogą wykorzystywać swoje bierki zarówno do jak najszybszego dotarcia do celu, jak i do blokowania ruchów przeciwnika. Badacze sugerują, że dodatkowe bierki, dzięki którym gra różni się np. od gry z Ur, dodawały jej złożoności. Widzimy wśród nich na przykład rozety, podobne do rozet, które w grze w Ur narysowane są na planszy. W przeciwieństwie do Królewskiej Gry z Ur, w przypadku gry z SiS losowość odgrywa mniejszą rolę, a większa rolę gra strategia.
      Po określeniu najbardziej prawdopodobnych zasad, grę z SIS przetestowało 50 doświadczonych graczy, który ocenili ją i porównali z Królewską Grą z Ur. Przyznali, że gra z SiS jest bardziej wymagająca pod względem strategii niż gra z Ur.
      Szczegóły badań zostały opublikowane na łamach Journal of the British Institute of Persian Studies. Gra z Shahr-i Sokhta została znaleziona w bogato wyposażonym grobie, ale nie był to grób królewski, co wskazuje, że była bardziej dostępna niż gra dla najwyższej elity.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk w Bidwell West w pobliżu Milton Keynes w Wielkiej Brytanii specjaliści z Cotswold Archeology znaleźli średniowieczny budynek oraz inne struktury z tego okresu. Najciekawszym jednak odkryciem jest duży kościany fragment gry, który prawdopodobnie został wykonany na obrabiarce. Podobne zabytki, pochodzące z XI-XIII wieku, znajdowano już wcześniej. Były one wykorzystywane prawdopodobnie podczas różnych gier, zwykle dwuosobowych, podczas których używano kostki i planszy.
      Najnowsze znalezisko wykonano z krowiej żuchwy, a okrągły kształt nadano mu na obrabiarce. Przedmiot został ozdobiony koncentrycznymi kręgami oraz kropkami i kółkami. Naukowcy przypuszczają, że służył do gry w tabulę, chociaż nie można tego jednoznacznie stwierdzić. Niewiele też wiemy o zasadach starożytnych gier. Rzadko kiedy bowiem zachowały się one w całości, brak też jednoznacznych opisów ich zasad. Naukowcy próbują odtworzyć zasady na podstawie zachowanych fragmentów gier oraz ikonografii.
      Ludzkość od tysięcy lat gra w planszówki. W czasach rzymskich gra o nazwie duodecim scripta była jedną z pierwszych, które trafiły na Wyspy Brytyjskie. Wiemy, że wykorzystywano tutaj planszę składającą się z trzech rzędów po 12 pól. Niewykluczone, że to od niej pochodzi gra tabula, która była popularna również w średniowieczu. To gra podobna do tryktraka, używano w niej 24 pól ułożonych w dwóch rzędach. Prawdopodobnie znaleziony właśnie przedmiot służył do gry w tabulę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nauka dość dobrze udokumentowała fakt, że osoby o poglądach konserwatywnych są zdrowsze, niż osoby o poglądach bardziej liberalnych. Jedna z hipotez mówi, że konserwatyści mają zwykle wyższe dochody, więc mają dostęp do lepszej opieki zdrowotnej. Według innej hipotezy konserwatyści częściej biorą udział w życiu religijnym, dzięki czemu mają zdrowsze relacje społeczne. Jednak według badań przeprowadzonych przez Eugene'a Y. Chana z australijskiego Monash University lepsze zdrowie osób o poglądach konserwatywnych to skutek ich większej odpowiedzialności.
      Zawsze interesowały mnie poglądy polityczne ludzie i zawsze sądziłem, że nie ograniczają się po prostu do tego, na kogo głosują, ale mogą też wpływać na ich sposób życia, w tym na podejście do własnego zdrowia, mówi Chan.
      Początkowo uczony przeprowadził ankiety wśród 194 osób i zauważył, że konserwatyści przywiązują większą rolę do osobistej odpowiedzialności, co jest również powiązane z lepszym stanem zdrowia. W kolejnych badaniach wzięło udział 204 osoby, które miały wykonywać różne zadania. Okazało się, że gdy uczestników poproszono, by udali się na wyższe piętro budynku, konserwatyści z większym prawdopodobieństwem szli po schodach, a osoby o poglądach liberalnych korzystały z windy. Również i tutaj okazało się, że wybory te mają związek z tym, iż konserwatyści w większym stopniu uważają, że człowiek jest odpowiedzialny za siebie i swoje wybory.
      Inny eksperyment na grupie 204 osób pokazał, że osoby palące, którym zaprezentowano wyrazy powiązane z poglądami konserwatywnymi, takie jak „tradycyjny” czy „konwencjonalny” częściej wyrażały chęć rzucenia palenia, niż osoby, którym przed rozmową zaprezenowano słowa takie jak „wolny” czy „lewicowy”.
      Wiele prac socjologicznych pokazuje, że konserwatyści przeważnie cieszą się lepszym zdrowiem. Jednak nie było wiadomo, dlaczego tak się dzieje, To zmotywowało mnie do przeprowadzenia badań, mówi Chan. Teraz wiemy, że konserwatyści mogą być zdrowsi dlatego, że w większym stopniu czują się odpowiedzialni za siebie samych, za swoje zdrowie, dodaje.
      Ideologie polityczne do temat interesujący, ale bardzo trudny do badania. Wykazanie związku przyczynowo-skutkowego jest niemal niemożliwe. Większość prac na tym polu, w tym moje prace, to badania pokazujące korelację. Nie możemy więc powiedzieć z całą stanowczością, że konserwatyści są zdrowsi, bo są bardziej odpowiedzialni. Możemy jednak zwrócić uwagę na występowanie tutaj korelacji, stwierdza Chan.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Masowe polowania na wieloryby, które mogły zagrozić istnieniu wielu gatunków, mogły rozpocząć się o wiele wieków wcześniej, niż się obecnie uważa. Tak przynajmniej twierdzą archeolodzy z Uppsali i Yorku, którzy na łamach European Journal of Archeology zaprezentowali wyniki swoich najnowszych badań.
      W szwedzkich muzeach można znaleźć tysiące egzemplarzy gier planszowych pochodzących z epoki żelaza. Szczegółowe badania ujawniły, że materiał większości z nich to kości wielorybów upolowanych w połowie VI wieku naszej ery. Wspomniane gry były wytwarzane według tych samych standardów i produkowano je w dużych ilościach, co oznacza, że potrzebne były stałe dostawy dużych ilości materiału. Jako, że znalezienie padłego wieloryba na brzegu nie jest rzeczą łatwą, badacze uważają, że wspomniane gry to dowód na celowe polowania na wieloryby.
      Naukowcy wykorzystali technikę spektrometrii mas, za pomocą której zbadali niewielką liczbę gier, by ustalić, z jakiego gatunku walenia pochodziły kości. Okazało się, że wszystkie przeanalizowane egzemplarze pochodziły od wala biskajskiego. To przedstawiciel rodzaju Eubalaena, którego anglojęzyczna nazwa brzmi „right whale”, gdzie „right” to ni mniej, ni więcej co „właściwy do upolowania”. Zwierzęta te były ulubionymi ofiarami wielorybników, gdyż są powolne, pływają blisko wybrzeży i zawierają tyle tłuszczu, że nie toną po zabiciu. Jak twierdzą autorzy najnowszych badań, nie tylko XVIII- i XIX-wieczni wielorybnicy masowo zabijali te zwierzęta.
      Gry planszowe z wielorybich kości pojawiają się na północy Norwegii w tym samym czasie, co wielkie hangary na łodzie i urządzenia do wytapiania tłuszczu. To najprawdopodobniej w Norwegii były wytwarzane gry, które później trafiały do Szwecji, gdzie były składane jako dary podczas ceremonii pogrzebowych.
      Początki masowych polowań na wieloryby giną w pomroce dziejów. Znane nam źródła pisane sięgają epoki Wikingów. Sagi z IX wieku opowiadają o norweskim kupcu Ottarze, goszczącym na dworze króla Alfreda Wielkiego, który często polował na wielkie wieloryby. Jednak specjaliści wątpią, czy sagi te opisują prawdziwe wydarzenia.
      Obecność tysięcy gier planszowych wykonanych w krótkim czasie z kości wali biskajskich, w połączeniu z innymi badaniami archeologicznymi, to dowód na szybko rosnącą eksploatację ekosystemu morskiego przez człowieka. Sporo też mówi o sieciach handlowych z tamtego okresu.
      Powyższe badania posłużą też do pogłębienia naszej wiedzy o wpływie człowieka na ekosystem morski oraz populację waleni. Pokazują one bowiem, że masowe polowania na wieloryby zaczęły się na setki lat wcześniej, niż sądziliśmy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ule królowych pszczół, które spółkują z 15 i więcej samcami, są zdrowsze i bardziej produktywne, bo korzystają z obecności bardziej zróżnicowanych bakterii symbiotycznych i są trapione przez mniejszą liczbę bakterii z grup patogenicznych. Odkrycie naukowców może pomóc w walce z zespołem masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder, CCD).
      Analizowano mikroorganizmy występujące w przewodzie pokarmowym, na ciele oraz w pożywieniu. Heather Mattila, ekolog pszczoły miodnej z Wellesley College, oraz Irene L.G. Newton z Indiana University porównywały ule, w których królowe miały 15 i więcej partnerów z koloniami, gdzie matki kopulowały z tylko jednym trutniem, a populacje robotnic były zunifikowane genetycznie. Panie posłużyły się pirosekwencjonowaniem 16S rRNA (16S rRNA to jeden z rRNA syntetyzowanych przez bakterie). Stwierdziły, że w tych pierwszych występowało 1105 aktywnych gatunków bakterii, a w drugich 781. W zróżnicowanych genetycznie koloniach występowało o 40% więcej potencjalnie korzystnych bakterii, a w zunifikowanych o 127% więcej potencjalnych patogenów.
      Amerykanki ustaliły, że w koloniach pszczół dominują 4 grupy bakterii, które u innych zwierząt pomagają w przetwarzaniu pokarmu: 1) bakterie z rodziny Succinivibrionaceae (występują one np. w żwaczu krów), 2) bakterie z rodzaju Oenococcus, wykorzystywane przez ludzi w fermentacji wina, 3) bakterie z rodzaju Paralactobacillus oraz 4) bakterie z rodzaju Bifidobacterium (można je znaleźć w jogurcie). W ulach matek promiskuitycznych aktywność probiotycznych Paralactobacillus i Bifidobacterium była o 40% wyższa.
      Nasze wyniki sugerują, że genetycznie zróżnicowane [populacje] pszczoły korzystają z obecności bardziej rozbudowanych społeczności bakteryjnych, co może stanowić klucz do poprawy zdrowia i odżywienia kolonii [...] - wyjaśnia Mattila. [...] W genetycznie podobnych koloniach w przewodzie pokarmowym występuje wyższa aktywność potencjalnych patogenów roślin i zwierząt - dodaje Newton.
      U pszczół bakterie przewodu pokarmowego spełniają niezwykle ważną rolę - pomagają w przekształceniu pyłku w pierzgę. Jest to pokarm larw i młodych pszczół, który powstaje w wyniku fermentacji mlekowej pyłku roślin. Większość badaczy uznaje, że niewłaściwe odżywianie upośledza zdolność kolonii do walki z problemami zdrowotnymi, np. CCD.
      W ramach wcześniejszych badań Mattila wykazała, że bardziej zróżnicowane kolonie są też bardziej produktywne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że robotnice w większym stopniu wylatują na pożytek i częściej stosują złożone metody komunikowania, np. tańczą, wskazując, gdzie znajduje się źródło pokarmu.
      Newton i Mattila dysponowały bogatym materiałem do badań. Zdobyto próbki i później klasyfikowano ponad 70,5 tys. bakteryjnych sekwencji genetycznych. W studium uwzględniono 12 kolonii zróżnicowanych genetycznie i 10 zunifikowanych.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...