Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Poprzeczne pasy wyszczuplają

Rekomendowane odpowiedzi

Pasy biegnące w poprzek ciała wyszczuplają bardziej niż linie pionowe. Autorem tego zaskakującego twierdzenia jest Peter Thompson z University of York, specjalista ds. postrzegania.

Brytyjczyk poprosił ludzi o porównanie ponad 200 par rysunków kobiet noszących suknie w pionowe i poprzeczne pasy. Za każdym razem pytał, która z modelek wygląda grubiej. Okazało się, że gdy obie panie nosiły ten sam rozmiar, ta, którą ubrano w suknię w horyzontalne prążki, wydawała się ludziom szczuplejsza od swojej przystrojonej w pionowe pasy towarzyszki.

Aby wydawało się, że ich gabaryty są identyczne, kobieta w sukni w porzeczne pasy musiała być o 6% szersza.

Eksperyment Thompsona bazował na XIX-wiecznym złudzeniu kwadratów Helmholtza. Słynny matematyk narysował dwa identycznych rozmiarów kwadraty. Jeden pokrył poprzecznymi, a drugi pionowymi pasami. Podczas eksperymentów okazało się, że figura z horyzontalnymi pasami wydawała się wyższa i chudsza. Dlatego też naukowiec zaczął zachęcać panie, by chcąc wyglądać szczuplej, przekonały się do tego właśnie wzoru.

Brytyjczycy przeprowadzili serię prób z kwadratami oraz prostokątami, a także z rysunkami kobiet w różnych sukniach. Poprzeczne pasy definitywnie nie powodują, że wygląda się w nich grubo. Tak naprawdę kobieta ubrana w pionowe prążki wygląda na szerszą od koleżanki, która zdecydowała się na pasy poziome.

Thompson nie umie na razie wytłumaczyć, jaki mechanizm leży u podłoża opisanego złudzenia wzrokowego. Przypuszcza jednak, że poprzeczne prążki sprawiają, że postrzegany obiekt staje się w większym stopniu trójwymiarowy (3D), a pojawiająca się w ten sposób głębia pomniejsza optycznie szerokość.

W jeszcze jednym eksperymencie Brytyjczycy tym razem potwierdzili jedno z podstawowych twierdzeń mody: czarny naprawdę wyszczupla. Czarne koła umieszczone na białym tle wydawały się bowiem mniejsze od białych kół na czarnym podłożu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaraz, zaraz. Zaskakujący wniosek? A nie mówiło sie tak od dawna, że w pionowych wygląda się źle i "szeroko"? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaraz, zaraz. Zaskakujący wniosek? A nie mówiło sie tak od dawna, że w pionowych wygląda się źle i "szeroko"? ;)

 

Nii, to mówiono o pasach poziomych właśnie. Że dodają szerokości, więc np. osoby b. szczupłe mogą je nosić, ale inni już nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

cale zycie nas oklamuja-a to ze poprzeczne pasy poszerzaja ,a to ze kisiel mleczny jest budyniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co zebrze paski? To temat rzeka, który zajmuje wielu na równi z dylematem pierwszeństwa jajka bądź kury. Najnowsze badania wykazały, że czarno-biały wzór sprawia, że zebry są nieatrakcyjne dla wysysających z nich krew samic bąkowatych (Tabanidae).
      Kluczem do rozwiązania zagadki jest sposób, w jaki paski odbijają światło. Zaczęliśmy od badania koni z czarnym, brązowym lub białym umaszczeniem. Odkryliśmy, że u czarnych i brązowych pojawia się pozioma polaryzacja światła - opowiada dr Susanne Åkesson z Uniwersytetu w Lund, dodając, że na ich nieszczęście, takie zwierzęta stają się wyjątkowo atrakcyjne dla pasożytniczych muchówek. Od białej sierści odbija się niespolaryzowane światło, którego fale nie przemieszczają się w poziomie, ale w każdą możliwą stronę. Dla bąkowatych nie jest ono tak pociągające, dlatego białe konie rzadziej są pokłute.
      Jak wyjaśnia Gábor Horváth, horyzontalna polaryzacja przyciąga bąkowate, ponieważ światło odbijające się od wody ulega takiej właśnie polaryzacji. Dla wodnych owadów to niezwykle istotna wskazówka, bo w takim środowisku rozmnażają się i składają jaja.
      Uzbrojony w szczegółową wiedzę nt. koni, szwedzko-węgierski zespół postanowił sprawdzić, w jaki sposób światło odbija się od pasiastej zebry. Na łące ustawiono posmarowane tłuszczem i klejem kartony: biały, czarny, a także w paski o różnej grubości, gęstości rozmieszczenia i kącie schodzenia się. Później zliczano owady przyklejone do poszczególnych tablic. Okazało się, że tablica z wąskimi paskami najbardziej przypominającymi umaszczenie zebry wabiła o wiele mniej bąkowatych niż pozostałe. Mniej nawet niż biała tablica, która odbijała niespolaryzowane światło. Im węższe były pasy, tym mniej nękających zwierzęta muchówek. Naukowcy byli tym nieco zaskoczeni, bo w końcu oprócz bieli pasiasty wzór nadal zawierał atrakcyjną dla pasożytów czerń i powinien wabić liczbę owadów pośrednią między umaszczeniem białym i czarnym.
      W kolejnym teście biolodzy wykorzystali ustawione na łące trójwymiarowe modele koniowatych: czarny, brązowy, pasiasty oraz biały w czarne kropki. Co 2 dni zbierano z nich muchówki. I znowu stwierdzono, że do pasiastej makiety przyklejało się ich najmniej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z jednej strony naukowcy wciąż poszukują rozwiązania tajemnicy, jak martwa materia uformowała życie, z drugiej badają zagadnienia ewolucji i specjacji gatunkowej. A pomiędzy nimi trwają prace mające na celu odpowiedź: jak jednokomórkowe organizmy przekształciły się w skomplikowane wielokomórkowce.
      Jak tłumaczą Klaus Valentin i Bank Beszteri z Instytutu Badań Polarnych i Morskich Alfreda Wegenera w Helmholtz, wielokomórkowe życie wyewoluowało na pięć różnych sposobów, tworząc zwierzęta, rośliny, grzyby, czerwone algi (krasnorosty) i brązowe algi (brunatnice). Dlatego naukowcy ewolucjoniści postawili sobie za cel stworzyć kompletną mapę genomu dla reprezentatywnego gatunku każdej z tych linii ewolucyjnych. Klaus Valentin i Bank Beszteri od początku zaangażowani byli w projekt stworzenia mapy genomu brunatnicy - Ectocarpus siliculosus, nad którym pracowało blisko stu naukowców i inżynierów. Przeanalizowanie 214 milionów par zasad i przydzielenie ich do 16 tysięcy genów trwało pięć lat. Wcześniej zakończono odczyt genomu krasnorostu, nadszedł więc czas badań porównawczych i oceniania zdobytej wiedzy. Wiadomo już, że wiele genów podobnych jest do roślin lądowych, więc można podejrzewać, że odgrywały kluczową rolę w pierwotnych organizmach wielokomórkowych.
      Zsekwencjonowanie genomu brunatnicy ma istotne znaczenie dla jeszcze jednego celu badawczego - odtworzenia przebiegu ewolucji fotosyntezy. Wiadomo, że wytwarzanie tlenu dzięki energii słonecznej zostało „wynalezione" około 3,8 miliarda lat temu przez cyjanobakterie. Algi zielone i czerwone zyskały tę umiejętność dzięki symbiozie z cyjanobakteriami. Jak sądzono, algi brązowe powstały z połączenia bezbarwnych komórek nie posiadających umiejętności fotosyntezy z jednokomórkowymi krasnorostami. Ostatnie badania sugerują raczej, że powstały one z połączenia krasnorostów i alg zielonych (zielenic).
      Brunatnica - Ectocarpus siliculosus - to organizm morski, występujący powszechnie w klimacie umiarkowanym i polarnym, a badania nad nim mają również znaczenie ekologiczne. Porastając obficie skaliste wybrzeża pełnią w morskim ekosystemie rolę podobną do lasów na lądzie. Niektóre gatunki osiągają nawet 160 metrów długości, tworząc środowisko dla wielu organizmów. Żyjąc w strefach dużych pływów wykazują odporność na długotrwały brak wody i promieniowanie ultrafioletowe. Zrozumienie, jak wykształciły te właściwości może być interesujące i przydatne w kontekście zmian klimatycznych.
      Brązowe algi są ewolucyjnie znacznie starsze od roślin lądowych, ich metabolizm posiada wiele unikatowych właściwości, które nie zostały jeszcze zbadane. Zrozumienie, jak funkcjonują te organizmy może przyczynić się do wielu praktycznych odkryć i zastosowań w nowych produktach i technologiach.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      EQGuard to niewielkie urządzenie, które z 20-sekundowym wyprzedzeniem ostrzega o zbliżającym się trzęsieniu ziemi. Aparatura korzysta z danych dostarczanych za pośrednictwem Internetu przez Japońską Agencję Meteorologiczną (JAMA). Wyprodukowała ją firma SunShine Co. Ltd.
      Kiedy w Sieci pojawi się komunikat o trzęsieniu ziemi, EQGuard zaczyna głośne odliczanie. Ostrzeżenia formułowane przez Agencję bazują na tym, że fale podłużne (ang. primary waves, fale P) poruszają się z największą prędkością i wyprzedzają fale poprzeczne (ang. secondary waves, fale S) i powierzchniowe. Trzeba przy tym wiedzieć, że to jeden z rodzajów drgań powierzchniowych, fale Love'a, powoduje większość zniszczeń obserwowanych na obszarach dotkniętych trzęsieniem ziemi.
      W Japonii doliczono się aż 51 mln gospodarstw domowych. Szef SunShine Kazuo Sasaki ma nadzieję, że urządzenie jego firmy przyjmie się w przynajmniej 20% z nich (10,2 mln).
      Jeśli epicentrum trzęsienia znajduje się pod czyimś domem, EQGuard nie wyśle żadnego ostrzeżenia. Czasem wszczyna on także fałszywe alarmy. Lepiej jednak zareagować o jeden raz za dużo niż nie zrobić nic i zginąć...
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pozostawianie dzieci śpiących bez dozoru w fotelikach samochodowych może być niebezpieczne dla ich zdrowia, a nawet życia.
      Wiele razy dowiedziono, że prawidłowo zamontowane (w pozycji półleżącej) foteliki chronią dzieci podczas wypadku, ale w pewnych sytuacjach przyczyniają się do zmniejszenia ilości dostarczanego brzdącowi tlenu. Dr Alistair Jan Gunn z University of Auckland i zespół analizowali dane 43 niemowląt, które w latach 1999-2000 trafiły do Auckland Cot Monitoring Service. Dziewięcioro dzieci spało w foteliku w zapiętych pasach. We wszystkich przypadkach poza jednym niemowlęta siedziały w mniej lub bardziej wyprostowanej pozycji.
      Dziewięć niemowląt w wieku od 3 dni do 6 miesięcy ważyło przy urodzeniu średnio 3,12 kg. Jedno dziecko było wcześniakiem, pozostałe przyszły na świat w terminie. Pięć na dziewięć matek to palaczki. Siedząc w foteliku, wszystkie dzieci miały niebieskawy odcień skóry, a 4 opisano jako wiotkie i słabo reaktywne. W każdym przypadku resuscytacja przebiegła pomyślnie i zazwyczaj polegała na uniesieniu malucha i lekkim potrząsaniu lub oklepywaniu pleców.
      Badacze podkreślają, że kiedy odtworzono zaistniałe okoliczności, głowa niemowlęcia przeważnie pochylała się ku przodowi, dziecko było przypięte pasami i usadowione na płaskiej powierzchni.
      Gunn uważa, że nieszczęściom można zapobiec, nie dopuszczając do chwiania się główki na wszystkie strony.
      Szczegółowy opis badań znajduje się w British Medical Journal.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...