Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Położenie dłoni wpływa na to, jak dokładnie coś widzimy. Zespół profesora Richarda A. Abramsa z Washington University w St. Louis zademonstrował, że ludzie przeprowadzają dokładniejszą inspekcję obiektu, jeśli trzymają go w rękach lub w ich pobliżu. Ta odruchowa i nieświadoma reakcja pozwala stwierdzić, jak się posługiwać danym przedmiotem albo, w razie gdy jest niebezpieczny, jak się przed nim chronić (Cognition).

Badacze sądzą, że ich odkrycie pozwoli ulepszyć wykorzystywane metody rehabilitacji oraz projekty protez. Osoba po udarze, która chce odzyskać władzę w porażonej ręce, musi ją zatem kłaść tuż obok przedmiotu. Powinno to pomóc w jego uchwyceniu. W przypadku protez trzeba zaś zadbać o dodatkowy przepływ danych z dłoni do mózgu. Tymczasem dzisiejsze urządzenia bazują wyłącznie na kontrolowaniu przez mózg położenia sztucznej kończyny w przestrzeni.

Amerykanie zaznaczają, że wyniki ich badań odnoszą się nie tylko do zastosowań medycznych, ale również do prowadzenia samochodu. Możliwość trzymania obu dłoni na kierownicy nasila świadomość zarówno jej samej, jak i okolicznych przyrządów [oraz ich wskazań]. Jeśli samochód jest postrzegany jako rodzaj przedłużenia kierownicy, trzymanie na niej obu dłoni polepsza postrzeganie położenia auta i obiektów wokół niego.

Zadanie uczestników eksperymentu polegało na wyszukiwaniu liter S lub H w grupach wyświetlanych na ekranie komputera znaków. Po wypatrzeniu symbolu należało nacisnąć jeden z dwóch guzików. Znajdowały się one albo po bokach ekranu, albo na klawiaturze przed nim. Tempo wyszukiwania było wolniejsze, gdy ludzie trzymali ręce po bokach ekranu niż wtedy, gdy mogli korzystać z klawiatury. To pierwszy eksperyment nad wpływem położenia dłoni na czas reakcji w czasie wykonywania zadań wzrokowych. We wszystkich wcześniejszych badaniach dotyczących wyszukiwania obiektów ochotnicy widzieli bodźce na ekranie i naciskali guziki umieszczone na stole z dala od nich. W naszym eksperymencie wolontariusze używali guzików przymocowanych do wyświetlacza, a więc ich dłonie znajdowały się tuż obok bodźca.

Abrams porównuje nowo odkryty mechanizm do kamery montowanej na końcu ramienia robota. Przesyła ona dane do operatora, który w ten sposób zyskuje wgląd w otoczenie i może precyzyjniej sterować urządzeniem. Do tej pory nie wiedzieliśmy, że ludzki mózg dysponuje podobnym mechanizmem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech,takie eksperymenty każdy z nas powtarza wiele razy dziennie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Guardian

Za coś im muszą płacić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie eksperymenty doprowadzą w końcu to stworzenia konkretnych norm popartych badaniami...

 

Pozdrawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas przeprowadzonych właśnie eksperymentów naukowcy znaleźli lukę z zdolności ludzi do oceny obiektów fizycznych. Okazało się, że większość z nas nie potrafi odróżnić wytrzymałego węzła od słabego patrząc na oba węzły. Ludzie wypadają w tym bardzo źle. Używamy węzłów od tysięcy lat. To nic skomplikowanego, ot kilka splątanych sznurków. Jednak gdy pokażesz ludziom zdjęcia prawdziwych węzłów i zapytasz, jak będą się one zachowywały, większość nie będzie miało pojęcia, mówi Chaz Firestone z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, który specjalizuje się w badaniu postrzegania.
      Codziennie zawiązujemy buty, rozplątujemy węzły, a wkrótce czeka nas coroczna walka z poplątanymi światełkami choinkowymi. Z węzłami jesteśmy więc bardzo dobrze zaznajomieni. Mimo to, większość osób nie jest w stanie odróżnić węzła silnego od słabego po prostu na nie patrząc. Naukowcy pokazywali ludziom zdjęcia węzłów i prosili o wskazanie najsilniejszego. Badani oblali test. Okazuje się, że jako gatunek tak źle oceniamy węzły, że badani oblewali testy zarówno wtedy, gdy mogli obejrzeć wideo, na którym poszczególne węzły były powoli zawiązywane, jak i wówczas, gdy obok zdjęcia każdego z węzłów przedstawiono diagram, pokazujący, jak jest on zbudowany. Nic nie pomagało.
      Eksperyment, którego wyniki opublikowano na łamach pisma Open Mind, został wymyślony przez doktorantkę Sholei Croom. To miłośniczka haftowania. Pewnego razu podczas wykonywania skomplikowanego wzoru sama się pogubiła i nie potrafiła odnaleźć końca nici. Croom, która bada ludzką intuicję dotyczącą fizyki, czyli to, co ludzi intuicyjnie rozumieją z otoczenia fizycznego po prostu na nie patrząc, zaczęła podejrzewać, że węzły wymykają się naszej percepcji.
      Ludzie bez przerwy dokonują oceny różnych zjawisk fizycznych, zgadując, jak będzie dochodziło do interakcji w ich otoczeniu. Jednak węzły nie wydają się czymś intuicyjnym. Nie potrzebujemy dotykać sterty książek, by ocenić, czy jest ona stabilna. Nie musimy brać do ręki kuli od kręgli, by domyślić się, ile pionów (kręgli) jest ona w stanie przewrócić. Wydaje się jednak, że ocena węzłów wykracza poza nasze możliwości, mówi Croom.
      Eksperyment był bardzo prosty. Badanym pokazano cztery podobne węzły o różnej wytrzymałości. Patrząc na nie, w tym samym momencie pokazywano dwa węzły, mieli znaleźć ten najbardziej wytrzymały. Wyniki testu wypadły bardzo źle. W nielicznych przypadkach, gdy badani wskazali na najbardziej wytrzymały węzeł, proszono ich, by powiedzieli, które elementy węzła powodują, że jest on tak wytrzymały. Wówczas wskazywali na te części, które z wytrzymałością nic nie mają wspólnego.
      Croom zauważa, że obiekty, które nie są sztywne, sprawiają nam więcej kłopotów podczas oceny. Nawet ludzie bardzo dobrze zaznajomieni z węzłami będą mieli z tym problemy, chociaż Croom podejrzewa, że eksperci, których życie niejednokrotnie zależy od węzłów, mogliby wypaść podczas eksperymentu lepiej, niż laicy.
      My ludzie nie jesteśmy w stanie wyciągnąć prawidłowych wniosków na temat węzła tylko nań patrząc. To bardzo interesujący przypadek z dziedziny ludzkiego postrzegania. Jest to dobra ilustracja wielu niezbadanych jeszcze kwestii w dziedzinie ludzkiego postrzegania, dodaje Croom.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trzymając w rękach broń, częściej zakładamy, że inni też ją mają.
      Prof. James Brockmole z University of Notre Dame przeprowadził z kolegą z Purdue University 5 eksperymentów. Ochotnikom pokazywano na komputerze serię zdjęć. Mieli oni określić, czy osoba na zdjęciu trzyma broń, czy neutralny obiekt, np. telefon komórkowy. Badani wykonywali zadanie, dzierżąc w dłoniach zabawkową broń albo coś neutralnego, np. piłeczkę.
      Naukowcy różnicowali przebieg poszczególnych eksperymentów. Czasem ludzie ze zdjęć nosili kominiarki; zmieniano też ich rasę oraz wymagany sposób reagowania, gdy badanym wydawało się, że mają oni ze sobą broń. Bez względu na scenariusz, ochotnicy częściej widzieli na fotografiach broń, gdy trzymali broń, a nie piłkę.
      Na zdolność obserwatora do wykrycia i skategoryzowania obiektu jako broni wpływają przekonania, oczekiwania i emocje. Teraz wiemy, że jego zdolność do zachowania się w określony sposób [możliwość skorzystania z broni] także bardzo zmienia rozpoznanie obiektu. Wydaje się, że ludzie mają spory problem z oddzieleniem tego, co postrzegają, od własnych myśli o tym, co mogliby [...] zrobić.
      Psycholodzy udowodnili, że u podłoża zaobserwowanego zjawiska leży możność działania. Okazało się bowiem, że sam widok leżącej obok broni w ogóle nie wpływał na ochotników. By coś się stało, trzeba było ją trzymać.
      Wyniki poprzednich badań wskazują, że ludzie postrzegają właściwości przestrzenne otoczenia w kategoriach zdolności do wykonania w nim zamierzonego działania. Brockmole wyjaśnia, że na takiej zasadzie osoby z szerszymi ramionami postrzegają drzwi jako węższe. Jak widać, w przypadku broni dzieje się coś podobnego...
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Im bardziej dany człowiek boi się pająków, tym większe mu się one wydają. Psycholodzy tłumaczą, że wpływ fobii na percepcję obiektów, których ludzie się lękają, powoduje, że strach się utrzymuje (Journal of Anxiety Disorders).
      W ramach studium zespołu z Uniwersytetu Stanowego Ohio ochotnicy 5-krotnie spotykali się z żywymi pająkami - ptasznikami. Po zakończeniu każdej z sesji mieli ocenić rozmiary zwierzęcia. Okazało się, że im silniej ktoś się obawiał pająków, tym większe mu się wydawały. To napędza strach, utrwala go i sprawia, że trudno go przezwyciężyć - opowiada dr Michael Vasey, dodając, że podstawowym mechanizmem obronnym osoby z fobią jest unikanie. To jednak pułapka, ponieważ unikając, nie można się przekonać, że się mylimy, a postrzeganie obiektu fobii jako większego niż w rzeczywistości dodatkowo napędza unikanie. To prawdopodobnie jedno ze zjawisk odpowiadających za uporczywość fobii. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że bojąc się czegoś, uważamy, że obiekty/scenariusze, których się obawiamy, są bardziej prawdopodobne od innych.
      W eksperymencie Amerykanów wzięło udział 57 osób z arachnofobią. Na przestrzeni 8 tygodni pięć razy spotykały się one z różnymi gatunkami ptaszników. Ich wielkość wahała się od 2,5 do nieco ponad 15 cm. Pająki umieszczano w odkrytym akwarium. Na początku sesji badani mieli stać w odległości 3,6 m (12 stóp) od zwierzęcia, później proszono ich, by się przybliżali. Kiedy stali już przy akwarium, mieli poprowadzić ptasznika wzdłuż jego ścianek najpierw za pomocą 20-cm, a następnie krótszego wskaźnika.
      W trakcie próby psycholodzy prosili ochotników o ocenę natężenia strachu na skali od 0 do 100. Po jej zakończeniu należało wymienić ewentualne objawy paniki oraz myśli związane ze zmniejszeniem strachu i przyszłymi spotkaniami z pająkami. Następnie badani oceniali gabaryty pająków, rysując na kartce pojedynczą linię. Miała ona oznaczać długość od czubka przednich odnóży do czubka tylnych odnóży.
      Analiza wykazała, że im wyższy uśredniony wskaźnik lęku w czasie spotkania z pająkiem, tym wyższe oszacowania jego wielkości (pająk wydawał się o wiele większy niż w rzeczywistości). Taką samą dodatnią zależność zidentyfikowano w przypadku wyników z kwestionariusza samoopisu i oceny wielkości. Rezultaty potwierdzono w czasie późniejszych badań na większej próbie osób z różnym nasileniem lęku przed pająkami. Wszystko wskazuje na to, że fobia zmienia nie tylko postrzeganie, ale i automatyczną postawę wobec obiektu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wcześniej zakładano, że mózgi ludzkie są po prostu większymi wersjami mózgów małpich i obszary homologiczne funkcjonalnie znajdują się w tych samych miejscach. Western z Clintem Eastwoodem pokazał naukowcom, że tak nie jest.
      Podczas eksperymentu Wim Vanduffel z Harvardzkiej Szkoły Medycznej i Uniwersytetu Katolickiego w Leuven wyświetlał 24 ludziom i 4 rezusom film z udziałem Eastwooda z 1966 r. pt. "Dobry, zły i brzydki". W tym czasie wszystkich uczestników badano za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) i mapowano, jakie części mózgu odpowiadają na te same bodźce.
      Okazało się, że większość obszarów rzeczywiście anatomicznie się pokrywała, ale niektóre z pełniących te same funkcje znajdowały się w zupełnie innych rejonach mózgu. Naukowcy uważają, że dzięki tym odkryciom będzie można budować trafniejsze modele ewolucji. Wg Vanduffla, modele ekspansji powierzchni korowej trzeba będzie zrewidować.
      Studium, którego wyniki opublikowano w piśmie Nature Methods, bazuje na spostrzeżeniach jednego z członków zespołu - Uri Hassona - sprzed 8 lat. Czterem osobom wyświetlano wtedy półgodzinny fragment "Dobrego, złego i brzydkiego". Zauważono, że western doprowadził do aktywacji wielu obszarów mózgu, zwłaszcza wzrokowych i słuchowych. Ponieważ wzorzec pobudzenia był u wszystkich uderzająco podobny, uznano, że filmy wiążą się z fenomenem myślenia zbiorowego. Później powstała nawet nowa dziedzina nauki o neurokinematografia. By sprawdzić, czy zjawisko występuje nie tylko u ludzi, w najnowszym badaniu posłużono się międzygatunkową korelacją aktywacji. Rezusy i ludzie oglądali ten sam fragment, co ochotnicy z 2004 r. Po 6-krotnym obejrzeniu trzydziestominutowego klipu porównywano wzorce aktywacji mózgu przedstawicieli danego gatunku. U wszystkich ludzi były one takie same (identyczne jak przed 8 laty). U małp reakcja także była jednorodna. Gdy jednak zestawiono ludzki i małpi wzorzec aktywacji, koncentrując się na 34 obszarach kory wzrokowej, natrafiono na parę różnic.
      Podobieństwa dotyczyły przede wszystkim rejonów związanych z początkowymi etapami przetwarzania wzrokowego. W przypadku obszarów korowych wyższego rzędu okazało się, że albo znajdują się gdzie indziej, albo ulegają pobudzeniu w zupełnie innym momencie, co wg naukowców, miałoby sugerować, że ludzki mózg nie jest po prostu powiększoną kopią małpiego mózgu. Oznacza to, że niektóre funkcje mogły zostać utracone lub przeniesione do istniejących/nowych ewolucyjnie obszarów.
      Choć wstępne wyniki wydają się interesujące, trzeba pamiętać o kilku ograniczeniach. Po pierwsze, próba była mała. Po drugie, oglądając film, ludzie rozumieją język, małpy nie. Podążamy za intrygą, przewidujemy, mamy skojarzenia i przeżywamy jakieś emocje. Poza tym jednoczesna aktywacja obszaru identycznego topograficznie nie oznacza jeszcze, że i funkcja jest ta sama.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...