Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Pomyśl o tym, ile jest krzywdzonych przez to, że wyrywa im się korzenie i przenosi do obcego środowiska. Nie dla wszystkich celem życia jest internet i dostęp do masowych imprez, niektórzy mają inne priorytety w życiu (...)

 

Strasznie śmieszne jest to, że akurat ty, kreujący się na wielkiego obrońcę mniejszości, nagle stawiasz na przymusową asymilację z tzw. cywilizowanym społeczeństwem i proponujesz narzucenie im swojego stylu życia, który ty uważasz za słuszny (...)

 

Nikt tych ludzi nie zmusza do siedzenia w rezerwatach, a jedynie zapewnia im możliwość życia w nich

 

a gdzie ja napisałem, że chcę ich gdzieś przenosić? gdzie napisałem o przymusowej asymilacji i narzucaniu jakiegoś stylu? nauka, edukacja, wynalazki i dobra kultury to jest jakieś zło i coś "niesłuszne"? nikt nie zmusza ich do siedzenia w rezerwatach - no tak, ale to wszystko czyli nic, co nasze rządy robią dla tych ludzi. dają im możliwość, no i co z tego? jest rezerwat czy go nie ma - dla tych ludzi i tak nie robi to większej różnicy, bo ich życie pozostaje takie samo. rezerwat daje im jedynie możliwość obrony przed jakimś developerem, który na 99% i tak i tak nie zająłby ich terenu z dala od "naszej" cywilizacji. piszesz, że każdy ma inne priorytety. oni mają swoje, bo innych nie znają. i już nie chodzi tu o internet czy masowe imprezy - ale skąd wiesz, czy takowe nie spodobałyby im się? chociaż najogólniej rzecz biorąc chodzi mi o najzwyklejszy dostęp do wiedzy i praktyczne go wykorzystanie w życiu codziennym tych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a gdzie ja napisałem, że chcę ich gdzieś przenosić?

Oczywiście. Jakże mogłem nie wpaść na to, że w rodzinnej wsi plemienia Piraha można uruchomić uniwersytet! Wspaniały pomysł!

 

gdzie napisałem o przymusowej asymilacji i narzucaniu jakiegoś stylu?

Właśnie tu:

nauka, edukacja, wynalazki i dobra kultury

Być może oni sobie tego nie życzą. Gdyby tylko chcieli, mogliby wyjść na świat zewnętrzny i sami po to sięgnąć. Skoro nie chcą, to daj im święty spokój i pozwalaj decydować o swoim losie.

 

nikt nie zmusza ich do siedzenia w rezerwatach - no tak, ale to wszystko czyli nic, co nasze rządy robią dla tych ludzi.

To najwięcej, ile mogli dać - dali WOLNOŚC WYBORU, którą ty próbujesz zaburzyć swoimi pomysłami.

 

jest rezerwat czy go nie ma - dla tych ludzi i tak nie robi to większej różnicy, bo ich życie pozostaje takie samo.

Wprost przeciwnie. Istnienie rezerwatu chroni ich przed przymusową asymilacją i rezygnacją z własnej kultury, która w tzw. nowoczesnym świecie mogłaby zostać uznana za nieobyczajną. I tu po raz kolejny: trzymajmy się z dala od tego, pozwólmy im żyć po swojemu. Śmieszne masz pojmowanie wolności.

 

rezerwat daje im jedynie możliwość obrony przed jakimś developerem, który na 99% i tak i tak nie zająłby ich terenu z dala od "naszej" cywilizacji. piszesz, że każdy ma inne priorytety.

ROTFL! Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak istotną rolę odgrywają takie rezerwaty, począwszy od ochrony mniejszości, a na badaniach ewolucyjnych i medycznych skończywszy. Nawet ty sam masz korzyść z ich istnienia, bo dzięki temu zachowane są (zgodnie z wolą samych mieszkańców!) izolowane populacje, w których można przeprowadzać bardzo wiele interesujących badań. A poza tym przedstawiciele plemion są "u siebie" chronieni przed ludźmi takimi jak ty, którzy przychodzą i starają się na siłę wprowadzać im swój styl życia i swoje pomysły na jego wykorzystanie.

 

oni mają swoje, bo innych nie znają. i już nie chodzi tu o internet czy masowe imprezy - ale skąd wiesz, czy takowe nie spodobałyby im się?

To w takim razie ja życzę sobie, żeby polski rząd wysłał mnie do Malezji, bo mam ochotę poznać tamtejszą kulturę, bo być może by mi się spodobała. A co, należy mi się!

 

A bardziej na poważnie pisząc: powtarzam któryś już raz z kolei, że rezerwat to nie więzienie i jego mieszkańcy mają prawo przemieszczania się po swoim kraju. Jeżeli nie korzystają z tego prawa, choć mają pełną wolność wyboru, to nic tobie i mnie do tego. Niech sami decydują o swoim losie. Naprawdę, śmieszne jest to twoje pojmowanie wolności wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak mogą decydować skoro nie wiedzą co mają/mogliby mieć do wyboru - ty tego w ogóle nie rozumiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogą decydować, bo mogą w każdej chwili wyjechać do miasta i zobaczyć, jak się tam żyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyjechać? czym? wycieczka jeepem? społeczności takie jak ta, zakotwiczone  gdzieś daleko w "amazońskiej dżungli" (ogólna przenośnia) zazwyczaj nawet nie maja pojęcia o istnieniu innego stylu życia. im nawet nie wytłumaczysz ogromu wszechświata ani tego że na ziemi mieszka 6 miliardów ludzi, bo liczby to dla nich abstrakcja. nie opiszesz wartości pieniądza i jak to wszystko działa. a nawet jak wyjdą do ludzi to co powiedzą? "chcemy was poznać?" oni raczej się "nas" boją, a nie że im tam jest dobrze. to "my" powinniśmy podać im pomocną dłoń i próbować nawiązać kontakt. i proszę nie wmawiaj mi, że to zabijanie różnorodności kulturowej albo że jestem globalistą czy coś takiego, bo gorszych śmieci dawno nie słyszałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale właśnie to robisz - zaburzasz naturalny porządek życia tych ludzi i proponujesz zmuszenie ich do przyjęcia stylu życia, który ty arbitralnie uważasz za słuszny. Nieraz sam na tym forum narzekałeś na to, jak strasznym bagnem jest nowoczesna cywilizacja, a teraz postulujesz, żeby na siłę eksportować taki styl życia plemionom. Takie akcje kończą się tym samym, czym skończyła się inwazja na Irak i próba zaszczepienia tam "demokracji".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale właśnie to robisz - zaburzasz naturalny porządek życia tych ludzi i proponujesz zmuszenie ich do przyjęcia stylu życia, który ty arbitralnie uważasz za słuszny. Nieraz sam na tym forum narzekałeś na to, jak strasznym bagnem jest nowoczesna cywilizacja, a teraz postulujesz, żeby na siłę eksportować taki styl życia plemionom. Takie akcje kończą się tym samym, czym skończyła się inwazja na Irak i próba zaszczepienia tam "demokracji".

 

No nasz swiat ma plus i minusy , te minusy mozna czasami nazwac bagnem , ale nie oznacza ze ta cywilizacja jest kompletnie zla, jest duzo piekna , chocby to ze teraz mozemy dyskutowac przez internet, jak mozna tego nie doceniac

w tej dzungli z wiekszym prawdopodobienstwem mozna zginac niz w miescie, tam tez sa wojny miedzy plemionami tylko ze jak u nas jest to na wieksza skale i dostadniej a to jest tylko wynikiem tego ze potrafimy (technologia)

 

mikroos co do sposobu i efektow zaszczepienia "demokracji" mozna dyskutowac .. no ale chyba nie masz watpliwosci co do samej idei demokracji ?

 

Hmm rozwazmy przypadki

 

ze zabralismy goscia z dzungli na wycieczke do miasta , zgodzil sie , jedziemy pokazac, w miescie przypadkowo podtknol sie i zlamal sobie noge , jeczy z bolu ale nie wola zebys zawiozl go do szpitala bo nie wie ze takie cos istnieje? i co pomagasz mu czy nie bo wkoncu jak nie wie o czyms istnieniu to nie trzeba a nawet w postulacie innych nie nalezy pomoc jemu

 

gosciu z dzungli zabral nas na przechadzke po dzungli , podtknelismy sie otarlismy o jakas rosline trujaca i co facet z dzungli zna ziolo czy tam jakis inny eliksir uzdrawiajacy , pomaga nam? w koncu nie wiemy o dzialaniu rosliny trujacej i o leku-odtrucce , nie wolamy o pomoc..

 

czy podstawy matematyki , medycyny , higieny , nie ulatwi im zycia? a nawet czasami uratuje?

to co mowimy czy nie jak myslisz?

 

gdyby ludzie nie wymieniali sie pomyslami przemysleniami itp to bys dzisiaj nie pisal tych bzdur na komputerze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
gdyby ludzie nie wymieniali sie pomyslami przemysleniami itp to bys dzisiaj nie pisal tych bzdur na komputerze..

 

Trzeba by tylko usprawnić wprowadzanie tych idei i przemysleń w życie bo stoimy w miejscu od 50 lat (z paroma chlubnymi wyjatkami). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
No nasz swiat ma plus i minusy , te minusy mozna czasami nazwac bagnem , ale nie oznacza ze ta cywilizacja jest kompletnie zla, jest duzo piekna , chocby to ze teraz mozemy dyskutowac przez internet, jak mozna tego nie doceniac

Nawiązujesz polemikę ze mną, choć to wcale nie jest moja opinia. Ja jedynie odnoszę się do tego, że dirtymesucker nieraz krytycznie oceniał kierunek rozwoju naszej cywilizacji. W tym momencie nawet nie oceniam w żaden sposób tego poglądu, a jedynie zwracam uwagę na niedużą sprzeczność w jego wypowiedziach.

 

w tej dzungli z wiekszym prawdopodobienstwem mozna zginac niz w miescie, tam tez sa wojny miedzy plemionami tylko ze jak u nas jest to na wieksza skale i dostadniej a to jest tylko wynikiem tego ze potrafimy (technologia)

Owszem, ale powtarzam po raz kolejny: taki był wybór osób przebywających w rezerwatach i o takim stylu życia samodzielnie zadecydowali. Nam nic do tego. Moim zdaniem każdy człowiek powinien mieć prawo do podejmowania decyzji, nawet tych z pozoru głupich, o ile nie szkodzi w ten sposób innym. Według mnie na tym właśnie polega demokracja, a odebranie prawa do decydowania o samym sobie byłoby złamaniem jej zasad.

 

chyba nie masz watpliwosci co do samej idei demokracji ?

Wątpliwości mam mnóstwo, np. za każdym razem, gdy przypominam sobie, że Kaczyńskich i Leppera wybrano w demokratycznych wyborach. Nie mówię przez to, że jest to bardzo zły system, ale zapytałeś mnie o wątpliwości, więc odpowiadam: mam ich bardzo dużo.

pomagasz mu czy nie bo wkoncu jak nie wie o czyms istnieniu to nie trzeba

SŁUCHAM?! Jak to "nie trzeba"? Sugerujesz przez to, że jeżeli pacjent szpitala nie zna fizycznych zasad działania aparatu do MRI, to "nie trzeba" u niego wykonać takiego badania po urazie mózgu?!

 

gosciu z dzungli zabral nas na przechadzke po dzungli , podtknelismy sie otarlismy o jakas rosline trujaca i co facet z dzungli zna ziolo czy tam jakis inny eliksir uzdrawiajacy , pomaga nam?

Pomaga, jeżeli sami wyrazimy potrzebę leczenia. Nawet prawo dokładnie reguluje tę kwestię (moim zdaniem, bardzo mądrze): w domyśle uznaje się zgodę na leczenie, lecz pacjent (o ile jest świadomy) ma prawo odmowy wykonania dowolnej czynności.

 

Inna rzecz, że popełniasz błąd w argumentacji - zakładasz z góry, że wyciągasz tego człowieka z dżungli. A ja wracam do korzeni problemu: kto w ogóle powiedział, że ten człowiek chce stamtąd wyjść? Dlaczego Ty orzekasz, czy on ma to zrobić, czy nie?

 

czy podstawy matematyki , medycyny , higieny , nie ulatwi im zycia? a nawet czasami uratuje?

to co mowimy czy nie jak myslisz?

Mówimy, jeśli będzie chciał. Jeżeli podejmie inną decyzję, najprawdopodobniej zaszkodzi sam sobie, ale nikomu dookoła już nie, w związku z tym trzymajmy się od tego z daleka i co najwyżej pomagajmy zdobywać wiedzę chętnym.

 

gdyby ludzie nie wymieniali sie pomyslami przemysleniami itp to bys dzisiaj nie pisal tych bzdur na komputerze..

No widzisz, a ja czasem myślę, że fajnie by było, gdyby komputery nie zżerały nam tyle czasu. Tymczasem jestem uwiązany do Internetu przez znajomych, przez jakąś formę uzależenienia, a nawet przez pracę. Czasem jest mi z tym źle, czasem bardzo dobrze, ale fakt jest faktem, że to ogranicza w jakiś sposób moją wolność. Nie jestem pewny, czy chciałbym skazać na takie uzależnienie człowieka, który mógłby tego uniknąć.

 

Powtarzam jeszcze raz hasło-klucz: wolność wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no. nie wrzucaj mi tu jakiejś ideologii, tylko powiedz, czy nie łatwiej żyłoby im się gdyby znali co to jest zapalniczka, żarówka, prezerwatywa czy pasta do zębów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no. nie wrzucaj mi tu jakiejś ideologii, tylko powiedz, czy nie łatwiej żyłoby im się gdyby znali co to jest zapalniczka, żarówka, prezerwatywa czy pasta do zębów.

A czy sam fakt, że egzystują, nie świadczy o tym, że da się bez tego żyć? Może oni sami dostrzegają więcej pozytywów takiego życia, niż tobie się wydaje? Może oni zamiast zapalniczki wolą krzesiwo, a zamiast gumek - kalendarzyk? To ich wybór. Jeżeli będą chcieli żyć w izolacji, to mają do tego prawo i nic tobie do tego. A ty powinieneś się cieszyć, bo nie przykładają ręki do wzrostu poziomu zanieczyszczeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Może oni zamiast zapalniczki wolą krzesiwo"

 

w tym momencie mogę śmiało powiedzieć, że rozbrajasz mnie facet.

i jak w ogóle można woleć coś od czegoś, czego się nie zna. ROTFL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja w tym momencie powtarzam, że sam sprzedałeś za bezcen własne brednie o ochronie mniejszości i prawa do decydowania o samym sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Jeśli mielibyśmy dać większe możliwości tamtym, trzeba nauczyć ich(chyba, że umieją) rozważnego i odpowiedzialnego wyboru(w każdym momencie, życia - w szkole na spacerze - trzeba wybierać ciągle) : wyprodukowalibyśmy filozofów, którzy mieliby więcej do powiedzenia od nas..

Jeśli miałbym pogodzić dirty'ego i mikroos'a :

dirty : pokarzmy im co można lepiej

mikroos : zabilibyśmy ich kulturę

 

ja : jak mamy im pomóc to tylko w poprawie jakości ich życia, ale jak!?

odp(od ja) : Niech zrozumieją SWOJĄ kulturę ale nie przez pryzmat "jak dotychczas realizowaliśmy"

ale PRZEZ : zrozummy wartości naszej kultury i zastanówmy sie JAK odpowiedzialnie zachować to w co wierzymy

-ale tylko, jeśli dzięki rozwiązaniom proponowanym przez naukę da się zrealizować nasze wartości(pochodzące z naszej plemiennej kultury).

 

wilk syty i wszystko całe

 

A teraz pytanie(już czysto techniczne) : jak to zrobić z naszym nieliczącym plemieniem?

odp: Wyślijmy tam doświadczonego(albo utalentowanego) Indiana Jones'a.

 

Dopiereo teraz można rozwalać nasze zadanie na pod_problemy. OK(??)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Owszem, ale powtarzam po raz kolejny: taki był wybór osób przebywających w rezerwatach i o takim stylu życia samodzielnie zadecydowali. Nam nic do tego. Moim zdaniem każdy człowiek powinien mieć prawo do podejmowania decyzji, nawet tych z pozoru głupich, o ile nie szkodzi w ten sposób innym. Według mnie na tym właśnie polega demokracja, a odebranie prawa do decydowania o samym sobie byłoby złamaniem jej zasad.

 

-zgadzam sie w 100% z jednym zastrzezeniem czy oni maja swiadomosc innej drogi wyboru?

 

chyba nie masz watpliwosci co do samej idei demokracji ?

Wątpliwości mam mnóstwo, np. za każdym razem, gdy przypominam sobie, że Kaczyńskich i Leppera wybrano w demokratycznych wyborach. Nie mówię przez to, że jest to bardzo zły system, ale zapytałeś mnie o wątpliwości, więc odpowiadam: mam ich bardzo dużo.

 

-tak jak sie mowi "demokracja nie jest najlepszy systemem rzadzenia, ale jeszcze nikt nie wymyslil lepszego" :)

 

pomagasz mu czy nie bo wkoncu jak nie wie o czyms istnieniu to nie trzeba

SŁUCHAM?! Jak to "nie trzeba"? Sugerujesz przez to, że jeżeli pacjent szpitala nie zna fizycznych zasad działania aparatu do MRI, to "nie trzeba" u niego wykonać takiego badania po urazie mózgu?!

 

-a dlaczego zaraz zasad dzialania? wystarczy ze wie ze takie cos istnieje albo ze jest mozliwosc wyleczenia/zbadania tego i tego

 

gosciu z dzungli zabral nas na przechadzke po dzungli , podtknelismy sie otarlismy o jakas rosline trujaca i co facet z dzungli zna ziolo czy tam jakis inny eliksir uzdrawiajacy , pomaga nam?

Pomaga, jeżeli sami wyrazimy potrzebę leczenia. Nawet prawo dokładnie reguluje tę kwestię (moim zdaniem, bardzo mądrze): w domyśle uznaje się zgodę na leczenie, lecz pacjent (o ile jest świadomy) ma prawo odmowy wykonania dowolnej czynności.

 

-zabrnoles w slepa uliczke, jezeli mowisz o prawie regolujacym i to w kwestji ich (on ma nas prawo leczyc) to przypominam ze istnieje prawo powszechnego szkolnictwa (w brazyli pewnie tez takie cos jest) i dzieci w wieku od do powinny uczeszczac do szkoly

(my mamy prawo ich szkolic)

 

 

Inna rzecz, że popełniasz błąd w argumentacji - zakładasz z góry, że wyciągasz tego człowieka z dżungli. A ja wracam do korzeni problemu: kto w ogóle powiedział, że ten człowiek chce stamtąd wyjść? Dlaczego Ty orzekasz, czy on ma to zrobić, czy nie?

 

-ja nie powiedzialem ze go wyciagam wyraznie napisalem ze sie zgadza, wycieczka zwiedzajaca , a to byl tylko przyklad zeby pokazac cos innego sytuacje w ktorej ktos czegos nie wie i czy nalezy mu wtedy pomagac

 

czy podstawy matematyki , medycyny , higieny , nie ulatwi im zycia? a nawet czasami uratuje?

to co mowimy czy nie jak myslisz?

Mówimy, jeśli będzie chciał. Jeżeli podejmie inną decyzję, najprawdopodobniej zaszkodzi sam sobie, ale nikomu dookoła już nie, w związku z tym trzymajmy się od tego z daleka i co najwyżej pomagajmy zdobywać wiedzę chętnym.

-a kto w naszym swiecie chce chodzic do szkoly? i co mamy posluchac uczniow bo nie chca sie uczyc to nie bedziemy probowali? podstawy powinni znac wszyscy , reszcza to opcja

 

gdyby ludzie nie wymieniali sie pomyslami przemysleniami itp to bys dzisiaj nie pisal tych bzdur na komputerze..

No widzisz, a ja czasem myślę, że fajnie by było, gdyby komputery nie zżerały nam tyle czasu. Tymczasem jestem uwiązany do Internetu przez znajomych, przez jakąś formę uzależenienia, a nawet przez pracę. Czasem jest mi z tym źle, czasem bardzo dobrze, ale fakt jest faktem, że to ogranicza w jakiś sposób moją wolność. Nie jestem pewny, czy chciałbym skazać na takie uzależnienie człowieka, który mógłby tego uniknąć.

 

-mikros ale ty jestes panem komputera a nie on twojim, jezeli za duzo - wylaczasz , jezeli masz problem z wylanczaniem to oznacza ze powinnienes sie udac do specjalisty psychologa, serio.

 

-logika: jest ci z tym zle(komputerem), wiesz ze jak przedstawisz to czlowiekowi z dzungli bedzie zle - nie chcesz go na to skazywac czyli , porzucajac to (komputer) mozesz uratowac siebie (nie "skazac") poprostu wyrusz do dzungli, ja ze swojej strony moge zapewnic ze bedziesz mial duuuuzoo czasu rozmyslajac pod drzewami z przerwami walki o jedzenie i zycie

 

 

ale chyba rozumiem co miales na mysli; komputer zmienil nasz styl zycia i to diametralnie, czesto nie "nadazamy" z iloscia informacji ktora na serwuje komputer (internet) , a to jest tez wynikiem naszej ewolucji i zycia przez dlugi czas wlasnie w dzungli , tam taka checha jak rozpraszanie ratuje zycie i my ja mamy wbudowana do dzis

jezeli skupiamy sie na jedenej np czytamy i ktos pisze do nas to juz to nas rozprasza i nie potrafimy robic 2 rzeczy naraz rownoczesnie, w dzungli jak ktos cos robil i uslyszal szum warkot , ratowalo mu to zycie przed zwierzyna.

mam nadzieje ze wyewolujemy na wielowatkowosc ;)

 

Powtarzam jeszcze raz hasło-klucz: wolność wyboru.

 

- racja , ale jeszcze swiadomosc wyboru, i opcje, bo co to za wybor jak nie ma opcji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

- racja , ale jeszcze swiadomosc wyboru, i opcje, bo co to za wybor jak nie ma opcji :)

Czytasz w moich myślach. Głupio by było gdyby ich kultura nie akceptowała "swiadomosc wyboru ..."

A mogłoby tak być. Żadna/żaden z nich nie czułby się dobrze gdyby poznał możliwość wolnego wyboru.

Istnieje taka możliwość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, fajnie by było, żeby mieli świadomość wyboru. Ale przecież mogą sięgnąć po wiedzę, mogą też opuścić swoją wioskę. Mają jakiś kontakt ze światem zewnętrznym, bo przecież naukowcy badający to plemię znikąd się nie biorą i niewidzialni nie są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Psychodelicznie się zrobiło.

Jeśli tak po prostu dać plemieniu kanibali swobodny dostęp do naszej wiedzy..

mielibyśmy do czynienia z armią Hannibali Lecterów.

nie wiem czy to plemię takie jest(kanib..)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedną z najtrudniejszych umiejętności językowych jest rozumienie składni zdań złożonych. W 2019 roku naukowcy zauważyli, że istnieje korelacja pomiędzy wysokimi umiejętnościami używania narzędzi, a zdolnością do rozumienia złożonej składni. Szwedzko-francuski zespół naukowy informuje, że obie te umiejętności – sprawnego posługiwania się narzędziami oraz złożoną składnią – korzystają z tych samych zasobów neurologicznych w tym samym regionie mózgu. To jednak nie wszystko. Okazało się, że rozwijanie jednej z tych umiejętności wpływa na drugą.
      Uczeni z francuskiego Narodowego Instytutu Zdrowia i Badań Medycznych (Inserm), Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Université Claude Bernard Lyon 1, Université Lumière Lyon 2 i Karolinska Institutet zauważyli, że trening w posługiwaniu się narzędziami poprawia zdolność rozumienia złożonych zdań. I na odwrót. Jeśli ćwiczymy rozumienie złożonych zdań, poprawiają się nasze umiejętności posługiwania się narzędziami. Odkrycie to można będzie wykorzystać podczas rehabilitacji osób, które częściowo utraciły zdolności językowe.
      Przez długi czas uważano, że używanie języka to niezwykle złożona umiejętność, która wymaga wyspecjalizowanych obszarów mózgu. Jednak w ostatnich latach pogląd ten ulega zmianie. Kolejne badania wskazują, że ośrodki kontroli niektórych funkcji językowych, na przykład odpowiadające za rozumienie słów, są też zaangażowane w kontrolowanie funkcji motorycznych. Jednak badania obrazowe nie dostarczały dowodów na istnienie związku pomiędzy używaniem języka i narzędzi. Z drugiej jednak strony badania paloneurobiologiczne wykazały, że obszary mózgu odpowiedzialne za posługiwanie się językiem rozwijały się u naszych przodków w okresach większego rozwoju technologicznego, gdy wśród naszych praszczurów rozpowszechniało się użycie narzędzi.
      Naukowcy, analizujący dostępne dane, zaczęli się zastanawiać czy jest możliwe, by używanie narzędzi, operowanie którymi wymaga wykonywania złożonych ruchów, było kontrolowane przez te same obszary mózgu co używanie funkcji językowych.
      W 2019 roku Claudio Brozzoli z Inserm i Alice C. Roy z CNRS wykazali, że osoby, które szczególnie dobrze posługują się narzędziami, zwykle też lepiej posługują się złożoną składnią zdań w języku szwedzkim. Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się temu zjawisku i zaplanowali serię eksperymentów, w czasie których wykorzystano m.in. rezonans magnetyczny. Badanych proszono o wykonanie testów związanych z użyciem 30-centymetrowych szczypiec oraz zdań złożonych w języku francuskim. Dzięki temu uczeni zidentyfikowali obszary mózgu odpowiedzialne za wykonywanie każdego z tych zadań oraz wspólnych dla obu zadań.
      Jako pierwsi stwierdzili, że używanie narzędzi i złożonej składni aktywuje ten sam obszar w jądrze podstawnym w mózgu. Wówczas zaczęli zastanawiać się, czy ćwicząc jedną z tych umiejętności, można by wpływać na drugą.
      Uczestników badań poproszono więc o wypełnienie testów rozumienia złożonych zdań. Testy takie wypełniali 30 minut przed i 30 minut po ćwiczeniu ze szczypcami. Ćwiczenie to polegało na użyciu dużych szczypiec do umieszczenia niewielkich kołków w otworach odpowiadających im kształtem, ale o różnej orientacji. Przed i po takim ćwiczeniu porównywano, jak uczestnicy badań radzą sobie z rozumieniem prostszego i bardziej złożonego zdania. Okazało się, że po ćwiczeniu ze szczypcami badani lepiej radzili sobie ze zrozumieniem trudniejszych zdań. Z kolei w grupie kontrolnej, która używała dłoni do wkładania kołków w otworach, nie zauważono tego typu poprawy rozumienia zdań.
      Teraz naukowcy opracowują protokoły rehabilitacji osób, które utraciły część umiejętności językowych, ale zachowały zdolności motoryczne. Jednocześnie zauważają, że ich badania lepiej pomagają nam zrozumieć ewolucję H. sapiens. Gdy nasi przodkowie zaczęli wytwarzać i używać narzędzi, znacznie zmieniło ich to mózg i wpłynęło na zdolności poznawcze, co mogło doprowadzić do pojawienia się innych funkcji, jak zdolności językowe, stwierdzają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa opisali przypadek mężczyzny RFS z rzadką chorobą degeneracyjną mózgu, która doprowadziła do rozległej atrofii kory i jąder podstawy. Oprócz typowych objawów w postaci zaburzeń pamięciowych i skurczów mięśni, występowała u niego niemożność postrzegania (upośledzona świadomość wzrokowa) cyfr od 2 do 9 oraz bodźców umieszczonych w ich pobliżu. Co jednak ciekawe, mózg pacjenta wykazywał normalną reakcję neurofizjologiczną na słowa czy twarze nakładające się na cyfry. To zaś oznacza, że przetwarzanie wzrokowe może zachodzić bez pojawiania się świadomości wzrokowej bodźca.
      Autorzy publikacji z pisma Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) podkreślają, że gdy RFS prezentowano cyfrę, widział tylko plątaninę linii (porównywał ją do spaghetti) i nie miał pojęcia, na co spogląda. Poza tym jego widzenie nie odbiegało od normy; potrafił, na przykład, zidentyfikować litery i inne symbole.
      Zagadką dla zespołu pozostawało to, że aby tak wybiórczy deficyt był możliwy, mózg pacjenta musiałby najpierw identyfikować cyfry; wtedy problem mógłby wystąpić dla cyfr od 2 do 9 i dla niczego innego.
      Kiedy RFS patrzy na cyfrę, jego mózg musi "widzieć", że to cyfra, nim mężczyzna nie będzie mógł jej zobaczyć - to prawdziwy paradoks. Podczas naszych eksperymentów próbowaliśmy zbadać, jakie procesy zachodzą poza jego świadomością - podkreśla Michael McCloskey.
      Akademicy stwierdzili, że RFS nie jest także w stanie widzieć niczego umieszczonego w pobliżu lub na cyfrze. Gdy pokazano mu dużą trójkę z narysowanymi na niej skrzypcami, nie był w stanie dostrzec instrumentu. Gdy skrzypce znajdowały się w dostatecznej odległości od cyfry, widział je normalnie.
      By ocenić aktywność mózgu podczas prezentacji krytycznego bodźca, zespół pod kierownictwem Teresy Schubert (byłej studentki Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, obecnie pracującej na Uniwersytecie Harvarda) i Davida Rothleina (byłego studenta UJH, obecnie pracownika VA Boston Healthcare System) prowadził eksperymenty z wykorzystaniem EEG.
      Zapis sygnału EEG prowadzono w czasie, gdy RFS patrzył na cyfrę z nałożoną na nią twarzą. Zapis pokazał, że mózg wykrywał obecność twarzy, mimo że pacjent był tego kompletnie nieświadomy. W rzeczywistości reakcja mózgu była taka sama, jak wtedy, gdy prezentowano mu twarz, którą bez problemu postrzegał.
      Wyniki pokazują, że mózg RFS przeprowadza złożone przetwarzanie pod nieobecność świadomości. Mózg pacjenta wykrywał twarze w cyfrach, mimo że sam pacjent tego nie wiedział - opowiada Rothlein.
      W drugim eksperymencie wykorzystano nałożone na cyfry słowa. Sytuacja się powtórzyła. Choć RFS był całkowicie nieświadomy występowania wyrazów, jego mózg nie tylko wykrywał obecność słowa, ale i identyfikował, jakie to słowo [...].
      Zwykle zakłada się, że świadomość wzrokowa idzie w parze z poziomem aktywności nerwowej, ale wyniki Amerykanów sugerują, że do świadomości konieczne jest dodatkowe przetwarzanie (proces ten jest zaburzony u RFS). Jeśli dodatkowy proces nie zachodzi, do zaistnienia świadomości nie wystarczy złożone przetwarzanie konieczne do wykrywania oraz identyfikowania twarzy, słów i innych bodźców wzrokowych.
      Kluczem do naszego badania jest zrozumienie czegoś, co stanowi paradoks: jakim sposobem RFS postrzega cyfry - i tylko cyfry - jako spaghetti? W końcu jeśli mózg rozpoznaje cyfry, by je potem zaburzyć, powinien [też] być w stanie je rozpoznać? Odkryliśmy jednak, że mózg wykrywający cyfrę, twarz czy słowo nie wystarczy, byśmy naprawdę je widzieli.
      Naukowcy ujawniają, że RFS był w przeszłości inżynierem geologiem. W chwili rozpoczęcia studium miał 60 lat. Objawy zaczął dostrzegać pod koniec 2010 r., gdy pojawiły się epizody bólu głowy, zaburzenia widzenia i zapominanie. Do sierpnia 2011 r. mężczyzna nie był już w stanie rozpoznać, nazwać czy skopiować cyfr od 2 do 9, bez względu na to, jak je zaprezentowano (np. jako 6, 466 czy A6).
      Sytuacja jest dla RFS dość frustrująca... To bardzo odporny i mądry człowiek, który [...] całkiem dobrze przystosował się do swojego problemu. Niektórzy specjaliści nie traktowali go na początku poważnie, dlatego ma nadzieję, że nasze badanie pokaże ludziom, że nawet bardzo niezwykłe deficyty mają naukowe wyjaśnienie - podsumowuje Schubert.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Włosi to jedni z najszybszych mówców na Ziemi. Wymawiają oni nawet do 9 sylab w ciągu sekundy. Na drugim biegunie znajduje się wielu Niemców, którzy w ciągu sekundy wymawiają 5-6 sylab. Jednak, jak wynika z najnowszych badań, średnio w ciągu minuty i Niemcy i Włosi przekazują tę samą ilość informacji. Okazuje się, że niezależnie od tego, jak szybka jest wymowa danego języka, średnie tempo przekazywania informacji wynosi 39 bitów na sekundę. To około 2-krotnie szybciej niż komunikacja za pomocą alfabetu Morse'a.
      Językoznawcy od dawna podejrzewali, że te języki, które są bardziej upakowane informacją, które w mniejszych jednostkach przekazują więcej danych na temat czasu czy płci, są wymawiane wolniej, a takie, które przekazują mniej tego typu danych, są wymawiane szybciej. Dotychczas jednak nikomu nie udało się tego zbadać.
      Badania nad tym zagadnieniem rozpoczęto od analizy tekstów pisanych w 17 językach, w tym w angielskim, włoskim, japońskim i wietnamskim. Uczeni wyliczyli gęstość informacji w każdej sylabie dla danego języka. Okazało się, że na przykład w języku japońskim, w którym występują zaledwie 643 sylaby, gęstość informacji wynosi nieco około 5 bitów na sylabę. W angielskim z jego 6949 sylabami jest to nieco ponad 7 bitów na sylabę.
      W ramach kolejnego etapu badań naukowcy znaleźli po 10 użytkowników (5 mężczyzn i 5 kobiet) 14 z badanych języków. Każdy z użytkowników na głos czytał 15 identycznych tekstów przetłumaczonych na jego język. Naukowcy mierzyli czas, w jakim tekst zostały odczytane i liczyli tempo przekazywania informacji.
      Uczeni wiedzieli, że jedne języki są szybciej wymawiane od innych. Gdy jednak przeliczyli ilość przekazywanych informacji w jednostce czasu zaskoczyło ich, że dla każdego języka uzyskali podobny wynik. Niezależnie od tego, czy język był mówiony szybko czy powoli, tempo przekazywania informacji wynosiło około 39,15 bitów na sekundę.
      Czasem interesujące fakty ukrywają się na widoku, mówi współautor badań, Francois Pellegrino z Uniwersytetu w Lyonie. Lingwistyka od dawna zajmowała się badaniem takich cech języków jak np. złożoność gramatyczna i nie przywiązywano zbytnio wagi do tempa przekazywania informacji.
      Rodzi się pytanie, dlaczego wszystkie języki przekazują informacje w podobnym tempie. Pellegrino i jego zespół podejrzewają, że odpowiedź tkwi w naszych mózgach i ich zdolności do przetworzenia informacji. Hipoteza taka znajduje swoje oparcie w badaniach sprzed kilku lat, których autorzy stwierdzili, że w amerykańskim angielskim górną granicą przetwarzania informacji dźwiękowych jest 9 sylab na sekundę.
      Bart de Boer, lingwista ewolucyjny z Brukseli, zgadza się, że ograniczenie tkwi w mózgu, ale nie tempie przetwarzania informacji, ale w tempie, w jakim jesteśmy w stanie zebrać własne myśli. Zauważa on bowiem, że przeciętna osoba może wysłuchiwać mowy odtwarzanej z 20-procentowym przyspieszeniem i nie ma problemu z jej zrozumieniem. Wąskim gardłem jest tutaj złożenie przekazywanych danych w całość, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Różnice w liczebności pewnych bakterii żyjących na języku pozwalają odróżnić ludzi z wczesnym rakiem trzustki od osób zdrowych.
      Dotąd zaburzenia mikrobiomu wykrywano w innych tkankach pacjentów z rakiem trzustki. Artykuł z Journal of Oral Microbiology prezentuje pierwsze dowody dot. zmian w obrębie bakterii pokrywających język. Jeśli doniesienia uda się potwierdzić podczas większych badań, utoruje to drogę ratującym życie metodom wczesnego wykrywania czy zapobiegania tej chorobie.
      Naukowcy zebrali grupę pacjentów z wczesnym rakiem trzustki (guzem zlokalizowanym w głowie trzustki) oraz 25-osobową grupę kontrolną. Uczestnicy badania mieli 45-65 lat, nie cierpieli na inne choroby, nie mieli problemów stomatologicznych i przez 3 miesiące przed badaniem nie przyjmowali antybiotyków ani innych leków.
      Zespół Lanjuan Li ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Zhenjiangu posłużył się sekwencjonowaniem. Okazało się, że osoby chore można było odróżnić od zdrowych dzięki niskiemu poziomu bakterii Haemophilus i Porphyromonas oraz wysokiemu Leptotrichia i Fusobacterium.
      Choć konieczne są dalsze badania weryfikujące, nasze wyniki jako kolejne sugerują, że istnieje związek między zaburzeniami mikrobiomu a rakiem trzustki - podkreśla Li.
      Akademicy podejrzewają, że za związkiem mikrobiom-rak trzustki stoi układ immunologiczny i np. rozwój choroby wpływa na reakcje immunologiczne, sprzyjając rozwojowi jednych bakterii i przeszkadzając wzrostowi innych. Gdyby się to potwierdziło, można by zacząć pracować nad nowymi strategiami leczenia za pomocą antybiotyków czy immunoterapii, a nawet preparatami probiotycznymi dla osób z grupy wysokiego ryzyka raka trzustki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Technologie informatyczne spowodowały, że informacje krążą szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, a każdy z nas ma dostęp do ich znacznie większej ilości niż mieli nasi przodkowie. Tym bardziej mogą dziwić wyniki badań, z których dowiadujemy się, że rewolucja cyfrowa powoduje, iż języki... ubożeją. Grupa włoskich naukowców twierdzi, że nowe wyrazy pojawiają się wolniej niż w przeszłości, a stare szybciej przestają być używane.
      Uczeni, podejrzewając, że nowoczesne narzędzia, jak na przykład automatyczne słowniki sprawdzające poprawność tekstu mogą zapobiegać powstawaniu nowych słów, sprawdzili dynamikę 107 angielskich, hiszpańskich i hebrajskich wyrazów, korzystając z bazy 10 milionów słów zdigitalizowanych przez Google Books. Pochodzą one z około 4% wszystkich istniejących książek. Analizowane słowa występują w dziełach stworzonych pomiędzy rokiem 1800 a 2008.
      Jednym z najbardziej zdumiewających odkryć, jakich dokonali było stwierdzenie, że na przestrzeni ostatnich 10-20 lat z języków zniknęło więcej wyrazów niż w analogicznym czasie w we wcześniejszych okresach. Jednocześnie okazało się, że dodawanych jest mniej nowych wyrazów. A to oznacza, że zasób słownikowy współczesnych języków się kurczy. Uczeni podejrzewają, iż częściowo winne są automatyczne narzędzia do sprawdzania pisowni, które powodują, że w e-mailach i SMS-ach używanych jest mniej wyrazów, gdyż te rzadsze oznaczane są jako błędne. Ponadto nowoczesne technologie znacznie zwiększyły dominację języka angielskiego.
      Włosi spostrzegli też, że nowe słowa pojawiające się w języku rozpowszechniają się znacznie szybciej niż w przeszłości. Może mieć to związek z coraz mniejszym zasobem słownikowym.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...