Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Oho, rozwój przez dyskryminację. Super!

jaka dyskryminacje?

Taką dyskryminację, że poniżasz to plemię tylko dlatego, że ma inny styl życia od Twojego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro się zetknęli z nami, to będą musieli - albo faktycznie szybko przestaną mieć jakiekolwiek zmartwienia. Znajomość historii wskazuje nam wiele takich przykładów.

Ale historia pokazuje też, że wiele razy władze obudziły się odpowiednio wcześnie i doceniły, jak wielką wartością jest różnorodność kulturowa. Moja propozycja: bądźmy ostrożni i troskliwi, ale nie panikujmy na zapas.

 

Obudziły się i co zrobiły? Doprowadziły do asymilacji czy zamknęły w rezerwatach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Obudziły się i co zrobiły? Doprowadziły do asymilacji czy zamknęły w rezerwatach?

Nie wydaje mi się, żeby Aborygeni mieli szczególnie źle w Australii. Zgadza się - mieli szczęście, że po prostu zajmowali miejsca, które dla "nowoczesnych" Australijczyków nie były aż tak istotne, ale otrzymali sporą dozę autonomii i świętego spokoju. Nie są dziś prześladowani, a nawet więcej - stali się dumą swojego narodu.

 

Co do rezerwatów: pozostaje pytanie, czy ich tworzenie oznacza zamykanie ludzi od zewnątrz, czy raczej pozwolenie im na zachowanie własnego terenu przed ingerencją? Dla mnie sprawa wcale nie jest tak jednoznaczna, że zamyka się kogoś w więzieniu, tylko nadaje się temu więzieniu elegancką nazwę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oho, rozwój przez dyskryminację. Super!

jaka dyskryminacje?

Taką dyskryminację, że poniżasz to plemię tylko dlatego, że ma inny styl życia od Twojego.

 

Inny styl zycia to ma sasiad kolega kolezanka , te plemie to inna cywilizacja slabo rozwinieta, nie ponizam ich nazywam rzeczy po imieniu, to dzieki naszej cywilizacji my ich znalezlismy a nie oni nas, to dzieki naszej cywilizacji nas jest .... uu duzo , a ich 300. Asymilacja to mysle dobra rzecz (ale nic na sile) , zycie jest zbyt piekne zeby tylko interesowac sie jaki kolor ma owoc , warto je tez policzyc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Asymilacja to mysle dobra rzecz (ale nic na sile) , zycie jest zbyt piekne zeby tylko interesowac sie jaki kolor ma owoc , warto je tez policzyc..

 

 

Mają wakacje przez cały rok, laski na zawołanie, czyste powietrze i pełno używek a ty co im chcesz zaproponować ?? pieniądze , ropę ,wojny , podatki , podróże na ich łono przyrody . ;D

 

Jedyne co możemy im dać to świadomość że gdzieś są inni ludzie a świat nie kończy się na lesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Są zbyt różni od nas byśmy próbowali ich rozumieć, wystarczy tolerować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Asymilacja to mysle dobra rzecz (ale nic na sile) , zycie jest zbyt piekne zeby tylko interesowac sie jaki kolor ma owoc , warto je tez policzyc..

 

 

Mają wakacje przez cały rok, laski na zawołanie, czyste powietrze i pełno używek a ty co im chcesz zaproponować ?? pieniądze , ropę ,wojny , podatki , podróże na ich łono przyrody . ;D

 

Jedyne co możemy im dać to świadomość że gdzieś są inni ludzie a świat nie kończy się na lesie.

 

waldi jak tam jest tak pieknie to czemu tam sie nie przeniesiesz? tylko nie zapomnij zabrac komputera zebys mogl czytac kopalniewiedzy.pl

 

A waldi to taki lokalny pajacyk na forum? jak czytam te kometarze tu i uwdzie...

wiele rzeczy chcialem kiedys skometowac ale jakos nie mialem czasu sie zarejestrowac

jednak zachwyt nad brakiem umiejetnosci liczenia popchnol mnie do tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są zbyt różni od nas byśmy próbowali ich rozumieć, wystarczy tolerować.

 

nie zgadzam sie z toba , uwazam ze to wlasnie my ich potarfimy zrozumiec i wlasnie to robimy robiac na nich testy i dowiadujac sie o ich jezyku i sposobie rozumowania, oni niestety takich rzeczy nie potrafia i potrafic nie beda.

tolerowac jak najbardziej!

ale zachwycac sie? nie sadze, nie ma czym!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do rezerwatów: pozostaje pytanie, czy ich tworzenie oznacza zamykanie ludzi od zewnątrz, czy raczej pozwolenie im na zachowanie własnego terenu przed ingerencją?

 

Ale historia pokazuje też, że wiele razy władze obudziły się odpowiednio wcześnie i doceniły, jak wielką wartością jest różnorodność kulturowa

 

aha. to czyli mam rozumieć, że najlepiej teraz po prostu zostawić tych ludzi w spokoju po to, żeby discovery channel miało o czym zrobić reportaż? i to nazywamy różnorodnością kulturową? pomyśl ile dzieci tego plemienia jest przez to krzywdzonych. z góry przesądzony los pod hasłem "sztuka przetrwania - jak zostać dobrym łowczym?" ty mówisz, że zapewne jest im tak dobrze, ale to tylko dlatego że dają sobie radę, a na pewno jest im ciężko; nie znają nawet dóbr kultury, którymi mogliBY się nacieszyć. jestem pewien, że skorzystaliby z niejednej rzeczy "naszego" świata. tym ludziom po prostu powinno się jakoś pomóc, a dzieci wysłać do szkół.

 

podtrzymywanie różnorodności kulturowej - co piękna nazwa i prosty sposób na powiedzenie: "jesteśmy lepsi, a was mamy głęboko w d*pie"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

dirty ma rację

Ale nie było tu ważnego dopowiedzenia, które godzi stwierdzenia Was wszystkich.

Ja mam taki pogląd: dajmy się każdemu rozwinąć w tym co on/ona lubi. Ale niech rozważnie to określi, za czym chce podążać. Jeśli ma to być 'rozważnie' to taki ktoś musi znać ograniczenia tego w czym uważa, że byłoby pięknie..

Czyli: 1st poznać swoją kulturę(chyba, że taka osoba odrzuca tą kulturę albo ma swoje takie..<np. my KW>)

Jeśli mielibyśmy dać większe możliwości tamtym, trzeba nauczyć ich(chyba, że umieją) rozważnego i odpowiedzialnego wyboru(w każdym momencie, życia - w szkole na spacerze - trzeba wybierać ciągle) : wyprodukowalibyśmy filozofów, którzy mieliby więcej do powiedzenia od nas..

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyprodukowalibyśmy filozofów, którzy mieliby więcej do powiedzenia od nas..

:)

filozofia opiera sie na logice

logika-matematyka?

oni nie umieja liczyc...

 

chodzi ci zapewne o to ze powinnismy ich nauczyc podstaw matematyki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Nie o to, nie na logice, to nie miał być przekombinowany sarkazm.

Wystarczy nauczyć konsekwentnego myślenia. I wtedy mamy logicznie myślących skubańców, którzy nie mają pojęcia czym jest logika.

Chodzi mi, za 100% pewn.. racji, że niech uświadomią sobie wszystkie za i przeciw, ale niech sami zadecydują co jest lepsze. Uważam, że jeśli kimkolwiek się jest i w każdej chwili widzi się wszystkie możliwe alternatywy to nie jest się przeciętnym szaraczkiem, przeciętnym człowiekiem.. można wtedy wykroczyć poza to wszystko.. poza kulturę danego społeczeństwa i szukać tego co jest piękne(dla każdego coś innego).

Żeby nie "edukować ich" - tylko, żeby wiedzieli czym jest "ta edukacja" w relacji do ich kultury z perspektywy ich kultury lub ich 'ja', o ile takowe u nich występuje.. żeby mieli wybór. Jeśli są jeszcze dziesiątki wyizolowanych od globalizacji społeczeństw to robiąc taki eksperyment na takim, wiedzielibyśmy czy możemy zrobić tak z innymi.

 

"Jeżeli się mylę - przepraszam, nie spodziewałem się."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
uwdzie...

 

[move]        Nie ujdzie.[/move] A na pajacyka możesz złotówkę przeznaczyć przynajmniej jakieś niedożywione dziecko zje bułkę w tej dymanej ,,twojej cywilizacji''. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak badali ubogie i bogate społeczeństwa nie wyszło przypadkiem że w tych ubogich ludzie czują się generalnie szczęśliwsi?

Mają wakacje przez cały rok, laski na zawołanie, czyste powietrze i pełno używek a ty co im chcesz zaproponować
i do tego umierają przed czterdziestką nie doznając smutków starości i opłat na ZUS ;D

zgodzę się z wtorkiem że są prymitywami i w kosmos nie polecą i empirycznie mniej rozumieją,co nie znaczy ze ogólnie sa gorsi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
zgodzę się z wtorkiem że są prymitywami i w kosmos nie polecą

 

Tyle że ty też w kosmos nie polecisz, a tak jak ty to i oni mogą powiedzieć przecież sa ludzmi.

 

 

[move]Mały krok jednego człowieka może oznaczać skok dla całej populacji[/move]

 

                ::)                                                                               

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Antyszwed; (jak pokazuja badania) najszczesliwsi ludzie sa w Dani , i tam w jakiejs kolejnosci kraje skandynawskie , nowa zelandia ,  canada. Polska oczywiscie na szarym koncu ;]

 

 

zgodzę się z wtorkiem że są prymitywami i w kosmos nie polecą

 

Tyle że ty też w kosmos nie polecisz, a tak jak ty to i oni mogą powiedzieć przecież sa ludzmi.

 

Dlaczego uwazasz ze nie poleci w kosmos, nasza cywilizacja stwarza mozliwosci, jezeli chodzi o profesjonalizm (astronauta) to trzeba sie dlugo szkolic itp, ale juz za nie dlugo loty na ksiezyc i na orbite beda turystyczne , chyba juz jakis milioner (bodajrze z rosji) polecial w kosmos

 

a oni nie moga tego powiedziec, oni nie wiedza co to kosmos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

"brzytwa Ockhama"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha. to czyli mam rozumieć, że najlepiej teraz po prostu zostawić tych ludzi w spokoju po to, żebydiscovery channel miało o czym zrobić reportaż? i to nazywamy różnorodnością kulturową?[ pomyśl ile dzieci tego plemienia jest przez to krzywdzonych.

Pomyśl o tym, ile jest krzywdzonych przez to, że wyrywa im się korzenie i przenosi do obcego środowiska. Nie dla wszystkich celem życia jest internet i dostęp do masowych imprez, niektórzy mają inne priorytety w życiu.

 

Znam się osobiście z misjonarzem, który pomógł kilku eskimoskim dzieciakom pójść na studia. Żadna z tych osób nie wytrzymała nawet semestru, bo najzwyczajniej w świecie strach przed miastem sprawiał, że nie potrafili żyć normalnie w obcym otoczeniu. To wcale nie jest takie proste, że przenosisz kogoś do miasta i on nagle staje się "miastowym".

 

Strasznie śmieszne jest to, że akurat ty, kreujący się na wielkiego obrońcę mniejszości, nagle stawiasz na przymusową asymilację z tzw. cywilizowanym społeczeństwem i proponujesz narzucenie im swojego stylu życia, który ty uważasz za słuszny. To przecież zwykła hipokryzja. Nikt tych ludzi nie zmusza do siedzenia w rezerwatach, a jedynie zapewnia im możliwość życia w nich (i to jest prawdziwa wolność wyboru!). Skoro nikt nie chce ich opuścić, to chyba mówi samo za siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Obudziły się i co zrobiły? Doprowadziły do asymilacji czy zamknęły w rezerwatach?

Nie wydaje mi się, żeby Aborygeni mieli szczególnie źle w Australii. Zgadza się - mieli szczęście, że po prostu zajmowali miejsca, które dla "nowoczesnych" Australijczyków nie były aż tak istotne, ale otrzymali sporą dozę autonomii i świętego spokoju. Nie są dziś prześladowani, a nawet więcej - stali się dumą swojego narodu.

 

Co do rezerwatów: pozostaje pytanie, czy ich tworzenie oznacza zamykanie ludzi od zewnątrz, czy raczej pozwolenie im na zachowanie własnego terenu przed ingerencją? Dla mnie sprawa wcale nie jest tak jednoznaczna, że zamyka się kogoś w więzieniu, tylko nadaje się temu więzieniu elegancką nazwę.

 

Może jaśniej napiszę: przy zetknięciu dwu cywilizacji o bardzo zróżnicowanym potencjale ta słabsza ma tylko dwie możliwości - zginąć lub się asymilować. Rezerwat jest tylko rozciągnięciem tego procesu w czasie. O żadnym pozostawieniu tubylcom ich ziemi nie ma mowy, bo rezerwat nie jest instytucją autarkiczną. To jest już hodowla, niezależnie od tego, kto i co by deklarował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Może jaśniej napiszę: przy zetknięciu dwu cywilizacji o bardzo zróżnicowanym potencjale ta słabsza ma tylko dwie możliwości - zginąć lub się asymilować. Rezerwat jest tylko rozciągnięciem tego procesu w czasie. O żadnym pozostawieniu tubylcom ich ziemi nie ma mowy, bo rezerwat nie jest instytucją autarkiczną. To jest już hodowla, niezależnie od tego, kto i co by deklarował.

Może jaśniej zapytam. Czy może zaistnieć trzecia możliwość: np. Aborygeni, starając się zachować swoja kulturę, poznali by zalety współczesnej wiedzy, czy nie stali by się super_Aborygenami?

Wykluczam "zginąć lub się asymilować".

 

Jeżeli się mylę - wcale nie przepraszam, proszę o wskazówkę.

ps> Jak ktoś mi karmę smite'uje - proszę na priv wiad. wyjaśnić gdzie jestem niesprawiedliwy.

Chcę być lepszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jaśniej napiszę: przy zetknięciu dwu cywilizacji o bardzo zróżnicowanym potencjale ta słabsza ma tylko dwie możliwości - zginąć lub się asymilować. Rezerwat jest tylko rozciągnięciem tego procesu w czasie. O żadnym pozostawieniu tubylcom ich ziemi nie ma mowy, bo rezerwat nie jest instytucją autarkiczną. To jest już hodowla, niezależnie od tego, kto i co by deklarował.

Może jaśniej zapytam. Czy może zaistnieć trzecia możliwość: np. Aborygeni, starając się zachować swoja kulturę, poznali by zalety współczesnej wiedzy, czy nie stali by się super_Aborygenami?

Wykluczam "zginąć lub się asymilować".

 

Jeżeli się mylę - wcale nie przepraszam, proszę o wskazówkę.

ps> Jak ktoś mi karmę smite'uje - proszę na priv wiad. wyjaśnić gdzie jestem niesprawiedliwy.

Chcę być lepszy.

 

nie myl cywilizacji z kultura, kazdy kraj w europie ma inna kulture roznimy sie, jednak to ta sama cywilizacja i tak samo usa ta sama cywlizacja (rzeklbym nawet przodownik na dzisiejsze czasy)  inna kultura.

tak samo aborygeni przejeli cywilizacje , kulture tradycje zachowali i dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Więc:

kultura - emocjonalny stosunek do przynależności, tożsamość (treść, dla różnych grup inna)

cywilizacja - ubranie kultury w normy, środki wyrazu, kierunki ekspresji (forma, nawet dla tych samych kulturowo grup może być różna)

?? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jaśniej napiszę: przy zetknięciu dwu cywilizacji o bardzo zróżnicowanym potencjale ta słabsza ma tylko dwie możliwości - zginąć lub się asymilować.

OK, w takim razie jak odpowiesz na przykład Aborygenów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

Czy może zaistnieć trzecia możliwość: np. Aborygeni, starając się zachować swoja kulturę, poznali by zalety współczesnej wiedzy, czy nie stali by się super_Aborygenami?

Wykluczam "zginąć lub się asymilować".

Można stwierdzić, że są 2 możliwości - tak wynika z historii naszego ziemskiego wyprysku(taka planetka).

Doświadczeni historią.. moglibyśmy postarać się o odrobinę kreacji.. np. "Moonraker"(1979).

Odnośnie kreacji: czy mamy przykłady w XXI?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Odnośnie kreacji: czy mamy przykłady w XXI?

 

Każdy kolejny dzień jest kreacją, kreującą nastepny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedną z najtrudniejszych umiejętności językowych jest rozumienie składni zdań złożonych. W 2019 roku naukowcy zauważyli, że istnieje korelacja pomiędzy wysokimi umiejętnościami używania narzędzi, a zdolnością do rozumienia złożonej składni. Szwedzko-francuski zespół naukowy informuje, że obie te umiejętności – sprawnego posługiwania się narzędziami oraz złożoną składnią – korzystają z tych samych zasobów neurologicznych w tym samym regionie mózgu. To jednak nie wszystko. Okazało się, że rozwijanie jednej z tych umiejętności wpływa na drugą.
      Uczeni z francuskiego Narodowego Instytutu Zdrowia i Badań Medycznych (Inserm), Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Université Claude Bernard Lyon 1, Université Lumière Lyon 2 i Karolinska Institutet zauważyli, że trening w posługiwaniu się narzędziami poprawia zdolność rozumienia złożonych zdań. I na odwrót. Jeśli ćwiczymy rozumienie złożonych zdań, poprawiają się nasze umiejętności posługiwania się narzędziami. Odkrycie to można będzie wykorzystać podczas rehabilitacji osób, które częściowo utraciły zdolności językowe.
      Przez długi czas uważano, że używanie języka to niezwykle złożona umiejętność, która wymaga wyspecjalizowanych obszarów mózgu. Jednak w ostatnich latach pogląd ten ulega zmianie. Kolejne badania wskazują, że ośrodki kontroli niektórych funkcji językowych, na przykład odpowiadające za rozumienie słów, są też zaangażowane w kontrolowanie funkcji motorycznych. Jednak badania obrazowe nie dostarczały dowodów na istnienie związku pomiędzy używaniem języka i narzędzi. Z drugiej jednak strony badania paloneurobiologiczne wykazały, że obszary mózgu odpowiedzialne za posługiwanie się językiem rozwijały się u naszych przodków w okresach większego rozwoju technologicznego, gdy wśród naszych praszczurów rozpowszechniało się użycie narzędzi.
      Naukowcy, analizujący dostępne dane, zaczęli się zastanawiać czy jest możliwe, by używanie narzędzi, operowanie którymi wymaga wykonywania złożonych ruchów, było kontrolowane przez te same obszary mózgu co używanie funkcji językowych.
      W 2019 roku Claudio Brozzoli z Inserm i Alice C. Roy z CNRS wykazali, że osoby, które szczególnie dobrze posługują się narzędziami, zwykle też lepiej posługują się złożoną składnią zdań w języku szwedzkim. Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się temu zjawisku i zaplanowali serię eksperymentów, w czasie których wykorzystano m.in. rezonans magnetyczny. Badanych proszono o wykonanie testów związanych z użyciem 30-centymetrowych szczypiec oraz zdań złożonych w języku francuskim. Dzięki temu uczeni zidentyfikowali obszary mózgu odpowiedzialne za wykonywanie każdego z tych zadań oraz wspólnych dla obu zadań.
      Jako pierwsi stwierdzili, że używanie narzędzi i złożonej składni aktywuje ten sam obszar w jądrze podstawnym w mózgu. Wówczas zaczęli zastanawiać się, czy ćwicząc jedną z tych umiejętności, można by wpływać na drugą.
      Uczestników badań poproszono więc o wypełnienie testów rozumienia złożonych zdań. Testy takie wypełniali 30 minut przed i 30 minut po ćwiczeniu ze szczypcami. Ćwiczenie to polegało na użyciu dużych szczypiec do umieszczenia niewielkich kołków w otworach odpowiadających im kształtem, ale o różnej orientacji. Przed i po takim ćwiczeniu porównywano, jak uczestnicy badań radzą sobie z rozumieniem prostszego i bardziej złożonego zdania. Okazało się, że po ćwiczeniu ze szczypcami badani lepiej radzili sobie ze zrozumieniem trudniejszych zdań. Z kolei w grupie kontrolnej, która używała dłoni do wkładania kołków w otworach, nie zauważono tego typu poprawy rozumienia zdań.
      Teraz naukowcy opracowują protokoły rehabilitacji osób, które utraciły część umiejętności językowych, ale zachowały zdolności motoryczne. Jednocześnie zauważają, że ich badania lepiej pomagają nam zrozumieć ewolucję H. sapiens. Gdy nasi przodkowie zaczęli wytwarzać i używać narzędzi, znacznie zmieniło ich to mózg i wpłynęło na zdolności poznawcze, co mogło doprowadzić do pojawienia się innych funkcji, jak zdolności językowe, stwierdzają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa opisali przypadek mężczyzny RFS z rzadką chorobą degeneracyjną mózgu, która doprowadziła do rozległej atrofii kory i jąder podstawy. Oprócz typowych objawów w postaci zaburzeń pamięciowych i skurczów mięśni, występowała u niego niemożność postrzegania (upośledzona świadomość wzrokowa) cyfr od 2 do 9 oraz bodźców umieszczonych w ich pobliżu. Co jednak ciekawe, mózg pacjenta wykazywał normalną reakcję neurofizjologiczną na słowa czy twarze nakładające się na cyfry. To zaś oznacza, że przetwarzanie wzrokowe może zachodzić bez pojawiania się świadomości wzrokowej bodźca.
      Autorzy publikacji z pisma Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) podkreślają, że gdy RFS prezentowano cyfrę, widział tylko plątaninę linii (porównywał ją do spaghetti) i nie miał pojęcia, na co spogląda. Poza tym jego widzenie nie odbiegało od normy; potrafił, na przykład, zidentyfikować litery i inne symbole.
      Zagadką dla zespołu pozostawało to, że aby tak wybiórczy deficyt był możliwy, mózg pacjenta musiałby najpierw identyfikować cyfry; wtedy problem mógłby wystąpić dla cyfr od 2 do 9 i dla niczego innego.
      Kiedy RFS patrzy na cyfrę, jego mózg musi "widzieć", że to cyfra, nim mężczyzna nie będzie mógł jej zobaczyć - to prawdziwy paradoks. Podczas naszych eksperymentów próbowaliśmy zbadać, jakie procesy zachodzą poza jego świadomością - podkreśla Michael McCloskey.
      Akademicy stwierdzili, że RFS nie jest także w stanie widzieć niczego umieszczonego w pobliżu lub na cyfrze. Gdy pokazano mu dużą trójkę z narysowanymi na niej skrzypcami, nie był w stanie dostrzec instrumentu. Gdy skrzypce znajdowały się w dostatecznej odległości od cyfry, widział je normalnie.
      By ocenić aktywność mózgu podczas prezentacji krytycznego bodźca, zespół pod kierownictwem Teresy Schubert (byłej studentki Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, obecnie pracującej na Uniwersytecie Harvarda) i Davida Rothleina (byłego studenta UJH, obecnie pracownika VA Boston Healthcare System) prowadził eksperymenty z wykorzystaniem EEG.
      Zapis sygnału EEG prowadzono w czasie, gdy RFS patrzył na cyfrę z nałożoną na nią twarzą. Zapis pokazał, że mózg wykrywał obecność twarzy, mimo że pacjent był tego kompletnie nieświadomy. W rzeczywistości reakcja mózgu była taka sama, jak wtedy, gdy prezentowano mu twarz, którą bez problemu postrzegał.
      Wyniki pokazują, że mózg RFS przeprowadza złożone przetwarzanie pod nieobecność świadomości. Mózg pacjenta wykrywał twarze w cyfrach, mimo że sam pacjent tego nie wiedział - opowiada Rothlein.
      W drugim eksperymencie wykorzystano nałożone na cyfry słowa. Sytuacja się powtórzyła. Choć RFS był całkowicie nieświadomy występowania wyrazów, jego mózg nie tylko wykrywał obecność słowa, ale i identyfikował, jakie to słowo [...].
      Zwykle zakłada się, że świadomość wzrokowa idzie w parze z poziomem aktywności nerwowej, ale wyniki Amerykanów sugerują, że do świadomości konieczne jest dodatkowe przetwarzanie (proces ten jest zaburzony u RFS). Jeśli dodatkowy proces nie zachodzi, do zaistnienia świadomości nie wystarczy złożone przetwarzanie konieczne do wykrywania oraz identyfikowania twarzy, słów i innych bodźców wzrokowych.
      Kluczem do naszego badania jest zrozumienie czegoś, co stanowi paradoks: jakim sposobem RFS postrzega cyfry - i tylko cyfry - jako spaghetti? W końcu jeśli mózg rozpoznaje cyfry, by je potem zaburzyć, powinien [też] być w stanie je rozpoznać? Odkryliśmy jednak, że mózg wykrywający cyfrę, twarz czy słowo nie wystarczy, byśmy naprawdę je widzieli.
      Naukowcy ujawniają, że RFS był w przeszłości inżynierem geologiem. W chwili rozpoczęcia studium miał 60 lat. Objawy zaczął dostrzegać pod koniec 2010 r., gdy pojawiły się epizody bólu głowy, zaburzenia widzenia i zapominanie. Do sierpnia 2011 r. mężczyzna nie był już w stanie rozpoznać, nazwać czy skopiować cyfr od 2 do 9, bez względu na to, jak je zaprezentowano (np. jako 6, 466 czy A6).
      Sytuacja jest dla RFS dość frustrująca... To bardzo odporny i mądry człowiek, który [...] całkiem dobrze przystosował się do swojego problemu. Niektórzy specjaliści nie traktowali go na początku poważnie, dlatego ma nadzieję, że nasze badanie pokaże ludziom, że nawet bardzo niezwykłe deficyty mają naukowe wyjaśnienie - podsumowuje Schubert.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Włosi to jedni z najszybszych mówców na Ziemi. Wymawiają oni nawet do 9 sylab w ciągu sekundy. Na drugim biegunie znajduje się wielu Niemców, którzy w ciągu sekundy wymawiają 5-6 sylab. Jednak, jak wynika z najnowszych badań, średnio w ciągu minuty i Niemcy i Włosi przekazują tę samą ilość informacji. Okazuje się, że niezależnie od tego, jak szybka jest wymowa danego języka, średnie tempo przekazywania informacji wynosi 39 bitów na sekundę. To około 2-krotnie szybciej niż komunikacja za pomocą alfabetu Morse'a.
      Językoznawcy od dawna podejrzewali, że te języki, które są bardziej upakowane informacją, które w mniejszych jednostkach przekazują więcej danych na temat czasu czy płci, są wymawiane wolniej, a takie, które przekazują mniej tego typu danych, są wymawiane szybciej. Dotychczas jednak nikomu nie udało się tego zbadać.
      Badania nad tym zagadnieniem rozpoczęto od analizy tekstów pisanych w 17 językach, w tym w angielskim, włoskim, japońskim i wietnamskim. Uczeni wyliczyli gęstość informacji w każdej sylabie dla danego języka. Okazało się, że na przykład w języku japońskim, w którym występują zaledwie 643 sylaby, gęstość informacji wynosi nieco około 5 bitów na sylabę. W angielskim z jego 6949 sylabami jest to nieco ponad 7 bitów na sylabę.
      W ramach kolejnego etapu badań naukowcy znaleźli po 10 użytkowników (5 mężczyzn i 5 kobiet) 14 z badanych języków. Każdy z użytkowników na głos czytał 15 identycznych tekstów przetłumaczonych na jego język. Naukowcy mierzyli czas, w jakim tekst zostały odczytane i liczyli tempo przekazywania informacji.
      Uczeni wiedzieli, że jedne języki są szybciej wymawiane od innych. Gdy jednak przeliczyli ilość przekazywanych informacji w jednostce czasu zaskoczyło ich, że dla każdego języka uzyskali podobny wynik. Niezależnie od tego, czy język był mówiony szybko czy powoli, tempo przekazywania informacji wynosiło około 39,15 bitów na sekundę.
      Czasem interesujące fakty ukrywają się na widoku, mówi współautor badań, Francois Pellegrino z Uniwersytetu w Lyonie. Lingwistyka od dawna zajmowała się badaniem takich cech języków jak np. złożoność gramatyczna i nie przywiązywano zbytnio wagi do tempa przekazywania informacji.
      Rodzi się pytanie, dlaczego wszystkie języki przekazują informacje w podobnym tempie. Pellegrino i jego zespół podejrzewają, że odpowiedź tkwi w naszych mózgach i ich zdolności do przetworzenia informacji. Hipoteza taka znajduje swoje oparcie w badaniach sprzed kilku lat, których autorzy stwierdzili, że w amerykańskim angielskim górną granicą przetwarzania informacji dźwiękowych jest 9 sylab na sekundę.
      Bart de Boer, lingwista ewolucyjny z Brukseli, zgadza się, że ograniczenie tkwi w mózgu, ale nie tempie przetwarzania informacji, ale w tempie, w jakim jesteśmy w stanie zebrać własne myśli. Zauważa on bowiem, że przeciętna osoba może wysłuchiwać mowy odtwarzanej z 20-procentowym przyspieszeniem i nie ma problemu z jej zrozumieniem. Wąskim gardłem jest tutaj złożenie przekazywanych danych w całość, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Różnice w liczebności pewnych bakterii żyjących na języku pozwalają odróżnić ludzi z wczesnym rakiem trzustki od osób zdrowych.
      Dotąd zaburzenia mikrobiomu wykrywano w innych tkankach pacjentów z rakiem trzustki. Artykuł z Journal of Oral Microbiology prezentuje pierwsze dowody dot. zmian w obrębie bakterii pokrywających język. Jeśli doniesienia uda się potwierdzić podczas większych badań, utoruje to drogę ratującym życie metodom wczesnego wykrywania czy zapobiegania tej chorobie.
      Naukowcy zebrali grupę pacjentów z wczesnym rakiem trzustki (guzem zlokalizowanym w głowie trzustki) oraz 25-osobową grupę kontrolną. Uczestnicy badania mieli 45-65 lat, nie cierpieli na inne choroby, nie mieli problemów stomatologicznych i przez 3 miesiące przed badaniem nie przyjmowali antybiotyków ani innych leków.
      Zespół Lanjuan Li ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Zhenjiangu posłużył się sekwencjonowaniem. Okazało się, że osoby chore można było odróżnić od zdrowych dzięki niskiemu poziomu bakterii Haemophilus i Porphyromonas oraz wysokiemu Leptotrichia i Fusobacterium.
      Choć konieczne są dalsze badania weryfikujące, nasze wyniki jako kolejne sugerują, że istnieje związek między zaburzeniami mikrobiomu a rakiem trzustki - podkreśla Li.
      Akademicy podejrzewają, że za związkiem mikrobiom-rak trzustki stoi układ immunologiczny i np. rozwój choroby wpływa na reakcje immunologiczne, sprzyjając rozwojowi jednych bakterii i przeszkadzając wzrostowi innych. Gdyby się to potwierdziło, można by zacząć pracować nad nowymi strategiami leczenia za pomocą antybiotyków czy immunoterapii, a nawet preparatami probiotycznymi dla osób z grupy wysokiego ryzyka raka trzustki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Technologie informatyczne spowodowały, że informacje krążą szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, a każdy z nas ma dostęp do ich znacznie większej ilości niż mieli nasi przodkowie. Tym bardziej mogą dziwić wyniki badań, z których dowiadujemy się, że rewolucja cyfrowa powoduje, iż języki... ubożeją. Grupa włoskich naukowców twierdzi, że nowe wyrazy pojawiają się wolniej niż w przeszłości, a stare szybciej przestają być używane.
      Uczeni, podejrzewając, że nowoczesne narzędzia, jak na przykład automatyczne słowniki sprawdzające poprawność tekstu mogą zapobiegać powstawaniu nowych słów, sprawdzili dynamikę 107 angielskich, hiszpańskich i hebrajskich wyrazów, korzystając z bazy 10 milionów słów zdigitalizowanych przez Google Books. Pochodzą one z około 4% wszystkich istniejących książek. Analizowane słowa występują w dziełach stworzonych pomiędzy rokiem 1800 a 2008.
      Jednym z najbardziej zdumiewających odkryć, jakich dokonali było stwierdzenie, że na przestrzeni ostatnich 10-20 lat z języków zniknęło więcej wyrazów niż w analogicznym czasie w we wcześniejszych okresach. Jednocześnie okazało się, że dodawanych jest mniej nowych wyrazów. A to oznacza, że zasób słownikowy współczesnych języków się kurczy. Uczeni podejrzewają, iż częściowo winne są automatyczne narzędzia do sprawdzania pisowni, które powodują, że w e-mailach i SMS-ach używanych jest mniej wyrazów, gdyż te rzadsze oznaczane są jako błędne. Ponadto nowoczesne technologie znacznie zwiększyły dominację języka angielskiego.
      Włosi spostrzegli też, że nowe słowa pojawiające się w języku rozpowszechniają się znacznie szybciej niż w przeszłości. Może mieć to związek z coraz mniejszym zasobem słownikowym.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...