Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

„Koło duchów” – Rujm el-Hiri – to nie prehistoryczne obserwatorium

Rekomendowane odpowiedzi

Tajemnicza megalityczna struktura Rujm el-Hiri nie służyła do obserwacji astronomicznych. Pochodząca sprzed 5000 lat budowla, zwana „Kołem duchów”, składa się z tysięcy bazaltowych skał ułożonych w charakterystyczny wzór. Wykopaliska nie dały odpowiedzi na pytanie o jej rolę. Pojawiły się hipotezy mówiące, że było to miejsce kultu, pochówku, kalendarz lub obserwatorium astronomiczne. Doktor Olga Khabarowa i profesor Lev Eppelbaum z Wydziału Geofizyki Uniwersytetu w Tel Awiwie oraz doktor Michal Birkenfeld z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Ben Guriona odrzucili właśnie ostatnią z tych hipotez.

Naukowcy wykazali, że obecne położenie Rujm el-Hiri nie odpowiada jego położeniu z przeszłości. Na podstawie analiz geomagnetycznych i rekonstrukcji tektonicznej stwierdzili, że od 150 milionów lat w tym miejscu dochodzi do ruchu gruntu, a średnie tempo zmian, obrotu i przemieszczania się wynosi 8–15 milimetrów rocznie. Innymi słowy, gdy budowano strukturę, położenie jej ścian czy wejść względem nieboskłonu było inne niż obecnie.

Nasze badania oparliśmy na obliczeniach dotyczących wyglądu nieboskłonu, punktów przesileń, równonocy i położenia ciał niebieskich pomiędzy rokiem 3500 a 2500 przed naszą erą. Zbadaliśmy do w odniesieniu do obecnej orientacji Rujm el-Hiri. Badania pokazały, że w przeszłości położenie ścian i wejść zabytku były zupełnie inne, co każe zastanowić się nad funkcją tej konstrukcji, stwierdzili autorzy badań.

Uczeni wykonali też pierwszy całościowy opis otoczenia archeologicznego struktury. W okolicy znajdują się okrągłe struktury o średnicy 40–90 metrów, grube ściany, zamknięte okręgi o średnicy około 20 metrów. Wszystko to prawdopodobnie służyło celom rolniczym. Naukowcy nanieśli też na swoją mapę dziesiątki udokumentowanych tumulusów, z których część używana była prawdopodobnie nie tylko w celach grzebalnych, ale również jako magazyny czy schronienia.

Dzięki temu możemy nie tylko lepiej zrozumieć Rujm el-Hiri ale również poszerzyć naszą wiedzę na temat historii Wzgórz Golan i związków między różnymi strukturami na tym obszarze, podsumowują badacze.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.01.2025 o 11:19, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Tajemnicza megalityczna struktura Rujm el-Hiri nie służyła do obserwacji astronomicznych.

Raczej mnie to nie dziwi, choć zapewne cała metodologia może być dyskusyjna... Dlaczego mnie to nie dziwi? Może Venator wskoczy i podpowie czy dobrze myślę, ale raczej starotestamentowy lud nie wykazywał takiej "zaciętości badawczej" jak pozostali. Kalendarza chyba nie wymyślili itp.

W dniu 2.01.2025 o 11:19, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Na podstawie analiz geomagnetycznych i rekonstrukcji tektonicznej stwierdzili, że od 150 milionów lat w tym miejscu dochodzi do ruchu gruntu, a średnie tempo zmian, obrotu i przemieszczania się wynosi 8–15 milimetrów rocznie.

Obawiam się, że w kontekście tego o czym mówimy nie interesuje nas ŚREDNIE TEMPO OD 150 MLN LAT. Tu konkretnie chodzi raptem o PARĘ TYS. LAT.

W dniu 2.01.2025 o 11:19, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Innymi słowy, gdy budowano strukturę, położenie jej ścian czy wejść względem nieboskłonu było inne niż obecnie.

Jak inne? To już NADINTERPRETACJA chyba (zakładamy STAŁY trend??? - debilizm :)), ale nawet nie chciało mi się szukać pracy źródłowej (gdyby Mariusz podał link, co jest wskazaną i POWSZECHNIE STOSOWANĄ praktyką, to pewnie i tak bym nie zajrzał... :P).

Edytowane przez Astro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Astro napisał:

 (gdyby Mariusz podał link, co jest wskazaną i POWSZECHNIE STOSOWANĄ praktyką, to pewnie i tak bym nie zajrzał... :P).

Przegapiłem :) Już możesz nie zajrzeć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.01.2025 o 15:28, Astro napisał:

Raczej mnie to nie dziwi, choć zapewne cała metodologia może być dyskusyjna... Dlaczego mnie to nie dziwi? Może Venator wskoczy i podpowie czy dobrze myślę, ale raczej starotestamentowy lud nie wykazywał takiej "zaciętości badawczej" jak pozostali. Kalendarza chyba nie wymyślili itp.

 

może za dużo wymagamy? ludzie często robią duże rzeczy z innych, niskich pobudek, np dla żartu, dla zaimponowania itd.

może jakiś lokalny władca rozkazał podwładnym wybrukować takie coś żeby zaskoczyć i zaimponować innym lokalnym władcom, żeby im gul skoczył?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W megalitycznej nekropolii Panoría w Granadzie (Hiszpania) dokonano zaskakującego odkrycia. Pracujący na miejscu archeolodzy z Uniwersytetu w Tybindze i grupy badawczej GEA z Uniwersytetu w Granadzie zauważyli, że na cmentarzysku pochowano dwukrotnie więcej kobiet niż mężczyzn. Różnica ta jest jeszcze bardziej widoczna w przypadku szczątków osób w wieku nastoletnim. Pochowanych nastolatek jest aż 10-krotnie więcej niż nastolatków. Nikt nie wie, skąd taka dysproporcja płci.
      Nekropolia Panoria znajduje się w mieście Darro. W jej skład wchodzi co najmniej 19 zbiorowych pochówków, z których 9 poddano szczegółowym badaniom w latach 2015–2019. W grobach znaleziono ponad 55 000 ludzkich szczątków. Ich datowanie wskazuje, że cmentarz założono 5600 lat temu, a ostatnie zwłoki pochowano tam 4100 lat temu.
      Na łamach Scientific Reports ukazał się właśnie artykuł, którego autorzy opisali wyniki badań przeprowadzonych za pomocą nowych metod bioarcheologicznych. Pozwoliły one na określenie płci pochowanych na podstawie badania amelogeniny, białek zaangażowanych w rozwój szkliwa zębów.
      Badania pozwoliły na określenie płci 44 pochowanych osób. I okazało się, że w przeciwieństwie do zdecydowanej większości innych megalitycznych pochówków z terenu Europy, gdzie widoczna jest przewaga pochowanych mężczyzn, tutaj wyraźnie dominują kobiety. Ta nierównowaga była widoczna niezależnie od przyjętego kryterium i istniała zarówno gdy badano stosunek płci w konkretnych grobach, gdy brano pod uwagę chronologię czy grupę wiekową.
      Stanowisko Panoría jest megalityczną nekropolią o największej na Półwyspie Iberyjskim liczbie pochowanych, w przypadku których określono płeć, w tym – po raz pierwszy – płeć osób przed osiągnięciem dorosłości. W Panoría widoczna jest też ekstremalna nierównowaga płci z przewagą kobiet. Nierównowagi tej nie tłumaczy ani naturalna dynamika społeczna, ani wyjątkowe nieprzewidywalne wydarzenia.
      Tak duża nierównowaga wskazuje, że do pochówków megalitycznych celowo wybierano kobiety. To zaś sugeruje, że praktyki grzebalne w nekropolii były zorganizowane wokół matrylinearnego systemu pokrewieństwa. Być może żyło tu społeczeństwo, w którym córki pozostawały przy matce, a synowie musieli opuścić rodzinę i wchodzili w skład nowej. Być może w Panoría istniała społeczność, której centrum stanowiły kobiety i to płeć decydowała o kulturze oraz praktykach pogrzebowych. Hipoteza ta wymaga jeszcze zbadania. Można by ją potwierdzić, gdyby udało się określić pokrewieństwo pomiędzy pochowanymi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na południu Hiszpanii, w miejscowości Antequera, znajduje się jedna z największych megalitycznych struktur w Europie, Dolmen de Menga. Ten olbrzymi tumulus (grobowiec) powstał niemal 6000 lat temu. Po raz pierwszy został zbadany w latach 40. XIX wieku i od tamtego czasu fascynuje archeologów. Autorzy najnowszych badań wykazali, że budowniczowie dolmenu mieli znacznie lepsze rozumienie inżynierii i fizyki, niż jesteśmy skłonni przypisywać ludziom z tamtej epoki. Im lepiej rozumiemy takie struktury, tym bardziej okazuje się, że nie doceniamy ludzi epoki kamienia.
      W Europie późnego okresu prehistorycznego megality były bardzo rozpowszechnione. Pojawiają się w połowie V tysiąclecia we Francji i są budowane w II tysiącleciu na Balearach, Korsyce, Sardynii i w Grecji. Megality, najwcześniejsze monumentalne budowle z kamienia, wyrażały głębokie przesłanie społeczne i ideologiczne w trwały i widoczny sposób. Trwałość wielkich głazów (w przeciwieństwie do drewna) oraz ich wpływ na kształtowanie wyglądu otoczenia, sugerują, że jednym z głównym motywów, dla których megality były wznoszone, była ich długowieczność, stwierdzają hiszpańscy badacze.
      Twórcy Dolmen de Menga zbudowali grobowiec, którego komora ma 28 metrów długości, 6 metrów szerokości i 3,5 metra wysokości. Aby tego dokonać musieli z odległego o 850 metrów kamieniołomu przetransportować 32 gigantyczne głazy i je odpowiednio ułożyć. Największy z nich, jeden z głazów stanowiących dach, ma 8 metrów długości i waży około 150 ton. To aż 5-krotnie więcej niż największe głazy ze Stonehenge.
      Już sam transport tak wielkich głazów był niezwykłym przedsięwzięciem. I nie chodzi tutaj tylko o ich masę. Budowniczowie musieli dostarczyć głazy w całości, wiedzieli więc co zrobić, by ich nie porozbijać, by nie złamały się pod własnym ciężarem.
      Transport ułatwiało położenie kamieniołomu, który znajduje się 50 metrów powyżej tumulusa. Autorzy badań uważają, że budowniczowie ułożyli drewnianą drogę, dzięki której mogli zmniejszyć tarcie. Wykorzystali też sanie. Transport tak masywnych głazów w dół wzgórza wymagał precyzyjnej kontroli przyspieszenia, centrum masy i równowagi. Prawdopodobnie użyli wielkich lin. Operację taką utrudniał fakt, że mamy tutaj do czynienia z miękkimi skałami, które mógł zniszczyć każdy niespodziewany wstrząs. Leżące na saniach kamienie musiały być w jakiś sposób równoważone podczas transportu.
      Dostarczone na miejsce głazy były następnie wkładane w głębokie na 1,5 metra otwory wykute w podłożu skalnym. Skanowanie laserowe ujawniło, że budowniczowie musieli używać ramp i przeciwwag, dzięki którym umieścili głazy z milimetrową dokładnością. Tak olbrzymia precyzja była potrzebna, gdyż w głazach wyrzeźbiono fasety, dzięki którym – po usunięciu ramp i przeciwwag – głazy zazębiają się o siebie, utrzymując swą masę.
      Budowniczowie Dolmen de Menga, ludzie, którzy żyli niemal 6000 lat temu, wykazali się olbrzymią precyzją, wiedzą na temat fizyki, inżynierii i geometrii. Przy tak masywnej konstrukcji pomyłka o kilka centymetrów w ustawieniu tylko jednego z głazów prawdopodobnie uniemożliwiłaby skorygowanie błędu.
      Dolmen de Menga jest o 1000 lat starszy od Stonehenge i powstał na terenie aktywnym sejsmicznie. Mimo to stoi od 6000 lat. To dowodzi, że jego budowniczowie dobrze wiedzieli, co robią.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na terenie Akademickiego Ośrodka Szybowcowego w Bezmiechowej w Bieszczadach ma powstać obserwatorium. Umowę w tej sprawie podpisały właśnie Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) i Politechnika Rzeszowska. Porozumienie przewiduje, że POLSA będzie odpowiedzialna za budowę, instalację, obsługę i utrzymanie infrastruktury do obserwacji przestrzeni kosmicznej.
      W Polsce mamy od 50 do 80 pogodnych nocy w roku. To niewiele, tym bardziej, że dodatkowymi czynnikami zakłócającymi obserwacje są przejrzystość atmosfery czy zanieczyszczenie światłem. Najlepsze warunki do obserwacji astronomicznych panują w Bieszczadach. Dlatego też POLSA zdecydowała na podpisanie umowy z Politechniką Rzeszowską, do której należy ośrodek w Rzeszowie.
      Z punktu widzenia POLSA, głównym celem obserwatorium będzie wyszukiwanie i śledzenie na niebie sztucznych satelitów Ziemi. Przy ciągle rosnącej liczbie satelitów jest to konieczne dla unikania zderzeń i zapewnienia bezpieczeństwa kosmicznego, stwierdził prezes Agencji, Grzegorz Wrochna.
      Dzięki nowemu obserwatorium POLSA będzie mogła testować nowe rozwiązania technologiczne, szkolić swój personel w zakresie wykrywania i śledzenia sztucznych satelitów Ziemi oraz udoskonalać swoje procedury operacyjne.
      Obecnie POLSA korzysta z obserwacji dostarczanych przez zewnętrzne podmioty na podstawie umów i porozumień oraz z obserwacji dostarczanych przez własne sensory w Australii. Planowany jest rozwój sieci sensorów w kilku kolejnych, również w odległych, lokalizacjach, dodaje Wrochna.
      Z kolei Politechnika Rzeszowska liczy na wzmocnienie swojego potencjału w dziedzinie badań naukowych dotyczących technologii kosmicznych i technik satelitarnych. Mamy doświadczenie, mamy ludzi i odpowiednie zaplecze, aby temu sprostać. Lotnictwo i kosmonautyka to jedna z wiodących dyscyplin naukowych na Politechnice Rzeszowskiej, co jest związane z obecnością przemysłu lotniczego w regionie. Kosmonautyka to naturalna konsekwencja związku z branżą lotniczą i w tym zakresie prowadzone są badania na naszej uczelni, wyjaśnia rektor PRz, profesor Piotr Koszelnik.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W czasie, gdy witaliśmy nowy rok, obsługa naziemna Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba (JWST) miała ręce pełne roboty. Nadzorowała jeden z najważniejszych etapów misji teleskopu – rozwijanie osłony termicznej. Ta krytyczna dla działania obserwatorium operacja rozpoczęła się 28 grudnia i dotychczas nie została zakończona. Postanowiono bowiem dać odpocząć zespołowi odpowiedzialnemu za osłonę i zmieniono grafik przygotowywania Webba do pracy.
      W ciągu tych ostatnich kilku dni z powodzeniem zakończono kolejne etapy rozkładania osłony. Bez problemu wysunięto wsporniki Unitized Pellet Structure (UPS), które podtrzymują osłonę, a następnie o 1,22 metra wysunięto Deployable Tower Assembly, na której znajdują się zwierciadła teleskopu. Jej wysunięcie zwiększyło odległość pomiędzy lustrami, a resztą obserwatorium, co zapewni lepszą izolację cieplną luster. Następnym etapem było rozłożenie klap, które pomagają częściowo zneutralizować wpływ ciśnienia wiatru słonecznego na osłonę termiczną. To pozwala na zmniejszenie zużycia paliwa przez JWST. Klapy zostały ustawione w odpowiedniej pozycji przez sprężyny.
      Gdy na Ziemię dotarł sygnał świadczący o udanym rozłożeniu klap, obsługa wydała polecenie otwarcia pokryw chroniących osłonę termiczną. Niedługo później rozpoczęło się jej rozwijanie od UPS na boki. Gdy my odliczaliśmy czas do rozpoczęcia 2022 roku, pracownicy centrum kontroli w napięciu oczekiwali informacje z Webba.
      Wiemy, że się udało i teraz osłona prezentuje się w całej okazałości. Ostatnim etapem jej rozwijania jest kolejne napięcie każdej z pięciu warstw. Zanim jednak rozpocznie się ten ostatni etap pracy nad rozłożeniem osłony, zespół za nią odpowiedzialny został wysłany do domów, by odpoczął. Napinanie osłony potrwa bowiem co najmniej dwie doby. Zapadła więc decyzja o zmianie grafiku rozkładania teleskopu. Operacja napinania rozpocznie się nie wcześniej niż dzisiaj po południu czasu polskiego.
      Obecnie operatorzy teleskopu zajmują się optymalizacją systemów zasilania Webba i sprawdzają, jak obserwatorium zachowuje się w przestrzeni kosmicznej. Trwają analizy poszczególnych podsystemów, a inżynierowie upewniają się, czy silniki odpowiedzialne za napinanie osłony mają zapewnioną optymalną temperaturę pracy. Nic, czego nauczyliśmy się podczas symulacji na Ziemi nie dostarczy nam tak dobrych danych, jak analizowanie tego, co rzeczywiście dzieje się w obserwatorium w kosmosie podczas jego rzeczywistej pracy, mówi Bill Ochs, jeden z menedżerów misji. Teraz jest czas, by jak najwięcej dowiedzieć się o funkcjonowaniu Webba. Dopiero później przejdziemy do następnych etapów.
      Procedurę przygotowywania Webba do pracy zaprojektowano z założeniem, by jednocześnie wykonywać możliwie najmniejszą liczbę czynności. Dlatego też, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, w każdej chwili procedurę można przerwać.
      Prace nad zaprojektowaniem, zbudowaniem i przetestowaniem obserwatorium trwały przez 20 lat. Mieliśmy zaledwie tydzień, by przekonać się, jak obserwatorium rzeczywiście radzi sobie w przestrzeni kosmicznej. To normalne, że pewnych rzeczy dowiadujesz się dopiero, gdy wyślesz pojazd w przestworza. I to właśnie robimy. Jak dotąd, wszystko przebiegło tak gładko, jak mogliśmy sobie wymarzyć. Postanowiliśmy więc zrobić przerwę i dowiedzieć się o teleskopie tak dużo, jak to tylko możliwe. Dopiero wtedy znowu ruszymy naprzód, dodaje Mike Menzel, inżynier odpowiedzialny za systemy JWST.
      Teleskop ma już za sobą ponad połowę (59%) drogi. Dotychczas przebył ponad 852 000 kilometrów, a do celu dzieli go około 593 000 km. W tej chwili porusza się z prędkością 0,57 km/s. Średnia temperatura wsporników UPS po gorącej stronie wynosi niemal 58 stopni Celsjusza, a średnia panelu wyposażenia platformy nośnej to prawie 18 stopni. Po drugiej stronie obserwatorium jest znacznie zimniej i wyraźnie jest to zasługa osłony termicznej. Średnia temperatura zwierciadła głównego to obecnie mniej niż -116 stopni Celsjusza, a Zintegrowany Moduł Instrumentów Naukowych (ISIM) został schłodzony do mniej niż -192 stopni Celsjusza.
      Kolejnym – po napięciu osłony termicznej – ważnym krokiem będzie rozłożenie zwierciadła wtórnego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spełniły się najgorsze obawy inżynierów – teleskop w Arecibo się zawalił. Do katastrofy doszło, gdy ważąca 900 ton platforma odbiornika radioteleskopu spadła na znajdującą się 120 metrów niżej czaszę. Na szczęście – jak wcześniej informowaliśmy – już wcześniej specjaliści doszli do wniosku, że cała struktura jest niestabilna i teleskop przeznaczono do likwidacji, zatem w katastrofie nikt nie ucierpiał.
      Arecibo to jedno z najważniejszych urządzeń w historii radioastronomii. Teleskop przez ponad pół wieku służył światowej nauce, dostarczając niezwykle ważnych danych. Przez dziesięciolecia był też największym tego typu urządzeniem. Większy – FAST – wybudowali dopiero Chińczycy, jednak jego możliwości badawcze, ze względu na lokalizację oraz pracę wyłącznie w trybie pasywnym w wielu dziedzinach nie dorównują Arecibo. A raczej nie dorównywały, gdyż dzisiaj nastąpił ostateczny koniec legendarnego obserwatorium.
      Koniec, którego można się było spodziewać, ale nikt nie przypuszczał, że nastąpi tak szybko. Już kilkanaście lat temu informowaliśmy, że Narodowa Fundacja Nauki USA od lat umieszczała utrzymanie radioteleskopu na dole listy swoich priorytetów i oczywistym było, że w bliższej niż dalszej przyszłości przestanie go finansować, przeznaczając zaoszczędzone pieniądze na nowocześniejsze, bardziej obiecujące projekty. Jednak jeszcze pół roku temu mogliśmy przypuszczać, że Arecibo będzie działał jeszcze przez kilka lat.
      Początkiem końca było zerwanie się w sierpniu jednej z lin pomocniczych podtrzymujących platformę odbiornika. Spadająca lina wybiła kilkudziesięciometrową dziurę w czaszy teleskopu. Już wówczas wykonana inspekcja kazała zadać sobie pytanie o stabilność całej struktury. Postanowiono jednak naprawić radioteleskop. I gdy czekano na dostawę nowych lin na początku listopada doszło do zerwania się kolejnej liny nośnej. To zaskoczyło specjalistów, którzy oceniali, że pozostałe liny powinny bez problemu wytrzymać obciążenia. Eksperci doszli więc do wniosku, że najwyraźniej cała struktura jest bardziej osłabiona, niż się wydaje. Kolejne ekspertyzy inżynieryjne wykazały, że teleskopu nie uda się naprawić nie narażając przy tym robotników na utratę życia. Dlatego też podjęto decyzję o jego wyburzeniu. Szczegółowo o tym informowaliśmy.
      Dzisiaj w nocy upadek platformy z odbiornikiem ostatecznie zakończył historię radioteleskopu w Arecibo.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...