Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Udało się zidentyfikować szczątki zatopionego okrętu. To fregata z czasów wojny o ucho Jenkinsa

Rekomendowane odpowiedzi

Po ponad 30 latach archeologom z National Park Services udało się zidentyfikować okręt wojenny, którego szczątki odkryto w 1993 roku na terenie Dry Tortugas National Park. Okazał się nim XVIII-wieczny brytyjski HMS Tyger. Ta zwodowana w 1647 roku fregata o 50 działach zatonęła w 1742 roku, gdy osiadła na rafie na Dry Tortugas. Wydarzenie miało miejsce podczas wojny o ucho Jenkinsa, jaka toczyła się w latach 1739–1748 w Ameryce Północnej pomiędzy Wielką Brytanią a Hiszpanią. Załoga HMS Tygera podjęła się heroicznej walki o przetrwanie.

Po tym, jak okręt osiadł na rafie, jego niemal 300-osobowa załoga spędziła 66 dni na niewielkiej bezludnej wysepce Garden Key. Nie było to łatwe. Człon „Dry” pochodzi bowiem od braku wody pitnej na wyspach. Brytyjscy marynarze, korzystając ze szczątków swojego okrętu, wznieśli na Garden Key pierwsze fortyfikacje. Powstały one 100 lat przed znajdującym się tam obecnie Fort Jefferson.

Marynarze poszukiwali pomocy, zbierali zapasy z okrętu i próbowali lokalizować wrogie hiszpańskie okręty. Po nieudanym ataku na pewną hiszpańską jednostkę podpalili pozostałości po HMS Tyger – chcieli w ten sposób upewnić się, że działa nie wpadną w ręce wroga – i na zbudowanych ze szczątków Tygera łodziach ruszyli w kierunku Port Royal na Jamajce. Mieli do przebycia 1125 kilometrów otwartych wód oceanicznych.

To właśnie dzięki działom udało się ostatecznie zidentyfikować HMS Tyger. Prowadzący pod wodą prace archeolodzy znaleźli pięć dział, które spoczęły na dnie morza w odległości około 450 metrów od miejsca zatonięcia okrętu. Najprawdopodobniej działa wypadły za burtę, gdy jednostka uderzyła w rafę. Z zachowanej książki pokładowej wiemy, że gdy marynarze postanowili zatopić okręt, najpierw uwolnili go z rafy, by pływał, i dopiero wówczas podłożyli ogień.

Znaleziska archeologiczne są ekscytujące, a w tym przypadku mogliśmy powiązać znalezisko z zachowaną relacją na piśmie. Pozwala nam to opowiedzieć historię ludzi, którzy byli tu przed nami. Ta historia to przykład wytrzymałości i przetrwania, mówi dyrektor Dry Tortugas National Park James Crutchfield.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

HMS Tyger to niesamowity okręt. Blisko 100-letnia historia, która posłużyłaby na niejeden scenariusz filmowy, zwłaszcza z ostatnim, dramatycznym epizodem.

300px-HMS_'Tiger'_taking_the_'Schakerloo

Dziś przywykliśmy do obrazów wojen online, nawet z kamer go-pro z okopów (vide UA). Ale  dziś obejrzeć bitwę morską, bezpośrednio - jest praktycznie niemożliwę, zwłaszcza, że wszystko odbywa się na dużych dystansach. Szczęście mieli więc mieszkańcy Kadyksu w 1674 r., którzy wylegli na brzeg aby obejrzeć bezpośrednie starcie pomiędzy wzmiankowanym HMS Tyger a holendarskim Shakerloo (okręt kaperski), który ostatecznie przegrał. Potyczka, a raczej pojedynek miał miejsce już po zakończeniu trzeciej wojny angielsko-francusko-holendrskiej. 

Kapitan Tigera zawinął do neuatralnego Kadyksu, napotykając przypadkowo holenderskie okręty. W konserwacji przebywał tam okręt flagowy Holandii pod dowództwem adm Evertsena, który nakazał (?), a może "zasugerował" d-cy Shakeloo, stoczenie honorowego pojedynku z Tigerem. Ostatecznie, słabiej uzbrojony holender przegrał, choc ponoć d-ca Tigera został lekko ranny.

Ww obraz jest ciekawy, bo pomimo wielu jednostek pływających na obrazie, przedstawia tylko faktycznie  dwa walczące ze sobą, w/w,  okręty, w różnych, sukcesywnie po sobie następujących , manewrach. 

Ps. D-ca Tygera (Tigera) Harman, stał sie prawdziwym bohaterem ludowym. Jemu i załodze poświęcono, śpiewaną chętnie po tawernach w XVIII stuleciu pieśn "Farwell to Digby". Pokonany holendreski kaper, Shakerloo dał sie wcześniej Anglikom  mocno we znaki.

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 3/29/2024 at 9:31 AM, KopalniaWiedzy.pl said:

zwodowana w 1647 roku fregata o 50 działach zatonęła w 1742 roku

95 lat w działaniu. Czy ktokolwiek dziś robi takie rzeczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 2.04.2024 o 13:22, Krzychoo napisał:

95 lat w działaniu. Czy ktokolwiek dziś robi takie rzeczy?

Najstarszym pływającym okrętem jest USS Constitution , zwodowany w 1795 roku. Z ogromnymi zasługami bojowymi. Pływa. No, ale to powiedzmy, że nie ta epoka, no i okręt jest symbolem, bez żadnej wartości bojowej. Ale za to piękny:

USS-Constitution-time-power-victory-Bost

 

W czynnej służbie bojowej  pozostaje zaś unikalny, nieuzbrojony, rosyjski  okręt ratownictwa podwodnego  Kommuna, zwodowany w 1912 r. W 2023 r. Kommuna brała udział w pracach na Morzu Czarnym ,nad próbą wydobycia szczątków amerykańskiego drona MQ-9 Reaper - dziadek vs dron. Także spora ciekawostka.  Nie wiem jak się to skończyło.

MIO_spec_1_2015_komuna.jpg

 

Cóż, ciężko powiedzieć czy współczesne okręty, statki te wodne jak i te  latające będą działały prze kolejne 100 lat. Zwłaszcza wobec  ogromnego przyspieszenia technologicznego. Nie mamy kryształowej kuli. Szybkość zmian  technologicznych jest tak duża, że obecnie już 30-letnie okręty, bez poważnych zmian modernizacyjnych, są już przestarzałe.

Są jednak jednostki tak dobrze i wizjonersko zaprojektowane, że na całe dekady pozostawiają duży zapas modernizacyjny.

Amerykanie inwestują 48,6 mld dolarów w modernizacje B-52 Stratofortress, które mają posłużyć do...2060 r. A więc ponad 100 lat.  Jest to jak najbardziej w zasięgu technicznym.

Kolejnym jest ikona lotnictwa myśliwskiego jakim jest F-16. Od oblotu stuknęło mu już 50 lat, a samolot nadal jest rozwijany. Od pierwszych serii, obecne block 70/72 różnią się kolosalnie, ale nadal wykorzystują ten sam genialnie zaprojektowany płatowiec. Te wprowadzone w najbliższych latach, o ile będą właściwie eksploatowane i poddane MLU, mają szanse dociągnąć w okolice lat 70-tych, o ile nie wyeliminują ich całkowicie, nowe konstrukcje. To samo dotyczy Apacza, a jeszcze bardziej Chinooka. 

Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden szczegół - taki F-16 składa się z ok. 200 tyś części, z których niektóre są poddane ogromnym siłom. Nieporównywalne do drewnianego żaglowca. A mimo to wiele tych wiekowych samolotów, są w gotowości operacyjnej.

To, że Tiger służył bojowo przez blisko wiek, nie może być powodem do ekstrapolacji jego przypadku, na współczesność. Zmiany na polu walki były wówczas bardzo powolne. Ale już jeśli weźmiemy pod uwagę sam wiek XIX to były to zmiany  kolosalne - starcie drewnianego liniowca z czasów Nelsona, z pocz. wieku,  z takim stalowym predrednotem jak np. HMS HOOD z lat 80-tych XIX w....:D. a to ten sam wiek...

Także, nie ma powodów aby sądzić, że nie jeteśmy w stanie stworzyć równie długo działających okrętów/statków powietrznych. Tylko po co?

Ps. Dobrym przykładem jest konserwatywna USMC. Do niedawana jako broni osobistej używali Colta M1911, broni z czasów Pancho Villi. Ale nawet oni zastąpili Colta, Glockiem. Zasada działania ta sama. A jednak i tu dotarł postęp..;)

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
7 godzin temu, venator napisał:

Tak że nie ma powodów aby sądzić, że nie jesteśmy w stanie stworzyć równie długo działających okrętów/statków powietrznych. Tylko po co?

Spokojna głowa, gdy weźmiemy się za budowanie statków międzygwiezdnych (zwłaszcza takich o jakich myśli Thikim, latających z prędkością ok. 0,1 c), kwestia żeby tyle czasu działały (czy nawet więcej), wróci. :) To w ogóle będzie wyzwanie - każda śrubka/kabelek/mikroprocesor, którą trzeba będzie wymienić, będzie musiała mieć swój odpowiednik / taki sam model zmagazynowany gdzieś na statku (albo możliwy do wyprodukowania na miejscu). Nie będzie możliwości, że wyśle się maila do producenta i kurier dostarczy za kilka dni. :)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę będzie to przypominało żeglugę po wszechoceanie w XVI, XVII a nawet XVIII w. Tylko wtedy, jak załoga nie wracała, to nie wracała, mało kto się przejmował. Na pierwsze załogowe wyprawy międzyplanetarne, będą zwrócone oczy całego świata. Sama załogowa wyprawa na Marsa to będzie bez wątpienia jedno z największych wyzwań technologicznych ( in ie tylko) ludzkości. A gdzie wyprawy międzygwiezdne..... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W czynnej służbie bojowej  pozostaje zaś unikalny, nieuzbrojony, rosyjski  okręt ratownictwa podwodnego  Kommuna, zwodowany w 1912 r. W 2023 r. Kommuna brała udział w pracach na Morzu Czarnym ,nad próbą wydobycia szczątków amerykańskiego drona MQ-9 Reaper - dziadek vs dron. Także spora ciekawostka.  Nie wiem jak się to skończyło.

Ach, byłbym zapomniał. Kommuna już jest  poważnie uszkodzona (20/21 kwietnia). W czasie UA ataku na port wojenny w Sewastopolu, na Kommune spadły resztki RUS pocisku przeciwlotniczego wymierzonego w ukraińskiego drona (też jego fragmenty spadły na okręt). Ponoć pojawiły się głosy, że jak to - toć zabytek, ale póki ma wciągniętą banderę na maszt , jest zasobem wojennym napastniczego (bandyckiego) kraju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...