Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Prosty program edukacyjny, który ma nauczyć osoby o niskich przychodach zasad zdrowego żywienia, to doskonała inwestycja z punktu widzenia zdrowia publicznego oraz zaoszczędzonych dzięki temu środków na leczenie - donoszą specjaliści w najnowszym numerze czasopisma Journal of Nutrition Education and Behavior.

Badanie dr. Jamie'ego Dollahite'a z Cornell University miało pozwolić ocenić koszty i korzyści, jakie daje popularyzacja prowadzonej w stanie Nowy Jork kampanii edukacyjnej na temat zdrowego żywienia. Cel kampanii, nazwanej EFNEP (od ang. Expanded Food and Nutrition Education Program - rozszerzony program nauczania o żywności i żywieniu), to dostarczanie dorosłym o niskich dochodach wiedzy, umiejętności oraz wzorców zachowań, których zadaniem jest poprawa sposobu odżywiania się członków całej rodziny. Dane wyjściowe pokazują, że zmiany w sposobie odżywiania wynikające ze stosowania EFNEP mają szansę poprawić zdrowie [objętych programem osób] oraz obniżyć koszty związane z opieką zdrowotną - mówi dr Dollahite.

Studium objęło 5730 osób o niskim statusie majątkowym, które w 2000 roku ukończyły kurs w ramach EFNEP. Wszystkie te osoby uczestniczyły w sesjach szkoleniowych oraz wypełniły test na początku kursu oraz po jego zakończeniu. W otatnich miesiącach przeprowadzono analizę kosztów i korzyści z przeprowadzenia kursu. Wynika z niej, że po hipotetycznym przeliczeniu poprawy jakości życia na pieniądze, zyskano w ten sposób 49 milionów dolarów. Oznacza to, że każdy dolar zainwestowany w rozwój tego prostego programu przyniósł 9,59 dolara zysku - to mniej więcej tyle, ile przynoszą prawidłowo wykonane procedury medyczne.

EFNEP powstał dzięki wspólnej inicjatywie i funduszom amerykańskich władz federalnych, stanowych i lokalnych. Badania dr. Dollahite'a pokazują, że były to świetnie zainwestowane pieniądze. Badacz ma nadzieję, że tak dobre wyniki będą na tyle przekonujące, by rozszerzyć zasięg programu oraz zwiększyć jego budżet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dosyć mętne to wszystko... doradzali im przejście z komosy na pokrzywę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego mętne?

 

Celem artykułu nie jest pokazanie konkretnych zaleceń żywieniowych, bo te są wałkowane w mediach na codzień i nietrudno do nich dotrzeć, jeśli tylko się chce. Tekst miał raczej na celu wykazanie, że czasem pozornie banalne czynności, takie miniinwestycje, mogą przynieść wielkie zyski. A do tego uświadamia, jak wiele pieniędzy marnuje się przez ludzką nieodpowiedzialność, czyli w tym wypadku przez nieodpowiednią dietę. Moim zdaniem to daje to myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zalecenia żywieniowe są tak powszechnie dostępne, to co miał na celu ten program? Wykazanie biednym, że źle jadają? To chyba wiedzą bez tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że ludzie o niskim statusie ekonomicznym mają generalnie gorszy dostęp do informacji. A poza tym samo przeczytanie w mediach pustego hasła to nie to samo, co gruntowny kurs, na którym zostaną Tobie wytłumaczone szczegóły i przyczyny takich, a nie innych zaleceń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, wciąż jest mi to zanadto podobne do manewrów, czynionych przez polską służbę zdrowia. Tyle że Amerykanie robią to mniej ordynarnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że ludzie o niskim statusie ekonomicznym mają generalnie gorszy dostęp do informacji.

 

a wiesz co to jest np podstawowy szkolny program nauczania? zasady zdrowego żywienia są proste jak 2 razy 2 równa się 4. a w ogóle to myślisz że miliony tłuściochów którzy codziennie jedzą hamburgery nie zdają sobie sprawy z tego że to niezdrowe? gorszy dostęp do informacji? LOL. wielu ludzi nie stać na "zdrowszy" chleb pełnoziarnisty za 5zł czy też egzotyczną rybę za złotych 40.

 

a w ogóle to że niby wszyscy ludzie o wyższych zarobkach odżywiają się zdrowo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
a wiesz co to jest np podstawowy szkolny program nauczania?

A myślisz, że osoba, która dziś jest głową rodziny i decyduje o jej diecie, a więc ma często około 40 lat, w szkole miała coś takiego w programie?

 

zasady zdrowego żywienia są proste jak 2 razy 2 równa się 4

Ale wpływ mediów na człowieka o niskim statusie ekonomicznym (a więc także z większym prawdopodobieństwem słabiej wykształconego) jest znacznie silniejszy.

 

a w ogóle to myślisz że miliony tłuściochów którzy codziennie jedzą hamburgery nie zdają sobie sprawy z tego że to niezdrowe?

Obejrzyj sobie "Supersize me". Stronniczy film, ale pokazuje wiele bardzo interesujących ludzkich postaw.

 

wielu ludzi nie stać na "zdrowszy" chleb pełnoziarnisty za 5zł

Ale płatki owsiane kosztują 1,40 zł za woreczek. A też są produktem o niskim indeksie glikemicznym i są bez porównania lepsze od białego chleba.

 

czy też egzotyczną rybę za złotych 40.

A po co? Tani dorsz jest wystarczająco dobry.

 

a w ogóle to że niby wszyscy ludzie o wyższych zarobkach odżywiają się zdrowo?

A gdzie ja to niby napisałem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po zakazie palenia na okrętach podwodnych amerykańskiej marynarki przyszła pora na kolejne prozdrowotne akcje wśród żołnierzy - rekruci przechodzący podstawowy trening przeszli na dietę, która ma im zapewnić odpowiednią wagę i kondycję. Oczywiście mają na stołówce wybór, ale spośród oferowanych dań kompletnie znikło tradycyjne, amerykańskie „śmieciowe jedzenie". Nie ma frytek, hot-dogów, hamburgerów. Nie ma także coli ani innych słodzonych napojów, zamiast nich są napoje energetyczne.
      Zamiast tego bary w wojskowych stołówkach przeszły rewolucję i każdy produkt jest oznaczony kolorem, który oznajmia o jego wartości odżywczej. Owoce - zielona nalepka. Smażone jajka - lekko ostrzegawcza żółta, podobnie bekon, mimo że jest z indyka. Ser - czerwona nalepka. Ciasta, ciastka, pączki - tego wcale ty nie ma. Widok żołnierzy wracających prosto z ćwiczeń, jeszcze z karabinem na plecach, nakładających sobie owoce, musli i jogurt może nieco dziwić. Ale jak przekonuje dowództwo, było to konieczne.
      Jak podają statystyki, 75 procent kandydatów do wojska nie kwalifikuje się z powodu braków w edukacji, przeszłości kryminalnej albo problemów psychicznych. Aż 25 procent nie kwalifikuje się z powodów kondycyjnych, głównie otyłości. Spośród już przyjętych aż jedna piąta musi zrzucić sporo kilogramów, żeby regulaminowo założyć mundur. Nierzadko do zrzucenia jest nawet 30-40 kilogramów.
      Na tak słabą żołnierską kondycję złożyło się - poza ciągłym od dziesięcioleci przyrostem osób otyłych - kilka innych rzeczy. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku amerykańskie szkoły podstawowe i gimnazjalne zrezygnowały z obowiązkowych zajęć fizycznych. Na to nałożyła się „eksplozja" popularności gier wideo, konsol, komputerów i internetu, powodując istotną zmianę trybu życia na siedzący. To bardzo odbiło się na kondycji tego pokolenia.
      W tej chwili program zmiany nawyków żywieniowych obowiązuje jedynie w bazach z podstawowym szkoleniem, ale już zdaje egzamin. Inicjatywa spotkała się z poparciem pani prezydentowej Michelle Obamy, która angażuje się w promowanie zdrowego trybu życia i walkę z epidemią otyłości.
      Jak na zmiany reagują żołnierze? Zajadają zdrową żywność z apetytem, ale temu trudno się dziwić, przechodzą przecież podstawowy, ciężki trening. Media cytują rekruta z Teksasu, który chwali nową dietę i dziarsko oznajmia, że dzięki niej czuje się pełen energii. Jak reszta - nie wiadomo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rodzice powinni ograniczać dzieciom dostęp do programów edukacyjnych rozpowszechnianych na DVD i kasetach wideo. Najnowsze badania wykazały, że jeśli dzieci w wieku 8-16 miesięcy oglądają zbyt wiele tego typu programów to wolniej rozwijają swoje słownictwo.
      Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtona i Instututu Badawczego przy Szpitalu Dziecięcym w Seattle zauważyli, że każda godzina dziennie spędzona przed edukacyjnymi DVD czy wideo powoduje, iż dziecko rozumie od 6 do 8 słów mniej, niż maluch, który w ogóle nie ogląda tego typu programów.
      Z kolei edukacyjne DVD i wideo nie mają żadnego wpływu (ani negatywnego, ani pozytywnego) na słownictwo dzieci w wieku 17-24 miesięcy.
      Najważniejszym wnioskiem z badań jest stwierdzenie, że nie ma żadnych dowodów na pozytywne oddziaływanie programów edukacyjnych, a są powody by sądzić, że mogą one działać szkodliwie – mówi Frederick Zimmerman, jeden z autorów badań. Im więcej dziecko ogląda, tym większe szkody są mu wyrządzane. Główną rolę odgrywa tutaj czas spędzany przy tego typu programach – dodaje.
      Badania przeprowadzone przez profesora Zimmermana, doktora Dimitra Christakisa i profesora Andrewa Maltzoffa są częścią większego projektu, którego celem jest sprawdzenie wpływu kontaktu z mediami na pierwsze dwa lata życia człowieka.
      Naukowcy przyznają, że uzyskane wyniki ich zaskoczyły, ale „mają sens”. Profesor Meltzoff mówi: Małe dziecko jest obudzone i gotowe do nauki tylko przez określoną liczbę godzin w ciągu dnia. Jeśli spędza te godziny przed ekranem, zamiast z ludźmi mówiącymi do niego w tak melodyjny sposób, jak zwykle mówimy do małych dzieci, maluch nie nabywa takiego samego doświadczenia lingwistycznego.
      Rodzice i opiekunowie są pierwszymi i najlepszymi nauczycielami dziecka. Instynktownie dobierają sposób mówienia, mimikę, gesty, ruchy oczu tak, by dzieci jak najlepiej przyswajały. Oglądanie telewizji nie jest nawet namiastką kontaktu społecznego w tak młodym wieku. Inaczej może być w przypadku starszych dzieci, jednak najmłodsze najlepiej uczą się języka od ludzi – mówi Meltzoff.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...