Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Przez kosmos pędzi gigantyczna czarna dziura i ciągnie za sobą ogon z gwiazd

Rekomendowane odpowiedzi

Supermasywna czarna dziura, pędząca z prędkością 1 650 000 kilometrów na godzinę, przemieszcza się przez przestrzeń międzygalaktyczną, ciągnąc za sobą gigantyczny ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej. Niezwykły, jedyny taki znany nam obiekt, zauważył przypadkiem Teleskop Kosmiczny Hubble'a.

Za czarną dziurą o masie 20 milionów mas Słońca podąża ogon z nowo narodzonych gwiazd. Ma on długość 200 000 lat świetlnych, jest więc dwukrotnie dłuższy niż średnica Drogi Mlecznej i rozciąga się od czarnej dziury, aż po jej galaktykę macierzystą, z której się wydostała. W ogonie musi znajdować się olbrzymia liczba nowo powstałych gwiazd, gdyż całość ma aż połowę jasności swojej galaktyki macierzystej.

Astronomowie nie są oczywiście w stanie dostrzec samej czarnej dziury, ale widzą skutki jej oddziaływania. Widzą zatem długi ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej, na którego jednym końcu znajduje się oddalona od nas o 7,5 miliarda lat świetlnych galaktyka RCP 28, a na drugim wyjątkowo jasno świecący obszar. Naukowcy przypuszczają, że obszar ten to albo dysk akrecyjny wokół czarnej dziury, albo też gaz, który został podgrzany do wysokich temperatur przez wdzierającą się w niego, pędzącą z olbrzymią prędkością czarną dziurę. Gaz na czele czarnej dziury jest podgrzewany przez falę uderzeniową generowaną przez czarną dziurę pędzącą z prędkością ponaddźwiękową, mówi Pieter van Dokkum z Yale University.

To był całkowity przypadek. Przyglądałem się obrazom z Hubble'a i zobaczyłem niewielką smużkę. Pomyślałem, że to promieniowanie kosmiczne wywołało zaburzenia obrazu. Jednak, gdy wyeliminowaliśmy promieniowanie kosmiczne, smużka nadal nam była. I nie wyglądała jak coś, co wcześniej widzieliśmy, dodaje van Dokkum.

Naukowcy postanowili się bliżej przyjrzeć tajemniczemu zjawisku i wykorzystali spektroskop z W. M. Keck Observatories na Hawajach. Zobaczyli jasną strukturę i po badaniach doszli do wniosku, że została ona utworzona przez supermasywną czarną dziurę, która wydobyła się ze swojej galaktyki.

Zdaniem van Dokkuma i jego zespołu, wyrzucenie czarnej dziury to skutek licznych kolizji. Do pierwszej z nich doszło około 50 milionów lat temu, gdy połączyły się dwie galaktyki. Ich supermasywne czarne dziury utworzyły układ podwójny i zaczęły wirować wokół siebie. Po jakimś czasie doszło do zderzenia z kolejną galaktyką. Ta również zawierała supermasywną czarną dziurę. Utworzył się niestabilny układ trzech czarnych dziur. Około 39 milionów lat temu jedna z nich przejęła część pędu z dwóch pozostałych i została wyrzucona z galaktyki.

Gdy pojedyncza czarna dziura odleciała w jedną stronę, dwie pozostałe krążące wokół siebie czarne dziury zostały odrzucone w drugą stronę. Po przeciwnej stronie galaktyki naukowcy zauważyli bowiem coś, co może być oddalającym się układem dwóch czarnych dziur, a w samym centrum galaktyki nie zauważono obecności żadnej czarnej dziury.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobraźcie sobie cywilizację która powstałaby na jednej z gwiazd w "ogonku". Mając przed sobą "zderzak" w postaci gigantycznej czarnej dziury mkną przez wszechświat.

My mamy Gwiazdę Polarną, Księżyc, Plejady. Wszystko to buduje mitologie ziemskich społeczeństw od neolitu a może i wcześniej. A Oni ... patrzą w przestrzeń nieba, widzą czerń i dysk akrecyjny.

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.04.2023 o 10:56, krzysztof B7QkDkW napisał:

Wyobraźcie sobie cywilizację która powstałaby na jednej z gwiazd w "ogonku". Mając przed sobą "zderzak" w postaci gigantycznej czarnej dziury mkną przez wszechświat.

My mamy Gwiazdę Polarną, Księżyc, Plejady. Wszystko to buduje mitologie ziemskich społeczeństw od neolitu a może i wcześniej. A Oni ... patrzą w przestrzeń nieba, widzą czerń i dysk akrecyjny.

Rewelacja ! Nie wiem, to chyba kompletnie niemożliwe - ale zakładając że ta odległość nie jest wielka .... to niezły temat na książkę czy film SF

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Ergo Sum napisał:

chyba kompletnie niemożliwe

? :huh: ... C N P Ca Mg Cl K Na S podlać H2O odczekać 4 miliardy lat i ma my E.T., albo innego ksenomorfa. Aaaa... i jeszcze nie można wykluczyć że już coś zaawansowanego nie zostało porwane "po drodze". Wydaje mi się (gdybać sobie mogę) że kluczowym czynnikiem w procesie powstania życia jest czas i skład chemiczny "pierwotnej zupy", albo jak kto woli bigosu. Popatrz Ziemia ostygła jakieś 4,2 mld lat temu. Wiek najstarszych zachowanych skał szacuje się właśnie na ten okres. Najstarsza znana ziemska materia pochodzenia biogenicznego datowana jest na 3,7 mld lat. Znaczy potrzeba pół miliarda lat żeby "zacier" zaczął bulgotać.

Pół miliarda? Jak sobie człowiek wyobrazi że miliard równa się tysiąc milionów ... to tak jakby sekunda była równa jednemu dolarowi ... to dzień wart jest 86 400$, miesiąc 2 592 000$, rok to 31 104 000$ ...

Jeden milion jest jak jedenaście dni, jeden miliard to około 32 lata.

PS

Jakby ktoś populistom ( a w zasadzie ich wyborcom ) od rozdawania pieniędzy publicznych chciał obrazowo wyjaśnić co to jest Miliard ...

To dosłownie co dzień przez trzydzieści dwa lata "przepalać" dwie roczne pensje pracownika zarabiającego 3 600 zł netto.

No ten, że tak powiem, wiadomo kogo ... to ja bym !@#$%&^* a następnie &*^%^$%#$@#! przy użyciu !*@&#^$%. Publicznie przez miesiąc, przed budynkiem Sejmu.

Edytowane przez krzysztof B7QkDkW

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam film Interstellar jak chodzi o ciekawe wyobrazenie tematu czarnej dziury albo Gwiezdne Wrota Sg-1 sezon 2 odcinek 16,jesli chodzi o interesujące wykorzystanie czarnej dziury,też warto wspomnieć o serialu Zagubieni w kosmosie,tam też ten wątek się przewija w jednym z odcinków.

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 10.04.2023 o 11:45, krzysztof B7QkDkW napisał:

Wydaje mi się (gdybać sobie mogę) że kluczowym czynnikiem w procesie powstania życia jest czas i skład chemiczny "pierwotnej zupy", albo jak kto woli bigosu

I temperatura, ciśnienie, brak promieniowania zbyt intensywnego. Reszta ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, thikim napisał:

temperatura, ciśnienie, brak promieniowania

Ekstremofile. W pewnych zakresach, bo raczej nie sposób żyć i ewoluować na w roztopionej lawie / w temperaturze ciekłego wodoru. Życie jednak jest w stanie rozwijać się dość specyficznych (dla człowieka) warunkach. Woda chłodząca reaktory atomowe zasiedlona przez bakterie Deinococcus radiodurans, grzybek rosnący na konstrukcji czarnobylskiego reaktora, z tych bardziej złożonych organizmów niesporczaki.

Racja żeby zdołało to wyewoluować do form podobnych człowiekowi potrzeba "łagodnych warunków". A co jak Ridley Scott i ekipa filmu Obcy - 8. pasażer "Nostromo" intuicyjnie i trafnie przewidzieli możliwość istnienia złożonych istot funkcjonujących w skrajnie niekorzystnym środowisku.

W drugiej części Obcy - decydujące starcie, jeden z Marine Corps na odprawie wypowiada kwestie. Is this gonna be a stand-up fight, sir, or another bug hunt? Zasadniczo to jedno zdanie może opisywać stulecia badań nad egzo - planetami (a może i ewentualną eksplorację, o ile uda nam się przemieszczać po galaktyce w "rozsądnych" przedziałach czasu).

Będziemy co najwyżej odnajdywać jakieś proste formy bakteryjne. (dowody na istnienie jakichś prostych form - widma złożonych związków organicznych w atmosferach). Aż do momentu jak dostrzeżemy coś więcej ... Lustra orbitalne puszczą nam w obiektywy teleskopów "zajączka". Zauważymy przypadkiem termonuklearne eksplozje w miejscu gdzie powinna a raczej parę miesięcy temu była planeta. Jakiś żółty karzeł zapadnie się nagle do postaci czarnej dziury, a my będziemy podejrzewać że musieli tam także mieć jakiegoś debila co karteczki z napisem ...

Przycisk. Zabranie się ruszać.

... Nie potrafił przeczytać.

Edytowane przez krzysztof B7QkDkW

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europejski radioteleskop LOFAR (LOw Frequency ARray) – którego stacje znajdują się również w Polsce – zanotował najdłuższą parę dżetów wydobywających się z czarnej dziury. Struktura nazwana Porfyrion – od imienia jednego z gigantów z mitologii greckiej – ma długość 23 milionów lat świetlnych. Dotychczas, na podstawie obserwacji i obliczeń sądzono, że maksymalna długość takich dżetów jest znacznie mniejsza.
      Dotychczas sądzono, że limit długości pary dżetów wynosi 4,6–5,0 Mpc (megaparseków). Parsek to 3,26 roku świetlnego, zatem mówimy tutaj o około 16 milionach lat świetlnych. W 2022 roku ten sam zespół naukowy poinformował o istnieniu dżetu wydobywającego się z galaktyki radiowej Alkynoeus. Ma on długość 5 Mpc i był opisywany jako największa struktura pochodzenia galaktycznego. Brak dłuższych par dżetów oraz wyliczenia teoretyczne skłoniły naukowców do wysunięcia hipotezy, że 5 Mpc jest limitem długości.
      Informujemy o zaobserwowaniu struktury radiowej rozciągającej się na około 7 Mpc, czytamy na łamach Nature. Istnienie dżetu dowodzi, że tego typu struktury mogą uniknąć zniszczenia przez niestabilności magnetohydrodynamiczne na przestrzeniach kosmologicznych, nawet jeśli powstały w czasie, gdy wszechświat był znacznie bardziej gęsty, niż obecnie. Nie wiadomo, w jaki sposób tak długotrwała stabilność mogła zostać zachowana.
      Odkrycie sugeruje też, że gigantyczne dżety mogły odgrywać większą niż sądzono rolę w formowaniu się galaktyk we wczesnym wszechświecie. Astronomowie uważają, że galaktyki i ich czarne dziury wspólnie przechodzą ewolucję, a jednym z kluczowych elementów dżetów jest emitowanie olbrzymich ilości energii, które wpływają na ich galaktyki macierzyste i galaktyki z nimi sąsiadujące. Nasze odkrycie pokazuje, że oddziaływanie takich dżetów rozciąga się na większe odległości, niż sądziliśmy, mówi współautor badań, profesor George Djorgovski z Kalifornijskiego Uniwersytetu Technologicznego.
      Autorzy nowych badań wykorzystali LOFAR do poszukiwania olbrzymich dżetów. Dżety to powszechne zjawisko, jednak zwykle są stosunkowo niewielkie. Wcześniej znano setki naprawdę dużych struktur tego typu i uważano, że rzadko one występują. Teraz badacze zarejestrowali ich ponad 10 000. Wielkie dżety były znane wcześniej, ale nie wiedzieliśmy, że jest ich tak dużo, dodaje profesor Martin Hardcastle z University of Hertfordshire.
      Poszukiwania olbrzymich dżetów rozpoczęły się od dość przypadkowego spostrzeżenia. W 2018 roku główny autor obecnych badań, Martijn S. S. L. Oei, wraz z zespołem wykorzystał LOFAR do obserwowania włókien rozciągających się pomiędzy galaktykami. Na obrazach naukowcy dostrzegli zaskakująco dużo wielkich dżetów. Nie mieliśmy pojęcia, że jest ich aż tyle, mówi Oei.
      Naukowcy zaczęli więc szukać kolejnych wielkich dżetów i trafili na Porfyriona. Poza LOFAR-em wykorzystali kilka innych teleskopów, dzięki którym określili, skąd pochodzi i jak daleko od nas się znajduje. Zauważyli nie tylko, że struktura ta pochodzi ze znacznie wcześniejszych okresów istnienia wszechświata, niż inne. Stwierdzili, że gigant znajduje się w regionie wszechświata, w którym istnieje wiele czarnych dziur tego samego typu, z którego on pochodzi. To aż może wskazywać, że przez astronomami jeszcze wiele podobnych odkryć. Możemy obserwować wierzchołek góry lodowej, mówi Oei.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po kilkudziesięciu latach poszukiwań astronomowie znaleźli gwiazdy w Strumieniu Magellanicznym. Ten strumień gazowych chmur o dużej prędkości rozciąga się na 600 000 lat świetlnych i znajduje w odległości około 180 000 lat świetlnych od Drogi Mlecznej. Zauważono go po raz pierwszy z 1965 roku, a w 1972 stwierdzono, że łączy on Wielki i Mały Obłok Magellana i jest z nimi powiązany. Pomimo tego, że – wedle obowiązujących teorii naukowych – w strumieniu powinny znajdować się gwiazdy, dotychczas jednoznacznie ich nie odnaleziono. Aż do teraz.
      Vedant Chandra z Center for Astrophysics Harvard & Smithsonian oraz naukowcy z USA i Australii zaobserwowali 13 czerwonych olbrzymów położonych w odległości od 200 do 325 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, które mają ten sam moment pędu i podobny skład chemiczny, co gaz w Strumieniu.
      Odkrycia dokonano dzięki analizie katalogu Gaia, w którym znajdują się informacje o ponad miliardzie gwiazd. Naukowcy najpierw odrzucili gwiazdy, które prawdopodobnie należą do Drogi Mlecznej, następnie zaś skupili się na gwiazdach o składzie chemicznym podobnym do składu Strumienia.
      Po raz pierwszy obserwujemy gwiazdy towarzyszące Strumieniowi. To nie tylko rozwiązuje zagadkę samych gwiazd, ale również zdradza nam wiele użytecznych informacji na temat ruchu samego gazu, wyjaśnia Chandra. Obserwacje nowo odkrytych gwiazd pozwolą nie tylko bardziej precyzyjnie określić pozycję i ruch Strumienia, ale również zbadać ruch Obłoków Magellana, galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej.
      Połowa ze zidentyfikowanych gwiazd jest bogata w metale – tutaj trzeba przypomnieć, że metalami w astronomii określa się pierwiastki cięższe od wodoru i helu – i znajduje się bliżej Strumienia, druga połowa jest uboga w metale, te gwiazdy są bardziej rozproszone. Chandra i jego zespół uważają, że różnica ta bierze się z faktu, że gwiazdy bogate w metale uformowały się niedawno w Strumieniu Magellanicznym, natomiast gwiazdy ubogie w metale to populacja wyrzucona z obrzeży Małego Obłoku Magellana podczas interakcji pomiędzy oboma Obłokami. Zdaniem komentujących odkrycie naukowców, gwiazdy o niskiej metaliczności mogą nie być częścią Strumienia, ale są w jakiś sposób z nim powiązane.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jednym z laboratoriów na Imperial College London odtworzono wirujący dysk plazmy, z tych, jakie otaczają czarne dziury i tworzące się gwiazdy. Eksperyment pozwala lepiej modelować procesy, zachodzące w takich dyskach, a naukowcy mają nadzieję, że dzięki temu dowiedzą się, jak rosną czarne dziury i powstają gwiazdy.
      Gdy materia zbliża się do czarnej dziury, jest rozgrzewana i staje się plazmą, czwartym stanem materii składającym się z naładowanych jonów i wolnych elektronów. Zaczyna też się obracać, tworząc dysk akrecyjny. W wyniku obrotu powstają siły odśrodkowe odrzucające plazmę na zewnątrz, jednak siły te równoważy grawitacja czarnej dziury.
      Naukowcy chcą poznać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób czarna dziura rośnie, skoro materia – w formie plazmy – pozostaje na jej orbicie. Najbardziej rozpowszechniona teoria mówi, że niestabilności w polu magnetycznym plazmy prowadzą do pojawienia się tarcia, plazma traci energię i wpada do czarnej dziury.
      Dotychczas mechanizm ten badano za pomocą ciekłych wirujących metali. Za ich pomocą sprawdzano, co dzieje się, gdy pojawi się pole magnetyczne. Jednak metale te zamknięte są w rurach, co nie oddaje w pełni swobodnie poruszającej się plazmy.
      Doktor Vincente Valenzuela-Villaseca i jego zespół wykorzystali urządzenie Mega Ampere Generator for Plasma Implosion Experiments (MAGPIE) do stworzenia wirującego dysku plazmy. Za jego pomocą przyspieszyli osiem strumieni plazmy i doprowadzili do ich zderzenia, w wyniku czego powstała obracająca się kolumna plazmy. Odkryli, że im bliżej środka, tym plazma porusza się szybciej. To ważna cecha dysków akrecyjnych.
      MAGPIE generuje krótkie impulsy plazmy, przez co w utworzonym dysku dochodziło tylko do jednego obrotu. Jednak liczbę obrotów będzie można zwiększyć wydłużając czas trwania impulsów plazmy. Przy dłużej istniejących dyskach możliwe będzie też zastosowanie pól magnetycznych i zbadanie ich wpływu na plazmę. Zaczynamy badać dyski akrecyjne w nowy sposób, zarówno za pomocą Teleskopu Horyzontu Zdarzeń, jak i naszego eksperymentu. Pozwoli nam to przetestować różne teorie i sprawdzić, czy zgadzają się one z obserwacjami, mówi Valenzuela-Villaseca.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Physical Review Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed miesiącem pisaliśmy, że astronomowie z Yale University donieśli o odkryciu czarnej dziury, która ciągnie za sobą gigantyczny ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej. Informacja odbiła się szerokim echem, gdyż takie zjawisko wymagałoby spełnienia całego szeregu wyjątkowych warunków. Liczne zespoły naukowe zaczęły poszukiwać alternatywnego wyjaśnienia zaobserwowanej przez Hubble'a struktury. Naukowcy z Instituto de Astrofísica de Canarias przedstawili na łamach Astronomy and Astrophysics Letters własną interpretację obserwowanego zjawiska.
      Ich zdaniem niezwykła struktura zarejestrowana przez Hubble'a może być płaską galaktyką, którą widzimy od strony krawędzi. Galaktyki takie nie posiadają centralnego zgrubienia i są dość powszechne. Ruch, rozmiary i liczba gwiazd pasują do tego, co widzimy w płaskich galaktykach w lokalnym wszechświecie, mówi główny autor najnowszych badań, Jorge Sanchez Almeida. Proponowany przez nas scenariusz jest znacznie prostszy. Chociaż z drugiej strony szkoda, że to może być wyjaśnieniem, gdyż teorie przewidują, że wyrzucenie czarnej dziury z galaktyki jest możliwe, tutaj więc mielibyśmy pierwszą obserwację takiego zjawiska, dodaje.
      Almeida i jego zespół porównali strukturę zaobserwowaną przez Hubble'a z dobrze znaną nieodległą galaktyką IC5249, która nie posiada centralnego zgrubienia, i znaleźli zaskakująco wiele podobieństw. Gdy przeanalizowaliśmy prędkości w tej odległej strukturze gwiazd okazało się, że odpowiadają one prędkościom obrotowym galaktyk, więc postanowiliśmy porównać tę strukturę ze znacznie nam bliższą galaktyką i okazało się, że są one wyjątkowo podobne, dodaje współautorka artykułu Mireia Montes.
      Naukowcy przyjrzeli się też stosunkowi masy do maksymalnej prędkości obrotowej i odkryli, że to galaktyka, która zachowuje się jak galaktyka, stwierdza Ignacio Trujillo. Jeśli uczeni z Wysp Kanaryjskich mają rację, to Hubble odkrył interesujący obiekt. Dużą galaktykę położoną w odległych od Ziemi regionach, gdzie większość galaktyk jest mniejsza.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Główna oś minojskich pałaców była zorientowana według wschodu lub zachodu ważnych gwiazd, twierdzi Alessandro Berio z University of Wales Trinity St. David. Taka orientacja miała pomagać żeglarzom w nawigacji pomiędzy ważnymi centrami handlowymi na terenie Lewantu.
      Cywilizacja minojska, której nazwa wywodzi się od mitycznego króla Minosa z Krety, rozwijała się w latach około 3000-1100 p.n.e. Szczyt potęgi osiągnęła pomiędzy XVII a XV wiekiem p.n.e. Jedną z charakterystycznych cech architektury pałaców jest istnienie prostokątnego dziedzińca, którego dłuższa oś jest generalnie zorientowana w linii północ-południe. Naukowcy od dawna zastanawiają się nad przyczyną wyboru takiego zorientowania monumentalnych minojskich budowli. Berio proponuje hipotezę, zgodnie z którą, plan architektoniczny ułatwiał minojskim żeglarzom podróże po Morzu Śródziemnym.
      Centrum kultury minojskiej była Kreta. A z analiz Berio wynika, że jeśli będziemy podążali wzdłuż osi łączącej pałac w Knossos – największy z minojskich pałaców – ze Spicą, najjaśniejszą gwiazdą w gwiazdozbiorze Panny, to dotrzemy do Sydonu, ważnego miasta handlowego we współczesnym Libanie. Zgodnie z legendą, to właśnie w Sydonie Zeus zamienił się w byka, by porwać Europę, przebyć z nią morze, by na Krecie urodziła mu syna, Minosa.
      Pałac w ważnym minojskim centrum administracyjnym Kato Zakros połączony jest w podobny sposób ze stolicą Hyksosów, być może największym ówczesnym miastem na świecie, Awaris. By doń dotrzeć żeglarze powinni orientować się na Kastora (2. najjaśniejsza gwiazda Bliźniąt), Arktura (najjaśniejsza gwiazda Wolarza) lub Mirfaka, najjaśniejszą gwiazdę w Perseuszu. Natomiast sam dziedziniec w Kato Zakros jest ustawiony dokładnie w kierunku Peluzjum, ważnego miasta w Egipcie.
      Autor analizy twierdzi, że wyruszając z Fajstos za gwiazdą Markab minojscy żeglarze docierali do Kadesz, a jeśli wypłynęli z Sisi podążając za Syriuszem, trafiali do Aszkelonu. Zauważa przy tym, że Minojczycy mogli korzystać z trójek pitagorejskich, czyli zestawów trzech liczb całkowitych, które spełniają twierdzenie Pitagorasa.
      Niektóre z kierunków wydają się być zgodne z kątami przy wierzchołkach trójkątów pitagorejskich rozważanych w kierunku wschodnim. Kurs z Kato Zakro do Avaris i Pelusium odpowiada słynnej trójce pitagorejskiej 3-4-5, która w starożytności była łączona z Egiptem. Z kolei trasa Sisi-Aszkelon, skorygowana o azymut Syriusza wschodzącego nad horyzontem, odpowiada trójce 5-12-15, a trasy Malia-Megiddo i Gournia-Akrotiri zgadzają się z trójką 7-24-25. Z kolei trójki 11-60-61 można użyć do orientacji na trasie Knossos-Sydon, czytamy w opublikowanej pracy [PDF].
      Jeśli Berio ma rację, to będziemy musieli zweryfikować zarówno nasze poglądy na temat możliwości żeglowania po otwartych wodach, handlu morskiego oraz znajomości matematyki w epoce brązu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...