Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Bliżej fuzji jądrowej. Padł rekord utrzymania wysokotemperaturowej plazmy w tokamaku

Rekomendowane odpowiedzi

42 minuty temu, Astro napisał:

Skoro gwiazda/ planeta tymczasem się nie zapada/ nie ekspanduje, to zdecydowanie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Budowa_gwiazdy

 

 

42 minuty temu, Astro napisał:

Na mały element masy:

{\displaystyle dm=\rho (r)dV=\rho (r)Sdr}

działa siła grawitacji oraz równoważąca ją siła wynikająca z różnicy ciśnień:

{\displaystyle \delta F=g(r)dm=g(r)\rho (r)Sdr,}
{\displaystyle \delta F=F(r+dr)-F(r)=SdP.}

Ok czy g = 0, to już ustalone, że tam nic nie ma z tej siły w pobliżu jądra.

Co do sił z ciśnienia mówię, że model siły radośnie parametryzowany po r jest do bani. Bo grawitacja przecież działa proporcjonalnie do r. Ściskanie jest tym większe im dalej od jądra. Tylko rów mariański to nie ten rząd wielkości, aby to dostrzec. Widać to z proporcji mas (na moim pięknym rysunku). Im bardziej w głąb kuli tym 'nowy księżyc bardziej cię przyciąga' - jeśli mogę na poziomie ameby to przedstawić, bo jego masa rośnie wraz z malejącym r, a masa w głąb maleje, no kurczę pieczone zwykła proporcja.        

Dodatkowo jest prawo Hooke'a, które na każdym atomie to niweluje, powiedzmy, że wynika ono z sił atomowych i rozchodzi się o ich zasięg tylko i topologię materii. Do tego dochodzą siły elektromagnetyczne i elektrostatyczne też zupełnie nie uwzględnione w tym modelu.

W związku z powyższym chyba nie przesadzam mówiąc, że tego ciśnienia tam nie ma takiego? 
 

Teraz, Astro napisał:

Warto dodać, że gdy zbliżamy się do centrum, to zanikanie ciążenia oznacza zanikanie gradientu ciśnienia, a nie ciśnienia. Typowo wygląda to tak:

 

uniform.jpg

No i to ma sens. Jednak dochodzą dodatkowe siły. 

14 minut temu, Jajcenty napisał:

Ależ z faktu iż w centrum planety czy gwiazdy wynikowe ciążenie jest zerowe wnosisz że nie ma żadnej siły spajającej - byle kometa powinna podzielić nasze Słonko na pół, a to sprzeczne z doświadczeniem. Siły pływowe mogą zmielić czy rozerwać, ale do tego trzeba ciut innych warunków.

Ja mówię, że tam na dole grawitacja nie pełni znaczącej roli, a model ciśnienia jest błędny oraz, że nie uwzględnione są pozostałe siły. Każdy atom jest wyposażony w kilka sił, no i one, że się tak nieładnie wyrażę stawiają opór. Kwestia zasięgu tych sił i ich odziaływania. 

Jakiś tam prawie liniowy wzrost ciśnienia wraz z r wydaje mi się sporą ułudą.     

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, l_smolinski napisał:

byle kometa powinna podzielić nasze Słonko na pół, a to sprzeczne z doświadczeniem

przecież tu się o gęstość rozchodzi, a w konsekwencji sposób propagacji ciśnienia. Nie trafia do mnie ten argument, albo nie zrozumiałem co chcesz mi powiedzieć. 

22 minuty temu, Astro napisał:

Całkowicie uwzględnione w modelu. Zobacz na ε, κ i równanie stanu (https://en.wikipedia.org/wiki/Stellar_structure).

Przesadzasz.

O tym mówię całe to podejście z wyliczeniem ciśnienia na podstawie masy i grawitacji jest błędne:

Cytat

First is a statement of hydrostatic equilibrium: the outward force due to the pressure gradient within the star is exactly balanced by the inward force due to gravity. This is sometimes referred to as stellar equilibrium.
 

{{\mbox{d}}P \over {\mbox{d}}r}=-{Gm\rho  \over r^{2}},

where m(r) is the cumulative mass inside the shell at  and G is the gravitational constant. The cumulative mass increases with radius according to the mass continuity equation:

{{\mbox{d}}m \over {\mbox{d}}r}=4\pi r^{2}\rho .

w wzorze wzięta jest tylko skumulowana masa wewnątrz powłoki bez wzięcia pod uwagę skumulowanej masy na zewnątrz powłoki - zależna od r.

Co do k to ok, co do ε to jeszcze nie doczytałem :), ale to już chyba nie istotne bo model ciśnienia nie uwzględnia masy nad powłoką. Powłoka ma odległość r w zależności jak  głęboko już jesteśmy.

No i gdzie prawo Hooke'a w tym wszystkim :)  

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, l_smolinski napisał:

przecież tu się o gęstość rozchodzi, a w konsekwencji sposób propagacji ciśnienia. Nie trafia do mnie ten argument, albo nie zrozumiałem co chcesz mi powiedzieć. 

No tak, gęstość. Z faktu iż w centrum g=0 wywodzisz, że d=0, ignorując fakt, że kilka metrów od centrum znajdują się cząstki, które bardzo do tego centrum chcą się dostać. Oidp to są przesłanki że już starożytni grecy przeczuwali grawitację wywodząc ją z kulistości Ziemi i Księżyca.

Przy okazji, w hipotezie płaskiej Ziemi, na krańcach dysku pion nie powinien być chyba prostopadły do dysku?   Szach mat, płaskoziemcy!

edit: Chyba, że Wielki A'tuin i słonie mają więcej masy. Pech.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Jajcenty napisał:

Z faktu iż w centrum g=0 wywodzisz, że d=0, ignorując fakt, że kilka metrów od centrum znajdują się cząstki, które bardzo do tego centrum chcą się dostać.

Nie wywodzę, że d=0 tylko inny rząd wielkości dla d. Ty ignorujesz fakt, że te sam cząstki przyciągają wszystko co jest w jądrze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, l_smolinski napisał:

Nie wywodzę, że d=0 tylko inny rząd wielkości dla d.

Doświadczenia z Rowem M. na to nie wskazują, dla ośrodków mało ściśliwych zależność ciśnienia jest liniowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Jajcenty napisał:

Doświadczenia z Rowem M. na to nie wskazują, dla ośrodków mało ściśliwych zależność ciśnienia jest liniowa.

Bo im księżyc masy nie zwiększa. Na, a ta materia to też nie jest równomiernie rozłożona. Jak już pisałem rów mariański  to nie ta skala i tam wygląda na liniowo zapewne.

16 minut temu, Astro napisał:

Tak, i w przypadku symetrii sferycznej jest to prawda. Każdy adept fizyki na pierwszym roku samodzielnie musi się zmierzyć z pewną całką, która daje tak piękne ZERO jak tylko można.

Mogłem iść na fizykę. 

16 minut temu, Astro napisał:

Tak, i w przypadku symetrii sferycznej jest to prawda.

No, ale co jest prawdą? Że można sobie jej nie uwzględniać? Pytam poważnie niby czemu nie trzeba jej uwzględniać? 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Astro napisał:

Tak, można nie uwzględnić. Wkład tego co "ponad" jest dokładnie równy zero.

https://pl.abcdef.wiki/wiki/Shell_theorem

Bardzo ładnie to tam przedstawiono. Super link B-). No i teraz musiałbym wrócić do tego co pisałeś na początku czyli: 

7 godzin temu, Astro napisał:

równoważąca ją siła wynikająca z różnicy ciśnień

 no ale to już na inny dzień, nie znam modeli na otrzymanie tych ciśnień :( a tam tylko jeden parametr r widnieje. No i  dlaczego te kule nie puchną?  Bo rozumek ameby mówi, że wzrost ilość energii w jądrze, czyli ta plazma hipotetyczna prowadzi do puchnięcia.   

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W maksymalnym uproszczeniu i bez różniczek czy innych matematycznym świństw: w przypadku jednorodnej kuli* w równowadze ciśnienie/grawitacja, ciśnienie jest odwrotnie proporcjonalne do grawitacji - czyli na powierzchni ciśnienie zero, grawitacja max., a wew samym środeczku ciśnienie max., grawitacja zero. I to tyle. Reszta bez znaczenia.
* - pomijam ciało doskonale sztywne.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, ex nihilo napisał:

ciśnienie jest odwrotnie proporcjonalne do grawitacji

No cóż, takie wyjęte z kontekstu, bardzo boli. Bo z drugiej strony, im większa grawitacja, tym większe ciśnienie. Raczej wiązałbym to jakoś z odległością od środka masy. Tak, wiem, maksymalne uproszczenie ma swoje prawa, ale weź pod uwagę, że tu ludzie Ci ufają. Potem na imprezie powiem coś takiego i wtopa towarzyska po całości :D

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, l_smolinski napisał:

Bardzo ładnie to tam przedstawiono. Super link B-). No i teraz musiałbym wrócić do tego co pisałeś na początku czyli: 

21 godzin temu, Astro napisał:

równoważąca ją siła wynikająca z różnicy ciśnień

Wychodzi mi, że ciśnienie jest wyliczane na podstawie temperatury i gęstości. Niby jak te wartości się otrzymuje dla jądra. Czy to nie, aby różowy jednorożec?  

O i widzę, że te same wątpliwości inni też mają:

https://zapytajfizyka.fuw.edu.pl/pytania/jakie-cisnienie-panuje-w-samym-srodku-gwiazdy/

Te wartości gęstości i temperatury to skąd się niby biorą? Wygląda mi to na pobożne życzenia tak aby model się spinał.

Gęstość średnią obiektu to można sobie jakoś  tam ustalić z pomiarów, to ok. No ale wyznaczenie tego ciśnienia i temperatury to dla mnie zagadka :) - znaczy się niedoczytany jestem. 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Jajcenty napisał:

No cóż, takie wyjęte z kontekstu, bardzo boli.

Sam wyjąłeś, to nie płacz, że boli ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 30.01.2022 o 22:42, Astro napisał:

Zakładamy symetrię sferyczną (zwykle całkowicie wystarcza), ale oczywiście, gdy coś np. bardzo szybko rotuje, to tak być nie musi. Liczymy też i bardziej skomplikowane modele. Pamiętaj, że o ile parametr r jest jeden, to zależności są bardziej skomplikowane, ale rozwiązujemy właśnie układ równań różniczkowych.

Ja przepraszam, że jeszcze drążę. Tutaj pan mówi, że to jest bubel z tym wszystkim, ogólnie mylenie wektora ze skalarem  i degradacja r do 1d robią cuda wianki - coś tam jeszcze pan wspomina, że to musi być rozpatrywane w polu centralnym.

https://groups.google.com/g/pl.sci.fizyka/c/jzPGktaypAc

Czy ty mi Astro chciałeś po prostu powiedzieć, że te bardziej skomplikowane modele oparte o pole centralne, już tak kolorowo tego ciśnienia nie widzą?  :)

Hm... na wikipedi też wspominają, że to bubel tylko w ładnych słowach:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Równowaga_hydrostatyczna


 

Cytat

 ... siłą gradientu ciśnień (zakładamy, że zmienia się ono jedynie wzdłuż osi z).

haha i wychodzi, że faktycznie to ciśnienie to nie ten rząd wielkości. No bo przecież ciśnienie wali w 3D. Nie wiem jaki jest tego rozkład, ale chyba równomierny ?

Haha a jak dołożymy rotację to jest jeszcze gorzej w tych gwiazdach neutronowych (czy coś tam) :). Jak to mówią: ludzkość zadaje sobie sprawę, że jest w czarnej d*pie, problem w tym, że zaczęła się w niej urządzać.  

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, l_smolinski napisał:

Tutaj pan mówi, że to jest bubel z tym wszystkim, ogólnie mylenie wektora ze skalarem  i degradacja r do 1d robią cuda wianki

Jednowymiarowy model Astro jest oczywiście prawidłowy, ale może niezbyt intuicyjny.
Intuicyjnie wygodniejsze mogą być dwa stożkowe wycinki kuli - od N do środka (0) i od środka do S. Ich przekrój poprzeczny jest nieistotny, byle był taki sam dla N0 i 0S.
W punkcie środkowym 0 odczuwalna grawitacja jest zerowa, ale tylko dlatego, że N->0 jest równoważone przez S->0. Natomiast punkt 0 jest ściskany z jednej strony przez N->0, a z drugiej przez S->0 i musi ten nacisk zrównoważyć (ciśnienie), żeby stożki nie zostały zgniecione. Czyli ciśnienie musi być tam maksymalne, a w kierunku powierzchni będzie się zmniejszać. I to wszystko. Reszta to tylko obliczenia, które można graficznie zrobić na 2D, tylko trzeba dodać później trzeci wymiar, coby ilościowo się zgadzało, bo jakościowo będzie to samo.
Grawitacja działa w całej objętości kuli, i tak samo równoważące ją ciśnienie.

Jakaś pustka w środku czy inne takie by mogły być tylko w przypadku niejednorodności, które spowodują np. utworzenie skorupy oddzielającej jakiś obszar.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na University of Queensland (UQ) prowadzone są eksperymenty nad wykorzystaniem pól magnetycznych do ochrony wchodzących w atmosferę pojazdów kosmicznych przed nadmierną temperaturą i przeciążeniami. Kluczowym elementem eksperymentów będzie zbadanie deformacji pól magnetycznych w kontakcie z gorącą plazmą. Ich celem jest zaś opracowanie technologii, która pozwoli na budowę bardziej bezpiecznych, lżejszych ich tańszych pojazdów kosmicznych.
      Pojazdy kosmiczne wchodzące w atmosferę Ziemi pędzą z prędkością około 30 tys. km/h. Powietrze wokół nich staje się tak gorące, że zamienia się plazmę. Przed spłonięciem pojazdy chronione są za pomocą osłon termicznych. Celem profesora Gildfinda z UQ jest odepchnięcie tej plazmy od pojazdu za pomocą pól magnetycznych generowanych przez nadprzewodzące magnesy. To powinno znacząco zmniejszyć temperatury, jakich doświadcza pojazd wchodzący w atmosferę czy to Ziemi czy Marsa. Tym samym powrót taki będzie bezpieczniejszy, osłony termicznie nie będą musiały być tak potężne jak obecnie, pojazd stanie się więc lżejszy i tańszy. Podobnie jak cała misja związana z jego wystrzeleniem.
      Dodatkową korzyścią z wykorzystania pól magnetycznych jest fakt, że gdy wywierają one nacisk na plazmę, plazma odpowiada tym samym. Pojawia się siła, która dodatkowo spowalnia opadający na planetę pojazd. W ten sposób mamy dodatkowy element hamujący. Pojawia się on wcześniej i spowolni pojazd jeszcze zanim otaczająca go kula ognia osiągnie maksymalną intensywność, a przeciążenia staną się trudne do zniesienia. A obniżenie temperatury powierzchni pojazdu oznacza, że osłony termiczne mogą być lżejsze, bez narażania na szwank bezpieczeństwa, wyjaśnia uczony.
      Gildfind i jego zespół prowadzą eksperymenty w Centre for Hypersonics University of Queensland, jednym z najważniejszych środków badań nad prędkościami hipersonicznymi, definiowanymi jako prędkości co najmniej 5-krotnie większe od prędkości dźwięku. Dotychczas prowadzono niewiele badań nad deformacją pól magnetycznych przez plazmę utworzoną wokół szybko poruszającego się obiektu. Natomiast zupełnie nic nie wiadomo na temat tego, jak taka technologia sprawdziłaby się w przypadku obiektu wielkości pojazdu kosmicznego. Modele i analizy pokazują, że powinien być to znaczny efekt, ale dopóki tego nie przetestujemy, nie będziemy pewni, stwierdza uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy od dziesięcioleci zastanawiają się, co się stało z polem magnetycznym Księżyca. Na jego istnienie w przeszłości wskazują bowiem przywiezione ze Srebrnego Globu próbki skał, wskazujące, że w przeszłości były one poddane działaniu silnego pola magnetycznego. Zaś obecnie Księżyc nie posiada globalnego pola magnetycznego. Co się więc stało z polem zarejestrowanym w skałach? Naukowcy z MIT uważają, że rozwiązali tę zagadkę.
      Na łamach Science Advances opisali wyniki badań, w ramach których symulowali uderzenie w Księżyc dużego obiektu, jak asteroida. Symulacje wykazały, że w wyniku takiego zdarzenia mogła pojawić się chmura plazmy, która na krótko objęła Księżyc. Plazma taka przepłynęłaby wokół ziemskiego satelity i zgromadziła się po przeciwnej stronie do miejsca uderzania. Tam weszłaby w interakcje ze słabym polem magnetycznym Księżyca, na krótko je wzmacniając. Skały znajdujące się w miejscu nagromadzenia plazmy, zarejestrowałby ten magnetyzm.
      Taka sekwencja wydarzeń wyjaśnia obecność wysoce namagnetyzowanych skał w regionie w pobliżu bieguna południowego, po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Zaś dokładnie po przeciwnej stronie od tego obszaru znajduje się Mare Imbrium, jeden z największych kraterów uderzeniowych. Badacze uważają, że to, co go utworzyło, doprowadziło też do powstania plazmy z ich symulacji.
      Zagadkową obecność na Księżycu skał z zapisem silnego pola magnetycznego zauważono w latach 60. i 70. gdy misje Apollo przywiozły próbki. Pozostałości magnetyzmu, szczególnie po niewidocznej stronie Srebrnego Globu, potwierdziły też satelity. Jedna z hipotez mówi, że w przeszłości niewielkie jądro Księżyca generowało słabe pole magnetyczne. Jednak nie wyjaśnia ona, dlaczego w skałach, i to głównie po jednej stronie, pozostał zapis tak silnego magnetyzmu. Alternatywna hipoteza mówi o wielkim uderzeniu, w wyniku którego powstała chmura plazmy.
      W 2020 roku współautorzy obecnych badań, Rona Oran i Benjamin Weiss, sprawdzili, czy takie uderzenie mogło na tyle wzmocnić słoneczne pole magnetyczne wokół Księżyca, by pozostał zapis w skałach. Okazało się, że nie mogło, co wydawało się wykluczać ten scenariusz.
      Na potrzeby obecnych badań uczeni przyjęli inne kryteria. Założyli, że Księżyc posiadał w przeszłości dynamo magnetyczne. Biorąc pod uwagę rozmiary księżycowego jądra pole to musiało być słabe. Oszacowano je na 1 mikroteslę, czyli 50-krotnie mniej niż pole magnetyczne Ziemi. Następnie za pomocą jednego narzędzia przeprowadzili symulację uderzenia oraz powstałej plazmy, drugie zaś narzędzie pokazało, w jaki sposób taka plazma by się przemieszczała i wchodziła w interakcje z polem magnetycznym Księżyca. Wynika z nich, że doszłoby do utworzenia się i przepływu plazmy oraz wzmocnienia pola magnetycznego, ale byłby to proces bardzo szybki. Od momentu wzmocnienia pola do chwili jego powrotu do wartości początkowej minęłoby zaledwie 40 minut.
      Postało więc pytanie, czy tak krótkie oddziaływanie pola pozostawiłoby zapis w skałach. Okazuje się, że tak, za pomocą dodatkowego zjawiska. Z badań wynika, że tak duże uderzenie, jakie utworzyło Mare Imbrium, spowodowałoby powstanie fali uderzeniowej, która skupiłaby się po przeciwnej stronie i doprowadziłaby do tymczasowego zaburzenia elektronów w skałach.
      Naukowcy podejrzewają, że do zaburzenia tego doszło w momencie, gdy plazma wzmocniła pole magnetyczne. Gdy więc elektrony wróciły do stanu równowagi, ich spiny przyjęły orientację zgodną z chwilowo silnym polem magnetycznym. Jeśli rzucisz w powietrze w polu magnetycznym talię kart i każda z kart będzie wyposażone w igłę od kompasu, to gdy karty upadną na ziemię, będą zorientowane w inną stronę, niż przed wyrzuceniem. Tak właśnie działa ten proces, wyjaśnia obrazowo Weiss.
      Źródło: Impact plasma amplification of the ancient lunar dynamo

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Fuzja jądrowa to obietnica czystego, bezpiecznego i praktycznie nieskończonego źródła energii. Badania nad nią trwają od dziesięcioleci i nic nie wskazuje na to, byśmy w najbliższym czasie mogli zastosować ją w praktyce. Naukowcy dokonują powolnych, mniejszych lub większych, kroków na przód w kierunku jej opanowania. Uczeni z University of Texas, Los Alamos National Laboratory i Type One Energy Group rozwiązali właśnie poważny problem, który od 70 lat nękał jeden z rodzajów reaktorów fuzyjnych – stellaratory – spowalniając prace nad nimi. Jego rozwiązanie przyda się również w udoskonaleniu tokamaków, innego – znacznie bardziej popularnego – projektu reaktora fuzyjnego.
      Jednym z poważnych wyzwań stojących przed wykorzystaniem w praktyce fuzji jądrowej jest utrzymanie wysokoenergetycznych cząstek wewnątrz reaktora. Gdy takie wysokoenergetyczne cząstki alfa wyciekają, uniemożliwia to uzyskanie wystarczająco gorącej i gęstej plazmy, niezbędnej do podtrzymania reakcji. Inżynierowie opracowali złożone metody zapobiegania wyciekom za pomocą pól magnetycznych, jednak w polach takich występują luki, a przewidzenie ich lokalizacji i zapobieżenie im wymaga olbrzymich mocy obliczeniowych i wiele czasu.
      Na łamach Physical Review Letters ukazał się artykuł, w którym wspomniani wcześniej naukowcy informują o opracowaniu metody 10-krotnie szybszego przewidywania miejsc pojawiania się luk, bez poświęcania dokładności.
      Rozwiązaliśmy problem, który był nierozwiązany od 70 lat. Będzie to znaczący przełom w sposobie projektowania reaktorów, mówi profesor Josh Burry z University of Texas. W stellaratorach wykorzystywany jest układ cewek, za pomocą których generowane są pola magnetyczne. Nazywany jest on „magnetyczną butelką”. Miejsca występowania dziur w magnetycznej butelce można precyzyjnie przewidywać korzystając z zasad dynamiki Newtona. Jednak działanie takie wymaga olbrzymich ilości czasu i wielkich mocy obliczeniowych. Co więcej, by zaprojektować stellarator idealny konieczna byłaby symulacja setek tysięcy różnych projektów i stopniowe dostosowywanie do każdego z nich układu magnetycznej butelki.
      By więc oszczędzić czas i pieniądze podczas obliczeń standardowo używa się teorii perturbacji, która daje wyniki przybliżone. Są one jednak znacznie mniej dokładne. Autorzy najnowszych badań podeszli do problemu w inny sposób, wykorzystując teorię symetrii.
      Obecnie nie ma innego niż nasz teoretycznego sposobu na rozwiązanie kwestii uwięzienia cząstek alfa. Bezpośrednie zastosowanie zasad dynamiki Newtona jest zbyt kosztowne, a teoria perturbacji związana jest z poważnymi błędami. Nasza teoria jest pierwszą, która radzi sobie z tymi ograniczeniami, dodaje Burry.
      Co więcej, nowa praca może pomóc też w rozwiązaniu podobnego, ale innego problemu występującego w tokamakach. W nich z kolei problemem są wysokoenergetyczne elektrony, które dziurawią osłony reaktora. Nowa metoda może pozwolić na zidentyfikowanie luk w polach magnetycznych, przez które elektrony wyciekają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dziewięcioma dniami, 12 lutego, tokamak WEST z francuskiego centrum badawczego Cadarache utrzymał plazmę przez 1337 sekund, bijąc w ten sposób niedawny chiński rekord 1066 sekund. Ostatecznym celem tego typu badań jest opracowanie metod długotrwałego utrzymania plazmy oraz stworzenie materiałów zdolnych wytrzymania niezwykle wysokich temperatur i dawek promieniowania.
      Badacze z CEA (Komisja energii atomowej), do którego należy Cadarache zapowiadają, że w najbliższych miesiącach znacząco zwiększą zarówno czas utrzymania plazmy, jak i jej temperaturę. Podczas rekordowego eksperymentu plazma w tokamaku była grzana falami radiowymi z pojedynczej anteny o mocy 2 MW. Badacze postawili sobie ambitny cel. Chcą zwiększyć moc grzewczą do 10 MW, wciąż utrzymując plazmę przez ponad 1000 sekund. Jeśli im się uda, będzie to odpowiadało uzyskaniu mocy rzędu gigawatów w dużych reaktorach, takich jak ITER. A to z kolei pozwoli sprawdzić żywotność wolframowych elementów wystawionych na oddziaływanie plazmy w tak ekstremalnych warunkach. Francuscy eksperci wchodzą w skład wielu zespołów pracujących nad opanowaniem fuzji jądrowej. Można ich spotkać przy projektach JT-60SA w Japonii, EAST w Chinach, KSTAR w Korei Południowej oraz, oczywiście, ITER.
      Badania prowadzone we wspomnianych tutaj urządzeniach maja na celu opanowanie fuzji jądrowej i zapewnienie nam w przyszłości niezbędnej energii. Fuzja jądrowa – czyli reakcja termojądrowa – to obiecujące źródło energii. Polega ona na łączeniu się atomów lżejszych pierwiastków w cięższe i uwalnianiu energii. To proces, który zasila gwiazdy.  Taki sposób produkcji energii na bardzo wiele zalet. Nie dochodzi tutaj do uwalniania gazów cieplarnianych. Na Ziemi są olbrzymie zasoby i wody i litu, z których można pozyskać paliwo do fuzji jądrowej, deuter i tryt. Wystarczą one na miliony lat produkcji energii. Takiego luksusu nie mamy ani jeśli chodzi o węgiel czy gaz ziemny, ani o uran do elektrowni atomowych. Tego ostatniego wystarczy jeszcze na od 90 (według World Nuclear Association) do ponad 135 lat (wg. Agencji Energii Atomowej). Fuzja jądrowa jest niezwykle wydajna. Proces łączenia atomów może zapewnić nawet 4 miliony razy więcej energii niż reakcje chemiczne, takie jak spalanie węgla czy gazu i cztery razy więcej energii niż wykorzystywane w elektrowniach atomowych procesy rozpadu atomów.

      Co ważne, w wyniku fuzji jądrowej nie powstają długotrwałe wysoko radioaktywne odpady. Te, które powstają są na tyle mało radioaktywne, że można by je ponownie wykorzystać lub poddać recyklingowi po nie więcej niż 100 latach. Nie istnieje też ryzyko proliferacji broni jądrowej, gdyż w procesie fuzji nie używa się materiałów rozszczepialnych, a radioaktywny tryt nie nadaje się do produkcji broni. Nie ma też ryzyka wystąpienia podobnych awarii jak w Czernobylu czy Fukushimie. Jednak fuzja jądrowa to bardzo delikatny proces, który musi przebiegać w ściśle określonych warunkach. Każde ich zakłócenie powoduje, że plazma ulega schłodzeniu w ciągu kilku sekund i reakcja się zatrzymuje.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...