Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Detektoryści znaleźli jedną z najrzadszych złotych monet

Rekomendowane odpowiedzi

W pobliżu Reepham w Norfolk w Wielkiej Brytanii detektoryści znaleźli niezwykle rzadką złota monetę z czasów Edwarda III. Moneta z 23-karatowego złota, zwana lampartem, została znaleziona obok innej złotej monety, noble'a. Lamparty są niezwykle rzadkie. W kolekcjach publicznych znajdują się zaledwie trzy takie monety. Dwie posiada British Museum, jedną Ashmolean Museum.

Doktor Helen Geake, konserwator zabytków z Norfolk, mówi, że lamparty zostały wybite w 1344 roku, za rządów jednego z najwybitniejszych angielskich władców, Edwarda III. Jednak już kilka miesięcy później zdecydowano o ich wycofaniu z obiegu i przetopieniu. Dlatego też nie przetrwały niemal żadne monety tego typu. Geake dodaje, że lampart ma wartość dzisiejszych 12 000 funtów, musiał się należeć do zamożnej osoby. Z jakiegoś powodu lamparty się nie przyjęły. W czasach, gdy dzienne zarobki – odpowiednik dzisiejszej pensji minimalnej – wynosiły 1-2 pensy, prawdopodobnie bardzo mało osób używało lampartów, stwierdza uczona.

Lampart, zwany też florenem i helmem, był próbą wprowadzenia przez Edwarda III złotej monety, która będzie używana zarówno w Anglii jak i innych krajach Europy. Po szybkim wycofaniu z rynku lamparty przetopiono na bardziej popularne złote noble, warte sześć szylingów i osiem pensów.

Wraz z lampartem znaleziono również rzadkiego noble'a z czasów Edwarda III datowanego na lata 1351–1352, czyli czasy epidemii Czarnej Śmierci.

Doktor Geake przypuszcza, że przyczyną małej popularności lampartów było znaczne przeszacowanie ich wartości. Co prawda były one pierwszą od 500 lat złotą monetą w Anglii, wydawały się wygodnym środkiem płatniczym, gdyż wcześniej za cenne towary, jak krowa czy koń, trzeba było płacić sporym mieszkiem srebrnych pensów, jednak wydaje się, że lamparty nie były warte tyle, ile za nie żądano. Znacznie przeceniały one złoto względem srebra.

Jednak fakt i okoliczności znalezienia tego lamparta są niezwykle intrygujące. Znaleziono go wraz z inną, późniejszą monetą. To wskazuje, że z jakiegoś powodu właściciel zachował tego lamparta, co można uznać za dość dziwne, skoro moneta uznawana była za przewartościowaną. Być może zachował ją z powodów sentymentalnych. To jednocześnie pierwszy lampart znaleziony w towarzystwie innej monety. Może to sugerować, że jednak jakieś lamparty przetrwały w obiegu.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och ci naukowcy, jak czegoś nie rozumieją to od razu sugerują że był to cel religijny, magiczny albo przynajmniej "sentymentalny". A tymczasem zapewne była to zachowana wartość złotej monety. W historii wiele było takich złotych monet które trzymano dla samej wartości złota . Dla osoby biednej taka pojedyncza moneta nie miała wartości menniczej lecz liczyła że ją nabędzie w przyszłości. Dlatego też zazwyczaj jeśli posiadano kilka trzymano je razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Ergo Sum napisał:

Och ci naukowcy, jak czegoś nie rozumieją to od razu sugerują że był to cel religijny, magiczny albo przynajmniej "sentymentalny"

Problem jest taki, że w źródłowej notce prasowej BBC nie ma nic na ten temat.

Wygląda na to, że jest to opinia autora z KW. Oczywiście sentymentalny powód zachowania monety jest  także możliwy, choć dosyć mało prawdopodobny. 

Najczęstszym powodem zachowywania monet kruszcowyh była jednak  tezauryzacja.

O tym, jak powszechne było to zjawisko, świadczy historia gospodarcza II RP. W latach 30-tych rząd zdawał sobie sprawę, że po domach ludzie ukrywali złote monety carskie, tzw."świnki".

Skala tezauryzacji świnek była  trudna do oszacowania, ale na pewno było ich dużo, na tyle, że w Amsterdamie bito podróbki. Rząd chciał te świnki wyciągnąć na powierzchnie, bo chonicznie brakowało kapitału. Dlatego nim. też podjęto brzemienną w skutkach decyzje o nie przystąpieniu do dewaluacji złotego,w 1936 r. Państwo w oczach obywateli miało być stabilne niczym skała. Miało to pewne negatywne  skutki makroekonomiczne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy morscy z Bournemouth University wydobyli z dna morza dwie średniowieczne płyty nagrobne, które leżały tam niemal 800 lat. Marmurowe płyty stanowiły ładunek jednego z najstarszych wraków znanych z angielskich wybrzeży. Przewożący je statek zatonął w pobliżu Dorset w XIII wieku, za rządów Henryka III. Jednostka znana jest jako „Wrak moździerzy", gdyż przewodziła olbrzymią liczbę moździerzy, również wykonanych z kamienia z półwyspu Purbeck.
      Operacja wyciągnięcia płyt trwała, leżących na głębokości 7 metrów, trwała dwie godziny. Mniejsza z nich zachowała się w świetnym stanie. Ma 1,5 metra długości i waży około 70 kilogramów. Większa, 200-kilogramowa, rozpadła się na dwie części. Oryginalnie miała około 2 metrów długości.
      Na obu płytach wyrzeźbiono krzyże. Badacze sądzą, że płyty miały być wiekami trumien lub pomnikami nagrobnymi wysokiej rangą urzędników kościelnych. Statek zatonął w czasach największego rozwoju przemysłu kamieniarskiego w Purbeck. W tym czasie kamienne płyty nagrobne były bardzo popularnymi pomnikami biskupów i arcybiskupów we wszystkich katedrach i klasztorach Anglii. Takie płyty możemy znaleźć na przykład w Opactwie Westminsterskim oraz Katedrach w Canterbury i Salisbury, mówi Tom Cousins, który kierował pracami archeologicznymi. Płyty zostały przetransportowane do pracowni konserwatorskiej, gdzie specjaliści je oczyszczą i usuną z nich sól.
      „Wrak moździerzy” został zauważony w 1982 roku, gdy uznano go za przeszkodę, górę śmieci na dnie morskim. Dopiero w 2019 roku lokalny szyper zwrócił nań uwagę Toma Cousinsa i archeologów. Badania pokazały, że marynarz miał rację i to nie zwykłe śmieci, a ważny zabytek, który zdradza nowe informacje na temat XIII-wiecznego kamieniarstwa.
      Marmur z Purbeck był wydobywany w pobliżu zamku Corfe. Wśród historyków istnieje spór co do tego, jak wiele pracy wykonywano na miejscu, a ile robiono w Londynie. Teraz widzimy, że niewątpliwie przedmioty były wykonywane ne miejscu. Jednak płyty nagrobne nie są wypolerowane, nie nadano im zwyczajowego połysku, dodaje Cousins.
      Archeolodzy będą nadal badali wrak i mają nadzieję, że z czasem uda się wydobyć zagrzebane w piasku drewniane pozostałości statku. Tom chce też wykorzystać zabytek w pracy dydaktycznej, nauczania studentów archeologii podwodnej. Zacząłem już uczyć nurkowania studentów drugiego roku. Na trzecim roku chcę ich zabrać nad morze, by zdobyli pierwsze doświadczenia w archeologii podwodnej, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 1535 roku sekretarz stanu i członek wpływowej Tajnej Rady Henryka VIII, sir Ralph Sadler, wybudował dla siebie dom w Hackney. Ten pierwszy budynek mieszkalny w obecnej dzielnicy Londynu znany jest obecnie jako Sutton House. Przez wieki przechodził zmienne koleje losu, miał różnych właścicieli, w XVII wieku mieściła się w nim szkoła dla dziewcząt. Pod koniec lat 80. XX wieku National Trust przeprowadził remont, podczas którego pod podłogą znaleziono liczne efemera. Zostały one starannie zachowane. Dopiero teraz grupa ochotników zajęła się ich katalogowaniem i dokonała niezwykle rzadkiego odkrycia.
      Wśród gruzu sprzed wieków, kawałków tkanin, kości i innych obiektów znaleziono kilkucentymetrowe, papierowe wycinanki, z których niektóre zostały ręcznie pokolorowane. Osiem z nich datowano na koniec XVII wieku, kiedy to wycinanie z papieru dopiero zdobywało w Wielkiej Brytanii popularność jako sposób na spędzanie wolnego czasu. Jak łatwo się domyślić, wycinanki z tego okresu są niezwykle rzadkie.
      Wycinanki z Sutton House pochodzą z okresu, gdy w budynku mieściła się szkoła dla dziewcząt. Musiały więc zostać wykonane przez uczennice. Widzimy wśród nich gwiazdę wykonaną ze składanego papieru, wyciętego pokolorowanego lisa, kąpiącą się kobietę, kurę, ptaka oraz parę ubraną w wiejskie stroje z epoki.
      W XVII wieku sztuką wycinania najczęściej zajmowały się kobiety i dziewczęta, które w ten sposób pokazywały swoje zainteresowania, zmysł artystyczny oraz zręczność. Dziewczęta  uczyły się z wycinania z papieru na równi z haftowaniem i wyszywaniem. W tym czasie popularność zdobywało też tworzenie figur ze składanego papieru. Szczególnie często bawiono się w ten sposób składając serwetki przy stole.
      Papierowe wycinanki rzadko się zachowują, tym cenniejsze jest obecne znalezisko. Wycinanie miało jednak prawdopodobnie wpływ na rozwój kolejnych dziedzin sztuki, takich dekupaż, szczególnie popularny w epoce wiktoriańskiej.
      Doktor Isabella Rosner, która specjalizuje się w badaniu kultury materialnej początków epoki współczesnej zauważyła, że wycinanki z Sutton House są niemal identyczne z jedynymi dwoma przykładami takiej sztuki z XVII wieku, które dotrwały do naszych czasów. Jeden z tych przykładów to dekorowane pudełko z lat 80. XVII wieku znajdujące się w zbiorach Witney Antiques.
      Sztuka wycinania z papieru była opisywana w książkach dla pań domu w XVII wieku. Należy tutaj wymienić przede wszystkim książki Hannah Woolley „A Guide to Ladies” z 1668 roku oraz „A Supplemen to the Queen-Like Closet” z 1674. W połowie XVII wieku Hackney było centrum dziewczęcej edukacji w Anglii. Od 1657 roku dyrektorką szkoły była Sarah Freeman. W Hackney istniała też szkoła założona przez Hannah Woolley i jej męża. Specjaliści przypuszczają, że po śmierci męża pani Woolley mogła uczyć w Sutton House. Możliwe więc, że znalezione właśnie wycinanki to dzieła dziewcząt i nastolatek, które powstały pod kierunkiem Woolley, cieszy się Rosner.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od 20 października w Museum of Somerset w Taunton będzie można oglądać rzadką wczesnośredniowieczną fibulę tarczowatą. Trzy lata temu detektorysta Iain Sansome znalazł ją w gospodarstwie w pobliżu Cheddar w hrabstwie Somerset. Od razu zgłosił to odpowiednim służbom. Podczas prac archeologicznych nie dokonano dalszych znaczących odkryć. Może to sugerować, że zapinkę zgubiono (raczej nie została ona celowo zakopana).
      Fibula datuje się na 800-900 r. Wykonano ją ze stopu srebra i miedzi. Prace konserwatorskie przeprowadziła Pieta Greaves z Drakon Heritage. Motywy roślinne i zoomorficzne wykonane w technice niello umieszczono na tle pozłacanego panelu; można wśród nich wyróżnić m.in. wiwerny. Jak podkreślono w komunikacie prasowym, zapinka tarczowata reprezentuje styl Trewhiddle (Trewhiddle jest stanowiskiem typowym w Kornwalii, na którym znaleziono oraz zidentyfikowano pierwszą zapinkę tego rodzaju; w 1774 r. w korycie strumienia w dawnym wyrobisku kopalni cyny odkryto skarb).
      Opisywana ozdoba stroju ma 91 mm średnicy i 1,93 mm grubości. Waży 76,12 g. Rozmieszczono na niej guzki. Największy na środku ma 10,14 mm średnicy.
      Podczas konserwacji na rewersie fibuli odkryto delikatne ryski, które prawdopodobnie pomagały rzemieślnikowi w procesie produkcji. Łatka na krawędzi sugeruje, że właściciel lubił zapinkę i używał jej przez dłuższy czas, zanim została zgubiona - opowiada kurator Amal Khreisheh.
      W 878 r. Alfred Wielki zgromadził w Somerset swoje wojska i pokonał duńskich najeźdźców, zabezpieczając niezależność Wesseksu i kładąc podwaliny pod zjednoczenie Anglii [...] Fibula z Cheddar pochodzi z okresu będącego punktem zwrotnym w angielskiej historii. Jesteśmy zachwyceni, że ten wspaniały zabytek będzie wystawiany w Museum of Somerset - podkreśla Tom Mayberry z South West Heritage Trust.
      Fibula należała prawdopodobnie do bogatej osoby o wysokiej pozycji społecznej, która miała dostęp do doskonałego złotnika. Jest wyjątkowa zarówno ze względu na wielkość, jak i jakość wykonania zdobień. Museum of Somerset kupiło ją w lutym 2023 r.
      O ile dość często w Somerset znajduje się zapinki z czasów rzymskich, o tyle przykłady wczesnośredniowieczne są rzadkie. Takie obiekty były ważnymi symbolami bogactwa i wysokiego statusu. Mogły być dawne jako podarunki cementujące stosunki między wpływowymi osobami - mówiła w 2021 r. dr Lucy Shipley z Portable Antiquities Scheme.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pochodzący z Krymu rzadki złoty grecki stater przedstawiający głowę satyra osiągnął najwyższą cenę, jaką kiedykolwiek uzyskano za starożytną monetę. Zabytek w przeszłości znajdował się w zbiorach Ermitażu, wraz z innymi dziełami sztuki został sprzedany w latach 30. XX wieku, by zapełnić pustki w skarbie ZSRR. W ubiegłym tygodniu trafił na aukcję zorganizowaną w Zurychu przez firmę Numismatica Ars Classica.
      Z jednej strony monety przedstawiono głowę satyra, na drugiej zaś gryfa trzymającego w pysku włócznię. Tym, co czyni monetę tak cenną, jest sposób przedstawienia satyra. Zwykle postaci te przedstawiano na monetach z profilu. Tutaj zaś głowa jest lekko obrócona, widzimy 3/4 twarzy. Specjaliści uważają, że to zaledwie jedna z trzech zachowanych monet z takim przedstawieniem satyra i jedyna, która nie znajduje się w zbiorach muzealnych. Dlatego też anonimowy nabywca zdecydował się zapłacić za monetę – wraz ze wszystkimi wymaganymi opłatami – 5,9 miliona dolarów.
      Stater został wybity w IV wieku p.n.e. w greckim mieście Pantikapajon na Krymie, w pobliżu dzisiejszego Kerczu. W VI wieku mieszkańcy Miletu założyli tam kolonię, która szybko się bogaciła. Po 480 roku przed Chrystusem greckie miejscowości położone po obu stronach Bosporu Kimeryjskiego (Cieśnina Kerczeńska) zjednoczyły się tworząc Królestwo Bosporańskie, a jego stolicą został Pantikapajon. Przedstawiony na monecie satyr może być nawiązaniem do Satyrosa I, który rządził Królestwem w latach 432–389 p.n.e. Gryf z kolei to mityczny strażnik złóż złota znajdujących się w górach Scytii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      John Ronald Reuel Tolkien zmarł w 1973 roku, a jego dzieła do dzisiaj pobudzają wyobraźnię i są adaptowane na srebrny ekran. W swoich dziełach stworzył kompletny rozbudowany świat, który od kilku dziesięcioleci jest wzorcem dla innych pisarzy, a Tolkiena okrzyknięto ojcem współczesnej fantasy. Brytyjska Mennica Królewska zapowiedziała, że w przyszłym roku uczci życie i twórczość Tolkiena okolicznościową monetą.
      Moneta upamiętniająca wielkiego pisarza zostanie wydana w ramach dorocznego zestawu okolicznościowego (2023 Annual Set). W zestawie znajdą się monety upamiętniające 75. rocznicę urodzin króla Karola III (o nominale 5 funtów), życie i pracę JRR Tolkiena (2 funty), setną rocznicę powstania lokomotywy Flying Scotsman (2 funty), 75. rocznicę National Health Service (50 pensów) oraz 75. rocznicę pojawienia się Windrush Generation (50 pensów).
      Zwyczajowo na awersie każdej monety, również tej upamiętniającej Tolkiena, znajduje się portret obecnego władcy Zjednoczonego Królestwa. Zobaczymy tam profil Karola III otoczony napisem Charles III D(ei) G(ratia) Rex F(idei) D(efensor) 2 Pounds 2023 czyli Karol III z Łaski Bożej Król, Obrońca Wiary, 2 funty, 2023. Na rewersie znalazł się monogram Tolkiena otoczony podwójnym runicznym wzorem geometrycznym. Otaczający całość napis wymienia lata życia pisarza i brzmi: 1892 JRR Tolkien 1973 Pisarz, poeta, uczony. Na boku monety widnieje zaś fragment wiersza z listu Gandalfa do Aragorna Nie każdy błądzi, kto wędruje.
      Upamiętniająca Tolkiena moneta, podobnie jak reszta zestawu, zostanie wybita w trzech wersjach. W nielimitowanej wersji podstawowej jej wewnętrzna część wykonana zostanie z miedzioniklu, a część zewnętrzna z mosiądzu wysokoniklowego. Będzie miała 28,4 mm średnicy, a jej waga wyniesie 12 gramów. Limitowana wersja srebrna będzie składała się z wewnętrznej części ze srebra o próbie 925, a część zewnętrzna stanowiło będzie srebro 925 pokryte czystym złotem. Jej waga i średnica będą takie, jak monety standardowej. Pojawi się też limitowana emisja piedfort, wybita na dwukrotnie grubszym krążku. Również i one zostanie wykonana ze srebra i złota, a waga monety wyniesie 24 gramy.
      Annual Set 2023 można będzie zamawiać na stronie Royal Mint od 3 stycznia. Później monetę Tolkiena można będzie kupić też indywidualnie, poza zestawem.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...