Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Czarnobyl zostanie miejscem Światowego Dziedzictwa UNESCO? Ukraina czyni starania
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Dendroarcheolog Michael Bamforth z University of York zidentyfikował tajemniczy fragment drewna znaleziony podczas przygotowań do budowy elektrowni atomowej Sizewell C w Suffolk w Anglii. W 2021 roku podczas prac archeologicznych w miejscu, w którym planowane jest posadzenie drzew, eksperci z Cotswold Archeology odkryli liczne ślady ludzkiej aktywności, od neolitu po średniowiecze. Natrafiono m.in. na dwa doły z epoki żelaza, które prawdopodobnie pełniły rolę poideł dla zwierząt. Doły były zalane wodą, co stworzyło idealne warunki do zachowania się drewnianych szczątków.
To właśnie na dnie jednego z nich znaleziono drewniany przedmiot, którego przez długi czas nie potrafiono zidentyfikować. Michael Bamforth poinformował właśnie, że jest to oś od wozu lub rydwanu, która złamała się, a następnie została wykorzystana jako wzmocnienie ścian dołu z wodą. Obok znaleziono spalone deski, które pochodziły prawdopodobnie z tego samego pojazdu.
Datowanie radiowęglowe wykazało, że wóz został wykonany pomiędzy 400 a 100 rokiem przed naszą erą.
Fragment zachowanej osi to niezwykle rzadkie znalezisko. Znamy bardzo nieliczne przykłady podobnych zabytków z Wysp Brytyjskich. Jednym z najbardziej znanych jest oś ze stanowiska Flag Fen, osady epoki brązu. W słynnych brytyjskich pochówkach w rydwanie drewniane części pojazdów nie zachowały się. Tym bardziej mamy tu do czynienia z wyjątkowym zabytkiem, który może pomóc w lepszym zrozumieniu techniki używanej na Wyspach Brytyjskich przed ich podbojem przez Rzym.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
KGHM i amerykańska firma NuScale podpisały umowę na budowę małych reaktorów modułowych (SMR), które miałyby zasilać polskiego producenta miedzi. Pierwszy taki reaktor atomowy ma rozpocząć w Polsce pracę w 2029 roku. Reaktor VOYGR dostarczy prąd, którego wyprodukowanie z węgla wiązałoby się z wyemitowaniem 8 milionów ton CO2 rocznie.
Zgodnie z podpisaną umową, w pierwszym etapie współpracy zostaną zidentyfikowane i ocenione miejsca, w których reaktor może powstać oraz określone zostaną poszczególne etapy jego budowy i koszty planowania.
NuScale jest pierwszą firmą, której projekt małego reaktora modułowego został dopuszczony do użycia przez U.S. Nuclear Regulatory Commission (NCR). Firma przez lata rozwijała swój projekt dzięki pomocy Departamentu Energii, który sfinansował prace kwotą niemal 300 milionów dolarów. Dzięki temu powstał projekt reaktora o mocy 50 MW, który w 2020 roku został zatwierdzony przez NCR. Urządzenia NuScale można łączyć w grupy do 12 sztuk, dzięki czemu uzyskamy elektrownię o mocy 600 MW, wystarczającej do zasilenia niewielkiego miasta.
Firmy takie jak NuScale mają być nadzieją dla podupadającej energetyki atomowej. Co prawda USA pozostają największym na świecie producentem energii elektrycznej z elektrowni atomowych, jednak nowe reaktory powstałe po 1990 można policzyć na palcach jednej ręki. Olbrzymie koszty i długi czas budowy tradycyjnych dużych elektrowni atomowych spowodowały, że atom zaczął w USA przegrywać z gazem łupkowym, a taniejąca energetyka odnawialna stanowi dodatkową konkurencję.
W 2020 roku spodziewano się, że w roku 2022 NuScale złoży wniosek o dopuszczenie do użycia minireaktorów o mocy 60 MW. Tymczasem NCR prowadzi analizy dotyczące 77-megawatowego reaktora NuScale NPM-20, który może być łączony większe bloki po 12 (o łącznej mocy 924 MW), sześć (462 MW) i cztery (308 MW). Urząd spodziewa się, że jeszcze w bieżącym roku NuScale złoży formalny wniosek o zatwierdzenie NPM-20.
Zaletą reaktorów NuScale ma być ich niższa cena oraz modułowość, dzięki czemu można je produkować w częściach w fabryce i dostarczać do złożenia na miejscu budowy. Jednak część ekspertów uważa, że korzyści wynikające z architektury SMR są przesadzone. Błędy popełnione na linii produkcyjnej będą bowiem dotyczyły wszystkich reaktorów i gdy się je zauważy, nie będzie łatwo ich naprawić w już dostarczonych i uruchomionych urządzeniach, a problem będzie dotyczył wielu z nich.
NuScale nie jest jedyną firmą, która zapowiada tworzenie niewielkich reaktorów atomowych. Ambicje takie ma konsorcjum GE-Hitachi Nuclear Energy, a znana głównie z produkcji samochodów firma Rolls Royce zapowiedziała, że do roku 2029 wybuduje pierwsze niewielkie reaktory atomowe.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
NASA i Idaho National Laboratory (INL) ogłosiły, że szukają pomysłów nad zapewnieniem dostępu do energii atomowej na Księżycu. Uruchomienie na Księżycu stabilnego systemu dostarczania energii jest kluczowym elementem w załogowej eksploracji kosmosu. To cel, który znajduje się w naszym zasięgu, mówi Sebastian Corbisiero, odpowiedzialny za prowadzenie projektu.
NASA, która chce wykorzystać Księżyc w roli etapu załogowej podróży na Marsa, uważa, że niezależna od dostępu do promieni słonecznych elektrownia atomowa zapewni dostateczną ilość energii, niezależnie od warunków środowiskowych na Księżycu czy Marsie. Amerykański Departament Energii i NASA od pewnego czasu mówią o koncepcji fission surface power. To reaktor atomowy o mocy liczonej w kilowatach. Dzięki rozszczepieniu jąder uranu miałby on zapewniać co najmniej 10 kilowatów mocy.
W porównaniu z ziemskimi reaktorami nie wydaje się to dużo, jednak jest to wystarczająca ilość energii na potrzeby misji kosmicznych. Tym bardziej, że system taki miałby być skalowalny, zapewniając stałą ilość energii np. niewielkim bazom kosmicznym czy miejscom produkcyjnym.
Myślę, że taki system odegra olbrzymią rolę na Księżycu i Marsie, a podczas jego opracowywania powstaną rozwiązania, które przydadzą się również na Ziemi, mówi Jim Reuter z Dyrektoriatu Technologii Misji Kosmicznych NASA. Reaktor miałby powstać na Ziemi, skąd zostanie przetransportowany na Księżyc.
Warunki graniczne, jakie określiły NASA i INL, mówią o tym, że system powinien składać się z rdzenia wypełnionego uranem, systemem konwersji energii w użyteczną formę, systemami chłodzenia oraz dystrybucji energii. Całość ma w systemie ciągłym zapewniać 40 KW mocy i pracować na Księżycu przez 10 lat. Ponadto reaktor powinien pracować bez nadzoru człowieka, być w stanie samodzielnie włączać się i wyłączać, musi mieć możliwość pracy z pokładu księżycowego lądownika, ale jednocześnie musi znajdować się namobilnej platformie, którą można będzie ustawić w dowolnym miejscu. Dodatkowe wymagania dotyczą jego wagi i wymiarów. W czasie wystrzelenia z Ziemi reaktor powinien zmieścić się w obudowie o średnicy 4 i długości 6 metrów. Nie może ważyć więcej niż 6000 kilogramów.
Wstępne propozycje dotyczące konstrukcji takiego systemu powinny być zgłoszone do 19 lutego przyszłego roku.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W ostatnim czasie ukazały się dwa istotne badania dotyczące potencjalnych skutków zdrowotnych awarii w Czarnobylu. Autorzy jednego z badań nie znaleźli dowodów na to, by wystawienie na promieniowanie rodziców skutkowało zmianami genetycznymi u dzieci. Z kolei autorzy drugiego ze studiów udokumentowali zmiany genetyczne w guzach nowotworowych u ludzi z nowotworem tarczycy, którzy jako dzieci lub w życiu płodowym zostali wystawieni na promieniowanie z uszkodzonej elektrowni.
Badania nad wpływem promieniowania na ludzkie zdrowie są prowadzone od czasu zrzucenia bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki. Ponownie bardziej intensywnie zajęto się tą kwestią po awarii w Czarnobylu, a nstępnie w Fukushimie, mówi Stephen J. Chanock, dyrektor Wydziału Epidemiologii i Genetyki Nowotworów (DCEG) w amerykańskim Narodowym Instytucie Raka. W ostatnim czasie postęp w technologiach sekwencjonowania DNA pozwolił nam na zbadanie tych ważnych kwestii.
W wyniku awarii w Czarnobylu miliony ludzi zostały narażone na kontakt z radioaktywnymi zanieczyszczeniami. Autorzy obu wspomnianych badań przeanalizowali próbki pobrane przed laty od mieszkańców Ukrainy.
Autorzy pierwszego z nich chcieli dowiedzieć się, czy kontakt z promieniowaniem jonizującym z Czarnobyla doprowadził do pojawienia się zmian genetycznych, które zostały przekazane z rodziców na dzieci. W tym celu doktor Chanock i jego zespół przeanalizowali genomy 130 osób urodzonych w latach 1987–2002 oraz 105 par ich rodziców. Rodzice ci to osoby, z których co najmniej jedno albo brało udział w likwidacji skutków katastrofy, albo też było ewakuowane, gdyż mieszkało w pobliżu miejsca wypadku. Naukowcy szukali u ich dzieci mutacji de novo. To typ zmian genetycznych, które pojawiają się losowo w komórkach rozrodczych i mogą być przekazywane dzieciom, ale które nie występują u rodziców.
Badania nie wykazały obecności zwiększonej liczby mutacji de novo u dzieci urodzonych pomiędzy 46. tygodniem a 15. rokiem po tym, jak ich rodzice zostali narażeni na promieniowanie z Czarnobyla. U dzieci takich rodziców liczba mutacji de novo nie była większa niż w całej populacji. Stwierdzono zatem, że wystawienie na działanie promieniowania jonizującego nie miało w tym przypadku zauważalnego wpływu na zdrowie kolejnych pokoleń. To bardzo dobra wiadomość dla osób, które żyły w okolicach Fukushimy w czasie wycieku. Wiadomo, że poziom promieniowania był tam niższy niż promieniowania z Czarnobyla, mówi Chanock.
Autorzy drugich badań przeanalizowali zaś zmiany genetyczne w guzach raka tarczycy u 359 osób, które jako dzieci lub w życiu płodowym zostały narażone na promieniowanie z Czarnobyla. Wyniki analiz porównano z analizą u 81 osób, które urodziły się ponad 9 miesięcy po wypadku. Zwiększone ryzyko rozwoju raka tarczycy było bowiem jedną z najpoważniejszych obaw związanych z wypadkiem.
Energia promieniowania jonizującego rozrywa wiązania chemiczne w DNA, prowadząc do różnego typu uszkodzeń. Najpierw autorzy wspomnianych badań zauważyli w guzach tarczycy szczególny rodzaj uszkodzeń DNA. Związek pomiędzy tym rodzajem uszkodzeń a wystawieniem na promieniowanie jonizujące był tym silniejszy, im młodsze było dziecko wystawione na promieniowanie. Następnie badacze zidentyfikowali kluczowe geny, zmiany w których prowadzą do rozwoju nowotworów. Tego typu geny zostały zidentyfikowane w przypadku 95% guzów. Niemal wszystkie zmiany dotyczyły genów z tego samego szlaku sygnałowego zwanego kinazy aktywowane mitogenami (MAPK).
Zestaw genów zmienionych pod wpływem promieniowania jonizującego jest podobny do genów, o których wiemy, iż zmiany w nich prowadzą do rozwoju nowotworu tarczycy. Jednak badacze zauważyli w tym przypadku zmianę w rozkładzie typów mutacji. W przypadku promieniowania jonizującego z Czarnobyla, nowotwór tarczycy, który rozwinął się w wyniku wystawienia w dzieciństwie na wyższe dawki promieniowania z większym prawdopodobieństwem rozwija się w wyniku fuzji genów. Tymczasem u ludzi, którzy nie byli wystawieni na promieniowanie jonizujące lub byli wystawieni na niskie dawki promieniowania, dochodziło do mutacji punktowych.
Najbardziej ekscytującym elementem naszych badań była możliwość powiązania charakterystyk genetycznych guza z informacją o dawce promieniowania, czyli czynnikiem ryzyka wystąpienia nowotworu, mówi Lindsay M. Morton, zastępca Wydziału Epidemiologii Radiacji w DCEG. Uczona podkreśla, że przeprowadzenie badań było możliwe dzięki utworzeniu przed około 20 laty Chernobyl Tissue Bank, który umożliwił wykorzystanie najnowocześniejszych technik do zbadania tkanek pobranych przez laty od mieszkańców Ukrainy.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.