Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Tamoxifen, lek znany dotychczas głównie jako chemioterapeutyk w leczeniu raka piersi, może się okazać skutecznym lekarstwem przeciwko manii pojawiającej się u osób z chorobą afektywną dwubiegunową. Wyniki badań na ten temat przedstawiają naukowcy z Szkoły Medycznej Uniwersytetu Dokuz Eylül w tureckim Izmirze.

Mechanizm działania tamoxifenu w raku piersi jest związany z jego zdolnością do hamowania sygnałów estrogenowych, stymulujących rozwój nowotworu. Okazuje się jednak, że istnieją także inne sposoby działania tego związku. Jeden z nich polega na blokowaniu grupy enzymów określanych zbiorczo jako kinaza białkowa C, będących ważnym elementem sygnalizacji wewnątrzkomórkowej. Choroba afektywna dwubiegunowa (ChAD), zwana także psychozą maniakalno-depresyjną, charakteryzuje się nadaktywnością tych enzymów, co prowadzi do takich objawów, jak trudności w koncentracji, upośledzenie zdolności do podejmowania decyzji oraz ogólna dezorganizacja procesów myślowych.

Badania, poprzedzone testami na zwierzętach, objęły 66 osób w wieku od 18 do 60 lat. Wszystkie z nich chorowały na ChAD i wykazywały w momencie rozpoczęcia eksperymentu objawy manii. Połowa pacjentów przyjmowała tamoxifen oraz drugi lek, lorazepam, stosowany tylko doraźnie w celu usunięcia napadów manii. Jak zawsze w tego typu badaniach wyselekcjonowano grupę kontrolną, także przyjmującą doraźnie lorazepam, lecz w połączeniu z placebo zamiast tamoxifenem.

Trwający 21 dni eksperyment ukończyło 50 ochotników. Wyniki pokazywały jednoznacznie, że osoby przyjmujące tabletki zawierające tamoxifen miały znacznie łagodniejsze objawy manii niż osoby z grupy kontrolnej. Dzięki zastosowaniu specjalnych testów obliczono, że aż 48% osób leczonych tamoxifenem wykazywało objawy manii słabsze o co najmniej połowę, a u kolejnych 28% objawy manii ustąpiły całkowicie. W grupie kontrolnej analogiczny odsetek wynosił, odpowiednio, zaledwie 5% i 0%.

Dodatkowo obliczono, że pacjenci leczeni nowym sposobem potrzebowali znacznie niższych dawek lorazepamu niż przedstawiciele grupy kontrolnej. Nie tylko wymagali oni niższych doz na początku eksperymentu, ale też szybciej spadało u nich zapotrzebowanie na ten medykamant. Pod koniec studium różnice w zapotrzebowaniu na lorazepam były znacznie wyraźniejsze niż w pierwszych dniach testów.

Autorzy publikacji na temat eksperymentu twierdzą, że ich wyniki mogą być zachętą do dokładniejszego zbadania wpływu kinazy białkowej C na rozwój ChAD. Ich zdaniem, warto także przeprowadzić eksperymenty z innymi substancjami wykazującymi działanie analogiczne do tamoxifenu.

Oprócz leczenia raka piersi, inne zastosowania wspomnianego leku obejmują, m.in.: leczenie osób wykazujących występowanie cykli miesięcznych bez owulacji, usuwanie objawów tzw. ginekomastii (pojawianie się kobiecego kształtu ciała u mężczyzn). Stosowany bywa także nawet w inżynierii genetycznej, pozwalając na selektywne usuwanie określonych genów ze specjalnie przygotowanych organizmów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tamoxifen, lek znany dotychczas głównie jako chemioterapeutyk w leczeniu raka piersi, może
Mechanizm działania tamoxifenu w raku piersi jest związany z jego zdolnością do hamowania sygnałów estrogenowych, stymulujących rozwój nowotworu

  J. Maslanky ,,Od lekarza do grabarza"- cyt.:,,...jednym z najbardziej rozpowszechnionych przedstawicieli HTZ z przeznaczeniem leczenia raka piersi jest lek Tamoxifen. W środowisku lekarzy leczących przyczyny (i nie tylko)postrzegany jako kolejna tragiczna pomyłka podarowana kobietom. Magazyn medyczny <<Lancet" (2000):,,Zanim zostanie podjęta decyzja o wypisaniu recepty na tamoxifen, lekarze powinni pamiętać zarówno o ryzyku, jak i korzyściach. (...)... Lek i ostrożność? jakoś nie idą razem w parze. Dlaczego właśnie ostrożność? Ano między innymi dlatego, że lek Tamoxifen przy okazji potrafi tworzyć zakrzepy krwi, spowodować wylewy krwi do mózgu, pogorszyć wizję oraz w sposób gwałtowny wywołać napady gorączki i nocne pocenie. (...).. C. Pearson: ,,Tamoxifen nie jest lekiem bez ryzyka. Zdrowe kobiety zdążyły juz umrzeć z powodu terapii Tamoxifenem", co zresztą potwierdził artykuł w ,,Journal of the National Cancer Institut(1999):,,Tamoxifen" tak naprawdę nie chroni ludzkiego życia".

  ....że nawet Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) postanowiła wpisać Tamoxifen na ,,czarną" listę leków karcynogennych (rakotwórczych), co uczyniła dopiero w 1996 roku ".

 

Uzzi Reis, Martin Zucker- ,,Kobieta i hormony"- cyt.: ,,Jednakże tamoksyfen jest bardzo wątpliwym lekiem. Chociaż może przeciwdziałać zachorowaniu na raka sutka, ma liczne niepożądane skutki dla organizmu:

1. Usposabia do raka macicy,

2.Znacznie wzmaga skłonnośc do powstawania zakrzepów oraz ryzyko zagrażających życiu zatorów płucnych,

3. Może szkodliwie działać na oczy, a jego długotrwałe przyjmowanie może zwiększyć skłonność do zaćmy.

Ochrona przeciw zachorowaniu na raka sutka, którą zapewnia tamoxifen, trwa jedynie średnio pięć lat. Zgodnie z wynikami badań naukowych, jeśli jest brany dłużej- staje się czynnikiem rakotwórczym! A co z kobietami dla których stanie sie rakotwórczy przed upływem pięciu lat? Co więcej, pewien gen, nazywany HER-2, odgrywa decydującą rolę w powstawaniu agresywnej postaci nowotworu, która występuje mniej wiecej w 10% przypadków raka sutka. Tamoksyfen może w tych przypadkach zwiększać aktywność wymienionego genu i przyspieszać wzrost nowotworu".

      Czy warto ryzykować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tamoksyfen może w tych przypadkach zwiększać aktywność wymienionego genu i przyspieszać wzrost nowotworu".

      Czy warto ryzykować?

 

 

Oczywiście nie warto, lepiej umrzeć na raka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście nie warto, lepiej umrzeć na raka.

                            ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co więcej, pewien gen, nazywany HER-2, odgrywa decydującą rolę w powstawaniu agresywnej postaci nowotworu, która występuje mniej wiecej w 10% przypadków raka sutka. Tamoksyfen może w tych przypadkach zwiększać aktywność wymienionego genu i przyspieszać wzrost nowotworu".

Idiotyczny argument napisany przez totalnego ignoranta. Facet nawet nie posiada kwalifikacji, by dostrzec, że wystarczy prosta diagnostyka w kierunku poszukiwania mutacji tego genu (koszt jest na dobrą sprawę pomijalny przy kosztach samej chemoprewencji), by określić, czy warto u danej osoby ten lek podawać. Ale tak to się kończy, gdy ludzie bez jakiegokolwiek wyksztalcenia w danym kierunku próbują wykreować się na ekspertów. W sumie nie ma się czemu dziwić, tantiemy od sprzedaży książki na pewno zachęcają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
że wystarczy prosta diagnostyka w kierunku poszukiwania mutacji

Czy wykonuje się tę prostą diagnostykę u każdej osoby, której przepisuje się tamoxifen?

A co z resztą wymienionych działań ubocznych, których gen nie dotyczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak jest z diagnostyką. Po prostu nie mam wiedzy.

 

Natomiast co do działań ubocznych - naprawdę nie dostrzegasz, że w momencie bezpośredniego zagrożenia życia są istotniejsze rzeczy, niż pojawienie się zakrzepów krwi (o poceniu się nie wspomnę, bo to błahostka i zwyczajne bicie piany, biorąc pod uwagę powagę sytuacji), które obecna medycyna potrafi bardzo skutecznie zwalczać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
że w momencie bezpośredniego zagrożenia życia są istotniejsze rzeczy

Pewnie, ,,najlepiej" na raka podać karcynogenny lek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze lepiej umrzeć na raka z powodu rezygnacji z terapii! Cóż za kusząca alternatywa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze lepiej umrzeć na raka z powodu rezygnacji z terapii! Cóż za kusząca alternatywa!

Może nie skomentuję Twojej wypowiedzi, bo znów będziemy ,,zgrzytać..." Powiem tylko: Nie umrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jasne. A potem zawrócić Wisłę kijem.

A więc- zawróć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To Ty mówisz o tym, żeby sobie ot tak nie umrzeć na nowotwór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To Ty mówisz o tym, żeby sobie ot tak nie umrzeć na nowotwór.

Oczywiście mówię, żeby nie umierać na nowotwór. I nie ,,ot tak", tylko naprawdę nie umierać. Dlatego podałam cytaty z książek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodajmy: z książek napisanych w całkowitym oderwaniu od klinicznej rzeczywistości. Pamiętaj o tym, że nie rozmawiamy o sytuacji hipotetycznej, tylko o realnym "tu i teraz", kiedy masz przed sobą pacjentkę bezpośrednio zagrożoną śmiercią. W takiej sytuacji MOŻLIWA (a nie pewna) zakrzepica czy nadmierne pocenie naprawdę nie są tak istotne, jak starasz się tu wszystkim wmawiać. Znacznie łatwiej jest kontrolować tego typu objawy uboczne, niż powstrzymać rozwój nowotworu, nieuchronny w przypadku rezygnacji z terapii, klepiąc pacjentkę po ramieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

A więc tu się kłócą... :-\

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale dlaczego nazywasz to kłótnią? Nie jestem nastawiony do Barbary agresywnie, choć mam odmienne zdanie i chcę je wyrazić wprost. To, że w jednym wątku faktycznie rozmowa poszła dość ostro, nie oznacza, że automatycznie każda różnica zdań będzie od teraz kłótnią - przynajmniej ze swojej strony zapewniam, że postaram się, żeby tamta nieprzyjemna sytuacja się nie powtórzyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
: z książek napisanych w całkowitym oderwaniu od klinicznej rzeczywistości.

-Mikros, proponuję, może przestań patrzeć jak ,,koń z klapkami na oczach..." Przepraszam za porównanie.

....że nawet Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) postanowiła wpisać Tamoxifen na ,,czarną" listę leków karcynogennych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Barbaro, Basiu, Basieńko :) Piszę o oderwaniu od praktyki klinicznej, bo ten człowiek nawet nie posiada doświadczenia i wykształcenia, które pozwalałoby mu na kompetentna ocenę tego, co przeczytał. Słowa o WHO są tego doskonałym przykładem, bo WHO wcale nie napisało, że lek nie ma racji bytu, tylko to, że ma poważne działania uboczne. Istnieje OGROMNA różnica pomiędzy stwierdzeniem napisanym przez WHO oraz interpretacją autora.

 

To, że Tamoxifen może w skrajnych przypadkach powodować mutacje, wcale nie oznacza, że w sytuacji doraźnej potrzeby jego podanie nie będzie uzasadnione. Zwróć proszę uwagę na to, że medycyna to nie koncert życzeń, tylko korzystanie z tego, co jest w danym momencie możliwe, nawet jeśli są to terapie pełne wad. Znów mówię tu o tym, że musimy wykonać bilans zysków i strat. Owszem, Tamoxifen może być silnie toksyczny, ale rezygnacja z terapii będzie śmiertelna (zwracam uwagę na tryb przypuszczający oraz oznajmujący).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikros- już Cię nawet lubię, chociażby za tę ,,Basieńkę."

-Ta doraźna sytuacja ma trwać 5 lat?

że Tamoxifen może w skrajnych przypadkach powodować mutacje

No i to wystarczy.

nawet jeśli są to terapie pełne wad.

Dlatego nie należy odrzucać innych terapii, o których piszą autorzy ksiażek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że awansowałem z miana "bezdusznego" na "nawet Cię lubię" :) I oby tak dalej, skupiajmy się na dyskusji zamiast kopać się po kostkach ;)

 

Szkoda, że kolejnego posta muszę zacząć smutną uwagą - tym razem to Ty troszeczkę patrzysz na świat z klapkami na oczach, bo nie dostrzegasz najprostszych faktów. Powtarzam Tobie kolejny raz: nie mamy do czynienia z sytuacją wymarzoną, tylko z realną, kliniczną. Jeżeli nie ma leku idealnego, pozbawionego działań ubocznych, musimy korzystać z dostępnych środków. Na pytanie, "czy sytuacja ma trwać 5 lat?" odpowiadam: tak, jeżeli będzie taka konieczność to tak, bo bez tego leku pacjentka zejdzie w przeciągu roku albo dwóch.

 

Zrozum, proszę, że onkologia to nie sztuka magiczna, tylko korzystanie z niedoskonałych narzędzi w celu pokonania arcytrudnego wroga. Natomiast bez wątpienia zgadzam się z tym, że należy szukać innych rozwiązań - gdybym w to nie wierzył, nie wybrałbym takiej drogi rozwoju, jaką wybrałem. Tylko błagam, niech o kierunku rozwoju medycyny nie decyduje autor, który zajał się medycyną (na dodatek czysto teoretyczną, co aż bije po oczach) wyłącznie ze względów emocjonalnych, po śmierci własnego ojca!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
skupiajmy się na dyskusji zamiast kopać się po kostkach
Jestem ,,za".
który zajał się medycyną (na dodatek czysto teoretyczną, co aż bije po oczach) wyłącznie ze względów emocjonalnych, po śmierci własnego ojca!

Czy czytałeś książkę tego autora?

Czy czytałeś też Reissa'a, Zuckera?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem drugiej wspomnianej przez Ciebie książki. Za to próbka pod postacią interpretacji stanowiska WHO przekonuje mnie, że pan Maslanky nie jest autorem obiektywnym, a przez to nie jest godny uwagi. Nauka nie może polegać na interpretowaniu faktów na własną korzyść, zgodnie z ustaloną z góry hipotezą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nauka nie może polegać na interpretowaniu faktów na własną korzyść, zgodnie z ustaloną z góry hipotezą.

czy ksiażkę J. Maslanky przeczytałeś całą?

J. Maslanky w tej książce nie opiera się tylko na swoich spostrzeżeniach. Jest wyszczególniona cała bibliografia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w tym, że literaturę naukową trzeba jeszcze umieć poprawnie interpretować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wstępne wyniki badań szczepionki przeciwko rakowi piersi wskazują, że wywołuje ona silną reakcję układu odpornościowego na kluczową proteinę guzów nowotworowych, donoszą na łamach JAMA Oncology naukowcy z University of Washington. Być może szczepionka będzie skuteczna przeciwko różnym rodzajom nowotworów piersi.
      Jako, że nie była to randomizowana próba kliniczna, uzyskane wyniki należy uznawać za wstępne, ale są one na tyle obiecujące, że stanowią podstawę do przeprowadzenia większych randomizowanych prób klinicznych, cieszy się główna autorka badań, doktor Mary L. Disis, dyrektor Cancer Vaccine Institute.
      Podczas zakończonego właśnie I etapu badań sprawdzano bezpieczeństwo szczepionki, która na cel bierze proteinę HER2 (receptor ludzkiego naskórkowego czynnika wzrostu 2), by wytworzyć reakcję układu odpornościowego przeciwko niej.
      HER2 znajduje się na powierzchni wielu komórek. W przypadku około 30% nowotworów piersi w komórkach nowotworowych poziom HER2 jest nawet sto razy wyższy niż w zdrowych komórkach. Te tak zwane nowotwory HER2 dodatnie są zwykle bardziej agresywne i z większym prawdopodobieństwem dają nawroty. Jednak nadmierna obecność HER2 wywołuje reakcję układu odpornościowego, co postanowili wykorzystać naukowcy. Tym bardziej, że u pacjentów z HER2, których układ odpornościowy reaguje silniej na obecność komórek nowotworowych, rzadziej dochodzi do nawrotów, więc średnia przeżywalność takich osób jest wyższa.
      Disis i jej zespół stworzyli szczepionkę DNA, zawierającą instrukcję produkcji fragmentu proteiny. Po wstrzyknięciu, DNA dostawało się do komórek, które wykonywały instrukcję, wytwarzały wspomniany fragment i prezentowały go układowi odpornościowemu. Ten ją rozpoznawał i atakował komórki. Instrukcja dotyczyła fragmentu HER2, o którym wiadomo, że wywołuje silną odpowiedź immunologiczną.
      Do badań zaangażowano 66 z nowotworami piersi, które dały przerzuty. Wszystkie zakończyły standardowe leczenia i albo uzyskano u nich całkowitą remisję, albo guzy pozostały jedynie w kościach, gdzie zwykle powoli rosną.
      Uczestniczki badań podzielono na trzy grupy, z których każda otrzymała trzy zastrzyki. Jedna z grup dostała trzykrotnie niską dawkę 10 mikrogramów szczepionki, drugiej wstrzyknięto po 100 mcg, trzecia zaś otrzymała trzy dawki po 500 mikrogramów preparatu. Kobietom zaordynowano też GM-CSF (czynnik stymulujący tworzenie kolonii granulocytów i makrofagów).
      Losy kobiet śledzono następnie przez od 3 do 13 lat (mediana wyniosła niemal 10 lat). Naukowcy chcieli upewnić się, czy szczepionka nie wywoła odpowiedzi immunologicznej przeciwko innym komórkom zawierającym HER2.
      Wyniki dowodzą, że szczepionka jest bardzo bezpieczna. Najpowszechniejsze skutki uboczne, jakie obserwowaliśmy, były podobne do tych, jakie wywołują szczepionki przeciwko COVID: zaczerwienienie i obrzęk w miejscu podania szczepionki, może lekka gorączka, dreszcze i objawy podobne do grypy, stwierdza uczona. Szczepionka wywołała też pożądaną reakcję układu odpornościowego, bez powodowania poważnych skutków ubocznych. Najlepszy wynik uzyskano u pacjentek, które otrzymały średnią dawkę.
      Chociaż celem tego etapu badań nie było sprawdzenie skuteczności szczepionek, naukowcy stwierdzili, że pacjentki radziły sobie znacznie lepiej niż kobiety na podobnym etapie rozwoju raka piersi. Przeciętnie bowiem w ciągu pięciu lat umiera około 50% takich kobiet. Śledzimy ich losy średnio przez 10 lat i 80% z nich wciąż żyje, mówi Disis.
      Jeśli II faza badań klinicznych wypadnie pomyślnie, będzie to silnym argumentem za przyspieszeniem rozpoczęcia fazy III. Mamy nadzieję, że jesteśmy blisko opracowania szczepionki, która efektywnie leczy pacjentów z rakiem piersi, dodaje uczona.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rak piersi to najczęściej diagnozowany i jeden z najbardziej śmiercionośnych nowotworów na świecie. W 2020 roku zdiagnozowano go u 2,26 miliona osób, a choroba zabiła 685 000 ludzi. Badania przeprowadzone w Szwajcarii wykazały, że nowotwór ten najbardziej efektywnie rozprzestrzenia się w czasie snu. Odkrycie to może znacząco zmienić sposób diagnozy i leczenia raka piersi.
      Do metastazy, rozsiewania się nowotworu, dochodzi, gdy komórki odrywają się od guza pierwotnego, wędrują po organizmie i tworzą nowe guzy. Dotychczas zakładano, że metastaza to proces ciągły, więc podczas badań nad nowotworami nie przywiązywano uwagi do kwestii pory dnia, w której zachodzi. Teraz naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurich, Szpitala Uniwersyteckiego w Bazylei i Uniwersytetu w Bazylei zauważyli zaskakujące zjawisko. Komórki, które tworzą przerzuty w późnym stadium nowotworu pojawiają się głównie, gdy chory śpi.
      Gdy pacjent śpi, budzi się guz, mówi lider grupy badawczej, profesor Nicola Aceto. Podczas badań na 30 kobietach z rakiem piersi oraz modelach mysich naukowcy zauważyli, że podczas snu w organizmie pojawia się więcej krążących komórek nowotworowych. Ponadto komórki, które opuszczają guz w nocy dzielą się szybciej, a więc mają większy potencjał do tworzenia przerzutów od komórek, które odrywają się od guza za dnia. Nasze badania pokazują, że oddzielanie się komórek nowotworowych od guza pierwotnego jest kontrolowane przez hormony takie jak melatonina, które regulują rytm dobowy, dodaje Zoi Diamantopoulou.
      Naukowcy zauważyli też, zupełnie przypadkiem, że liczba krążących w organizmie komórek nowotworowych mocno zmienia się w ciągu doby. Widać to było po czasie pobrania próbek krwi do badań. Niektórzy z moich kolegów pracują wcześnie rano lub późnym wieczorem, czasem pobierali krew o niestandardowych godzinach, mówi Aceto. Naukowców zaskoczyło, że krew pobrana o różnych porach doby zawierała bardzo różną liczbą komórek nowotworowych. Innym zaskoczeniem była duża liczba komórek nowotworowych w jednostce krwi u myszy w porównaniu z ludźmi. Naukowców zaskoczyło to, gdyż myszy to stworzenia aktywne nocą, więc próbki pobierano u nich zwykle za dnia, gdy zwierzęta spały. Szwajcarzy już teraz radzą, by lekarze opiekującymi się pacjentami nowotworowymi, odnotowywali dokładny czas pobrania krwi do badań. Dopiero to może dać pełny obraz sytuacji.
      Teraz zespół Aceto zastanawia się, w jaki sposób odkrycie może pomóc w leczeniu nowotworów. Uczeni chcą sprawdzić, czy przerzutowanie innych nowotworów również zależy od pory dnia oraz czy już istniejące terapie przeciwnowotworowe mogą lepiej działać jeśli będą stosowane o różnych porach doby.
      Szczegóły badań zostały opisane na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Karolinska Institutet zidentyfikowali proteinę, która chroni przed rozwojem raka piersi i jest powiązana z lepszymi prognozami u pacjentek cierpiących na tę chorobę. Odkrycie może pozwolić na rozwój nowych terapii dla trudnych w leczeniu odmian raka piersi.
      Na raka piersi zapada w którymś momencie życia aż 10% kobiet. W przypadku odmiany raka bez receptorów estrogenowych (ER-) istnieje mniej opcji leczenia, gdyż nie można tutaj zastosować terapii hormonalnej. Szczególnie trudny w leczeniu jest zaś rak potrójnie ujemny. W tym przypadku komórkom nowotworowym brakuje nie tylko receptora estrogenowego, ale również receptora progesteronowego i HER2.
      Profesor Per Uhlén i jego zespół zidentyfikowali nieznany dotychczas mechanizm, za pomocą którego proteina GIT1 reguluje szlak sygnałowy Notch, wpływając w ten sposób na pojawienie się i rozwój raków piersi ER-. To konserwatywny ewolucyjnie międzykomórkowy szlak sygnałowy, który odgrywa olbrzymią rolę w różnicowaniu komórek oraz ich dalszych losach. Już wcześniej wykazano, że u pacjentek z nowotworem piersi nadmiernie aktywny Notch powiązany jest z gorszą prognozą.
      Naukowcy ze Szwecji wykazali właśnie, że wysoki poziom GIT1 blokuje szlak Notch i chroni przed wzrostem guzów nowotworowych, a niski poziom GIT1 jest związany z rozwojem guza. Pacjentki z rakiem typu ER- mają mniejszy poziom GIT1 niż kobiety cierpiące na raka piersi ER+. Szwedzi wykazali też, że u pacjentek z rakiem ER- prognozy są lepsze w grupie z wyższym poziomem GIT1. Uzyskane przez nas wyniki dostarczają ważnych informacji na temat mechanizmu kontrolującego pojawienie się i wzrost guzów nowotworowych. Mamy nadzieję, że odkrycia te pozwolą na opracowanie nowych metod leczenia nowotworów piersi, mówi profesor Uhlén.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule GIT1 protects against breast cancer growth through negative regulation of Notch, opublikowanym na łamach Nature Communications.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Porównanie trzech komercyjnych systemów sztucznej inteligencji wykorzystywanej w diagnostyce obrazowej raka piersi wykazało, że najlepszy z nich sprawuje się równie dobrze jak lekarz-radiolog. Algorytmy badano za pomocą niemal 9000 obrazów z aparatów mammograficznych, które zgromadzono w czasie rutynowych badań przesiewowych w Szwecji.
      Badania przesiewowe obejmujące dużą część populacji znacząco zmniejszają umieralność na nowotwory piersi, gdyż pozwalają na wyłapanie wielu przypadków na wczesnym etapie rozwoju choroby. W wielu takich przedsięwzięciach każde zdjęcie jest niezależnie oceniane przez dwóch radiologów, co zwiększa skuteczność całego programu. To jednak metoda kosztowna, długotrwała, wymagająca odpowiednich zasobów. Tutaj mogłyby pomóc systemy SI, o ile będą dobrze sobie radziły z tym zadaniem.
      Chcieliśmy sprawdzić, na ile dobre są algorytmy SI w rozpoznawaniu obrazów mammograficznych. Pracuję w wydziale radiologii piersi i słyszałem o wielu firmach oferujących takie algorytmy. Jednak trudno było orzec, jaka jest ich jakość, mówi Fridrik Strand z Karolinska Institutet.
      Każdy z badanych algorytmów to odmiana sieci neuronowej. Każdy miał do przeanalizowania zdjęcia piersi 739 kobiet, u których w czasie krótszym niż 12 miesięcy od pierwotnego badania wykryto raka piersi oraz zdjęcia 8066 kobiet, u których w czasie 24 miesięcy od pierwotnego badania nie wykryto raka piersi. Każdy z algorytmów miał ocenić zdjęcie w skali od 0 do 1, gdzie 1 oznaczało pewność, iż na zdjęciu widać nieprawidłową tkankę.
      Trzy systemy, oznaczone jako AI-1, AI-2 oraz AI-3 osiągnęły czułość rzędu 81,9%, 67,0% oraz 67,4%. Dla porównania, czułość w przypadku radiologów jako pierwszych interpretujących dany obraz wynosiła 77,4%, a w przypadku radiologów, którzy jako drudzy dokonywali opisu było to 80,1%. Najlepszy z algorytmów potrafił wykryć też przypadki, które radiolodzy przeoczyli przy badaniach przesiewowych, a kobiety zostały w czasie krótszym niż rok zdiagnozowane jako chore.
      Badania te dowodzą, że algorytmy sztucznej inteligencji pomagają skorygować fałszywe negatywne diagnozy postawione przez lekarzy-radiologów. Połączenie możliwości AI-1 z przeciętnym lekarzem-radiologiem zwiększało liczbę wykrytych nowotworów piersi o 8%.
      Zespół z Karolinska Institutet spodziewa się, że jakość algorytmów SI będzie rosła. Nie wiem, jak efektywne mogą się stać, ale wiem, że istnieje kilka sposobów, by je udoskonalić. Jednym z nich może być np. ocenianie wszystkich 4 zdjęć jako całości, by można było porównać obrazy z obu piersi. Inny sposób to porównanie nowych zdjęć z tymi, wykonanymi wcześniej, by wyłapać zmiany, mówi Strand.
      Pełny opis eksperymentu opublikowano na łamach JAMA Oncology.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Marcin Sieniek, Scott Mayer McKinney, Shravya Shetty i inni badacze z Google Health opublikowali na łamach Nature artykuł, w którym dowodzą, że opracowany przez nich algorytm sztucznej inteligencji lepiej wykrywa raka piersi niż lekarze.
      Nowotwory piersi, pomimo szeroko zakrojonych programów badań, wciąż pozostają drugą głównych przyczyn zgonów na nowotwory wśród kobiet. Każdego roku na całym świecie wykonuje się dziesiątki milionów badań obrazowych, ale problemem wciąż pozostaje zbyt wysoki odsetek diagnoz fałszywych pozytywnych i fałszywych negatywnych. To z jednej strony naraża zdrowe osoby na stres i szkodliwe leczenie, a z drugiej – w przypadku osób chorych – opóźnia podjęcie leczenia, co często niesie ze sobą tragiczne skutki.
      Umiejętności lekarzy w zakresie interpretacji badań obrazowych znacznie się od siebie różnią i nawet w wiodących ośrodkach medycznych istnieje spore pole do poprawy. Z problemem tym mogłyby poradzić sobie algorytmy sztucznej inteligencji, które już wcześniej wielokrotnie wykazywały swoją przewagę nad lekarzami.
      Wspomniany algorytm wykorzystuje techniki głębokiego uczenia się. Najpierw go trenowano, a następnie poddano testom na nowym zestawie danych, których nie wykorzystywano podczas treningu.
      W testach wykorzystano dane dotyczące dwóch grup pacjentek. Jedna z nich to mieszkanki Wielkiej Brytanii, które w latach 2012–2015 poddały się badaniom mammograficznym w jednym z dwóch centrów medycznych. Kobiety co trzy lata przechodziły badania mammograficzne. Do badań wylosowano 10% z nich. Naukowcy mieli więc tutaj do dyspozycji dane o 25 856 pacjentkach. Było wśród nich 785, które poddano biopsji i 414 u których zdiagnozowano nowotwór w ciągu 39 miesięcy od pierwszego badania.
      Drugą grupę stanowiło 3097 Amerykanek będących w latach 2001–2018 pacjentkami jednego z akademickich centrów medycznych. U 1511 z nich wykonano biopsje, a u 686 zdiagnozowano nowotwór w ciągu 27 miesięcy od badania.
      Losy wszystkich kobiet były śledzone przez wiele lat, zatem wiadomo było, które z pań ostatecznie zachorowały.
      Zadaniem sztucznej inteligencji było postawienie diagnoz na podstawie mammografii. Następnie wyniki uzyskane przez SI porównano z diagnozami lekarskimi. Okazało się, że sztuczna inteligencja radziła sobie znacznie lepiej. Liczba fałszywych pozytywnych diagnoz postawionych przez SI była o 5,7% niższa dla pacjentek z USA i o 1,2% niższa u pacjentek z Wielkiej Brytanii. SI postawiła też mniej fałszywych negatywnych diagnoz. Dla USA było to 9,4% mniej, a dla Wielkiej Brytanii – 2,7% mniej. Wyniki uzyskane przez sztuczną inteligencję były o tyle bardziej imponujące, że algorytm diagnozował wyłącznie na podstawie badań mammograficznych, podczas gdy lekarze mieli też do dyspozycji historię pacjenta.
      Teraz autorzy algorytmu będą próbowali wykorzystać go podczas badań klinicznych. Ich celem jest spowodowanie, by algorytm sztucznej inteligencji został dopuszczony do użycia w medycynie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...