Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

AMD ciągle podgryza pozycję Intela

Rekomendowane odpowiedzi

AMD konsekwentnie zdobywa coraz silniejszą pozycję na rynku. Firma analityczna Mercury Research, z której usług korzystają m.in. AMD i Intel, poinformowała, że IV kwartał 2019 roku był już 9. kwartałem z kolei, w którym AMD zwiększało swoje udziały w rynku procesorów.

Analityków zaskoczyły niewielkie postępy na rynku desktopów oraz centrów bazodanowych. W ciągu trzech ostatnich miesięcy ubiegłego roku AMD zyskało tam, odpowiednio, 0,2 i 0,3 punktu procentowego. Największe zaś postępy firma zanotowała na rynku urządzeń przenośnych, gdzie pomiędzy październikiem a grudniem 2019 roku wzrosły o 1,5 punktu procentowego.
Obecnie AMD posiada 4,5% rynku serwerów (+ 1,4 pp rok do roku), 18,3% rynku desktopów (+2,4 pp rdr), 16,2% rynku urządzeń mobilnych (+ 4,0 pp rdr). Całkowity udział AMD w rynku układów x86 wynosi obecnie 15,5%. Ostatnio tak dobrym wynikiem firma mogła pochwalić się przed niemal 7 laty.

Sprzedaż desktopowych CPU wzrosła dzięki dużemu popytowi na highendowe procesory dla graczy oraz dlatego, że Intel zwiększył dostawy tanich procesorów. AMD zanotowało bardzo silny wzrost sprzedaży układów z serii Ryzen 3000, a Intel duży wzrost w segmencie i9. Większość wzrostu obu firm pochodziło ze sprzedaży procesorów o największej liczbie rdzeni, mówi Dean McCarron z Mercury Research.

Warto też zauważyć, że AMD zdominował Black Friday i Cyber Monday na Amazonie, gdzie jego procesory często zajmowały pierwszych 10 pozycji wśród najchętniej kupowanych układów. To jednocześnie pokazuje, że rynek klienta indywidualnego jest znacznie mniejszy niż rynek OEM, na którym tradycyjnie dominuje Intel. Koncern jest szczególnie silny w segmencie przedsiębiorstw i administracji państwowej. Klienci ci pozostają wierni platformie Intela, gdyż unikają w ten sposób kosztownych i długotrwałych procesów związanych z przejściem na inna platformę sprzętową.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas badań archeologicznych związanych z modernizacją Rynku w Jarosławiu (woj. podkarpackie) po stronie wschodniej odkryto fragment konstrukcji złożonej z 2 dębowych belek połączonych w kształt litery „L” oraz kawałki plecionego sznura. Być może są to relikty dawnej szubienicy lub pręgierza, który stał na jarosławskim Rynku. Trudno jednak stwierdzić to jednoznacznie, chociaż może być to pozostałość po dawnym miejscu straceń - wyjaśnia Monika Broszko, która prowadzi nadzór archeologiczny.
      Karanie przestępców
      W Trzecim Przywileju z 1479 r. właściciel Jarosławia Spytek Jarosławski zapewniał mieszkańców, że przestępcy będą ukarani, „a sędziemu przysięgłemu, albo podwóyciemu miasta naszego pomienionego sądzić onych poruczamy [...]” (F. Siarczyński „Wiadomość historyczna i statystyczna o mieście Jarosławiu”, s.27) - przypomniano w informacji prasowej Urzędu Miasta Jarosławia.
      Badanie belek
      Belki odkryto na głębokości 1,3 m. Próbki drewna przesłano do Laboratorium Datowań Bezwzględnych w Krakowie. Badanie dendrochronologiczne wykazało, że dąb, z którego wykonano belki, rósł w latach 1361-1458 i został ścięty po roku 1465. Jak tłumaczy Broszko, to ok. 90 lat po lokacji miasta przez namiestnika Rusi Halickiej Władysława Opolczyka.
      Konserwacja sznura
      Wymieniony na początku pleciony sznur trafił do Laboratorium Badań i Konserwacji Papieru i Skóry Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tamtejsi specjaliści przeprowadzą analizy i konserwację.
      Wcześniejsze odkrycia
      Warto dodać, że wcześniej podczas prac ziemnych odkryto ceglany kanał, którym najprawdopodobniej odprowadzano ścieki. Prowadzi on od Rynku w stronę ul. Ostrogskich. W środku znajdowała się butelka z początkowych lat działania Browaru Okocim (wymiary cegieł i butelka sugerują, że kanał pochodzi z końca XIX w.). Nieco później w okolicy drewnianej studni natrafiono na ceglany mur o szerokości ok. 1 m. Otaczał on całą studzienkę w odległości ok. 2 m. Mur zbudowany jest z cegieł palcówek o wymiarach 32x15,5x6,5 cm. Uważa się, że to pozostałość budowli o przekroju owalnym, w której niegdyś znajdowała się miejska studnia. Po obu stronach muru odkryto fragmenty ceramiki, kafli i szkła (datują się one na XVII w.).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od końca czerwca trwają badania archeologiczne cieszyńskiego Rynku. W ostatnim tygodniu odsłonięto najstarszy poziom użytkowy - średniowieczny bruk. Podczas jego czyszczenia między kamieniami znajdowane są fragmenty ceramiczne z potłuczonych naczyń i kafli oraz skrawki skórzane z obuwia i ubioru wierzchniego. Jak podkreślają na FB archeolodzy z Muzeum Śląska Cieszyńskiego, szczególnie satysfakcjonujące odkrycia to podkowy zgubione, a nawet zaklinowane w bruku, a także ostrogi żelazne.
      Na trakcie komunikacyjnym z ulicy Głębokiej w stronę Wyższej Bramy (obecnie jest to ulica Szersznika) widać koleiny wyżłobione przez średniowieczne wozy.
      Kamienne fundamenty
      Podczas oczyszczania średniowiecznego bruku przy fontannie z figurą św. Floriana odkryto kamienne fundamenty biegnące wzdłuż osi W-E i N-S. Miejscami mur jest przełożony brukiem, co zmniejsza jego widoczność, ale na zachód od fontanny jest on doskonale zarysowany.
      W osi zachód-wschód mury ciągną się na długości 14 metrów. Mniej więcej w połowie zamiast kamieni leżą 2 drewniane belki. W osi północ-południe mury mają długość ok. 6 m; należy zauważyć, że część stanowi destrukt.
      Szerokość murów jest różna: w części zachodniej wynosi ona 0,7 m, a w części wschodniej ok. 0,6 m.
      Prace badawcze przy fundamentach będą prowadzone nadal, jednak możemy już rozpocząć dyskusję na temat ich pochodzenia i funkcji. Fundamenty są z wapienia, ich rozpiętość sugeruje, że stał na nich jeden budynek znacznych rozmiarów lub kilka mniejszych połączonych ze sobą. Obiekty te mogły być drewniane, aczkolwiek w ich otoczeniu znajdowana jest gotycka cegła palcówka i resztki dachówek. Wielkość obiektu i centralne położenie względem Rynku sugerują, iż mamy do czynienia z budynkiem lub budynkami wysokiej rangi, wielce znaczącymi dla średniowiecznych mieszczan cieszyńskich - piszą Zofia Jagosz-Zarzycka z Działu Archeologii i Jan Paweł Borowski, który kieruje działem Historii, Numizmatyki, Kartografii i Techniki w cieszyńskim Muzeum.
      Relikty średniowiecznego ratusza?
      Z pewną dozą ostrożności specjaliści stwierdzają, że mogą to być relikty średniowiecznego ratusza, być może z pomieszczeniami dla rzemieślników.
      W dokumencie księcia Kazimierza II cieszyńskiego z 9 sierpnia 1496 r. wspomina się, że po sprzedaży 2 domów radzie miejskiej i urządzeniu w jednym z nich ratusza [...] ten ratúz starý na rynku v prostředku i jiné stavení, všecko má zbořeno býti [...], a po zburzeniu plac ma na zawsze pozostać wolny.
      Ponieważ fundamenty są przeplecione brukiem, można podejrzewać, że gdy wyburzono stary ratusz, by usprawnić komunikację na trasie Wyższa Brama-ulica Szeroka, uzupełniono braki w nawierzchni. Bruk ten jest wykonany mniej starannie od swojego poprzednika. Pod brukiem, ułożonym po usunięciu budynku, znajduje się bruk średniowieczny z czasów funkcjonowania domniemanego ratusza.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pod koniec czerwca rozpoczęły się badania archeologiczne na cieszyńskim Rynku. Prowadzi je firma PPS Invictus we współpracy z Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Archeologów wspomagają studenci archeologii, uczniowie oraz pracownicy fizyczni. Odkryto parę warstw bruku. W sąsiedztwie tego średniowiecznego odsłonięto pozostałości drewnianych desek - pomostu lub pokrycia (dachu) piwnicy lub innego obiektu. Jak podkreślono we wpisie Muzeum na Facebooku, tego typu zabytki są bardzo cennym znaleziskiem, ponieważ pobiera się z nich próby do badań C14 i dendrochronologii, dzięki czemu można poznać datę ścięcia drzewa i wykorzystania go w danej konstrukcji.
      Relikty drewnianych wodociągów
      Obecnie prace koncentrują się na centralnej części Rynku. Odsłonięto tu relikty dwóch drewnianych wodociągów, które biegną środkiem Rynku w kierunku fontanny z figurą św. Floriana. Pierwsze wzmianki o wodociągu w Cieszynie pochodzą z 1575 r.; w księgach miejskich odnotowano wtedy wydatki na zakup rur oraz opłacenie rurmistrza. Z budową wodociągu wiąże się też zakup przez miasto folwarku gilczarowskiego. Najprawdopodobniej woda pochodziła z potoków spływających po stokach wzgórza Mały Jaworowy. Drewnianymi rurami prowadzono ją m.in. do zbiorników na Starym Targu i na Rynku (dzięki temu zasilano fontannę i cysternę na północnej pierzei). W latach 1790-1800 drewniany wodociąg rewitalizował ks. Leopold Jan Szersznik - historyk, pedagog, fundator biblioteki i pionier muzealnictwa.
      Zabytki ruchome z warstwy średniowiecznej
      Sieci wodociągowe wkopano w warstwy średniowieczne. Warstwa średniowieczna to najstarszy poziom użytkowy Rynku, powstały poprzez nanoszenie ziemi i odpadków organicznych, dzięki czemu jest ogromnie zasobny w zabytki ruchome. Znajdowane są tu przede wszystkim kości zwierzęce, fragmenty naczyń ceramicznych i kafli piecowych, fragmenty skór z ubioru wierzchniego i obuwia oraz metale - tłumaczą we wpisie naukowcy z cieszyńskiego Muzeum.
      Wykorzystując wykrywacze metali, jak dotąd natrafiono na parę monet z XV w., żelazne nożyczki, noże, sprzączki, guziki, podkowy i liczne gwoździe. Obecnie za najcenniejszy zabytek archeolodzy uznają fragment figurki Marii z Dzieciątkiem. Wstępnie znalezisko jest datowane na pełne-późne średniowiecze.
      Nie wiadomo, jak głęboko zalega średniowieczna warstwa (na razie w najgłębszym miejscu sięga metr poniżej poziomu bruku).
      Warto przypomnieć, że jeszcze w czerwcu specjaliści donosili, że w miejscu istnienia dawnej stacji benzynowej przy fontannie widoczny jest ciekawy kolisty obiekt kamienny, który [...] będzie badany w dalszej kolejności.
      Remont i przebudowa Rynku w Cieszynie będzie kosztowała ok. 11,4 mln PLN. Prace mają potrwać rok. Wszystkie zabytki trafią do zbiorów Muzeum.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Światło posiada niezwykle interesującą cechę. Jego fale o różnej długości nie wchodzą ze sobą w interakcje. Dzięki temu można jednocześnie przesyłać wiele strumieni danych. Podobnie, światło o różnej polaryzacji również nie wchodzi w interakcje. Zatem każda z polaryzacji mogłaby zostać wykorzystana jako niezależny kanał przesyłania i przechowywania danych, znakomicie zwiększając gęstość informacji.
      Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego poinformowali właśnie o opracowaniu metody wykorzystania polaryzacji światła do zmaksymalizowania gęstości danych. Wszyscy wiemy, że przewaga fotoniki nad elektronika polega na tym, że światło przemieszcza się szybciej i jest bardziej funkcjonalne w szerokich zakresach. Naszym celem było wykorzystanie wszystkich zalet fotoniki połączonych z odpowiednim materiałem, dzięki czemu chcieliśmy uzyskać szybsze i gęstsze przetwarzanie informacji, mówi główny autor badań, doktorant June Sang Lee.
      Jego zespół, we współpracy z profesorem C. Davidem Wrightem z University of Exeter, opracował nanowłókno HAD (hybrydyzowane-aktywne-dielektryczne). Każde z nanowłókien wyróżnia się selektywną reakcją na konkretny kierunek polaryzacji, zatem możliwe jest jednoczesne przetwarzanie danych przenoszonych za pomocą różnych polaryzacji. Stało się to bazą do stworzenia pierwszego fotonicznego procesora wykorzystującego polaryzację światła. Szybkość obliczeniowa takiego procesora jest większa od procesora elektronicznego, gdyż poszczególne nanowókna są modulowane za pomocą nanosekundowych impulsów optycznych. Nowy układ może być ponad 300-krotnie bardziej wydajny niż współczesne procesory.
      To dopiero początek tego, co możemy osiągnąć w przyszłości, gdy uda się nam wykorzystać wszystkie stopnie swobody oferowane przez światło, w tym polaryzację. Dzięki temu uzyskamy niezwykły poziom równoległego przetwarzania danych. Nasze prace wciąż znajdują się na bardzo wczesnym etapie, dlatego też szacunki dotyczące prędkości pracy takiego układu wciąż wymagają eksperymentalnego potwierdzenia. Mamy jednak niezwykle ekscytujące pomysły łączenia elektroniki, materiałów nieliniowych i komputerów, komentuje profesor Harish Bhakaran, który od ponad 10 lat prowadzi prace nad wykorzystaniem światła w technologiach obliczeniowych.
      Ze szczegółami pracy można zapoznać się w artykule Polarisation-selective reconfigurability in hybridized-active-dielectric nanowires opublikowanym na łamach Science Advances.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W piśmie Energy & Environmental Science ukazał się artykuł opisujący mikroprocesor zasilany procesem fotosyntezy. Twórcami niewielkiego systemu są naukowcy z University of Cambridge, a ich procesor pracuje bez przerwy od ponad roku. Ich badania dają nadzieję na stworzenie stabilnego, odnawialnego źródła zasilania dla niewielkich urządzeń.
      Wielkość całego systemu jest porównywalna z rozmiarami baterii AA. W jego skład wchodzą glony z rodzaju Synechocystis, niewielka aluminiowa elektroda i mikroprocesor. Całość zbudowana jest z tanich, powszechnie dostępnych i w większości poddających się recyklingowi materiałów. Twórcy systemu mówią, że najbardziej się on przyda w miejscach, gdzie brak jest dostępu do sieci energetycznych, a potrzebne są niewielkie ilości energii np. do zasilania czujników.
      Rozrastający się Internet of Things zwiększa zapotrzebowanie na energię elektryczną. Myślimy, że mamy tutaj rozwiązanie pozwalające na generowanie jej niewielkich ilości na bieżące potrzeby, mówi jeden z twórców systemu, profesor Christopher Howe. W naszym systemie nie występuje problem wyczerpania energii, gdyż do jej wytwarzania wykorzystywane jest światło słoneczne, dodaje.
      Podczas prowadzonego właśnie eksperymentu glony wykorzystywane są do zasilania procesora Arm Cortex M0+, który powszechnie wykorzystywany jest w Internet of Things. Zasilany glonami procesor pracował zarówno w warunkach domowych jak i na zewnątrz. Był wystawiony na naturalne zmiany światła i temperatury. Byliśmy pod wrażeniem ciągłości jego pracy. Sądziliśmy, że całość może ulec awarii po kilku tygodniach, ale tak się nie stało, mówi doktor Paolo Bombelli z Wydziału Biochemii University of Cambridge.
      Glony nie potrzebują specjalnego odżywiania, gdyż zapewniają sobie – i procesorowi – energię drogą fotosyntezy. I mimo tego, że do jej przeprowadzenia konieczne jest światło, procesor był zasilany nawet w okresach, gdy panowała ciemność. Glony wciąż prowadziły procesy metaboliczne.
      Twórcy systemu zwracają uwagę, że zasilanie miliardów Internet of Things stosowanymi obecnie akumulatorami litowo-jonowymi byłoby niepraktyczne. Potrzebne do tego byłoby więcej litu, niż obecnie wytwarzamy. A tradycyjne ogniwa fotowoltaiczne wytwarzane są z użyciem materiałów niebezpiecznych dla środowiska. Stąd potrzeba opracowania nowych, stabilnych i przyjaznych środowisku źródeł energii.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...