Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Ekwadorze odkryto niemowlęta pochowane 2100 lat temu w hełmach z czaszek starszych dzieci

Rekomendowane odpowiedzi

W Salango, w rytualnym kompleksie na środkowym wybrzeżu Ekwadoru, archeolodzy odkryli szczątki niemowląt, na których czaszki nasadzono jak hełm zmodyfikowane czaszki starszych dzieci. Wykopaliska ratunkowe prowadzono w latach 2014-16. Wyniki badań opublikowano w piśmie Latin American Antiquity.

Naukowcy podkreślają, że w wielu kulturach południowoamerykańskich ludzka głowa była ważnym symbolem.

W Salango odkryto 2 kurhany z ok. 100 r. p.n.e. Zidentyfikowano liczne artefakty, w tym pochodzące z późnej fazy Engoroy figurki przodków, oraz szczątki 11 osób (przedstawicieli kultury Guangala). W zachodnim kurhanie pogrzebano czworo niemowląt, a we wschodnim dwie osoby dorosłe, starsze dziecko i czworo niemowląt. Jedno niemowlę z każdego kurhanu miało "kask" utworzony ze zmodyfikowanych czaszek innych dzieci.

Głowy i nasadzone na nie czaszki z pochówków 370. i 339. zostały wyjęte z kurhanów z otaczającą glebą. W czerwcu 2018 r. Sara Juengst i Abigail Bythell z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Charlotte oddzieliły warstwy czaszek i oceniły pochówki pod kątem demograficznym i patologicznym. Wiek w momencie zgonu określiły na podstawie wyrzynania zębów i uformowania korzeni. W przypadku dodatkowych czaszek wiek dzieci oceniono w oparciu o stopień rozwinięcia kości.

Jedno z niemowląt (z pochówku 370.) zmarło w wieku ok. 18 miesięcy. Klatkę piersiową, ramiona oraz głowę odkryto w pozycji anatomicznej. Hełm przygotowano z czaszki innego dziecka, które w chwili zgonu miało ok. 4-12 lat. Specjalistki stwierdziły występowanie cribra orbitalia (są to zmiany patologiczne na górnej ścianie oczodołu, w wyniku których warstwa zbita przekształca się w przerośniętą substancję gąbczastą) oraz częściowo wygojone odgraniczone porowate zmiany w okolicy ciemieniowej. Nie stwierdziły żadnych urazów. Spomiędzy dwóch warstw czaszkowych wyjęto muszelkę i paliczek starszego dziecka. Do zrobienia kasku wykorzystano obie kości ciemieniowe, skrzydło większe kości klinowej oraz okolicę potyliczną. Tutaj także stwierdzono odgraniczone porowate zmiany w obu kościach ciemieniowych. Wygląd krawędzi fragmentów czaszki wskazywał na okołośmiertne cięcie.

Drugie niemowlę (z pochówku 339.) zmarło, gdy miało mniej więcej 6-9 miesięcy. Zachował się cały szkielet. Juengst i Bythell stwierdziły m.in. zapalenie okostnej w obu kościach piszczelowych. Nie zauważyły żadnego urazu. Dodatkowe elementy czaszkowe (22) to fragmenty kości ciemieniowej, łuski kości skroniowej i potylicy 2-12-letniego dziecka w położeniu anatomicznym. Ponownie na 4 fragmentach skroniowych zauważono odgraniczone porowate zmiany.

Nie wiadomo, czy zmarłe dzieci były ze sobą spokrewnione. Akademicy z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Charlotte i Universidad Técnica de Manabí dodają, że hełmy były ciasno dopasowane, co może sugerować jednoczesny pochówek niemowlęcia i dziecka-dawcy czaszki.

Juengst i inni tłumaczą, że zabieg mógł być próbą zapewnienia ochrony w życiu pozagrobowym (wydaje się to tym bardziej prawdopodobne, że głowy otoczono figurkami przodków). Istnieje też jednak alternatywne wyjaśnienie, że niemowlęta i/lub starsze dzieci wzięły udział w rytuale mającym uspokoić pobliski aktywny wulkan. Poza tym wysuwano sugestie, że któreś z nich mogło umrzeć z powodu głodu panującego po erupcji. Występowanie u wszystkich pewnych zmian patologicznych może bowiem wskazywać na stres będący wynikiem opadu popiołów wulkanicznych.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wygląda na to, że ziemia zawsze była najlepszym konserwatorem ludzkich szczątków, skoro to było aż 2100 lat temu. Niesamowite

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na stanowisku Buen Suceso w Ekwadorze znaleziono unikatowy pochówek kultury Manteño. Była to jedna z ostatnich kultur regionu przed kolonizacją. Pojawiła się około 600 roku, natomiast sam pochówek datowany jest na lata 771–953. Archeolodzy, którzy go badali stwierdzili, że ciężarna kobieta prawdopodobnie została złożona w ofierze, a jeszcze zanim umarła odcięto jej dłonie i nogę.
      Pochówek nr 10 jest wyjątkowy zarówno dlatego, że zawiera młodą kobietę i jej nienarodzone dziecko, ze względu na złożone do grobu ozdoby z różnych kultur i okresów wykonane z muszli zawiśników, oraz ze względu na potraktowanie zmarłej, w tym odcięcie jej dłoni i lewej nogi.
      Kobietę pochowano na plecach, z głową skierowaną na zachód. W okolicach miednicy znaleziono szczątki płodu, w grobie nie było natomiast jej dłoni i lewej nogi, znaleziono jedynie pojedyncze kości palców dłoni. Badania radiowęglowe jednego z zębów trzonowych wskazały, że pochówek miał miejsce w latach 771–953.
      Na oczach zmarłej położono muszle małży z rodzaju Anadara, wokół ciała ułożono zaś muszle w kształcie księżyca. W pobliżu lewego ramienia i biodra znajdowały się dwa wisiorki z muszli. Oprócz nich archeolodzy odkryli wiele innych ozdób z muszli. Do grobu wsadzono też czaszkę jakiejś innej osoby. Około metr na północ od pochówku znaleziono wykonany z piaskowca przedmiot o gwiaździstym kształcie. Zaś długo po pochówku na klatce piersiowej umieszczono spalone resztki czegoś złożonego w ofierze. Datowanie wykazało, że ofiara ta pochodziła z lat 991–1025. Analizy szkieletu zmarłej wykazały, że miała ona 17–20 lat, a jej dziecko 7–9 miesięcy. Dodatkowa czaszka należała na osoby w wieku 25–35 lat.
      Archeolodzy przypuszczają, że młoda kobieta otrzymała cios w głowę (lub uległa wypadkowi) i zmarła. Przed pochówkiem, ale bardzo blisko czasu zgonu odcięto jej dłonie i lewą nogę. Została pochowana wraz z dobrami grobowymi pochodzącymi z kultury Manteño i kultur wcześniejszych. Po latach jej grób otwarto – albo przypadkiem, albo celowo gdyż był oznaczony – i na piersiach złożono resztki spalonej ofiary.
      Liczba i rodzaj dóbr grobowych czynią pochówek 10 wyjątkowym wśród dotychczas odkrytych pochówków kultury Manteño. Wyjątkowa jest również pozycja ciała oraz ślady uderzenia w czaszkę i usunięcia kończyn.
      Uderzenie oraz odcięcie kończyn wskazuje, że kobieta została złożona w ofierze lub brutalnie potraktowana w czasie śmierci. Dowody na ofiary z ludzi składane przez mieszkańców ekwadorskich wybrzeży są rzadkie. Europejscy kronikarze z XVI wieku wspominali, że ofiary takie składano, gdy zmarł lokalny przywódca lub gdy proszono bogów o przychylność. Za złożeniem w ofierze może przemawiać też dodatkowa czaszka. Mimo, że nie ma na niej śladów urazów, można przypuszczać, że i tę osobę spotkał gwałtowny koniec.
      Kobieta z pochówku 10 miała ramiona umieszczone pod miednicą, a sama miednica znajdowała się w anatomicznej pozycji. To wskazuje, że dłonie odcięto jej przed pochówkiem, niewykluczone, że miała związane ręce. Ich odcięcie może wskazywać na karę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W duńskim Lejre poszukiwacze skarbów znaleźli niezwykle rzadki fragment hełmu sprzed epoki wikingów. Platerowany złotem zabytek z brązu został ozdobiony granatami i motywami zwierzęcymi. Zdaniem specjalistów, musiał być częścią jednego z najwspanialszych hełmów ze Skandynawii. Złoto, ornamenty oraz granaty pokazują, jak wspaniały był to hełm, mówi Julie Nielsen, dyrektor ds. archeologii w muzeum w Roskilde.
      Zabytek został znaleziony w dwóch pasujących do siebie częściach. Razem stanowią większą część  elementu umieszczanego nad oczami. Ornament w postaci zwierzęcia z wyróżniającymi się zębami i dużymi oczami reprezentuje styl znany nam z germańskiej epoki żelaza. Fragmenty pochodzą z lat 650–750, dodaje Nielsen.
      Odegrało w przeszłości niezwykle ważną rolę. To tam miał założyć swą siedzibę pierwszy król Danii, legendarny Skjold. W okolicy znajdują się neolityczne dolmeny. W epoce brązu lokalni możni znaczyli są obecność kolejnymi kurhanami. W okolicy nie znaleziono dotychczas żadnych siedzib z okresu neolitu czy epoki brązu, jednak historycy nie wątpią, że musieli tam mieszkać ludzie. Około 500 roku w Lejre doszło do dużej zmiany. Pojawiają się wielkie budowle, świadczące o bogactwie, być może o obecności tutaj władzy królewskiej. Największa z nich ma imponujące 650 metrów kwadratowych. Być może to one były wzorcem dla Heorota, dworu królów duńskich opisanych w Beowulfie.
      Znaleziony niedawno fragment wspaniałego hełmu wpisuje się w krajobraz wielkości Lejre. Julie Nielsen uważa, że hełm należał albo do króla, albo do osoby z najwyższej warstwy społecznej. Czerwony granat to symbol potęgi, bogaty ornament opowiada historię o potędze osoby, która hełm posiadała i nosiła, stwierdza uczona. Jej zdaniem nie był to hełm używany w walce. W germańskiej późnej epoce żelaza w Lejre nie toczono walk. Było to centrum skupiające elitę polityczną i religijną. Na wschodzie i zachodzie – w Anglii i Szwecji – znajdujemy fragmenty podobnych hełmów. To pokazuje, że Lejre znajdowało się na przecięciu szlaków, było miejscem gdzie krzyżowały się drogi, a handel odgrywał tutaj niezwykle istotną rolę, mówi Nielsen.
      Szwedzcy i duńscy uczeni porównują znaczenie Lejre ze szwedzką Gamla Uppsala, która stanowiła siedzibę legendarnej szwedzkiej dynastii Ynglingów. John Ljungkvist z Uniwersytetu w Uppsali, który szczegółowo zbadał fragment hełmu podkreśla jego wyjątkową konstrukcję. W innych hełmach element ten składa się z trzech osobnych części. Tutaj mamy jedną część. Dotychczas nie natrafiliśmy na nic podobnego. To produkt szczególnie wysokiej jakości. Dorównuje słynnemu hełmowi z Sutton Hoo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szpik kostny jest najważniejszym narządem krwiotwórczym w naszym organizmie. Jednak z wiekiem jego zdolność do produkcji zdrowych komórek krwi znacząco spada, co prowadzi do stanów zapalnych i chorób. Naukowcy z Instytutu Biomedycyny Molekularnej im. Maxa Plancka w Münster wykazali właśnie, że szpik w kościach czaszki jest wyjątkowy i z wiekiem... zwiększa produkcję krwi. A wyspecjalizowane naczynia krwionośne w szpiku kostnym czaszki wciąż rosną, napędzając produkcję krwinek.
      W szpiku powstają komórki macierzyste hemopoezy (HSC), z których powstają komórki krwi i układu odpornościowego. Z wiekiem produkcja HSC zostaje zaburzona, powstaje coraz więcej komórek układu odpornościowego, spada ich jakość. W większości organów dochodzi do zmniejszenia sieci naczyń krwionośnych i pogorszenia ich funkcjonowania. Ważnymi oznakami starzenia się szpiku kostnego są też akumulacja tłuszczu, utrata masy kostnej, stany zapalne, pojawia się coraz więcej komórek mieloidalnych kosztem limfocytów.
      Większość kości zawiera szpik, ale kości długie, takie jak kości ramion czy nóg oraz kości płaskie, jak kości czaszki, powstają w odmiennym procesie niż reszta kości. Naukowcy od dawna wykorzystują czaszki myszy – są one cienkie i niemal przezroczyste – do obserwowania aktywności komórek HSC. Zakładają przy tym, że mikrośrodowisko szpiku kostnego we wszystkich kościach jest takie same.
      Naukowcy z Instytutu Maxa Plancka postanowili rzucić wyzwanie temu przekonaniu. Zadali sobie pytanie, czy jest ono prawdziwe i odkryli, że szpik kostny w czaszce ma wyjątkowe właściwości, zwiększa produkcję komórek krwiotwórczych w czasie dorosłego życia i jest wyjątkowo odporny na oznaki starzenia się. Odkrycia dokonano za pomocą specjalnej techniki wizualizacji, która pozwoliła obserwować całą sieć naczyń krwionośnych i wszystkie komórki szpiku kostnego w sklepieniu czaszki. Za pomocą metody immunufluorescencji in vivo naukowcy mogli porównywać zmiany w szpiku kostnym sklepienia czaszki, jakie zachodziły podczas starzenia się zwierzęcia.
      Główny autor badań, Bong-Ihn Koh mówi, że jego zespół zauważył coś niespodziewanego gdy porównał czaszkę młodej dorosłej myszy z czaszką starej myszy w wieku 95 tygodni. W sklepieniu czaszki młodej dorosłej myszy jest niewiele szpiku i nie spodziewałem się, by jego ilość znacząco się zmieniła. Jednak gdy przyjrzałem się po raz pierwszy czaszkom starych myszy, ze zdumieniem zauważyłem, że kości sklepienia są całkowicie wypełnione szpikiem i pełne naczyń krwionośnych.
      Kolejne badania wykazały, że to ciągły wzrost sieci naczyń krwionośnych napędza zwiększanie się ilości szpiku przez całe życie. Zwiększanie się ilości szpiku kostnego w miarę starzenia się, było czymś zaskakującym, ale jeszcze bardziej zaskakujący był wzrost sieci naczyń krwionośnych, mówi uczony. To jednak nie wszystko. Okazało się bowiem, że komórki HSC powstające w kościach czaszki były wysoce odporne na starzenie się i były zaskakująco zdrowe. Oznaki starzenia się, jaki obserwowaliśmy w szpiku kości udowej myszy – jak akumulacja tłuszczu, stan zapalny, zwiększone wytwarzanie komórek odpornościowych – były niemal nieobecne w szpiku kości czaszki tej samej myszy, dodaje Koh.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk w położonym nad Dunajem mieście Riedlingen w południowych Niemczech, archeolodzy trafili na unikatową komorę grobową z wczesnego okresu celtyckiego. Komora znajdowała się wewnątrz dużego kurhanu o średnicy 65 metrów. Obecnie kurhan ma niemal 2 metry wysokości, jednak w przeszłości sięgał prawdopodobnie 6 metrów. Jego rozmiary wskazują, że należał do niewielkiej grupy zwanej kurhanami książęcymi. W latach 620–450 p.n.e. w takich kurhanach na terenie południowo-zachodnich Niemiec Celtowie chowali osoby o najwyższym statusie społecznym.
      Nowo odkryta komora zachowała się w niemal idealnym stanie, mimo że minęło 2600 lat od jej zbudowania. Eksperci stwierdzili, że naukowe znaczenie odkrycia wykracza znacznie poza obszar, na którym komorę znaleziono. Tym bardziej, że współczesna technologia pozwoli na przeprowadzenie badań, jakie jeszcze niedawno były poza zasięgiem archeologii. Już zapowiedziano, że w ciągu najbliższych kilku lat komora zostanie wydobyta, zakonserwowana, a następnie zrekonstruowana i udostępniona zwiedzającym w muzeum.
      Kurhan znajduje się około 7 kilometrów na północny-wschód od Heuneburga, zwanego najstarszym miastem na północ od Alp, jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Europie Środkowej. W pobliżu znajduje się też Bussen, inne ważne stanowisko archeologiczne z epok brązu i żelaza, zwane świętą górą górnej Szwabii.
      Badania kurhanu rozpoczęły się w ubiegłym roku, gdy zdecydowano, że zagrożony przez działalność rolniczą zabytek należy poznać pod kątem chronologii i struktury. Archeolodzy byli niezwykle zaskoczeni, gdy 70 centymetrów pod powierzchnią gruntu trafili na zachowaną dębową komorę grobową. Ich zdumienie było tym większe, że zwykle zagrzebane w ziemi drewno może przetrwać zaledwie kilka dekad. Wcześniej w Niemczech znaleziono tylko jedną w pełni zachowaną celtycką komorę grobową. Została odkryta w 1890 roku w Villingen w Szwarcwaldzie. Znalezisko zostało wówczas jedynie częściowo udokumentowane i zachowane, nie wspominając już o różnicy z możliwościach badawczych wówczas i obecnie.
      Komora z Riedlingen przetrwała w całości, z sufitem, podłogą i ścianami, dając specjalistom niepowtarzalną okazję do przeprowadzenia badań. Jest usytuowana na osi północ-południe, jej wymiary to 3,40x4,05 metra. Podłogę zbudowano z grubych świetnie zachowanych desek. Na środku dłuższych ścian znajdowała się belka podtrzymująca masywny sufit, który zawalił się pod ciężarem kurhanu. Udało się jednak określić, że wysokość ścian komory wynosiła około 1 metra. W rogach komory znajdowały się pale, które prawdopodobnie podtrzymywały całą konstrukcję. Sufit był potężny. Składał się z dwóch warstw bardzo grubych dębowych belek.
      Świetnie zachowane drewno pozwoli na przeprowadzenie badań dendrochronologicznych, które powinny wskazać na dokładny rok pochówku. Ekspertom udało się już datować drewniane obiekty pozostawione przez budowniczych komory. Stwierdzili, że obiekt, który mógł być nieukończoną drewnianą łopatą, został wykonany z drzewa ściętego w 585 roku przed naszą erą.
      Prawdopodobnie więc książęcy kurhan z Riedlingen został wybudowany w tym samym roku. Jest on więc o 2 lata starszy od grobu w Bettelbühl, w którym w 583 roku p.n.e. spoczęła celtycka księżniczka. Obie daty są zaś bardzo bliskie przebudowie Heuenburga, podczas której wykorzystano cegły suszone na słońcu.
      Naukowcy przypuszczają, że wyjątkowo masywny, ciężki sufit miał chronić komorę grobową przed rabusiami. To tym bardziej prawdopodobne, że niemal wszystkie książęce groby z tego okresu zostały okradzione już w starożytności. Niestety, tak też stało się w Riedlingen. Archeolodzy odkryli wykopane przez złodziei dwa tunele prowadzące do południowo-wschodniego narożnika komory. Rabusie przebili się przez sufit i weszli do komory otworem o wymiarach 40x45 cm. Rabunek, do którego musiało dojść gdy jeszcze możliwe było swobodne poruszanie się w komorze, został dokonany bardzo systematycznie. Na zbadanych dotychczas fragmentach podłogi archeolodzy nie znaleźli żadnych dóbr wykonanych z metalu czy jakiegokolwiek cennego materiału. Wciąż jednak nie zbadano całej podłogi, jest więc nadzieja, że złodzieje coś przeoczyli.
      W jednym z tuneli wykopanych przez rabusiów znaleziono ozdobne gwoździe z brązu. Prawdopodobnie pochodzą one z ozdobnego wozu, na którym złożona była zmarła osoba, a ich obecność potwierdza, że grób był bogato wyposażony.
      Dotychczas wydobyto też kilkanaście fragmentów szkieletu. Wstępne badania sugerują, że prawdopodobnie należą one do mężczyzny zmarłego w wieku 15–20 lat, którego wzrost określono na 160–168 cm.
      Ponadto zaraz pod powierzchnią gruntu, blisko krawędzi kurhanu, znaleziono częściowo zachowany szkielet mężczyzny zmarłego w wieku 25–35 lat. Odkryto przy nim dwie broszki z brązu i niewielki kawałek kwarcu. Być może stanowiły one część naszyjnika. Pochówek ten datowany jest na około 500 r. p.n.e. Mężczyznę pogrzebano więc w istniejącym wcześniej kurhanie. Kilka metrów dalej, wciąż w obrębie kurhanu, archeolodzy znaleźli niewielką jamę, a w niej dwa ceramiczne naczynia ze skremowanymi szczątkami. Pochodzą one z około 600 roku, pochówku dokonano albo na krótko przed wybudowaniem kurhanu, albo w czasie jego budowy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W twierdzy Ayanis we wschodniej Turcji znaleziono świetnie zachowane trzy tarcze i hełm z brązu sprzed około 2700 lat. Archeolodzy odkryli je na terenie świątyni poświęconej Chaldiemu, bogowi wojny i głównemu bóstwu panteonu urartyjskiego. Urartu były starożytnym państwem, które istniało na Wyżynie Armeńskiej. Ayanis zaś to ostatni fort wybudowany przez Urartu. Powstał około 672 roku p.n.e. na polecenie Rusy II, ostatniego znaczącego władcy Urartu. Położona na wzgórzu nad jeziorem Wan twierdza znajdowała się nieco ponad 30 kilometrów na od Tuszpy, stolicy Urartu. Ayanis nie przetrwał długo, około 25 lat po wybudowaniu został zniszczony przez trzęsienie ziemi.
      Tereny, które w przeszłości zajmowało Urartu, są obecnie położone w Armenii, Turcji i Iranie. Urartu jest po raz pierwszy wspomniane w źródłach asyryjskich z XIII wieku przed Chrystusem. W IX i VIII wieku osiągnęło szczyt potęgi.
      Elity rządzące Urartu składały Chaldiemu w ofierze broń i zbroje z brązu. Większość tych przedmiotów uległa zniszczeniu w wyniku trzęsienia ziemi i pożaru. Jednak właśnie znalezione tarcze i hełm uniknęły tego losu. Archeolodzy znaleźli je na głębokości 6 metrów, na podłodze świątyni. Dwie tarcze były połączone razem, a wewnątrz znajdował się hełm. Na tarczach widoczne są inskrypcje, jednak przed dokładnym oczyszczeniem ich odczytanie nie jest możliwe. Na hełmie zaś widać bogate zdobienia, które prawdopodobnie świadczą o tym, że był to przedmiot wotywny, a nie używany w walce.
      Urartu to nazwa asyryjska, sami mieszkańcy kraju nazywali go Biainili. Ich stolica, Tuszpa, znajdowała się tam, gdzie dzisiejsze miasto Wan. Mieszkańcy Urartu mieli wiele wspólnego z Hurytami, mówili blisko spokrewnionym językiem, najprawdopodobniej oddzielili się od tego samego wspólnego ludu. Mogło to nastąpić najpóźniej pod koniec IV tysiąclecia.
      Swoje główne osiągnięcia cywilizacyjne – pismo, literaturę, organizację wojskową, motywy artystyczne – Urartu zawdzięcza Asyryjczykom. Asyria podbiła tereny Urartu ok. 1275 roku, napotykając niewielki opór. Od tamtej pory Asyryjczycy wielokrotnie najeżdżali na swoich sąsiadów, wywożąc łupy i nakładając daniny. To prawdopodobnie ciągłe konflikty z Asyryjczykami doprowadziły do centralizacji władzy i wyłonienia się po wiekach państwa Urartu.
      W II połowie IX wieku pomiędzy Urartu a Asyrią prawdopodobnie panował pokój. Panowanie króla Menui (ok. 810–781 p.n.e.) to okres największego rozkwitu Urartu. Władca podejmował ambitne przedsięwzięcia budowlane i inżynieryjne. Za jego czasów wybudowano m.in. „Kanał Menui” długości 45 kilometrów, który do dzisiaj wykorzystywany jest do irygacji. Menua dbał też o ekspansję terytorialną na północ, zachód i wschód (na południu była Asyria). Nawet niektórzy wasale Asyrii weszli w strefę wpływów Urartu. Podczas rządów kolejnych władców Urartu na krótko rozszerzyło swój stan posiadania tak bardzo na zachód i południe, że odcięło szlak łączący Asyrię z ważnym źródłem żelaza w górach Taurus.
      Syn i wnuk Menui dokonali podboju i zasiedlenia obszarów nad górnym i środkowym biegiem rzeki Aras. Tamtejsze doliny stały się ważnym centrum aktywności rolniczej i budowlanej oraz źródłem dużych dochodów. W czasie kampanii wojennych armie Urartu brały do niewoli tysiące jeńców, którzy pracowali na królewskich polach.
      Urartu doszło do tak znacznej potęgi, że było w stanie prowadzić i wygrywać wojny z Asyrią. Jednak nie trwało to długo. Ekspansja Asyrii w lat 744–715 zakończyła okres potęgi Urartu, a za czasów Sargona II (721–705) Urartu przestało być konkurentem Asyrii do hegemonii na Bliskim Wschodzie. Około 715 roku na Urartu najechali koczowniczy Kimmerowie. Być może do najazdu sprowokowała ich nierozsądna polityka władcy Urartu Rusy I, który zniszczył niewielkie graniczne państewka buforowe. Armia Rusy poniosła druzgoczącą klęskę. Wykorzystał to Sargon, który dokonał najazdu. Zamiast ryzykować oblężenie potężnej stolicy, splądrował główne sanktuarium Urartu w Ardini i zabrał posąg Chaldiego. Na wieść o tym Rusa I popełnił samobójstwo.
      Pomimo utraty znaczenia militarnego, kolejni władcy Urartu rozwijali kraj gospodarczo i kulturowo. Ostatnim z silnych władców był Rusa II (685–639 p.n.e.), który próbował odbudować państwo. Kilkadziesiąt lat po jego śmierci Urartu przestało istnieć w wyniku najazdów Medów.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...