Archeolodzy znaleźli pułapki pełne kości mamutów
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas wykopalisk w Bidwell West w pobliżu Milton Keynes w Wielkiej Brytanii specjaliści z Cotswold Archeology znaleźli średniowieczny budynek oraz inne struktury z tego okresu. Najciekawszym jednak odkryciem jest duży kościany fragment gry, który prawdopodobnie został wykonany na obrabiarce. Podobne zabytki, pochodzące z XI-XIII wieku, znajdowano już wcześniej. Były one wykorzystywane prawdopodobnie podczas różnych gier, zwykle dwuosobowych, podczas których używano kostki i planszy.
Najnowsze znalezisko wykonano z krowiej żuchwy, a okrągły kształt nadano mu na obrabiarce. Przedmiot został ozdobiony koncentrycznymi kręgami oraz kropkami i kółkami. Naukowcy przypuszczają, że służył do gry w tabulę, chociaż nie można tego jednoznacznie stwierdzić. Niewiele też wiemy o zasadach starożytnych gier. Rzadko kiedy bowiem zachowały się one w całości, brak też jednoznacznych opisów ich zasad. Naukowcy próbują odtworzyć zasady na podstawie zachowanych fragmentów gier oraz ikonografii.
Ludzkość od tysięcy lat gra w planszówki. W czasach rzymskich gra o nazwie duodecim scripta była jedną z pierwszych, które trafiły na Wyspy Brytyjskie. Wiemy, że wykorzystywano tutaj planszę składającą się z trzech rzędów po 12 pól. Niewykluczone, że to od niej pochodzi gra tabula, która była popularna również w średniowieczu. To gra podobna do tryktraka, używano w niej 24 pól ułożonych w dwóch rzędach. Prawdopodobnie znaleziony właśnie przedmiot służył do gry w tabulę.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Amerykańska firma biotechnologiczna Colossal twierdzi, że w 2027 roku doprowadzi do ponownego pojawienia się na Ziemi jednego z najbardziej znanych, nieistniejących już gatunków – mamuta włochatego. Jeśli się uda, mamut zostanie reintrodukowany w środowisku arktycznym, w którym niegdyś żył. Przedsiębiorstwo, w które zainwestowała m.in. rządowa firma venture capital In-Q-Tel, finansująca prace nad najnowszymi technologiami na potrzeby CIA, chce w ten sposób walczyć ze zmianami klimatu czy pomóc w przetrwaniu słoniom.
Gdyby w Arktyce znowu wędrowały stada mamutów doprowadziłoby to – zdaniem przedstawicieli Colossal – do przekształcenia arktycznego krajobrazu z obecnego lesistego porośniętego licznymi krzewami w stepowy. Taki ekosystem miałby lepiej radzić sobie ze zmianami klimatu i pomóc je powstrzymać. Celem Colossal jest też udoskonalenie technik genetycznych, wykorzystanie ich do walk ze zmianami klimatu czy też uodpornienie natury na negatywny wpływ człowieka na kluczowe ekosystemy.
Genom mamuta jest w 99,6 zgodny z genomem słonia azjatyckiego. I właśnie w tym Colossal pokłada nadzieje. Dla wielu ludzi gatunek ten bezpowrotnie wyginął. Ale nie dla nas i naszych naukowców. Pracujemy nad przywróceniem mamuta włochatego. Zebraliśmy odpowiedniej jakości próbki DNA i metodą edycji genów doprowadzimy do ponownego pojawienia się tego przedstawiciela arktycznej megafauny, czytamy na firmowej witrynie.
Najpierw ma powstać embrion mamuta, który zostanie umieszczony w macicy słonia afrykańskiego. Gatunek ten wybrano zarówno ze względu na fakt, iż jest mniej zagrożony niż słoń azjatycki, jak i ze względu na jego rozmiary. Celem jest osiedlenie mamutów w niektórych częściach Arktyki. Początkowo myślano o Syberii, jednak ze względu na sytuację polityczną plany te mogą ulec zmianie. Przedstawiciele Colossal twierdzą, że jeśli uda się przywrócić mamuta, to udoskonalone dzięki temu techniki genetyczne pozwolą myśleć o przywróceniu innych gatunków, jak również o uratowaniu jeszcze istniejących.
Pojawienie się mamutów ma mieć też olbrzymi wpływ na klimat. Olbrzymie rozmiary ciała, potężny chód i rozległe szlaki migracji przynosiły olbrzymie korzyści całej Arktyce. Step Mamutów był w przeszłości największych ekosystemem na Ziemi. Rozciągał się od Francji po Kanadę i od arktycznych wysp po Chiny. Był domem dla milionów wielkich roślinożerców. Zwierzęta te były kluczowym elementem ochrony tego ekosystemu, który był tak wielki, że wpływał, a nawet niemal kontrolował, klimat planety, stwierdzają przedstawiciele firmy. Step ten pochłaniał olbrzymie ilości węgla z atmosfery. Po zniknięciu mamutów ekosystem uległ zmianie, pojawiły się lasy i mokradła, które nie są tak efektywne. Jeśli Step Mamutów by powrócił, mógłby pomóc w walce z globalnym ociepleniem i chroniłby wieczną zmarzlinę, jeden z największych na świecie rezerwuarów węgla.
Jeśli uda się z mamutem, Colossal może spróbować ożywić dodo czy wilka workowatego.
Ostatnie mamuty wyginęły około 4000 lat temu. Zwierzęta te żyły zatem w czasach, gdy ludzkość używała pisma, wybudowała Wielką Piramidę w Gizie i warzyła piwo.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Gdy w ubiegłym roku archeolodzy prowadzili prace zwiadowcze na miejscu planowanego osiedla w Herne Bay na północnym wybrzeżu Kentu, znaleźli w jednej części stanowiska ślady osadnictwa z późnej epoki brązu i rzymskiej, a z drugiej – pozostałości po osadnictwie średniowiecznym. Nie było to zbyt zaskakujące, gdyż okolica znana jest z tego typu znalezisk. Jednak naukowcy mieli nadzieję trafić na ślady ludzkiej bytności z okresu paleolitu, dlatego kontynuowali badania. Na ślady tego typu nie trafili, znaleźli za to rzadki średniowieczny artefakt.
Archeolodzy odkryli dołki posłupowe będące pozostałością prostokątnej struktury oraz dowody na osadnictwo anglosaskie. Znaleziono też dwa wykopy otaczające dużą strukturę. Być może odbywała się tam produkcja chleba lub piwa. I to właśnie w jednym z tych wykopów znajdował się dobrze zachowany kościany flet. Znaleziono go w kontekście ceramiki z XII–XV wieku. Dopóki nie zostaną przeprowadzone szczegółowe badania, archeolodzy przyjmują, że instrument pochodzi z tego właśnie okresu.
Flet został starannie wykonany z kości piszczelowej owcy lub kozy. Posiada pięć otworów na palce na górze i jeden, dla kciuka, na dole. To flet prosty, być może brakuje mu ustnika, ale poza tym jest kompletny. Jest bardzo podobny do instrumentu znalezionego w 1964 roku w Somerset w towarzystwie monety z połowy XIV wieku.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Poszukiwanie zjawisk fizycznych wykraczających poza Model Standardowy często wymaga dostępu do potężnych narzędzi, jak Wielki Zderzacz Hadronów, podziemnych wykrywaczy neutrin, ciemnej materii i egzotycznych cząstek. Urządzenia takie są niezwykle kosztowne w budowie i utrzymaniu, ich konstruowanie trwa przez wiele lat i jest ich niewiele, przez co ustawiają się do nich długie kolejki naukowców. Teraz dzięki naukowcom z Holandii może się to zmienić. Opracowali oni bowiem technikę więzienia i badania ciężkich molekuł w warunkach laboratoryjnych.
Ciężkie molekuły są świetnym obiektem do badań nad elektrycznym momentem dipolowym elektronu. Jednak dotychczas stosowane metody nie pozwalały na ich uwięzienie w warunkach niewielkiego laboratorium.
Standardowe techniki poszukiwania elektrycznego momentu dipolowego elektronu (eEDM) wykorzystują wysoce precyzyjną spektroskopię. Jednak by ją zastosować konieczne jest najpierw spowolnienie molekuł i schwytanie ich w pułapkę laserową lub elektryczną. Problem w tym, że do odkrycia zjawisk wykraczających poza Model Standardowy konieczne może okazać się przechwycenie molekuł zbyt ciężkich, by mogły uwięzić je lasery. Z kolei pułapki elektryczne pozwalają na przechwycenie ciężkich jonów, ale nie obojętnych elektrycznie molekuł.
Naukowcy z Uniwersytetu w Groningen, Vrije Universiteit Amsterdam oraz instytutu Nikhef rozpoczęli swoją pracę od stworzenie molekuł fluorku strontu (SrF), które powstały w wyniku reakcji chemicznych zachodzących w kriogenicznym gazie w temperaturze około 20 kelwinów. Dzięki niskiej temperaturze molekuły te mają początkową prędkość 190 m/s, podczas gdy w temperaturze pokojowej wynosi ona ok. 500 m/s. Następnie molekuły wprowadzane są do 4,5-metrowej długości spowalniacza Stark, gdzie zmienne pola elektryczne najpierw je spowalniają, a następnie zatrzymują. Molekuły SrF pozostają uwięzione przez 50 milisekund. W tym czasie można je analizować za pomocą specjalnego systemu indukowanego laserem. Pomiary takie pozwalają badać właściwości elektronów, w tym elektryczny moment dipolowy, dzięki czemu możliwe jest poszukiwanie oznak asymetrii.
Model Standardowy przewiduje istnienie eEDM, jednak ma on niezwykle małą wartość. Dlatego też dotychczas właściwości tej nie zaobserwowano. Obserwacja i zbadanie eEDM mogłyby wskazać na istnienie fizyki wykraczającej poza Model Standardowy.
Molekuły SrF, którymi zajmowali się Holendrzy, mają masę około 3-krotnie większą niż inne molekuły badane dotychczas podobnymi metodami. Naszym kolejnym celem jest uwięzienie jeszcze cięższych molekuł, jak np. fluorku baru (BaF), który ma macę 1,5 raza większą od SrF. Taka molekuła byłaby jeszcze lepszym celem do pomiarów eEDM, mówi Steven Hoekstra, fizyk z Uniwersytetu w Groningen. Im bowiem cięższa molekuła, tym dokładniejszych pomiarów można dokonać.
Jednak możliwość uwięzienia ciężkich molekuł przyda się nie tylko do badania elektrycznego momentu dipolowego elektronu. Można dzięki temu przeprowadzać też zderzenia ciężkich molekuł przy niskich energiach, symulując warunki w przestrzeni kosmicznej. To zaś przyda się podczas badań interakcji na poziomie kwantowym. Hoekstra mówi, że wraz ze swoimi kolegami będą też pracowali nad zwiększeniem czułości pomiarów poprzez zwiększenie intensywności strumienia molekuł. Spróbujemy też uwięzić bardziej złożone molekuły, jak BaOH czy BaOCH3. Dodatkowo wykorzystamy naszą technikę do badania asymetrii w molekułach chiralnych, zapowiada.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Mamuty i polujących na nie ludzi często kojarzymy z mrozem i śniegiem. Wyobrażamy sobie ludzi, którzy potrafili radzić sobie w trudnych warunkach. O tym, że to prawdziwy obraz świadczy najnowsze znalezisko naukowców z Rosyjskiej Akademii Nauk. Aleksander Kandyba i jego zespół badają właśnie szczątki odkryte w najdalej na północ położonym obozowisku ludzi z paleolitu.
Odkrycie dowodzi, że około 26 000 lat temu, na wyspie Kotelny u wybrzeży Jakucji, przebywali myśliwi, którzy polowali na mamuty. Wyspa ta znajduje się 990 kilometrów na północ od kręgu polarnego. Znaleziono tam narzędzia używane przy dzieleniu mięsa oraz liczne kości mamuta.
To wyjątkowe wydarzenie dla Arktyki i światowej archeologii. Mamut został zabity przez ludzi. Znaleźliśmy dużą liczbę fragmentów kości i ciosów, które o tym świadczą. Widzimy na nich nacięcia i ślady uderzeń, za pomocą których rozdzielano kręgi. Ludzie używali wielu narzędzia. Nie ma ani jednej kości, która nie nosiłaby śladów takich działań. Mówimy tutaj o najdalej na północ wysuniętej paleolitycznej osadzie, podkreśla Aleksander Kandyba, badacz z Instytutu Archeologii i Etnografii.
Dowód na to, że w starszej epoce kamienia ludzie żyli tak daleko na północ, rodzi pytania o to, w jaki sposób tam dotarli i jak się tam utrzymali. Wiemy przynajmniej, jak dzielili mięso mamutów, dodaje Kandyba.
Doktor Albert Protopopow, specjalista od mamutów w Akademii Nauk Jakucji dodaje, że udało się odnaleźć 70% szkieletu zabitego mamuta. W tej chwili stanowisko Taba-Yuryach to najbardziej na północ wysunięte miejsce, o którym wiemy, że w paleolicie przebywali tam ludzie.
Naukowcy dodają, że w czasach, gdy paleolityczni łowcy zabili wspomnianego mamuta, Kotelny była połączona z lądem, a klimat był łagodniejszy niż dzisiaj.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.