Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Apple zapłaci nawet milion za informację o dziurach

Rekomendowane odpowiedzi

Za znalezienie luki w produktach Apple'a można będzie otrzymać do miliona dolarów. Ivan Krstic, odpowiedzialny w Apple'u za kwestie bezpieczeństwa, poinformował podczas dorocznej konferencji Black Hat, że firma zwiększa z 200 000 do 1 000 000 limit kwoty, jaką płaci za znalezione dziury. Przedsiębiorstwo chce w ten sposób zachęcić odkrywców luk, by informowali je o ich istnieniu, zamiast by sprzedawali je na czarnym rynku.

Co więcej, program nagród nie będzie ograniczony tylko do iPhone'a ale będzie dotyczył również innych produktów, jak iPad, Mac, Apple Watch czy Apple TV.

Dotychczas firma płaciła do 200 000 USD za informacje o dziurach, ale krytykowano ją, że to zbyt mała kwota, więc istnieje pokusa sprzedaży informacji na czarnym rynku, co negatywnie odbiłoby się na bezpieczeństwie użytkowników firmowych produktów.
Oczywiście nie dostaniemy miliona dolarów za każdą informację o luce. Najwyższą kwotę przewidziano tylko dla znalazców najpoważniejszych najbardziej groźnych dziur. Ponadto do 500 000 dolarów zwiększono kwotę za informacje o dziurach pozwalających na nieuprawniony dostęp do danych użytkownika.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby był b ardziej popularny, to pewnie ilość znalezionych dziur zwiększyła by się. Tak samo jak w Windows. Lepiej szukać luk tam, gdzie istnieje ryzyko ataku na dużą ilość urządzeń. Teraz przyjęło się, że IOS jest nie do złamania. Podobnie jest z każdym niszowym systemem. Linuksa też ciężko złamać, ale czym bardziej znana dystrybucja, tym więcej osób używa i jest sens włamywania się i szukania luk. Pewnie z IOS byłoby tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że popularność ma znaczenie, ale IOS ma prężną branżę zeroday, tylko się o nich tak często nie słyszy. Są sprzedawane brokerom i korzystają z nich 3-literowe agencje. Linuks nie jest tak bezpieczny, jak się może wydawać. Sam korzystam od ponad 15 lat i kiedyś - bardzo dawno - tak myślałem, ale niektóre opublikowane krytyczne luki dają do myślenia ;-)

Przypomniał mi się ten artykuł z listopada 2017 o 40 podatnościach w podsystemie USB ;-)
https://www.theregister.co.uk/2017/11/07/linux_usb_security_bugs/

Quote

Monday, Google security researcher Andrey Konovalov disclosed 14 Linux USB flaws found using syzkaller, a kernel fuzzing tool developed by another Google software engineer, Dmitry Vyukov.

Quote

That's just the tip of the iceberg. In an email to The Register, Konovalov said he asked for CVEs for another seven vulnerabilities on Tuesday, and noted there are something like 40 that have not been fixed or triaged.

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wczesna diagnoza jest często kluczem do wyleczenia wielu chorób. Jednak wiele osób nie korzysta z możliwości badań przesiewowych, nie idzie do lekarza gdy zauważy niepokojące objawy, nie bada się pod kątem ewentualnego nawrotu choroby czy pogorszenia stanu zdrowia. W bardzo wielu krajach takiego postępowania nie można tłumaczyć brakiem informacji czy wysokimi kosztami, gdyż informacje są powszechnie dostępne, a koszty pokrywane przez publiczne systemy opieki zdrowotnej. Z badań Instytutu Rozwoju Człowieka im. Maxa Plancka wynika, że aż 33% ludzi wybiera coś, co badacze nazwali „świadomą ignorancją”, ludzie ci nie chcą wiedzieć o poważnej chorobie, nawet jeśli mogą być chorzy.
      Naukowcy przeprowadzili metaanalizę 92 badań, w których wzięło udział w sumie 564 497 osób z 25 krajów. Chcieli wiedzieć, jak szeroko rozpowszechniona jest chęć unikania informacji o swoim stanie zdrowia i jakie są tego przyczyny.
      Analizowane badania dotyczyły postaw pacjentów w obliczu poważnych schorzeń, m.in. choroby Alzheimera, pląsawicy Huntingtona, AIDS, nowotworów i cukrzycy. Autorzy metaanalizy zdefiniowali unikanie jako każde zachowanie, którego celem jest uniknięcie lub odwleczenie pozyskania dostępnej, ale potencjalnie niechcianej informacji. Zachowania takie to np. unikanie umówionych wizyt u lekarza, odmawianie poddaniu się badaniom, nieodebranie wyników badań czy ignorowanie informacji dotyczących stanu zdrowia.
      Analiza wykazała, że niemal 33% osób cierpiących na poważne choroby unika informacji na temat swojego stanu zdrowia. Największy odsetek występuje wśród cierpiących na alzheimera (41%) i pląsawicy Huntingtona (40%). Dla chorób poddających się leczeniu odsetek unikających był niższy i wynosił 32% w przypadku zarażenia HIV, 29% w przypadku nowotworów i 24% w przypadku cukrzycy.
      Gdy naukowcy postanowili zbadać przyczyny, dla których ludzie chorzy unikają informacji, okazało się, że najważniejszymi z nich były przeciążenie poznawcze (diagnoza takich chorób jak nowotwory może być bardzo stresująca), zbyt mała wiara w siebie (chory nie wierzy, że sobie poradzi w trakcie leczenia z podejmowaniem właściwych decyzji), strach przed stygmatyzacją (dotyczy to np. HIV) oraz brak zaufania do systemu opieki zdrowotnej w połączeniu z niską wiarą w powodzenie leczenia. Niestety, badacze nie dysponowali danymi, które pozwoliłyby na stwierdzenie, jak unikanie informacji wpłynęło na rezultaty leczenia badanych osób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przez lata uważano, że jedynie silnie zaangażowani politycznie, a jednocześnie mniej wykształceni odbiorcy informacji medialnych, przedkładają potwierdzenie własnych poglądów nad prawdę. Innymi słowy, że wierzą w informacje potwierdzające ich poglądy, niezależnie od tego, czy są prawdziwe. W ostatnich latach zaczęły się ukazywać badania, które wykazały, że konsumenci informacji – bez względu nad wykształcenie – przedkładają poglądy nad prawdę. W 2021 roku jedno z badań wykazało nawet, że wiarygodność informacji była oceniana czterokrotnie wyżej wówczas, gdy informacja potwierdzała poglądy odbiorcy. Nowe badania przynoszą więcej szczegółów na ten temat i pokazują, w jakim stopniu ludzie są skłonni poświęcić prawdę dla ideologii.
      W czasie naszych badań obserwowaliśmy, że większą odgrywa polityczne samookreślenie niż prawda. Widzieliśmy to po obu stronach sporu politycznego, nawet u ludzi, którzy dobrze wypadali w testach racjonalnego rozumowania. Zdziwiło nas, jak szeroko rozpowszechnione to zjawisko. Ludzie bardzo mocno angażują się, by nie poznać niewygodnej prawdy, mówi główny autor badań, doktor Michael Schwalbe z Wydziału Psychologii w School of Humanities and Sciences na Uniwersytecie Stanforda.
      Co interesujące, zjawisko to jest bardziej widoczne w przypadku prawdziwych informacji niż fałszywych, co oznacza, że ludzie z większym prawdopodobieństwem odrzucą prawdziwe informacje jeśli przeczą ich poglądom, niż zaakceptują fałszywe informacje, potwierdzające ich poglądy.
      Wszyscy uważają, że to problem, który ich nie dotyczy. Twierdzą, że w ich przypadku jest inaczej. Jednak jak wykazują kolejne badania, to zjawisko stale występujące w całym spektrum poglądów politycznych i niezależny od wykształcenia. Problemem nie jest tutaj sama dezinformacja, a filtry, które zbudowaliśmy w naszym mózgu, mówi profesor Geoffrey L. Cohen.
      Autorzy badań mówią, że ich wyniki różnią się od badań wcześniejszych, ze względu na inną metodologię. Na przykład wcześniejsze badania korzystały z prawdziwych nagłówków prasowych, a Cohen i Schwalbe stworzyli własne nagłówki. Ponadto podczas wcześniejszych badań osoby biorące w nich udział miały wgląd w to, z jakich mediów pochodziły prezentowane im nagłówki i informowano ich, jaki jest cel badań. Uczeni ze Stanforda nie zdradzili, co naprawdę badają. Poinformowali badanych, że chodzi o kwestie związane z pamięcią i komunikacją, wykorzystali też pytania dotyczące tych właśnie zagadnień, by badani nie domyślili się prawdziwego celu eksperymentu.
      Cohen i Schwalbe prowadzili swoje badania w 2020 roku, podczas wcześniejszych wyborów, które Donald Trump przegrał z Joe Bidenem. Zespół naukowy przedstawił badanym fałszywe nagłówki prasowe, na przykład Trump pokonał arcymistrza szachowego czy Trump, przebrany za papieża, wziął udział prywatnej orgii z okazji Halloween. Okazało się, że obie strony sporu politycznego bardziej wierzyły w fałszywe informacje potwierdzające ich poglądy, niż w prawdziwe informacje przeczące ich poglądom.
      Naukowcy zauważyli, że jednym z głównych powodów odrzucania prawdy na rzecz własnej ideologii, jest coraz silniejsze skupienie się na mediach przedstawiających jeden punkt widzenia oraz przekonanie o obiektywizmie i braku tendencyjności po własnej stronie sporu politycznego w porównaniu ze stroną przeciwną. Innymi słowy, im kto więcej konsumował informacji z mediów prezentujących jego punkt widzenia i im bardziej był przekonany, że jego strona sporu politycznego jest obiektywna, tym bardziej odrzucał niewygodną prawdę na rzecz potwierdzenia swoich poglądów. Sytuację pogarsza zamykanie się we własnych bańkach informacyjnych w mediach społecznościowych.
      Schwalbe i Cohen mówią, że problemu tego nie rozwiąże walka z fałszywymi informacjami, gdyż ludzie odrzucają prawdziwe informacje, które nie potwierdzają ich poglądów. Zdaniem uczonych, ważną rolę mogłoby odegrać nauczenie ludzi nieco intelektualnej skromności. Uświadomienie konsumentom informacji, że rozum może ich zwodzić i nauczenie ich kwestionowania swojego punktu widzenia, gdyż nie jest on jedynym słusznym i prawdziwym.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Mateusz Taszarek z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM) jako pierwszy Polak został uhonorowany nagrodą Europejskiego Towarzystwa Meteorologicznego EMS Young Scientist Award. Nagroda jest przyznawana od 2003 roku. Z listą dotychczasowych laureatów można się zapoznać tutaj.
      Jak podkreślono w komunikacie EMS, wyróżnienie dla młodych naukowców przyznano dr. Taszarkowi za znaczący wkład w rozumienie zagrożeń ze strony silnych burz konwekcyjnych oraz ich związku z ocieplającym się klimatem Europy i Stanów Zjednoczonych.
      Do nominacji przyczyniła się publikacja z 2021 r. pt. „Differing Trends in United States and European Severe Thunderstorm Environments in a Warming Climate”.
      Zainteresowanie naukowca środowiskami konwekcyjnymi i ich porównaniami znajdzie wyraz w wykładzie, który wygłosi 7 września w trakcie konferencji EMS2023 w Bratysławie - „Do severe storms across Australia, Europe and the United States share environmental similarities?”. Sama nagroda zostanie wręczona na popołudniowej sesji 4 września.
      Dr Taszarek, autor licznych publikacji naukowych, jest adiunktem w Zakładzie Meteorologii i Klimatologii UAM. Pracę doktorską pt. „Charakterystyka występowania burz oraz trąb powietrznych na obszarze Polski” obronił w 2017 r. Jest członkiem European Severe Storms Laboratory i Stowarzyszenia Skywarn Polska (Polscy Łowcy Burz).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zakup nowego komputera to zwykle duże wydarzenie. Jeżeli zależy nam na dobrym sprzęcie, musimy przygotować dość istotny budżet - w szczególności w przypadku laptopów, które naturalnie są droższe od desktopów. Na co zwrócić uwagę przy wyborze modelu dla siebie? Czy warto kupić Macbooka, czy może jednak lepiej pozostać przy komputerze opartym o system Windows? Na jakie parametry, plusy i minusy Macbooka powinniśmy zwrócić uwagę, aby podjąć możliwie jak najkorzystniejszą dla nas decyzję?
      Komputery Apple - czym różnią się od klasycznych desktopów i laptopów? Laptop Apple - największe zalety Macbook Air czy Macbook Pro - który model wybrać? Dla kogo wybór laptopa od Apple będzie dobrą decyzją? O czym jeszcze pamiętać przy zakupie laptopa? Komputery Apple - czym różnią się od klasycznych desktopów i laptopów?
      Wybór komputera to kwestia bardzo osobista. Możemy potrzebować różnych konfiguracji zależnie od tego, do czego planujemy sprzęt wykorzystać. Niewątpliwą zaletą klasycznych desktopów jest fakt, że sami możemy dobrać części, skonfigurować je i - w razie potrzeby - wymienić. W przypadku laptopów oraz produktów od Apple otrzymujemy gotowy zestaw, bez większej możliwości wpłynięcia na to, co znajduje się pod obudową. Komputer Apple ma jednak pewne zalety, których desktop nie posiada i może być lepszym wyborem dla określonej grupy użytkowników. Jak rozpoznać, czy się do niej zaliczamy?
      Laptop Apple - największe zalety
      Jeżeli zastanawiamy się, czy opłaca się nam kupić Macbooka Air lub inny model od Apple, warto najpierw zapoznać się ze specyfikacją sprzętu. Nie da się ukryć, że produkty Apple słyną z wysokiej ceny, jednak w parze z nią idzie także wysoka jakość. W przypadku laptopów jest to szczególnie istotne, ponieważ urządzenia tej marki słyną z długiego czasu pracy na jednej baterii. Dzięki temu nie musimy martwić się w podróży, biurze czy też podczas pracy w plenerze, że nie zdążymy wykonać wszystkich ważnych zadań. Dodatkowo też dłuższy czas pracy bez ładowania oznacza, że możemy zostawić laptopa do naładowania w czasie gdy nie jest nam potrzebny. Ze względu na wysoką jakość użytych części i dopasowanie co do milimetra, praca z Macbookiem jest przyjemna, a urządzenie nawet po latach użytkowania wygląda jak nowe.
      Macbook Air czy Macbook Pro - który model wybrać?
      Jeżeli nie lubimy obchodzić się z systemem Windows, MacOS będzie kolejnym powodem, dla którego warto rozważyć zakup Macbooka. To, jaki konkretnie model wybierzemy powinno zależeć od naszych potrzeb. Osoby pracujące z laptopem, dla których istotne są rozbudowane parametry i więcej opcji oprogramowania powinny zdecydować się na wersję Pro. Z kolei Macbook Air to dobry wybór do codziennego, domowego użytku, gdy chcemy pogodzić dobrą cenę z należytą jakością i wygodą korzystania z zakupionego sprzętu.Więcej na ten temat znajdziesz na stronie: https://www.euro.com.pl/laptopy-i-netbooki,_Apple.bhtml.
      Dla kogo wybór laptopa od Apple będzie dobrą decyzją?
      Ekosystem Apple najlepiej będą w stanie wykorzystać osoby, które posiadają już inne urządzenia marki. Jeżeli korzystasz na co dzień z iPhone'a czy iPada, dobranie do nich laptopa z nadgryzionym jabłkiem będzie naturalną konsekwencją, a wszystkie produkty bezproblemowo połączysz ze sobą w jedną zgraną sieć. Bardzo często również warto kupić laptop Apple do zastosowań profesjonalnych - wielu grafików, fotografów, programistów czy montażystów wideo pracuje w oparciu o tę markę. Dzieje się tak nie tylko ze względu na jakość samego urządzenia, ale również dostępność oprogramowania niemożliwego do wykorzystania na systemie Windows. Istnieje również wiele zamienników programów standardowych, jak na przykład oprogramowania Microsoft Office, co umożliwia sprawną pracę biurową oraz kreatywną.
      O czym jeszcze pamiętać przy zakupie laptopa?
      Wybierając laptop lub komputer dla siebie powinniśmy przede wszystkim dobrze się zastanowić nad tym, czego oczekujemy od nowego sprzętu. Apple Macbook może być naturalnie dobrą opcją dla wielu osób, jednak jeżeli lepiej czujemy się w środowisku Windows - lub jeżeli wszystkie inne sprzęty, z jakich korzystamy go obsługują - to wybór laptopa z innym oprogramowaniem może nie być najlepszym pomysłem. Będzie nam ciężko skłonić poszczególne produkty do funkcjonowania ze sobą nawzajem, co niepotrzebnie doprowadzi do frustracji i problemów. Wady Macbooka to również wysoka cena, która odstrasza wielu kupców, a także ograniczona paleta kolorów i brak dostępu do aplikacji z systemu Windows.
      Poszukując nowego komputera lub laptopa dla siebie naturalnie zastanawiamy się, czy lepiej zdecydować się na produkt od Apple, czy może coś bazującego na systemie Windows. Upewnijmy się, że oglądane modele będą w stanie sprostać wyzwaniom, jakie przed nimi postawimy, a także że czas pracy na baterii będzie odpowiadał naszym potrzebom. Dodatkowo również warto pamiętać o różnicach w oprogramowaniu i dostępnych aplikacjach, szczególnie jeżeli planujemy wykorzystać urządzenie do zastosowań profesjonalnych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy na początku XX wieku naukowcy zaczęli wykorzystywać elektrody do rejestrowania aktywności mózgu, zauważyli sygnały, które nazwali „falami mózgowymi”. Od tamtej pory są one przedmiotem intensywnych badań. Wiemy, że fale są przejawem zsynchronizowanej aktywności neuronów, a zmiany w intensywności fal reprezentują zmniejszającą się i zwiększającą aktywność grup neuronów. Powstaje pytanie, czy i w jaki sposób fale te uczestniczą w przekazywaniu informacji.
      Kwestię tę postanowił rozstrzygnąć doktorant Tal Dalal z Multidyscyplinarnego Centrum Badań nad Mózgiem na Uniwersytecie Bar-Ilan. Z artykułu opublikowanego na łamach Cell Reports [PDF] dowiadujemy się, że badacze zmienili poziom synchronizacji fal mózgowych w obszarze przekazywania informacji. Następnie sprawdzili, jak wpłynęło to na przekazanie informacji i jak została ona zrozumiana przez obszar mózgu, do którego dotarła.
      Badacze skupili się na części mózgu zawiadującej układem węchowym. Charakteryzuje się ona bowiem silną aktywnością fal mózgowych, a za ich synchronizację odpowiada w tym regionie szczególny typ neuronów. Uczeni wykorzystali metody optogenetyczne, pozwalające na włączanie i wyłączanie aktywności neuronów za pomocą impulsów światła. Dzięki temu mogli obserwować, w jaki sposób włączenie i wyłączenie synchronizacji w jednym regionie wpływało na przekazywanie informacji do innego obszaru mózgu.
      Manipulacji dokonywano w miejscu (nazwijmy je regionem początkowym), w którym dochodzi do wstępnego przetwarzania informacji z układu węchowego. Stamtąd informacja, zsynchronizowana lub niezsynchronizowana, trafiała do kolejnego obszaru (region II), gdzie odbywa się jej przetwarzanie na wyższym poziomie.
      Naukowcy odkryli, że zwiększenie synchronizacji neuronów w regionie początkowym prowadziło do znaczącej poprawy tempa transmisji i przetwarzania informacji w regionie II. Gdy zaś poziom synchronizacji zmniejszono, do regionu II trafiała niepełna informacja.
      Naukowcy dokonali też niespodziewanego odkrycia. Ze zdumieniem zauważyliśmy, że aktywowanie neuronów odpowiedzialnych za synchronizację, prowadziło do spadku ogólnej aktywności w regionie początkowym, więc można się było spodziewać, że do regionu II trafi mniej informacji. Jednak fakt, że dane wyjściowe zostały lepiej zsynchronizowane kompensował zmniejszoną aktywność, a nawet zapewniał lepszą transmisję, mówi Dalal.
      Autorzy badań doszli więc do wniosku, że synchronizacja jest niezwykle ważna dla przekazywania i przetwarzania informacji. To zaś może wyjaśniać, dlaczego zmniejszenie poziomu synchronizacji neuronów, co objawia się mniejszą intensywnością fal mózgowych, może prowadzić do deficytów poznawczych widocznych np. w chorobie Alzheimera. Dotychczasowe badania pokazywały, że istnieje korelacja pomiędzy zmniejszonym poziomem synchronizacji, a chorobami neurodegeneracyjnymi, ale nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się dzieje. Teraz wykazaliśmy, że synchronizacja bierze udział w przekazywaniu i przetwarzaniu informacji, więc to może być powód obserwowanych deficytów u pacjentów, mówi Dalal.
      Badania prowadzone przez Dalala i profesora Rafiego Haddada mogą doprowadzić do pojawienia się nowych terapii w chorobach neurodegeneracyjnych. Nie można wykluczyć, że w przyszłości uda się przywrócić odpowiednią sychnchronizację fal mózgowych u chorych.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...