Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Artysta sądowy zrekonstruował głowę neolitycznego psa z Orkad

Rekomendowane odpowiedzi

Zrekonstruowano głowę neolitycznego psa, który mieszkał na Orkadach 4,5 tys. lat temu. Wg naukowców, to pierwsza taka psia rekonstrukcja.

Pies został udomowiony, ale nadal miał cechy wilcze. Był rozmiarów dużego collie.

Rekonstrukcję przeprowadzono na zlecenie Historic Environment Scotland (HES) i Muzeum Narodowego Szkocji. Artysta sądowy wykorzystał jedną z 24 czaszek, odkrytych przez archeologów w kopcu komorowym Cuween Hill; datowanie radiowęglowe pokazało, że pochodzi ona z ~2500 r. p.n.e., sam grobowiec jest zaś o ok. 600 lat starszy. Zbudowano go dla ludzi, a przyczyna późniejszego dodania szczątków psów pozostaje owiana tajemnicą.

Specjaliści zastanawiali się, czy fakt, że w jednym grobowcu znaleziono tyle psów, co jest bardzo dziwne, sugeruje, że to swego rodzaju totem - opowiada Alison Sheridan z Muzeum Narodowego Szkocji.

W dwóch innych grobowcach na Orkadach także natrafiono na zwierzęce szczątki; na wyspie South Ronaldsay farmer znalazł dużą liczbę kości i szponów bielika, zaś w Yarso na wyspie Rousay odkryto kości 36 jeleni szlachetnych.

Być może ludzie, którzy żyli w owym czasie w okolicach Cuween Hill, uznawali się za "psiarzy" - wyjaśnia Sheridan - zaś grupy mieszkające w okolicach innych grobowców identyfikowały się z innymi zwierzętami. Z jakiegoś powodu wiele pokoleń po zbudowaniu grobowców ludzie rozwinęli specjalne związki z różnymi zwierzętami.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może to był po prostu zapas jedzenia na "ostatnią podróż"? Psy są uznawane za jadalne w wielu kulturach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Cyfrowa rekonstrukcja mięśni słynnej Lucy, przedstawicielki gatunku Australopithecus afarensis, pokazuje, że potężna mięśnie nóg i miednicy były przystosowane do chodzenia pod drzewach, ale mięśnie kolan pozwalały na przyjęcie w pełni wyprostowanej postawy. Lucy żyła na terenie dzisiejszej Etiopii przed ponad 3 milionami lat. Jej skamieniałe szczątki odkryto w latach 70. ubiegłego wieku. Teraz doktor Ashleigh Wiseman z Wydziału Archeologii Cambridge University wykonała trójwymiarową rekonstrukcję jej mięśni.
      Lucy to przykład jednego z najlepiej zachowanych szkieletów rodzaju Australopithecus. Doktor Wiseman wykorzystała opublikowane ostatnio dane i była w stanie odtworzyć po 36 mięśni w każdej z nóg Lucy. Symulacja wykazała, że australopitek był znacznie mocnej umięśniony niż człowiek współczesny. Na przykład główne mięśnie w łydkach i udach były dwukrotnie większe niż u H. sapiens. My mamy znacznie większy stosunek tłuszczu do mięśni. U człowieka współczesnego mięśnie stanowią 50% masy uda. U Lucy było to nawet 74%.
      Paleoantropolodzy sprzeczają się, jak Lucy chodziła. Według jednych, jej sposób poruszania się przypominał kaczy chód, jaki widzimy u szympansów, gdy chodzą na dwóch nogach. Zdaniem innych, jej ruchy były bardziej podobne do naszego chodu w pozycji całkowicie wyprostowanej. W ciągu ostatnich 20 lat przewagę zaczęła zdobywać ta druga opinia. Badania Wiseman to kolejny argument za w pełni wyprostowaną Lucy. Wynika z nich bowiem, że mięśnie prostowniki stawu kolanowego, do których należą mięsień czworogłowy uda, naprężacz powięzi szerokiej uda, krawiecki i stawowy kolana, i dźwignia jaką zapewniały, pozwalały na wyprostowanie kolana w takim samym stopniu jak u zdrowego H. sapiens.
      Możemy stwierdzić zdolność Lucy do poruszania się w pozycji wyprostowanej tylko wówczas, jeśli zrekonstruujemy mięśnie i sposób ich pracy. Obecnie jesteśmy jedynym zwierzęciem, które jest w stanie stać w pozycji wyprostowanej z wyprostowanymi kolanami. Budowa mięśni Lucy wskazuje, że poruszała się w pozycji wyprostowanej równie sprawnie jak my. Także wówczas, gdy przebywała na drzewie. Lucy prawdopodobnie poruszała się w sposób, jakiego obecnie nie obserwujemy u żadnego żyjącego gatunku, mówi Wiseman.
      Australopithecus afarensis żył na rozległych sawannach oraz w gęstych lasach. Wykonana przez Wiseman rekonstrukcja pokazuje, że w obu tych środowiskach poruszał się równie sprawnie.
      Rekonstrukcja mięśni była już wykorzystywana na przykład do oceny prędkości biegu gatunku Tyrannosaurus rex. Wykorzystując podobną technikę do badania naszych przodków możemy odkryć całe spektrum sposobów poruszania się, które napędzały naszą ewolucję. W tym i te zdolności, które utraciliśmy, mówi Wiseman.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psy są stworzeniami społecznymi. Potrzebują towarzystwa, najlepiej przedstawicieli własnego gatunku. Badania przeprowadzone przez naukowców z Arizona State University (ASU) dowodzą, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na zdrowie i długie życie naszych pupili jest towarzystwo. Miłość i troska, którą otaczamy psy, w połączeniu z ich krótszym od ludzkiego czasem życia, czynią psy domowe świetnym modelem do badań nad tymi aspektami środowiska społecznego i fizycznego, które wpływają na sposób starzenia się, zdrowie i długość życia, mówi główny autor badań profesor Noah Snyder-Mackler.
      Uczeni z Arizony przeprowadzili badania ankietowe wśród ponad 21 000 właścicieli psów, by sprawdzić i ocenić czynniki, które mogą mieć wpływ na zdrowie zwierząt. Okazało się, że sieć społeczna zwierzęcia jest tutaj czynnikiem najważniejszym. Ma ona 5-krotnie większy wpływ niż kwestie finansowe, stabilność gospodarstwa domowego czy wiek właściciela.
      Osoby, które wypełniały ankiety, posiadały w sumie 21 140 psów. Badania prowadzone były w ramach Dog Aging Project, nad którego czele stoją naukowcy z Wydziałów Medycyny University of Washington i Texas A&M University, z który skupia kilkanaście instytucji badawczych. Celem projektu jest zbadanie, jak geny, styl życia oraz środowisko wpływają na starzenie się i choroby najlepszych przyjaciół człowieka.
      Naukowcy z ASU przygotowali rozległą ankietę, w której pytali zarówno o kwestie związane z aktywnością fizyczną psa, środowiskiem, jego zachowaniem, dietą, przyjmowanymi lekami i suplementami, zdrowiem czy o demografię domu, w którym pies się znajduje. Na podstawie ankiet zidentyfikowali pięć kluczowych elementów, które wspólnie tworzyły środowisko życia psa oraz wpływały na jego dobrostan. Elementy te to stabilność otoczenia, przychody gospodarstwa domowego, czas spędzany z dziećmi, czas spędzany ze zwierzętami oraz wiek właściciela. Czynniki te miały wpływ na zdrowie i długość życia psa nawet po uwzględnieniu takich czynników jak jego wiek czy waga.
      Okazało się na przykład, że problemy finansowe i domowe właścicieli były powiązane z gorszym stanem zdrowia i mniejszą aktywnością fizyczną psa, podczas gdy więcej interakcji społecznych, takich jaki mieszkanie z innymi psami, powiązane było z jego lepszym stanem zdrowia. Wpływ tych czynników nie był jednak równy. Kwestie społeczne wywierały 5-krotnie silniejszy wpływ niż np. czynniki finansowe. To pokazuje, że jak i u innych zwierząt społecznych, w tym ludzi, więcej towarzystwa jest naprawdę ważne dla zdrowia, mówi doktorantka Bri McCoy.
      Najbardziej zaskakującymi odkryciami były spostrzeżenia, że im większa liczba dzieci w domu, tym gorszy stan zdrowia psa oraz, że psów z domów o wyższych dochodach diagnozuje się więcej chorób. Naukowcy przypuszczają, że w pierwszym z przypadków nie chodzi tutaj o to, że same dzieci wpływają źle na psa, ale o to, że im więcej dzieci, tym mniej uwagi właściciel poświęca psu, co źle wpływa na jego zdrowie. Co do drugiego spostrzeżenia, wyjaśnienie jest jeszcze prostsze. Bogatsi właściciele psów mogą finansować im lepsza opiekę zdrowotną, częściej pojawiać się u weterynarza i częściej wykonywać różne badania, co skutkuje lepszą diagnostyką i większą liczbą zidentyfikowanych chorób.
      Autorzy badań zdają sobie sprawę z faktu, że badania opierające się na ankietach wśród właścicieli mogą zawierać błędy. Dlatego też w przyszłości przyjrzą się zarówno danym z klinik weterynaryjnych, jak i przeprowadzą badania w domach właścicieli.
      Jednak już w tej chwili wniosek z badań jest jasny. Dobra i rozbudowana sieć powiązań społecznych jest niezwykle ważna dla naszych psów. Ich właściciele powinni zadbać, by domowi pupile mieli zarówno dobre i rozbudowane kontakty z nimi, jak i z innymi psami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (UPWr) zrekonstruują część dzioba samicy dzioboroga abisyńskiego (Bucorvus abyssinicus) z ZOO Łódź. Joanna, bo tak ptak ma na imię, uległa kiedyś wypadkowi i połamała sobie dziób. Obecna proteza nie jest, niestety, trwała. Ostatnio dzioboróg przeszedł w Klinice Chirurgii UPWr tomografię dzioba.
      Dziób, poza tym, że jest „paszczą” do jedzenia, pełni jeszcze wiele innych funkcji: [jest wykorzystywany do] pielęgnowania upierzenia, budowania gniazda, wychowywania młodych. Jest jak twarz i dłonie naraz dla człowieka – opowiada dr Anna Bunikowska, lekarka weterynarii w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w Łodzi.
      Dr Tomasz Piasecki, adiunkt z Katedry Epizootiologii z Kliniką Ptaków i Zwierząt Egzotycznych UPWr, wyjaśnia, że wykonanie dobrej i trwałej protezy nie jest wcale łatwe. Wcześniej naukowcy wypożyczyli okaz z Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Wrocławskiego i wykonali tomografię jego kompletnego dzioba. [...] Dziś wykonaliśmy tomograf dzioba Joanny i na tej podstawie będziemy mogli przystąpić do projektu protezy. Musimy się też zastanowić, jak potem tę protezę przymocować. Dziób będzie prawdopodobnie wydrukowany w [...] 3D z odpowiedniego tworzywa i koniecznym będzie lekkie jego skrócenie, by móc go stabilnie zamocować - podkreśla specjalista.
      Prace i przygotowania jeszcze trochę potrwają. Zgodnie z planem, zabieg rekonstrukcji ma zostać przeprowadzony w klinice UPWr za 1-1,5 miesiąca.
      Dziobórg (in. dzioborożec) abisyński występuje w środkowej Afryce na południe od Sahelu.  Samce są nieco większe od samic. Gatunek ten zamieszkuje sawanny, regiony kamieniste, a także półpustynne zakrzewienia. Lubi krótszą roślinność, która ułatwia mu żerowanie na bezkręgowcach i małych kręgowcach (ptak odżywia się m.in. pająkami, gąsienicami, żółwiami czy jaszczurkami). B. abyssinicus jest narażony na wyginięcie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Posiadanie psa lub kota może prowadzić do większej liczby bezsennych nocy, czytamy na lamach Human-Animal Interactions. Doktor Lauren Wisnieski i Kayla Medlin z Lincoln Memorial University przeanalizowały dane zgromadzone w latach 2005–2006 w ramach National Health and Nutrition Examination Survey i zauważyły, że właściciele domowych pupili częściej cierpią na bezsenność. Mimo, że wciąż nie ustalono związku przyczynowo-skutkowego tego zjawiska, wyniki badań są zgodne z wcześniejszymi spostrzeżeniami wskazującymi, że jakość snu posiadaczy psów i kotów jest gorsza od jakości snu osób nie posiadających zwierząt domowych.
      Z jednej strony domowe zwierzę uspokaja, zapewnia poczucie bezpieczeństwa i towarzystwo, co może mieć pozytywny wpływ na jakość snu, z drugiej jednak strony zwierzę może zaburzać sen. Doktor Wisniewski zauważyła bowiem, ze właściciele psów częściej cierpią na zaburzenia snu i mają problemy z zaśnięciem, u właścicieli kotów częściej zaś pojawia się zespół niespokojnych nóg. Podczas badań starałyśmy się sprawdzić, czy istnieje związek pomiędzy posiadaniem psa lub kota, a takimi jakością snu i jego zaburzeniami, w tym chrapaniem, budzeniem się w nocy, koniecznością przyjmowania środków nasennych czy zespołem niespokojnych nóg, stwierdzają badaczki.
      Na potrzeby badań stworzono model regresji logistycznej, za pomocą przeprowadzono analizę z uwzględnieniem licznych elementów świadczących o złej jakości snu, jak poczucie zmęczenia po śnie, poczucie senności, problemy z zaśnięciem trwające dłużej niż 15 minut czy sen krótszy średnio niż 6 godzin.
      Doktor Wisnieski przypuszcza, że zauważone różnice w związkach pomiędzy posiadaniem psa, posiadaniem kota a jakością snu mogą wynikać np. z faktu, że koty są bardziej aktywne nocą niż psy.
      Uczona dodaje, że jeśli uda się w przyszłości opisać związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy posiadaniem zwierzęcia domowego, a jakością snu, będzie można to wykorzystać w codziennej praktyce lekarskiej. Obecnie znamy bowiem pozytywny wpływ zwierząt domowych na ludzi i widzimy korelację, pomiędzy ich posiadaniem, a gorszą jakością snu. Niestety, dostępne dane pozwoliły na odróżnienie osób, które pozwalają domowym pupilom spać w łóżku, od tych, które tego nie dopuszczają. Z innych badań wiadomo bowiem, że osoby cierpiące na chroniczny ból lepiej spały, gdy w ich łóżku był domowy pupil.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najlepsi piłkarze są narażeni na o 50% wyższe ryzyko rozwoju chorób neurodegeneracyjnych niż przeciętne osoby, informują badacze z Karolinska Institutet. Zwiększone ryzyko związane jest z przede wszystkim z odbijaniem piłki głową. W przypadku bramkarzy ryzyko jest niższe niż w przypadku zawodników z pola.
      W ostatnich latach coraz więcej mówi się o urazach głowy w piłce nożnej, a naukowcy zastanawiają się, jak mogą one wpływać na przyszłe życie piłkarzy. Szwedzcy naukowcy przyjrzeli się danym medycznym dotyczącym 6007 piłkarzy, którzy grali w najwyższej lidze szwedzkiej w latach 1924–2019 i porównali ryzyko wystąpienia u nich chorób neurodegeneracyjnych z grupą kontrolną składającą się z 56 168 mężczyzn, dopasowanych do badanych piłkarzy pod względem wieku i miejsca zamieszkania. Sprawdzali przy tym ryzyko różnych schorzeń, takich jak choroba Alzheimera i inne demencje, choroba Parkinsona i stwardnienia zanikowego bocznego. Okazało się, że choroby neurodegeneracyjne stwierdzono u 9% (537) piłkarzy z pola i 6% (3485) mężczyzn z grupy kontrolnej. Autorzy badań podkreślają, że większość osób, których dane brano pod uwagę, wciąż żyła, co oznacza, że ryzyko dla obu grup jest prawdopodobnie większe.
      Ryzyko rozwoju choroby u piłkarzy z pola było nie tylko o 50% większe w porównaniu z osobami, które nie grały zawodowo w piłkę, ale też o 40% wyższe niż w przypadku bramkarzy. Bramkarze rzadko odbijają piłkę głową. Poza tym przebywają w podobnym środowisku jak piłkarze z pola. Już wcześniej pojawiła się hipoteza, że to umiarkowane urazy powodowane główkowaniem są przyczyną zwiększonego ryzyka w przypadku piłkarzy, a zaobserwowana przez nas różnica pomiędzy bramkarzami a innymi piłkarzami zdaje się wspierać tę hipotezę, mówi jeden z badaczy, Peter Ueda.
      Warto też zauważyć, że ryzyko różnie się rozkładało w zależności od badanego aspektu zdrowotnego. Choroba Alzheimera i inne demencje zagrażały piłkarzom z 60% wyższym prawdopodobieństwem niż grupie kontrolnej. Z kolei ryzyko rozwoju choroby Parkinsona było niższe w przypadku piłkarzy. Nie zauważono też, by zawodnicy byli narażeni na znacząco wyższe ryzyko stwardnienia zanikowego bocznego. Natomiast ryzyko zgonu z jakiejkolwiek przyczyny było nieco niższe wśród piłkarzy niż wśród grupy kontrolnej.
      Niższe ryzyko zgonu wśród piłkarzy wskazuje, że ich ogólny stan zdrowia jest lepszy niż przeciętnego człowieka. Prawdopodobnie ma to związek z tym, że regularnie utrzymywali dobrą formę fizyczną. Aktywność fizyczna jest też powiązana ze zmniejszonym ryzykiem demencji, możemy więc przypuszczać, że skutki urazów głowy, na jakie narażeni są piłkarze, są w pewnym stopniu łagodzone przez ich aktywność fizyczną. Może ona też wyjaśniać niższe ryzyko rozwoju choroby Parkinsona, dodaje inny z badaczy, Björn Pasternak.
      Autorzy badań zwracają uwagę, że nie można ich wyników wprost przekładać ani na czasy współczesne, ani na inne grupy grających w piłkę. Obecnie gra się innymi piłkami, treningi organizowane są w inny sposób, większą uwagę zwraca się też na urazy. Z drugiej jednak strony obecnie przyszli piłkarze trenują bardziej intensywnie i rozpoczynają treningi w bardzo młodym wieku. Badania brały ponadto pod uwagę tylko mężczyzn i tylko czołowych zawodników, zatem niekoniecznie ich wyniki muszą być prawdziwe w odniesieniu do kobiet oraz osób amatorsko grających w piłkę.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...