Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

nigdy nie odnajdziemy brakującego ogniwa ewolucji bo takiego nie ma.

Udowodnij, że nie ma, a nie tylko nie znaleziono go.

 

 

Tymczasem ja twierdzę, że ludzi stworzyli Pi i Sigma z Matplanety. Udowodnij, że nie! Może wreszcie pojmiesz, jak strasznie żałosne jest takie "udowadnianie".

 

Wojny atomowe: powtarzam moje pytanie: skąd wiesz, że nie dokonała tego ludzka cywilizacja? To bardzo proste wytłumaczenie alternatywy dla wersji o bogach. Jest to tak samo, albo i bardziej prawdopodobne od wersji o bogach. W związku z tym ciągle nie możesz potwierdzić z całą pewnością, że doszło do jakiejkolwiek wojny bogów. Poza tym pokaż mi jakąkolwiek poważną publikację naukową, w której wypowie się jakakolwiek wiarygodna osoba, że w tamtej dolinie rzeczywiście są ślady wybuchu atomowego. Swoją droga, widziałeś choćby jedno zdjęcie rzekomych cudownych znalezisk z tej doliny? Chociaż jedno ciało, rzekome inne ślady wybuchu w tej dolinie? Bo wybacz, ale napisanie przez jakiegoś fanatyka czegoś w internecie to ŻADEN dowód. Skoro udowodniono naukowo (co nawet napisałeś wielkimi literami), to pokaż mi naukową publikację, na którą powołują się autorzy stron o zjawiskach paranormalnych. Przecież takie źródła istnieją, więc w czym kłopot? Skoro pisali artykuły i uważasz ich za solidnych ludzi, to musieli podać konkretne źródła, na które się powołują. W innym wypadku równie dobrze ja mogę założyć w necie stronę, na której będę twierdził, że Kot w Butach jest moim wykładowcą. Uwierzysz mi? Jeśli tak, to serdecznie współczuję.

 

Wracając do hipotezy wybuchu atomowego: co najmniej ciekawy jest fakt, że w wyniku wybuchu rzekomo wszystkie cegły posklejały się ze sobą w promieniu 60 metrów- a ja się tymczasem zapytam, dlaczego nie zostały rozrzucone po całej okolicy? Widziałeś kiedyś zdjęcia wybuchu atomowego? W promieniu 60 metrów nie zostaje absolutnie nic, a nie - nadtopione cegły. No, ale przecież w internecie można napisać wszystko, a zawsze znajdzie się paru fanatyków, którzy bezmyślnie coś łykną :)

 

Natomiast co do szybkości ewolucji i dodatkowych genach, dawno się tak nie uśmiałem :P Taki fakt można bardzo łatwo wytłumaczyć: sekwencje, które nie były genami, mogły ewoluować znacznie szybciej niż pozostałe, bo ich mutacje nie były groźne. W związku z tym sekwencje niekodujące mogły się łatwo stać genami, a gdy dawały jakąkolwiek przewagę lub przynajmniej nie szkodziły, mogły "zostać". Swoją drogą sam pomyśl przez moment logicznie: gdyby chodziło o świadomy plan stworzenia człowieka, wystarczyłoby kilka genów, a nie 223. Do tego dochodzi np. zjawisko transpozycji wewnątrz genomu, które mogło przyjąć postać "sklejania się" fragmentów genu z fragmentami niekodującymi. A potem już tylko wąskie gardło ewolucyjne (np. zlodowacenie) i mamy sytuację, w której nowe geny mogły być kluczowe dla przetrwania w niekorzystnych warunkach, toteż preferowane były osobniki posiadające te geny. Poza tym nikt nigdy nie zbadał. ile genów "przybywa" w podobny sposób u innych gatunków, nie sprecyzowano też, o jakie geny chodzi w przypadku człowieka - czy rzeczywiście mogły dać "ludzkość" ludziom? A może to np. kinazy,których funkcje przeważnie dublują się między sobą? U niedźwiedzia polarnego np. pojawia się termogenina i jej gen, a jakoś nie nazywasz tego dziełem bogów, dlaczego? A może wiesz, ile genów "przybyło" muszcze owocówce albo drożdżom w porównaniu do ewolucyjnego przodka?

 

"nie znaleziono bakterii, od których mogliśmy przejąć geny" - pamiętaj, że bakterie:

1. Mutują bez porównania szybciej

2. Są odkryte i opisane w zaledwie ułamku ilości wszystkich bakterii, jakie na Ziemi żyją

3. Mogły bezpowrotnie wyginąć w przeciągu ostatnich 300 000 lat (choćby podczas epoki lodowcowej) wraz ze swoimi niepowtarzalnymi genami, nie zostawiając jakichkolwiek śladów/skamielin/whatever.

 

Także tak jak widzisz, są pewne formy wytłumaczenia. Teraz ty UDOWODNIJ, że geny pochodzą od bogów.

 

 

Po raz kolejny powtarzam: różnimy się tym, że ty nie potrafisz przyznać, że nie znasz odpowiedzi i nie masz na jej słuszność dowodów, tylko napuszasz się twierdząc, że na pewno masz rację i zachowujesz się, jakbyś wszystkie umysły pozjadał. Tymczasem osoba choćby trochę przytomnie myśląca przyznałaby się, że nie ma pełnej wiedzy i chce ją poznać, zamiast fanatycznie przyjmować punkt widzenia a priori niezależnie od faktu, że przesłanki do jej potwierdzenia są bardzo niepełne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze że ślepota nie boli ale kup sobie okulary. jak dla mnie temat jest skończony bo nie będe rozmawiał z kimś kto nie znając starożytnych tekstów od razu pisze że są żałosne. jak możesz wogóle je traktować jako bajki a nie karty historii? co za bezczelność wobec naszych przodków i naszych stwórców.

 

"sekwencje, które nie były genami, mogły ewoluować znacznie szybciej niż pozostałe, bo ich mutacje nie były groźne."

 

nagle 223 sekwencje ułożyły sie tak idealnie że hop siup i mamy pierwszego człowieka. z tą różnicą że cały proces tworzenia człowieka opisany jest w taki sam sposób na wszystkich kontynentach ze 100% dokładnością w religiach i kulturach które nigdy nie miały ze sobą styczności.

 

bogowie nie pochodzili z ziemi czego pośrednim dowodem (hiroglify itp to przeciez nie dowody) jest chociażby kalendarz majów. nie wiem co o nim wiesz ale była to kombinacja kalendarza ziemskiego i planety po której do dzis po wybuchu atomowym pozostał za marsem pas planetoid. po 52 latach ziemskich i 73 latach boskich (18980 dniach) kalendarz sie zamykał i co tyle lat oczekiwano na powrót bogów. w tym okresie wg hieroglifów na niebie ukazywali sie bogowie 10 razy tzn co 5,2 roku raz (jest to długość obiegu wokół słońca planety bogów). dla mnie to zrozumiałe ze kombinacja tych kalendarzy tzolkin i haab to zakodowana matematycznie informacja o planecie bogów zdeponowana u praprzodków majów. dla ciebie to zapewne fanatyczny wymysł ludzi którym sie nudziło bo nie mieli internetu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem nigdzie, że pisma są żałosne, tylko że snucie na ich podstawie historii i teorii spiskowych takie jest, bo brak mu rozsądnej argumentacji. A to ogromna różnica.

 

223 geny - powtarzam pytanie: czy znasz odpowiedź, ile genów w podobny sposób powstało u muszki? Bo ja nie znam, a chętnie bym poznał. Bez tej informacji nie będziesz w stanie użyć tego argumentu dla poparcia swojej teorii. A nawet jeśli u człowieka będzie ich proporcjonalnie więcej, nie jest to jeszcze żadnym dowodem na dzialalność bogów, bo na genom gatunku może wpływać tak wiele czynników, że ani ty, ani ja, ani nikt na świecie nie jest w stanie ich pojąć. I właśnie tym różni się nauka od ciebie: nauka przyznaje się do niewiedzy i szuka odpowiedzi, a ty kupujesz ślepo historyjkę i tkwisz w niej mimo oczywistych nieścisłości, ale to już tobie nie przeszkadza bawić się w proroka. Poza tym powtarzam pytanie: czy wiesz, jakie to są geny? Za co odpowiadają? Kolejna rzecz: czlowiek, który napisał o 99% pokryciu sekwencji genomu między człowiekiem i szympansem to jakiś nieuk albo zwykły oszust-manipulant, bo już dawno wiadomo, że różnice są znacznie większe i dotyczą nie tylko genów jako takich, ale także sekwencji międzygenowych, które już teraz okazują się być znacznie ważniejsze, niż dotychczas sądzono, mimo iż są ciągle nie do końca poznane. No, ale przecież taki autorytet z genetyki wie lepiej, na jakim źródle się oprzeć, prawda?

 

Ciągle nie odpowiedziałeś też na moje pozostałe hipotezy dotyczące tych zagubionych genów, szkoda. Przecież znasz się na genetyce o wiele lepiej ode mnie, niedawno sam tak twierdziłeś!

 

Opis stworzenia człowieka: owszem, wszystkie religie opisują podobnie, czyli "nie było, a jest". No, naprawdę ktoś się musiał wykazać, porażające podobieństwo! Przypomnij sobie choćby średniowiecze, jak wówczas tłumaczono wiele faktów w wielu kulturach. Bardzo podobnie: "nie było, ale ktoś przyszedł i już jest". A poza tym najoczywistsze pytanie brzmi: skoro żaden człowiek nie widział momentu swojego stworzenia (przecież jeszcze wówczas nie żył), to skąd wie, jak powstał, w jaki sposób dostrzegł interwencję boską w czasie rzeczywistym?

 

Transfer wiedzy między cywilizacjami można wyjaśnić znacznie łatwiej: być może same cywilizacje potrafiły podróżować dużo dalej, niż się nam wydawało. 100 lat temu sądziliśmy, że Amerykę odkrył Kolumb, dziś wiemy, że Wikingowie też tam byli. Kto wie, może np. Majowie mieli bombę atomową, ale opracowali ją sami, bez pomocy bogów? A może za 100 lat dowiemy się, że potrafili tak przedstawiciele Homo erectus? Tego nie wiesz ani ty, ani ja. Ale to nie zmienia faktu, że hipoteza o bogach nie jest jedyną i jednocześnie nie jest na tyle dobzre uzasadniona, by uznać ją za słuszną. Po raz kolejny popełniasz ten sam poważny błąd: brak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie traktujesz jako jednoznaczny dowód na słuszność swojej. Bezsensownie zresztą.

 

Udowodnij, że był wybuch atomowy, który wysadził w przestrzeń rzekomą planetę.

 

Pokaż mi publikację w poważnym piśmie (przecież to rzekomo odkrycie naukowe!!!), że w dolinie w Indiach był wybuch atomowy. No i co z tymi 60 metrami wokół epicentrum? Może masz jakąś odpowiedź :> Czyżby cegły sklejone cementem, który wytrzymuje wybuch atomowy? Ciekawe, ciekawe... Aha, wracając jeszcze raz: widziałeś jakieś wiarygodne zdjęcia? I czy uwierzysz mi, gdy powiem, że Kot w Butach jest moim wykładowcą, gdy napiszę tak w internecie? Maksymalnie śmieszne jest to, że sam w wątku obok krytykujesz wikipedię jako cienkie źródło wiedzy, ale strony fanatyków UFO są już dla ciebie wyrocznią i absolutnie słuszną skarbnicą wiedzy.

 

Kalendarz Majów faktycznie jest ciekawy, czytałem co nieco o nim. Tyle tylko, że póki co jest tylko obliczeniem. Sam zupełnie uczciwie mówię, że czekam na rok 2012, na to, co się wydarzy bądź nie. Mówię to zupełnie serio: ciekawe, co się stanie, bo może rzeczywiście coś w tym jest? Tyle tylko, że w przeciwieństwie do ciebie nie uprzedzam faktów o 5 lat i nie staram się traktować wydarzeń, które być może nadejdą za 5 lat, jako dowodu.

 

Aha, na konice jeszcze udowodnij, że na pewno nie było ogniwa pośredniego w ewolucji. Podkreślam: udowodnij, a nie napisz, że nie wykopano obecnie znaleziska.

 

Baaaaardzo selektywnie odpowiadasz na moje posty. Na poprzedniego np. nie odpowidziałeś prawie wcale.

 

A na koniec bardzo symptomatyczny cytat:

po co mam sie zastanawiać kto,co, po co i dlaczego

Odpowiedź prawdziwie inteligentnego człowieka. Po co myśleć, po co się zastanawiać, ja i tak wiem lepiej, a kto myśli inaczej, ten jest głupi i niech idzie do swojej piaskownicy ;D ;D ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1) nawet cie lubie ; )

2) "sam w wątku obok krytykujesz wikipedię jako cienkie źródło wiedzy, ale strony fanatyków UFO są już dla ciebie wyrocznią i absolutnie słuszną skarbnicą wiedzy."

 

odp: nigdy nie opieram sie na internecie (!) tylko wyszukuje strony które zawierają rzeczy o których czytałem w powarznych czasopismach lub książkach ażeby szybciej wyrazić co myśle. u niektórych jest to fanatyzm, ja poszukuje prawdy.

 

3) do dalszych rozważań na ten temat musisz na początek przeczytać "Zacheria Sitchin - Genesis raz jeszcze" (oryg. 'Genesis revisited'). jeżeli nie chce ci sie isc do biblioteki dołączam plik w notatnikowej wersji książki. (no photos). pamiętaj że musisz przeczytać ją od deski do deski, jak cie nie ruszy to temat zakończony.

 

http://www.cash4upload.com/?id=gpq6fj9f&lang=en

 

4) skoro mamy wigilię czcijmy narodziny naszego(?) zbawiciela który został zrodzony z dziewicy maryji (in vitro?) i który sam o sobie mówi że jest nie z tego świata (hmm... ciekawe którego?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zauważyć, że autor Zecharia Sitchin jest dziennikarzem/pseudonaukowcem czyli jego książke można traktować jedynie jako osobiste rozważania autora a nie prace naukową na podstawie której wysnuwasz daleko idące wnioski...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dirtyme, dlaczego znów nie odpowiadasz na moje pytania? :> Nie powinny byc problemem, jeśli twoja teoria jest prawdziwa.

 

Co do książki: nie uznaję źródeł, które nie są oparte na solidnej dokumentacji oraz na dowodach. Czyjeś wypociny i przemyślenia nie są wystarczającą dokumentacją, a Zecharia Sitchin nie ma tytułu naukowego, który pozwalałby mu prowadzić badania naukowe w tej dziedzinie (podobnie jak ty nie masz klarownych dowodów na słuszność tezy, do której próbujesz mnie przekonać - dysponujesz jedynie spekulacjami). Może ty sam mnie odeślesz do solidnych i wiarygodnych badań, które przeprowadzono, aby przekonać mnie, że jednak się mylę?  Inna rzecz, że książka traktuje o sprawach związanych z rozwojem cywilizacji, a gdybyś przejrzał dokładnie ten wątek, nigdy nie zaprzeczyłem, że dawne cywilizacje mogły mieć (choć nie twierdzę też, że miały - nie czuję się kompetentny, by to orzekać) wysoce rozwiniętą wiedzę. Mimo to moje pytania dotyczyły czegoś zupełnie innego, czyli interwencji bogów na Ziemi, której ciągle nie udowodniłeś. Zresztą, pytania zadałem już wielokrotnie, a chroniczne unikanie odpowiedzi sprawia wrażenie, że zwyczajnie nie umiesz ich udzielić.

 

powarznych
maryji

Życzę powodzenia na maturze z polskiego. Na twoje szczęście w obecnej formie nie jest ona zbyt wymagająca.

 

Aha, jeszcze raz zaznaczam (bo mogło ci znów wylecieć z pamięci, często ci się to zdarza), że czekam wciąż na odpowiedzi na moje pytania. Zebrało ich się co najmniej 10. a ty tymczasem jak zwykle uchylasz się od odpowiedzi. Więcej w tym poście pisać nie trzeba, po prostu przypominam o poprzednich.

 

 

btw. Może pochwalisz się, co to za poważne czasopisma, na których się opierasz? Może podasz ich impact factor? :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałeś najpierw przeczytać ale widocznie jesteś zbyt leniwy i zarozumiały więc wolisz powiedzieć że  stopien naukowy ma jakiekolwiek znaczenie tylko ciekawe z jakiej dziedziny? i jednak potwierdziłes moją teorie że bierzesz autorytet za prawde a nie na odwrót! nie ciągnij też pytania o dowody bo ile razy mam powtarzać że istnieją jedynie dowody pośrednie lub takie których nie można zbadać? nie każ mi zalewać cie kolejnymi przykładami jak chcesz to sam zacznij myśleć i docierać do kolejnych źródeł bo ja nie streszcze ci w 3 postach tysiący przekazów i setek lat badań ludzi zajmujących sie paleoastronautyką. i nie nazywaj tego teorią spiskową bo póki co daje ona najspójniejszy obraz historii człowieka i świata. odważe sie nawet powiedzieć że to właśnie ty żyjesz w teorii spiskowej w której ludzie mylą prawdziwego boga ze starożytnymi bogami astronautami. nie obchodzi mnie w co wierzysz ale błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
wolisz powiedzieć że  stopien naukowy ma jakiekolwiek znaczenie tylko ciekawe z jakiej dziedziny?

Oczywiście, że tak, bo jest obiektywnym potwierdzeniem umiejętności badawczych i wiedzy danej osoby.

 

nie ciągnij też pytania o dowody bo ile razy mam powtarzać że istnieją jedynie dowody pośrednie lub takie których nie można zbadać?

Ale pytania o genetykę są bardzo konkretne i dotykają rzeczy bardzo obiektywnych, które powinieneś wyjaśnić, jeśli znasz się na genetyce tak dobrze, jak utrzymujesz. Podobnie pytania o twoje "poważne źródła", ich tytuły, impact factor oraz gdybyś był tak uprzejmy częstotliwość cytowań w prasie naukowej. Zresztą parę innych pytań też odnosiło się do twardych faktów, a ciągle unikasz odpowiedzi, jak zwykle zasłaniając się w dziecinny sposób.

 

Mimo to dziękuję serdecznie za przyznanie, że nie ma bezpośrednich dowodów :) Nareszcie przyznałeś się, że to jedynie twoje przekonania, a nie fakty. Właściwie od tego momentu dalsza rozmowa nie ma sensu, skoro sam przez te słowa wycofałeś się z twierdzenia, że można potwierdzić tę teorię jako obiektywną prawdę. Nareszcie do tego doszliśmy :P

 

póki co daje ona najspójniejszy obraz historii człowieka i świata.

Bzdura, obraz jest bardzo nieścisły, co wielokrotnie wykazałem.

 

mylą prawdziwego boga ze starożytnymi bogami astronautami.

A który to prawdziwy? ;D ;D ;D Znów arbitralnie ustalisz, co jest prawdą, a co nie? W tym akurat jesteś wybitnie dobry.

 

nie obchodzi mnie w co wierzysz ale błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Błogosławieni, albo zwyczajnie naiwni. Mało świątecznie może, ale trochę tak jest.

 

 

Natomiast co do samej książki, przejrzałem ją dość dokładnie. Wystarczającym dowodem na to, że nie warto jest jej przeczytać, jest brak odniesień do czyichkolwiek badań, arbitralność poglądów oraz brak dokumentacji - to podstawowy i niewybaczalny błąd dla osoby, która usiłuje pozować na naukowca. Z tego powodu nie czuję się w żaden sposób zobowiązany do dyskusji na forum związanym z nauką na temat tego człowieka. Równie dobrze ja mógłbym postawić warunek, że musisz przeczytać całą książkę telefoniczną, by ze mną dyskutować. Szkoda mi czasu - po co czytać nienaukową książkę, skoro chce się dyskutować o nauce? Wolę poczytać o epitope spreading albo prokariotycznych systemach ekspresyjnych, uwierz mi :P

 

btw. Kiedy dostanę naukową publikację na temat mohenjo daro?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na stronie do której dałeś link jest napisane : "wspomniane wyżej 223 geny nie występują w ogóle w fazie bezkręgowców".

I co z tego, struna grzbietowa też nie występuje u bezkręgowców - czyli co, bogowie interweniowali tworząc już lancetnika ?

 

Tak nawiasem mówiąc, skoro posiadali tak wielką wiedzę, to wydobycie złota nie byłoby dla nich żadnym problemem, lub po prostu przenieśliby się na Ziemię :].

I skąd autor tekstu wziął te imiona ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nasz ekspert od genetyki nie wyjawił mnie i Tobie, Kuks, tajemnic boskiego stworzenia genów :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łatwiej bronić swojej racji przed jedną osobą niż przed dwoma, tak samo skończyła się ostatnia dyskusja o polach morfogenetycznych :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:'(  "trzeba z żywymi na przód iść po laury sięgać nowe a nie " wierzyć w betonowych naukowców (pseudo) którzy za miskę zupy będą do emerytury trwać, trwać i jeszcze raz trwać. Otwórz oczy i myśl bo nawet głupie własne zdanie jest lepsze niż jego brak (jeśli jesteś otwarty to prawda cię sama znajdzie) i tego życzę w 2008 roku wszystkim 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yeah, otwórzcie trzecie oko i wierzcie w każdą bzdurę, którą ktoś napisze bez poparcia w faktach ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Yeah, otwórzcie trzecie oko i wierzcie w każdą bzdurę, którą ktoś napisze bez poparcia w faktach

 

Jak nie jesteś gotowy na to co możesz zobaczyć - lepiej tego nie rób  8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak coś zobaczyłeś, to udowodnij, że to istnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hahaha, wielki fenomen nierdzewiejącej kolumny rozwiązany, i to 10 lat temu ;D

 

http://www.expressindia.com/news/fullstory.php?newsid=12824 (razem z odniesieniem do specjalistycznego czasopisma)

http://www.iitk.ac.in/infocell/Archive/dirnov1/iron_pillar.html

 

Pozaziemska interwencja? Bogowie? Nadludzkie umiejętności ówczesnych metalurgów, nieosiągalne nawet dzisiaj? Nie, to po prostu wysoka zawartość fosforu nieusunięta w procesie oczyszczania żelaza, metoda którą stosowało się nawet w Europie już kilkaset lat temu (i zarzucona, bo poza świetną odpornością na rdzę miała prawie same wady) ;D Tak właśnie umierają teorie spiskowe, trzymane przy życiu jedynie przez ludzi ślepych na bieżące doniesienia.

 

( To nie jest wycieczka w stronę dirtyme, raczej przede wszystkim w stronę autorów idiotycznych historyjek, którzy nawet nie weryfikują swoich doniesień. )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Należy zaznaczyć, że w niektórych wyjątkowych przypadkach zawartość fosforu w stali może być pożyteczna. Na przykład w stalach automatowych dodatek ok. 0,1% P polepsza skrawalność, zaś do ok. 0,35% - zwiększa odporność na ścieranie. Przy jednoczesnej zawartości miedzi fosfor zwiększa odporność stali na korozję atmosferyczną.

 

 

Tak właśnie umierają teorie spiskowe, trzymane przy życiu jedynie przez ludzi ślepych na bieżące doniesienia.

 

To jest znane z 50 lat albo lepiej. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd właściwie ten pierwszy cytat? Fajnie by było podawać źródła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ogólnie jeżeli przyjmujemy że na księżycu były wulkany (są?) to średniej mocy erupcje powinny więc spowodować wyrzut gazów i materiałów piroklastycznych na orbitę wokółksiężycową, co spowodowałoby powstanie pierścienia podobnego do saturnowego . . . :;)

 

Być może tak było, jeśli produkty niegazowe uzyskiwały prędkość (ok. 2km/s) ucieczki, co nie jest takie pewne. Ale jeśli nawet, to wobec bliskości Ziemi nie mogły utworzyć pierścienia. Ewentualnie za relikt takiej próby można by uznać księżyce Kordylewskiego (jeśli faktycznie istnieją).Ponadto okres aktywności wulkanicznej Księżyca był niewątpliwie bardzo krótki, skoro skały powierzchniowe mają wiek 4,3 mld. Z tego zaś wynika, iż owa aktywność musiała być mało intensywna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ksieżyc to cześć powierzchni ziemi wybita potężnym meteorytem lodowo-kamiennym (masa wody na kuli ziemskiej odpowiada masie księzyca) , doba uległa skróceniu z 28 dni do 1 dnia (efekt wirującego łyżwiarza) , meteoryt (kometa) uderzył ok 5% od bieguna północnego przebił płaszcz i dotarł do jądra i na skutek ruchu postępowego ziemi wybił na orbitę księżyc , wytracił biegun północny z równowagi (precesja) , wywołał zmianę kątową orbity wokół słonecznej ( lato /zima) , utworzył pas krupiera z drobniejszych szczątków planety . Księżyc to kawałek ziemi (z fragmentem jądra - cięższy na jedną stronę stale zwrócony nią do słońca) prawdopodobnie pusty w środku i zamieszkały. 8) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby było tak, jak piszesz, wiele rzeczy obecnie wyglądałoby inaczej, niż wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z fragmentem jądra, pusty w środku. Właśnie takie myślenie uwielbiam. Dla uzupełnienia dodam tylko tyle:

 

Jest pusty w środku' date=' aluminiowo tytanowy - prawdopodobnie zamieszkały[/quote']

A więc jądro Ziemi jest zbudowne z aluminium i tytanu. Fajnie wiedzieć! Nawet nie trzymasz się spójnie własnych poglądów. Tak  bardzo niepoważne, ze aż zabawne.

 

A dopóki nie udowodnisz, że zamieszkały, przestań wreszcie trollować tymi bzdurami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekhm... dawno już nie pisałem bo mi net na/w Księżycu remontowali,pragnę sprostować-nie Pi i Sigma tylko Elektryczny Wąż stworzył ludzi.

Udowodnij mi mikroos że nauka bada prawdę obiektywną to może nie zrobię Ci loda,ale będę zdziwiony,wdzięczny,zadowolony że wreszcie wiem co istnieje naprawdę,może nawet pół litra postawię ;)

dziś byłem na wykłądzie księdza z Ignacianum w Krakowie(tym w Księżycu oczywiście) i gość wywodził "duszę"(tomistyczno-arystotelesowską, nieco jak witalizm lub PM)z tego że organizmy żywe są bardzo skomplikowane, że zmieniają się i powstaje z nich coś nowego(kijanka-żaba,witka z komórki) i że mają tendencje do regeneracji(wypławkowi głowa odrosła 15x). Twierdził,że rozumową konsekwencją tych niezwykle złożonych zjawisk jest jakiś akuszer/akuszerka,rozumna lub nie, która sprawia że one zachodzą. To że mogłyby zachodzić same z siebie,na podstawie jakiegoś "zaprogramowania",czy praw fizyki nie przyszło mu do głowy.Wszak galaktyki się zmieniają i to w sposób skomplikowany,lecz czy przy czyjejś pomocy czy wystarczą do opisania i zrozumienia zmian pewne fizyczne(nieco zapewne niekiedy uproszczone w stosunku do "rzeczywistości")  prawa? Gdy stwierdziłem że to nie jest dowodliwe w sposób naukowy(tzn. np. umożliwiamy "duszy"/"poruszycielowi" działanie- kijanka zmienia się w żabę, odłączamy "duszę"/"poruszciela" kijanka się nie zmienia;jak np. da się to zrobić z polem magnetycznym,ale już nie z morfogenetycznym),stwierdził że "metody naukowe" mogą być różne. W sumie to nie sposób obalić takiego twierdzenia mówiącego że za czymś stoi coś niewykrywalnego bezpośrednio,jednak niesposób też go dowieść naukowo. Można się co prawda powołać jak ten ksiądz-profesor na to że to wynika z przemyśleń rozumowych;jednak one bywają różne u różnych osób, w ten sposób można trywialnie obalić np. tezę mikroosa o tym że jego wykładowcą jest Kot w Butach mówiąc:nie jest. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udowodnij mi mikroos że nauka bada prawdę obiektywną to może nie zrobię Ci loda,ale będę zdziwiony,wdzięczny,zadowolony że wreszcie wiem co istnieje naprawdę,może nawet pół litra postawię ;)

Ale co to ma do rzeczy? To nie ja tu mam coś do udowodnienia, tylko waldi, bo po raz kolejny wysunął niepopartą niczym tezę. Dlaczego stawiasz to wymaganie właśnie mnie, a nie kierujesz go w stronę tego, który n-ty już raz wypisuje rzeczy, których sam nie umie niczym poprzeć?

 

A jak to udowodnić? Ano bardzo prosto. Przejrzyj sobie zasady poprawnego planowania eksperymentu. Dobierasz obiekt badany, warunki przeprowadzania badania oraz zestaw czynników, którymi będziesz wpływał na obiekt. Teraz, poprzez zastosowanie poprawnie dobranych(!) grup kontrolnych możesz stwierdzić, w jaki sposób czynnik X wpływa na stan ciała Y. Jeżeli tylko nie popełnisz błędu czysto technicznego, zdobywasz wiedzę na temat obiektywnych zdarzeń, które mają miejsce w odniesieniu do danego ciała, a potwórzenie eksperymentu - choćby tysiąckrotne - da Tobie ten sam wynik. Z pewnością jest to o wiele lepsze, niż stosowanie "innych metod naukowych", czyli tworzenie bełkotu w oparciu o wygodne dla siebie domysły.

 

Twierdził,że rozumową konsekwencją tych niezwykle złożonych zjawisk jest jakiś akuszer/akuszerka,rozumna lub nie, która sprawia że one zachodzą.

Twierdzić można absolutnie wszystko. Ja np. na potrzeby chwili twierdzę, że Słońce krąży wokół Ziemi, a Ty siedzisz właśnie przy moim biurku (i to na moim krześle, jak śmiesz?!).

 

stwierdził że "metody naukowe" mogą być różne.

Ale wyraźnie określone jest, że metody naukowe obejmują wszystkie te, których zadaniem jest takie zaplanowanie i przeprowadzenie eksperymentu, aby ustalić precyzyjnie czynniki wpływające na odpowiednie zmiany stanu badanego układu. To, że facet nie potrafi w żaden sposób wykazać, że ma rację, nie uprawnia go jeszcze do twierdzenia, że zastosował "inną metodę naukową". Już sam fakt zatajania metody oznacza poważny błąd w metodologii, bo wyklucza podstawowy element wyniku badania naukowego: jego powtarzalność i falsyfikowalność. Byle debil potrafi zrobić "badania", w których robi czary-mary, nikomu nie mówi, jak doszedł do wyników, a potem publikuje dane wzięte z sufitu i ogłasza je jako obiektywną prawdę.

 

W sumie to nie sposób obalić takiego twierdzenia mówiącego że za czymś stoi coś niewykrywalnego bezpośrednio,jednak niesposób też go dowieść naukowo.

A więc oznacza to jednoznacznie, że metodologia działania tego człowieka jest nienaukowa, bo nie potrafi nawet zdefiniować metody badawczej, która pozwoliła mu wysunąć taką, a nie inną tezę. Inna rzecz, że mieszanie zawodu księdza z zawodem naukowca jest z założenia paranoją, bo miesza ze sobą religię, będącą szczytem nienaukowości, z nauką. A do tego wszystkiego fakt bycia księdzem z góry zaburza obiektywność badań, bo wymusza na badaczu przyjęcie pewnych postaw i przekonań.

 

w ten sposób można trywialnie obalić np. tezę mikroosa o tym że jego wykładowcą jest Kot w Butach mówiąc:nie jest

No i właśnie o to chodzi. Dlatego nie możesz uprawiać nauki na zasadzie "słowo przeciwko słowu". Jeśli chcesz w jakiś sposób potwierdzić swoją rację, udowodnij ją doświadczalnie. Wtedy zamkniesz usta niedowiarkom. A ja lubię być niedowiarkiem, bo dzięki krytycznemu podejściu do faktów można osiągnąć znacznie więcej niż wtedy, gdy ślepo wierzy się w jakąś tezę tylko dlatego, że "trzyma się kupy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wody na Księżycu jest znacznie mniej, niż dotychczas sądzono, informuje Norbert Schörghofer z Planetary Science Institute w Arizonie, współautor badań, których wyniki opublikowano na łamach Science Advances. Obliczenia przeprowadzone przez Schörghofera i Ralucę Rufu z Southwest Research Insitute w Kolorado, mają olbrzymie znaczenie nie tylko dla zrozumienia historii Księżyca, ale również dla założenia stałej bazy na Srebrnym Globie. Bazy, która ma wspierać załogowe wyprawy na Marsa. Kevin Cannon, geolog z Colorado School of Mines, który prowadzi spis obiecujących miejsc do lądowania i prac górniczych na Księżycu, już zaczął aktualizować ją w oparciu o wyliczenia Schörghofera i Rufu.
      Woda na Księżycu, w postaci lodu, znajduje się w stale zacienionych obszarach księżycowych kraterów. Tylko tam ma szansę przetrwać. Te stale zacienione obszary to jedne z najchłodniejszych miejsc w Układzie Słonecznym. Na wodę możemy liczyć przede wszystkim w głębokich kraterach znajdujących się w pobliżu biegunów. Tam bowiem kąt padania promieni słonecznych wynosi zaledwie 1,5 stopnia. Jednak nie zawsze tak było. Przed miliardami lat oś Księżyca była nachylona pod zupełnie innym kątem, różniącym się od obecnego może nawet o 77 stopni. Taka orientacja wystawiała zaś bieguny na działanie Słońca, eliminując wszelkie zacienione obszary, a co za tym idzie, odparowując znajdujący się tam lód.
      Wiemy, że Księżyc powstał przed około 4,5 miliardami lat w wyniku uderzenia w tworzącą się Ziemię planety wielkości Marsa. Od tego czasu migruje on coraz dalej od nasze planety. Początkowo znajdował się pod przemożnym wpływem sił pływowych Ziemi, obecnie większą rolę odgrywają siły pływowe Słońca i ta właśnie zmiana doprowadziła do zmiany orientacji osi Księżyca. Zasadnicze pytanie brzmi, kiedy do niej doszło. Jeśli wcześniej, to na Księżycu powinno być więcej lodu, jeśli zaś później, lodu będzie mniej.
      Dopiero w 2022 roku astronomowie z Obserwatorium Paryskiego rozwiązali stary problem niezgodności danych geochemicznych z fizycznym modelem oddziaływania sił pływowych. Schörghofer i Rufu skorzystali z pracy Francuzów i utworzyli udoskonalony model pokazujący zmiany osi Księżyca w czasie. To zaś pozwoliło mi stwierdzić, ile lodu może istnieć w obecnych stale zacienionych obszarach.
      Z ich obliczeń wynika, że najstarsze stale zacienione obszary utworzyły się nie więcej niż 3,94 miliarda lat temu. Są zatem znacznie młodsze, niż dotychczas sądzono, a to oznacza, że wody na Księżycu jest znacznie mniej. Nie możemy się już spodziewać, że istnieją tam warstwy czystego lodu o grubości od dziesiątków to setek metrów, mówi Schörghofer.
      Uczony dodaje jednak, że nie należy podchodzić do tych badań wyłącznie pesymistycznie. Dostarczają one bowiem dokładniejszych danych na temat miejsc, w których powinien znajdować się lód. Ponadto z wcześniejszych badań, które Schörghofer prowadził wraz z Paulem Hayne z University of Colorado i Odedem Aharonsonem z izraelskiego Instytut Weizmanna, wynika, że stale zacienionych obszarów jest więcej niż sądzono, a lód może znajdować się nawet w takich, które liczą sobie zaledwie 900 milionów lat. Wnioski płynące z badań są więc takie, że lodu na Księżycu jest znacznie mniej, ale jest on w większej liczbie miejsc.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców z Czech, USA, Kanady, Niemiec i Włoch opisała grupę obiektów w przestrzeni kosmicznej, która nazwała „ciemnymi kometami”. Znajdują się one na granicy pomiędzy kometami a asteroidami. Zdaniem badaczy, wydobywa się z nich gaz, jednak w takich ilościach, że nie widać go przez teleskopy. Jednak skutki oddziaływania tego gazu są widoczne, gdyż te pozorne asteroidy czasami przyspieszają w sposób, jakiego nie da się wytłumaczyć oddziaływaniem grawitacyjnym.
      Ogrzewane przez Słońce komety emitują gaz i pył. Może z nich uchodzić nawet 10 kilogramów materiału na sekundę. Odbija on promienie słoneczne i jest widoczny jako koma. Asteroidy, składające się głównie z materiału skalnego, nie pozostawiają za sobą komy.
      Uczeni zaobserwowali jednak obiekty, które wyglądają jak asteroidy, ale czasami przyspieszają bez widocznego powodu. Większość z tych obiektów ma nie więcej niż kilkadziesiąt metrów średnicy i znajdują się w pobliżu Ziemi. Naukowcy sądzą, że te okresowe zmiany prędkości są spowodowane emisją materiału. Jest ona minimalna, zaledwie 0,0001 grama na sekundę, więc nie można tego materiału zobaczyć, ale to wystarczająco dużo, by od czasu do czasu nadawać dodatkowe przyspieszenie asteroidom.
      Uczeni mówią, że dotychczas „ciemne komety” nie zostały odkryte, gdyż to niewielkie obiekty, a żeby zaobserwować ich okresowe przyspieszanie trzeba wielu miesięcy lub lat obserwacji. Nie można wykluczyć, że w Układzie Słonecznym może istnieć cała klasa słabo aktywnych komet.
      Badania, w których udział biorą m.in. Davide Farnocchia z Jet Propulsion Laboratory, Petr Pravec z Czeskiej Akademii Nauk czy Olivier R. Hainaut z Europejskiego Obserwatorium Południowego, zostały zainspirowane obiektem 1I/2017 Oumuamua, który przybył do Układu Słonecznego z przestrzeni międzygwiezdnej. Początkowo sądzono, że to asteroida, jednak gdy okazało się, że Oumuamua przyspiesza, uznano ją z kometę.
      Jedynym sposobem, by sprawdzić hipotezę o istnieniu „ciemnych komet” jest przeprowadzenie badań na miejscu. Na szczęście jeden z obserwowanych obiektów, 1998 KY26, został wybrany jako cel misji badawczej japońskiej sondy. Odwiedzi ona tę asteroidę w 2031 roku. Wówczas przekonamy się, czy rzeczywiście w Układzie Słonecznym istnieją „ciemne komety”.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Już 14 listopada satelita typu CubeSat CAPESTONE dotrze w okolice Księżyca i będzie pierwszym pojazdem w historii, który zajmie unikatową wydłużoną orbitę wokół Srebrnego Globu. Orbita ta będzie wykorzystywana w ramach programu Artemis, a CAPESTONE ma przetrzeć drogę dla stacji kosmicznej Gateway, która zostanie zbudowana na orbicie Księżyca. Zadaniem CAPESTONE'a jest przetestowanie innowacyjnych technologii nawigacyjnych i zweryfikowanie danych o dynamice orbity, na której wcześniej nie umieszczano pojazdów.
      Mowa tutaj o orbicie NRHO (near-rectilinear halo orbit), która w wyniku oddziaływania pomiędzy Ziemią a Księżycem jest orbitą półstabilną. Znajdujący się tam obiekt trzyma się orbity w znacznej mierze dzięki grawitacji, więc umieszczone na niej pojazdy zużyją minimalne ilości paliwa na korekty orbity. NASA planuje wykorzystanie NRHO między innymi do zaparkowanie tam stacji kosmicznej Gatway na co najmniej 15 lat.
      Przez ostatnie 4 miesiące pojazd CAPSTONE (Cislunar Autonomous Positioning System Technology Operations and Navigation Experiment) podróżował w kierunku Księżyca niezwykle wydłużoną trasą zwaną balistycznym transferem księżycowym. Trasa ta wykorzystuje grawitację Ziemi,  Księżyca i Słońca do przemieszczenia pojazdu pomiędzy Ziemią a Księżycem. Jest niezwykle efektywna pod względem energetycznym, wymaga zużycia niewielkiej ilości paliwa, ale podążający nią pojazd musi oddalić się od Ziemi na odległość 1–2 milionów kilometrów i powrócić w jej okolice.
      CAPSTONE został wystrzelony 28 czerwca z Nowej Zelandii. Podczas czteromiesięcznej podróży wykonał pięć manewrów. Dzięki nim pojazd ma idealnie wejść na NRHO. Precyzja jest tutaj bardzo ważna. Poruszający się w prędkością ponad 6100 km/h pojazd musi w odpowiednim czasie znaleźć się w odpowiednim miejscu orbity. Ma to nastąpić 14 listopada o 0:48 czasu polskiego. NASA ocenia, że będzie potrzebowała kolejnych pięciu dni na analizę danych, przeprowadzenie dwóch dodatkowych manewrów i potwierdzenie umieszczenia pojazdu na właściwej orbicie.
      Pojazd ma pozostać na NRHO przez co najmniej sześć miesięcy. W tym czasie co 6,5 doby uruchomi silniki, by skorygować orbitę. Dostarczy w ten sposób danych, dzięki którym inżynierowie przyszłych misji będą mogli zoptymalizować zużycie paliwa na NRHO. Dodatkowo misja przetestuje innowacyjne systemy nawigacyjne, pozwalające na precyzyjne określanie pozycji pojazdów znajdujących się na NRHO względem innych pojazdów. W ten sposób ma zmniejszyć się zależność pojazdów na NRHO od łączności z Ziemią. CAPSTONE będzie określał swoją pozycję względem Lunar Reconnaissance Orbitera, który od 2009 roku znajduje się na orbicie Księżyca. Dzięki temu w przyszłości pojazdy z NRHO będą mogły wysyłać na Ziemię szybciej istotne dane dotyczące np. prowadzonych przez siebie badań, gdyż zwolni się część pasma z anteny skierowanej w stronę naszej planety.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Większość współczesnych teorii dotyczących powstania Księżyca mówi, że miliardy lat temu w Ziemię uderzył obiekt wielkości Marsa, zwany Theią. W wyniku kolizji pojawiła się olbrzymia liczba szczątków, które krążąc wokół Ziemi przez miesiące i lata, uformowały Księżyc. Jednak autorzy autorzy najnowszych badań, w ramach których przeprowadzono symulację w wysokiej rozdzielczości, uważają, że Księżyc powstał... w ciągu kilku godzin.
      To otwiera całą gamę nowych możliwości badawczych dotyczących początku ewolucji Księżyca, mówi główny autor badań, Jacob Kegerris. Rozpoczęliśmy ten projekt, nie wiedząc, jakie będą wyniki symulacji w wysokiej rozdzielczości. Byliśmy niezwykle zaskoczeni faktem, że symulacje o standardowej rozdzielczości mogą dawać tak bardzo mylne odpowiedzi.
      Uczeni z należącego do NASA Ames Research Center przeprowadzili najbardziej szczegółową symulację dotyczącą powstania Księżyca czy też wyników innych wielkich kolizji. Wykazała ona, że symulacje o niższej rozdzielczości, biorące pod uwagę mniej danych, mogą omijać bardzo ważne aspekty i skutki takich kolizji.
      Jeśli chcemy zrozumieć proces powstawania księżyca musimy wziąć pod uwagę to, co o nim wiemy – jego masę, orbitę oraz szczegółowe wyniki analizy skał księżycowych – i stworzyć scenariusz, w wyniku którego zobaczymy taki Księżyc, jakim widzimy go obecnie.
      Wcześniejsze teorie dobrze wyjaśniały niektóre właściwości Srebrnego Globu, ale pozostawiały poważne luki. Jedną z takich tajemnic był skład księżycowych skał. Ich sygnatury izotopowe są bardzo podobne do sygnatur izotopowych skał z Ziemi, a odmienne od materiału z Marsa czy innych ciał niebieskich. To najprawdopodobniej oznacza, że materiał, z którego zbudowany jest Księżyc, pochodzi z Ziemi.
      Jedne z branych wcześniej pod uwagę scenariuszy zakładały, że po zderzeniu materiał z Thei trafił na orbitę Ziemi i wymieszał się z niewielką ilością materiału z Ziemi. Jednak w takim wypadku izotopowy skład Księżyca nie byłby aż tak bardzo podobny do składu Ziemi. Chyba, że Theia była pod tym względem do Ziemi podobna, co jest jednak mało prawdopodobne. Dlatego też znacznie bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, według którego Księżyc powstał głównie z materiału z górnych warstw skorupy ziemskiej. Istnieje też hipoteza mówiąca, że Księżyc powstał wewnątrz obracającej się kuli materiału odparowanego w wyniku kolizji. Jednak nie wyjaśnia ona obecnej orbity Księżyca.
      Najnowsza symulacja, pokazująca, że Księżyc uformował się bardzo szybko z materiału z Ziemi, wyjaśnia zarówno jego skład, jak i obecną orbitę. Wynika z niej, że Srebrny Glob utworzył się w ciągu kilku godzin, a jego jądro nie było całkowicie stopione. To wyjaśnia zarówno cienką skorupę oraz orbitę wokół naszej planety. Jest to najbardziej pełne wyjaśnienie obserwowanych obecnie właściwości Księżyca.
      Uczeni zaznaczają, że dokładne określenie, która z obecnie proponowanych hipotez jest tą prawdziwą będzie możliwe w przyszłości, gdy kolejne misje przywiozą pobrane z większych głębokości próbki z innych części Księżyca. Wówczas można będzie porównać wyniki badań próbek z proponowanymi scenariuszami.
      Prowadzone badania mają znaczenie nie tylko dla określenia ewolucji Księżyca, ale dla lepszego poznania kosmosu. Przestrzeń kosmiczna jest pełna kolizji i pozostałości po nich. Mają one olbrzymi wpływ na tworzenie się i formowanie układów planetarnych.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Już za 2 dni, w piątek 27 maja w pobliżu Ziemi znajdzie się jedna z największych asteroid asteroid bliskich Ziemi (NEO). Obiekt 1989 JA ma średnicę 1,8 kilometra i przez najbliższe dwa lata będzie największą asteroidą, jaka przeleci w pobliżu naszej planety.
      Nie ma jednak najmniejszych powodów do obaw. 1989 JA zbliży się do Ziemi na 0,027 jednostki astronomicznej, zatem znajdzie się w odległości 4 milionów kilometrów od Ziemi. To mniej więcej 10-krotnie większa odległość niż między Ziemią a Księżycem. Jeszcze nigdy 1898 JA nie była tak blisko naszej planety i przez kolejne 172 lata już tak blisko nie podleci. Obecnie asteroida pędzi z prędkością ponad 48 000 km/h. To kilkunastokrotnie szybciej niż pocisk wystrzelony z karabinu.
      Ostatni raz do bliskiego spotkania z równie wielką asteroidą doszło 29 kwietnia 2020, kiedy to w odległości 0,042 j.a. (6,3 mln km) przeleciała asteroida 1998 OR. Na następne spotkanie z równie wielkim obiektem co 1898 JA będziemy musieli poczekać do 27 czerwca 2024 roku. Wówczas to odwiedzi nas 2011 UL21. To asteroida o średnicy od 1,8 do 3,9 kilometra, która znajdzie się w odległości 0,44 j.a., czyli 6,6 miliona kilometrów od Ziemi.
      W ciągu najbliższych 100 lat w Ziemię nie uderzy żadna asteroida na tyle duża, by mogła spowodować katastrofę na olbrzymią skalę. Jednak agencje kosmiczne różnych krajów już teraz myślą o ewentualnej obronie naszej planety. Asteroidy bliskie Ziemi są katalogowane i monitorowane, opracowywane są różne technologie obrony przed nimi. Niedawno NASA wystrzeliła misję DART (Double Asteroid Redirection Test), której celem jest sprawdzenie możliwości zmiany trasy asteroidy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...