Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Qion - ROTFL

Ładnie przetłumaczyłeś (przy użyciu google translate) i poprawiłeś (prawie dobrze). Ale dalej nie za bardzo wiesz co linkujesz i jaki ma to związek z dyskusją.

BTW - Obracasz w pewnych kręgach, może mógłbyś mi polecić jakiego astrologa, bo chcę pewnej znajomej postawić taki konkretny Horoskop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie zmieniło. Zmieniło się wiele naszych wyobrażeń na Jego temat. :)

Jak wolisz, możemy się trochę pobrechtać z "tłumaczenia" Kujona:

Jeśli nie rozumiesz co napisałem, to może lepiej trafi do Ciebie pojęcie "linii pola magnetycznego w strumieniu"  :)

Niestety od lat 60. i ogłoszenia teorii Eugena Parkera nie powstała jak na razie inna uznawana przez mainstream teoria opisująca naturę pola magnetycznego w obiektach kosmicznych jakimi są gwiazdy ciągu głównego i niektóre planety.

 

Owszem Charles Hapgood wcześniej w 1958 roku opublikował książkę "The Earth's Shifting Crust", w której przedstawił swoją hipotezę dotyczącą przesunięcia jądra Ziemi względem skorupy ziemskiej.

 

https://en.wikipedia.org/wiki/Pole_shift_hypothesis

 

Na kanwie tej książki powstał właśnie film "2012", na którym małolaty robiły w gacie ze strachu i jak widzę Tobie też się spodobał.  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Jeśli nie rozumiesz co napisałem, to może lepiej trafi do Ciebie pojęcie "linii pola magnetycznego w strumieniu" :)

 

Czy Ty sam rozumiesz siebie? Zapewne tak, ale to się daje leczyć.

"Linie pola magnetycznego w strumieniu" dobitnie świadczą o potrzebie konsultacji z psychiatrą (szczerze Ci to polecam).

 

 

 

Na kanwie tej książki powstał właśnie film "2012", na którym małolaty robiły w gacie ze strachu i jak widzę Tobie też się spodobał.

 

Gubisz się, bo ja nic na temat "2012" nie wspomniałem. Czytaj uważniej (i ze zrozumieniem; wiem "Mission: Impossible").

 

Nie wiem, ale mała sugestia. Jeśli nic nie bierzesz, to zacznij; jeśli bierzesz, to odstaw…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Linie pola magnetycznego w strumieniu" dobitnie świadczą o potrzebie konsultacji z psychiatrą (szczerze Ci to polecam).

 

Braki znajomości pojęć z dziedziny elektryczności i magnetyzmu próbujesz załatać niezręczną ironią, ale nie zamierzam wracać do czasów gdy dawałem korepetycje z fizyki, a tym bardziej szkoda mojego czasu na Ciebie, gdyż jak widzę Twoje neuroprzekaźniki nie funkcjonują prawidłowo. :(

 

Gubisz się, bo ja nic na temat "2012" nie wspomniałem. Czytaj uważniej (i ze zrozumieniem; wiem "Mission: Impossible").

 

 Zgadza się, że nie wspominałeś o "2012", ale odrzucając akceptowaną przez mainstream teorię Eugena Parkera dokonałeś tym samym wyboru alternatywnej możliwości jaką jest hipoteza Charlesa Hapgooda. B)

 

Zakładam oczywiście, że nie należysz do Towarzystwa Płaskiej Ziemi.  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Qion -  Ja pisałem o 2012, i dalej twierdzę, że filmu nie widziałeś i nie masz bladego pojęcia o jego treści. Więc powtórzę po raz kolejny komentujesz podając nie trzymające się kupy argumenty, i podajesz przykłady na poparcie swoich bzdurnych tez nie mające żadnego odniesienia do faktów. 

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Rahl

 

Rozumiem, że film Ci się podobał, a ja uważam, że był bardzo naiwny i głupi. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odwracaj kota ogonem problem nie dotyczył czy komuś się film podobał czy też nie, ale tego że linkujesz i podajesz przykłady nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Pozwól, że zacytuję:

 

Bazując na naiwności przeciętnego człowieka powstały właśnie taki film jak "2012" przedstawiający kataklizm, podczas którego jądro Ziemi zatrzymuje się i zaczyna kręcić się w przeciwnym kierunku niosąc śmierć i zniszczenie na powierzchni skorupy ziemskiej 

 

Jak można pisać takie bzdury ?? Oglądałem film jakieś 3 lata temu, ale nie przypominam sobie niczego w temacie "zatrzymania jądra Ziemi".

Weź się ogarnij albo daj sobie spokój z pisaniem.

 

P.S. Dla twojej informacji (bo jak widzę nie rozróżniasz), to nie był film dokumentalny tylko fabularny z nastawieniem na wielkoskalowe efekty specjalne.

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Dodam, że film (właściwie reżyser) oberwał za co innego:

Na katastroficznym obrazie „2012” w reżyserii Rolanda Emmericha eksperci NASA nie pozostawili suchej nitki, uznając go za najgłupszy hollywoodzki film science fiction. Reżyserowi oberwało się za tezę – stanowiącą podstawę fabuły filmu – wedle której cząstki neutrino trafiające na Ziemię w wyniku rozbłysków słonecznych podgrzewają jądro naszej planety, wywołując trzęsienia ziemi, fale tsunami i przyspieszone dryfowanie kontynentów.

https://archive.is/324pF

 

Przyznam, że nie obejrzałem filmu w całości. Właściwie, to obejrzałem tylko kawałek. ;)


 

 

Braki znajomości pojęć z dziedziny elektryczności i magnetyzmu próbujesz załatać niezręczną ironią

 

Nie. Raczej znajomością elektromagnetyzmu, a właściwie teorii oddziaływań elektrosłabych. Wiem, niektórzy zostają na poziomie magnesików neodymowych. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam było tam coś neutrinach zmieniających się w jakieś nowe (egzotyczne) cząstki i podgrzewające jądro Ziemi. Ale ludzie - to tylko film, licentia poetica, naginanie prawdy i tworzenie nieistniejących bytów to ich praca. Twórcy filmowi zrobią wszystko aby przyciągnąć widza.

A najlepsze jest to, że Qion nie mając za bardzo pojęcia o fabule filmu nabija się z niego zapominając, że zachowuje się identycznie jak scenarzyści tego (i wielu innych filmów), ale on idzie krok dalej - sam wierzy w te banialuki które wypisuje.

 

P.S.

Do tego Qion w swojej nadinterpretacji pomylił przyczyny ze skutkami - jak to określił "małolaty robiły w gacie ze strachu" z powodu filmu. Nieprawda - rok 2012 rzekomo miał być końcem świata według kalendarza Majów. W latach 2000-2012(z grubsza) wielu ezoterycznych mistyków i oszołomów zbiło niezły kapitał finansowy i polityczny żerując na ludzkiej naiwności i strachu przed nieznanym tworząc różnego rodzaju scenariusze katastroficzne. Film 2012 był znajdującą się w tym samym nurcie odpowiedzią Hollywood.

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Rahl

 

Jeśli teorię przebiegunowania Eugena Parkera nazywasz banialukami, to postaraj się przedstawić inną alternatywną hipotezę wyjaśniającą zmiany polaryzacji pola magnetycznego Ziemi i Słońca. Mam wrażenie, że za dużo wypiłeś i nie wiesz o czym piszesz.  :D

 

 

Nie. Raczej znajomością elektromagnetyzmu, a właściwie teorii oddziaływań elektrosłabych..

Cieszę się, że udało mi się poszerzyć Twoje horyzonty i już wiesz, że pole magnetyczne może zostać wytworzone przez przewodnik z prądem lub magnes trwały. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Cieszę się, że udało mi się poszerzyć Twoje horyzonty i już wiesz, że pole magnetyczne może zostać wytworzone przez przewodnik z prądem lub magnes trwały

 

A jak niby ów magnes trwały wytwarza pole magnetyczne?

Z przykrością muszę rozmazać Twój uśmieszek, gdyż jedyne co Ci się udaje to wnerwianie ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magnes trwały wytwarza pole magnetyczne dzięki momentom magnetycznym niesparowanych elektronów w domenach magnetycznych. W stanie rozmagnesowania domeny są ustawione w taki sposób aby zminimalizować całkowitą energię magnetyczną

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Domena_magnetyczna 

 

Pole magnetyczne domen zostaje spolaryzowane przez producenta równolegle poprzez umieszczenie magnesu w silnym, bipolarnym, jednorodnym, zewnętrznym polu magnetycznym. Po usunięciu zewnętrznego pola domeny pozostają równolegle spolaryzowane, a magnes uzyskuje stan maksymalnej całkowitej energii magnetycznej.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Energia_magnetyczna 

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Domena_magnetyczna 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Poważnie pomyślałeś, że ja Cię o coś pytam? :)

No to spójrzmy na klasyczne tylko równania Maxwella

      120px-Maxwell%27sEquations.svg.png

gdzie w ostatnim równaniu stoi, iż źródłem pola magnetycznego jest prąd lub zmienne pole elektryczne.

No ni cholery nic nie ma o magnesach trwałych ani o przewodnikach z prądem. Rozumiem, że poza szkolny poziom wybić się nie możesz, ale chyba nie będziesz w Słoneczku szukał magnesów trwałych ani kabelków z prądem. :)

Zadbaj też o stosowaną terminologię, np.

 

 

w silnym, bipolarnym, jednorodnym, zewnętrznym polu magnetycznym.

Trochę głupio byłoby umieszczać w "wewnętrzym" polu, silne (jakie?!) to rzecz względna, a bipolarność (no nie wiem, stary dobry Maxwell – drugie równanie – podpowiada, że pole magnetyczne jest bezźródłowe) trochę kłuje po oczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę głupio byłoby umieszczać w "wewnętrzym" polu, silne (jakie?!) to rzecz względna, a bipolarność (no nie wiem, stary dobry Maxwell – drugie równanie – podpowiada, że pole magnetyczne jest bezźródłowe) trochę kłuje po oczach.

 

Tłumaczę najbardziej przystępnie, bez ogródek i niedomówień stosownie do Twojego poziomu wiedzy, gdyż przekonałem się, że nie zawsze czujesz bluesa. :D  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Tłumaczę najbardziej przystępnie

 

To o Tobie:

"Amodyfikując frekwencję abstrakcyjnego monologizmu na podłożu kredytalnego szowinizmu, promilizujące metody ekskluzywnej orbitolokwencji są błędne!"

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu można stwierdzić, że najpoważniejszym skutkiem zaniku pola magnetycznego Ziemi, który występuje podczas pzebiegunowania byłyby awarie systemów elektroenergetycznych i systemów łączności satelitarnej (telefonii komórkowej, nawigacji GPS, telewizji)

 

https://zapytajfizyka.fuw.edu.pl/pytania/pole-magnetyczne-ziemi-i-przebiegunowanie/ 

 

Nieuznawana hipoteza Charlesa Hapgooda nie przewiduje takiej ewentualności. Wg niej płynne jądro Ziemi wykonuje połowę salta obracając oś Ziemi o 180o. Nie trudno domyślić się jaki będzie to miało skutek na zmianę prędkości wirowania Ziemi i ogromną energię jaka się wydzieli na skutek sił tarcia pomiędzy jądrem, a płaszczem doprowadzając do biblijnego Armagedonu na powierzchni skorupy ziemskiej. Hipoteza ta jest na tyle prosta, że tylko Rahl ją w pełni akceptuje  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie widziałeś abym coś napisał, że się nie zgadzam z jakąś teorią albo akceptował inną łgarzu jeden?

Nie zmieniaj tematu i nie wkładaj swoich urojonych przemyśleń w moje usta - palnąłeś babola z 2012 więc bądź dorosłym człowiekiem i przyznaj się do błędu, a jak nie to dyskusja nie ma sensu.

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Qion - ROTFL

Ładnie przetłumaczyłeś (przy użyciu google translate) i poprawiłeś (prawie dobrze). Ale dalej nie za bardzo wiesz co linkujesz i jaki ma to związek z dyskusją.

 

Widzę, że nadal nie rozumiesz, że teoria Eugena Parkera choć przypomina trochę przysłowiowe "wyciąganie się barona Munchausena za włosy z bagna"  jest na razie obowiązująca i odnosi się zarówno do planet z płynnym ferromagnetycznym jądrem jak i do gwiazd, w których zachodzi fuzja jądrowa:

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dynamo_magnetohydrodynamiczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie widzisz w wypowiedzi, którą cytujesz jakiś odnośnik do mojej opinii albo rozumienia teorii Parkera ?

Czyli dalej próbujesz odwrócić uwagę od swojej bzdurnej wypowiedzi przez cytowanie wcześniejszych postów.

Zapytam ponownie, przyznasz się do błędu albo nie ?

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o to, że nie skojarzyłeś Rahl, że teoria przebiegunowania E. Parkera dotycząca Słońca (gwiazd) ma  zastosowanie także do zmian polaryzacji biegunów magnetycznych Ziemi.  :)

Natomiast fabuły bzdurnych filmów dla małolatów nie poruszam na forum popularno-naukowym.  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serio, nie poruszasz ??

Bazując na naiwności przeciętnego człowieka powstały właśnie taki film jak "2012" przedstawiający kataklizm, podczas którego jądro Ziemi zatrzymuje się i zaczyna kręcić się w przeciwnym kierunku niosąc śmierć i zniszczenie na powierzchni skorupy ziemskiej :lol:

Naprawdę już nie pamiętasz co pisałeś 2 dni temu ??


Chodziło mi o to, że nie skojarzyłeś Rahl, że teoria przebiegunowania E. Parkera dotycząca Słońca (gwiazd) ma  zastosowanie także do zmian polaryzacji biegunów magnetycznych Ziemi.  :)

Proszę zacytuj, z której z moich wypowiedzi wyciągnąłeś taki wniosek, bo naprawdę nie nadążam za twoim zakręconym tokiem myślenia.

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serio, nie poruszasz ??

Naprawdę już nie pamiętasz co pisałeś 2 dni temu ??

 

Film "2012" podałem tylko jako schematyczny przykład osobom niezorientowanym w temacie w jaki sposób nigdy nie dojdzie do przebiegunowania, tzn poprzez przesunięcie się jądra Ziemi względem skorupy do czego nazwiązuje hipoteza Ch. Hapgooda. Nie chodziło mi o efekt końcowy w jakim stopniu obróci się oś Ziemi czy może jej jądro  :D, lecz zanegowanie sposobu w jaki nie mogłoby dojść do przebiegunowania. 

 

https://en.wikipedia.org/wiki/Charles_Hapgood  

 

 

(...) Hapgood's unorthodox interpretations such as “Earth Crustal Displacement” were never accepted as valid competing scientific hypotheses, yet his ideas have found popularity in alternative circles. Librarians Rose and Rand Flem-Ath as well as author and former journalist Graham Hancock base portions of their works on Hapgood’s evidence for catastrophe at the end of the Last Glacial Maximum. Hapgood's ideas also figure prominently in the 2009 sci-fi/disaster movie (...)

 

 

 

Proszę zacytuj, z której z moich wypowiedzi wyciągnąłeś taki wniosek, bo naprawdę nie nadążam za twoim zakręconym tokiem myślenia.

 

 

Niestety, ale Twoje drugie zdanie poniżej bez żadnego wtrąconego kontekstu odnosi się wprost do teorii E. Parkera, która w tłumaczonym przeze mnie opisie przedstawia proces zmiany polaryzacji pola Słońca, chociaż na samym początku jest mowa o domyślnym obiekcie kosmicznym. Pisząc w ten sposób sprawiłeś wrażenie świadomie lub nie jakbyś nie zrozumiał jaki związek ma przebiegunowanie na Słońcu z przebiegunowaniem na Ziemi  ;)

 

rahl, dnia 11 Cze 2016 - 18:37, napisał:snapback.png

Qion - ROTFL

Ładnie przetłumaczyłeś (przy użyciu google translate) i poprawiłeś (prawie dobrze). Ale dalej nie za bardzo wiesz co linkujesz i jaki ma to związek z dyskusją.

 

 

Proszę zacytuj, z której z moich wypowiedzi wyciągnąłeś taki wniosek, bo naprawdę nie nadążam za twoim zakręconym tokiem myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeszcze do niedawna naukowcy potrafili określi miejsce pochodzenia jedynie 6% meteorytów znalezionych na Ziemi. Teraz naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Europejskiego Obserwatorium Południowego i czeskiego Uniwersytetu Karola wykazali, że 70% wszystkich znalezionych na naszej planecie meteorytów pochodzi z trzech młodych rodzin asteroid.
      Rodziny te to wyniki trzech zderzeń, do których doszło w głównym pasie asteroid 5,8, 7,5 oraz 40 milionów lat temu. Badacze określili też źródło innych meteorytów, dzięki czemu możemy teraz zidentyfikować miejsce pochodzenia ponad 90% skał, które z kosmosu spadły na Ziemię. Wyniki badań zostały opublikowane w trzech artykułach. Jeden ukazał się łamach Astronomy and Astrophysics, a dwa kolejne na łamach Nature.
      Wspomniane rodziny asteroid to – od najmłodszej do najstarszej – Karin, Koronis i Massalia. Wyróżnia się Massalia, która jest źródłem 37% meteorytów. Dotychczas na Ziemi odnaleziono podczas 700 000 okruchów z kosmosu. Jedynie 6% z nich zidentyfikowano jako achondryty pochodzące z Księżyca, Marsa lub Westy, jednego z największych asteroid głównego pasa. Źródło pozostałych 94%, z których większość do chondryty, pozostawało nieznane.
      Jak to jednak możliwe, że źródłem większości znalezionych meteorytów są młode rodziny asteroid? Autorzy badań wyjaśniają, że rodziny takie charakteryzują się dużą liczbą niewielkich fragmentów powstałych w wyniku niedawnych kolizji. Ta obfitość zwiększa prawdopodobieństwo kolejnych zderzeń, co w połączeniu z duża mobilnością tych szczątków, powoduje, że mogą zostać wyrzucone z głównego pasa asteroid, a część z nich poleci w kierunku Ziemi. Starsze rodziny asteroid nie są tak liczne. Przez wiele milionów lat mniejsze fragmenty, ale na tyle duże, że mogłyby spaść na Ziemię, zniknęły w wyniku kolejnych zderzeń i ucieczki z pasa asteroid.
      Określenie pochodzenia większości meteorytów było możliwe dzięki teleskopowym badaniom składu większości rodzin asteroid w głównym pasie oraz zaawansowanymi symulacjami komputerowymi, podczas których badano dynamikę tych rodzin.
      Autorzy badań określili też pochodzenie wielkich asteroid, takich jak Ryugu czy Bennu. Okazało się, że pochodzą one od tego samego przodka co rodzina asteroid Polana.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowa krzywa globalnych temperatur wskazuje, że w fanerozoiku średnie temperatury na Ziemi zmieniały się bardziej niż przypuszczano. Naukowcy z University of Arizona i Smithsonian Institution przeprowadzili badania, w ramach których zrekonstruowali temperatury w ciągu ostatnich 485 milionów lat. To okres, w którym życie na naszej planecie zróżnicowało się, podbiło lądy i przetrwało liczne okresy wymierania.
      Fanerozoik rozpoczyna się eksplozją kambryjską sprzed około 540 milionów lat i trwa do dzisiaj. Naukowcy w swoich badaniach ograniczyli się do 485 milionów lat, ze względu na niedostateczną ilość starszych danych geologicznych. Trudno jest znaleźć tak stare skały, w których zachował się zapis o panujących temperaturach. Nie mamy ich zbyt wielu nawet dla 485 milionów lat temu. To ogranicza nasze cofanie się w czasie, mówi profesor Jessica Tierney z Arizony.
      Uczeni wykorzystali asymilację danych, w trakcie której połączyli zapis geologiczny z modelami klimatycznymi. Badania pozwoliły im lepiej zrozumieć, czego możemy spodziewać się w przyszłości. Jeśli badasz ostatnich kilka milionów lat, to nie znajdziesz niczego, co może być analogią dla zjawisk, jakich spodziewamy się w roku 2100 czy 2500. Trzeba cofnąć się znacznie dalej, gdy Ziemia była naprawdę gorąca. Tylko tak możemy zrozumieć zmiany, jakie mogą zajść w przyszłości, wyjaśnia Scott Wing, kurator zbiorów paleobotaniki w Smithsonian National Museum of Natural History.
      Nowa krzywa temperatury pokazuje, że w tym czasie średnie temperatury na Ziemi zmieniały się w zakresie od 11,1 do 36,1 stopnia Celsjusza, a okresy wzrostu temperatur były najczęściej skorelowane ze zwiększoną emisją dwutlenku węgla do atmosfery. To jasno pokazuje, że dwutlenek węgla jest głównym czynnikiem kontrolującym temperatury na Ziemi. Gdy jest go mało, temperatury są niskie, gdy jest go dużo, na Ziemi jest gorąco, dodaje Tierney.
      Badania pokazały też, że obecnie średnia temperatura jest niższa niż średnia dla większości fanerozoiku. Jednocześnie jednak antropogeniczne emisje CO2 powodują znacznie szybszy wzrost temperatury niż w jakimkolwiek momencie z ostatnich 485 milionów lat. To stwarza duże zagrożenie dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Niektóre okresy szybkich zmian klimatycznych wiązały się z masowym wymieraniem.
      Badacze zauważają, że ocieplenie klimatu może być też niebezpieczne dla ludzi. Nasz gatunek doświadczył w swojej historii zmian średnich temperatur o około 5 stopni Celsjusza. To niewiele, jak na 25-stopniową zmianę w ciągu ostatnich 485 milionów lat. Wyewoluowaliśmy w chłodnym okresie, który nie jest typowy dla większości geologicznej historii. Zmieniamy klimat w sposób, który wykracza poza to, czego doświadczyliśmy. Planeta była i może być cieplejsza, ale ludzie i zwierzęta nie zaadaptują się do tak szybkich zmian, dodaje Tierney.
      Projekt zbadania temperatur w fanerozoiku rozpoczął się w 2018 roku, gdy pracownicy Smithsonian National Museum postanowili zaprezentować zwiedzającym krzywą temperatur z całego eonu. Badacze wykorzystali pięć różnych chemicznych wskaźników temperatury zachowanych w skamieniałym materiale organicznym. Na ich podstawie oszacowali temperaturę w 150 000 krótkich okresach czasu. Jednocześnie współpracujący z nimi naukowcy z University of Bristol – na podstawie rozkładu kontynentów i składu atmosfery – stworzyli ponad 850 symulacji temperatur w badanym czasie. Następnie autorzy badań połączyli oba zestawy danych, tworząc najbardziej precyzyjną krzywą temperatur dla ostatnich 485 milionów lat.
      Dodatkową korzyścią z badań jest stwierdzenie, że czułość klimatu – czyli przewidywana zmiana średniej temperatury na Ziemi przy dwukrotnej zmianie stężenia CO2 – jest stała. Dwutlenek węgla i temperatury są nie tylko blisko powiązane, ale są powiązane w ten sam sposób przez 485 milionów lat. Nie zauważyliśmy, by czułość klimatu zmieniała się w zależności od tego, czy jest zimno czy gorąco, dodaje Tierney.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po dziesięcioleciach udało się odkryć ambipolarne (dwukierunkowe) pole elektryczne Ziemi. To słabe pole elektryczne naszej planety, które jest tak podstawową jej cechą jak grawitacja czy pola magnetyczne. Hipoteza o istnieniu takiego pola pojawiła się ponad 60 lat temu i od tamtego czasu poszukiwano tego pola. Jest ono kluczowym mechanizmem napędzającym „wiatr polarny”, czyli ucieczkę naładowanych cząstek z ziemskiej atmosfery w przestrzeń kosmiczną. Ma ona miejsce nad ziemskimi biegunami.
      „Wiatr polarny” został odkryty w latach 60. XX wieku. Od samego początku naukowcy uważali, że jego siłą napędową jest nieznane pole elektryczne. Uważano, że jest ono generowane w skali subatomowej i jest niezwykle słabe. Przez kolejnych kilkadziesiąt lat ludzkość nie dysponowała narzędziami, które mogły zarejestrować takie pole.
      W 2016 roku Glyn Collinson i jego zespół z Goddars Space Flight Center zaczęli pracować nad instrumentami zdolnymi do zmierzenia ambipolarnego pola elektrycznego. Stworzone przez nich urządzenia oraz metoda pomiaru zakładały przeprowadzenie badań za pomocą rakiety suborbitalnej wystrzelonej z Arktyki. Badacze nazwali swoją misję Endurance, na cześć statku, którym Ernest Shackleton popłynął w 1914 roku na swoją słynną wyprawę na Antarktykę. Rakietę postanowiono wystrzelić ze Svalbardu, gdzie znajduje się najbardziej na północ wysunięty kosmodrom. Svalbard to jedyny kosmodrom na świecie, z którego można wystartować, by przelecieć przez wiatr polarny i dokonać koniecznych pomiarów, mówi współautorka badań, Suzie Imber z University of Leicester.
      Misja Endurance została wystrzelona 11 maja 2022 roku. Rakieta osiągnęła wysokość 768,03 km i 19 minut później spadła do Morza Grenlandzkiego. Urządzenia pokładowe zbierały dane przez 518 kilometrów nabierania wysokości i zanotowały w tej przestrzeni zmianę potencjału elektrycznego o 0,55 wolta. Pół wolta to tyle co nic, to napięcie baterii w zegarku. Ale to dokładnie tyle, ile trzeba do napędzenia wiatru polarnego, wyjaśnia Collinson.
      Generowane pole elektryczne oddziałuje na jony wodoru, które dominują w wietrze polarnym, z siłą 10,6-krotnie większą niż grawitacja. To więcej niż trzeba, by pokonać grawitację. To wystarczająco dużo, by wystrzelić jony z prędkością naddźwiękową prosto w przestrzeń kosmiczną, dodaje Alex Glocer z NASA. Pole napędza też cięższe pierwiastki, jak jony tlenu. Z badań wynika, że dzięki obecności tego pola elektrycznego jonosfera jest na dużej wysokości o 271% bardziej gęsta, niż byłaby bez niego. Mamy tutaj rodzaj taśmociągu, podnoszącego atmosferę do góry, dodaje Collinson.
      Pole to nazwano ambipolarnym (dwukierunkowym), gdyż działa w obie strony. Opadające pod wpływem grawitacji jony ciągną elektrony w dół, a w tym samym czasie elektrony – próbując uciec w przestrzeń kosmiczną – ciągną jony w górę. Wskutek tego wysokość atmosfery zwiększa się, a część jonów trafia na wystarczającą wysokość, by uciec w przestrzen kosmiczną w postaci wiatru polarnego.
      Odkrycie ambipolarnego pola elektrycznego otwiera przed nauką nowe pola badawcze. Jest ono bowiem, obok grawitacji i pola magnetycznego, podstawowym polem energetycznym otaczającym naszą planetę, wciąż wpływa na ewolucję naszej atmosfery w sposób, który dopiero teraz możemy badać. Co więcej, każda planeta posiadająca atmosferę powinna mieć też ambipolarne pole elektryczne. Można więc będzie go szukać i badać na Marsie czy Wenus.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedno z ważnych pytań o początki życia brzmi: w jaki sposób cząstki RNA swobodnie przemieszczające się w pierwotnej zupie zostały opakowane w chronione błoną komórki. Odpowiedź na to pytanie zaproponowali właśnie na łamach Science Advances inżynierowie i chemicy z Uniwersytetów w Chicago i w Houston oraz Jack Szostak, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny. W swoim artykule pokazują, jak przed 3,8 miliardami lat krople deszczu mogły ochronić pierwsze protokomórki i umożliwić powstanie złożonych organizmów żywych.
      Uczeni przyjrzeli się koacerwatom, dużym grupom cząstek, samoistnie tworzącym się w układach koloidalnych (niejednorodnych mieszaninach). Zachowanie koacerwatów można porównać do zachowania kropli oleju w wodzie.
      Już dawno pojawiła się hipoteza, że nie posiadające błon mikrokrople koacerwatów mogły być modelowymi protokomórkami, gdyż mogą rosnąć, dzielić się i gromadzić wewnątrz RNA. Jednak błyskawiczna wymiana RNA pomiędzy koacerwatami, ich szybkie łączenie się, zachodzące w ciągu minut oznaczają, że poszczególne krople nie są w stanie utrzymać swojej odrębności genetycznej. To zaś oznacza, że ewolucja darwinowska nie jest możliwa, a populacja takich protokomórek byłaby narażona na błyskawiczne załamanie w wyniku rozprzestrzeniania się pasożytniczego RNA, czytamy w artykule. Innymi słowy każda kropla, która zawierałaby mutację potencjalnie użyteczną na drodze do powstania życia, błyskawicznie wymieniałaby swoje RNA z innymi RNA, nie posiadającymi takich pożytecznych mutacji. W bardzo szybkim tempie wszystkie krople stałyby się takie same. Nie byłoby różnicowania, konkurencji, a zatem nie byłoby ewolucji i nie mogłoby powstać życie.
      Jeśli dochodzi do ciągłej wymiany molekuł czy to między kroplami czy między komórkami i po krótkim czasie wszystkie one wyglądają tak samo, to nie pojawi się ewolucja. Będziemy mieli grupę klonów, wyjaśnia Aman Agrawal z Pritzker School of Molecular Engineering na University of Chicago.
      Nauka od dawna zastanawia się, co było pierwszą molekułą biologiczną. To problem kury i jajka. DNA koduje informacje, ale nie przeprowadza żadnych działań. Białka przeprowadzają działania, ale nie przenoszą informacji. Badacze tacy jak Szostak wysunęli hipotezę, że pierwsze było RNA. To molekuła jak DNA, zdolna do kodowania informacji, ale zawija się jak białko.
      RNA było więc kandydatem na pierwszy materiał biologiczny, a koacerwaty kandydatami na pierwsze protokomórki. Wszystko wydawało się dobrze układać, aż w 2014 roku Szostak opublikował artykuł, w którym informował, że wymiana materiału pomiędzy kroplami koacerwatów zachodzi zbyt szybko. Możesz stworzyć różnego rodzaju krople koacerwatów, ale nie zachowają one swojej unikatowej odrębności. Zbyt szybko będą wymieniały RNA. To był problem z którym przez długi czas nie potrafiono sobie poradzić, mówi Szostak.
      W naszym ostatnim artykule wykazaliśmy, że problem ten można przynajmniej częściowo przezwyciężyć, jeśli koacerwaty zamkniemy w wodzie destylowanej – na przykład wodzie deszczowej czy jakiejś innej słodkiej wodzie. W kroplach takich pojawia się rodzaj wytrzymałej błony, która ogranicza wymianę zawartości, dodaje uczony.
      Na trop tego zjawiska naukowcy wpadli, gdy Aman Agrawal był na studiach doktoranckich. Badał zachowanie koacerwatów poddanych działaniu pola elektrycznego w destylowanej wodzie. Jego badania nie miały nic wspólnego z początkami życia. Interesował go fascynujący materiał z inżynieryjnego punktu widzenia. Manipulował napięciem powierzchniowym, wymianą soli, molekuł itp. Chciał w swojej pracy doktorskiej badać podstawowe właściwości koacerwatów.
      Pewnego dnia Agrawal jadł obiad z promotorem swojej pracy magisterskiej, profesorem Alamgirem Karimem oraz jego starym znajomym, jednym ze światowych ekspertów inżynierii molekularnej, Matthew Tirrellem. Tirrell zaczął się zastanawiać, jak badania Agrawala nad wpływem wody destylowanej na koacerwaty mogą się mieć do początków życia na Ziemi. Zadał swoim rozmówcom pytanie, czy 3,8 miliarda lat temu na naszej planecie mogła istnieć woda destylowana. Spontanicznie odpowiedziałem „deszczówka”! Oczy mu się zaświeciły i od razu było widać, że jest podekscytowany tym pomysłem. Tak połączyły się nasze pomysły, wspomina profesor Karim.
      Tirrell skontaktował Agrawla z Szostakiem, który niedawno rozpoczął na Uniwersytecie Chicagowskim nowy projekt badawczy, nazwany z czasem Origins of Life Initiative. Profesor Tirrel zadał Szostakowi pytanie: Jak sądzisz, skąd na Ziemi przed powstaniem życia mogła wziąć się woda destylowana. I Jack odpowiedział dokładnie to, co już usłyszałem. Że z deszczu.
      Szostak dostarczył Agrawalowi próbki DNA do badań, a ten odkrył, że dzięki wodzie destylowanej transfer RNA pomiędzy kroplami koacerwatów znacząco się wydłużył, z minut do dni. To wystarczająco długo, że mogło dochodzić do mutacji, konkurencji i ewolucji. Gdy mamy populację niestabilnych protokomórek, będą wymieniały materiał genetyczny i staną się klonami. Nie ma tutaj miejsca na ewolucję w rozumieniu Darwina. Jeśli jednak ustabilizujemy te protokomórki tak, by przechowywały swoją unikatową informację wystarczająco długo, co najmniej przez kilka dni, może dojść do mutacji i cała populacja będzie ewoluowała, stwierdza Agrawal.
      Początkowo Agrawal prowadził swoje badania z komercyjnie dostępną laboratoryjną wodą destylowaną. Jest ona wolna od zanieczyszczeń, ma neutralne pH. Jest bardzo odległa od tego, co występuje w naturze. Dlatego recenzenci pisma naukowego, do którego miał trafić artykuł, zapytali Agrawala, co się stanie, jeśli woda będzie miała odczyn kwasowy, będzie bardziej podobna do tego, co w naturze.
      Naukowcy zebrali więc w Houston deszczówkę i zaczęli z nią eksperymentować. Gdy porównali wyniki badań z wykorzystaniem naturalnej deszczówki oraz wody destylowanej laboratoryjnie, okazało się, że są one identyczne. W obu rodzajach wody panowały warunki, które pozwalałyby na ewolucję RNA wewnątrz koacerwatów.
      Oczywiście skład chemiczny deszczu, który pada obecnie w Houston, jest inny, niż deszczu, który padał na Ziemi przed 3,8 miliardami lat. To samo zresztą można powiedzieć o modelowych protokomórkach. Autorzy badań dowiedli jedynie, że taki scenariusz rozwoju życia jest możliwy, ale nie, że miał miejsce.
      Molekuły, których użyliśmy do stworzenia naszych protokomórek to tylko modele do czasu, aż znajdziemy bardziej odpowiednie molekuły. Środowisko chemiczne mogło się nieco różnić, ale zjawiska fizyczne były takie same, mówi Agrawal.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...