Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Chcą zbudować podniebny lotniskowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Hollywood niejednokrotnie pokazywało nam filmy, w których samolot-matka wypuszcza z pokładu grupę mniejszych samolotów atakujących wroga. Teraz DARPA chce przekuć fantazje w rzeczywistość.

Na witrynie Defence Advanced Research Projects Agency pojawiło się ogłoszenie zatytułowane: „Poszukujemy pomysłów na zamienienie samolotów w 'podniebne lotniskowce'”. W ogłoszeniu czytamy: „operacje wojskowe w znaczniej mierze polegają na wykorzystaniu dużych pilotowanych przez człowieka samolotów. Misje takie narażają jednak na ryzyko zarówno pilotów jak i kosztowne maszyny. Małe bezpilotowe systemy (UAS) mogą zredukować to ryzyko, jednak prędkością, zasięgiem i wytrzymałością nie dorównują one tradycyjnym samolotom. Te dwa systemy uzupełniają się, co sugeruje, że spore korzyści może zapewnić stworzenie systemu hybrydowego – takiego w którym większy samolot przewozi, wypuszcza, z później zbiera liczne mniejsze UAS. Takie podejście zwiększyłoby zasięg UAS, poprawiło bezpieczeństwo i zmniejszyło koszty operacji wywiadowczych, rozpoznawczych oraz innych misji”.

Wszyscy chętni, chcący zaproponować DARPA współpracę przytworzeniu 'powietrznego lotniskowca' powinni w ciągu najbliższych dni zapoznać się z warunkami i wypełnić odpowiednie dokumenty opublikowane na witrynie FedBizOpps.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co zaproponowaliście to niekoniecznie, zwłaszcza to z avengersów, bo tam startowały klasyczne samoloty, a tutaj jak czytamy chodzi o

Małe bezpilotowe systemy (UAS) 

 

Więc nie wymaga aż takich gabarytów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak starcraft :)

 

A pewnie i tak skończy się na zaadoptowaniu jakiegoś istniejącego bombowca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne rozwiązanie bęzie podobne do tego wykorzystywanego w systemach tankowania w locie. Tzn uas podłącza się do linki i jest wciągany na pokład. Najprostrze i najtańsze rozwiązanie. No i można łatwo zaadoptować istniejące maszyny zamiast budować coś od podstaw.

Edytowane przez patrykus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozwiązanie niby proste... ale jego wadą może być czas potrzebny na zapakowanie wszystkich UAS-ów...

Myślę, że powinno się udać zrobić bezpośrednie lądowanie w kadłubie i łapanie ich na jakieś linki, tak jak z myśliwcami na typowych lotniskowcach. Choć to rozwiązanie znowu sprawia, że nie ma planu awaryjnego w razie gdyby coś poszło nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sytuacji gdyby coś poszło nie tak po d*pie dostali by piloci maszyny matki.. dość dosłownie ;)

 

Nie  mówię że to nie wykonalne ale jednak ciężko mi sobie wyobrazić bezpieczne lądowanie jednej szybko poruszającej się maszyny wewnątrz innej równie szybkiej ze wszystkimi turbulencjami i nieprzewidywalnymi podmuchami jakie mogą wystąpić w takich warunkach. Już nie mówiąc o ograniczonej przestrzeni w porównaniu do klasycznych lotniskowców gdzie ograniczona jest jedynie długość pasa, a poza tym panują warunki jak na zwykłym lotnisku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jednak ciężko mi sobie wyobrazić

Miej wiarę (jeśli masz małą wyobraźnię ;) )!

Czasami warto wrócić do przeszłości :)

http://www.criticalpast.com/video/65675031707_USS-Akron-Zeppelin-Dirigible_F9C-Sparrowhawk-airplane-hooks-on-to-USS-Akron

http://en.wikipedia.org/wiki/USS_Akron_%28ZRS-4%29

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo widzę związek. O dokowaniu do kadłuba innego samolotu sam pomyślałem jako o jednym z możliwych rozwiązań tego problemu jednak musisz przyznać, że to zadanie trochę innego kalibru niż lądowanie wewnątrz innego samolotu ;) Nawet film który sam zalinkowałeś dość dobitnie pokazuje problemy które mogłyby być bardzo trudne do obejścia w takim systemie.

Edytowane przez patrykus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy dron zrówna się prędkością ze statkiem matką to raczej nie będzie stanowił dla niego dużego zagrożenia i będzie mógł bez większego ryzyka wlecieć do środka. Prędkość wyłapywania to pewnie będzie coś koło 300km/h czyli jak na warunki lotnicze to nie tak dużo. Jakby nie patrzeć to jednak transportery/bombowce wojskowe, powinny w miarę wytrzymywać ostrzał z karabinów, więc dron wbijający się w kadłub z prędkością względną na poziomie 20km/h to też jeszcze nie jest coś poważnego.

 

Wodny lotniskowiec jest dla myśliwca praktycznie nieruchomy, nie licząc dość problematycznego kołysania...

 

Hmm dokowanie do kadłuba... już sobie wyobraziłem samolot transportowy pozbawiony luku bagażowego... A w jego miejsce wielka przestrzeń pod cienkim, niemal płaskim kadłubem gdzie się przyczepiają kolejne drony... nie wiem czy takie dokowanie jest prostsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie lądowanie w przeciwieństwie do dokowania musiało by być przeprowadzone płynnie za pierwszym podejściem. W razie niepowodzenia możemy łatwo stracić drona a nawet samolot/lotniskowiec z załogą (tutaj od początku miałem na myśli przebicie ścianki oddzielającej luk bagażowy od sekcji pilotów która chyba nie jest szczególnie opancerzona). Po za tym lądowanie powinno być płynne i tutaj pojawia się najciekawsza kwestia. Powietrze w luku bagażowym  jest praktycznie statyczne względem lądującego drona a zatem lecący z prędkością 300km/h uas dostał by nagłego przyspieszenia wewnątrz "lotniskowca" niczym wystrzelony z procy, a więc nadal trzeba by go jakoś łapać na linkę. Inne rozwiązanie to odpowiednio dopasować pracę silnika podczas lądowania. I tutaj zastanawia mnie czy jakikolwiek silnik lotniczy można tak gwałtownie wyhamować do zera. Z drugiej strony zastanawia mnie w ogóle czy możliwe jest takie zgranie jego pracy by przed przekroczeniem progu luku dron nie zaczął za bardzo opadać.

Generalnie holowanie na lince, lub dokowanie wydają mi się najbardziej sensownymi pomysłami chociaż ten drugi wymagał by dość radykalnej przebudowy istniejącej maszyny, chyba że drony były by podczepiane np pod skrzydłami, choć znowu takie rozwiązanie było by zapewne problematyczne ze względu na bliską obecność silników.

 

edit: Jeszcze jeden pomysł: właz na spodzie kadłuba "lotniskowca" z wciągarką. Działało  by to w ten sposób, że dron podlatywał by dokładnie pod lotniskowiec, podczapiany byłby do linki, wciągany do góry i ustawiany automatycznie wewnątrz na końcu kadłuba. Coś jak latający automatyczny parking ;) Takie rozwiązanie oznaczało by znaczne ograniczenie turbulencji w porównaniu do opcji z wciąganiem od tyłu, nie mówiąc już o lądowaniu.

Edytowane przez patrykus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jeden pomysł: właz na spodzie kadłuba "lotniskowca" z wciągarką.

Nie musiałbyś tyle główkować jakbyś przeczytał link, który dałem w pierwszy poscie:) Oni się podczepiali do kadłuba (co zresztą eliminuje problem błędu w podejściu, widać na filmiku), a potem byli wciągani, jest tam nawet zdjęcie.

To jeszcze raz:

http://en.wikipedia.org/wiki/USS_Akron_%28ZRS-4%29

http://en.wikipedia.org/wiki/File:F9C_in_USS_Akron_hangar1932.jpg

 

Że też żadnemu z Was się nie chciało... wstyd Panowie :)

 

EDIT: to teraz ja coś "wymyśliłem".

http://en.wikipedia.org/wiki/Fulton_surface-to-air_recovery_system

UAS wypuszcza balon na którym zawisa na drodze statku-matki, a statek matka go przechwytuje i wciąga.

Prosto i skutecznie :)

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to kolejny mój pomysł... Drony pionowego lądowania (o ile lądowanie przy 300km/h można nazwać pionowym) lądujące na grzbiecie statku matki i dalej windami wciągane do środka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musiałbyś tyle główkować jakbyś przeczytał link, który dałem w pierwszy poscie:) Oni się podczepiali do kadłuba (co zresztą eliminuje problem błędu w podejściu, widać na filmiku), a potem byli wciągani, jest tam nawet zdjęcie.

 

No to przecież jest praktycznie to samo co wciąganie na lince, tyle że tutaj najpierw mamy cumowanie do konstrukcji przymocowanej do kadłuba. Generalnie chodzi o to samo czyli zachowanie bezpiecznej odległości od "lotniskowca" podczas cumowania.

 

Natomiast odnosiłeś się do postu gdzie komentowałem możliwość lądowania wewnątrz samolotu więc nadal twoja odpowiedź była raczej nie na temat.

Edytowane przez patrykus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to kolejny mój pomysł... Drony pionowego lądowania (o ile lądowanie przy 300km/h można nazwać pionowym) lądujące na grzbiecie statku matki i dalej windami wciągane do środka.

 

Pewnie do zrobienia, tyle że wewnątrz lotniskowca marnuje się jedno miejsce na szyb windy, wciągając drony od spodu ten problem nie istnieje.

 

edit. W sumie można by pewnie takie wciąganie od góry zrobić i bez marnowania miejsca, choć wydaje mi się, że wciąganie od spodu nadal było by prostsze do zrobienia.

Edytowane przez patrykus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Drony pionowego lądowania

Problem ten sam co od dołu, czyli prędkość, a dodatkowo podejście od strony steru kierunku, trochę niebezpiecznie.

 

No to przecierz jest praktycznie to samo co wciąganie na lince, tyle że tutaj najpierw mamy cumowanie do konstrukcji przymocowanej do kadłuba.

Bynajmniej, bo cumowanie się samemu do statku-matki wymaga współpracy 2 obiektów, uzwględnienia prędkości, turbulencji, a przecieŻ dron może być po akcji uszkodzony/niesterowny i stwarzać zagrożenie.
Przy wciąganiu na linie akcję wykonuje tylko statek-matka, bez potrzeby koordynacji, bez turbulencji etc.

... i odnosiłem się do tego co trzeba, do postu, w którym "wpadasz na pomysł" sprzed 80 lat

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez urazy, ale mam wrażenie, że czytasz co trzeci post w tym wątku :) Po pierwsze nigdzie nie proponowałem dokowania do kadłuba a przyłączanie do linki holowniczej. Po drugie sprawdź jeszcze raz na co odpowiadałeś w poście nr 10.

Edytowane przez patrykus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przy wciąganiu na linie akcję wykonuje tylko statek-matka, bez potrzeby koordynacji, bez turbulencji etc.
Chciałbym  zobaczyć jak wciągasz na sznurku kawałek przypadkowo zgniecionego papieru (ale nie zbyt mocno) tak aby na koniec nie zaczepić o krawędź okienka, które ma "zaledwie" 40% rezerwy rozmiaru aby się ten papierek w nim zmieścił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
mam wrażenie, że czytasz co trzeci post w tym wątku

Tak wyszło, źle to odczytałem :)

Z drugiej strony, skoro widać, że link jest inny niż jego nazwa to chyba można się domyśleć do czego referuje:)

 

Chciałbym zobaczyć jak wciągasz na sznurku

Dokładnie (chociaż kto powiedział, że to ma być tylko 40% zapasu), dlatego pomysł patrykusa z liną nie ma szans, gównie ze względu na vortex-induced vibrations, nie wiem jaki jest polski odpowiednik.

Pomysł z lądowaniem na górze też słaby, te same przeszkody plus możliwość zahaczenia o ster kierunku, dlatego... mam inną propozycję :)

Samolot z kadłubem otwartym z dwóch stron, ale nie po to aby dron podchodząc do lądowania mógł "przestrzelić".

Mały obiekt lecąc za dużym jest narażony na turbulencje wywołane przez wiry na krawędziach spływu. Duży obiekt, duże wiry vs. mała masa drona.

Dlatego też proponuję, aby to statek-matka "połykał" drona (dziura na wylot jest tylko do minimalizacji oporu powietrza). Rozpinamy siatkę w środku i dron złapany. Małe wiry za małym obiektem vs. duża masa statku-matki nie powinny sprawiać problemów :)

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oby tylko dron nie wpadł w jakieś dziwne wiry wewnątrz tunelu, bo się rozbije o ściany samolotu-matki.

Linki łapiące drona muszą być na samym początku tunelu i dalej to one muszą prowadzić go na miejsce docelowego dokowania. Tylko co się stanie jak dron minie zbyt dużą ilość tych linek? Na typowym lotniskowcu daje się ciąg na maxa (w sumie i tak jest obowiązkiem przy lądowaniu) i idzie się na kolejne kółko. Przy czym tam wystarczy złapać jedną linkę by było ok, tu będzie chyba gorzej.

 

Nadal uważam, że podczepianie od spodu i wciąganie do środka będzie najprostszym rozwiązaniem.+

 

Co do lądowania na grzbiecie... wahadłowce niby transportowano właśnie w ten sposób, ale one nie musiały lądować. Jak widać nie przeszkadzały w sterowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas chodzi tylko i wyłącznie o wiry i związane z tym wibracje.

Z linami jest problem, bo dron na linie będzie falował jak flaga na wietrze, jak napisałem wyżej, vortex-induced vibrations.

To musi być coś na stałe, jak w tym sterowcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie koniecznie na stałe. Może być rozkładany stelaż umocowany równolegle do kadłuba. Rozkładamy stelaż, łapiemy drona, składamy stelaż i bezpiecznie wciągamy drona na pokład. Na pewno to lepsze rozwiązanie niż nie kontrolowane celowanie dronem w wąski tunel pełen wirów powietrznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...