Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Actina Sierra 700I - monstrum dla miłośników gier

Rekomendowane odpowiedzi

W ofercie firmy Action znalazła się maszyna dla graczy, Actina Sierra 700I. Konfiguracja zamkniętego w futurystycznej obudowie komputera powinna zadowolić najbardziej wymagającego miłośnika gier wideo.

Maszynę wyposażono w chłodzony wodą sześciordzeniowy procesor Intel Core i7-3960X Extreme Edition wyposażony w 15 megabajtów pamięci cache i taktowany zegarem o częstotliwości 3,30 GHz. Użytkownik skorzysta też z 8 gigabajtów pamięci RAM (Kingston HyperX DDR3 1600 MHz). Za obróbkę grafiki odpowiada karta Nvidia GeForce GTX 580 wyposażona w 3-gigabajtową pamięć DDR5. Dane możemy przechowywać na dwóch dyskach SSD o pojemności 120 gigabajtów każdy oraz na 1,5-terabajtowym HDD SATA III.

 

Producent pomyślał też o nagrywarce DVD-RW z funkcją odczytywania płyt Blu-ray.

 

Actina Sierra 700I nie należy do tanich urządzeń. Komputer kosztuje około 12 000 pln.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po raz pierwszy widzę futurystyną obudowę, która mi się nawet w miarę podoba...

czyli dość siermiężna i bez zbędnych światełek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kpina, a nie komp dla graczy, w szczególności procesor całkowitym overkillem, a grafika wprost przeciwnie - dlaczego nie GTX 590?? Szybkie dyski twarde? Żeby gry się ładowały w 6 sekund zamiast w 8?. Już na dziś dzień można za 1/4 tej ceny złożyć kompa o zbliżonej wydajności w grach, pewnie już za pół roku nawet lepszego... więc dla kogo to jest? Żal kasy nawet jeśli się ją ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość derobert

Nie istnieje gra komputerowa, która potrzebowała by takiego sprzętu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za to istnieje coś takiego jak BOINC. :) I na BOINC'a ten komputer to żadna rewelacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydać 12k żeby liczyć sobie dane z BOINC?! Żartujesz? :P Pewnie dodatkowe 5k za rachunki za prąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Umieszczanie reklam w grach pełnych przemocy może odnieść skutek odwrotny od zamierzonego. Z badań przeprowadzonych na University of Texas wynika, że konsumenci negatywnie reagują na reklamę w tego typu grach. Szczególnie silną negatywną reakcję zauważono u kobiet.
      Chociaż gry pełne przemocy są bardzo popularne wśród młodej, bardzo zaangażowanej klienteli, ich efektywność jako medium reklamowego jest wątpliwa - mówi profesor Jorge Peña.
      Nasze badania pokazały, że obecna w nich przemoc zmniejsza zapamiętywanie i wywołuje negatywne skojarzenia z marką - dodaje.
      Uczestnicy badania grali w dwie niemal identyczne gry. W pierwszej awatar trzymał w dłoniach broń i poruszał się po pełnych krwi pomieszczeniach, w drugiej wersji dłonie wirtualnego bohatera były puste, a krew zastąpiono wodą.
      Po zakończeniu rozgrywki badanych poproszono, by przypomnieli sobie jakie marki reklamowano w grze oraz co o nich sądzą. Zauważono, że osoby, które grały w wersję z krwią i bronią pamiętały znacznie mniej reklam i były negatywnie nastawione do reklamujących się firm. Badacze sądzą, że gry z przemocą bardziej skupiają uwagę gracza, odciągając ją od innych sygnałów, które są też trudniej przetwarzane. Ponadto wytwarza się podświadome negatywne skojarzenie z tym, co napotkano w grze.
      Rynek reklamy w grach to bardzo łakomy kąsek. Firma eMarketer przewiduje, że w bieżącym roku jego wartość w USA sięgnie miliarda dolarów.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół amerykańskich naukowców stwierdził, że niemal jedną czwartą zmienności osiągnięć kobiet i mężczyzn, którzy trenowali się w nowej grze wideo, można przewidzieć na podstawie objętości 3 struktur mózgowych (Cerebral Cortex).
      Wyniki studium kolejny raz potwierdzają, jak ważne są składowe prążkowia dla doskonalenia zdolności ruchowych, uczenia się nowych procedur, użytecznych strategii czy adaptowania do szybko zmieniającego się środowiska.
      Po raz pierwszy byliśmy w stanie wykorzystać zadanie ze świata rzeczywistego, takie jak gra wideo, by wykazać, że rozmiar specyficznych rejonów mózgu pozwala przewidzieć wyniki oraz wskaźnik uczenia dla tej gry – cieszy się prof. Kirk Erickson z Uniwersytetu w Pittsburghu, szef zespołu badawczego. Współpracowali z nim Ann Graybiel z MIT-u, Arthur Kramer z University of Illinois oraz Walter Boot z Uniwersytetu Stanowego Florydy.
      Wcześniejsze badania sugerowały, że doświadczeni gracze wypadają lepiej od nowicjuszy w wielu podstawowych miarach uwagi i postrzegania. Inni naukowcy twierdzili jednak, że gdy adeptów sztuki gry będzie się intensywnie szkolić (po 20 godzin lub więcej), nie zapewni to mierzalnych korzyści poznawczych. Wg Amerykanów, sprzeczne rezultaty to wynik istniejących wcześniej różnic w budowie mózgu. Testy na zwierzętach pozwoliły naukowcom skupić się na 3 konkretnych strukturach mózgu: jądrze ognoniastym, skorupie (łac. putamen) zlokalizowanej w grzbietowym prążkowiu oraz jądrze półleżącym (łac. nucleus accumbens) z brzusznego prążkowia. Nasze eksperymenty na zwierzętach pokazały, że prążkowie jest rodzajem maszyny do uczenia – staje się aktywne podczas tworzenia się nawyku oraz nabywania umiejętności. Badanie, czy u ludzi również ma ono związek ze zdolnością uczenia się, miało więc naprawdę duży sens – przekonuje Graybiel.
      Jądro ogoniaste i skorupa biorą udział w uczeniu ruchowym, ale naukowcy dowiedli, że są one także ważne z punktu widzenia poznawczej giętkości, która pozwala płynnie przełączać się między zadaniami. Jądro półleżące przetwarza emocje związane z nagrodą lub karą. Psycholodzy posłużyli się rezonansem magnetycznym o dużej rozdzielczości. Za jego pomocą oceniali wielkość tych 3 struktur u 39 zdrowych dorosłych, w tym 10 mężczyzn, w wieku 18-28 lat, którzy w ciągu ostatnich 2 lat spędzali na grach wideo mniej niż 3 godziny tygodniowo. Rozmiar wybranych części porównywano do objętości mózgu jako całości.
      Uczestników eksperymentu ćwiczono w jednej z dwóch wersji gry "Kosmiczna forteca" (opracowano ją na University of Illinois). Zadanie polegało na zniszczeniu twierdzy bez utracenia własnego statku. Połowie ochotników kazano zdobyć jak najwięcej punktów, zwracając również uwagę na jej składniki. Reszta miała co pewien czas zmieniać priorytety. Trenując się w jednej umiejętności, należało też maksymalizować sukces w innych zadaniach. Podejście to, zwane "treningiem zmiennych priorytetów", zwiększa elastyczność podejmowania decyzji.
      Psycholodzy zauważyli, że ludzie, którzy mieli większe jądro półleżące, radzili sobie lepiej niż pozostali na początkowych etapach treningu (nie miało przy tym znaczenia, do której grupy należeli). Wg Ericksona, ma to sens, ponieważ nucleus accumbens stanowi część ośrodka nagrody, a czyjaś motywacja do doskonalenia się w grze obejmuje też przyjemność czerpaną z osiągnięcia określonego celu. Poczucie zdobywania i towarzyszące mu emocje są najsilniejsze na najwcześniejszych etapach uczenia.
      Gracze z największymi jądrami ogoniastymi i skorupami wypadali najlepiej w treningu zmiennych priorytetów. Osoby, u których te struktury były największe, uczyły się szybciej i więcej w czasie eksperymentu – wyjaśnia Kramer.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii na zachodnich targach gier wideo pojawili się przedstawiciele... irańskiego przemysłu gier. W Kolonii jedno ze stanowisk zajmowali pracownicy Narodowej Fundacji Gier Komputerowych. Pokazali oni kilka tytułów i próbowali wysondować, czy irańskie gry będą interesowały zachodnich dystrybutorów.
      Irańczycy przyznali, że polityka negatywnie wpływa na rozwój. "Potrzebujemy więcej inwestorów. Amerykańskie sankcje uderzają w nasz przemysł, ale nas nie zatrzymają" - mówili.
      Zdaniem Amira Tarbyatjoui Iran stał się bliskowschodnim liderem w rozwoju gier komputerowych.
      Wśród zaprezentowanych gier można było zobaczyć symulację walki pancernej z początku wojny iracko-irańskiej, platformową przygodówkę osadzoną w realiach Persji oraz dwie inne gry przygodowe - akcja jednej działa się podczas Rewolucji Islamskiej, a drugiej "Age of Pahlevans" bazuje na irańskiej mitologii. Irańczycy przypominają, że wielu zachodnich developerów wykorzystuje mitologię grecką czy rzymską, a ich kraj ma bogatą historię i kulturę, postanowiono więc skorzystać z mitologii perskiej.
      Warto przypomnieć, że o irańskich grach było słychać już wcześniej. Media rozpisywały się w 2007 roku o grze Special Operation 85: Hostage Rescue. Gracz wcielał się w niej w członków irańskich oddziałów specjalnych, których zadaniem było uwolnienie irańskich naukowców przetrzymywanych przez Izrael i walka z izraelskimi oraz amerykańskimi jednostkami specjalnymi. Irańczycy obecni w Kolonii mówią jednak, że ta gra prawdopodobnie nie powstała w Iranie, gdyż po raz pierwszy dowiedzieli się o niej z międzynarodowych mediów. A jeśli nawet była stworzona w Iranie, to nie była oryginalną grą. Podejrzewają, że ktoś wykorzystał istniejący tytuł i zmienił w nim tylko grafikę.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Stanach Zjednoczonych powstała gra komputerowa, która pomaga zwalczyć młodym pacjentom raka. Została zaprojektowana przez pracowników niedochodowej organizacji HopeLab, a dystrybucją zajmuje się firma CIGNA.
      Na Re-misję składa się 20 poziomów, podczas których gracz odbywa podróż przez organizmy fikcyjnych pacjentów, cierpiących na różne typy nowotworów. Ma to dać poczucie kontroli nad własną chorobą.
      Podczas gry młodsi i starsi ochotnicy sterują nanorobotem o imieniu Roxxi (ubranym w dopasowaną srebrną zbroję), który niszczy laserem komórki rakowe i zwalcza infekcje bakteryjne. Muszą sobie także radzić z bardzo realistycznie oddanymi skutkami ubocznymi leczenia.
      Eksperci reprezentujący Cignę podkreślają, że dzieci z chorobami nowotworowymi, które grały w Re-misję, chętniej brały leki, przechodziły różnego rodzaju terapie oraz lepiej rozumiały swoje schorzenie.
      To uświadomiło mi, przez co przechodzę i pozwoliło mi się silniej zaangażować w proces zdrowienia — powiedział 17-letni Dan Neumann, u którego w przeszłości zdiagnozowano białaczkę.
      Grę można ściągnąć z witryny internetowej dystrybutora. Była ona gotowa już w kwietniu 2006 roku. Wyprodukowano aż 76 tys. jej kopii, dopiero jednak sojusz z Cigną pomógł w rozprowadzaniu Re-misji. Dzięki temu można było dotrzeć do 60 tys. pracodawców i 47 mln klientów indywidualnych.
      Założycielka HopeLab, Pamela Omidyar (żona twórcy eBaya Pierre'a Omidyara), opowiada, że przed wypuszczeniem na rynek ostatecznej wersji gra była testowana na losowej grupie 375 pacjentów obojga płci w wieku od 13 do 29 lat. Wszyscy przebywali w centrach medycznych na terenie USA, Kanady i Australii. Okazało się, że dzięki Re-misji poprawiła się jakość ich życia oraz samoskuteczność i wzbogaciła wiedza nt. nowotworów.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...